Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ciało i psychika nie kłamią

Wpisy Ciasteczka
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

24 kwietnia 2016, o 14:25

~~~ Przypominajka ~~~

Możemy mieć rozmaite przekonania na temat tego jak powinniśmy żyć, albo jakie są względem nas oczekiwania społeczne i tak zazwyczaj jest, że każde z nas jest zlepkiem oczekiwań cudzych i własnych. Częściowo wykonujemy obowiązki, częściowo realizujemy to, na co mami samy ochotę, żyjemy w różnych sytuacjach i położeniach życiowych. I w tym wszystkim kierujemy się moralnością, poczuciem obowiązku, poczuciem tego co słuszne. Wykorzystujemy tyle energii ile uważamy za słuszne. A co jeśli to słuszne to zbyt wiele? Jak to zbyt wiele? Przecież nie można być leniem. Trzeba żyć w taki sposób jak do tej pory, brnąć do przodu pomimo wszystko, by nie odpaść z gry. To Twoje zdanie. A co myślą o tym Twoje ciało i Twoja psychika?
One nie kłamią.

Jeśli w Twoim życiu wydarzyło się coś, co silnie przeżywasz, zobaczysz tego efekty.
Jeśli nawet lubisz swoje zajęcie, ale się przepracowujesz zobaczysz tego efekty.
Jeśli nienawidzisz swojej pracy, szkoły, lub studiów, zobaczysz efekty.
Jeśli żyjesz w toksycznym związku, zobaczysz tego efekty.
Jeśli Twoja rodzina w głębi duszy doprowadza Cię do szaleństwa, zobaczysz efekty.
Jeśli jesteś wrażliwcem, a świat zewnętrzny jawi Ci się jako dżungla pełna drapieżników, zobaczysz tego efekty.
Jeśli bierzesz na siebie za dużo, też zobaczysz tego efekty.
I tak dalej. Można rozwijać w nieskończoność.

Możesz uważać, że to jak żyjesz jest właściwe, moralne, konieczne, jedynie słuszne, ale jeśli pewien element nie leży Twojej podświadomości, to ona nigdy nie skłamie. Tak samo jak przemęczony i zestresowany organizm nie skłamie, że ma dość. Możesz wmawiać sobie różne rzeczy, ale nie oszukasz siebie. A potem będziesz zastanawiać się czemu Twoje ciało i psychika nie nadążają za Twoimi decyzjami.

Dlatego warto zrobić "inwentaryzację" swojego życia i przyznać się przed sobą do tego, co w nim nie gra. Bez oceniania czy to jest moralne/słuszne tak myśleć. A potem zastanowić się nad rzeczą prostą w swoim założeniu:

PS. Zachęcam do przeczytania dyskusji pod artykułem :)

Obrazek
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

25 kwietnia 2016, o 22:11

Hej Ciasteczko :)
Ogromnie cenię sobie Twoje artykuły i wypowiedzi. Są wyważone, przemyślane i po prostu mądre. No i "bije" z nich taka fajna energia :)

Wiem, że to nie jest odpowiedni dział na rozwijanie dyskusji i absolutnie tego nie chcę - będę wdzięczny za odpowiedź lub ewentualny update a następnie najlepiej chyba będzie usunąć mój post by nie robił tu bałaganu.

Z ogólnym założeniem Twojego posta się zgadzam - Ciało i psychika nie kłamią - coś do tej nerwicy nas doprowadziło i trzeba to znaleźć lub nauczyć się sobie radzić.
Obrazek też jest świetny - nie możesz rozwiązać problemu to spróbuj zmienić podejście. Bardzo fajne, rozwojowe podejście.

Mam jedną uwagę - jak dobrze wiemy nerwica i lęk to "mistrzowie" iluzji.
W stanie lękowym ciągle szukamy zagrożenia, dopatrujemy się przyczyn. Stan emocjonalny potrafi nam nieźle namieszać i mocno zaburzyć percepcję wielu sytuacji.

Boję się, że opisanego przez Ciebie schematu nie można tak prosto zastosować do nerwicy czy stanów depresyjnych.
Szukając przyczyny naszego zaburzenia możemy zbytnio zawierzyć naszym emocjom i chcąc sobie pomóc podjąć pochopne decyzje.

Np. po objawach, które opisał Zordon (zanik-uczuc-strata-emocji-czy-ja-ja-jeg ... t6421.html) moglibyśmy stwierdzić, że przyczyna tkwi w naszym związku i jeśli go nie zakończymy to nie poczujemy się lepiej. Odcięcie od emocji i natrętne myśli płatają niezłe figle i czasem szukając tej przyczyny możemy zbytnio zawierzyć iluzji lękowej.

Więc generalnie co do całości Twojego posta się zgadzam, tylko może warto by nadmienić, że takie szukanie przyczyny należy prowadzić bardzo ostrożnie i mając na uwadze zaburzony stan emocjonalny :)

Oczywiście to tylko moja sugestia i jeszcze raz sorry, że piszę o tym w wątku nie przeznaczonym do dyskusji, jednak chyba nie byłoby sensu zakładać osobnego wątku.
Pozdrawiam :)
Damall
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 28 stycznia 2016, o 11:13

29 kwietnia 2016, o 09:48

Hej . Ciasteczko a co zrobić jeżeli ja boje się przeprowadzić "inwentaryzacje". Boje się skutków tej "inwentaryzacji" tego ze może ona wprowadzić "nowe" - a ja nie wiem czy będzie to dobre czy złe.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

29 kwietnia 2016, o 19:34

BruceWayne, dzięki za komentarz! Nie mam nic przeciwko dyskusjom o swoich przemyśleniach, które tu wrzucam jako "artykuły" :) W końcu nie są one wyrocznią! :P

Masz rację, pochopne decyzje nigdy nie są dobre i to, moim zdaniem, bez względu na to, czy mamy nerwicę, czy nie. Podejmowanie ich w emocjach, lub w ich braku, to też niedobry pomysł. Dobrze, że zwróciłeś uwagę na to. Chyba pisząc to zrobiłam po prostu taką "wiedzę w pigułce".
Zmiany to czasem proces długotrwały.
Jeśli zdecydujemy, że np. nasza praca nam nie służy, nie możemy raczej z tej okazji napisać następnego dnia wymówienia, bo konsekwencje takiej nagłej decyzji mogą okazać się zgubne. Ale zorientowanie się, że ta dziedzina życia bardzo negatywnie odbija się na samopoczuciu, co do tej pory usiłowaliśmy wypierać i mówić sobie, że damy radę jeszcze to ciągnąć, to bardzo ważny krok a potem zastanawianie się jak wybrnąć z tej sytuacji- czy szukać czegoś nowego (czego do tej pory sobie nie wyobrażaliśmy), czy na przykład spróbować spojrzeć na problem z innej perspektywy.
Jeśli zaś chodzi o związki, to też delikatna materia. Ale czasem jest tak, że ludzie siedzą w toksycznej relacji i nie dostrzegają powiązania pomiędzy swoim samopoczuciem, a tym, że druga osoba im zatruwa codzienność- poczucie lojalności, co powiedzą inni ludzie, wiele jest czynników, które sprawiają, że siedzi się w znienawidzonych sytuacjach. Też nie zawsze da się odejść od razu, a nawet powiedziałabym, że ciężko odejść z toksycznych związków (niekoniecznie mam tu na myśli tylko "romantyczne" relacje), ale to też jest jakiś tam proces, który jest wykonalny, jednak kiedyś trzeba go zacząć.

Obrazek, to droga na skróty- pokazuje wybór, odzyskanie władzy nad swoim życiem, pokazanie, że na prawdę możemy w większości sytuacji wybrać rozwiązanie, albo fizyczne, albo jeśli chodzi o postawę. Również postawę tymczasową wobec tego, czego w danym momencie nie możemy zmienić. Moze nie od razu dostrzeże się to rozwiązanie, ale wszystko zaczyna się od uświadomienia sobie czegoś, od jakichś pierwszych przemyśleń, które puszczają resztę machiny w ruch.

Mam nadzieję, że to jakoś uzupełnia ten początkowy artykuł ;witajka

Damall
- Twoja obawa jest zrozumiała, nowe jest nieznane, nie wiadomo czy przyniesie lepsze, czy gorsze położenie. "Inwentaryzacja", którą miałam na myśli, to jeszcze nie decyzja, nie działanie, to analiza obecnego położenia ze swojej subiektywnej perspektywy- może się odbyć w głowie, może na kartce. Chodzi o podstawowe dziedziny życia- praca/szkoła, rodzina, ew. partner, przyjaciele/znajomi. To sprawdzanie, co mogło być źródłem wpadnięcia w stan nerwicy, czy deprechy. To próba uczciwego przyznania czegoś przed sobą, być może zauważenia czegoś pierwszy raz. Decyzje o tym jak w praktyce zmienić coś w życiu można podejmować powoli, dobrze się zastanowić (tu pasuje też to, o czym pisał Bruce i ja w odpowiedzi dla niego). Możesz przecież powoli zadecydować, zacząć od czegoś małego, zobaczyć jak zmiany w ogóle sprawdzają się w Twoim życiu.
Wiesz zastanawiałam się ostatnio nad jakimiś zmianami, które wprowadzali u mnie w pracy- to taki przykład w mini skali, ale moim zdaniem jakoś tak dający do myślenia, więc pozwolę sobie przytoczyć go- zmiany dotyczyły składu pokoju, w którym przyszło mi pracować. Jak zapowiedzieli te zmiany, to byłam niepocieszona. Byłam bardzo przywiązana do swojego poprzedniego zestawu i wydawało mi się, że jest najlepszy. Po ponad pół roku stwierdzam, tamten zestaw był w większości...toksyczny! I zobaczyłam to dopiero po czasie , po tym jak przeszłam przez fazę niechęci, jak zdążyłam zapoznać się z nowymi osobami bliżej i porównać ich charaktery i sposób funkcjonowania na co dzień. Czasem tak jest, że kurczowo trzymamy się czegoś, bo wydaje nam się to jedyną opcją, a czas pokazuje, że one wychodzą na dobre i człowiek nagle jest w jakimś innym punkcie i innym położeniu, które jest po prostu OK w danej dziedzinie. Oczywiście to była zmiana odgórna, narzucona przez kogoś. Ale tak samo na dobre mogą wychodzić zmiany, które sami sobie wymyślimy. I wierzę, że jeśli są robione z namysłem i w tempie, które nie przytłacza, to nie mogą być na prawdę aż tak złe! Nie ma co robić sobie w życiu rewolucji na trzy cztery i to we wszystkich dziedzinach. Decyzje typu rzucam pracę, rozwodzę się , zabieram dzieci i wyjeżdżam do Indii są trochę hardkorowe i tego można żałować. Ale np. decyzja by rozejrzeć się za nową pracą , czy spróbować jak sprawdzi się jakieś ultimatum w związku, to już co innego. Tak ja to widzę. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ