Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Blisko bardzo blisko ale jest coś o co potrzebuję zapytać odburzonych

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Margola245
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 20:08

5 kwietnia 2020, o 17:55

Witajcie kochani. :P Przybywam z pytaniem do osób odburzonych i tych, co są na końcu, bo nurtuje mnie jedna sprawa. Chodzę na terapię do Wiktora, ale rozchorował się bidulek z tego, co widzę dość poważnie i nie chcę go w tym okresie gwałcić wiadomościami o moich głupotach, szczególnie że robiłam to już wielokrotnie podczas terapii. Dlatego opisując pokrótce moją sprawę, warto wspomnieć, że zaburzenia moje były zmieszanie, czyli nerwica lękowa i natręctw przy dominującej agorafobii i dziwacznych natrętnych myślach. Włożyłam dużo pracy w bycie przyjaciółką dla siebie i agorafobię a później w te nieszczęsne myśli, które paraliżowały poczucie samej siebie, mimo że były całkiem głupie i oczywiście gdzieś tę świadomość posiadałam, ale lęk robił swoje. O tym kiedy indziej a teraz do rzeczy, doszłam do bardzo dobrego momentu, w którym nie ma agorafobii, nie ma ataków paniki, nie jest mi słabo, nie omdlewam i nie boję się zawału. Nie mam też objawów somatycznych i co jest chyba dla mnie najlepszym punktem to fakt, że nie nachodzą mnie już te dziwaczne paskudztwa myślowe. Przelatuje coś jeszcze czasem przez głowę, ale nie paraliżuje mnie to już. Może ktoś pomyśleć, o co jej chodzi i nie zdziwię się, bo sama wiem, w jakim stanie byłam, ale mam jeszcze coś, co jest mi solą w ranie i przypomina o zaburzeniu. Nie wiem jak to najlepiej opisać...chodzi mi o stan wewnętrznego poczucia jakby w środku głowy, że coś jest jeszcze nie tak. Nie objawy, myśli, ataki paniki, wyjście gdzieś, lęk, złe odczuwanie siebie tylko coś, choć sama nie wiem co i na to wszystko nakłada się chyba chęć mojej głowy, bo na pewno nie moja własna do bycia w tym niebezpiecznym stanie. Mam po prostu pytanie, czy odburzeni znacie ten stan? Jestem bardzo szczęśliwa z tego, co osiągnęłam, ale te uczucia próbują mi to umniejszyć. Czy to kwestia przyzwyczajenia?
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

5 kwietnia 2020, o 18:22

W mojej opinii tak to przyzwyczajenie do zagrożenia i strachu. Nie wiem od jak dawna masz nerwicę ale czułem to samo. Nie mam takiej wiedzy ale wydaje mi się, że osoby z dłuższym stażem nerwicowym mogą mieć coś takiego. To mija z czasem, po prostu przywyknie głowa do zwykłości, też mnie to denerwowało i nie miałem innego wyjścia jak pozwalać temu być. Dialogowałem też sobie, że jest bezpiecznie i wcale tego nie potrzebuję, ale jak jest to niech będzie. Nie zacznij za bardzo analizować tych uczuć, bo nie wyszłaś jeszcze z zaburzenia i możesz się tym ponakręcać. :)
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

5 kwietnia 2020, o 18:48

Tak takie pozostałości to normalne rzeczy. Masz już o tym posty na forum w sumie. Kiedy wychodzisz z nerwicy mózg może potrzebować jeszcze czasu na odpuszczenie zagrożenia całkiem. Dlatego może próbować szukać tego do czego stan awaryjny jest stworzony, czyli zagrożeń.
Klaudiaaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 20 września 2019, o 10:31

5 kwietnia 2020, o 21:43

Moje doświadczenia są takie, że nawet jak zatuszowałam zaburzenie zajmowaniem się życiem i wyszukiwaniem zajęć to i tak gdzieś z tyłu głowy zaburzenie było i ta niepewność którą opisałaś. Dlatego jeśli wypracowałaś sobie spokój od myśli, objawów i nie masz nawrotów jak tylko przyjdzie rutyna, to naprawdę się ciesz bo osiągnęłaś to co ja wtedy tuszowaniem ale bez tuszowania. Reszta pewnie też zejdzie tak jak i te dotychczasowe upiory.
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

5 kwietnia 2020, o 21:45

Margola245 pisze:
5 kwietnia 2020, o 17:55
Witajcie kochani. :P Przybywam z pytaniem do osób odburzonych i tych, co są na końcu, bo nurtuje mnie jedna sprawa. Chodzę na terapię do Wiktora, ale rozchorował się bidulek z tego, co widzę dość poważnie i nie chcę go w tym okresie gwałcić wiadomościami o moich głupotach, szczególnie że robiłam to już wielokrotnie podczas terapii. Dlatego opisując pokrótce moją sprawę, warto wspomnieć, że zaburzenia moje były zmieszanie, czyli nerwica lękowa i natręctw przy dominującej agorafobii i dziwacznych natrętnych myślach. Włożyłam dużo pracy w bycie przyjaciółką dla siebie i agorafobię a później w te nieszczęsne myśli, które paraliżowały poczucie samej siebie, mimo że były całkiem głupie i oczywiście gdzieś tę świadomość posiadałam, ale lęk robił swoje. O tym kiedy indziej a teraz do rzeczy, doszłam do bardzo dobrego momentu, w którym nie ma agorafobii, nie ma ataków paniki, nie jest mi słabo, nie omdlewam i nie boję się zawału. Nie mam też objawów somatycznych i co jest chyba dla mnie najlepszym punktem to fakt, że nie nachodzą mnie już te dziwaczne paskudztwa myślowe. Przelatuje coś jeszcze czasem przez głowę, ale nie paraliżuje mnie to już. Może ktoś pomyśleć, o co jej chodzi i nie zdziwię się, bo sama wiem, w jakim stanie byłam, ale mam jeszcze coś, co jest mi solą w ranie i przypomina o zaburzeniu. Nie wiem jak to najlepiej opisać...chodzi mi o stan wewnętrznego poczucia jakby w środku głowy, że coś jest jeszcze nie tak. Nie objawy, myśli, ataki paniki, wyjście gdzieś, lęk, złe odczuwanie siebie tylko coś, choć sama nie wiem co i na to wszystko nakłada się chyba chęć mojej głowy, bo na pewno nie moja własna do bycia w tym niebezpiecznym stanie. Mam po prostu pytanie, czy odburzeni znacie ten stan? Jestem bardzo szczęśliwa z tego, co osiągnęłam, ale te uczucia próbują mi to umniejszyć. Czy to kwestia przyzwyczajenia?
Ja tak z innej beczki bo mnie to ciekawi, czy bierzesz nadal leki?
Margola245
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 20:08

5 kwietnia 2020, o 23:05

Dziękuję za odpowiedzi! :)
Dayan pisze:
5 kwietnia 2020, o 18:22
W mojej opinii tak to przyzwyczajenie do zagrożenia i strachu. Nie wiem od jak dawna masz nerwicę ale czułem to samo. Nie mam takiej wiedzy ale wydaje mi się, że osoby z dłuższym stażem nerwicowym mogą mieć coś takiego. To mija z czasem, po prostu przywyknie głowa do zwykłości, też mnie to denerwowało i nie miałem innego wyjścia jak pozwalać temu być. Dialogowałem też sobie, że jest bezpiecznie i wcale tego nie potrzebuję, ale jak jest to niech będzie. Nie zacznij za bardzo analizować tych uczuć, bo nie wyszłaś jeszcze z zaburzenia i możesz się tym ponakręcać. :)
Tak jestem weteranką bo nerwica licząc do teraz to 9 lat i pewnie masz rację. Czyli miałeś tak, ale przeszło w zwykły stan? Nakręcić to już chyba się nie nakręcę, dopytuję bo nie do końca wiem czego się spodziewać dlatego, że nie pamiętam życia bez nerwicy. Chyba to mnie niepokoi w tym wypadku, bo jest spokój od wielu rzeczy ale jeszcze coś trzyma się starego. :)
Klaudiaaa pisze:
5 kwietnia 2020, o 21:43
Moje doświadczenia są takie, że nawet jak zatuszowałam zaburzenie zajmowaniem się życiem i wyszukiwaniem zajęć to i tak gdzieś z tyłu głowy zaburzenie było i ta niepewność którą opisałaś. Dlatego jeśli wypracowałaś sobie spokój od myśli, objawów i nie masz nawrotów jak tylko przyjdzie rutyna, to naprawdę się ciesz bo osiągnęłaś to co ja wtedy tuszowaniem ale bez tuszowania. Reszta pewnie też zejdzie tak jak i te dotychczasowe upiory.
Wiem co masz na myśli, kiedyś też trochę uciekłam od nerwicy w związek i spokój od objawów był inny niż teraz, bo właśnie przykryty hormonami. Tłumaczyłam to sobie zmianą życia, krokiem w przód, ale hormony opadły i wiadomo. :)
mrunban pisze:
5 kwietnia 2020, o 21:45
Margola245 pisze:
5 kwietnia 2020, o 17:55
Witajcie kochani. :P Przybywam z pytaniem do osób odburzonych i tych, co są na końcu, bo nurtuje mnie jedna sprawa. Chodzę na terapię do Wiktora, ale rozchorował się bidulek z tego, co widzę dość poważnie i nie chcę go w tym okresie gwałcić wiadomościami o moich głupotach, szczególnie że robiłam to już wielokrotnie podczas terapii. Dlatego opisując pokrótce moją sprawę, warto wspomnieć, że zaburzenia moje były zmieszanie, czyli nerwica lękowa i natręctw przy dominującej agorafobii i dziwacznych natrętnych myślach. Włożyłam dużo pracy w bycie przyjaciółką dla siebie i agorafobię a później w te nieszczęsne myśli, które paraliżowały poczucie samej siebie, mimo że były całkiem głupie i oczywiście gdzieś tę świadomość posiadałam, ale lęk robił swoje. O tym kiedy indziej a teraz do rzeczy, doszłam do bardzo dobrego momentu, w którym nie ma agorafobii, nie ma ataków paniki, nie jest mi słabo, nie omdlewam i nie boję się zawału. Nie mam też objawów somatycznych i co jest chyba dla mnie najlepszym punktem to fakt, że nie nachodzą mnie już te dziwaczne paskudztwa myślowe. Przelatuje coś jeszcze czasem przez głowę, ale nie paraliżuje mnie to już. Może ktoś pomyśleć, o co jej chodzi i nie zdziwię się, bo sama wiem, w jakim stanie byłam, ale mam jeszcze coś, co jest mi solą w ranie i przypomina o zaburzeniu. Nie wiem jak to najlepiej opisać...chodzi mi o stan wewnętrznego poczucia jakby w środku głowy, że coś jest jeszcze nie tak. Nie objawy, myśli, ataki paniki, wyjście gdzieś, lęk, złe odczuwanie siebie tylko coś, choć sama nie wiem co i na to wszystko nakłada się chyba chęć mojej głowy, bo na pewno nie moja własna do bycia w tym niebezpiecznym stanie. Mam po prostu pytanie, czy odburzeni znacie ten stan? Jestem bardzo szczęśliwa z tego, co osiągnęłam, ale te uczucia próbują mi to umniejszyć. Czy to kwestia przyzwyczajenia?
Ja tak z innej beczki bo mnie to ciekawi, czy bierzesz nadal leki?
Nie biorę już od długiego czasu, ostatni ssri odstawiłam jakoś po roku brania.
Awatar użytkownika
c2nnib2l
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 6 marca 2020, o 21:41

7 kwietnia 2020, o 12:44

Zaburzenie lekowe od strony neurologicznej polega na opuchnietych doslownie / tudziez przepalonych zwojach ciala amigdalowatego ktore ma zwiekszona objetosc. Doslownie i metaforycznie. Robiono scany FMRI przed i po Gadzie ta objetosc jest niesamowicie widoczna to prawie jak porownanie pomaranczy do orzecha.

Suma summarum te uczucie poki co bedzie Ci jeszcze towarzyszylo jakis czas. Te cialo amigdalowate jeszcze jest wrazliwe... (prawdopodobnie) i to moze daje ci jeszcze dac uczucie tego niepelnego odburzenia.

2ga kwestia (tak mi sie wydaje, bo ja sam odburzony jescze nie jestem) to echo nerwicowe. Z tego co czytalem i slyszalem trwac moze nawet i do roku a u niektorych paru miesiecy

Ze jeszcze masz pamiec pewnych rzeczy, tu trzeba odwagi.. cierpliwosci i duzo zlewania (tu tez moge bladzic) bo jestem tylko teoretykiem :D ale za to psychologiem... (tak wiem to smieszne psycholog i do tego z nerwica) ale zaiscie trzeba uczyc sie jak myslec bez pamieci o nerwicy


jesli sie myle to niech mnie ktos tutaj poprawi :)
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

7 kwietnia 2020, o 13:59

Margola245 pisze:
5 kwietnia 2020, o 23:05

Tak jestem weteranką bo nerwica licząc do teraz to 9 lat i pewnie masz rację. Czyli miałeś tak, ale przeszło w zwykły stan? Nakręcić to już chyba się nie nakręcę, dopytuję bo nie do końca wiem czego się spodziewać dlatego, że nie pamiętam życia bez nerwicy. Chyba to mnie niepokoi w tym wypadku, bo jest spokój od wielu rzeczy ale jeszcze coś trzyma się starego. :)
Miałem tak samo i nie wiedziałem czego się spodziewać, bo nie znałem życia bez mojego zok i ten stan, który opisujesz, na pewno Ci przejdzie. Mnie minął i jest on zagrożeniem, od którego zaburzenie się zaczyna. Jeżeli korzystasz z usług Wiktora, to na pewno opierają się one o mechanizmy zagrożenia umysłu. Dlatego na pewno wiesz, że wszystko zaczyna się od napięcia umysłu i zagrożenia, dochodzą myśli i inne objawy, bo myśli to głównie u mnie były, bo miałem zok. Nie wiem dokładnie jak u Ciebie. Dlatego kiedy doszłaś do tego, że myśli i inne przeszły zostało to, od czego się zaczęło, czyli zagrożenie.
Stanu po wyjściu z zaburzenia nie obawiaj się, bo tylko na początku jest pewien szok, u mnie poszalały takie zwykłe życiowe emocje, które do tej pory nie miały prawa głosu i nadal je wyciszam. Czekaj cierpliwie i nie rozważaj za wiele. W trakcie pracy z natręctwami powolnej zresztą bardzo miałem takie chwile, że chciałem jednak szybciej i zaczynały się rozważania, które kończyły się potem źle dla mnie. Rób swoje mimo tego, że czujesz jeszcze brak ideału.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

7 kwietnia 2020, o 14:29

U mnie też niby wszystko minęło. Może czasami jeszcze chce mnie moja głowa wkręcić, ale widzę, że już mam wypracowane, dialogi i zachowania względem nerwicy. Ale nawet dziś zauważyłam, że mam jeszcze coś takiego jakby mój mózg był jakiś dziki w tym wszystkim. Taki roztrzepany. Nieogarnięty sam w sobie. Nawet nie wiem jak to opisać. I nie trwa to cały dzień, ale czasami jakby jeszcze nie ogarniał do końca emocji. Jakby chciał bardziej przeżywać emocje niż jest to potrzebne. Ale tak jak wspomniałam. Nawet nie wiem jak to opisać, ale myślę, że to z czasem minie jak nie będę się w to wgłębiać. Wszystko musi się wyciszyć, ale jak to z nerwicą na wszystko potrzeba czasu. Jedni więcej potrzebują inni mniej. Pozdrawiam.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

7 kwietnia 2020, o 18:24

c2nnib2l pisze:
7 kwietnia 2020, o 12:44
Zaburzenie lekowe od strony neurologicznej polega na opuchnietych doslownie / tudziez przepalonych zwojach ciala amigdalowatego ktore ma zwiekszona objetosc. Doslownie i metaforycznie. Robiono scany FMRI przed i po Gadzie ta objetosc jest niesamowicie widoczna to prawie jak porownanie pomaranczy do orzecha.

Suma summarum te uczucie poki co bedzie Ci jeszcze towarzyszylo jakis czas. Te cialo amigdalowate jeszcze jest wrazliwe... (prawdopodobnie) i to moze daje ci jeszcze dac uczucie tego niepelnego odburzenia.

2ga kwestia (tak mi sie wydaje, bo ja sam odburzony jescze nie jestem) to echo nerwicowe. Z tego co czytalem i slyszalem trwac moze nawet i do roku a u niektorych paru miesiecy

Ze jeszcze masz pamiec pewnych rzeczy, tu trzeba odwagi.. cierpliwosci i duzo zlewania (tu tez moge bladzic) bo jestem tylko teoretykiem :D ale za to psychologiem... (tak wiem to smieszne psycholog i do tego z nerwica) ale zaiscie trzeba uczyc sie jak myslec bez pamieci o nerwicy


jesli sie myle to niech mnie ktos tutaj poprawi :)
Dzięki za post.
Czasem miewałam odczucie, które nazywałam przepalonymi stykami / zwojami nerwów. Nie wiedziałam, ze tak się to ma do ciała migdałowatego.

To, że psycholog i z nerwicą, wcale mnie nie śmieszy. Widziałam w tym zawodzie pięknych ludzi, którzy nie dawali rady psychicznie . Szacun ;witajka
Margola245
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 20:08

8 kwietnia 2020, o 12:40

Dziękuje za odpowiedzi! :) Dayan, Klaudiaaa macie rację, bo zaczęłam się znowu spieszyć jak na początku. Podczas gdy zupełnie ignoruję fakt zupełnie jakbym zapomniała, że mogę swobodnie chodzić, gdzie tylko chcę i natrętne myśli w nie istnieją a jedynie ich przebłyski. Człowiek taki już chyba jest, że chce więcej i więcej a tak naprawdę dobrze wiem, że to jest poczuciem zagrożenia i potrzeba czasu, ale warto też dowiedzieć się, że inni tak mieli i tak też to widzą. :) Obiecuję, że jak się to dalej posunie, to na pewno o tym napiszę. ;thx
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

8 kwietnia 2020, o 17:33

Nic więcej już nie ma co w temacie dodać, ale jak zobaczysz Margola mojego posta odburzeniowego, to u mnie też nie było to tak, że wyszedłem z nerwicy i myśli natrętne całkowicie się zatrzymały i nagle pojawił się totalny spokój. Trzeba do tego się przyzwyczaić, kiedy całe miesiące spędza się w lęku, to nie będzie to myślę pstryknięcie palcem i nie ma nic. Czasami chyba można mieć wrażenie, że to przeszło nagle, bo miałem takie dawniej poczucia, ale jak się zastanowiłem głębiej to zrozumiałem, że były to spokojne w tych lękach i analizach dość powolne procesy.
Agamama
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 16 lutego 2020, o 11:01

21 kwietnia 2020, o 08:45

Witam Was wszystkich serdecznie. Piszę po raz pierwszy. Nerwicę mam od wielu lat choć poprzez leki i częściowo swoje działania było można powiedzieć dobrze, nawet bardzo. Teraz jednak jest źle...po odstawieniu leków. Podobnie jak Ciebie Margola męczą mnie straszne myśli...które powoują odcięcie. Mam wrażenie, że moje dawne życie przepadło, że nigdy nie usiądę już na swoim ulubionym bujanym fotelu i nie odetchnę spokojnie. Co robić z tymi myślami.Pomocy!!!!
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

21 kwietnia 2020, o 11:43

Agamama pisze:
21 kwietnia 2020, o 08:45
Witam Was wszystkich serdecznie. Piszę po raz pierwszy. Nerwicę mam od wielu lat choć poprzez leki i częściowo swoje działania było można powiedzieć dobrze, nawet bardzo. Teraz jednak jest źle...po odstawieniu leków. Podobnie jak Ciebie Margola męczą mnie straszne myśli...które powoują odcięcie. Mam wrażenie, że moje dawne życie przepadło, że nigdy nie usiądę już na swoim ulubionym bujanym fotelu i nie odetchnę spokojnie. Co robić z tymi myślami.Pomocy!!!!
W materiały najpierw zajrzyj natr-tne-kowe.html Polecam dwa nagrania o myślach kowe-dwa-nagrania-divovica-t8025.html i wiedze o mechanizmach i tu polecam Victora poczytać ogólnie bo każdy wpis coś wnosi victor.html
I oczywiście nagranie etap-prolog-istota-t4245.html
Jak już to sobie powoli wszystko zrobisz to akceptacja segment-istota-akceptacji-t5203.html
akceptacja-zaburzenia-oraz-wiara-tylko-t3619.html i ryzykowanie ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-leczenie-t4106.html
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
Margola245
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 20:08

21 kwietnia 2020, o 17:07

Agamama pisze:
21 kwietnia 2020, o 08:45
Witam Was wszystkich serdecznie. Piszę po raz pierwszy. Nerwicę mam od wielu lat choć poprzez leki i częściowo swoje działania było można powiedzieć dobrze, nawet bardzo. Teraz jednak jest źle...po odstawieniu leków. Podobnie jak Ciebie Margola męczą mnie straszne myśli...które powoują odcięcie. Mam wrażenie, że moje dawne życie przepadło, że nigdy nie usiądę już na swoim ulubionym bujanym fotelu i nie odetchnę spokojnie. Co robić z tymi myślami.Pomocy!!!!
Jakie miałaś własne działania i czy długo w nich trwałaś? Ja sobie to nazywam metodą śpiocha, czyli zzzz...bo Zrozumieć, Zdialogować, Zignorować, Zajmować się czymkolwiek innym. Nerwica jest bardzo cwana, dlatego bez tych dwóch pierwszych zasad czasami średnio mi to wychodziło, bo jak nie z jednej strony to z drugiej coś do głowy przychodziło. Dlatego warto naprawdę nie rozróżniać myśli a wszystko traktować tak samo.
ODPOWIEDZ