Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Paulka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 23 czerwca 2020, o 18:28

21 lipca 2020, o 15:44

A kiedy was dopadła ta mysl? Kiedy wam sie zaczely te natręctwa? W jakiej sytuacji ?
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

21 lipca 2020, o 20:48

Witam, jak sobie radzicie z ROCD ? czytalam ze wielu z Was ma ten problem juz kilka lat a ja od 3 miesiecy i juz nie daja sobie z tym rady ... ;( jestem na dnie ... maz jest mi obcy, analizuje stare klotnie a jak mi na cos zwroci uwage to mysle ciagle nad tym i czuje sie jakby mi strzelil w twarz... Jestem jakas mega wrazliwa ;/mam lek, scisk w zoladku, maz jest mi jakis inny obcy, glosy w glowie ze musze odejsc od niego , nie jestem soba ... ;( MAM POPROSTU dosyc :( czuje sie jakbym byla przy innej osobie, boje sie ze z tego nie wyjde :(
W przyszlym tygodniu wybieram sie na terapie mam nadzieje ze mi cos pomoze...
Jakie macie doswiadczenie z terapiami lepiej inwidualna czy grupowa ?? ja od przyszlego tygodnia mam zaczac behawioralna indywidualna ale mialam tez propozycje rozpodczac terapie grupowa u innego psychologa.
Olson1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 marca 2020, o 19:44

22 lipca 2020, o 06:42

Witam. Ja i rocd żyjemy sobie od stycznia tego roku. Początki były bardzo ciężkie. Bo nie wiedziałam co to jest, co się ze mną dzieje. Był placz, lament, wizyty u psychologa (które mi pomogły zdawkowo).
Dziś jest lepiej. Ale wielkiego bum też nie mam.
Mój konik absolutny to to, że mój partner nie jest towarzyski. Nie lubi rodzinnych imprez. Jest jedynakiem i nigdy nie był przyzwyczajony. Ja mam dużą rodzinę. Moje rodzeństwo ma już swoje rodziny i dzieci. I rzeczywiście gdy się spotykamy to nas jest pełno. I mój partner ma z tym problem... widzę jak go to męczy, ostatnim razem musieliśmy się zatrzymywać na stacji benzynowej bo dostał biegunki... niby logicznie widzę że nie robi tego bo tak, tylko taki po prostu jest. A w mojej głowie to wada nie do przejścia. Może dlatego że jak to się wszystko zaczęło to usłyszałam od brata, że on by nie był z kimś kto nie chce jeździć do jego rodziny... Może nadalam temu niesamowita wartość. I siedzi. Mój partner nigdy nie zabrania mi jeżdżenia gdziekolwiek i wychodzenia. Zawsze pyta jak było, co robiliśmy. Jeśli już dojdzie do spotkania to jest uprzejmy, zabawny, grzeczny (nikt by nie powiedział że ma z tym problem).
Dla mnie jest czuły, opiekuńczy, nigdy na mnie nie krzyczy, jak były czasy najgorsze i płakałam w poduszkę to obejmował mnie i nic więcej nie mówił. Szanujemy się, potrafimy ze sobą rozmawiać.
Smutna, to jak piszesz że jesteś wrażliwa na to co powie Twój partner i jak się zachowa to uważam, że to klasyk. Mi dużo razy partner zwraca uwagę że nie może nic mi powiedzieć bo wszystko uważam że krytykuje i płacze. I to jest prawda. Pamiętam momenty ze wszystko co zrobił interpretowalam ze chce dla mnie źle albo chce mi zabrać moje własne zdanie, albo czegoś dla mnie nie chce zrobić... np. Pójść ze mną do sklepu bo zwyczajnie mu się nie chciało.
Dziś jest lepiej, ale wiem że jeszcze nie raz dowali do pieca. Wczoraj miałam moment takiego bombardowania myślami. Ale jakoś to mi się udało zatrzymać. Chociaż gdzieś z tylu głowy zawsze zostaje A może ktoś lepszy gdzieś jest... bla bla. Ideału mogę szukać do 80tki i myślę że nie znajdę:) I myślę że też problemem u mnie jest akceptacja i profesjonalizm. Dziś jest lepiej ale kiedyś dobrych stron nie widziałam tylko wady. I bardzo się tego trzymałam. Nie mam wzorców u rodziców i może gdzieś w głębi się tego boję...
Pozdrawiam Was wszystkich ! Trzymajcie się. Walczmy!
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

22 lipca 2020, o 09:12

Smutna30 pisze:
21 lipca 2020, o 20:48
Witam, jak sobie radzicie z ROCD ? czytalam ze wielu z Was ma ten problem juz kilka lat a ja od 3 miesiecy i juz nie daja sobie z tym rady ... ;( jestem na dnie ... maz jest mi obcy, analizuje stare klotnie a jak mi na cos zwroci uwage to mysle ciagle nad tym i czuje sie jakby mi strzelil w twarz... Jestem jakas mega wrazliwa ;/mam lek, scisk w zoladku, maz jest mi jakis inny obcy, glosy w glowie ze musze odejsc od niego , nie jestem soba ... ;( MAM POPROSTU dosyc :( czuje sie jakbym byla przy innej osobie, boje sie ze z tego nie wyjde :(
W przyszlym tygodniu wybieram sie na terapie mam nadzieje ze mi cos pomoze...
Jakie macie doswiadczenie z terapiami lepiej inwidualna czy grupowa ?? ja od przyszlego tygodnia mam zaczac behawioralna indywidualna ale mialam tez propozycje rozpodczac terapie grupowa u innego psychologa.
Zdecydowanie indywidualna i to u terapeuty który zna się na zaburzeniach lękowych
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

22 lipca 2020, o 09:21

kruszyna7733 pisze:
22 lipca 2020, o 09:12
Smutna30 pisze:
21 lipca 2020, o 20:48
Witam, jak sobie radzicie z ROCD ? czytalam ze wielu z Was ma ten problem juz kilka lat a ja od 3 miesiecy i juz nie daja sobie z tym rady ... ;( jestem na dnie ... maz jest mi obcy, analizuje stare klotnie a jak mi na cos zwroci uwage to mysle ciagle nad tym i czuje sie jakby mi strzelil w twarz... Jestem jakas mega wrazliwa ;/mam lek, scisk w zoladku, maz jest mi jakis inny obcy, glosy w glowie ze musze odejsc od niego , nie jestem soba ... ;( MAM POPROSTU dosyc :( czuje sie jakbym byla przy innej osobie, boje sie ze z tego nie wyjde :(
W przyszlym tygodniu wybieram sie na terapie mam nadzieje ze mi cos pomoze...
Jakie macie doswiadczenie z terapiami lepiej inwidualna czy grupowa ?? ja od przyszlego tygodnia mam zaczac behawioralna indywidualna ale mialam tez propozycje rozpodczac terapie grupowa u innego psychologa.
Zdecydowanie indywidualna i to u terapeuty który zna się na zaburzeniach lękowych
Witaj, dziekuje za odpowiedz. A Ty jak sobie radzisz ? pozdrawiam.
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

22 lipca 2020, o 16:06

Witam, moze ktos jeszcze poradzi jaka terapie wybrac ? czy sa tu jeszcze osoby ktore maja ROCD ? moze ktos poradzi dobrym slowem bo mam mega kryzys, nie wiem jak sobie z tym poradzic ;( jak mysle o mezu to przechodzi mnie jakis lek ;( czy to sie kiedys skonczy ;(
Olson1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 marca 2020, o 19:44

22 lipca 2020, o 18:12

Kiedy się skończy nikt Ci nie powie, to wszystko zależy od Ciebie. Od Twojego nastawienia i pracy. Ja dzisiaj jestem na etapie chyba takiego początku akceptowania tego wszystkiego. To strasznie ciężkie, wiem, ale puszczaj te myśli, niech sobie płyną, nie analizuj. Mi pół roku zajęło aby to zrozumieć. Nie mogę powiedzieć że minęło, ale na pewno niebo a ziemia do tego co było wcześniej. Nadal jak nad jakąś myślą się zatrzymam to lęk jest, ale wiem jak to działa, i mówię sobie - nie przestraszysz mnie. I że wszystkie decyzję podejmę jak wyjdę z nerwicy. To mi przynosi ulgę:)
Terapii nie próbowałam. Więc nic nie powiem więcej.
Bądź dzielna :friend:
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

22 lipca 2020, o 19:01

Olson1994 pisze:
22 lipca 2020, o 18:12
Kiedy się skończy nikt Ci nie powie, to wszystko zależy od Ciebie. Od Twojego nastawienia i pracy. Ja dzisiaj jestem na etapie chyba takiego początku akceptowania tego wszystkiego. To strasznie ciężkie, wiem, ale puszczaj te myśli, niech sobie płyną, nie analizuj. Mi pół roku zajęło aby to zrozumieć. Nie mogę powiedzieć że minęło, ale na pewno niebo a ziemia do tego co było wcześniej. Nadal jak nad jakąś myślą się zatrzymam to lęk jest, ale wiem jak to działa, i mówię sobie - nie przestraszysz mnie. I że wszystkie decyzję podejmę jak wyjdę z nerwicy. To mi przynosi ulgę:)
Terapii nie próbowałam. Więc nic nie powiem więcej.
Bądź dzielna :friend:
Dziekuje za odpowiedz :)czy bralas jakies tabletki od lekarza ? czy sama z tego wychodzisz ?
pozdrawiam
Olson1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 28 marca 2020, o 19:44

22 lipca 2020, o 19:42

Brałam. Przez 3 miesiące. Zaczęłam tyc. A że ciałka troszkę już mam to odstawiłam. Brałam Asentre. I Tritticco. Ale .. Nie wiem czy pomogło. Nie czułam jako takiej różnicy. W tej chwili sama wychodzę:) pracuje nad akceptacja. I nie chce presji na siebie nakładać. Jest lepiej, czekam cierpliwie na więcej.
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

22 lipca 2020, o 20:16

Olson1994 pisze:
22 lipca 2020, o 19:42
Brałam. Przez 3 miesiące. Zaczęłam tyc. A że ciałka troszkę już mam to odstawiłam. Brałam Asentre. I Tritticco. Ale .. Nie wiem czy pomogło. Nie czułam jako takiej różnicy. W tej chwili sama wychodzę:) pracuje nad akceptacja. I nie chce presji na siebie nakładać. Jest lepiej, czekam cierpliwie na więcej.
Ja bralam 2 miesiace leki i sama z nich zrezygnowalam, mialam po nich bole w klatce i postanowilam z nich zrezygnowac. Od 2 tygodni nie biore lekow i mam nadzieje ze terapeuta mi pomoze , bo tak sie nie da zyc :(
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

22 lipca 2020, o 23:02

Smutna30 pisze:
22 lipca 2020, o 20:16
Olson1994 pisze:
22 lipca 2020, o 19:42
Brałam. Przez 3 miesiące. Zaczęłam tyc. A że ciałka troszkę już mam to odstawiłam. Brałam Asentre. I Tritticco. Ale .. Nie wiem czy pomogło. Nie czułam jako takiej różnicy. W tej chwili sama wychodzę:) pracuje nad akceptacja. I nie chce presji na siebie nakładać. Jest lepiej, czekam cierpliwie na więcej.
Ja bralam 2 miesiace leki i sama z nich zrezygnowalam, mialam po nich bole w klatce i postanowilam z nich zrezygnowac. Od 2 tygodni nie biore lekow i mam nadzieje ze terapeuta mi pomoze , bo tak sie nie da zyc :(
Smutna u mnie różnie , raz lepiej raz gorzej jedno jest pewne im więcej pracy tym mniej myśli mam taki zapierdziel w pracy i po pracy że ciągle odkładam te myśli na później trochę czuje się jakbym to zbywała ale podobno tak ma być , więc szukaj zajęcia jak najwięcej działaj aktywnie może jakis sport ? Do tego znajdź terapeutę który cię nauczy jak pracować z myślami, słuchaj chłopaków oni mówią żeby te myśli akceptować ignorować mimo że to takie trudne , terapeuta pomaga o ile zna się na zaburzeniach lękowych bo dla psychologów zazwyczaj wątpliwości to wątpliwości które coś mówią , dlatego znajdz kogoś kto się na tym zna i nastaw się póki wcześniej że terapeuta może cię naprowadzić ale to twoja cholernie ciężka często okupiona łzami zwątpieniem i zniechęceniem praca
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

22 lipca 2020, o 23:17

kruszyna7733 pisze:
22 lipca 2020, o 23:02
Smutna30 pisze:
22 lipca 2020, o 20:16
Olson1994 pisze:
22 lipca 2020, o 19:42
Brałam. Przez 3 miesiące. Zaczęłam tyc. A że ciałka troszkę już mam to odstawiłam. Brałam Asentre. I Tritticco. Ale .. Nie wiem czy pomogło. Nie czułam jako takiej różnicy. W tej chwili sama wychodzę:) pracuje nad akceptacja. I nie chce presji na siebie nakładać. Jest lepiej, czekam cierpliwie na więcej.
Ja bralam 2 miesiace leki i sama z nich zrezygnowalam, mialam po nich bole w klatce i postanowilam z nich zrezygnowac. Od 2 tygodni nie biore lekow i mam nadzieje ze terapeuta mi pomoze , bo tak sie nie da zyc :(
Smutna u mnie różnie , raz lepiej raz gorzej jedno jest pewne im więcej pracy tym mniej myśli mam taki zapierdziel w pracy i po pracy że ciągle odkładam te myśli na później trochę czuje się jakbym to zbywała ale podobno tak ma być , więc szukaj zajęcia jak najwięcej działaj aktywnie może jakis sport ? Do tego znajdź terapeutę który cię nauczy jak pracować z myślami, słuchaj chłopaków oni mówią żeby te myśli akceptować ignorować mimo że to takie trudne , terapeuta pomaga o ile zna się na zaburzeniach lękowych bo dla psychologów zazwyczaj wątpliwości to wątpliwości które coś mówią , dlatego znajdz kogoś kto się na tym zna i nastaw się póki wcześniej że terapeuta może cię naprowadzić ale to twoja cholernie ciężka często okupiona łzami zwątpieniem i zniechęceniem praca
Witaj Kruszyna 7733, dziekuje za odpowiedz , to dobrze ze masz tyle pracy ze nie musisz myslec o tym wszystkim, u nas w pracy niestety malo pracy przez tego wirusa a od poniedzialku bede sama siedzila w biurze to lipa... bylam juz na pierwszej wizycie u terapeutki i od wtorku bedzie prowadzila ze mna terapie behawioralna i mam nadzieje ze pomoze bo tak sie nie da zyc ...
Zycze Ci duzo szczescia z partnerem i pozdrawiam.
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

27 lipca 2020, o 12:49

Koniecznie znajdźcie terapeutę który rozumie nerwice bo inaczej traktują to tak jak napisała kruszyna że wątpliwość to wątpliwość, mnie to doprowadziło do rozstania a drugi związek mimo nowego zauroczenia tak samo zakończył się natręctwami i brakiem uczuć i to bardzo szybko. Teraz wiem ze nie rozstałabym się gdyby nie nerwica i to mimo braku silnych uczuć bo silnych uczuc po prostu w związkach dłużej trwających nie ma. Zresztą mój nowy facet zupełnie nie rozumie depresji w jaką teraz wpadłam i pewnie i tak mnie kopnie w dupe bo leki coś nie zaczynają działać
Smutna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29

28 lipca 2020, o 10:18

Mysle ze behawioralna mi pomoze, bylam na 2 spotkaniach u Pani ktora prowadzila psychodynamiczna i rozdrapalam tylko wszystkie rany z calego zycia a w tym stanie zaburzenia to nie zbyt dobry pomysl, jeszcze gorzej dala mi podstawe do rozmyslan i analiz, .... ogladam filmiki i staram sie zrozumiec mechanizm nerwicowy.... udaje sie powoli akceptowac te mysli negatywne i jakos daje sobie rade... Najgorsze w tym wszystkim jest to ze razem z tymi myslami ida od razu uczucia ... pozdrawiam wszystkich i nie dajmy sie nerwicy :)
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

28 lipca 2020, o 15:11

Smutna30 pisze:
28 lipca 2020, o 10:18
Mysle ze behawioralna mi pomoze, bylam na 2 spotkaniach u Pani ktora prowadzila psychodynamiczna i rozdrapalam tylko wszystkie rany z calego zycia a w tym stanie zaburzenia to nie zbyt dobry pomysl, jeszcze gorzej dala mi podstawe do rozmyslan i analiz, .... ogladam filmiki i staram sie zrozumiec mechanizm nerwicowy.... udaje sie powoli akceptowac te mysli negatywne i jakos daje sobie rade... Najgorsze w tym wszystkim jest to ze razem z tymi myslami ida od razu uczucia ... pozdrawiam wszystkich i nie dajmy sie nerwicy :)
Hej, ostatnio odpisywałem prywatnie osobie z ROCD, wkleje to też tutaj, być może wyniesiesz coś dla siebie, pozdrawiam.


Pierwsze co trzeba zrobić to przyjąć z ogromną pokorą zaburzenie. Piszesz o olewaniu, ignorowaniu lecz pewnie robisz to tylko po to, aby to zniknęło. Niestety to jest bardzo duży błąd, przez takie coś pokazujemy podświadomości że to jest dla nas bardzo ważne, nadajesz temu ogromną wartość. Jest kładziony przez Ciebie ogromny nacisk, presja i napięcie że muszę się tylko tego pozbyć, nie mogę żyć z tym stanem. Musisz właśnie pozwolić sobie na życie z tym stanem przez jakiś czas, aby on mógł minąć. Takim przykładem może być żałoba po stracie bliskiej osoby. Wiadomo że wtedy każdy czuje się bardzo źle, i jeśli nie pogodzimy się ze stratą, nie zaakceptujemy tego tylko będziemy się ciągle kłócić z losem że się tak stało będziemy ciągle tkwili w tym złym samopoczuciu, w ciągłej żałobie, będziemy ciągle swoim zachowaniem utrzymywać dany stan. Ty również gryziesz się z ROCD, walczysz, nie dopuszczasz tego do siebie, nie akceptujesz, a jeśli próbujesz to tylko po to aby to zniknęło, a to nie jest prawdziwa akceptacja. Akceptacja to dopuszczenie do siebie wszystkiego, wszędzie, nie ma tam mowy o walce, szarpaniu się. Na pewno doskonale wiesz że jak szarpiesz się i walczysz z tymi myślami to jest ich tylko więcej, częściej występują i zyskują na sile. Tak objawy są aż takie realistyczne, do tego dochodzi zablokowanie uczuć i emocji co jeszcze bardziej utwierdza Cię że jednak nie kochasz. Umysł podsyła Ci negatywne treści na temat męża, chłopaka, jakieś jego negatywne cechy, sytuacje z nim związane żeby Cie coraz bardziej utwierdzać że rzeczywiście nie kochasz. A to tylko i aż zaburzenie cały czas i nic więcej. Zaburzenie trwa jak jest lęk, obawy i wątpliwości to są 3 kryteria bez których nie ma nerwicy, Ty masz wszystkie 3 spełnione. Dlaczego to jest aż tak realistyczne, bo musi to budzić w Tobie lęk żeby zaburzenie mogło trwać dalej. Więc musi to być bardzo silne i realistyczne bo inaczej nie bała byś się tego, więc w takim razie nie byłoby zaburzenia. Sama wiesz że ono łatwo nie odpuszcza więc stąd ta siła. Jakby słabiej zaatakowało nie bała byś się i ono nie może sobie na to pozwolić, bo ono chce przecież trwać. Zawsze uderza to w ogromnie ważne wartości dla człowieka jak zdrowie, jak w Twoim przypadku miłość do męża, bo ono wie gdzie jest nasz słaby punkt, wie gdzie zyska najwięcej lęku.

Jak już nas dopadło to co robić. Pełne przyzwolenie na wszystko co zaburzenie niesie ze sobą, pełna akceptacja myśli, ale nie po to że zaakceptuje żeby tylko minęło, zresztą to tyczy się wszystkich kwestii, że nie robisz czegoś tylko dlatego że to ma mi minąć wtedy, wiadomo że to jednak jest nasz cel ale na ten moment masz z pokorą przyjąć to wszystko i stosując te wszystkie kwestie, nie oczekując w zamian żadnych efektów. Ignorowanie, olewanie jak najbardziej ale nie po to żeby tylko pozbyć się tych myśli, żeby ich nie było. One będą i musisz pozwolić im być. Nie możesz na siłę chcieć się ich pozbyć bo takim działaniem tylko je wzmacniasz i pokazujesz głowie że to jest bardzo ważne. Ma Ci na tym nie zależeć czy one są czy ich nie ma. Nie możesz wchodzić w ich analizę, nie możesz ciągle cały dniami analizować czy kocham czy nie kocham, zostaw to po prostu i nie reaguj na to nigdy lękiem. Powiedz sobie wtedy nawet okej no to nie kocham i nic nie rób, nie reaguj. Musisz ściągnąć tą wartość tych myśli jaka przez ten czas nadawałaś. Jak zaczniesz je inaczej traktować niż dotychczas to podświadomość to zauwazy, zaburzenie niestety też i będzie atakować wtedy na różne sposoby abyś tylko ponownie reagowała na to lękiem, ale wtedy zacisnij zęby, napisz na forum, popłacz nawet i nie rezygnuj z tej drogi o której Ci piszę, tylko dalej z uporem podążaj tym szlakiem. Będą gorsze momenty, kryzysy ale to normalne przy odburzaniu, traktuj te momenty jako testy. Musisz zrzucić tą ogromną wartość tych myśli teraz że one są aż tak dla Ciebie ważne, musisz wręcz zacząć się śmiać z tego, bo to wszystko to iluzja umysłu i nic więcej. Problem w tym że niedowierzasz że nerwica daje takie objawy i tak wygląda. A dokładnie właśnie tak jest. Powiedz mi to jak niby to ROCD miałoby wyglądać skoro teraz to niby nie nerwica ? Co z tysiącami osób które piszą dokładnie to samo na forum co Ty, że nie kochają, nie czują emocji. Wszystko wygląda identycznie, każda historia. Jeśli wpiszesz w necie ROCD to też jako objawy Ci wyskoczy to wszystko o czym piszesz. Problem jest jednak w tym że Ty nie wierzysz, co więcej nikt chyba nie uwierzył że nerwica aż tak może i sama widzisz ile osób na forum jest z tym zaburzeniem. Bo nie uwierzyli. I ja oczywiście również należę do tych osób, bo jak uwierzyć na początku ? Chyba się nie da, ale czas ma w tym pomóc, zobacz ile to się ciągnie, i nic się nie wydarzyło, nie odeszłaś od męża, to tylko iluzja umysłu która sobie trwa bo ma doskonałe warunki do tego aby sobie trwać. Dlatego cały czas jest jak jest.
ODPOWIEDZ