Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czuje się normalny, a coś jest nie tak.

Tutaj znajdziesz wszystkie treści (wpisy, nagrania) o stanach nierealności ich objawach, przyczynach, mechanizmach, odburzaniu.
ODPOWIEDZ
pbarwins
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 14 czerwca 2022, o 09:48

14 czerwca 2022, o 10:47

Witam,

Od pewnego czasu, mianowicie odkąd wybuchła wojna na ukrainie, zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy związanych ze mną.

1) Jeśli chodzi o sam wybuch wojny to zacząłem panikować. Najpierw myślałem o zabraniu rodziny i ucieczce do jakiegoś sąsiedniego kraju, cały czas panikowałem, wyobrażałem sobie że to jest jakiś koniec europy, że żyjemy w czasach, w których problemem życia codziennego jest to czy ktos ma like na facebooku czy instagramie i nagle wybucha wojna więc poczułem, taką słabość europy, jakoś wyobrażałem sobie, że bardzo łatwo jest ją po prostu zająć siłą. Następnie po upływnie dni tygodni zacząłem wątpić w całą tą sytuacje, w tą całą wojne. Najpierw masa wiadomości, ze rosja zbliża sie do Kijowa itd, nagle wycieczki rządzacych na Ukraine, aby spotkać się z prezydentem Ukrainy. Ciągłe informacje, które z czasem wydają się być fake newsami. To wszystko sprawia, że mam takie swoje dziwne myslenie o tej wojnie - że to jest jakaś jedna wielka ściema. To samo zresztą miałem z COVIDEM, dla mnie to jest coś co ktoś specjalnie wpuścił na świat. Do tego okazuje się, że po 3 latach wystarczy powiedzieć, że Pandemia się skończyła i nagle jej nie ma. To wszystko jest dla mnie takie dziwne.

2) Od 3 lat jestem w związku małżeńskim, pracujemy, żyjemy normalnie, a ja sobie jakoś zdałem sprawę, że nie umiem myśleć przyszłościowo. Jak normalne pary myślą, o tym aby zamieszkać na swoim, iść do przodu, myśleć o dzieciach itd, tak ja zauważyłem że moje życie było/jest bardzo automatyczne. Chodzenie do pracy i nic poza tym. Kupno mieszkania? - bez sensu, przeciez wiecznie się nie moga budować nowe mieszkania, na pewno będzie jakiś krach. Do takich wniosków dochodzę, ale jak trzeźwo na to spojrze to dochodzę równiez do wniosków, że w takim razie jaki jest sens życia? Skoro wszędzie widzę jakieś minusy, jakieś problemy gospodarcze kryzysy itd przez co nie potrafie iść z niczym do przodu. Jakoś tak w życiu wszystko idzie gładko bardzo, mieszkanie u znajomego praktycznie za darmo, jedzenie czesto bierzemy od rodziców, jak cokolwiek mi się dzieje, albo mojej żonie od razu moja mama załatwia nam badania czy to na krew czy cokolwiek, prowadzę działalność księgową jest moja ciocia wiec nic nie płacę, w domu zwykły internet - nie mam swojego, ciągne od sąsiadki za darmo. Wszystko jakoś jest takie nie zorganizowane przeze mnie, przez co te wszystkie czynności o których wspominam są dla mnie mega jakies stresujące i wydaje mi się cięzkie w ogarnięciu bo np gdyby coś mi się działo, mojej żonie czy komukolwiek z rodziny to nie mam pojęcia w jaki sposób mógłbym pozałatwiać jakieś badania czy coś takiego, czuje takie nieogarnianie świata.

3) Mam jakieś dziwne patrzenie na świat, zacząłem się fiksować tym, że jak to jest mozliwe że ludzie sobie radzą w życiu, że widzę mase patologii, która jakimś cudem funkcjonuje, że mieszkają w mieszkaniach i się zastanawiam jakim cudem, przeciez na to trzeba mieć pieniądze, skąd oni je mają. Jestem w sklepie, widzę wiele osób, które mega nieogarniają ale też funkcjonują zastanawiam się jak to jest możliwe. Kolejna rzecz, jak sobie pomyśle o ludziach dookoła, o sobie gdzie bede pracować w wieku lat 50 to nigdzie nie potrafie sobie siebie wyobrazić, z kim bym nie rozmawiał - nikomu się nie chce pracować, każdy ma dość swojej roboty, ale jak pytam czy mają jakąś alternatywe to niestety nikt nie ma. Co w tym jest dziwnego? To, że żyjemy w kraju gdzie niespełna 17mln osób według statysyk pracuje, więc czy nie powinno to byc takie jakieś proste, że ludzie dobrze wychowani, myślący, chcący czegoś od życia nie powinni mieć takiego stresu jaki ja mam? Tzn że jakbym stracił teraz robote to nie wiem co bym mógł innego robić, nie widzę aż tak dużej ilości tej pracy dookoła. Mam takie dziwne coś że wszędzie dookoła widzę mase ludzi, np byłem teraz w Krakowie no kurcze masa ogromna ilość ludzi i wszędzie dookoła widzę tylko ludzi i mieszkania, ale nie widzę miejsc pracy. Zgoda są sklepy np jest lodziarnia czy coś takiego ale to jest miejsce gdzie pracuje 1 osoba, a przychodzi np 1000. Cały czas widzę taki nadmiar ludzi nad ilością pracy przez co czuuje się jakis odrealniony od rzeczywistości. Czuję taką bezradność, że to wszystko jest jakieś "niemożliwe, nierealne", że jak to działa, że ja tracąc pracę wydaje mi się ze wylądowałbym na ulicy, a nie znam takich przypadków, żeby ktoś np miał dom, mieszkanie, pracę i nagle tracąc robote stracił wszystko. A ja się czuje taki nieogarnięty, leniwy? że nie umiałbym zadbać o mieszkanie, o ubranie się, prasowanie pranie itd.

Nad tym punktem ubolewam najbardziej, gdyż w jakiś sposób zacząłem bać się ludzi. Nie jest to strach, ja wiem że oni istnieją, ale patrząc na tłumy ludzi, cały czas mam zagadkę, jak to jest że oni wszyscy gdzieś mają zatrudnienie, no jak, to jest niemożliwe.


4) Straciłem całkowicie emocje od jakiegos czasu, nie umiem się cieszyć, płakać, kochać. To wszystko jest takie dziwne..

5) Od zawsze miałem problem z odpoczywaniem, dalej nie umiem odpoczywać, chociaż nie robie ostatnio za wiele bo mnie nic nie cieszy, ale chciałbym normalnie usiąść na kocu i mieć z tego przyjemność.

6) Mam problemy z koncentracją pamięcią (mam wrażenie, że od zawsze), czytam książke, rozdział po raz drugi a i tak nie potrafie sensownie streścić o czym on był.


Po pracy na spokojnie przejrzę ten post raz jeszcze i poskładam go w bardziej spokojny format, tak aby dało się to lepiej czytać. Bardzo proszę o pomoc, troche mi się świat wali, a ja już nie wiem co ja mam robić i co to może być. Zacząłem chodzić do psychiatry, przepisał mi kwetiapinę 100mg oraz aciprex. Jest poprawa jeśli chodzi o sen, wcześniej przez 2/3msc praktycznie nie spałem w nocy. Chodzę równiez do psycholog, z jej słów padła diagnoza, że według niej nie jest to żadna schizofrenia, ani nic takiego lecz nerwica. Martwie się mocno, bo po prostu nie czuje, żeby w moim myśleniu coś się diametralnie zmieniło, mam wrażenie że całe życie taki byłem, tylko dorosłość, wojna itd uświadomiła mnie w tym, że mam jakieś problemy przez które nie potrafie żyć na 100%. Jest to okropnie dziwne uczucie, gdzie wydaje się ze jestem normalny, normalniejszy niż połowa społeczenstwa, a okazuje się ze moje myślenie mnie paraliżuje i ciężko mi jest żyć. Dodam że cofając się rok/dwa lata wstecz ogarniałem bardziej, umiałem sobie zorganizować dotacje na założenie firmy, umiałem zorganizowac sobie wyjazd tu tam, cieszyłem się z życia, z wakacji z dobrego jedzenia.
pbarwins
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 14 czerwca 2022, o 09:48

14 czerwca 2022, o 16:42

P.S

Bardzo sie boje o to, czy przypadkiem nie mam shizofrenii. Chciałbym to w jakiś sposób wykluczyć, ale nie wiem jak. Lekarz psychiatra nie umiał postawić jendoznacznie diagnozy. Nie mam żadnych omamów, czy też zwidów itd, po prostu mam jakieś takie dziwne lęki. Boje się bezrobocia, utraty pracy itd, a z drugiej strony widzę na ulicy ludzi z różnych patologii itd, którzy funkcjonują jakoś i przez to mi się zaburza umysł, zadając sobie pytanie - jak to jest możliwe, że Ci ludzie naprawdę sobie dają radę, podczas gdy ja od razu tracąc pracę, widzę siebie gdzieś na ulicy. Jest to dla mnie jakieś takie nielogiczne. Mam jakieś takie dziwne myśli nieradzącego sobie z niczym człowieka.
ODPOWIEDZ