Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Bezsenność mój konik

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
nna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 22 października 2018, o 14:45

18 stycznia 2019, o 04:40

Witam, od kilku miesięcy jestem biernym użytkownikiem forum, bardzo wiele już się od Was nauczyłam :) dziś jednak muszę prosić o radę w moim indywidualnym przypadku.
Moja nerwica wystąpiła pierwszy raz 8 lat temu, po pierwszej zdanej sesji na studiach. Stres mi tak "puścił" że przestałam spać, praktycznie zupełnie przez kilka nocy. Ten stan z przerwami trwał kilka miesięcy, byłam leczona psychiatryczne i chodziłam na terapię. Po jakims czasie samo "przeszło" i stwierdziłam że mogę o tym zapomnieć, niestety sytuacja sìę powtarzała choć w lżejszym stopniu i miałam 2-3 male nawroty w ktorych doszły objawy typu gula w gardle i obsesyjne przelykanie śliny, duszności. Radziłam sobie bez leków i w miarę szybko mijało. Charakterystyczne było to że dostawałam objawów przed wydarzeniami ktorych sie nie bałam, raczej sie na nie cieszyłam. No i docieramy do września rok 2018 kiedy przed urlopem dostaję bardzo nasilonych objawów, przestaje sypiać i mam ogromne napady lęku w ciagu dnia. Boje się zostawać sama nawet na 5 minut, w nocy nie śpie i również panikuje budze partnera rozmawiam z nim ale bez skutku. Po jakims czasie zaczynam terapię i przyjmowanie leków, sytuacja ulega niewielkiej poprawie. W miedzy czasie moja sytuacja życiowa ulega zmianie wracam z narzeczonym do rodzinnego miasta i zwalnian się z pracy. Trafiam na forum i zaczynam chłonac wiedzę, powoli jest coraz wiecej przespanych nocy i lepszych dni. Staram sìę ignoriwać i ośmieszać moje objawy, kontynuję rownież psychoterapię. Leki odstawiam ze wzgłędu na zapalenie jelit które uniemożliwia mi ich branie, ale moj stan jest na tyle dobry że i tak nie chce ich brać. I dochodzimy do stanu obecnego, mam teraz kryzysowe chwile. Objawy wracają, mieszaja się - wszystkie są charakterystyczne bo zwiazane z potrzeba komtroli - przelykanie, kontrola oddechu powodujaca dusznosci, czasem pieczenie oczu i koniecznosc kontroli mrugania. I najgorsza moja zmora BEZSENNOSC. Czasem objawy przed snem nie pozwalaja mi zasnąc, na przykład dziś sa to okropne duszności, a czasem po prostu strach przed brakiem snu. W ciagu dnia bardzo dobrze idzie mi wdrażanie metod z forum odnośnie ignorowania objawów, nie nadawania im wagi. Funkconuje calkiem normalnie wręcz szczęsliwie często :) ale nie umiem sobie poradzić z nocami, jak puścić kontrolę nad czymś tak istotnym jak sen. Kiedy nie mogę spać staram się prowadzić ze soba dialog, że przecież mij organizm wie co robi i jak będzie musiał to zaśnie, że powinnam sobie zaufać i przestać kontrolować.. ale nie dociera to jednak do mojego upartego łba. Więc pytam osoby bardziej kompetentne, byc może takie które przechodzily to samo - jak puścić kontrolę nad snem?
ODPOWIEDZ