Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to fobia społeczna?

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Arek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 77
Rejestracja: 3 lipca 2018, o 13:29

16 października 2019, o 11:23

Cześć, dłuższy czas zwlekałem z napisaniem tego posta ale zdałem sobie sprawę, że sam sobie nie poradzę.

Kilka lat temu przerwałem nauke w pierwszej klasie technikum z powodu depresji i zaburzeń lękowych (byłem odrzucony przez rówieśników). W gimnazjum nie miałem żadnych problemów. Psychiatra przepisał lek Fevarin, więcej skutków ubocznych niż poprawy, ale po jakimś czasie objawy ustąpiły. Nigdy nie byłem ekstrawertykiem ale jakoś funkcjonowałem w społeczeństwie. Po przerwaniu nauki w szkole średniej zauważyłem że wyjscie samemu na zakupy czy gdziekolwiek jest dosłownie mega wysiłkiem. Od 18 roku zacząłem nauke w zaocznym LO dla dorosłych, od przerwania szkoły mija 3 lata ja prawie nie wychodzę z domu (całe dnie spędzam grając), nie mam znajomych, boje się odrzucenia, wyśmiania. Bardzo przejmuję się tym co kto o mnie pomyśli, boję się poprosić kogoś obcego o pomoc.
Nawet teraz jak to pisze, cholernie się wstydze. Staram się przetłumaczyć sobie że kazdy ma swoje życie i problemy, ale taka racjonalizacja nie działa. Chciałbym mieć prace, ale z drugiej strony na samą myśl o ludziach mnie paraliżuje. Czy to fobia społeczna? Jak sobie pomóc?
Kristoff
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 19 października 2019, o 17:56

23 października 2019, o 07:54

Witam,

Ja też doznałem kiedyś odrzucenia przez rówieśników. Byłem zbyt wrażliwy, przez co inni z łatwością "wchodzili mi na głowę". Po skończeniu szkoły rozpamiętywałem to co było, czułem się bardzo samotny i starałem się na siłę każdemu przypodobać (szukałem akceptacji u można powiedzieć wszystkich - co było bardzo męczące). Przez to, że starałem się być z wszystkimi ok, zacząłem przejmować się praktycznie wszystkim co mogliby o mnie pomyśleć, co powiedzieć. To wszystko zaczęło bardzo mnie dołować, wyrobiłem sobie nawet jakieś takie głupie poczucie winy (nie potrafię tego opisać - stan się pogarszał - nie będę pisał już o wszystkich obawach). Zwrot nastąpił (po dość długim okresie czasu) jak pod wpływem czegoś (nie pamiętam już, czy gdzieś coś przeczytałem, obejrzałem, usłyszałem), wbiłem sobie do głowy takie myślenie, że tak na prawdę nikt nie musi mnie lubić. Dla przykładu, niech np. nie lubi mnie nikt w miejscu pracy, niech każdy się z mnie wyśmiewa, obgaduje. Mam to gdzieś. Czy muszę się tym tak na prawdę przejmować, chodzić smutny z tego powodu (czy ktoś mnie zmusza do takiego myślenia, mam być duszą towarzystwa, mam być wyważony itp. itp. ? - zacząłem zadawać sobie takie pytania) ? Mogę się albo temu poddać i starać się na siłę przypodobać innym (co jest bardzo męczące) albo to olać i robić swoje. Uświadomiłem sobie, że nawet jak nie znajdę wsparcia u nikogo, jak pozostanę kompletnie sam, bez znajomych to co ? Dalej będę sobie żył i nie zginę od tego. Dzięki temu, że wyrobiłem sobie takie myślenie, z miejsca poczułem się lepiej, zeszło ze mnie całe ciśnienie. Przestałem fiksować, obwiniać się, rozpamiętywać itp. Zacząłem być pewniejszy siebie i podejmuję samodzielne, świadome decyzje. Nie wiem, czy to o czym napisałem pomoże. W moim wypadku, wyrobienie sobie takiego myślenia okazało się najlepszym lekarstwem.
Arek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 77
Rejestracja: 3 lipca 2018, o 13:29

26 października 2019, o 12:33

Kristoff pisze:
23 października 2019, o 07:54
Witam,

Ja też doznałem kiedyś odrzucenia przez rówieśników. Byłem zbyt wrażliwy, przez co inni z łatwością "wchodzili mi na głowę". Po skończeniu szkoły rozpamiętywałem to co było, czułem się bardzo samotny i starałem się na siłę każdemu przypodobać (szukałem akceptacji u można powiedzieć wszystkich - co było bardzo męczące). Przez to, że starałem się być z wszystkimi ok, zacząłem przejmować się praktycznie wszystkim co mogliby o mnie pomyśleć, co powiedzieć. To wszystko zaczęło bardzo mnie dołować, wyrobiłem sobie nawet jakieś takie głupie poczucie winy (nie potrafię tego opisać - stan się pogarszał - nie będę pisał już o wszystkich obawach). Zwrot nastąpił (po dość długim okresie czasu) jak pod wpływem czegoś (nie pamiętam już, czy gdzieś coś przeczytałem, obejrzałem, usłyszałem), wbiłem sobie do głowy takie myślenie, że tak na prawdę nikt nie musi mnie lubić. Dla przykładu, niech np. nie lubi mnie nikt w miejscu pracy, niech każdy się z mnie wyśmiewa, obgaduje. Mam to gdzieś. Czy muszę się tym tak na prawdę przejmować, chodzić smutny z tego powodu (czy ktoś mnie zmusza do takiego myślenia, mam być duszą towarzystwa, mam być wyważony itp. itp. ? - zacząłem zadawać sobie takie pytania) ? Mogę się albo temu poddać i starać się na siłę przypodobać innym (co jest bardzo męczące) albo to olać i robić swoje. Uświadomiłem sobie, że nawet jak nie znajdę wsparcia u nikogo, jak pozostanę kompletnie sam, bez znajomych to co ? Dalej będę sobie żył i nie zginę od tego. Dzięki temu, że wyrobiłem sobie takie myślenie, z miejsca poczułem się lepiej, zeszło ze mnie całe ciśnienie. Przestałem fiksować, obwiniać się, rozpamiętywać itp. Zacząłem być pewniejszy siebie i podejmuję samodzielne, świadome decyzje. Nie wiem, czy to o czym napisałem pomoże. W moim wypadku, wyrobienie sobie takiego myślenia okazało się najlepszym lekarstwem.
Cześć. Dziękuje za odpowiedź, już od około 3 lat własnie staram się tak robić, tzn. kompletnie nie zabiegam o znajomych, nie interesuje mnie opinia innych na mój temat. jednak najgorzej jest jak przyjdzie taki dzień z emocjonalnym "dołem" i wtedy te myśli mnie doslownie miażdzą, że nie mam nikogo z kim moge porozmawiać, wyżalić się (oczywiście oprocz domowników). W moim przypadku to taki trochę paradoks, nie interesuje mnie co myślą o mnie sąsiedzi czy inni ludzie, ale sytuacja kompletnie się zmienia gdy to ja potrzebuje coś od kogoś (np. w urzędzie czy gdzieś) wtedy robie się czerwony na twarzy, zalewa mnie pot, co ktoś o mnie mysli, czy nie robie z siebie idioty. Miałem kilka takich sytuacji że coś źle odpowiedziałem czy coś i te sytuacje tak kompulsywnie rozpamiętuje i nie umiem porzucic tego "czy nie zachowałem się jak kompletny debil?".
ODPOWIEDZ