Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień z natrętami? Wyżal się swobodnie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

5 lutego 2020, o 15:22

https://www.youtube.com/watch?v=emcuXDz2-IU
[/quote]

No racja. Pod wpływem emocji nie myśli się racjonalnie.
[/quote]
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

5 lutego 2020, o 15:27

Nerwyzestali pisze:
5 lutego 2020, o 15:11
Halina pisze:
5 lutego 2020, o 15:08
Nerwyzestali pisze:
4 lutego 2020, o 14:39
Z czasem ignorowania ruminacji mój umysł jakby dostaje olśnienia i zaczynam mysleć trzeźwo, dostrzegać absurd ruminacji ale zaraz pojawiają się wątpliwości, czy to nie złudzenie i czy jednak nie powinienem dokończyć analiz i wyciągnąć dobrych wniosków na wszelki wypadek, a może to jest konieczne to zaprzestania tych analiz, tzn odpowiednie przeanalizowanie i dobre wnioski.
Moze ci pomoze takie zalozenie: jesli jakies zdanie, ytanie, slowo pojawi sie wiecej razy niz dwa lub trzy i zmusza do analizy, to natrectwo, ktore nalezy ignorowac. Im wiecej leku i somatyki, tym ciezej ignrowac, wiem po sobie. Ta ochotka, chetka az korci by dalej analizowac. Tez teraz moj mog zacial sie na pewnym pytaniu durnym, ktore w kolko wraca i meczy. Cala istota polega na tym, by przypominac sobie do bolu, ze mozg wysyla takie mysli , ktore sa zagrozeniem dla niego, aby dalej podtrzymac reakcje walcz i uciekaj. Dalej wazne jesr by wycwiczyc nie utozsamianie sie z myslami. To nie sa moje mysli, tylko jakies tam takie, wysylane przez "chory" mozg, ja nie jestem moimi myslami, ja nie jestem moimi emocjami. A ta "ochota" na analize to iluzja nerwicowa, ta ochota jest falszywa, nam sie tylko "wydaje", a jak nam sie wydaje to oznacza emocje, nic wiecej. Najwazniejsze przy analizach miec ciagle zajecie. Stopowac analizy i zajmowac sie czyms, co pobudzi czesc logiczna mozgu.
No racja. Pod wpływem emocji nie myśli się racjonalnie.

JAK CHCESZ I PRAGNIESZ WOLNOSCI EMOCJONALNEJ, TO JA SOBIE ZROB 'xxdd
https://www.youtube.com/watch?v=ecAi0eA8ROA
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Taurus88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 20 października 2019, o 23:07

6 lutego 2020, o 10:50

Taurus88 pisze:
4 lutego 2020, o 18:19
Cierpię na rocd, trwa to już od Października zeszłego roku, ostatnio zaczęło się wszystko wyrównywać, lęk zaczął mijać. Wrócił dobry nastrój i pozytywne nastawienie, az tu nagle z dnia na dzień pojawiło mi się hocd, z którym meczylem się 10 lat temu. Tak mnie to przeraziło, że wrócił taki lęk jak na początku zaburzenia, jestem załamany, że cała praca jaka włożyłem w wyjście zaburzenia poszła na marne i męcze się od początku, z tym że inna tematyka, równie dobijająca mnie i odbijająca się na moim związku... Dodam że jeszcze tydzien temu bym się roześmiał z tego gdyż zwracałem uwagę tylko na kobiety. Największy lęk powoduje to iż boję się, że z nowy będę się tyle z tym męczył co 10 lat temu i że wracają ogromne lęki jak na początku zaburzenia.
Jest w stanie ktoś coś poradzić, podnieść na duchu?
Szymon92
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 309
Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29

6 lutego 2020, o 10:56

Taurus88 pisze:
6 lutego 2020, o 10:50
Taurus88 pisze:
4 lutego 2020, o 18:19
Cierpię na rocd, trwa to już od Października zeszłego roku, ostatnio zaczęło się wszystko wyrównywać, lęk zaczął mijać. Wrócił dobry nastrój i pozytywne nastawienie, az tu nagle z dnia na dzień pojawiło mi się hocd, z którym meczylem się 10 lat temu. Tak mnie to przeraziło, że wrócił taki lęk jak na początku zaburzenia, jestem załamany, że cała praca jaka włożyłem w wyjście zaburzenia poszła na marne i męcze się od początku, z tym że inna tematyka, równie dobijająca mnie i odbijająca się na moim związku... Dodam że jeszcze tydzien temu bym się roześmiał z tego gdyż zwracałem uwagę tylko na kobiety. Największy lęk powoduje to iż boję się, że z nowy będę się tyle z tym męczył co 10 lat temu i że wracają ogromne lęki jak na początku zaburzenia.
Jest w stanie ktoś coś poradzić, podnieść na duchu?
Lęki wracają, ponieważ się tym zamartwiasz, masz katastroficzne myśli, że będziesz z tym tyle walczył. Nie poddawaj się, działaj tak samo jak przed atakiem. To norma, że wróciło w innej formie, ponieważ nerwica atakuje z każdej strony. Jeśli przestaniesz bać się danego objawu, przeskakuje na następny. Wykaz postawę obojętna, nie szarp się z tym. U mnie też był spokój i walnęło jak grom. Ważne by zostać przy wypracowanych schematach odburzania, nie załamywać się, bo to żaden upadek, wręcz przeciwnie.
Taurus88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 20 października 2019, o 23:07

6 lutego 2020, o 19:28

Szymon92 pisze:
6 lutego 2020, o 10:56
Taurus88 pisze:
6 lutego 2020, o 10:50
Taurus88 pisze:
4 lutego 2020, o 18:19
Cierpię na rocd, trwa to już od Października zeszłego roku, ostatnio zaczęło się wszystko wyrównywać, lęk zaczął mijać. Wrócił dobry nastrój i pozytywne nastawienie, az tu nagle z dnia na dzień pojawiło mi się hocd, z którym meczylem się 10 lat temu. Tak mnie to przeraziło, że wrócił taki lęk jak na początku zaburzenia, jestem załamany, że cała praca jaka włożyłem w wyjście zaburzenia poszła na marne i męcze się od początku, z tym że inna tematyka, równie dobijająca mnie i odbijająca się na moim związku... Dodam że jeszcze tydzien temu bym się roześmiał z tego gdyż zwracałem uwagę tylko na kobiety. Największy lęk powoduje to iż boję się, że z nowy będę się tyle z tym męczył co 10 lat temu i że wracają ogromne lęki jak na początku zaburzenia.
Jest w stanie ktoś coś poradzić, podnieść na duchu?
Lęki wracają, ponieważ się tym zamartwiasz, masz katastroficzne myśli, że będziesz z tym tyle walczył. Nie poddawaj się, działaj tak samo jak przed atakiem. To norma, że wróciło w innej formie, ponieważ nerwica atakuje z każdej strony. Jeśli przestaniesz bać się danego objawu, przeskakuje na następny. Wykaz postawę obojętna, nie szarp się z tym. U mnie też był spokój i walnęło jak grom. Ważne by zostać przy wypracowanych schematach odburzania, nie załamywać się, bo to żaden upadek, wręcz przeciwnie.
Wiem że to nerwica, przeciez już to miałem, a jednak dowalił mnie taki lęk, że ciężko funkcjonować.... Ale żeby z ROCD z dnia na dzień przeskoczyć na HOCD, które powoduje taki lęk mimo mojej świadomości nerwicy to jest jakiś dramat...
Szymon92
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 309
Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29

6 lutego 2020, o 20:34

Taurus88 pisze:
6 lutego 2020, o 19:28
Szymon92 pisze:
6 lutego 2020, o 10:56
Taurus88 pisze:
6 lutego 2020, o 10:50


Jest w stanie ktoś coś poradzić, podnieść na duchu?
Lęki wracają, ponieważ się tym zamartwiasz, masz katastroficzne myśli, że będziesz z tym tyle walczył. Nie poddawaj się, działaj tak samo jak przed atakiem. To norma, że wróciło w innej formie, ponieważ nerwica atakuje z każdej strony. Jeśli przestaniesz bać się danego objawu, przeskakuje na następny. Wykaz postawę obojętna, nie szarp się z tym. U mnie też był spokój i walnęło jak grom. Ważne by zostać przy wypracowanych schematach odburzania, nie załamywać się, bo to żaden upadek, wręcz przeciwnie.
Wiem że to nerwica, przeciez już to miałem, a jednak dowalił mnie taki lęk, że ciężko funkcjonować.... Ale żeby z ROCD z dnia na dzień przeskoczyć na HOCD, które powoduje taki lęk mimo mojej świadomości nerwicy to jest jakiś dramat...
Ja też wiem, że mam nerwicę. Nauczyłem się ignorować objawy, było elegancko i booom, objawy wróciły 😉 Mimo to olałem wszystko, chociaż też się zdziwiłem nawet bardzo. To chwilowe.
matts
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31

8 lutego 2020, o 15:13

Pomocy!!!
To jest już k... a jakiś koszmar. Jak tu żyć, jak się nie zabić.?
Miałem już różne myśli ( natręty), które ryły mój mózg ale to co się dzieje teraz to już jest naprawdę chyba mój koniec.
Ludzie błagam pomóżcie co mam robić?
Jakieś 2 miesiące temu żona leciałała na 4 dni do Polski (mieszkamy za granicą) a ponieważ pracuję mama przyjechała pomóc.
Nagle rozmawiając z nią przyszedł mi obraz przed oczy, myśl o pónagiej mamie (straszne).
Tak mnie to przeraziło że nie mogłem wybić tego z głowy. Nie spałem dwie noce. Po 4 dniach żona wróciła mama pojechała i wszystko przeszło. Dodam że od 10 lat mam problem z rocd tak mi się przynajmniej wydaje.
Jednak to co się dzieje ze mną od paru tygodni to już nawet nie koszmar, to jest dla mnie koniec świata i i tylko jedno wyjście w mojej głowie.
Nie chcę już żyć, nie poradzę sobie z tym.
Któregoś dnia na kolana usiadła mi córka i przez przypadek dotknęła mnie w miejsce intymne.
W momencie dostałem paniki o mało co nie zemdlałem. Od tej pory nie mogę se z tym poradzić bo do głowy zaczęły przychodzić mi nieczyste myśli o mojej córeczce, tak mnie to przeraża że nie daje już rady. Przecież ja nigdy nie potrafiłbym jej skrzywdzić, ale to że potrafiłem tak pomyśleć, Boże, kim, czym ja jestem. Ludzie ja już wariuję, ja chyba oszaleję!!!
Pomocy!!!
Szymon92
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 309
Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29

8 lutego 2020, o 15:25

matts pisze:
8 lutego 2020, o 15:13
Pomocy!!!
To jest już k... a jakiś koszmar. Jak tu żyć, jak się nie zabić.?
Miałem już różne myśli ( natręty), które ryły mój mózg ale to co się dzieje teraz to już jest naprawdę chyba mój koniec.
Ludzie błagam pomóżcie co mam robić?
Jakieś 2 miesiące temu żona leciałała na 4 dni do Polski (mieszkamy za granicą) a ponieważ pracuję mama przyjechała pomóc.
Nagle rozmawiając z nią przyszedł mi obraz przed oczy, myśl o pónagiej mamie (straszne).
Tak mnie to przeraziło że nie mogłem wybić tego z głowy. Nie spałem dwie noce. Po 4 dniach żona wróciła mama pojechała i wszystko przeszło. Dodam że od 10 lat mam problem z rocd tak mi się przynajmniej wydaje.
Jednak to co się dzieje ze mną od paru tygodni to już nawet nie koszmar, to jest dla mnie koniec świata i i tylko jedno wyjście w mojej głowie.
Nie chcę już żyć, nie poradzę sobie z tym.
Któregoś dnia na kolana usiadła mi córka i przez przypadek dotknęła mnie w miejsce intymne.
W momencie dostałem paniki o mało co nie zemdlałem. Od tej pory nie mogę se z tym poradzić bo do głowy zaczęły przychodzić mi nieczyste myśli o mojej córeczce, tak mnie to przeraża że nie daje już rady. Przecież ja nigdy nie potrafiłbym jej skrzywdzić, ale to że potrafiłem tak pomyśleć, Boże, kim, czym ja jestem. Ludzie ja już wariuję, ja chyba oszaleję!!!
Pomocy!!!
Hej!
Spokojnie, nie wariujesz i na pewno nie oszalejesz 😉
Właśnie tak działają natręty. Uderzają w to, co najbardziej kochamy. Są całkowicie sprzeczne z tym, czego chcemy. Podam Ci przykład.. Ja kiedyś miałem myśli, że zrobię krzywdę mojej córeczce. Bałem się tego, ale wiedziałem, że nie mógłbym tego zrobić. Im bardziej walczyłem z natrętem tym bardziej mnie dobijał. Pomogło olewanie, nie nadawanie wartości, nie zaglabianie się w nią. Po czasie wszystko ustąpiło. Jak widzisz nie zwariowałem 😛
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

8 lutego 2020, o 15:43

Jak pojawia się u mnie to wrażenie, że ta chęć analizy nie wynika z zaburzenia tylko, że może powinienem to dobrze przeanalizować i wyciągnąć dobre wnioski, to staram się o tym myśleć tak, że jakby to były normalne analizy, to nie trwałyby one tak długo, nie powodowałyby takich emocji i napięcia. Po prostu bym przeanalizował jakiś temat i po sprawie.

W moim przypadku, czyli jak to w ruminacjach, nie mogę wyciągnąć wniosków z tych analiz, ciągle czuję chęć dalszej i głębszej analizy, wątpliwości co do faktu i jakości wykonanych analiz. Nawet przy ewidentnej bzdurze albo jasnym temacie czuję tą chęć i te wątpliwości.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

9 lutego 2020, o 00:31

Nerwyzestali pisze:
8 lutego 2020, o 15:43
Jak pojawia się u mnie to wrażenie, że ta chęć analizy nie wynika z zaburzenia tylko, że może powinienem to dobrze przeanalizować i wyciągnąć dobre wnioski, to staram się o tym myśleć tak, że jakby to były normalne analizy, to nie trwałyby one tak długo, nie powodowałyby takich emocji i napięcia. Po prostu bym przeanalizował jakiś temat i po sprawie.

W moim przypadku, czyli jak to w ruminacjach, nie mogę wyciągnąć wniosków z tych analiz, ciągle czuję chęć dalszej i głębszej analizy, wątpliwości co do faktu i jakości wykonanych analiz. Nawet przy ewidentnej bzdurze albo jasnym temacie czuję tą chęć i te wątpliwości.
Jak prawie w każdej formie zaburzenia lękowego tak i u Ciebie występuje ciągła silna chęć analizy jakiegoś tematu obaw. U Ciebie obawą jest akurat to, że nie dokonasz analizy prawidłowo i stąd dalsze wałkowanie tematu. Pytanie podstawowe czemu tak Ci zależy na poprawności tej analizy? Czemu nie możesz "zaryzykować" i poddać tematu obawy? Czy próbowałeś?
Czy ta obawa powiązana jest przy okazji z perfekcjonizmem, presjogennością? Wiadomo Ci coś o tym? Utrudnia to czasem w takich wypadkach puszczanie kontroli.

A druga sprawa to umiejętność przeczekiwania emocji jak napięcie, niepokój i ogólnie zły stan samopoczucia emocjonalnego. Bo zostawiając analizy takie emocje pojawią się zawsze i bez wstępnej akceptacji i przyzwalania na to o wiele szybciej wpada się w analizy ponownie (bo za długo wtedy nawet nie przeczekujemy).
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
matts
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31

9 lutego 2020, o 07:11

Szymon92 pisze:
8 lutego 2020, o 15:25
matts pisze:
8 lutego 2020, o 15:13
Pomocy!!!
To jest już k... a jakiś koszmar. Jak tu żyć, jak się nie zabić.?
Miałem już różne myśli ( natręty), które ryły mój mózg ale to co się dzieje teraz to już jest naprawdę chyba mój koniec.
Ludzie błagam pomóżcie co mam robić?
Jakieś 2 miesiące temu żona leciałała na 4 dni do Polski (mieszkamy za granicą) a ponieważ pracuję mama przyjechała pomóc.
Nagle rozmawiając z nią przyszedł mi obraz przed oczy, myśl o pónagiej mamie (straszne).
Tak mnie to przeraziło że nie mogłem wybić tego z głowy. Nie spałem dwie noce. Po 4 dniach żona wróciła mama pojechała i wszystko przeszło. Dodam że od 10 lat mam problem z rocd tak mi się przynajmniej wydaje.
Jednak to co się dzieje ze mną od paru tygodni to już nawet nie koszmar, to jest dla mnie koniec świata i i tylko jedno wyjście w mojej głowie.
Nie chcę już żyć, nie poradzę sobie z tym.
Któregoś dnia na kolana usiadła mi córka i przez przypadek dotknęła mnie w miejsce intymne.
W momencie dostałem paniki o mało co nie zemdlałem. Od tej pory nie mogę se z tym poradzić bo do głowy zaczęły przychodzić mi nieczyste myśli o mojej córeczce, tak mnie to przeraża że nie daje już rady. Przecież ja nigdy nie potrafiłbym jej skrzywdzić, ale to że potrafiłem tak pomyśleć, Boże, kim, czym ja jestem. Ludzie ja już wariuję, ja chyba oszaleję!!!
Pomocy!!!
Hej!
Spokojnie, nie wariujesz i na pewno nie oszalejesz 😉
Właśnie tak działają natręty. Uderzają w to, co najbardziej kochamy. Są całkowicie sprzeczne z tym, czego chcemy. Podam Ci przykład.. Ja kiedyś miałem myśli, że zrobię krzywdę mojej córeczce. Bałem się tego, ale wiedziałem, że nie mógłbym tego zrobić. Im bardziej walczyłem z natrętem tym bardziej mnie dobijał. Pomogło olewanie, nie nadawanie wartości, nie zaglabianie się w nią. Po czasie wszystko ustąpiło. Jak widzisz nie zwariowałem 😛
Co się ze mną dzieje? Czuję się taki odrealniony, miesza mi się wszystko w głowie, jakbym nie poznawał kto jest kim ?
Jestem zrozpaczony. Nie wiem co mam robić.
Próbowałem olewać te myśli ale strach mną tak zawładnął ze juz wszystko mi się pomieszało. Czuję się jakbym tracił zmysły i nie mam do kogo z tym iść.
Do tego jeszcze od paru dni mam bóle w podbrzuszu i narządów płciowych. I takie jakby parcie i ucisk.
Co się ze mną dzieje?
Czy ja zwariwałem?
Jak wrócić do rzeczywistości?
Jak przywrócić wszystko na swoje miejsce?
Wszystko jest takie nierzeczywiste.
To jest jakiś obłęd.
Ja już nie mam siły.
Zaburzony1985
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 2 listopada 2019, o 13:49

9 lutego 2020, o 08:11

matts pisze:
9 lutego 2020, o 07:11
Szymon92 pisze:
8 lutego 2020, o 15:25
matts pisze:
8 lutego 2020, o 15:13
Pomocy!!!
To jest już k... a jakiś koszmar. Jak tu żyć, jak się nie zabić.?
Miałem już różne myśli ( natręty), które ryły mój mózg ale to co się dzieje teraz to już jest naprawdę chyba mój koniec.
Ludzie błagam pomóżcie co mam robić?
Jakieś 2 miesiące temu żona leciałała na 4 dni do Polski (mieszkamy za granicą) a ponieważ pracuję mama przyjechała pomóc.
Nagle rozmawiając z nią przyszedł mi obraz przed oczy, myśl o pónagiej mamie (straszne).
Tak mnie to przeraziło że nie mogłem wybić tego z głowy. Nie spałem dwie noce. Po 4 dniach żona wróciła mama pojechała i wszystko przeszło. Dodam że od 10 lat mam problem z rocd tak mi się przynajmniej wydaje.
Jednak to co się dzieje ze mną od paru tygodni to już nawet nie koszmar, to jest dla mnie koniec świata i i tylko jedno wyjście w mojej głowie.
Nie chcę już żyć, nie poradzę sobie z tym.
Któregoś dnia na kolana usiadła mi córka i przez przypadek dotknęła mnie w miejsce intymne.
W momencie dostałem paniki o mało co nie zemdlałem. Od tej pory nie mogę se z tym poradzić bo do głowy zaczęły przychodzić mi nieczyste myśli o mojej córeczce, tak mnie to przeraża że nie daje już rady. Przecież ja nigdy nie potrafiłbym jej skrzywdzić, ale to że potrafiłem tak pomyśleć, Boże, kim, czym ja jestem. Ludzie ja już wariuję, ja chyba oszaleję!!!
Pomocy!!!
Hej!
Spokojnie, nie wariujesz i na pewno nie oszalejesz 😉
Właśnie tak działają natręty. Uderzają w to, co najbardziej kochamy. Są całkowicie sprzeczne z tym, czego chcemy. Podam Ci przykład.. Ja kiedyś miałem myśli, że zrobię krzywdę mojej córeczce. Bałem się tego, ale wiedziałem, że nie mógłbym tego zrobić. Im bardziej walczyłem z natrętem tym bardziej mnie dobijał. Pomogło olewanie, nie nadawanie wartości, nie zaglabianie się w nią. Po czasie wszystko ustąpiło. Jak widzisz nie zwariowałem 😛
Co się ze mną dzieje? Czuję się taki odrealniony, miesza mi się wszystko w głowie, jakbym nie poznawał kto jest kim ?
Jestem zrozpaczony. Nie wiem co mam robić.
Próbowałem olewać te myśli ale strach mną tak zawładnął ze juz wszystko mi się pomieszało. Czuję się jakbym tracił zmysły i nie mam do kogo z tym iść.
Do tego jeszcze od paru dni mam bóle w podbrzuszu i narządów płciowych. I takie jakby parcie i ucisk.
Co się ze mną dzieje?
Czy ja zwariwałem?
Jak wrócić do rzeczywistości?
Jak przywrócić wszystko na swoje miejsce?
Wszystko jest takie nierzeczywiste.
To jest jakiś obłęd.
Ja już nie mam siły.
Będzie dobrze nie masz jakiegoś psuchologa w pobliżu trzeba umówić wizytę może Ci coś zasugeruje na pewno nie zalamuj rąk 🙂🙂
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

9 lutego 2020, o 10:07

Victor pisze:
9 lutego 2020, o 00:31
Nerwyzestali pisze:
8 lutego 2020, o 15:43
Jak pojawia się u mnie to wrażenie, że ta chęć analizy nie wynika z zaburzenia tylko, że może powinienem to dobrze przeanalizować i wyciągnąć dobre wnioski, to staram się o tym myśleć tak, że jakby to były normalne analizy, to nie trwałyby one tak długo, nie powodowałyby takich emocji i napięcia. Po prostu bym przeanalizował jakiś temat i po sprawie.

W moim przypadku, czyli jak to w ruminacjach, nie mogę wyciągnąć wniosków z tych analiz, ciągle czuję chęć dalszej i głębszej analizy, wątpliwości co do faktu i jakości wykonanych analiz. Nawet przy ewidentnej bzdurze albo jasnym temacie czuję tą chęć i te wątpliwości.
Jak prawie w każdej formie zaburzenia lękowego tak i u Ciebie występuje ciągła silna chęć analizy jakiegoś tematu obaw. U Ciebie obawą jest akurat to, że nie dokonasz analizy prawidłowo i stąd dalsze wałkowanie tematu. Pytanie podstawowe czemu tak Ci zależy na poprawności tej analizy? Czemu nie możesz "zaryzykować" i poddać tematu obawy? Czy próbowałeś?
Czy ta obawa powiązana jest przy okazji z perfekcjonizmem, presjogennością? Wiadomo Ci coś o tym? Utrudnia to czasem w takich wypadkach puszczanie kontroli.

A druga sprawa to umiejętność przeczekiwania emocji jak napięcie, niepokój i ogólnie zły stan samopoczucia emocjonalnego. Bo zostawiając analizy takie emocje pojawią się zawsze i bez wstępnej akceptacji i przyzwalania na to o wiele szybciej wpada się w analizy ponownie (bo za długo wtedy nawet nie przeczekujemy).
Po prostu chciałem wiedzieć co powinienem zrobić w tej sprawie co mnie męczyła. Wyciągnąć dobre wnioski i podjąć decyzję chociaż wydaje mi się, że ta sprawa nie jest tak naprawdę poważna i takiej wagi.

Czasami mój umysł się uspokaja i nie czuję potrzeby analiz ale za jakiś czas znowu nachodzą mnie wątpliwości, czy aby na pewno nie powinienem tego przeanalizować jeszcze raz. Wtedy mój umysł jakby zapomina, że tego nie muszę robić, że jakaś sprawa jest bzdurą albo jest oczywista i tez nie wymaga analiz, itd.

Czuję chęć analizy albo upewniania się, że ta sprawa nie jest poważna i nie wymaga analiz (czyli też analiza).

Swego czasu tłumaczyłem sobie, że tak naprawdę te moje sprawy, które chcę analizować nie są poważne albo są oczywiste i nie wymagają analiz, a ja do nich wracam przez ruminacje (też to tłumaczyłem sobie ciągle, w ten sam sposób).

Dobrym, krótkim opisem mojego problemu jest "natrętne wątpliwości co do faktu i jakości wykonanych analiz" jak to przeczytałem kiedyś o ruminacjach.
Szymon92
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 309
Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29

9 lutego 2020, o 10:53

matts pisze:
9 lutego 2020, o 07:11
Szymon92 pisze:
8 lutego 2020, o 15:25
matts pisze:
8 lutego 2020, o 15:13
Pomocy!!!
To jest już k... a jakiś koszmar. Jak tu żyć, jak się nie zabić.?
Miałem już różne myśli ( natręty), które ryły mój mózg ale to co się dzieje teraz to już jest naprawdę chyba mój koniec.
Ludzie błagam pomóżcie co mam robić?
Jakieś 2 miesiące temu żona leciałała na 4 dni do Polski (mieszkamy za granicą) a ponieważ pracuję mama przyjechała pomóc.
Nagle rozmawiając z nią przyszedł mi obraz przed oczy, myśl o pónagiej mamie (straszne).
Tak mnie to przeraziło że nie mogłem wybić tego z głowy. Nie spałem dwie noce. Po 4 dniach żona wróciła mama pojechała i wszystko przeszło. Dodam że od 10 lat mam problem z rocd tak mi się przynajmniej wydaje.
Jednak to co się dzieje ze mną od paru tygodni to już nawet nie koszmar, to jest dla mnie koniec świata i i tylko jedno wyjście w mojej głowie.
Nie chcę już żyć, nie poradzę sobie z tym.
Któregoś dnia na kolana usiadła mi córka i przez przypadek dotknęła mnie w miejsce intymne.
W momencie dostałem paniki o mało co nie zemdlałem. Od tej pory nie mogę se z tym poradzić bo do głowy zaczęły przychodzić mi nieczyste myśli o mojej córeczce, tak mnie to przeraża że nie daje już rady. Przecież ja nigdy nie potrafiłbym jej skrzywdzić, ale to że potrafiłem tak pomyśleć, Boże, kim, czym ja jestem. Ludzie ja już wariuję, ja chyba oszaleję!!!
Pomocy!!!
Hej!
Spokojnie, nie wariujesz i na pewno nie oszalejesz 😉
Właśnie tak działają natręty. Uderzają w to, co najbardziej kochamy. Są całkowicie sprzeczne z tym, czego chcemy. Podam Ci przykład.. Ja kiedyś miałem myśli, że zrobię krzywdę mojej córeczce. Bałem się tego, ale wiedziałem, że nie mógłbym tego zrobić. Im bardziej walczyłem z natrętem tym bardziej mnie dobijał. Pomogło olewanie, nie nadawanie wartości, nie zaglabianie się w nią. Po czasie wszystko ustąpiło. Jak widzisz nie zwariowałem 😛
Co się ze mną dzieje? Czuję się taki odrealniony, miesza mi się wszystko w głowie, jakbym nie poznawał kto jest kim ?
Jestem zrozpaczony. Nie wiem co mam robić.
Próbowałem olewać te myśli ale strach mną tak zawładnął ze juz wszystko mi się pomieszało. Czuję się jakbym tracił zmysły i nie mam do kogo z tym iść.
Do tego jeszcze od paru dni mam bóle w podbrzuszu i narządów płciowych. I takie jakby parcie i ucisk.
Co się ze mną dzieje?
Czy ja zwariwałem?
Jak wrócić do rzeczywistości?
Jak przywrócić wszystko na swoje miejsce?
Wszystko jest takie nierzeczywiste.
To jest jakiś obłęd.
Ja już nie mam siły.
Od silnego lęku i stresu dostałeś derealizacji, która jest naturalnym stanem obronnym mózgu. Aby wrócić do normalnego stanu musisz wrzucić na luz, nie przejmować się tym stanem. Im bardziej będziesz się na nim skupiał, tym bardziej on będzie.
matts
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31

9 lutego 2020, o 14:35

Zaburzony1985 pisze:
9 lutego 2020, o 08:11
matts pisze:
9 lutego 2020, o 07:11
Szymon92 pisze:
8 lutego 2020, o 15:25


Hej!
Spokojnie, nie wariujesz i na pewno nie oszalejesz 😉
Właśnie tak działają natręty. Uderzają w to, co najbardziej kochamy. Są całkowicie sprzeczne z tym, czego chcemy. Podam Ci przykład.. Ja kiedyś miałem myśli, że zrobię krzywdę mojej córeczce. Bałem się tego, ale wiedziałem, że nie mógłbym tego zrobić. Im bardziej walczyłem z natrętem tym bardziej mnie dobijał. Pomogło olewanie, nie nadawanie wartości, nie zaglabianie się w nią. Po czasie wszystko ustąpiło. Jak widzisz nie zwariowałem 😛
Co się ze mną dzieje? Czuję się taki odrealniony, miesza mi się wszystko w głowie, jakbym nie poznawał kto jest kim ?
Jestem zrozpaczony. Nie wiem co mam robić.
Próbowałem olewać te myśli ale strach mną tak zawładnął ze juz wszystko mi się pomieszało. Czuję się jakbym tracił zmysły i nie mam do kogo z tym iść.
Do tego jeszcze od paru dni mam bóle w podbrzuszu i narządów płciowych. I takie jakby parcie i ucisk.
Co się ze mną dzieje?
Czy ja zwariwałem?
Jak wrócić do rzeczywistości?
Jak przywrócić wszystko na swoje miejsce?
Wszystko jest takie nierzeczywiste.
To jest jakiś obłęd.
Ja już nie mam siły.
Będzie dobrze nie masz jakiegoś psuchologa w pobliżu trzeba umówić wizytę może Ci coś zasugeruje na pewno nie zalamuj rąk 🙂🙂
Dzięki za wsparcie. Niestety nie radzę sobie z tym wszystkim, a psycholog, no cóż jest mały problem - mieszkam za granicą a z językiem aż tak płynnie u mnie to nie jest. Obawiam się, że przy takich terapiach to jest podstawą.
Po drugie boję się że jak bym powiedział jakie mam myśli mogliby mnie próbować odseparować od rodziny i jeszcze zamkli by mnie w psychiatryku.
Jak można być takim zwyrodnialcem. Dlaczego nie mogę być porostu normalny jak kiedyś. Straszne.
ODPOWIEDZ