Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

chory związek czy moje zaburzone emocje

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
agi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 24 grudnia 2015, o 03:01

25 stycznia 2016, o 02:25

Nie wiem od czego zacząć,chcę ująć sprawę krótko i treściwie.Od 4,5lat jestem zaburzona(głównie nerwica lękowa) ,mam 24 lata.W ciągu pierwszych 3 lat choroby byłam w związku,od półtora jestem sama.Był moim pierwszym i jedynym facetem,mamy do tej pory kontakt koleżeński.Przez cały czas ukrywam prawdę o moich dolegliwościach,które są bardzo silne,tłumaczyłam,że coś mi jest ,ale się diagnozuję i jednocześnie wegetuję.Chłopak wymawiał mi lenistwo ,symulowanie i użalanie się.Wiele razy chciałam mu powiedzieć,ale pojawiała się blokada,czułam,że kiedyś i tak się rozstaniemy,więc nie chcę ,aby poszedł w świat z taką wiedzą na mój temat...może to i głupie oraz egoistyczne,ale z perspektywy czasu nie żałuję,teraz wiem,że by tego nie zrozumiał.Podczas związku było różnie,ale początki były naprawdę dobre,czułam się kochana i potrzebna,czułam się przy nim dobrze,ale z czasem było gorzej i gorzej...zdradził mnie,zaczął się wachać co do swoich uczuć i nagle wyszły wady w moim wyglądzie...i co zrobiłam?wszystko wybaczyłam,w obawie ,że nikt inny mnie nie zechce,nie będę chciała komu innemu opowiadać o swoich trudnościach,że gdy on zniknie ja całkowicie pójdę na nerwicowe dno i wpadnę w totalną depresję..i go tak trzymałam ,niby nie na siłę ,ale moje uczucia gasły ,męczył mnie a ja nadal w tym tkwiłam ,pozwalałam,aby krytykował mój wygląd ,moje poglądy i cały mój świat,oczywiście czasem robiłam awantury,ale on je załagadzał i znowu świeciło słońce,ale coraz rzadziej .W końcu wspólnie podjęliśmy decyzję o rozstaniu.Przez te wszystkie nerwy i dołki jestem tak splatana,że sama nie wiem czy tego chciałam,ale stało się.Po czasie wyżaliłam się z tego co mnie bolało,on zaskoczony,że wyolbrzymiłam te problemy ,że to przeciez żarty były ...,że nadal uważa mnie za piękną dziewczynę,ale różną od siebie,zbyt różną.Teraz po czasie widzę,że odebrał mi sporo pewności siebie,samozadowolenia,tylko czy to na pewno jego sprawka czy może przez zaburzenia patrzę na siebie w inny sposób?bardzo krytyczny,nie lubię siebie,widzę masę wad i czuje do siebie nienawiść.


pozdrawiam ciepło
Awatar użytkownika
Milya
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 123
Rejestracja: 13 stycznia 2016, o 12:49

26 stycznia 2016, o 11:01

Witam, przechodziłam przez podobny związek, ale u mnie karty były wyłożone na stół - on wiedział, że mam nerwicę.
I myślę, że każdy powinien być w tym temacie bezwzględnie szczery wobec partnera. Jesli ktoś Cię kocha, to zależy mu, żeby wiedzieć co się z Tobą dzieje. Mówisz, że by nie zrozumiał... czyli tak naprawdę chyba i tak nie traktowałaś go poważnie. Moim zdaniem powinien wiedzieć.
A jeśli Cię krytykował i zdradził...to dodając do tego kwestię niezrozumienia wynik jest jednoznaczny - dobrze, że się rozstaliście.
Czasami trudno wyznać prawdę, ale warto. Mi w podobnym związku ( prawie 4 lata) też się nie udało, też myslałam że zostanę sama, ale tak nie jest. Dziś mam najwspanialszego mężczyznę dla siebie i planujemy ślub. On też wie o moich problemach i bardzo mnie wspiera. Bez wsparcia jest ciężko, dlatego następnemu chłopakowi radzę powiedzieć szczerze, jesli Ci na nim będzie zależało.
~ szukajcie mnie w innym świecie ~
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

26 stycznia 2016, o 11:24

agi ja miałam podobne sytuacje, ani pierwszy chłopak ani były maz nie rozumieli czym jest nerwica.
Duzo ode mnie wymagali, dużo krytykowali, mnie to bardzo bolało ale też cieżko mi było odejść od nich i polegać sama na sobie.
Ale to dobra lekcja i warto ja wykorzystać żeby nauczyć się wiecej zaufania i wiary do siebie.
Jesteś młoda masz duzo czasu, z niczym sie spieszyc nie musisz, i co najwazniejsze nic nikomu nie musisz udowadniać.

Moim zdaniem nie ma takich żartów że się źle wygląda, źle myśli i źle robi, to jest troche taka manipulacja
i jesli ktos tak traktuje partnera to oznacza że sam ma jakis problem.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
agi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 24 grudnia 2015, o 03:01

2 lutego 2016, o 23:38

macie rację,w pełni się zgadzam.
najgorszy,jest chyba jednak fakt,że nie potrafię oswoić się ze swoimi zaburzeniami,dla mnie to jak klątwa,wielka blizna,mam wrażenie,że wszyscy to widzą w moich nerwowych gestach,''dziwnych'' oczach po lekach i jak tutaj kogoś znależć...i pokochać skoro sama siebie nie kocham i nie akceptuję,że moje emocje tak bardzo mogą zmieniać mój światopogląd
Awatar użytkownika
Milya
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 123
Rejestracja: 13 stycznia 2016, o 12:49

3 lutego 2016, o 13:47

Uwierz mi , że się da. Ja dalej siebie nie do końca lubię i akceptuję, a żyję w szczęśliwym związku. To jest długa droga i tylko ktoś, kto Cię zrozumie będzie Ci w niej pomocy. Po prostu musisz dać sobie czas, a napewno jakaś bratnia dobra dusza się znajdzie, wcale nie jest ich tak mało wbrew pozorom : )
~ szukajcie mnie w innym świecie ~
ODPOWIEDZ