Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Boję się więzi emocjonalnych

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kath
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 14 grudnia 2015, o 21:58

14 grudnia 2015, o 22:59

Witaj.

Zacznijmy od tego, że byłam przeraźliwie samotnym dzieckiem. Nie mówię tutaj o braku rodziców (może jednego. Odkąd odszedł, kiedy miałam siedem lat, tylko miesza w moim życiu). Mówię o braku znajomych, kolegów, przyjaciół. Dzieci w przedszkolu zazwyczaj miały "tego-swojego-najlepszego-przyjaciela". Cóż, ja jestem beznadziejna w takich relacjach. Nigdy nie miałam przyjaciół. Od czasu do czasu nawinął się ktoś, został na kilka miesięcy, a potem nagle znikał (bum! Wybuch niczym nie uzasadnionej złości! Fajerwerki! Brokat! Kolorowy dym! Bam! Znów zostałam sama!) zostawiając mnie w jeszcze większej rozsypce. W czasie mojego krótkiego życia wydarzyło się to kilka razy, a z każdym razem było coraz gorzej. I z każdym razem starałam się coraz mniej angażować, ale nigdy mi to nie wychodziło. Miałam potrzebę posiadania tej drugiej osoby, na której mogłabym się oprzeć. I parę miesięcy temu to zdarzyło się kolejny raz. Tym razem to była jakaś masakra. Czułam się okropnie, naprawdę okropnie. Po kilku miesiącach zdiagnozowano u mnie depresję i fobię społeczną.

Teraz, pół roku później, widzę, że z moimi kontaktami z ludźmi jest jeszcze gorzej, niż było. Tak, jak wcześniej starałam się utrzymywać dobre relacje z członkami klasy, tak teraz zwyczajnie boję się z nimi rozmawiać, żeby nie powiedzieć coś źle, żeby nie powiedzieć czegoś im czegoś za dużo, żeby nie wykorzystali tego przeciwko mnie. Jasne, porozmawiam z nimi, nawet całkiem chętnie. Chętnie, ale tylko na kilka minut rozmowy. Potem chcę po prostu stamtąd uciec i zapomnieć, że w ogóle się do nich odzywałam. Znam dwie dziewczyny, które witają u mnie w domu w każdą sobotę i nazywają się moimi przyjaciółkami, ale ja nie potrafię na nie patrzeć bez podejrzliwości. Trzymam wszystko dla siebie, nie chcę, żeby za dużo o mnie wiedziały, nie chcę, na litość boską, żeby i one mnie zostawiły. Nie potrafię im zaufać, a na samą myśl na potencjalnym romantycznym związku z drugą osobą, małżeństwie etc. dostaję gęsiej skórki i zaczynam się trząść.

Moje pytanie do was brzmi: co powinnam z tym zrobić? Nic na całym świecie nie przeraża mnie bardziej, niż emocjonalne związanie się z kimś. Angażowanie się. Ufanie. Czy ktokolwiek z was ma podobne problemy? Jak z tym walczyć? Gdzie szukać pomocy?
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

14 grudnia 2015, o 23:37

Ja mam problem z emocjonalnym zaangażowaniem się, ufaniem, bliskością.
Póki co przerobiłam problem zaufania. Staram się każdej znajomości dawać tzw. kredyt zaufania. Zakładam, że ktoś ma dobre intencje wobec mnie. Jeśli nie ma - z reguły szybko wychodzi to na jaw, a wtedy takiej osoby po prostu się pozbywam (nie, nie morduję i nie zakopuję w ogródku :D). Po prostu ucinam wszelki kontakt z taką osobą.
Nie boję się już ufać innym, bo wiem, że jedni będą na to zaufanie zasługiwać, inni nie. Tymi, którzy zasługują - warto się przejmować, nawiązywać relacje, tych, którzy są wobec mnie nie w porządku, warto wywalić z mojego życia od razu.
Zdaję sobie sprawę, że ludzie są różni, różnie reagują, różnie się zachowują. Tak samo jak ja mam prawo do bycia sobą, tak samo mają oni. Staram się to szanować i tego samego oczekuję.
Udało mi się pogodzić z tym, że nie wszyscy, którzy dostają kredyt zaufania, powinni go dostawać. Nie mam już do siebie żalu, pretensji, jeśli dam go komuś, a ktoś zawiedzie.
Angażowanie się w bliskość, emocjonalne więzy - próbuję przerabiać.
ODPOWIEDZ