Siema, za czesto sie nie wypowiadam na forum a z zaburzeniem jestem juz rok. Doszedlem do takiego momentu że pozwalam być wszystkim objawom i lękom nie szarpiąc sie z nimi i kilka mialem takich dni, że nie czulem wgl napiecia i bylo tak jakoś inaczej (lepiej) pomimo, że objawy były. Oglądałem na youtube wypowiedź pewnego terapeuty, że zeby pelna akceptacja nastąpiła trzeba upaść na dno w zaburzeniu. Jaka jest wasza opinia na ten temat? Chlopaki w nagraniach to przedstawiaja troche inaczej. Przynajmniej tak to interpretuje
pozwole sobie wrzucic linka, żeby bylo wiadomo o co mi chodzi: https://www.youtube.com/watch?v=p40fmv0wmAI
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Akceptacja
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 61
- Rejestracja: 20 września 2019, o 10:31
Nie wiem czy czytales historie Victora ale on tam pisał o własnie takim dnie i mówił też w któryms z nagran na pewno. Tylko że cała praca nad sobą to zmierzanie trochę do dna, bo robisz i nie wychodzi aż w końcu pękasz i łatwiej akceptować. Zobacz cały ten temat ale caly nie tyko pierwszy post, bo on mi wiele dodatkowo rozjasnil bol-jest-nieunikniony-cierpienie-jest-w ... 15824.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 20 grudnia 2019, o 14:54
No właśnie czytałem ale u niego to było trochę inaczej bo mu nikt nie powiedział jak ma to wszystko robić tzn ignorowanie i akceptowanie mam na myśli, tylko sam do tego musiał dojść. Właśnie zastanawiam się czy zrozumienie akceptacji to dążenie do tego przysłowiowego dna, czy naprzyklad jak się ma wiedzę na temat zaburzenia można z niego wyjść bez tego. Prosiłbym o wypowiedzi oburzonych
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Może wiesz bo być może czytałeś mój temat o odburzeni i miałem właśnie terapię u Wiktora, podczas której zdobywałem wiedzę, ale żeby tę wiedzę wdrożyć to musiałem przejść szereg walk i wojen ze sobą, więc akceptując byłem często tak zmęczony, jakbym leżał na dnie. Heh. Więc to się nie wyklucza według mnie. Za dużo się martwisz na zapas heh.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17
Ja nie jestem jeszcze odburzona niestety, ale też mam terapię u 
Guru
to wszystko ma dążyć do akceptacji w różnoraki sposób... Ja też już jestem czasem zmęczona tak jak mówi martinsonetto... Nie ma drogi na skróty... Czasem mam dość gadania do siebie, racjonalizacji, akceptacji przyzwolenia.. No ale cóż.. Ta droga jest kręta, są wzloty, upadki i kupę cierni 

ale to jestt nauka która zaprocentuje............
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
Wiedza, którą przedstawia Victor to po prostu terapia poznawczo-behawioralna przełożona na słowa i uproszczona i dodana na yt. Victor, jak sam zresztą pisał i wielokrotnie mówił, całą swoją wiedzę czerpał z różnorakich źródeł. Ale fakt faktem-do każdej akceptacji i doprowadzania się do porządku czy po prostu życia "na zewnątrz", bo to trzecie słowo najbardziej do mnie dociera, bo za to pierwsze jakoś nigdy mi nie leżało, trzeba już dążyć samemutyrolski pisze: ↑14 listopada 2020, o 02:51No właśnie czytałem ale u niego to było trochę inaczej bo mu nikt nie powiedział jak ma to wszystko robić tzn ignorowanie i akceptowanie mam na myśli, tylko sam do tego musiał dojść. Właśnie zastanawiam się czy zrozumienie akceptacji to dążenie do tego przysłowiowego dna, czy naprzyklad jak się ma wiedzę na temat zaburzenia można z niego wyjść bez tego. Prosiłbym o wypowiedzi oburzonych

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 137
- Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01
Ze swojej strony mogę powielić to co napisał martinsoneto. Pracując nad zaburzeniem też osiągnąłem w pewien sposób dno, bo praca nad lękami to nie unikanie złego samopoczucia i robienia czegoś z nerwicą, co wcześniej nie do końca rozumiałem, znaczy może i rozumiałem, ale chyba nie do końca chciałem sam przed sobą przyznać, że to tak długo trzeba się z tym namęczyć a nawet często nakręcić nerwicę, żeby dało to wszystko efekty. Dopiero kiedy konkretnie robiłem coś z nerwicą no to ta szalała i nie podobało mi się to, akceptacji też nie było, ale po czasie zmęczyłem się i ja, ale też nerwica, aż w końcu inaczej na to wszystko spojrzałem i zaczęło iść powiedzmy prościej. Dla mnie terapia to ponad dwa lata (półtora roku najgorsze) moich prób, ale i męczarni, bo nerwica nie dawała odpuszczenia. Tyle że to dało efekty w postaci tego, że żyję teraz sobą i swoimi sprawami a w głowie jest cisza, o ile można to tak nazwać, ale bez nerwicy dla mnie to cisza. Dlatego starając się akceptować, to co bardzo Cię męczy będziesz według mnie doprowadzał się do stanu niskich poziomów dobrego samopoczucia, a to potem przekuwa się na realne zmiany.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 20 grudnia 2019, o 14:54
Dzieki za odpowiedzi. Wlaśnie u mnie to jest tak, że nie mam jakiegos wielkiego leku juz, tak jak na poczatku zaburzenia i ciezko jest ryzykowac wiec zostalo mi jak to Victor mowi "osmieszanie hochlika"
i ciagla argumentacja kazego objawu. Wdrozylem to na kazdy objaw, wiec kiedys pewnie odpusci
