Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć wszystkim

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
matthairmy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 3 maja 2017, o 18:37

25 sierpnia 2019, o 23:01

Cześć !
Zacznę od tego, że jestem na takim etapie życia, gdzie największą trudność sprawiają mi relacje międzyludzkie, stąd też nawet napisanie tu na forum jest dla mnie trudne. Nadszedł jednak ten dzień w którym zdecydowałem się podzielić moją historią, stało się to z nienacka, właśnie dziś :)

Aktualnie mam 27 lat jestem mężczyzną i odkąd pamiętam byłem bardzo wrażliwym człowiekiem. Pierwsze stany depresyjne miałem już jako dziecko, do dziś pamiętam pewien zimowy poranek, w którym pojawiły się u mnie przemyślenia na temat śmierci i bezsensu życia, miałem może wtedy około 10 lat. Jako dziecko moją największą przyjemnością było granie na komputerze uwielbiałem to, być może była to moja ucieczka w świat marzeń przed rzeczywistością która bolała. Wracając do zimowego poranka, pamiętam jak po przebudzeniu spojrzałem na komputer i pojawiło się to takie nieprzyjemne ukłucie, myśli i emocji, że skoro i tak umrę to nie ma sensu cieszyć się w tym przypadku z grania na komputerze. Naprawdę przeraziła mnie ta sytuacja. Wiadomo po jakimś czasie przeszło, ale potem takie stany co jakiś czas powracały nie rozumiałem tego i nikomu o tym nie mówiłem, gdyż w moim domu emocje to był temat tabu (do dziś jest), dodam że mnie i rodzeństwo wychowywała matka, ojciec pracował za granicą.

Czasy szkolne obfitowały w wiele negatywnych emocji, w podstawówce byłem ofiarą przemocy ze strony kolegów, wielokrotnie zaciskałem zęby i dałem się upokorzać, zresztą nie potrafiłem w żaden sposób się bronić. Po jakimś czasie cała sytuacja wyszła na jaw, ktoś podkablował wychowawczyni co się działo, i na forum całej klasy "oprawcy" zostali zdemaskowani. Pamiętam, że się popłakałem wtedy ze wzruszenia, że ktoś się przejął moim losem, dla mnie osoby o niskim poczuciu wartości było to coś nienormalnego, oprócz wzruszenia pojawił się też wstyd. W gimnazjum trafiłem do klasy, którą miło wspominam tam też poznałem moich obecnych przyjaciół. Tutaj chciałbym się zmierzyć z kolejnym kluczowym problemem, mianowicie z homoseksualnością. Pod koniec podstawówki zacząłem mieć fantazje na temat intymnych relacji z kolegami, wtedy dziewczyny też mi się podobały i były obiektem fantazji, może nawet w większym stopniu. Oczywiście jak przystało na mnie nikt się o tym nie dowiedział w tamtym czasie. W gimnazjum podobnie miałem fantazje biseksualne. Istotne wydaje mi się w tamtym czasie moje zauroczenie moim przyjacielem, mogę śmiało stwierdzić, że miałem obsesję na jego punkcie. Niesamowicie mi się podobał, idealizowałem go, miałem fantazję erotyczne na jego temat, zazdrość o niego mnie niszczyła cały czas myślałem o nim co robi gdzie jest itd. On jednak jest heteroseksualny nigdy też nie dowiedział się co do niego czułem, ostatnio nastąpił przełom i dopiero teraz powiedziałem jemu i jego partnerce (też przyjaciółka) o moim homoseksualizmie.
W liceum dalej uczucie do niego trwało, z tym że miałem taki epizod w I klasie, że miałem dziewczynę i w zasadzie podobało mi się to na początku, byłem zakochany w niej co dziwne. Nie trwało to długo,
3 miesiące byłem z nią potem mnie rzuciła i wcale jej się nie dziwie bo byłem mało zaangażowany w ten związek za bardzo się bałem, ale pamiętam, że wtedy nie myślałem o mężczyznach raczej, albo mniej (do tego tematu wrócę niżej) :)

Teraz o nerwicy. W liceum do mojego życia zawitała prawdziwa pasja, która też okazała się ciężarem. Grałem w pokera na pieniądze na żywo jak i online, zdarzały się pokaźne wygrane jak na czasy liceum, zaraziłem tym kolegów z klasy, często graliśmy w szkole, po szkole, w weekend, przez internet, generalnie to było coś co pomogło mi zbudować jakieś relacje które trwają do dziś (czasem nawet pogramy). Oczywiście oprócz wygranych były też prawdziwe klęski i tych było zdecydowanie więcej, wielokrotnie bankrutowałem, co bardzo źle wpływało na moją psychikę czułem się wówczas nikim, wygrywając miałem stany euforii, czasem czułem że mogę wszystko. Gra w pokera, bardzo się nie podobała moim rodzicom, zwłaszcza ojcu, który czasami wpadał do Polski. Zabraniał mi tego, często były konflikty między nami na tym tle, zabierał mi komputer żebym nie grał. Aż pewnego razu postanowiłem się nie oddzywać do niego z tego powodu, trwało to około tygodnia chyba. Pewnego ranka byłem po ognisku ze znajomymi, ojciec był wkurzony ja się wtedy nie oddzywałem do niego, zapytał mnie gdzie byłem (myślał że grałem), ja nie odpowiadałem i się zaczęło, zaciągnął mnie do pomieszczenia trzymając laptopa, z tego co pamiętam obkładał mnie tym laptopem a później go roztrzaskał, wpadł wg mnie w furię. W momencie gdy mnie bił uderzyłem o drzwi głową. Jak już się uwolniłem to właśnie zaczęła się nerwica, ogromne przerażenie, derealizacja i depersonalizacja, myślałem że podczas uderzenia uszkodził mi głowę dlatego tak się czułem. Poszedłem w tym szoku do szkoły na wpół świadomy. Czułem się jak w matrixie. Pojawiły się natrętne myśli, że kogoś zabiję, teraz wiem że to była stłumiona nienawiść do ojca (przybrała formę lęku, żeby nie zrobić czegoś głupiego) . Po tym zdarzeniu powiedziałem matce że coś dziwnego się ze mną dzieje, zabrała mnie na SOR, zrobili mi RTG głowy, nic nie wyszło, lekarz skierował mnie do neurologa, neurolog zaczął podejrzewać problemy psychiczne. Tak silne objawy przeszły po 3 miesiącach, kiedy ojciec wyjechał do pracy. Jednak myślę że z nerwicą zmagam się do dziś w nieco innym łagodniejszym wydaniu.

Terapia
Od 2014 roku uczęszczam na terapię w nurcie psychodynamicznym do tego parę lat później zacząlem chodzić do psychiatry. Obecnie zażywam escitalopram 10 mg. Co do samej terapii zgłosiłem się z bezilności i chęci zmiany życia, miałem problemy takie jak właśnie funkcjonowanie w społeczeństwie, bałem się panicznie szukać pracy z uwagi na niską samoocenę, lęk. Miałem nadzieję, że ominie mnie konieczność życia wśród ludzi, jak zostanę profesjonalnym pokerzystą. Jednak na to się nie zanosiło i postanowiłem sobie jakoś pomóc i stąd ta terapia. Dzięki niej zrobiłem pierwszy krok, poszedłem do urzędu pracy i zapisałem się na szkolenie (wcześniej pracowałem sezonowo za granicą w wakacje). Później trochę szczęśliwie znalazłem pracę biurową, w której po paru miesiącach zacząłem odnosić jakieś drobne sukcesy, mimo że nie miałem z tym do czynienia wcześniej, to też wydaję się zasługą terapii i moją pracą w nią włożoną. Zawarłem nowe znajomości, bardziej otworzyłem się na ludzi, choć dalej było mi ciężko.

Może podzielę tą historię na 2 części... bo na dziś już jestem zmęczony. Dajcie znać czy chcę ktoś to czytać :)
matthairmy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 3 maja 2017, o 18:37

28 sierpnia 2019, o 19:28

Czas na 2 część...
W trakcie terapii zacząłem, bardziej drążyć temat homoseksualizmu. Zacząłem się spotykać z chłopakami, na początku to było dla mnie coś fascynującego, choć powodowało i powoduje wiele stresów. Myślę, że nie zaakceptowałem faktu bycia gejem, dużo moich myśli krąży wokół tego co pomyślą inni ludzie, nie jestem w stanie machnąć na to ręką. Nie ujawniam się, wie tylko o tym 3 osoby z którymi mam częsty kontakt (w tym jedna z nich to terapeuta). W ogóle, ciężko się odnajduję w bliskich relacjach, często mam taki mechanizm obronny, że jak jest za blisko to się wycofuje, bo nie czuję się wtedy bezpiecznie. Jestem w takim momencie, w którym zastanawiam się nad zasadnością wchodzenia w jakiekolwiek bliższe relacje, czy to w ogóle dla mnie. Tak jak obserwuje siebie i innych to uważam, że czuję się tak jakbym był sam przeciwko reszcie świata. Mało rzeczy łączy mnie z innymi i natrętnie zadręczam się tego typu myślami. W trakcie pisania tego posta, zaczynam się zastanawiać po co to właściwie robie, jak do tej pory nikt mi nie odpisał na pierwszego posta ( czuję się trochę jakby odrzucony, w zasadzie to można powiedzieć że to trochę samospełniająca się przepowiednia, bo miałem takie obawy, że nikt mi nie odpiszę, może z uwagi na to, że piszę tu o homoseksualiźmie a wiadomo jakie jest do tego nastawienie u większości społeczeństwa). Nie wiem też na co liczę w związku z pisaniem o tym, bo gdzieś mam zakodowane, że nikt mnie nie wyręczy z mojego życia, mam też takie przekonanie, że powinienem kierować się swoją intuicją, tylko jak to zrobić skoro sobie nie ufam ? Mam niezły mętlik w głowie, szukam cały czas odpowiedzi na pytanie, na czym powinienem się skupić w życiu, bo na chwilę obecną wydaję mi się, że to chocholi taniec.

Emocje
Główną i kluczową emocją która dominuje w moim życiu jest złość i brak odwagi do jej wyrażania (z obawy przed kontratakiem). O ile nie mam problemu z wyrażaniem jej w domu wśród bliskich, to już w pracy czy wśród znajomych jest to problem, często ją tłumię i kieruję w siebie, często też zostaje z nią sam na sam. Co potem objawia się wyczerpaniem fizycznym, czuję się jak zombie, unikam wtedy rozmów z innymi, staję się apatyczny i zamknięty w sobie. Inne częste emocje to poczucie osamotnienia, tak jak pisałem wcześniej czuję się jak przybysz z innej planety, którego traktuję się gorzej dlatego że jest inny.

Wracając do terapii zastanawiam się nad jej zasadnością, o ile na początku skutkowała, (widoczne były efekty w realnym życiu) tak teraz czuję jakbym utknął w bagnie, moje problemy zaczęły mnie przerastać, a terapeutę zacząłem traktować jako osobę, która mi nie pomaga a wręcz szkodzi. Akurat jak piszę o tym to mam przerwę w terapii z uwagi na problemy zdrowotne terapeuty, gdzie moja złość nawarstwia się jeszcze z uwagi na to że od września terapeuta chce podnieść stawkę o 20 złotych. To mnie też wkurza, dlaczego podnosi stawkę, skoro mi nie pomaga ? Z jednej strony to rozumiem, każdy chce więcej zarabiać, w miarę większego doświadczenia, emocjonalnie mam ochotę zakończyć terapię, tylko mam obawy czy wtedy całkiem się nie rozsypie i nie wrócę do stanu kiedy nie chodziłem na terapie, bo też terapeuta nie mógł się spotykać. Było tak, że po 3 latach pracy, postanowiłem ją zmienić bo chciałem się rozwijać, akurat zbiegło się to z nieobecnością terapeuty. Zatrudniłem się w firmie, w której krótko mówiąc panował mobbing ze strony szefa, wytrzymałem 3 miesiące a potem się zwolniłem bo wpadłem w dużą depresję i stany lękowe, potem przez parę miesięcy byłem na zwolnieniu lekarskim od psychiatry. Nie poradziłem sobie tak jak bym tego od siebie oczekiwał, od tego momentu wiele się zmieniło, tak jakbym utracił zaufanie do ludzi i do samego siebie. Wróciłem do domu rodzinnego, mimo że wcześniej podjąłem kroki żeby się usamodzielnić, wynajmowałem mieszkanie ze znajomymi. To wydarzenie bardzo wpłynęło na moje funkcjonowanie, po jakimś czasie wróciłem do aktywności zawodowej, ale skutki tego wydarzenia odczuwam do dziś, obwiniam się o wiele rzeczy, przestałem wierzyć w to, że mogę podejmować dobre decyzje. Terapia została wznowiona krótko po tym jak zwolniłem się z tamtej pracy.

Podsumowanie
Na dzień dzisiejszy moje życie wygląda tak, że mieszkam w domu rodzinnym, pracuje niedaleko domu, kontakt z ludźmi mnie męczy (jakby fobia społeczna), często mam myśli lękowe, czuję się trochę nieporadny jak dziecko, dużo czasu spędzam sam w pokoju, czasem spotykam się ze znajomymi. Mam problem z odczuwaniem przyjemności i zagospodarowaniem wolnego czasu. Chciałbym się rozwijać zawodowo, coś osiągnąć, ale nerwica sprawia, że mam problemy z koncentracją i pamięcią. Martwi mnie problem z nauką, tzn przeczytam coś lub oglądne jakiś filmik i potem jak chce to komuś opowiedzieć, to często się zawieszam i dużo rzeczy wylatuje mi z głowy. Mam marzenia, żeby się usamodzielnić, bo trochę jest to dla mnie ujma na honorze, że mam 27 lat, a dalej mieszkam w domu rodzinnym, a do tego relacje z moją nadopiekuńczą matką są trudne. Do tego w ostatnim czasie pojawiły się u mnie problemy ze zdrowiem, od 2 miesięcy mam nawracające biegunki, porobiłem niezbędne badania w tym kolonoskopie i gastroskopie, czekam jeszcze na wyniki histopatologiczne, ale na ten moment wygląda wszystko w porządku. Być może to efekt nerwicy.

To tyle, zapraszam Was do dzielenia się spostrzeżeniami odnośnie mojej historii, jeśli coś Wam przyjdzie do głowy, na czym powinienem się skupić. Mam nadzieję że znajdzie się ktoś komu się będzie chciało to przeczytać :) Pozdrawiam serdecznie !!!
Adka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 8 września 2019, o 14:38

29 września 2019, o 22:39

Heej 😃 ja przeczytałam!! Xdd co do twojej historii to odnajduje parę wspólnych wątków min
Problem z. Praca a raczej ludźmi, chęć usamodzielniena sie.... Może warto pomyśleć. Nas zmiana nurtu? Ja również jestem w nurcie paychodynicznym aczkolwiek niecały rok... A tak przy okazji to bardo ładnie piszesz, bardo łatwo się mi to czytalo
"Częściej cierpimy w naszej wyobraźni niż w rzeczywistości"
Seneca
Your anexiety is lying to you....
It's OK to not be OK🙂
matthairmy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 3 maja 2017, o 18:37

9 października 2019, o 21:42

Adka pisze:
29 września 2019, o 22:39
Heej 😃 ja przeczytałam!! Xdd co do twojej historii to odnajduje parę wspólnych wątków min
Problem z. Praca a raczej ludźmi, chęć usamodzielniena sie.... Może warto pomyśleć. Nas zmiana nurtu? Ja również jestem w nurcie paychodynicznym aczkolwiek niecały rok... A tak przy okazji to bardo ładnie piszesz, bardo łatwo się mi to czytalo
Dziękuje Adka ! :D To miłe, że chciało Ci się to przeczytać i jeszcze odpowiedzieć, nie wiem właśnie co dalej robić, tyle mam myśli co do własnej przyszłości, że nie wiem jaką ścieżkę obrać. W każdym razie dziękuje i powodzenia w drodze ku lepszemu życiu !
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

9 października 2019, o 22:06

Cześć Kolego . Tez udało mi się to przeczytać chociaż musze przyznać ze nie było łatwo bo żeś nasmarowal długiego Posta . Masz jakiś problem z emocjami złość chyba rządzi tobą a nie ty złością, powinieneś to jakoś zmienić ..uspokoić się trochę ( może medytacja ) a napewno co musisz to zmienić sposób myślenia bo to bardzo wpływa na każdego człowieka . Nie jestem Expertem ale myślę że gdybyś spróbował chociaz odszukać coś pozytywnego w tym wszystkim co cie otacza to będzie ci łatwiej kroczyć przez życie . ( zmiana sposobu myślenia polega na uporczywym szukaniu pozytywów w pozornie marnej sytuacji ..) kiedy ludzie mowia ze kiepska pogoda bo pada to ty sobie mówisz ale Ona mi się podoba bo mam prysznic za darmo 😅 to może dziwny przykład ale zawszerokość jakiś . Terapia tez mnie wkurzala bo Babeczka traktowała mnie jak skarbonke a tak naprawdę z 2 miesięcznych sesji pożytecznych dla mnie informacji bylo tyle ze mogła to ogarnąć na jednej godzinie za którą brała 130 zł a więc reszta w plecy , a kiedy pewnego razu po 20 min sesji zaczęła zerkac na zegarek bo była na koncercie do 3 nad ranem to przelało szalę i zrezygnowałem. Nie ma złotego środka na to wszystko co nas dotyka i każdy musi odszukać swoją drogę . Mam nadzieje ze powoli pójdziesz do przodu i może na koniec tylko tyle żebyś się nie rozczulał zbytnio nad sobą ....moc jest w tobie ...pozdro.
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Adka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 8 września 2019, o 14:38

12 października 2019, o 16:06

Tak, dokładnie zgadzam się z przedmówcą.
Wydaje mi się ze masz zarówno problem ze złością ale również z twojej opowieści wynika ze,, z akceptacja swojej orientacji. Myślę ze tu jest problem do przepracowania. Słuchaj, jak czytam i ogólnie z czym ja miałam problem to niestety mówiąc kolokwialnie DOROSŁOŚĆ. A mówiąc szerzej to ogólnie z wzięciem odpowiedzialności za siebie, swoje zycie itp mi to sprawia dalej duża trudność aczkolwiek niestety jedyne co działa to na siłę niestety przełamanie jakichs tam barier czy leków. Ogólnie zmiana myślenia, bo terapia spoko i w ogóle ale niestety my sami musimy tak naprawdę wyuczyc w sobie nowe schematy myślowe i sposób reakcji na pewne sytuacje. Niestety terapia dynamiczna ma to do siebie ze niezbyt wprost uczy nowych reakcji ona bardziej może zmienia sposób myślenia ale niestety działać musimy my sami
"Częściej cierpimy w naszej wyobraźni niż w rzeczywistości"
Seneca
Your anexiety is lying to you....
It's OK to not be OK🙂
ODPOWIEDZ