Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Cześć wszystkim i dziękuję.

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
sightseeing
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 10 lipca 2019, o 21:33

15 lipca 2019, o 14:20

Cześć, z zaburzeniami lękowymi zmagam się od półtora roku, zaczęło się u mnie... i to jest dobre pytanie, kiedy?
Trzy lata temu miałem okres depresji, bardzo silnej apatii, niemożności robienia czegokolwiek, trafiłem wtedy poprzez swoją przyjaciółkę na bardzo dobrą panią psychiatrę która przepisała mi escitalopram 10mg.
Po miesiącu-dwóch zacząłem odczuwać efekty leku, pomogło mi to. Ogólnie brałem go przez 1,5roku po czym sam go odstawiłem twierdząc że czuje się już bardzo dobrze. Podjąłem się wtedy mojej pierwszej pracy która była dość stresująca, miałem nieprzyjemnych współpracowników, każdy każdemu obrabiał dupę za plecami i ogólnie atmosfera była kiepska na tyle że chciałem tą pracę zmienić. Miałem wtedy mnóstwo presji ze strony moich rodziców którzy od zawsze byli bardzo pesymistyczni, czarnowidzący, można ich opisać słowami "nie wychodź z domu, bo złamiesz nogę", na pewno rozumiecie co mam na myśli :roll:
W efekcie zostałem w tej pracy i nieustannie czułem presję kiedy wiedziałem że następnego poranka muszę znów do niej iść.

Pewnego dnia, będąc właśnie z pracy poczułem się bardzo źle, kręciło mi się w głowie, nie wiedziałem gdzie jestem, serce biło mi bardzo szybko, czułem jakby brakowało mi powietrza, jakby zaraz miała mi pójść krew z nosa. Zabrała mnie karetka, zrobi mi EKG, rentgen klatki, badania krwi, cuda na kiju. Efekt? Jest pan zdrowy, proszę brać elektrolity, to pewnie przemęczenie. Następnego dnia pod wieczór gdy oglądałem jakiś film dostałem najmocniejszego ataku paniki w życiu, czułem jakby serce mi pękło i coś ciepłego rozlało mi się po klatce piersiowej. Miałem pewność że to zawał i że już po mnie. Przyjechała karetka, ratownicy zrobili mi EKG, dali tabletki na uspokojenie i porozmawiali ze mną chwilę. Zapytali czy biorę jakieś leki, narkotyki, etc. Jeden z nich zasugerował że to może być nerwica i żebym jak najszybciej udał się do psychiatry. Zaczął się wtedy okres zaciętego googlowania, czytania pseudo for typu "walczę z tym od ery mezozoiku i nic mi nie pomaga, z tego się nie wychodzi, to trwałe zmiany w mózgu etc etc". Trafiłem do psychiatry, dostałem ten sam lek który brałem wcześniej- escitalopram oraz zapisałem się na terapię. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że lek właściwie mi nie pomógł, nie czułem się lepiej a psychiatra jedyne co robił to zwiększał dawkę przez parę miesięcy co doprowadziło do tego że sam go odstawiłem.

Na terapii dowiedziałem się o kole lękowym i o tym żebym w trakcie ataku paniki nie robił nic: nie kładł się, nie chodził w kółko, nie trzymał się za klatkę, nie kontrolował pulsu, po prostu żebym to olał. Miałem wtedy okres kiedy nie czułem lęku wolnopłynącego, ale codziennie/co dwa dni miałem porządny atak paniki. Dzięki metodzie z porzuceniem kontroli udało mi się zniwelować te ataki do poziomu kiedy czuje że lęk się nasila, ale nie do takiego stopnia żebym uznał to za panikę. Z czasem ataki paniki ustały kompletnie, ale za to zacząłem czuć ciągły lęk, bałem się używać e-papierosa bo przecież bateria może wybuchnąć :D , bałem się brać magnezu, bałem się myśleć o czymś (wierzyłem że myśli mają moc sprawczą (nie, nie mają) ). Bałem się że zwariuje, że jestem opętany, że mam schizofrenie, bałem się robić czegokolwiek, bałem się jeść nowych rzeczy, naprawdę długo można by wymieniać.

Czułem bardzo mocne bóle w klatce, potem bóle głowy (do tego stopnia że miałem robioną tomografię- oczywiście nic nie wykryto). Miałem robione raz jeszcze badania krwi- nic.
Pierwszy przełom jaki poczułem (będąc na terapii od roku) nastąpił gdy obejrzałem nagranie Divovica. Zrobiłem sobie notatki z tego nagrania.
Jestem w życiu w miejscu które opisałbym jako rozerwanie pomiędzy zaburzeniem a świadomością. Próbuje zrozumieć mechanizmy, czytam, słucham, analizuję jednak wciąż czuje bardzo mocny lęk, mam bardzo dużo objawów somatycznych jak bóle karku, głowy, kłucie w sercu, drętwienie nóg, natrętne myśli że coś mi jest, że zaraz stracę świadomość, ze jestem już kimś innym. Co zabawne kiedy staram się wdrażać metody typu wyśmiewanie objawów, postawa przyjacielska to to mija. Niestety nie umiem jeszcze sobie przetłumaczyć że to tylko iluzja, wciąż gdzieś tam wierzę że coś mi jest, że może wszyscy się mylą :))

Liczę na to że znajdę tu drogę do odburzenia, że stanę się wolnym człowiekiem, że wrócę do realizacji swoich zakurzonych pasji. Pozdrawiam wszystkich gorąco, trzymajcie się!

PS. Jestem bardzo otwarty na wszelakie rozmowy, dyskusje, pytania, sugestię. Wprawdzie po to tu jesteśmy :)
darekp
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: 17 listopada 2014, o 15:05

15 lipca 2019, o 15:19

Hey ja tak krótko bo jedynie chce mi się doradzić, że do tej postawy przyjacielskiej i wyśmiewania objawów warto dorzucić to co działa na to, że nie możesz sobie tego przetłumaczyć. I nie przetłumaczysz bo tu potrzeba wejścia w ten strach. Polecam ci do tych nagrań które już znasz poczytać wpisy na forum z tego działu materia-zaburzenia-kowe-nerwica-depresja-rozwoj.html
A szczególnie o mechanizmach i ryzykowaniu Victora 1 reakcja-walcz-uciekaj-czyli-nerwica-atak-t3411.html 2 mechanizm-kowy-charakterystyka-t5227.html 3 zasady-wychodzenia-zaburzenia-kroki-t9618.html 4 ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-leczenie-t4106.html 5 podsumowanie-wszystkich-wpisow-vica-nerwicy-t5951.html
To taka moja biblia była i znam to na pamieć hehe i może tobie też się nada.
ODPOWIEDZ