Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Chyba nie ma dla mnie nadziei

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

9 grudnia 2018, o 20:52

Wybaczcie jeżeli post okaże się chaotyczny - dużą część mojej uwagi przyciąga w tym momencie gardło, które zaciska się coraz bardziej i strach, że zaraz zacznę się dusić...

Mam 21 lat, a na nerwicę lękowę choruję od jakichś trzech. W sumie od dziecka miałam nerwicowe skłonności ;) Pomimo sporej wiedzy teoretycznej na temat lęku, jego mechanizmu etc. czuję, że mój stan z każdym miesiącem się pogarsza. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ciężkie, na początku nie miałam problemów z atakami paniki, teraz niestety miewam je coraz częściej, musiałam przez nie zrezygnować z pracy (przez nią się zaczęło...), a somaty i codziennie ataki męczyły mnie jeszcze przez kolejny miesiąc. Ogólnie moje życie ostatnio to ciągła walka o przetrwanie, kiedy mam gorszy dzień, zdarza mi się dostać ataku paniki w sklepie, czy zatłoczonym autobusie. Nie jest mi też lekko wysiedzieć na wykładach, szczególnie jeżeli są prowadzone w małej grupie. Swiadomość, że wszyscy zauważą jeżeli będzie coś ze mną nie tak, działa na mnie jak płachta na byka :? Mam też ogromne problemy ze spaniem, w sumie od zawsze. Boję się nocy, ciemności, czasem jest tak, że zasypiam dopiero kiedy zaczyna robić się jasno - w lecie to 3, w zimie niestety 6-7 rano... Ostatnie 2 dni to był dla mnie koszmar, bezsenność, ciągły niepokój, gula w gardle. Wczoraj było apogeum - 5 godzin jednego wielkiego ataku paniki z całą gamą somatów. Frustruje mnie to, że mimo tego że ja WIEM jak trzeba się zachowywać w takiej sytuacji - nie potrafię się w żaden sposób opanować kiedy jest naprawdę źle. Tak samo teraz - ja dobrze wiem, że to zaciśnięte gardło, które teraz mam to nerwica i nie ma możliwości żebym się mogła od tego udusić. A i tak robiąc tysiąc innych rzeczy, w głowie skanuję swoje gardło, przełykam ślinę, biorę dodatkowe hausty powietrza, żeby upewnić się, że nie zaczynam się dusić. Czuję się ze sobą żałośnie, jestem zmęczona, wiecznie niewyspana i tracę już nadzieję, że kiedykolwiek z tego wyjdę. Czy jest tu ktoś, komu wydawało się, że nie da rady a jednak udało mu się wyleczyć i żyć normalnie? Cały czas wzbraniam się przed braniem psychotropów, ale może to jest jedyne rozwiązanie? Życzę miłego wieczora i wracam do starania-się-nie-udusić... ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

9 grudnia 2018, o 23:21

Naprawdę dużo osób tak myślało ale wyszło z tego. Tak ogólnie to planu trochę potrzebujesz aby to tak po kolei troszkę ogarniać wszystko, bo jest włąśnie spory chaos w tym. Nerwica to jedno zaburzenie ale masz sporo takich różnych obaw. A na obawach to się opiera.
No i czy nie ma jakiś obciążen emocjonalnych tu i teraz gdzieś tam w domu, wewnetrznych przekonań itp. Przede wszystkim to terapia by się przydała żeby to tak ułożyć troszkę. I zacząc wdrażać to co już też wiesz krok po kroku :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

10 grudnia 2018, o 14:29

Terapia była, ale ze wstydem przyznaję, że zrezygnowałam po miesiącu :P Nie dogadałyśmy się z panią terapeutką... Przyznam, że trochę mnie to zraziło do terapii ogólnie.
Staram się całą wiedzę przeczytaną i obejrzaną wprowadzać w życie, ale jest strasznie trudno. Czasem mam wrażenie, że kiedy zaczynają się somaty i lęk, to rzeczy, które sobie w tym czasie tłumaczę odbijają się jak piłka od ściany :P Mój świadomy umysł swoje, a organizm swoje. Oczywiście czasem, kiedy jest to tylko jakiś niewielki niepokój, który przypuszczalnie mógłby się rozwinąć, takie tłumaczenie działa, ale kiedy od razu zaczyna się od mocnych somatów, to no way, ja sobie gadam, a tu nagle mocny zawrót głowy, czy ściśnięcie w gardle i cały mój spokój się rozwala ;) :P Od wczoraj zaczęłam brać Sympramol i doraźnie hydroksyzynę, mam nadzieję, że mi to chociaż trochę pomoże. Co do możliwych przyczyn nerwicy, ja bym się tego dopatrywała w sposobie wychowania, nadopiekuńczy rodzice, mama często woziła mnie na różne badania, a był czas że morfologię to miałam dosłownie co miesiąc robioną. Wtedy mało mnie to wszystko obchodziło, ale może jakoś mi się to zapisało w podświadomości i przez to mam takiego hopla na swoim punkcie. Tak samo jak gdzieś wychodziłam to straszyła mnie, żebym lepiej została w domu, bo ktoś może mnie okraść, zgwałcić i tak dalej. A teraz mam takie wkręty, że nawet przez centrum miasta czasem się boję przejść wieczorem, bo już mi się wyobraźnia włącza. Teraz akurat siedzę w rodzinnym domu, bo ten 5godzinny atak miałam akurat jak przyjechałam na weekend, no i teraz rodzice nie za bardzo chcą mnie puścić z powrotem (studiuję w innym mieście), szczególnie, że mój chłopak też zjechał do siebie i byłabym przez kilka dni sama w mieszkaniu. Życie strasznie wymyka mi się spod kontroli ostatnio, jestem tym strasznie sfrustrowana :(
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
ODPOWIEDZ