Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień z natrętami? Wyżal się swobodnie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mari
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 8 lutego 2015, o 15:12

10 lutego 2015, o 13:40

Dzięki Wam i tym forum jest mi o niebo lepiej mimo wszystkich lęków i natrętnych myśli :) Kretu, a najgorsza myśl to, że jeszcze nie stwierdzono konkretnie co mi dolega wizyta dopiero za tydzień ... Cała moja trauma ma związek z pracą zastanawiam się czy w ogóle będę w stanie do niej wrócić. Pozdrawiam :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

10 lutego 2015, o 13:49

Co Ci dolega? Jedno jest pewne: lęk przed lękiem. :) Wszystkie zaburzenia lękowe mają jeden wspólny mianownik: Lęk. Nie ważne przed czym, nie ważne od czego. Ważne że mechanizm pozostaje taki sam. Sytuacje i powody są tylko dostosowaniem tego mechanizmu do każdej osoby. Ale wyjście z zaburzenia lękowego od zarania dziejów jest jedno i niezmienne: OSWOIĆ LĘK I ŻYĆ DALEJ SWOIM ŻYCIEM. Zmiażdzyć iluzje i być wolnym. Po prostu wolnym tworząc dalej swoją inteligencje emocjonalną. ;)

To tyle słowam wstępu, teraz bardziej konkretnie: staraj się nie nadawać natrętom wartości, żyć dalej swoim życiem i wierzyć w siebie, budować postawę przyjacielską. Mniej się teraz rozpisuje bo wszystko już jest mówione i pisane w artykulach jak i nagraniach. Jeśli jeszcze się z nimi nie zapoznałaś to poponuję się zapoznać i żyć tak jak chcesz. Bez ograniczeń emocjonalnych.

Pozdrawiam serdecznie :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

12 lutego 2015, o 21:31

Hej. Jestem tu nowa. Właściwie to nie mialam pojęcia, ze takie fora istnieja. Malo tego, nie wiedzialam, ze sa osoby, ktore borykaja sie z podobnymi dolegliwosciami. Fajnie odkryc ze nie jest sie sama. Mam stwierdzona nerwice natrectw a dokladnie mysli
mysli kompulsywno-obsesyjne. Nie bede rozpisywac sie o objawach bo leki przed zabiciem czlonkow rodzony czy zrobienia krzywdy dzieciom nie sa wam obCE. O tyle o ile dzieki psychoterapii sobie z nimi radzę o tyle lek przed zostaniem mama mnie paraliżuje. Zawsze chciałam mieć dziecko a teraz unikam tematu jak ognia ponieważ boję się że nie będę zdolna do zaopiekowania sie nim, co tam zaopiekowania. Jestem przerażona że je skrzywdze... I tak odkladam decyzję o założeniu rodziny.
.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

12 lutego 2015, o 21:58

Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lutego 2015, o 10:54

gosia8909 pisze:Hej. Jestem tu nowa. Właściwie to nie mialam pojęcia, ze takie fora istnieja. Malo tego, nie wiedzialam, ze sa osoby, ktore borykaja sie z podobnymi dolegliwosciami. Fajnie odkryc ze nie jest sie sama. Mam stwierdzona nerwice natrectw a dokladnie mysli
mysli kompulsywno-obsesyjne. Nie bede rozpisywac sie o objawach bo leki przed zabiciem czlonkow rodzony czy zrobienia krzywdy dzieciom nie sa wam obCE. O tyle o ile dzieki psychoterapii sobie z nimi radzę o tyle lek przed zostaniem mama mnie paraliżuje. Zawsze chciałam mieć dziecko a teraz unikam tematu jak ognia ponieważ boję się że nie będę zdolna do zaopiekowania sie nim, co tam zaopiekowania. Jestem przerażona że je skrzywdze... I tak odkladam decyzję o założeniu rodziny.
.

Gosia, mam podobnie. W sensie podobne obsesje i strach przed rodzicielstwem..boje sie, ze nie podolam. W sumie wiem skąd ten lęk..jestem DDA, nie mialam dobrego wzorca. Na terapii dowiedzialam sie, ze ten lęk bierze sie z tego, ze chcemy byc idealnymi matkami, takimi, ktore sie nie zloszcza na dzieci, nigdy nie sa zmeczone itd..Pdobno na dziecko bede gotowa wtedy, kiedy uznam swoje ograniczenia i swoja zwyczajnosc ( w sensie, ze moge sie wkurzac, itd.)
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

13 lutego 2015, o 12:00

Hej, ja tez jestem DDA ale strachu przed macierzynstwem nigdy DDA nie usprawiedliwialam. Wiesz, paradoks jest taki ze moj ojciec jest wzorowym rodzicem. Tego nie moge mu zarzucic, bo chcialabym dac dziecku milosci tyle ile dal mi sam. Fakt, alkohol, uwiklanie nas w problem, zle traktowanie mamy bylo. Ja jestem wiecej niz pewna ze moj niepokoj rodzi sie z zaburzen a dokladnie mysl kompulsywno - obsesyjnych, dokladnie morderczych. I to mnie blokuje a wyjscia z sytuacji znajduje. To juz czas na bycie mama. Ale "nerwicowe ale" jest silniejsze... Caly czas mysle ze nie moge, nie powinnnam, to nie bedzie odpowiedzialne..
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

13 lutego 2015, o 12:15

Bo tak to wygląda, obawy o dziecko to ogólnie sa naturalne obawy, a do tego jak ma się potrzeb bycia idealnym rodzicem to sa jeszcze większe, a jak ma się natręctwa, ze coś mu zrobie no to wiadomo.
Kwestią jest co to znaczy, że dzieki terapii sobie "radzisz" z myslami morderczymi. Co to znaczy dla ciebie to słowo "radzisz", bo czesto tak jest, że to "radzisz" polega na tym, że nadal panicznie boimy się myśli takich al e odsuwamy je na bok niby tłumaczac sobie, ze nic nikomu nie zrobimy.
Czyli trapią się tylko uspokajamy, że nic z tego nie grozi.
Jeśli tak to wyglada to jest to po prostu trochę nadal unikowe.

Natomiast co do zrobienia krzywdy dziecku to cóż, myślac logicznie czy jest jakikolwiek inny sposób jak nie tylko ten, aby powiedzieć STOP iluzji, będe miała dziecko jesli będe chciała, znam te myśli, mam już jakiś czas zaburzenie, wiem skąd one wynikają, nie może to być powodem dla którego nie będe miałą dziecka.
A oprócz tego pracować na pozwalaniem sobie bycia nieidealną matką, bo idealnych nie ma.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

13 lutego 2015, o 13:57

Jasne tyle że powiedzenie sobie stóp to proces czasami bardzo długotrwały. Jestem pod opieka psychologa niecale dwa lata. Wczesniej leczylam sie tylko farmakologicznie, niestety bez swiadomosci samej istoty choroby. To moj trzeci nawrot. Dopiero teraz to co sie ze mna przez te lata dzialo zaczynam postrzegać jako chorobę. To że odzywam się tu do was świadczy również o tym że zaczynam widzieć że nie tylko ja tak mam. A to bardzo istotne zrzucić z sobie balast oceny, wyrzutów sumienia itd. Jak radzę sobie z myślami? Prezez świadomość tego że w tym momencie tak się dzieje i już. Bo myśl to taki obraz kliniczny tej naszej choroby. Nie uciekam już. Choć odczuwam lek Np gdy widzę nóż nie używam bezpiecznikow w postaci zadawania sobie pytan i odpowiadania nich. Nie wychodzę z tym w dialog. Ide do przod. I o ile sprawdza sie to w leku zrobienia czegos sobie o tyle w tych myslach morderczych nie. Bedac stabilna mialam plany bycia mama. Postaranie sie o dziecko w tym roku. Niestety leki zniweczyly moje plany gdyz jestem przerazona tym ze co tu duzo mowic urodze dziecko i ktoregos dnia je zabije. Wiem jak bardzo irracjonalne to jest ale o ile od noza i balkonu mozna w ostatecznosci uciec tak od tej decyzji jesli sie juz dokona nie. I z drugiej strony jest to przykre bo pragnienie tego dziecka bylo u mnie zawsze ogromne.
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

13 lutego 2015, o 14:06

mam znajoma, kora tez ma OCD, tez pelno agresywnych natrectw. Majac nawrot nerwicy zaliczyla wpadke...dzis jej corka ma 9 lat:) zyje i ma sie dobrze;)
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

13 lutego 2015, o 14:18

Oj rany, nie nazywajcie kochani nerwicy - chorobą :) To przede wszystkim, wtedy ten proces mówienia STOP znacznie może się ukrócić.
W jaki sposób chcemy pozbyć się natręctw jak mówimy, ze to taki obraz "choroby"?
Jasne, ze te mysli wynikają z samego zaburzenia i nie chodzi o samo nazewnictwo, nie rzecz ze czepiam sie nazewnictwa ale kiedy ja coś nazywam "chorobą" to od razu to stawia mnie w nieciekawym położeniu.
Podczas gdy te myśli wynikają z Ciebie i Twoich emocji a nie żadnej choroby.
To jest ważne aby ta podstawę zrozumieć. Zresztą podałam linki do ciekawych treści o tym.
Nie mogę się zgodzić, że proces wychodzenia z nerwicy to musi być proces wieloletni. Bo nerwica polega na zastraszaniu i blokadzie, ale my przecież mamy mozliwości decyzyjne.
Od noża i balkonu można uciec ale nie trzeba, tak jak i od dziecka.
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

13 lutego 2015, o 15:08

To jest tylko nazewnictwo ;) objawy nazywa się ogolnie nerwica, ale sama nerwica ma ogromne podłoże. Tu gdzie ja sie lecze ( w DE) wogole odchodzi sie od nazywania tych objawow nerwicami lecz zaburzeniami psychicznymi. Ale jest to tylko roznica w nazewnictwie, metody radzenia sobie sa takie Same
W zasadzie choroba psychiczna na ktora mamy wplyw. Ja z kolei uwazam ze nazywanie tego nerwica to takie używanie bezpiecznikow. Bysmy nie poczuli sie jak wariaci. Zarowno mysli kompulsywne jak i DD sa chorobami na ktore sie zapada i ktore sie leczy. Nie rozumiem dlaczego boimy nazwac sie tego choroba naszej psychiki? To sie leczy, kwestia tego ktore mysli zinterpretujemy jako swoje i jaka nadamy im wartosc. Jasne ze jesli powiemy o tym jako o chorobie to stawia nas w gorszym polozeniu. Ale czy nie chodzi właśnie o to zeby zdac sobie sprawę z tego co mi się przydazylo i jak mam teraz z tego wyjść? Gdy bylam leczona w Polsce pojecia "nerwica" trzymalam sie jak tonacy brzytwy. Bo nie jestem wariatka! Bo to tylko nerwica! A wlasnie ze niE! To Jest schorzenie psychiczne uprzykrzajace zyciE. Mnie pomoglo skonfrontowanie sie z tym jako z chorob. Ale to jest moj sposob :) a! Polecam przy okazji metode rreleksacyjna miesni jacobsona :)
Awatar użytkownika
b00s123
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 362
Rejestracja: 5 października 2014, o 20:45

13 lutego 2015, o 15:12

gosia8909 pisze:To jest tylko nazewnictwo ;) objawy nazywa się ogolnie nerwica, ale sama nerwica ma ogromne podłoże. Tu gdzie ja sie lecze ( w DE) wogole odchodzi sie od nazywania tych objawow nerwicami lecz zaburzeniami psychicznymi. Ale jest to tylko roznica w nazewnictwie, metody radzenia sobie sa takie Same
W zasadzie choroba psychiczna na ktora mamy wplyw. Ja z kolei uwazam ze nazywanie tego nerwica to takie używanie bezpiecznikow. Bysmy nie poczuli sie jak wariaci. Zarowno mysli kompulsywne jak i DD sa chorobami na ktore sie zapada i ktore sie leczy. Nie rozumiem dlaczego boimy nazwac sie tego choroba naszej psychiki? To sie leczy, kwestia tego ktore mysli zinterpretujemy jako swoje i jaka nadamy im wartosc. Jasne ze jesli powiemy o tym jako o chorobie to stawia nas w gorszym polozeniu. Ale czy nie chodzi właśnie o to zeby zdac sobie sprawę z tego co mi się przydazylo i jak mam teraz z tego wyjść? Gdy bylam leczona w Polsce pojecia "nerwica" trzymalam sie jak tonacy brzytwy. Bo nie jestem wariatka! Bo to tylko nerwica! A wlasnie ze niE! To Jest schorzenie psychiczne uprzykrzajace zyciE. Mnie pomoglo skonfrontowanie sie z tym jako z chorob. Ale to jest moj sposob :) a! Polecam przy okazji metode rreleksacyjna miesni jacobsona :)
jak dd jest chorobą to gratulacje : ) W takim razie karzy człowiek jest chory na dd , ponieważ każdy w swoim życiu doświadczył Derealizacji nawet i nieświadomie .
Ostatnio zmieniony 13 lutego 2015, o 15:14 przez b00s123, łącznie zmieniany 1 raz.
"Wola psychiki daje wyniki"
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

13 lutego 2015, o 15:32

To jest tylko nazewnictwo ;) objawy nazywa się ogolnie nerwica, ale sama nerwica ma ogromne podłoże. Tu gdzie ja sie lecze ( w DE) wogole odchodzi sie od nazywania tych objawow nerwicami lecz zaburzeniami psychicznymi. Ale jest to tylko roznica w nazewnictwie, metody radzenia sobie sa takie Same
W zasadzie choroba psychiczna na ktora mamy wplyw. Ja z kolei uwazam ze nazywanie tego nerwica to takie używanie bezpiecznikow. Bysmy nie poczuli sie jak wariaci. Zarowno mysli kompulsywne jak i DD sa chorobami na ktore sie zapada i ktore sie leczy. Nie rozumiem dlaczego boimy nazwac sie tego choroba naszej psychiki? To sie leczy, kwestia tego ktore mysli zinterpretujemy jako swoje i jaka nadamy im wartosc. Jasne ze jesli powiemy o tym jako o chorobie to stawia nas w gorszym polozeniu. Ale czy nie chodzi właśnie o to zeby zdac sobie sprawę z tego co mi się przydazylo i jak mam teraz z tego wyjść? Gdy bylam leczona w Polsce pojecia "nerwica" trzymalam sie jak tonacy brzytwy. Bo nie jestem wariatka! Bo to tylko nerwica! A wlasnie ze niE! To Jest schorzenie psychiczne uprzykrzajace zyciE. Mnie pomoglo skonfrontowanie sie z tym jako z chorob. Ale to jest moj sposob :) a! Polecam przy okazji metode rreleksacyjna miesni jacobsona :)

-- 13 lutego 2015, o 15:32 --
Nie generalizowalabym tego w ten sposob. Czy jest jakas roznica w tym jak to sie nazwie? Grype tez nazywa sie choroba, tez sie ja leczy. Czy potocznie nie mówi się: choruje na nerwice? Czyli jednak choruje. Mysle ze nazewnictwo nie ma znaczenia, jesli podejdziemy do tego zadaniowo. To jest cos z czego musze wyjsc. Mysle ze sama nerwice mozna nazwac choroba skoro sie ja leczy. To jest tylko terminologia. Jeden zaakceptuje to Co się z nim dzieje tak drugi tak. Ważne są sposoby radzenia sobie z tym. Naprawdę cieszę się że do was dołączyłam i jestem skora nie nazywać tego choroba jeśli terminologia ma tu dla was znaczenie :) dla mnie to tylko slowo, jesli u kogos innego powoduje dyskomfort to przepraszam bo nie to mialam na celu.
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

13 lutego 2015, o 16:12

Ale mimo wszystko ja naprawdę zastanawiam się co takiego można robić przez 2 lata na terapii i w sumie nadal miec problemy z myslami natrętnymi. Ja z terapii korzystałem z uwagi na to, ze chodziłem tam razem z moją zoną ale szczerze mówiąc jest yto bardzo słabe jeśli chodzi o działanie w wypadku takich natręctw.
Zaraz po urodzeniu dziecka oboje się podłamalismy i ja dostałem własnie natrętnych myśli o tym że zabiję córkę. Uciekałem z domu, wieczorami potrafiłem chodzić do późna żeby miec mały kontakt z córką. Chowałem noże, ostre przedmioty, na ich widok odczuwałem lęk.
Mineło sporo miesięcy niewiedzy, potem pare miesięcy wiedzy i jest w zasadzie ta sprawa już powoli za mną. A też miałem tatę który lubił pić.
Po prostu dobrze rozumiana konfrontacja niweluje takie problemy lękowe.
Ja też bardzo polecam nagrania chłopaków, bardzo dają wiele do myślenia ale tak naprawdę trzeba dużo się przemęczyć aby były solidne efekty.
Natomiast nigdy bym nie powiedział że jestem chory, bo to dla mnie oznaczało że musze zdrowieć a tak naprawdę to trzeba ułożyć i mieć solidne nastawienie. Ze zdrowieniem z tego jako choroby to nie ma nic wspólnego.
Terapie i leki to są produkty dla mnie lecznicze drugiej kategorii.
Moja żona np jest uparta, nie chce nawet myśleć że mogłaby sama się za to wziąć, jaki ma z tego efekt? rok terapii i ma problem wyjśc z domu a to dlatego że właśnie wpadła w takie koło - choroba - konieczność leczenia. Zamiast zrozumienie i solidna podstawa nastawienia.
Mysli się nie leczy, mysli się uspokaja swoim wnętrzem. Więc dlatego nazewnictwo w moim przypadku miało duże znaczenie.
gosia8909
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 12 lutego 2015, o 21:17

13 lutego 2015, o 16:48

Ddamian pisze:Ale mimo wszystko ja naprawdę zastanawiam się co takiego można robić przez 2 lata na terapii i w sumie nadal miec problemy z myslami natrętnymi. Ja z terapii korzystałem z uwagi na to, ze chodziłem tam razem z moją zoną ale szczerze mówiąc jest yto bardzo słabe jeśli chodzi o działanie w wypadku takich natręctw.
Zaraz po urodzeniu dziecka oboje się podłamalismy i ja dostałem własnie natrętnych myśli o tym że zabiję córkę. Uciekałem z domu, wieczorami potrafiłem chodzić do późna żeby miec mały kontakt z córką. Chowałem noże, ostre przedmioty, na ich widok odczuwałem lęk.
Mineło sporo miesięcy niewiedzy, potem pare miesięcy wiedzy i jest w zasadzie ta sprawa już powoli za mną. A też miałem tatę który lubił pić.
Po prostu dobrze rozumiana konfrontacja niweluje takie problemy lękowe.
Ja też bardzo polecam nagrania chłopaków, bardzo dają wiele do myślenia ale tak naprawdę trzeba dużo się przemęczyć aby były solidne efekty.
Natomiast nigdy bym nie powiedział że jestem chory, bo to dla mnie oznaczało że musze zdrowieć a tak naprawdę to trzeba ułożyć i mieć solidne nastawienie. Ze zdrowieniem z tego jako choroby to nie ma nic wspólnego.
Terapie i leki to są produkty dla mnie lecznicze drugiej kategorii.
Moja żona np jest uparta, nie chce nawet myśleć że mogłaby sama się za to wziąć, jaki ma z tego efekt? rok terapii i ma problem wyjśc z domu a to dlatego że właśnie wpadła w takie koło - choroba - konieczność leczenia. Zamiast zrozumienie i solidna podstawa nastawienia.
Mysli się nie leczy, mysli się uspokaja swoim wnętrzem. Więc dlatego nazewnictwo w moim przypadku miało duże znaczenie.

Szanuje. rozumiem. U mnie sporym problemem jest zaakceptowanie samego problemu. Cuagle ocenianie sie, wyrzuty sumienia z tego powodu. Wchodzenie z lekiem w dialog i bledne kolo sie zamyka. Nie bardzo umiem zrozumiec istote ich pojawiania sie. Niby wiem ze irracjonalne niby wiem ze nic mi nie zrobia ale jest to ogromne ALE! Fajnie ze poradziles sobie z tym szybciej niz ja sobie radze. Kazdy jest chyba inny. MnIe podlamuje kazdy nawrot i to chyba ten problem. Jak poRadziles sobie z tym lekiem przed zabiciem corki? Konfrontowales sie w jaki sposób? Mnie ucza by wejsc w ten lek najglebiej jak sie umie nie uzywajac bezpiecznikow i leczyc sie tym spokoje. Zrozumcie tez ze nie wymyslilam tego sobie sama. Zostalam tak zdiagnozowana i wlasnie kazano mi zaakceptowac to ze jestem "chora". Tak to u mnie na psychoterapii wyglada. A czy radzenie sobie z tym mozna okreslic jaka kolwiek miara czasu? Wydaje mi sie ze jest to dlugotrwaly proces i u kazdego trwa to inaczej... Jestem bardzo ciekawa jak wygladaly u ciebie te konfrontacje, w ktorym momencie przestales uciekac i jak radziles sobie z tym? Co bylo zapalnikiem?
ODPOWIEDZ