Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

4 września 2019, o 13:25

I co na to terapeuta ? Postawił jakaś diagnozę?
Awatar użytkownika
zwirobij
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 28 maja 2018, o 20:58

5 września 2019, o 23:38

adzikkk pisze:
2 września 2019, o 15:08
Zastanawiam się, czy jeżeli obecność mojego partnera mnie wkurza, nawet wiadomości od niego, czy ma to jakiś związek z nerwą. To super słabe, mój chłopak nic nie zrobił, a tu nagle takie rzeczy.
Nerwica. Klasyk. Więcej o tym jest w artykule Divina "efekt desperacji umysłu", polecam do przeczytania.
Akurat to że w lubym wszystko cię wkurzać może, nawet to co kiedyś się podobało i nawet to co 100% ankietowanych w Familiadzie uznałoby za tzw "pierdoły", to objaw napięcia i zmęczenia. Trochę na zasadzie- jak wracasz po 10 godzinach pracy to masz dość wszystkiego i wszystkich, łącznie z twoją druga połówką pomidora. Ja miałam tak że jak mnie mój luby drażnił i irytował o wszystko to ten stan zdenerwowania przerzucał mi się na inne osoby też i wtedy ludzie w pracy mnie zaczynali wkurzać, przechodnie, głupia kolejka do wyjścia podpalała mi włosy na głowie. Umysł w stanie lękowym tak ma- wszystko wyolbrzymia, wykręca i wypacza. Ale kiedy dostrzegłam że to część nerwicowego napięcia, rozumiejąc że mój układ nerwowy jest już od tych rozkmin tak wyczerpany- odpuściłam ten objaw i mam spokój z tym. Nawet jak się nakręcam i wkurzam to rozumiem z czego to wynika i szybciej puszcza.
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

10 września 2019, o 11:31

zwirobij pisze:
31 sierpnia 2019, o 10:10
rocd-czyli-natr-ctwa-dot-zwi-zkow-artyk ... tml#p99189 TO proszę przeczytajcie jeszcze raz albo ze dwa razy. Wypiszcie sobie/odznaczcie wszystkie objawy jakie macie, mysli- obsesję które w sobie dostrzegacie, kompulsje które mają uspokoić te obsesję. Dobrze jest że tak powiem wykuć na blachę rodzaje kompulsji wymienione w artykule i kiedy kusi żeby w kompulsję jakąś wejść, zobaczyć to w sobie i powiedzieć- aha to typ kompulsji jawny (np kiedy prosimy przyjaciółkę żeby oceniła nasz związek-w duchu mając nadzieję że nas uspokoi swoim "pasujecie do siebie jak dwie połówki antonówk!i") albo- aha to kompulsja wewnętrzna kiedy się porównuje z innymi parami sprawdzając czy jestesmy tak dobrzy jak tamci albo czy nie jesteśmy choć trochę podobni do tych co się rozstali w tamtym tygodniu.
Na spokojnie sobie ten artykuł przestudiujcie (bez nerwicowej turboanalizy każdego słówka), wynotujcie co trzeba i przygotujcie się że za godzinę/ 15 min i tak dostaniecie kolejnych wątpliwości "a co jeśli?" I myśli na które będziecie chciały znowu zareagować kompulsjami, ale po przerobieniu artykułu będziecie mogły sobie powiedzieć "ok, to nerwica" idę na rower.
Dzięki za ten artykuł. Wracam do niego po kilka razy, jak czuje taka potrzebę.
Dużo rzeczy sobie odhaczylam czytając 😁
Sinusoida nadal trwa. Mam kompulsje, sprawdzam na sobie, nanim. Przejmuje się głupotami, w głowie czarne, hipotetyczne scenariusze. A potem na parę godzin spokój i w miarę normalnie.

Ciężko jeszcze wbić klina.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

11 września 2019, o 12:30

karoolpl pisze:
31 sierpnia 2019, o 12:12
zwirobij pisze:
31 sierpnia 2019, o 10:10
rocd-czyli-natr-ctwa-dot-zwi-zkow-artyk ... tml#p99189 TO proszę przeczytajcie jeszcze raz albo ze dwa razy. Wypiszcie sobie/odznaczcie wszystkie objawy jakie macie, mysli- obsesję które w sobie dostrzegacie, kompulsje które mają uspokoić te obsesję. Dobrze jest że tak powiem wykuć na blachę rodzaje kompulsji wymienione w artykule i kiedy kusi żeby w kompulsję jakąś wejść, zobaczyć to w sobie i powiedzieć- aha to typ kompulsji jawny (np kiedy prosimy przyjaciółkę żeby oceniła nasz związek-w duchu mając nadzieję że nas uspokoi swoim "pasujecie do siebie jak dwie połówki antonówk!i") albo- aha to kompulsja wewnętrzna kiedy się porównuje z innymi parami sprawdzając czy jestesmy tak dobrzy jak tamci albo czy nie jesteśmy choć trochę podobni do tych co się rozstali w tamtym tygodniu.
Na spokojnie sobie ten artykuł przestudiujcie (bez nerwicowej turboanalizy każdego słówka), wynotujcie co trzeba i przygotujcie się że za godzinę/ 15 min i tak dostaniecie kolejnych wątpliwości "a co jeśli?" I myśli na które będziecie chciały znowu zareagować kompulsjami, ale po przerobieniu artykułu będziecie mogły sobie powiedzieć "ok, to nerwica" idę na rower.
Problem z ludzmi jaki często tu występuje jest taki że do Nich to nie dociera :D Ja jestem w stanie to w pełni zrozumieć jeżeli ktoś jest na początku, jest mocno skupiony na wnętrzu to okej, wielokrotnie powtarzał też o tym Victor i Divin odnośnie w ogóle zaburzeń nerwicowych, że czytasz że coś jest białe i jest to pewnik, to i tak będziesz zastanawił się czy jest czarne, aż w końcu olejesz te myśli, dasz im płynąć, znajdziesz być może inne powody które siedzą głębiej w psychice i zamienisz natrętne myśli w normalne myśli etc.
Tutaj często jest tak, że osoby zamiast faktycznie poszerzać wiedzę, szlifować, upierać się tak samo jak nerwica albo i mocniej, to piszą każdy objaw, każda myśl i mimo że widzą że ktoś już podobnie pisał, miał podobne objawy to i tak szuka wyjątkowości swojego przypadku, co jest też częstym błędem, i nawet dalej mimo schematyczności tego działania, dalej uporczywie wierzą nerwicy, nie wychodzą poza jej schematy, nie żyją sobie życiem tu i teraz, tylko ciągle w głowie. Obarczają wszystkich dookoła swoją osoba, nie widząc nawet tego zaburzeniowego egocentryzmu, nawet mam czasem wrażenie że z jednej strony jest im dobrze z tym, bo zawsze można zwalić na nerwicę, na samopoczucie etc. Wiem też że czasami u niektórych trwa to kilka lat i nie pamiętają już jak to jest bez nerwicy, i to też trzeba zmienić, trzeba być gotowym na życie bez nerwicy, ale do tego dochodzi się ciężką pracą. Jeżeli ktoś ma z tym problemy, i materiały z forum i filmiki nie są pomocne, to albo nie idą do psychiatry i dobrego psychoterapeuty żeby być może wspomóc się lekami, czy obrać jakąś strategie działania. Jest też pewnie odsetek ludzi którzy maja tak silne objawy, tak mocno ich nerwica przygniata że nawet pomimo pracy i terapi dalej ciężko im się funkcjonuje, jednak tutaj podejrzewam że siedzi to gdzieś bardzo głęboko i trzeba zrobić jeszcze więcej pracy, i obrać cel o którym mówił Victor, że trzeba postanowić że chce się wyjść z nerwicy i trwać przy tym, nawet jeżeli widzimy totalny bez sens etc.
Przepraszam Cię, ale mówisz tak jakby ktoś specjalnie nie chciał wyjść z nerwicy, albo specjalnie się nie starał i nie wdrazal rad które przeczytał na forum czy obejrzał z filmów na yt.

Gdyby to było takie proste to nikt by nerwicy nie miał, albo przechodziloby od ręki. A często jest tak, że to jest czasami silniejsze od nas, te myśli, wątpliwości, pytania. I tak jak mówisz trzeba dużo pracy i czasu żeby to zmienić.

Nikt nie chce mieć nerwicy, nikt nie chce być egocentrykiem za których nas uważasz.
Wielu ogląda filmiki, chodzi do psychiatry, bierze leki. I to nadal im nie pomaga. I to też robią specjalnie, bo nadal chcą trwac w nerwicy? No nie.

Nie rozumiem czasami tych nerwów na osobę, która wchodzi na to forum, żeby się czymś podzielić, ulżyć sobie, poszukać jakiejś rady, poszukać uspokojenia. To też jest ważne. I tak, czasami trzeba usłyszeć 10 razy że to nerwica, a czasami I 20. Jeżeli to ma komuś pomóc to dlaczego nie. Szczególnie że w rocd, o którym mowa przez kilka ostatnich postów, granica tej iluzji jest nikla, nie wiadomo często co jest prawdą a co jest iluzja.

Gdy miałam somaty, wszystko było dla mnie jasne. Bardziej widoczne. Namacalne, jeśli tak to mogę ująć. W rocd jest trudniej, o wiele.
Dlatego nie chce się czuć winna, że co jakiś czas mam chwilę zwątpienia. Nie chcę się czuć winna pisząc jak minął mi dzień na forum, opisując swe myśli, żeby ktoś za chwilę napisał, że "przecież powtarzalismy ci już milion razy że to nerwica, czego nadal nie rozumiesz". Albo zarzucal mi że jestem egocentrykiem, że wszystko się teraz wokół mnie kręci. Bo nie jest tak.
A nawet jeśli jest, to myślisz że ktoś tak chce? Nie.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

11 września 2019, o 15:21

natalia93 pisze:
11 września 2019, o 12:30
karoolpl pisze:
31 sierpnia 2019, o 12:12
zwirobij pisze:
31 sierpnia 2019, o 10:10
rocd-czyli-natr-ctwa-dot-zwi-zkow-artyk ... tml#p99189 TO proszę przeczytajcie jeszcze raz albo ze dwa razy. Wypiszcie sobie/odznaczcie wszystkie objawy jakie macie, mysli- obsesję które w sobie dostrzegacie, kompulsje które mają uspokoić te obsesję. Dobrze jest że tak powiem wykuć na blachę rodzaje kompulsji wymienione w artykule i kiedy kusi żeby w kompulsję jakąś wejść, zobaczyć to w sobie i powiedzieć- aha to typ kompulsji jawny (np kiedy prosimy przyjaciółkę żeby oceniła nasz związek-w duchu mając nadzieję że nas uspokoi swoim "pasujecie do siebie jak dwie połówki antonówk!i") albo- aha to kompulsja wewnętrzna kiedy się porównuje z innymi parami sprawdzając czy jestesmy tak dobrzy jak tamci albo czy nie jesteśmy choć trochę podobni do tych co się rozstali w tamtym tygodniu.
Na spokojnie sobie ten artykuł przestudiujcie (bez nerwicowej turboanalizy każdego słówka), wynotujcie co trzeba i przygotujcie się że za godzinę/ 15 min i tak dostaniecie kolejnych wątpliwości "a co jeśli?" I myśli na które będziecie chciały znowu zareagować kompulsjami, ale po przerobieniu artykułu będziecie mogły sobie powiedzieć "ok, to nerwica" idę na rower.
Problem z ludzmi jaki często tu występuje jest taki że do Nich to nie dociera :D Ja jestem w stanie to w pełni zrozumieć jeżeli ktoś jest na początku, jest mocno skupiony na wnętrzu to okej, wielokrotnie powtarzał też o tym Victor i Divin odnośnie w ogóle zaburzeń nerwicowych, że czytasz że coś jest białe i jest to pewnik, to i tak będziesz zastanawił się czy jest czarne, aż w końcu olejesz te myśli, dasz im płynąć, znajdziesz być może inne powody które siedzą głębiej w psychice i zamienisz natrętne myśli w normalne myśli etc.
Tutaj często jest tak, że osoby zamiast faktycznie poszerzać wiedzę, szlifować, upierać się tak samo jak nerwica albo i mocniej, to piszą każdy objaw, każda myśl i mimo że widzą że ktoś już podobnie pisał, miał podobne objawy to i tak szuka wyjątkowości swojego przypadku, co jest też częstym błędem, i nawet dalej mimo schematyczności tego działania, dalej uporczywie wierzą nerwicy, nie wychodzą poza jej schematy, nie żyją sobie życiem tu i teraz, tylko ciągle w głowie. Obarczają wszystkich dookoła swoją osoba, nie widząc nawet tego zaburzeniowego egocentryzmu, nawet mam czasem wrażenie że z jednej strony jest im dobrze z tym, bo zawsze można zwalić na nerwicę, na samopoczucie etc. Wiem też że czasami u niektórych trwa to kilka lat i nie pamiętają już jak to jest bez nerwicy, i to też trzeba zmienić, trzeba być gotowym na życie bez nerwicy, ale do tego dochodzi się ciężką pracą. Jeżeli ktoś ma z tym problemy, i materiały z forum i filmiki nie są pomocne, to albo nie idą do psychiatry i dobrego psychoterapeuty żeby być może wspomóc się lekami, czy obrać jakąś strategie działania. Jest też pewnie odsetek ludzi którzy maja tak silne objawy, tak mocno ich nerwica przygniata że nawet pomimo pracy i terapi dalej ciężko im się funkcjonuje, jednak tutaj podejrzewam że siedzi to gdzieś bardzo głęboko i trzeba zrobić jeszcze więcej pracy, i obrać cel o którym mówił Victor, że trzeba postanowić że chce się wyjść z nerwicy i trwać przy tym, nawet jeżeli widzimy totalny bez sens etc.
Przepraszam Cię, ale mówisz tak jakby ktoś specjalnie nie chciał wyjść z nerwicy, albo specjalnie się nie starał i nie wdrazal rad które przeczytał na forum czy obejrzał z filmów na yt.

Gdyby to było takie proste to nikt by nerwicy nie miał, albo przechodziloby od ręki. A często jest tak, że to jest czasami silniejsze od nas, te myśli, wątpliwości, pytania. I tak jak mówisz trzeba dużo pracy i czasu żeby to zmienić.

Nikt nie chce mieć nerwicy, nikt nie chce być egocentrykiem za których nas uważasz.
Wielu ogląda filmiki, chodzi do psychiatry, bierze leki. I to nadal im nie pomaga. I to też robią specjalnie, bo nadal chcą trwac w nerwicy? No nie.

Nie rozumiem czasami tych nerwów na osobę, która wchodzi na to forum, żeby się czymś podzielić, ulżyć sobie, poszukać jakiejś rady, poszukać uspokojenia. To też jest ważne. I tak, czasami trzeba usłyszeć 10 razy że to nerwica, a czasami I 20. Jeżeli to ma komuś pomóc to dlaczego nie. Szczególnie że w rocd, o którym mowa przez kilka ostatnich postów, granica tej iluzji jest nikla, nie wiadomo często co jest prawdą a co jest iluzja.

Gdy miałam somaty, wszystko było dla mnie jasne. Bardziej widoczne. Namacalne, jeśli tak to mogę ująć. W rocd jest trudniej, o wiele.
Dlatego nie chce się czuć winna, że co jakiś czas mam chwilę zwątpienia. Nie chcę się czuć winna pisząc jak minął mi dzień na forum, opisując swe myśli, żeby ktoś za chwilę napisał, że "przecież powtarzalismy ci już milion razy że to nerwica, czego nadal nie rozumiesz". Albo zarzucal mi że jestem egocentrykiem, że wszystko się teraz wokół mnie kręci. Bo nie jest tak.
A nawet jeśli jest, to myślisz że ktoś tak chce? Nie.

Gdzie ja napisałem że ktoś specjalnie nie chce wyjść? Ja jak już coś krytykowałem, to wyłącznie to że ktoś piszę kilkanaście razy o tym samym, albo o każdej nowej myśli, a to jest droga do nikąd, krytykuje również to że jest tyle stron w tym wątku i przeważnie o wszystkim co tu ludzie wrzucają od pewnego czasu, to już zostało wcześniej odpowiedziane, na podobne pytania, podobne jak nie identyczne myśli. Pisanie w kółko o tym samym powoduje to że ciągle nadajemy wartość, osoba zamiast budować świadomość logiką i wtedy starać się wpływać na sferę emocjonalną, ciągle pogrąża się w nerwicowym kole. Problemem są emocje, to że są od Nas silniejsze, to że jak szaleją to i logikę można sobie potłuc o kant dupy, ale właśnie wtedy trzeba próbować i upierać się w tym żeby zrobić na przekór myśli, emocji, sprawdzić to co podsyła, za pierwszym, drugim, nawet i 100 razem może się nie udać, ale w końcu trzeba zacząć to robić, bo stoimy i nic nie zmieniamy.

Jeżeli chodzi już o tą granice o której wspominasz, owszem jest ona nikła i czasami sami już nie wiemy, tym bardziej jeżeli zakręcimy się z myślami i zaczniemy dyskutować, tylko wtedy warto powrócić do definicji i znów poczytać posty, które nakierują że znowu jest to OCD, samo to jeżeli spędzają Ci te myśli tyle czasu w ciągu dnia, ciężko jest czasem oderwać się i skupić na czymś innym to jest to OCD, tu znów kolejna sprawa, że trzeba zaznajomić się ogólnie z zaburzeniami lękowymi i ich mechanizmami, bez wiedzy ciężko jest cokolwiek robić. Są myśli, wątpliwości, odczucia, ale z drugiej strony trwamy z partnerem, bo jednak coś powoduje że chcemy dalej trwać i to pomimo tego bajzlu w myślach, nie zachowujemy się tak jak przy normalnym rozstaniu, osoba nie jest nam obojętna w sferze emocjonalnej, dalej jest naszym Skarbem, dlatego nerwica tak mocno się tego trzyma i tak łatwo jest jej nas wyprowadzić z równowagi. A ciągłe pisanie o tym czy o tamtym nic nie da. Jeżeli masz słabszy dzień, kryzys, to okej są odpowiednie wątki na forum, chat, czy nawet założenie osobnego wątku. Po to jest też to forum, żeby okazywać wsparcie. I ja tego w żadnym zdaniu nie zanegowałem, ale w pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć dość i budować wiarę w OCD, często jest tak że trzeba zrobić kilka kroków wstecz, walczysz, upadasz, wstajesz, updasz, wstajesz, nie ma drogi na skróty.

Egocentryzm -> chodzi mi o zaburzeniowy egocentryzm, nikt Ci nie zarzuca że jesteś egocentrykiem na codzień, w zaburzeniu jesteśmy egocentryczni, co i jest raz że normalne, bo jednak ciągle nas coś dręczy, doskwiera to czasem ciężko przestać patrzeć na własne wnętrze, ale czasami przez to nie dostrzegamy pewnych rzeczy, nie wczuwamy się w odczucia innych, spróbuj wczuć się w skóre partnera, zobaczysz że potrafi to czesto rzucić nowe światło, pomyśl czasem jak to może wyglądać z jego strony. Tu chodzi właśnie też żeby przestać być skupiony tak bardzo na swoim wnętrzu, wyjśc na spacer, do znajomych, pobiegać, iść z partnerem/partnerką do kina, na zakupy, przytulać się mimo tego syfu, bo to kolejna nerwicowa rzecz która non stop ściągą nasza uwage na wnętrze, czyli objawy, myśli etc. dalej wychodzą na wierzch i mi chodzi o taki egocentryzm, zresztą o którym mówił Victor, Divin :)
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

12 września 2019, o 17:07

Kochani czy ktoś tu jeszcze zagląda ? Wiem że się powtarzam ale czy komuś z was udało się wyjść bez leków z tego ? Jest trochę wpisów o tym że ludzie wyszli z tego bo wrócili do lekow i jest dobrze sama na lekach też czułam się dobrze ale problem wrócił jsk odstawiłam czy jest tu chociaż jedną osobą która swoim uporem praca pokonala to bez leków ? Proszę to dla mnie takie ważne potrzebuje tej nadzieji może to pozwoli mi uwierzyć w to rocd...
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

12 września 2019, o 18:21

kruszyna7733 pisze:
12 września 2019, o 17:07
Kochani czy ktoś tu jeszcze zagląda ? Wiem że się powtarzam ale czy komuś z was udało się wyjść bez leków z tego ? Jest trochę wpisów o tym że ludzie wyszli z tego bo wrócili do lekow i jest dobrze sama na lekach też czułam się dobrze ale problem wrócił jsk odstawiłam czy jest tu chociaż jedną osobą która swoim uporem praca pokonala to bez leków ? Proszę to dla mnie takie ważne potrzebuje tej nadzieji może to pozwoli mi uwierzyć w to rocd...
Ja leków nie próbowałam, chce sama to ogarnąć.
A w twoim przypadku, jeżeli na lekach było ok, bo cię uspokoiły, to chyba nie ma lepszej odpowiedzi na to że to jednak zaburzenie?
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
silhouette
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 21 listopada 2017, o 17:08

12 września 2019, o 19:24

Już mnie ty dawno na forum nie było, bo przez jakiś czas radziłam sobie z nerwica, myślałam ze już odpuściła i nie wróci, ale niestety.... wróciła i jest jeszcze gorzej. Mam teraz taka wkrętke, ze „a co jeśli ja wtedy (1,5roku temu) przestałam go tak naprawdę kochać, a teraz po prostu przeciągam na sile ten związek bo chce żeby było dobrze tak jak wcześniej” i ze tak naprawdę wtedy przestałam go kochać a teraz po prostu przeciagam ten dobry stan, a tak naprawdę to dalej nie kocham. To jest bardzo realne, martwi mnie to, nie chce żeby tak było. Dlaczego do jasnej cholery nie mogę być szczęśliwa w związku, tak jak na początku, tak jak to było przez ponad rok. Nie było zakochania, nie było motylków, było po prostu uczucie, silna więź, chęć bliskości, troska..... po tym jak powiedzmy wyzdrowiałam z tej nerwicy, może nie było super tak jak wcześniej ale chęć bliskości, troska, silna więź została. A teraz? Teraz nie czuje tej więzi, chcieć bliskości mam, troskę tez powiedzmy...ale cholernie martwi mnie ten brak czucia więzi, czyli po prostu takiego zjednoczenia powiedzmy, takiej nierozerwalności. Codziennie budzę się z uczuciem niepokoju, codziennie mam negatywne myśli, odpowiadam na nie, doszukuje się czy kocham i to czasami w abstrakcyjnych drobnostkach. Zwariować można. Dlaczego nie mogę tak po prostu kochać bez tego wszystkiego i nie przejmować się? Dlaczego nie potrafię wrócić do tego co było ... jak patrzę teraz na miejsca gdzie byliśmy, na nasze zdjęcia, wspomnienia to tylko rycze, bo czuje autentycznie jakby to minęło, jakby tego już nie było, ze to już przeminęło i ze nigdy tak już fajnie nie będzie, ze go nie kocham i ze się powinnismy rozstać. To jest tak strasznie przykre :( nie chce tego, chce dalej być z moim partnerem. Mieliśmy plany na przyszłość, na założenie rodziny, dzieci, wspólny dom.... a teraz jak o tym pomyśle to się boje i myśle ze tak nie będzie, ze to już odeszło i już żadnych planów nie ma 😭😭😭 bardzo proszę o pomoc 😔
Hania22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 5 stycznia 2019, o 11:03

13 września 2019, o 08:08

Moim problemem chyba są moje własne dzieci :buu: tak tak co za matka . :!!!:
Dwóch synów którzy dają mi tak popalić że mam ich dość nie mogę znieść ich obecności , wykańczają mnie .
W tamtym roku moje okropne bóle głowy i lęki zaczęły się właśnie od września (szkoła) a październik to już poszło i trwało to do maja , wtedy nie skojarzyłam tego z ciągłymi telefonami ze szkoły itd..dopiero teraz na to wpadłam bo znowu zaczynają się nerwy i juz mam wybudzenia w nocy serce wali jak oszalałe itd..
Dzieci robią co chcą ,szacunku do matki żadnego są wyzwiska itd...obwiniam o to męża bo nie reaguje .
Zmarnowałam sobie życie chcąc dać im WSZYSTKO sama stałam się nikim. :(
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

13 września 2019, o 08:22

natalia93 pisze:
12 września 2019, o 18:21
kruszyna7733 pisze:
12 września 2019, o 17:07
Kochani czy ktoś tu jeszcze zagląda ? Wiem że się powtarzam ale czy komuś z was udało się wyjść bez leków z tego ? Jest trochę wpisów o tym że ludzie wyszli z tego bo wrócili do lekow i jest dobrze sama na lekach też czułam się dobrze ale problem wrócił jsk odstawiłam czy jest tu chociaż jedną osobą która swoim uporem praca pokonala to bez leków ? Proszę to dla mnie takie ważne potrzebuje tej nadzieji może to pozwoli mi uwierzyć w to rocd...
Ja leków nie próbowałam, chce sama to ogarnąć.
A w twoim przypadku, jeżeli na lekach było ok, bo cię uspokoiły, to chyba nie ma lepszej odpowiedzi na to że to jednak zaburzenie?
Natalia myślisz że to że na lekach było lepiej świadczy o tym że to zaburzenie ?
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

13 września 2019, o 10:22

kruszyna7733 pisze:
13 września 2019, o 08:22
natalia93 pisze:
12 września 2019, o 18:21
kruszyna7733 pisze:
12 września 2019, o 17:07
Kochani czy ktoś tu jeszcze zagląda ? Wiem że się powtarzam ale czy komuś z was udało się wyjść bez leków z tego ? Jest trochę wpisów o tym że ludzie wyszli z tego bo wrócili do lekow i jest dobrze sama na lekach też czułam się dobrze ale problem wrócił jsk odstawiłam czy jest tu chociaż jedną osobą która swoim uporem praca pokonala to bez leków ? Proszę to dla mnie takie ważne potrzebuje tej nadzieji może to pozwoli mi uwierzyć w to rocd...
Ja leków nie próbowałam, chce sama to ogarnąć.
A w twoim przypadku, jeżeli na lekach było ok, bo cię uspokoiły, to chyba nie ma lepszej odpowiedzi na to że to jednak zaburzenie?
Natalia myślisz że to że na lekach było lepiej świadczy o tym że to zaburzenie ?
No myślę że to duże takie "potwierdzenie".
Ale nie możemy ciągle wątpić w to, że to zaburzenie i iluzja (mówię my, bo tez jeszcze często mam z tym problem).
Trzeba pakować każda myśl do wora, być cierpliwym, bo już wiem po sobie, że po jednym, dwóch dniach lepszych może przyjsc znów gorszy okres.
Albo też przy tych lepszych dniach oczekuje fajerwerków i nawet jak się czuje lepiej, to chcę jeszcze lepiej i więcej.
A to trzeba dać sobie czas..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

13 września 2019, o 10:46

natalia93 pisze:
13 września 2019, o 10:22
kruszyna7733 pisze:
13 września 2019, o 08:22
natalia93 pisze:
12 września 2019, o 18:21


Ja leków nie próbowałam, chce sama to ogarnąć.
A w twoim przypadku, jeżeli na lekach było ok, bo cię uspokoiły, to chyba nie ma lepszej odpowiedzi na to że to jednak zaburzenie?
Natalia myślisz że to że na lekach było lepiej świadczy o tym że to zaburzenie ?
No myślę że to duże takie "potwierdzenie".
Ale nie możemy ciągle wątpić w to, że to zaburzenie i iluzja (mówię my, bo tez jeszcze często mam z tym problem).
Trzeba pakować każda myśl do wora, być cierpliwym, bo już wiem po sobie, że po jednym, dwóch dniach lepszych może przyjsc znów gorszy okres.
Albo też przy tych lepszych dniach oczekuje fajerwerków i nawet jak się czuje lepiej, to chcę jeszcze lepiej i więcej.
A to trzeba dać sobie czas..
Ciągle właśnie brakuje mi tej wiary i cały czas szukam potwierdzenia czy to nie znak od intuicji do tego bardzo ciężko u mnie z akceptacją może ja to się rozumiem ale boje się że jeśli zaakceptuje myśli to znaczy że pogodzę się z tym że go nie kocham i co mi wtedy zostanie ? Żadnej nadzieji ? Chyba że ja źle to rozumie?
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

13 września 2019, o 11:45

kruszyna7733 pisze:
13 września 2019, o 10:46
natalia93 pisze:
13 września 2019, o 10:22
kruszyna7733 pisze:
13 września 2019, o 08:22


Natalia myślisz że to że na lekach było lepiej świadczy o tym że to zaburzenie ?
No myślę że to duże takie "potwierdzenie".
Ale nie możemy ciągle wątpić w to, że to zaburzenie i iluzja (mówię my, bo tez jeszcze często mam z tym problem).
Trzeba pakować każda myśl do wora, być cierpliwym, bo już wiem po sobie, że po jednym, dwóch dniach lepszych może przyjsc znów gorszy okres.
Albo też przy tych lepszych dniach oczekuje fajerwerków i nawet jak się czuje lepiej, to chcę jeszcze lepiej i więcej.
A to trzeba dać sobie czas..
Ciągle właśnie brakuje mi tej wiary i cały czas szukam potwierdzenia czy to nie znak od intuicji do tego bardzo ciężko u mnie z akceptacją może ja to się rozumiem ale boje się że jeśli zaakceptuje myśli to znaczy że pogodzę się z tym że go nie kocham i co mi wtedy zostanie ? Żadnej nadzieji ? Chyba że ja źle to rozumie?
Nie jest to znak od intuicji, ponieważ przez zaburzenie możesz odczuwać brak miłości do każdego, do rodziny, bliskich, nie tylko męża. Więc od razu tutaj widać pierwszy paradoks zaburzenia. Ale może być też tak, że będziesz czuć brak miłości tylko do męża i to też jest normalne od razu mówię. Niestety źle to rozumiesz, bo myślisz że jak to zaakceptujesz to znaczy że się godzisz na to że go nie kochasz do końca życia. Masz teraz nerwicę, ona Ci dała ten zanik emocji do męża. To jest objaw od niej, nie od intuicji czy czegoś innego. Czyli podstawą jest zrozumienie tego że zanik miłości jest przez nerwicę. No to dobra co teraz, aby ten objaw spowodowany nerwicą minął. No właśnie zaakceptować to że tak teraz jest. NIE AKCEPTUJESZ tego że na prawdę go nie kochasz, i tak będzie do końca życia, tylko to że jest objaw nerwicy, tak teraz jest ale do czasu - DO CZASU. Bo jak będziesz tak długo to akceptować i olewać te myśli to te myśli i nerwica odpuszczają. Co się wtedy dzieje, a no wracasz do normalnego życia przed nerwicą - znowu czujesz że kochasz, wszystko jest po staremu. Dlaczego tak się dzieje ? Bo znikła Ci nerwica i jej objaw dotyczący braku miłości do męża. I tak to wszystko działa, na takiej zasadzie. Mam nadzieję, że zrozumiałaś, bardzo łopatologicznie to rozpisałem.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

13 września 2019, o 12:24

Staram dobie to robić do głowy tylko że ja kupę lat byłam na lekach a teraz jak sobie myślę to przed ślubem już miałam takie wahania tylko wtedy myślałam że to normalne a teraz dręczy mnie poczucie że może to był znak a ja go zlekceważylam;(
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

13 września 2019, o 13:22

kruszyna7733 pisze:
13 września 2019, o 12:24
Staram dobie to robić do głowy tylko że ja kupę lat byłam na lekach a teraz jak sobie myślę to przed ślubem już miałam takie wahania tylko wtedy myślałam że to normalne a teraz dręczy mnie poczucie że może to był znak a ja go zlekceważylam;(
Ja staram się to olewac. Wszystko. Każda jedna myśl, a mam ich dużo i co chwilę.
Ostatnio też robię tak, że jak pojawia się myśl i ja zaczynam analizować to muszę szybko przestać. Wtedy mówię sobie "klin" i zatrzymuje te myśli😂 na razie pomaga.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
ODPOWIEDZ