Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Atak paniki, lęk paniczny

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
mateusz2000
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 16 września 2016, o 21:30

17 września 2016, o 22:06

dziękuje za słowa otuchy, nagranie panów właśnie oglądam a jeszcze dodam , że możliwie wiem od czego to się zaczęło.. otóż mój brat ma padaczkę i jak przy mnie dostawał ataków (chyba z 8 razy ) bardzo mocno się o niego bałem jak potem z nim siedziałem, czy spaliśmy w jednym pokoju (bo ten właśnię z nim dzielę ) cały czas przeszywał mnie strach gdy tylko się poruszył nie naturalnie, lub gdy spałem w innym pokoju ale słyszałem jakieś dźwięki zza ściany natychmiast niepostszerzenie tam szedłem .. wiedziałem że szansa żeby dostał w tym momencie atak był jak 1 na 100 ale mimo to szedłem tam żeby zobaczyć że mu akurat zachciało się wyjść do kuchn i żeby zrobić sobie kolację .. ogólnie całe życie się o wszystkich martwilem np. jak byłem na kolonii to nie potrafiłem się cieszyć czy bawić bo martwiłem się o młodszego brata.. naprzykład gdy szedł blisko brzegu morza (tak jak wszyscy zresztą) miałem przeczucie że zaraz mu się coś stanie i ta myśl mogła mnie przeszywać przez 3 tyg. nieustannie, aż do końca kolinii.. teraz bardzo się martwie o brata (to inny brat ma padaczkę, nie ten z kolonii więc widzicie jak bardzo się bałem o wszystko) że dostanie padaczki czy nawet o MAMĘ, że dostanie zawału albo wylewu.. (ma 47 lat i raczej nic jej raczej nie grozi bardziej tak jak wszystkim) i nawet nigdzie nie wychodzę.. do kolegów czy rodziny.. boję się ją zostawiać samą w domu w obawie że jej się coś stanie .. choć wręcz wiem w pewności że tak nie vbędzie.. moi bracia się tym nie przejmóją więc widze żże to problem ze mną .. nawet śłuchawek nie używam.. w obawie że mamie coś będzie, a ja nie usłyszę .. ogólnie całe życie żyję w lęku więc mam przyczynę .. ale dopiero teraz się to wszystko skumulowało ( czyli brat przy mnie dostawał ataków) przez co później się bałem z nim przebywać (stroniłem od niego nawet ) czy mam skarżąca się na ból serca .. i takie stany napięcia czy strachu mogły utrzymywać się nieraz bez przerwy po 2 miesiące z kilku tygodniową przerwą do jakiegoś martwiącego incydentu i znów po kilka miesięcy .. ale wszyscy traktują mnie jak wariata (w szkole czy dalsza rodzina - bo choruję psychicznie i dostałem skierowanie do psychiatry.. :( trochę toksyczne środowisko ..ale to ma też plus bo zobaczyłem którzy przyjaciele się ze mnie teraz śmieją a którzy mnie wspierają..czyli kto jest fałszywy.. ) mama mnie wspiera ale ona nie rozumie powagi i stopnia mojego cierpirnia.. mam 16 lat a nieraz nocami płaczę jak dziecko bo sobię z tym nie radzę a wizja dalszego życia pokazuje mi trochę szczęścia a 8/10 strachu i cierpienia..chciałbym chociaż przestać się tak o wszystko i wszystkich martwić, ale nie umiem się przestawić z myślenia bo przed oczyma mam upadającego brata czy mamę gdy coś jej się dzieje a to chyba dla mnie za dużo i tylko ja sam się o to martwię bo brat czy siostra (mieszkam w domu ja, dwóch barci , siostra i właśnie mama) wychodzą z domu zostawiając mnie i mamę samych a przed tym pytając czy nie wyjdę z nimi.. ja oczywiście odmawiam bo się boje o mamę.. a oni nie bo nie są chorzy.. nie mogę się przestawać martwić a nie raz gdy mama śpi ja idąc do łazienki idę sprawdzić czy mama odyycha :( wiem, to głupie, ale chcę być jakby szybko na miejscu bo umiem udzielać pierwszej pomocy w stopniu 10/10 i moje myśli się nie liczą.. w wypadku gdy sprawdzam czy mama oddycha np. gdy jestem na koputerze mam możliwość zobaczenia czy mama się rusza .. i to bardziej jest nawyk niż ciekawość czy strach o mamę .. także jusz nikogo nie chcę męczyć by musiał to czytać.. chcę abyście powiedzieli czy też tak mieliście i jak ciężko jest z tego wyjść.. dodam iż wstydzę się powiedzieć mamie że o nią się tak martwię bo ona by się zmieniła .. ja ją znam bardzo dobrze i wiem że czuła by się wtedy nie swobodnie ze względu żeby mi nie sprawiać mi zmartwień.. i czy mogę jakoś się przemóc by tego strachu nie czuć.. powiedzcie proszę .. czekam na odpowiedzi .
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

21 września 2016, o 20:50

[quote="mateusz2000"] ogólnie całe życie się o wszystkich martwilem np. jak byłem na kolonii to nie potrafiłem się cieszyć czy bawić bo martwiłem się o młodszego brata..
Malymi krokami nalezy porzucic te kontrole innych. Ja mialam to samo z matka :) Powoli... Zamartwianie sie, kontrolowania, nie opuszczanie na chwile niczego nie zmieni, a wrecz przeciwnie, zostanie odebrane, jako niedorzeczne i glupi, a w konsekwencji obroci sie przeciwko nam, co z kolei prowadzi do konfliktu wewnetrznego, a ten z czasem staje sie NERWICA

naprzykład gdy szedł blisko brzegu morza (tak jak wszyscy zresztą) miałem przeczucie że zaraz mu się coś stanie
Tutaj nalezy zamienic dialog negatywny na pozytywny ze samym soba. Nalezy uciec sie do racjonalizacji kognitywnej.
Twoje obawy moga przybierac formy natretne ...


i ta myśl mogła mnie przeszywać przez 3 tyg. nieustannie, aż do końca kolinii.. teraz bardzo się martwie o brata (to inny brat ma padaczkę, nie ten z kolonii więc widzicie jak bardzo się bałem o wszystko) że dostanie padaczki czy nawet o MAMĘ, że dostanie zawału albo wylewu.. (ma 47 lat i raczej nic jej raczej nie grozi bardziej tak jak wszystkim) i nawet nigdzie nie wychodzę.. do kolegów czy rodziny.. boję się ją zostawiać samą w domu w obawie że jej się coś stanie .. choć wręcz wiem w pewności że tak nie vbędzie..

Sadze, ze to moze byc obsesyjne martwienie sie o bliskich.


moi bracia się tym nie przejmóją więc widze żże to problem ze mną .. nawet śłuchawek nie używam.. w obawie że mamie coś będzie, a ja nie usłyszę ..

Robilam to samo.

- bo choruję psychicznie i dostałem skierowanie do psychiatry.. :(

NERWICA TO NIE JEST CHOROBA
CO CIE OBCHODZA INNI, patrz tylko na siebie, tylko !

trochę toksyczne środowisko ..

Na ile mozesz, na tyle odetnij sie od toksycznego srodowiska.

ale to ma też plus bo zobaczyłem którzy przyjaciele się ze mnie teraz śmieją a którzy mnie wspierają..czyli kto jest fałszywy.. ) mama mnie wspiera ale ona nie rozumie powagi i stopnia mojego cierpirnia.. mam 16 lat a nieraz nocami płaczę jak dziecko bo sobię z tym nie radzę a wizja dalszego życia pokazuje mi trochę szczęścia a 8/10 strachu i cierpienia..

Mozna z tego wyjsc !!! Sledz forum, pytaj, wejdz na czata.


chciałbym chociaż przestać się tak o wszystko i wszystkich martwić, ale nie umiem się przestawić z myślenia

To jest kwestia praktyki, da sie to zrobic !!!!
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

31 marca 2017, o 14:32

Witam. Dawno sie nie odzywalam....byly lepsze dni i gorsze ale.wierzylam.ze ci idzie ku lepszemu...ale.niestety chyba nie....ataki paniki...ja juz kiedys pisalam o ataku zwiazanym z polknieciem osy...ze wyladowalam na pogotowiu no wkrecilam sobie ze ose polknelam pijac piwo...wczoraj siedze pije kawe ktora stoi na parappecie przy otwartym oknie...polowa kawy wypita a tu osa.wpada przez okno i juz mysli ze moze to druga osa wpadla a pierwsza zdazylam polknac...byl atak paniki ale slabszy choc potem juz caly dzien byl.do dupy...dzis to samo...zrobilam koktajl...zostawilam.w kubki i wyszlam do pokoju wrocilam wypilam i.zarax mialam wrazenir ze znow slysze brzeczenie osy i znow atak gotowy a dodam ze sama sobie ta mysl wywolalam gdy uslyszalam niby ose ktorej nie bylo....staralam.sie udpokoic ale nie.szlo...panika.gotowa od razi mialam.wrazenie ze cos mi sie w brzuchu dzieje ze przelyk puchnie biegunka gotowa...nie wiem jak z tym walczyc ? Co robic? Tlumacze.sobie mowie.do siebie ze to niemozliwe a panika przychodzi.....dodam.ze od.czasu do czasu moze.raz.na mc nadchodzi taki atal ale.daje sobie z tym rade
..np.ide z.corka ulica.i cos zle.sie.poczuje i juz panika ze zawal.ze.cos ale tlumacze sobie ze ktos.mi pomoze ale z ta osa to nie daje rady....i dodam ze wciaz mam.mysli ze.to.nie nerwica tyllo poczatki. Schizy i jakos.idzie raz lepiej raz gorzej...przy kazdej wolnej chwili.slucham divovica stosuje rady i wiem ze to nie przyjdzie od razu ale.przy takich dwoch atakach pod.rzad trudno nie.wkrecac.sobie schizy....za niedlugo.bede wszysyko przelewac przez.sitko ..bo boje sie ze.sie czym zadlawie albo udusze...boje sie nawet jesc rube ze wzgledu na osci.powiedzcie ze.to sa objawy nerwicy a nie czegos.gorszego...bo.napprawde.ciezko mi myslec ze to tylko nerwica
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

1 kwietnia 2017, o 10:36

Prosze napiszcie.cos...wiem ze kazdy ma.swoje zajecia ale wiecie jak to jest jak sie czeka...
Pewnie zaburzonym ciezko cos napisac bo ciagle walcza jak ja....ale.moze ktos z odburzonch???? Prosze
Dominik.O
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05

1 kwietnia 2017, o 11:14

Schizofrenia tak nie wygląda.Masz silną nerwicę i nic więcej;)
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

1 kwietnia 2017, o 11:36

Dziekuje...staram sie tam myslec ale.juz dawno nie zalapal mnie taki kryzys jak teraz😢
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

1 kwietnia 2017, o 14:37

Ale jak.sobie poradzic z taka mysla.o osie i panika.ktora we mnie wzbudza...poszlam.dzis pobiegac bo ruch zawsze mi dobrze robil.to nie dosc ze caly trening spedzilam na rozmyslaniu o nerwicy i wszystkim z nim zwiazanym to jeszcze pod koniec sobie wkrecilam ze moze wpadla mi.osa do ust i.niby wiem ze nie a od razu strach spowodowal bol brzucha....jak z tym sobie poradzic??? Pomozcie prosze nawet nie wiecie jak ja potrzebuje waszej dobrej rady
Raagnarr
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 lutego 2017, o 18:23

1 kwietnia 2017, o 16:35

Cindy.81 pisze:
1 kwietnia 2017, o 14:37
Ale jak.sobie poradzic z taka mysla.o osie i panika.ktora we mnie wzbudza...poszlam.dzis pobiegac bo ruch zawsze mi dobrze robil.to nie dosc ze caly trening spedzilam na rozmyslaniu o nerwicy i wszystkim z nim zwiazanym to jeszcze pod koniec sobie wkrecilam ze moze wpadla mi.osa do ust i.niby wiem ze nie a od razu strach spowodowal bol brzucha....jak z tym sobie poradzic??? Pomozcie prosze nawet nie wiecie jak ja potrzebuje waszej dobrej rady
Ja miałem podobnie. Może nie z osą ale z ciastkiem. Zakrztusiłem się (oczywiście trwało to chwilkę ale ja już miałem w głowie wizję - że ciastko dostaje się do oskrzeli, płuc i koniec - gasimy światło). Pisałem już gdzieś że są dwa wyjścia albo olejesz temat, będziesz starać się nie myśleć o tym (równie dobrze można się zacząć bać że samolot zleci Ci na głowe :) ), albo właśnie zaczniesz panikować. Uruchomisz wtedy procesy nerwicowe i dziękuje. Za tydzień nic słodkiego do ust nie weźmiesz bo przecież osy lecą do słodkiego. Albo przestaniesz wychodzić bo osy latają na zewnątrz itp. Nie mam niestety złotego środka. Jedni mówią że trzeba się zmierzyć ze swoimi lękami i fobiami. Lęki powinno dopuścić się do siebie, ale nie karmić ich. Co karmisz to rośnie. Niech one będą ale nie staraj się na nie zwracać uwagi. Ja osobiście próbuję medytacji i zacząłem stosować trening autogenny. Czuję się zdecydowanie lepiej. Pomaga mi to się wyciszyć i zrelaksować.
Życie do wszystkich stoi otworem, ale nie do każdego tym samym :)
Awatar użytkownika
tymbark92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 346
Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40

1 kwietnia 2017, o 22:40

Siedzialem sobie jak zwykle zmartwiony, lekko zestresowany z burzą myśli.

Nagle zaczeło drętwieć mi całe ciało. Znów obawa SM. Po 30 sekundach już miałem konkretnie sparalizowane ciało i ogromny lęk. Silne mrowienie całego dosłownie ciała od stóp do głów + silny lęk i takie odrealnienie, nie wiedizalem do konca gdzie jestem.

Miał to ktoś? Głupie pytanie, ale takie specyficzny atak paniki normalnie ZDRĘTWIALO/MROWIŁO mi CAŁE ciało. Wzialem lek uspokajajacy i w 30min wszystko ustapilo, siedze normalnie, moze 5% pozostalo. Tak strasznie boje sie SM Boze pomóz, ludzie dodajcie otuchy, co ja mam robic znow badac rezonansem glowe? Matko co sie ze mna dzieje... To moj 2 atak paniki, pierwszy byl nieco inny - totalne odrealnienie i AGONIA tak to wtedy nazwalem, czulem ze UMIERAM poszedlem na pogotowie bo bylem akurat na imprezie kilkudniowej - dostalem zastrzyk w pupe i czulem sie mega szczesliwy :P Fajna faza (tak smiejac sie przeez płacz)... I niby bylo ok.


Ale to co dzis wpedzilo mnie w straszny lęk ze to moze byc SM.

Boze jak ja sie boje.
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

1 kwietnia 2017, o 23:40

Raagnarr pisze:
1 kwietnia 2017, o 16:35
Cindy.81 pisze:
1 kwietnia 2017, o 14:37
Ale jak.sobie poradzic z taka mysla.o osie i panika.ktora we mnie wzbudza...poszlam.dzis pobiegac bo ruch zawsze mi dobrze robil.to nie dosc ze caly trening spedzilam na rozmyslaniu o nerwicy i wszystkim z nim zwiazanym to jeszcze pod koniec sobie wkrecilam ze moze wpadla mi.osa do ust i.niby wiem ze nie a od razu strach spowodowal bol brzucha....jak z tym sobie poradzic??? Pomozcie prosze nawet nie wiecie jak ja potrzebuje waszej dobrej rady
Ja miałem podobnie. Może nie z osą ale z ciastkiem. Zakrztusiłem się (oczywiście trwało to chwilkę ale ja już miałem w głowie wizję - że ciastko dostaje się do oskrzeli, płuc i koniec - gasimy światło). Pisałem już gdzieś że są dwa wyjścia albo olejesz temat, będziesz starać się nie myśleć o tym (równie dobrze można się zacząć bać że samolot zleci Ci na głowe :) ), albo właśnie zaczniesz panikować. Uruchomisz wtedy procesy nerwicowe i dziękuje. Za tydzień nic słodkiego do ust nie weźmiesz bo przecież osy lecą do słodkiego. Albo przestaniesz wychodzić bo osy latają na zewnątrz itp. Nie mam niestety złotego środka. Jedni mówią że trzeba się zmierzyć ze swoimi lękami i fobiami. Lęki powinno dopuścić się do siebie, ale nie karmić ich. Co karmisz to rośnie. Niech one będą ale nie staraj się na nie zwracać uwagi. Ja osobiście próbuję medytacji i zacząłem stosować trening autogenny. Czuję się zdecydowanie lepiej. Pomaga mi to się wyciszyć i zrelaksować.
Kurcze staram sie je ignorowac...tlumacze sobie ze nie ma osy ale.ciagle kontroluje to co jem co pijem....poprostu mam straszny lek ze.sie czyms udusze lub zadlawie....masakra jakas....jak ty sobie
Z tym.poradziles po tym incydencie z ciastkiem???bede starac sie zastosowac twoje rady ale wiem ze.to troche czasu zajmie.... A jesli chodzi o medytacje to slyszalam ze swietnie dzialaja i o treningu autogennym tez slyszalam....ale uczyles.sie tego gdzies? Mozna sie tego nauczyc samemu? Pozdrawiam i dzieki za wsparcie
Awatar użytkownika
Annka_167
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 22 grudnia 2016, o 23:22

2 kwietnia 2017, o 08:13

tymbark92 pisze:
1 kwietnia 2017, o 22:40
Siedzialem sobie jak zwykle zmartwiony, lekko zestresowany z burzą myśli.

Nagle zaczeło drętwieć mi całe ciało. Znów obawa SM. Po 30 sekundach już miałem konkretnie sparalizowane ciało i ogromny lęk. Silne mrowienie całego dosłownie ciała od stóp do głów + silny lęk i takie odrealnienie, nie wiedizalem do konca gdzie jestem.

Miał to ktoś? Głupie pytanie, ale takie specyficzny atak paniki normalnie ZDRĘTWIALO/MROWIŁO mi CAŁE ciało. Wzialem lek uspokajajacy i w 30min wszystko ustapilo, siedze normalnie, moze 5% pozostalo. Tak strasznie boje sie SM Boze pomóz, ludzie dodajcie otuchy, co ja mam robic znow badac rezonansem glowe? Matko co sie ze mna dzieje... To moj 2 atak paniki, pierwszy byl nieco inny - totalne odrealnienie i AGONIA tak to wtedy nazwalem, czulem ze UMIERAM poszedlem na pogotowie bo bylem akurat na imprezie kilkudniowej - dostalem zastrzyk w pupe i czulem sie mega szczesliwy :P Fajna faza (tak smiejac sie przeez płacz)... I niby bylo ok.


Ale to co dzis wpedzilo mnie w straszny lęk ze to moze byc SM.

Boze jak ja sie boje.
Skoro, tak jak napisałeś przeszło Ci po tab. uspokajających to masz dowód na to, że to nerwica a nie SM :) A objawy wróciły, bo się ich boisz. Z uporem to olewaj a będzie stopniowo puszczało.
"Dziewięćdziesiąt procent naszych zmartwień dotyczy spraw, które nigdy się nie zdarzą".
Margaret Thatcher
Awatar użytkownika
tymbark92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 346
Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40

2 kwietnia 2017, o 20:20

Problem w tym ze siedziałem już ze 2 godziny na benzo i nagle zaczęło mi parzyć strasznie klatka plecy barki cala głowa mimo że już lęku nie miałem. Muszę chyba iść do szpitala bo boję się ze mi się coś dzieje.
Awatar użytkownika
Annka_167
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 22 grudnia 2016, o 23:22

2 kwietnia 2017, o 21:39

tymbark92 pisze:
2 kwietnia 2017, o 20:20
Problem w tym ze siedziałem już ze 2 godziny na benzo i nagle zaczęło mi parzyć strasznie klatka plecy barki cala głowa mimo że już lęku nie miałem. Muszę chyba iść do szpitala bo boję się ze mi się coś dzieje.
Pewnie, jeśli się nie badałeś to warto to zrobić, ale wiedz, że w nerwicy może Ci się wydawać, że nie czujesz lęku chociaż tak naprawdę on jest i dlatego odczuwasz objawy.
"Dziewięćdziesiąt procent naszych zmartwień dotyczy spraw, które nigdy się nie zdarzą".
Margaret Thatcher
Awatar użytkownika
Nobody
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 1 kwietnia 2017, o 23:32

3 kwietnia 2017, o 01:29

Boże jak ja długo żadnego ataku nie miałem.
Dobre pół roku już.
Ale pamiętam jakie to masakryczne przeżycie jest.
Zdarzało się że miałem po 2/3 ataki w tygodniu.
Potem rozbicie psychiczne itp.
I ta pustka w głowie.
Radziłem sobie z tym tak że gdy atak mnie łapał kładłem się na czymkolwiek. Zamykałem oczy, czasami do tego muzyka w słuchawkach. Jakaś spokojna. I głębokie oddychanie.
Po godzinie, dwóch przechodziło.
Pierwszy atak jak miałem to myślałem że umieram, serce waliło jak młot, pociłem się cały.
Znam ten szajs aż za dobrze.
Walczcie z tym, bo naprawdę to jest przerąbane. Ale da się pozbyć tego praktycznie całkowicie.
Mi się udało.
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

4 kwietnia 2017, o 14:27

Dzieki nobody za twoj wpis tylko ja wlasnie nie wiem jak sobie z tym radzic jak to pokonac....najgorsze jest to ze ja nie umie sobie przegadac w roznych sytuacjach ze tej osy nie ma....dzis np wypilam wode i nie skontrolowalam najpierw tego co jest w kubku i odrazu mysl a jak byla osa w kubku i mowie sobie jaka osa ze niby skad..okna zamkniete nie ma jak wleciec a jednak byl strach ale nie dalam sie panice i jakos sie uspokoilam ale dwa dni temu po tej kawej ktora sie tak zeschizowalam to nawet jak juz lezalam w lozku to meczyly mnie mysli ze moze osa wleci mi do ust w trakcie snu i wiem ze to nie mozliwe bo nie mieszkam w jakim bardzo goracym kraju a jednak mysl byla ktora mnie lekko podenerwowala.....i slucham nagran zwlaszcza 2 czesci....i wiem ze trzeba akceptowac a przede wszystkim wierzyc ze to nerwica ale mi naprawde ciezko wierzyc ze to nerwica jak mam takie idiotyczne wkrety z osa.....blagam kogos z odburzonych....napiszcie cos na ten temat....wiem ze juz wczesniej pisaliscie ze to zaburzenie nerwicowe u mnie ale moze ja potrzebuje jeszcze raz to uslyszec choc wiem ze wtedy swiadczy to o braku akceptacji ale ja nie chodze ani do psychologa ani terapeuty i czasami potrzebuje slow kogos kto juz przeszedl i wyszedl z tego bagna nerwicowego!!! Prosze was☺
ODPOWIEDZ