Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Błaganie o pomoc...

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

23 lutego 2020, o 08:28

MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 07:33
życie pisze:
22 lutego 2020, o 23:18
MałaMaruda pisze:
22 lutego 2020, o 07:46


Nie pomogło... od prawie 3 godzin leżę i walczę ze sobą, żeby nie obudzić Męża. Zaczynam się bać, czy to nie jest endogenna? Czy to może minąć samo? Czy jeśli nie wezmę leków to już zawsze będę się budzić o 5? ;(
Jakby każda porada na forum działała po pierwszym razie to nie było by tego forum. Cierpliwości kobieto!!! Ja kilka miesięcy budziłam się o 5 ze sraczką, oraz przebudzenia w nocy. I najlepiej działała muzyka na słuchawkach, oczywiście NIE ZAWSZE! Raz było lepiej raz gorzej. Weź się porządnie za Divovica i zacznij pozwalać sobie na to wszystko. Pewnie leżałaś i myślałaś pomoże nie pomoże, zasnę, czy nie zasnę, pewnie mam endogenną i już nic mi nie pomoże, nikt tak strasznie nie czuje się jak ja.
A co do twojego pytania, czy to samo minie to odpowiedź brzmi NIE..... To trzeba pracować nad nowymi nawykami. To są miesiące, a czasami lata ciężkiej mozolnej pracy nad sobą. Ale moim zdaniem warto, bo dużo uczy.
Masz rację, poza tym "nikt tak strasznie nie czuje się jak ja" - wiem, że wiele osób ma tak samo źle albo i gorzej. Ale to nie pomaga.

Ja nie mam lat... mam 28 lat i bardzo chce mieć dziecko. Nie mogę sobie pozwolić na odburzanie latami... to mnie wykańcza.

Dziś pobudka o 3:40. Nie wiem czy coś spałam czy nie, z łóżka wyszłam o 6. Nie umiem nabrać do tego dystansu, nie umiem tego zaakceptować. Próbuje jak mogę ale moja podświadomość wciąż tak bardzo wypiera tą akceptację... objawy akceptuję dużo łatwiej. Ten brak snu - nadalam mu ogromną wartość i mimo dużej wiedzy i świadomości, logika nie daje rady z emocjami.
Presją czasu nic nie zdziałasz.
Ja pierwsze dziecko rodziłam dopiero w wieku 32 lat, więc masz czas. Wtedy nie miałam nerwicy i wcale nie spieszyło mi się posiadać dzieci. Zawsze uważałam, że jak będę to będą jak nie to nie. Ale to moje podejście do życia.
Poza tym u mnie nerwica wystrzeliła przez nieprzespane noce, które trwały latami przez dzieci. Więc warto nauczyć się jak podchodzić do kolejnej nieprzespanej nocy. Bo może tez będziesz mieć dzieci, które nie lubią spać ( ja przez około 8 lat byłam prawie każdą noc budzona kilka razy). Moje drugie dziecko jak budziło mnie kolejny raz poraz kolejną noc to miałam straszne kołatania serca. Zmęczenie i obowiązki w ciągu dnia nakręcały mi myśli, bo marzyłam, aby tylko się wyspać, aby odpocząć. Później nawet jak miałam jedna, albo dwie noce, że mogę przespać już nie potrafiłam. I tak małymi kroczkami wdarła się w moje życie nerwica. Wdarła się w momencie gdy już dzieci spały w miarę ładnie, a ja już nie potrafiłam za cholerę. A nie jestem typem lękowca.
Więc teraz pracuj nad nerwicą i nie rób sobie presji, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Nie wiesz co życie ci przyniesie, więc naucz się jak podchodzić do niego, bo jak dalej będziesz tak do niego podchodzić to zawsze będziesz taplać się w tym gównie.
Troszeczkę mam wrażenie, że zachowujesz się jak rozwydrzone małe dziecko. Ja chcę tu i teraz, aby dano mi zabawkę! Ale niestety na tą zabawkę trzeba zasłużyć ciężką pracą. Takie właśnie jest życia...... ale warto.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

23 lutego 2020, o 08:34

życie pisze:
23 lutego 2020, o 08:28
MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 07:33
życie pisze:
22 lutego 2020, o 23:18


Jakby każda porada na forum działała po pierwszym razie to nie było by tego forum. Cierpliwości kobieto!!! Ja kilka miesięcy budziłam się o 5 ze sraczką, oraz przebudzenia w nocy. I najlepiej działała muzyka na słuchawkach, oczywiście NIE ZAWSZE! Raz było lepiej raz gorzej. Weź się porządnie za Divovica i zacznij pozwalać sobie na to wszystko. Pewnie leżałaś i myślałaś pomoże nie pomoże, zasnę, czy nie zasnę, pewnie mam endogenną i już nic mi nie pomoże, nikt tak strasznie nie czuje się jak ja.
A co do twojego pytania, czy to samo minie to odpowiedź brzmi NIE..... To trzeba pracować nad nowymi nawykami. To są miesiące, a czasami lata ciężkiej mozolnej pracy nad sobą. Ale moim zdaniem warto, bo dużo uczy.
Masz rację, poza tym "nikt tak strasznie nie czuje się jak ja" - wiem, że wiele osób ma tak samo źle albo i gorzej. Ale to nie pomaga.

Ja nie mam lat... mam 28 lat i bardzo chce mieć dziecko. Nie mogę sobie pozwolić na odburzanie latami... to mnie wykańcza.

Dziś pobudka o 3:40. Nie wiem czy coś spałam czy nie, z łóżka wyszłam o 6. Nie umiem nabrać do tego dystansu, nie umiem tego zaakceptować. Próbuje jak mogę ale moja podświadomość wciąż tak bardzo wypiera tą akceptację... objawy akceptuję dużo łatwiej. Ten brak snu - nadalam mu ogromną wartość i mimo dużej wiedzy i świadomości, logika nie daje rady z emocjami.
Presją czasu nic nie zdziałasz.
Ja pierwsze dziecko rodziłam dopiero w wieku 32 lat, więc masz czas. Wtedy nie miałam nerwicy i wcale nie spieszyło mi się posiadać dzieci. Zawsze uważałam, że jak będę to będą jak nie to nie. Ale to moje podejście do życia.
Poza tym u mnie nerwica wystrzeliła przez nieprzespane noce, które trwały latami przez dzieci. Więc warto nauczyć się jak podchodzić do kolejnej nieprzespanej nocy. Bo może tez będziesz mieć dzieci, które nie lubią spać ( ja przez około 8 lat byłam prawie każdą noc budzona kilka razy). Moje drugie dziecko jak budziło mnie kolejny raz poraz kolejną noc to miałam straszne kołatania serca. Zmęczenie i obowiązki w ciągu dnia nakręcały mi myśli, bo marzyłam, aby tylko się wyspać, aby odpocząć. Później nawet jak miałam jedna, albo dwie noce, że mogę przespać już nie potrafiłam. I tak małymi kroczkami wdarła się w moje życie nerwica. Wdarła się w momencie gdy już dzieci spały w miarę ładnie, a ja już nie potrafiłam za cholerę. A nie jestem typem lękowca.
Więc teraz pracuj nad nerwicą i nie rób sobie presji, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Nie wiesz co życie ci przyniesie, więc naucz się jak podchodzić do niego, bo jak dalej będziesz tak do niego podchodzić to zawsze będziesz taplać się w tym gównie.
Troszeczkę mam wrażenie, że zachowujesz się jak rozwydrzone małe dziecko. Ja chcę tu i teraz, aby dano mi zabawkę! Ale niestety na tą zabawkę trzeba zasłużyć ciężką pracą. Takie właśnie jest życia...... ale warto.
Nie obraz się Bron Boże,tylko się przyczepie do jednego stwierdzenia,bo napisałaś ze nie jesteś typem lękowca.
Mi się wydaje ze jakbyś nie była typem lękowca to byś nie wpadła w zaburzenie lękowe.
Osobowość właśnie neurotyczna ma skłonność do wpadania właśnie w takie stany.Caly divovic o tym mówi ;)
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

23 lutego 2020, o 09:33

Nipo pisze:
23 lutego 2020, o 08:34
[quote=życie post_id=211045 tim
Nie obraz się Bron Boże,tylko się przyczepie do jednego stwierdzenia,bo napisałaś ze nie jesteś typem lękowca.
Mi się wydaje ze jakbyś nie była typem lękowca to byś nie wpadła w zaburzenie lękowe.
Osobowość właśnie neurotyczna ma skłonność do wpadania właśnie w takie stany.Caly divovic o tym mówi ;)
[/quote]

Strzelam focha Mati :hehe:
Uwierz mi królu, że żyłam 40 lat "spokojnie," a gdy kable były przegrzane już naprawdę mocno przez niewyspanie to niestety wtedy się mózg nakręcił. Myślę, że to bardziej przez to, że nikt nie nauczył mnie, że styki mogą się przegrzać przez myślenie. Przy mojej matce lękowcu powinnam dawno dostać nerwicy, ale zawsze miałam swój rozum i nie dawałam się wkręcać w jej chore filmy. Choć przez to pewnie jakaś zadra we mnie jest.
Ale powiem szczerze, że naprawdę nie byłam typem neurotycznym. Znam siebie. Latem będę w Sanoku to Cię odwiedzę to zobaczysz jaka bohaterka ze mnie :DD Normalnie Stefek Burczymucha 😁
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

23 lutego 2020, o 09:36

życie pisze:
23 lutego 2020, o 09:33
Nipo pisze:
23 lutego 2020, o 08:34
[quote=życie post_id=211045 tim
Nie obraz się Bron Boże,tylko się przyczepie do jednego stwierdzenia,bo napisałaś ze nie jesteś typem lękowca.
Mi się wydaje ze jakbyś nie była typem lękowca to byś nie wpadła w zaburzenie lękowe.
Osobowość właśnie neurotyczna ma skłonność do wpadania właśnie w takie stany.Caly divovic o tym mówi ;)
Strzelam focha Mati :hehe:
Uwierz mi królu, że żyłam 40 lat "spokojnie," a gdy kable były przegrzane już naprawdę mocno przez niewyspanie to niestety wtedy się mózg nakręcił. Myślę, że to bardziej przez to, że nikt nie nauczył mnie, że styki mogą się przegrzać przez myślenie. Przy mojej matce lękowcu powinnam dawno dostać nerwicy, ale zawsze miałam swój rozum i nie dawałam się wkręcać w jej chore filmy. Choć przez to pewnie jakaś zadra we mnie jest.
Ale powiem szczerze, że naprawdę nie byłam typem neurotycznym. Znam siebie. Latem będę w Sanoku to Cię odwiedzę to zobaczysz jaka bohaterka ze mnie :DD Normalnie Stefek Burczymucha 😁
[/quote]

Hehe spoko :)
No moja mama tez straszny lękowiec.W dzieciństwie niby mialwm to w dupie ale w końcu wywaliło :) Ty już odburzona ?
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

23 lutego 2020, o 09:42

Dziękuję za odpowiedzi. Tak, ja teraz właśnie chce już i natychmiast. Bo niewyspanie daje mi wizję, że coś się w życiu zawali. Ja wiem, że to nie pomoże, że to utrudnia i spowalnia moje wychodzenie. Ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona. Że już tyle nocy mam przespane po 4-5h i do tego ledwo co jestem w stanie zjeść. A zaraz muszę wrócić do pracy, pracy w której ciągle muszę być na pełnych obrotach umysłowych i fizycznych. A jestem wykończona, niewyspana, nie mam sił.

Mam ogromną nadzieję, że jak wrócę do pracy i jakoś przetrwam te pierwsze dni, mimo nieprzespanych nocy i nie jedzenia, to mój stan emocjonalny zobaczy, że jednak nic mi nie grozi i się trochę uspokoi.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

23 lutego 2020, o 09:52

MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 09:42
Dziękuję za odpowiedzi. Tak, ja teraz właśnie chce już i natychmiast. Bo niewyspanie daje mi wizję, że coś się w życiu zawali. Ja wiem, że to nie pomoże, że to utrudnia i spowalnia moje wychodzenie. Ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona. Że już tyle nocy mam przespane po 4-5h i do tego ledwo co jestem w stanie zjeść. A zaraz muszę wrócić do pracy, pracy w której ciągle muszę być na pełnych obrotach umysłowych i fizycznych. A jestem wykończona, niewyspana, nie mam sił.

Mam ogromną nadzieję, że jak wrócę do pracy i jakoś przetrwam te pierwsze dni, mimo nieprzespanych nocy i nie jedzenia, to mój stan emocjonalny zobaczy, że jednak nic mi nie grozi i się trochę uspokoi.
Najważniejsze to chyba abyś dała sobie szansę do tego aby wyjść z tego , a jak narazie widać ze masz wszędzie presję i walczysz z tym ze wszystkich sił - bo mało sypiasz - mało jadasz - praca tuż tuż i będzie ciężko - a wogole jak mogło mi się to przytrafić 😉 to ponad moje siły ....zrozum ze im bardziej się z tym szarpiesz tym bardziej będzie Bolało. Ciężko jest to wszystko zrozumieć ale wiedza jest tutaj kluczowa bo bez wiedzy będziesz w tym błądzić. Czytaj dużo i przyswajaj wiedzę bo ona jest ważna aby to ogarnąć i daj sobie czas bo to nie przejdzie w tydzień czy dwa i nie mówię tego żeby cię złamać ale większość tutaj ludzi widzi różnice dopiero po Miesiącach ( pokory wobec tego , zrozumienia i cierpliwości ) . Bądź dobrej Mysli bo da się z tego wyjść ...ale droga długa i wyboista 😉😋
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

23 lutego 2020, o 09:58

Maciej Bizoń pisze:
23 lutego 2020, o 09:52
MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 09:42
Dziękuję za odpowiedzi. Tak, ja teraz właśnie chce już i natychmiast. Bo niewyspanie daje mi wizję, że coś się w życiu zawali. Ja wiem, że to nie pomoże, że to utrudnia i spowalnia moje wychodzenie. Ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona. Że już tyle nocy mam przespane po 4-5h i do tego ledwo co jestem w stanie zjeść. A zaraz muszę wrócić do pracy, pracy w której ciągle muszę być na pełnych obrotach umysłowych i fizycznych. A jestem wykończona, niewyspana, nie mam sił.

Mam ogromną nadzieję, że jak wrócę do pracy i jakoś przetrwam te pierwsze dni, mimo nieprzespanych nocy i nie jedzenia, to mój stan emocjonalny zobaczy, że jednak nic mi nie grozi i się trochę uspokoi.
Najważniejsze to chyba abyś dała sobie szansę do tego aby wyjść z tego , a jak narazie widać ze masz wszędzie presję i walczysz z tym ze wszystkich sił - bo mało sypiasz - mało jadasz - praca tuż tuż i będzie ciężko - a wogole jak mogło mi się to przytrafić 😉 to ponad moje siły ....zrozum ze im bardziej się z tym szarpiesz tym bardziej będzie Bolało. Ciężko jest to wszystko zrozumieć ale wiedza jest tutaj kluczowa bo bez wiedzy będziesz w tym błądzić. Czytaj dużo i przyswajaj wiedzę bo ona jest ważna aby to ogarnąć i daj sobie czas bo to nie przejdzie w tydzień czy dwa i nie mówię tego żeby cię złamać ale większość tutaj ludzi widzi różnice dopiero po Miesiącach ( pokory wobec tego , zrozumienia i cierpliwości ) . Bądź dobrej Mysli bo da się z tego wyjść ...ale droga długa i wyboista 😉😋
Wiedzę mam, to mój trzeci "rzut" - pozostałe dwa uratowały mi leki. Teraz chcę bez leków. Nie umiem tej wiedzy przekuć w praktykę, jak jest ciężko. Jak robi mi się lżej, to umiem. Cierpliwość mam na poziomie zerowym, albo i ujemnym. Zawsze taka byłam, przed zaburzeniem też, niecierpliwa. I to jest moja największa kłoda z walczeniem z tym.

Mam ochotę wrócić do leków, po raz trzeci. Ale one niczego nie załatwią i też nie od razu. A możliwość ciąży zablokują.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

23 lutego 2020, o 10:01

MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 09:58
Maciej Bizoń pisze:
23 lutego 2020, o 09:52
MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 09:42
Dziękuję za odpowiedzi. Tak, ja teraz właśnie chce już i natychmiast. Bo niewyspanie daje mi wizję, że coś się w życiu zawali. Ja wiem, że to nie pomoże, że to utrudnia i spowalnia moje wychodzenie. Ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona. Że już tyle nocy mam przespane po 4-5h i do tego ledwo co jestem w stanie zjeść. A zaraz muszę wrócić do pracy, pracy w której ciągle muszę być na pełnych obrotach umysłowych i fizycznych. A jestem wykończona, niewyspana, nie mam sił.

Mam ogromną nadzieję, że jak wrócę do pracy i jakoś przetrwam te pierwsze dni, mimo nieprzespanych nocy i nie jedzenia, to mój stan emocjonalny zobaczy, że jednak nic mi nie grozi i się trochę uspokoi.
Najważniejsze to chyba abyś dała sobie szansę do tego aby wyjść z tego , a jak narazie widać ze masz wszędzie presję i walczysz z tym ze wszystkich sił - bo mało sypiasz - mało jadasz - praca tuż tuż i będzie ciężko - a wogole jak mogło mi się to przytrafić 😉 to ponad moje siły ....zrozum ze im bardziej się z tym szarpiesz tym bardziej będzie Bolało. Ciężko jest to wszystko zrozumieć ale wiedza jest tutaj kluczowa bo bez wiedzy będziesz w tym błądzić. Czytaj dużo i przyswajaj wiedzę bo ona jest ważna aby to ogarnąć i daj sobie czas bo to nie przejdzie w tydzień czy dwa i nie mówię tego żeby cię złamać ale większość tutaj ludzi widzi różnice dopiero po Miesiącach ( pokory wobec tego , zrozumienia i cierpliwości ) . Bądź dobrej Mysli bo da się z tego wyjść ...ale droga długa i wyboista 😉😋
Wiedzę mam, to mój trzeci "rzut" - pozostałe dwa uratowały mi leki. Teraz chcę bez leków. Nie umiem tej wiedzy przekuć w praktykę, jak jest ciężko. Jak robi mi się lżej, to umiem. Cierpliwość mam na poziomie zerowym, albo i ujemnym. Zawsze taka byłam, przed zaburzeniem też, niecierpliwa. I to jest moja największa kłoda z walczeniem z tym.

Mam ochotę wrócić do leków, po raz trzeci. Ale one niczego nie załatwią i też nie od razu. A możliwość ciąży zablokują.
A wiec sama widzisz ze twoje plany muszą mieć większą siłę niż zaburzenie aby go pokonać trwale. ..powrót do leków hmmm chyba już do końca życia gdyż sama widzisz ze odstawiasz i Bam ...to wraca . Ja w ciebie wierze - dasz rade tylko cierpliwości 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

23 lutego 2020, o 10:07

Maciej Bizoń pisze:
23 lutego 2020, o 10:01
MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 09:58
Maciej Bizoń pisze:
23 lutego 2020, o 09:52

Najważniejsze to chyba abyś dała sobie szansę do tego aby wyjść z tego , a jak narazie widać ze masz wszędzie presję i walczysz z tym ze wszystkich sił - bo mało sypiasz - mało jadasz - praca tuż tuż i będzie ciężko - a wogole jak mogło mi się to przytrafić 😉 to ponad moje siły ....zrozum ze im bardziej się z tym szarpiesz tym bardziej będzie Bolało. Ciężko jest to wszystko zrozumieć ale wiedza jest tutaj kluczowa bo bez wiedzy będziesz w tym błądzić. Czytaj dużo i przyswajaj wiedzę bo ona jest ważna aby to ogarnąć i daj sobie czas bo to nie przejdzie w tydzień czy dwa i nie mówię tego żeby cię złamać ale większość tutaj ludzi widzi różnice dopiero po Miesiącach ( pokory wobec tego , zrozumienia i cierpliwości ) . Bądź dobrej Mysli bo da się z tego wyjść ...ale droga długa i wyboista 😉😋
Wiedzę mam, to mój trzeci "rzut" - pozostałe dwa uratowały mi leki. Teraz chcę bez leków. Nie umiem tej wiedzy przekuć w praktykę, jak jest ciężko. Jak robi mi się lżej, to umiem. Cierpliwość mam na poziomie zerowym, albo i ujemnym. Zawsze taka byłam, przed zaburzeniem też, niecierpliwa. I to jest moja największa kłoda z walczeniem z tym.

Mam ochotę wrócić do leków, po raz trzeci. Ale one niczego nie załatwią i też nie od razu. A możliwość ciąży zablokują.
A wiec sama widzisz ze twoje plany muszą mieć większą siłę niż zaburzenie aby go pokonać trwale. ..powrót do leków hmmm chyba już do końca życia gdyż sama widzisz ze odstawiasz i Bam ...to wraca . Ja w ciebie wierze - dasz rade tylko cierpliwości 😉
Cierpliwości... myślę, że gdyby nie brak cierpliwości i potrzeba całkowitej kontroli nad wszystkim w życiu, to bym tego zaburzenia lękowego nawet nie miała. Nie wiem jak to jest być cierpliwym, nie wiem jak to osiągnąć. Ale dziękuję za słowa otuchy.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

23 lutego 2020, o 10:23

Czas już, abyś zaczęła zauważać co już udało ci się zrobić mimo nerwicy. Zacznij być bardziej wyrozumiała i dobra dla siebie. Przestań już skupiać się tylko na tym jaka ci się krzywda dzieje. Czas, aby zrobić krok do przodu. Wyluzuj pośladki i ciesz się małymi rzeczami.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

23 lutego 2020, o 10:29

życie pisze:
23 lutego 2020, o 10:23
Czas już, abyś zaczęła zauważać co już udało ci się zrobić mimo nerwicy. Zacznij być bardziej wyrozumiała i dobra dla siebie. Przestań już skupiać się tylko na tym jaka ci się krzywda dzieje. Czas, aby zrobić krok do przodu. Wyluzuj pośladki i ciesz się małymi rzeczami.
Chyba tak, chyba to może pomóc. Napięcie przed powrotem do pracy jest tak silne, że lęk nie odpuszcza, że objawy się nasilają (te ignoruję i mijają z biegiem dnia). Wkrętka, że złe samopoczucie jest przez brak jedzenia i snu pogarsza sprawę.

Najbardziej boli mnie to, że nie mogę skontrolować tego czy śpię i ile śpię i jak się czuję, że to musi trwać, że muszę wierzyć, że się uda - a nie, że to wiem na 100%.

Dziękuję Wam jeszcze raz za uwagę i podpowiedzi. Będę walczyć, choć czuję, że nie mam już sił.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

23 lutego 2020, o 10:36

MałaMaruda pisze:
23 lutego 2020, o 10:29
życie pisze:
23 lutego 2020, o 10:23
Czas już, abyś zaczęła zauważać co już udało ci się zrobić mimo nerwicy. Zacznij być bardziej wyrozumiała i dobra dla siebie. Przestań już skupiać się tylko na tym jaka ci się krzywda dzieje. Czas, aby zrobić krok do przodu. Wyluzuj pośladki i ciesz się małymi rzeczami.
Chyba tak, chyba to może pomóc. Napięcie przed powrotem do pracy jest tak silne, że lęk nie odpuszcza, że objawy się nasilają (te ignoruję i mijają z biegiem dnia). Wkrętka, że złe samopoczucie jest przez brak jedzenia i snu pogarsza sprawę.

Najbardziej boli mnie to, że nie mogę skontrolować tego czy śpię i ile śpię i jak się czuję, że to musi trwać, że muszę wierzyć, że się uda - a nie, że to wiem na 100%.

Dziękuję Wam jeszcze raz za uwagę i podpowiedzi. Będę walczyć, choć czuję, że nie mam już sił.
Z tym się nie walczy tylko akceptuje. Pozwala się na to, bo to nic tak naprawdę nie zrobi.
Zbieraj siły i dużo czytaj i słuchaj materiałów na forum. Pokaż nerwicy, że ona nie jest całym światem, a ty masz życie.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

27 lutego 2020, o 19:00

Hej, tu znowu ja. Ogólnie... zaczęłam działać. Jest burzliwe, ale póki co udaje mi się spełniać swoje obowiązki i nawet odrobinkę więcej (np. poszłam do fryzjera). Wiem, że to dopiero kilka dni. Dostałam też "olśnienia" na terapii - poczułam wreszcie, że naprawdę mamy tylko tu i teraz.

Niestety moja okropna potrzeba kontroli pcha mnie w natrętne i lękowe myślenie o przyszłości. Zwalczam to, skupiając się na tym co się dzieje w tym momencie (z lękami nie walczę, odsuwam świadomie myśli o przyszłości, uparcie tłumaczę sobie, że to nieważne, że będę się przejmować jak się stanie a nie pisać czarne scenariusze). Ogólnie ze spaniem jest podobnie, choć dziś pierwszy raz od dawna przespalam 6h i mimo wybudzenia w nocy, umiałam sobie wytłumaczyć że to tylko lęk i nic mi nie grozi i zasnęłam z powrotem.

Czyli postęp jest.

Mimo to męczą mnie dwie rzeczy:

1. Nie umiem docenić tego co robię. W kółko pojawiają mi się myśli, że to że dałam radę jest nieważne, bo w przyszłości mogę nie raz rady. Że np. nieważne że pojechałam do pracy dzisiaj bo mogę jutro nie dac rady, albo że nieważne że spałam 6h bo jutro mogę znowu nie spać i tak w kółko.

2. W momentach w trakcie dnia jak się czymś zajmuje albo uda mi się zrelaksować czuje się spokojna i czuje się normalnie i nagle BUM, myśli i lęki pt. O BOZE NIE PILNUJESZ SIE, NIE SKANUJESZ, ZACZNIJ BO NIE MASZ KONTROLI CZY COS SIE NIE STANIE.

proszę o podpowiedź, czy to zły znak (że robię coś nie tak w procesie odburzania), czy to naturalne i ignorując takie myśli albo się uspokajając one również z czasem odejdą?

Jestem otwarta na rady. Mam swoje przeczucie ale chciałabym zobaczyć czy ktoś tak miał. Jakby nerwica powoli ustepowala (oczywiście nie sama, tylko w wyniku zmiany nawyku i działania) i jak się za bardzo rozluźnie i zajmę swoim życiem to nagle "z nikad" dopierdzielala mocniej. Jakby... lęk przed wyjściem z zaburzenia.

Nie ułatwia mi sprawy to że jestem dzisiaj 11h na nogach i mam urodziny, których fakt mnie przytłacza...
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

27 lutego 2020, o 19:13

MałaMaruda pisze:
27 lutego 2020, o 19:00
Hej, tu znowu ja. Ogólnie... zaczęłam działać. Jest burzliwe, ale póki co udaje mi się spełniać swoje obowiązki i nawet odrobinkę więcej (np. poszłam do fryzjera). Wiem, że to dopiero kilka dni. Dostałam też "olśnienia" na terapii - poczułam wreszcie, że naprawdę mamy tylko tu i teraz.

Niestety moja okropna potrzeba kontroli pcha mnie w natrętne i lękowe myślenie o przyszłości. Zwalczam to, skupiając się na tym co się dzieje w tym momencie (z lękami nie walczę, odsuwam świadomie myśli o przyszłości, uparcie tłumaczę sobie, że to nieważne, że będę się przejmować jak się stanie a nie pisać czarne scenariusze). Ogólnie ze spaniem jest podobnie, choć dziś pierwszy raz od dawna przespalam 6h i mimo wybudzenia w nocy, umiałam sobie wytłumaczyć że to tylko lęk i nic mi nie grozi i zasnęłam z powrotem.

Czyli postęp jest.

Mimo to męczą mnie dwie rzeczy:

1. Nie umiem docenić tego co robię. W kółko pojawiają mi się myśli, że to że dałam radę jest nieważne, bo w przyszłości mogę nie raz rady. Że np. nieważne że pojechałam do pracy dzisiaj bo mogę jutro nie dac rady, albo że nieważne że spałam 6h bo jutro mogę znowu nie spać i tak w kółko.

2. W momentach w trakcie dnia jak się czymś zajmuje albo uda mi się zrelaksować czuje się spokojna i czuje się normalnie i nagle BUM, myśli i lęki pt. O BOZE NIE PILNUJESZ SIE, NIE SKANUJESZ, ZACZNIJ BO NIE MASZ KONTROLI CZY COS SIE NIE STANIE.

proszę o podpowiedź, czy to zły znak (że robię coś nie tak w procesie odburzania), czy to naturalne i ignorując takie myśli albo się uspokajając one również z czasem odejdą?

Jestem otwarta na rady. Mam swoje przeczucie ale chciałabym zobaczyć czy ktoś tak miał. Jakby nerwica powoli ustepowala (oczywiście nie sama, tylko w wyniku zmiany nawyku i działania) i jak się za bardzo rozluźnie i zajmę swoim życiem to nagle "z nikad" dopierdzielala mocniej. Jakby... lęk przed wyjściem z zaburzenia.

Nie ułatwia mi sprawy to że jestem dzisiaj 11h na nogach i mam urodziny, których fakt mnie przytłacza...
To są normalne myśli w zaburzeniu kontrolujące i straszaki lękowe, nerwica długi czas do tego lubi wracać bo to jej główna broń. Polecam Ci wiktora wpisy poczytać z tego działu bo znajdziesz tam naprawde wiele odpowiedzi na swoje stany victor.html ja na nich głownie opierałem swoje odburzanie.
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

27 lutego 2020, o 19:35

helpmi pisze:
27 lutego 2020, o 19:13
MałaMaruda pisze:
27 lutego 2020, o 19:00
Hej, tu znowu ja. Ogólnie... zaczęłam działać. Jest burzliwe, ale póki co udaje mi się spełniać swoje obowiązki i nawet odrobinkę więcej (np. poszłam do fryzjera). Wiem, że to dopiero kilka dni. Dostałam też "olśnienia" na terapii - poczułam wreszcie, że naprawdę mamy tylko tu i teraz.

Niestety moja okropna potrzeba kontroli pcha mnie w natrętne i lękowe myślenie o przyszłości. Zwalczam to, skupiając się na tym co się dzieje w tym momencie (z lękami nie walczę, odsuwam świadomie myśli o przyszłości, uparcie tłumaczę sobie, że to nieważne, że będę się przejmować jak się stanie a nie pisać czarne scenariusze). Ogólnie ze spaniem jest podobnie, choć dziś pierwszy raz od dawna przespalam 6h i mimo wybudzenia w nocy, umiałam sobie wytłumaczyć że to tylko lęk i nic mi nie grozi i zasnęłam z powrotem.

Czyli postęp jest.

Mimo to męczą mnie dwie rzeczy:

1. Nie umiem docenić tego co robię. W kółko pojawiają mi się myśli, że to że dałam radę jest nieważne, bo w przyszłości mogę nie raz rady. Że np. nieważne że pojechałam do pracy dzisiaj bo mogę jutro nie dac rady, albo że nieważne że spałam 6h bo jutro mogę znowu nie spać i tak w kółko.

2. W momentach w trakcie dnia jak się czymś zajmuje albo uda mi się zrelaksować czuje się spokojna i czuje się normalnie i nagle BUM, myśli i lęki pt. O BOZE NIE PILNUJESZ SIE, NIE SKANUJESZ, ZACZNIJ BO NIE MASZ KONTROLI CZY COS SIE NIE STANIE.

proszę o podpowiedź, czy to zły znak (że robię coś nie tak w procesie odburzania), czy to naturalne i ignorując takie myśli albo się uspokajając one również z czasem odejdą?

Jestem otwarta na rady. Mam swoje przeczucie ale chciałabym zobaczyć czy ktoś tak miał. Jakby nerwica powoli ustepowala (oczywiście nie sama, tylko w wyniku zmiany nawyku i działania) i jak się za bardzo rozluźnie i zajmę swoim życiem to nagle "z nikad" dopierdzielala mocniej. Jakby... lęk przed wyjściem z zaburzenia.

Nie ułatwia mi sprawy to że jestem dzisiaj 11h na nogach i mam urodziny, których fakt mnie przytłacza...
To są normalne myśli w zaburzeniu kontrolujące i straszaki lękowe, nerwica długi czas do tego lubi wracać bo to jej główna broń. Polecam Ci wiktora wpisy poczytać z tego działu bo znajdziesz tam naprawde wiele odpowiedzi na swoje stany victor.html ja na nich głownie opierałem swoje odburzanie.
Tak, tak ja wiem że to z nerwicy. Posty i nagrania znam. Bardziej się pytam czy to normalne że im lepiej/spokojniej/normalniej się czuje tym mocniej mnie doklepie potem ;) czy ktos tak miał. Bo że są w stanie lekowym to intuicyjne, że są. Ale jak mi umysł wejdzie choć na chwilę w normalny stan to nagle właśnie próbują mnie ściągnąć w kontrolę - jakby lęk że się nie skanuję.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
ODPOWIEDZ