Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Bycie w grupie osób

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

21 września 2018, o 09:20

Hej. Piszę z problemem, który mnie dotyczy a który nie wiem jak nazwać, ani co z nim robić. Na pewno jest oparty na lęku ale czy jest już fobią, nie mam pojęcia. Jedno jest pewne, w sposób znaczący utrudnia mi funkcjonowanie.
Mianowicie chodzi o bycie w grupie osób. Kiedy spotykam się z pojedynczą, nową osobą, stres jaki się pojawia zazwyczaj jest niewielki. Zależy to od tego, jaka to osoba, jaki mam dzień itd., jednak nie mam z tym wiekszych problemów.
Problem natomiast pojawia się gdy mam kontakt z grupą osób.
Przykład z mojego życia: wracam teraz do muzyki, gram na instrumencie od dziecka i chciałabym wiązać z tym moje zycie zawodowe, co częściowo już się dzieje. Do tej pory moje hm burzliwe życie emocjonalne skutecznie odrywało mnie od realizacji tej pasji. Jeśli już grałam, to wlaśnie przez ten problem dotyczacy grupy, wybierałam albo granie solo albo w duecie (i to pokazuje jak bardzo mnie ten problem zamyka na moje życie zawodowe, co więcej, kiedy wykonywałam prace niezwiązane z muzyką także wybierałam takie, w których nie musiałam być w grupie). Niedawno zdecydowałam się, co jest też u mnie nowe i jest postępem, na powrót do muzyki już na dobre, przemyślałam to i wiem, że tego chcę, oraz na pracę z zespołem. W którym nie znałam nikogo i gdzie mam sporo do nauczenia, bo generalnie zajmowałam się przez swoje życie innym typem muzyki niż ten który gram z zespołem. Idąc na pierwszą próbę miałam cholerny lęk, ale czytając to forum i postępując tak jak było zalecane, udalo mi się pójść na nią z tym lękiem ,akceptując go i nastawiając się na to, że mogą dziać się różne dziwne rzeczy ;-) Generalnie miałam spory zapas akceptacji. I było dobrze. Było trudno, był lęk, ale czułam się ze sobą dobrze, miałam jakiś spokój w sobie, nie panikowałam że się boję, potem czułam że poszłam naprzód, była duma i w ogóle :-) Poza tym, paradoksalnie, wolę w pewnym sensie spotkać się z kimś po raz pierwszy, na drugim spotkaniu jest mi już trudniej. I na drugiej próbie było już gorzej. Miałam trochę gorsze nastawienie, pojawiły się myśli że nie ogarniam, że nie daję rady, że mam tyle do nauczenia się, byłam bardziej wycofana, chciałam jak najszybciej wyjść, pojawił się lęk. Czułam się tak jak zwykle, osobno, na zewnątrz, nie pasująca, nie czułam się częścią grupy. Uruchomił się jakiś mechanizm zagrożenia, potem już jadąc do domu z moim chłopakiem byłam milcząca, nie chciałam rozmawiać. Zaczęło chcieć mi się PŁAKAĆ (stały element), pojawiły się myśli, że to bez sensu, że może przerwę, że nie wyobrażam sobie wspólnych wyjazdów i grań, że sie nie odnajdę, że jest i jestem do dupy. Szczerze na świadomym poziomie, wiedząc że mam sporo do zrobienia wiem też, że robię progres i nie zaczynam od zera, mam zasób umiejetnosci, tylko to szlifować. Nie jest totalnie do dupy i źle. Z jakichś powodów moja podświadomość uznaje inaczej.
Generalnie schemat wyjścia do grupy jest podobny: wycofanie , czucie się gorszą, problemy z odezwaniem się, z trzeźwym myśleniem, jak sobie czegoś nie przygotuję wcześniej to ciężko mówić o uczeniu się na bieżąco przy innych, jak np ktoś mi tłumaczy, napięcie, niepokój, duża chęc ucieczki, wyjścia, potem płacz, załamanie, mocna potrzeba przerwania zobowiązań dotyczących grupy (np współpracy) , silny wstyd.
Nie wiem za bardzo co z tym fantem robić ani co to własciwie jest, ale wlecze się za mną od okresu podstawówki, kiedy jak mi się wydaje rozpoczęły się moje problemy lękowe, bo przerosła mnie sytuacja w domu (chora na raka mama, dużo przebywająca w szpitalu i niepanujący nad sobą, chory ojciec w domu. Dość stwierdzić że jako 11-12 latka bardzo chciałam , żeby być sama , bez niego, wolałabym być zostawiona sama sobie niż mieszkać z nim) i kiedy w szkole zaczęto mnie odrzucać w grupie wlaśnie. Uniemożliwiło mi to : swobodne spotkania ze znajomymi (było na tyle mocne ze spotkania z moimi przyjaciółmi rownież organizowałam systemem jeden na jeden, teraz jest odrobinę lepiej ale nie do końca to odeszło) , ukończenie szkoły muzycznej (przerwałam półtora roku przed dyplomem...przez lęki) , ukończenie studiów (zaczęte dwa kierunki, przerwane) , pracę którą bym lubiła (przez lata pracowałam w pracy której nie lubię ale w której nie musiałam spotykać się z ludźmi) , rozwój.... Mam tego tak dość. :( Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia? Jeśli tak, jak sobie z tym radzicie?
usunietenaprosbe
Gość

21 września 2018, o 14:18

Lea pisze:
21 września 2018, o 09:20
Hej.
Cześć

Zastanawiałaś się może kiedyś trochę od drugiej strony nad swoim problemem? Czy nie jest przypadkiem trochę tak, że stawiasz sobie wysoką poprzeczkę, masz jakąś wizję siebie w kontaktach z innymi, także siebie grającej na instrumentach i boisz się, że jeśli coś będzie nie tak idealnie jak w planie/wizji to zostaniesz oceniona, negatywnie odebrana? W takiej sytuacji spotykanie się ze znajomymi 1 na 1 jest "bezpieczniejsze" (zwróć uwagę na cudzysłów, proszę) ponieważ możesz przewidzieć pewne elementy tego spotkania, rozmowy czy spędzania czasu. W grupie jest już kilka osób o różnych charakterach, różnym podejściu do świata i życia. Czy wtedy nie blokuje Cię to, że ciężko jest przewidzieć jaki będzie odbiór Twojej osoby i Twojego zachowania czy słów przez wszystkich i każdego z osobna?
Jeśli coś w tym kierunku to najlepszym rozwiązaniem będzie terapia poznawczo-behawioralna, na której Twoje przekonania i obawy względem innych osób (a raczej ich oceny Ciebie) zostaną przepracowane od nowa, bo to co wyżej opisałem to błędny aczkolwiek silnie zakorzeniony w nas wzorzec zachowania, który determinuje nasze działania i postrzeganie funkcjonowania świata - które jest błędne, ale my tego nie rozumiemy i przejmujemy się wszystkim, zwracamy uwagę na detale które dla innych nie mają znaczenia. Jeśli nie chcesz bądź nie możesz wybrać się na terapię to warto samemu powoli dochodzić do tego, że takie myśli (zwłaszcza te o uciekaniu z prób i od odpowiedzialności, ale nie tylko) są napędzane lękiem, który z założenia jest irracjonalny. Nic nie może się stać przecież. Jeśli ktoś tłumaczy Ci jakąś partię do zagrania to on wie, że Ty możesz nie do końca ją rozumieć - przecież z tego powodu Ci tłumaczy. A może to Ty nie wiesz lub nie chcesz dopuścić, że można czegoś nie zrozumieć, nie zrobić idealnie i to jest ok, bo nikt nie oczekuje od innych perfekcji? Warto wejść na kanał na YT Divovic i przesłuchać materiały związane z myślami lękowymi, ich mechanizmami działania oraz wychodzeniu lękom na przeciw.

Konkretnie w Twojej sytuacji co mi się nasuwa to - oczywiście poza terapią oraz (tak, uzupełniająco niezależnie od podjęcia terapii bądź nie) nagraniami na kanale Divovic - stopniowe poszerzanie strefy komfortu. Jeśli spotkania ze znajomymi w gronie dwóch osób są akceptowalne przez Twój stan emocjonalny to spróbuj włączyć trzecią osobę. Zamiast z 1 przyjaciółką następnym razem umów się na kawę z dwiema. A może weź chłopaka ze sobą na początek na spotkanie z waszym wspólnym znajomym jakimś? Szedłbym w tę stronę i na pewno starał się kontynuować dalej współpracę z tym zespołem, bo to z pewnością dobry krok dla Ciebie i z tego miejsca chciałbym Ci też pogratulować wyjścia naprzeciw swoim lękom. Teraz trzeba postawić serię kolejnych małych kroczków i działań i z czasem będzie z pewnością lepiej! :)
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

21 września 2018, o 16:06

Froom pisze:
21 września 2018, o 14:18
Lea pisze:
21 września 2018, o 09:20
Hej.
Cześć

Zastanawiałaś się może kiedyś trochę od drugiej strony nad swoim problemem? Czy nie jest przypadkiem trochę tak, że stawiasz sobie wysoką poprzeczkę, masz jakąś wizję siebie w kontaktach z innymi, także siebie grającej na instrumentach i boisz się, że jeśli coś będzie nie tak idealnie jak w planie/wizji to zostaniesz oceniona, negatywnie odebrana? W takiej sytuacji spotykanie się ze znajomymi 1 na 1 jest "bezpieczniejsze" (zwróć uwagę na cudzysłów, proszę) ponieważ możesz przewidzieć pewne elementy tego spotkania, rozmowy czy spędzania czasu. W grupie jest już kilka osób o różnych charakterach, różnym podejściu do świata i życia. Czy wtedy nie blokuje Cię to, że ciężko jest przewidzieć jaki będzie odbiór Twojej osoby i Twojego zachowania czy słów przez wszystkich i każdego z osobna?
Jeśli coś w tym kierunku to najlepszym rozwiązaniem będzie terapia poznawczo-behawioralna, na której Twoje przekonania i obawy względem innych osób (a raczej ich oceny Ciebie) zostaną przepracowane od nowa, bo to co wyżej opisałem to błędny aczkolwiek silnie zakorzeniony w nas wzorzec zachowania, który determinuje nasze działania i postrzeganie funkcjonowania świata - które jest błędne, ale my tego nie rozumiemy i przejmujemy się wszystkim, zwracamy uwagę na detale które dla innych nie mają znaczenia. Jeśli nie chcesz bądź nie możesz wybrać się na terapię to warto samemu powoli dochodzić do tego, że takie myśli (zwłaszcza te o uciekaniu z prób i od odpowiedzialności, ale nie tylko) są napędzane lękiem, który z założenia jest irracjonalny. Nic nie może się stać przecież. Jeśli ktoś tłumaczy Ci jakąś partię do zagrania to on wie, że Ty możesz nie do końca ją rozumieć - przecież z tego powodu Ci tłumaczy. A może to Ty nie wiesz lub nie chcesz dopuścić, że można czegoś nie zrozumieć, nie zrobić idealnie i to jest ok, bo nikt nie oczekuje od innych perfekcji? Warto wejść na kanał na YT Divovic i przesłuchać materiały związane z myślami lękowymi, ich mechanizmami działania oraz wychodzeniu lękom na przeciw.

Konkretnie w Twojej sytuacji co mi się nasuwa to - oczywiście poza terapią oraz (tak, uzupełniająco niezależnie od podjęcia terapii bądź nie) nagraniami na kanale Divovic - stopniowe poszerzanie strefy komfortu. Jeśli spotkania ze znajomymi w gronie dwóch osób są akceptowalne przez Twój stan emocjonalny to spróbuj włączyć trzecią osobę. Zamiast z 1 przyjaciółką następnym razem umów się na kawę z dwiema. A może weź chłopaka ze sobą na początek na spotkanie z waszym wspólnym znajomym jakimś? Szedłbym w tę stronę i na pewno starał się kontynuować dalej współpracę z tym zespołem, bo to z pewnością dobry krok dla Ciebie i z tego miejsca chciałbym Ci też pogratulować wyjścia naprzeciw swoim lękom. Teraz trzeba postawić serię kolejnych małych kroczków i działań i z czasem będzie z pewnością lepiej! :)
Hej. Tak, dokładnie tak jak piszesz. Czytając to co napisałeś aż się popłakałam. To jest faktycznie tak, że spotykając się 1:1 mam pewną kontrolę nad sytuacją i mogę też kierować moim zachowaniem tak, abym została zaakceptowana przez daną osobę. W grupie tych osób jest za dużo i nie mogę przewidzieć reakcji wszystkich, blokuje mnie strach przed oceną i odrzuceniem.
I znowu tak, stawiam sobie bardzo wysoko poprzeczkę, właściwie tak jakbym nie dawała sobie prawa na proces nauki, od razu muszę coś umieć, a gdy nie umiem, krytykuję się, pojawiają się myśli, że jestem : zbyt wolna, zbyt mało inteligentna, itd, itp. I znowu TAK, być może najważniejsze , nie uznaję tego w sobie, że mogę czegoś nie zrobić idealnie, czy czegoś nie rozumiem, nie akceptuję tego. OMG... właśnie uświadamiam sobie , jakie to rodzi napięcie...

Zrobię dokładnie tak jak piszesz z rozszerzaniem strefy komfortu jak i materiałami. Jeśli chodzi o terapię byłam już na terapii z tym że w nurcie Gestalt, bardzo mi pomogła ale są jeszcze sprawy, które są nieprzepracowane. Na chwilę obecną wolę pracować sama.
ODPOWIEDZ