Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Brak partnera, samotność, złość- dopadł mnie kryzys

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
Livia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 28 października 2018, o 22:27

15 maja 2020, o 09:52

Katja pisze:
15 maja 2020, o 01:17
Nie wbijaj się od razu w presje, że musisz szybko coś zmienić, raczej pozwól sobie to wszystko zrozumieć na poziomie emocjonalnym, bo logicznie już to rozumiesz, ale logicznie to za mało, musisz jeszcze przekonać się na poziomie emocjonalnym, że pora zmienić nawyki. W tym celu zostań obserwatorem swoich myśli i emocji, zauważ schematy, zobacz przyczyny i skutki tego jak myślisz, co wywołuje jakie reakcje, doświadcz tego jako obserwator byś mogła sama siebie przekonać, że to bez sensu. Zmuszanie się na siłę do zmian nic nie da, bo przy pierwszym gorszym wieczorze stwierdzisz, że lepszy taki niż żaden. Często jest tak, że oczekujemy od razu zbyt wiele po tym jak dojdziemy do tego, że coś trzeba zmienić, chcielibyśmy przełomu i zaraz przychodzi rozczarowanie, bo znowu zrobiliśmy coś po staremu, znowu coś nie do końca tak jakbyśmy chcieli, a na początek wystarczą małe kroki. Nawyki zmienia się powoli i najlepiej robić to bez spiny, nie uda się to spróbujesz następnym razem. Nic na siłę.


Jeszcze odnośnie tego:
Ciągle chodzę pirytowana, ostatnie dni są nie do wytrzymania, ciągle jestem zła na wszystko. A głównie na to, że nie potrafię cieszyć się życiem i dawać szczęścia synowi tylko ciągle myślę o tym, że muszę kogoś mieć. Szukam sposobów na rozładowania napięcia i nerwów, ale żadne oddychanie czy medytacja nie pomaga. Ciągle gonitwa myśli, ciągle zaciskanie zębów, ciągle irytacja z tak można by powiedzieć głupiego powodu. To jest tak męczące, że kolejny dzień czekam tylko do wieczora żeby zasnąć i być może obudzić się kolejnego dnia w lepszym nastroju.
Przestań złość się sama na siebie, że masz takie a nie inne emocje, bo masz do nich prawo. Możesz być zła, rozczarowana, spięta, bo taki masz akurat moment w życiu, że tak się czujesz i nie wypieraj tego ani nie zwalczaj. Pozwól temu być, nawet tym głupim myślą, zaakcepuj to wszystko, nie rób sobie z tego problemu, a jednocześnie postaraj się spojrzeć na to z innego punktu widzenia, nie żałuj niczego, nie krytkuj się, po prostu zmień spojrzenie ( pomoże Ci w tym obserwacja Twoich myśli i emocji ). Akceptacja rozluźnia, więc przestań być na siebie zła i zrozum, że to w jakim nastroju się jutro obudzisz zależy od tego jaką przyjmiesz postawę względem swoich myśli i emocji ( tak jak pisałam wcześniej to od Ciebie zależy Twój spokój wewnętrzny i nikt inny Ci go nie zapewni ).
Jeżeli posiadasz zrozumienie to już się nie boisz, a gdy się nie boisz to objawy są nie ważne, a więc nie ma zaburzenia.
Właśnie, już nie raz próbowałam coś zmienić, ale było dokładnie tak jak piszesz, że jak przychodził ciężki wieczór to wracałam do starych nawyków, czy to związanych z facetami czy z innymi sprawami (np postanawiam ze zacznę się zdrowo odżywiać i od razu odstawiam wszystko co ma cukier, co smażone itp, bo jak już zacząć to tak na 100 procent) A potem przychodzi wieczór, gdzie wszystko spada mi na głowę, problemy biorą górę, entuzjazm i zapał gdzieś ucieka, a ja myślę sobie "okej, jak zjem tą czekoladę to nic się przecież nie stanie" lub "no co mi zależy, spotkać się z nim jeszcze raz i trochę się rozerwać, w końcu szkoda to kończyć" i bum znowu wracam do punktu wyjścia, bo jak już złamie swoje postanowienia, to stwierdzam, że w końcu nie jest tak źle i może tak musi być i nie jestem w stanie tego zmienić. Potem przychodzi kolejny raz, kiedy budzę się w dobrym humorze i mówię sobie "okej, dzisiaj na pewno zmienię wszystko, mam w sobie siłę i dam radę ". I historia zatacza koło. Nie widze żadnego postępu mimo tyłu prób. Jeśli chodzi o obserwacje myśli i emocji, nie wiem jak zacząć. Oczywiście znowu pierwsza myśl była taka, że muszę szybko się tego nauczyć, żeby szybko zobaczyć efekty i zmienić swoje podejście, ale teraz widzę, że nie tędy droga.
"Nie ważne, że idziesz powoli. Ważne, że idziesz do przodu" 'smil
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

15 maja 2020, o 14:38

Nie widze żadnego postępu mimo tyłu prób
Do zmiany nawyków potrzeba czasu i uporu.
Tyle lat robiłaś pewne rzeczy w określony sposób, reagowałaś w określony sposób, że nie da się tego zmienić w jednen dzień, te naturalne dla Ciebie ścieżki reakcji emocjonalnych i związanych z nimi nawyków postępowań muszą zarosnąć, a na to potrzeba czasu. Kluczowe jest tutaj zrozumienie roli czasu, nie da się tego zmienić jedym posunięciem, trzeba się raczej nastawić na mozolne przecieranie nowych ścieżek, ale z czasem pojawią się pierwsze efekty Twoich działań i Twoja podświadomość dostanie sygnał, że coś się jednak zmienia, a im więcej tych sygnałów dostanie, tym łatwiej będzie Ci kontunułować. Nie oczekuj od razu nie wiadomo czego, nie zrażaj się po niepowodzeniach, jak coś nie wyjdzie to nie trzeba wszystkiego rzucać w cholerę i zaczynać od początku, próbuj dalej, małymi krokami, z akceptacją dla niepowodzeń, gorszych dni itp. Droga do celu nie musi być idealna, może być z mnóstwem zkrętów, postojów i Bóg wie czego, ważne żeby ją kontunułować. Błędem jest zakładanie, że jak nie robimy czegoś idealnie to nie powiniśmy robić wcale.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ODPOWIEDZ