Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 13 października 2021, o 14:07
Tylko ze teraz mam tak ze wszystkie stawy takie obolale robilem badań reumaitaldne i wszystko git.
Reumatolog dal inne badania pod kątem luszczycowego zapalenia stawow.
Gdzie nie mam luszczycy na ciele, nigdzie.
I nie miałem problemów ze stawami nigdy
Reumatolog dal inne badania pod kątem luszczycowego zapalenia stawow.
Gdzie nie mam luszczycy na ciele, nigdzie.
I nie miałem problemów ze stawami nigdy
-
- Gość
A na psychoterapię jakąś byś nie poszedł? Bo to może być psychosomatyczne... A żeby znaleźć źródło problemu czasem trzeba rozłożyć całe życie na czynniki pierwsze
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 26 października 2019, o 08:53
Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam. Jakiś czas temu to forum ratowało mnie z opresji. Nie wiem, czy umieszczam post w dobrym wątku, ale nie chcę śmiecić i zakładać nowego tematu
Z nerwicą lękową bujam się już dobre 11 lat (pierwszy atak paniki miałam w 2 klasie liceum). Nie będę się rozpisywać, jak multum lęków przeżyłam i jakie myśli natrętne miotały mną przez te wszystkie lata. Musiałabym chyba z tego zrobić książkę
Przychodzę z takim problemem. Dwa lata temu byłam pierwszy raz u psychiatry i wylądowałam na lekach (SSRI, escitalopram). Nie miałam wyjścia, miałam taki "strzał" nerwicy, że ten okres wspominam, jako jeden z gorszych w moim życiu. Ostatnio, po dwóch latach, zdecydowałam się na ich odstawienie. Od zeszłego wtorku jestem czysta. Z racji tego, że od jakiegoś czasu przyjmowałam dawkę 10 mg to zejście wyglądało tak, że przez 3 tygodnie przyjmowałam 5 mg a po tym, przez tydzień, 2,5 mg i finito. Lekarz ostrzegł mnie, że mogą pojawić się objawy grypopodobne jako skutek uboczny zakończenia terapii lekiem. Nic takiego nie miało miejsca, dosięgły mnie za to inne cuda wianki
Od półtorej tygodnia męczą mnie jakieś dziwne uczucia "porażenia prądem", szczególnie w obrębie twarzy. Pojawia się to też w dłoniach i stopach. Dzisiaj miałam takie strzały na raz, i na twarzy i w dłoniach i na stopach, że aż zaczęłam czuć się niepewnie chodząc. Konsultowałam się z moim psychiatrą. No nie dowiedziałam się nic mądrego. Stwierdził, że to może być nawrót nerwicy i żebym poczekała jeszcze z dwa tygodnie, lol...nie skomentuję. Dodam, że takie uczucia porażenia prądem miałam, np. w dniu pominięcia tabletki. Często to uczucie przypominało mi, że zapomniałam wziąć tabsa. To uczucie było wtedy jednak bardzo slabe do umiarkowanego. A teraz czuję się jak elektryk wkładający palce do kontaktu Mam wrażenie, że mogłabym oświetlić całe miasto, jakby ktoś umiał wykorzystać te moje wyładowania elektryczne.
Czy ktoś z Was miał takie skutki uboczne odstawienia leków SSRI? Zaczynam robić sobie banię, że mi tak zostanie, bo to już długo trwa....
Mam bardzo dużą świadomość nerwicy, wiem że leki tylko maskują objawy, ale czasami są po prostu potrzebne, żeby wstać z łóżka. Liczę się z ewentualnymi gorszymi okresami, gdzie nerwica da mi jeszcze popalić. Nie chciałam dłużej faszerować się lekami. Te prądy jednak tak mnie dobijają, że mam ochotę wrócić do nich.
PS. Po odstawieniu ogólnie mam lekki zjazd, obniżony nastrój, powrót niektórych objawów somatycznych mojej nerwicy. Mam jednak nadzieję, że z czasem się "wyrównam", jak tylko organizm przyzwyczai się do funkcjonowania bez wspomagaczy. Tylko te prądy...okropne
Z nerwicą lękową bujam się już dobre 11 lat (pierwszy atak paniki miałam w 2 klasie liceum). Nie będę się rozpisywać, jak multum lęków przeżyłam i jakie myśli natrętne miotały mną przez te wszystkie lata. Musiałabym chyba z tego zrobić książkę
Przychodzę z takim problemem. Dwa lata temu byłam pierwszy raz u psychiatry i wylądowałam na lekach (SSRI, escitalopram). Nie miałam wyjścia, miałam taki "strzał" nerwicy, że ten okres wspominam, jako jeden z gorszych w moim życiu. Ostatnio, po dwóch latach, zdecydowałam się na ich odstawienie. Od zeszłego wtorku jestem czysta. Z racji tego, że od jakiegoś czasu przyjmowałam dawkę 10 mg to zejście wyglądało tak, że przez 3 tygodnie przyjmowałam 5 mg a po tym, przez tydzień, 2,5 mg i finito. Lekarz ostrzegł mnie, że mogą pojawić się objawy grypopodobne jako skutek uboczny zakończenia terapii lekiem. Nic takiego nie miało miejsca, dosięgły mnie za to inne cuda wianki
Od półtorej tygodnia męczą mnie jakieś dziwne uczucia "porażenia prądem", szczególnie w obrębie twarzy. Pojawia się to też w dłoniach i stopach. Dzisiaj miałam takie strzały na raz, i na twarzy i w dłoniach i na stopach, że aż zaczęłam czuć się niepewnie chodząc. Konsultowałam się z moim psychiatrą. No nie dowiedziałam się nic mądrego. Stwierdził, że to może być nawrót nerwicy i żebym poczekała jeszcze z dwa tygodnie, lol...nie skomentuję. Dodam, że takie uczucia porażenia prądem miałam, np. w dniu pominięcia tabletki. Często to uczucie przypominało mi, że zapomniałam wziąć tabsa. To uczucie było wtedy jednak bardzo slabe do umiarkowanego. A teraz czuję się jak elektryk wkładający palce do kontaktu Mam wrażenie, że mogłabym oświetlić całe miasto, jakby ktoś umiał wykorzystać te moje wyładowania elektryczne.
Czy ktoś z Was miał takie skutki uboczne odstawienia leków SSRI? Zaczynam robić sobie banię, że mi tak zostanie, bo to już długo trwa....
Mam bardzo dużą świadomość nerwicy, wiem że leki tylko maskują objawy, ale czasami są po prostu potrzebne, żeby wstać z łóżka. Liczę się z ewentualnymi gorszymi okresami, gdzie nerwica da mi jeszcze popalić. Nie chciałam dłużej faszerować się lekami. Te prądy jednak tak mnie dobijają, że mam ochotę wrócić do nich.
PS. Po odstawieniu ogólnie mam lekki zjazd, obniżony nastrój, powrót niektórych objawów somatycznych mojej nerwicy. Mam jednak nadzieję, że z czasem się "wyrównam", jak tylko organizm przyzwyczai się do funkcjonowania bez wspomagaczy. Tylko te prądy...okropne
-
- Gość
Cześć! Ja miałam dokładnie to samo po tym leku... Tylko, że zaatakowała prawą stronę ciała... Cały czas mówiłam lekarce, że mi ten lek nie leży i żeby mi przepisała paroksetynę, która mi pomagała... A ona nie, zwiększyć dawkę... Już miałam wrażenie, że ona ma jakiś układ z firmą farmaceutyczną... W końcu sama przestałam to brać, a potem miałam stan jakbym udaru dostała, tak jakby mi się wyłączyła prawa półkula mózgu... Podejrzewam, że te leki mocno wpływają na hamowanie krzepnięcia krwi i po odstawieniu mogą się pojawić jakieś zatory w tętnicach... Ale to są tylko moje przypuszczenia... Przeszło mi dopiero jak zaczęłam brać paroksetynę, którą mi wypisał inny lekarz... polecam też ćwiczenia rozciągające splot słoneczny, ręce i szyję okolic tętnic szyjnychkaska93 pisze: ↑13 października 2021, o 19:18Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam. Jakiś czas temu to forum ratowało mnie z opresji. Nie wiem, czy umieszczam post w dobrym wątku, ale nie chcę śmiecić i zakładać nowego tematu
Z nerwicą lękową bujam się już dobre 11 lat (pierwszy atak paniki miałam w 2 klasie liceum). Nie będę się rozpisywać, jak multum lęków przeżyłam i jakie myśli natrętne miotały mną przez te wszystkie lata. Musiałabym chyba z tego zrobić książkę
Przychodzę z takim problemem. Dwa lata temu byłam pierwszy raz u psychiatry i wylądowałam na lekach (SSRI, escitalopram). Nie miałam wyjścia, miałam taki "strzał" nerwicy, że ten okres wspominam, jako jeden z gorszych w moim życiu. Ostatnio, po dwóch latach, zdecydowałam się na ich odstawienie. Od zeszłego wtorku jestem czysta. Z racji tego, że od jakiegoś czasu przyjmowałam dawkę 10 mg to zejście wyglądało tak, że przez 3 tygodnie przyjmowałam 5 mg a po tym, przez tydzień, 2,5 mg i finito. Lekarz ostrzegł mnie, że mogą pojawić się objawy grypopodobne jako skutek uboczny zakończenia terapii lekiem. Nic takiego nie miało miejsca, dosięgły mnie za to inne cuda wianki
Od półtorej tygodnia męczą mnie jakieś dziwne uczucia "porażenia prądem", szczególnie w obrębie twarzy. Pojawia się to też w dłoniach i stopach. Dzisiaj miałam takie strzały na raz, i na twarzy i w dłoniach i na stopach, że aż zaczęłam czuć się niepewnie chodząc. Konsultowałam się z moim psychiatrą. No nie dowiedziałam się nic mądrego. Stwierdził, że to może być nawrót nerwicy i żebym poczekała jeszcze z dwa tygodnie, lol...nie skomentuję. Dodam, że takie uczucia porażenia prądem miałam, np. w dniu pominięcia tabletki. Często to uczucie przypominało mi, że zapomniałam wziąć tabsa. To uczucie było wtedy jednak bardzo slabe do umiarkowanego. A teraz czuję się jak elektryk wkładający palce do kontaktu Mam wrażenie, że mogłabym oświetlić całe miasto, jakby ktoś umiał wykorzystać te moje wyładowania elektryczne.
Czy ktoś z Was miał takie skutki uboczne odstawienia leków SSRI? Zaczynam robić sobie banię, że mi tak zostanie, bo to już długo trwa....
Mam bardzo dużą świadomość nerwicy, wiem że leki tylko maskują objawy, ale czasami są po prostu potrzebne, żeby wstać z łóżka. Liczę się z ewentualnymi gorszymi okresami, gdzie nerwica da mi jeszcze popalić. Nie chciałam dłużej faszerować się lekami. Te prądy jednak tak mnie dobijają, że mam ochotę wrócić do nich.
PS. Po odstawieniu ogólnie mam lekki zjazd, obniżony nastrój, powrót niektórych objawów somatycznych mojej nerwicy. Mam jednak nadzieję, że z czasem się "wyrównam", jak tylko organizm przyzwyczai się do funkcjonowania bez wspomagaczy. Tylko te prądy...okropne
-
- Gość
Może też by się przydały ćwiczenia rozciągające okolic głowy szyi itd... Polecam kanał Purczyński na YouTube, fajne ćwiczenia, szybkie i skuteczne poprawiające krążenie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 26 października 2019, o 08:53
Rozumiem, tylko ja nie miałam takich objawów w trakcie brania tego leku (jedynie bardzo słabe uczucie porażenia prądem w dni, w które zapomniałam zażyć tabletki). Bardzo dobrze tolerowałam escitalopram. Mowa o czasie po zupełnym odstawieniu leku.madmag87 pisze: ↑13 października 2021, o 19:33Cześć! Ja miałam dokładnie to samo po tym leku... Tylko, że zaatakowała prawą stronę ciała... Cały czas mówiłam lekarce, że mi ten lek nie leży i żeby mi przepisała paroksetynę, która mi pomagała... A ona nie, zwiększyć dawkę... Już miałam wrażenie, że ona ma jakiś układ z firmą farmaceutyczną... W końcu sama przestałam to brać, a potem miałam stan jakbym udaru dostała, tak jakby mi się wyłączyła prawa półkula mózgu... Podejrzewam, że te leki mocno wpływają na hamowanie krzepnięcia krwi i po odstawieniu mogą się pojawić jakieś zatory w tętnicach... Ale to są tylko moje przypuszczenia... Przeszło mi dopiero jak zaczęłam brać paroksetynę, którą mi wypisał inny lekarz... polecam też ćwiczenia rozciągające splot słoneczny, ręce i szyję okolic tętnic szyjnychkaska93 pisze: ↑13 października 2021, o 19:18Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam. Jakiś czas temu to forum ratowało mnie z opresji. Nie wiem, czy umieszczam post w dobrym wątku, ale nie chcę śmiecić i zakładać nowego tematu
Z nerwicą lękową bujam się już dobre 11 lat (pierwszy atak paniki miałam w 2 klasie liceum). Nie będę się rozpisywać, jak multum lęków przeżyłam i jakie myśli natrętne miotały mną przez te wszystkie lata. Musiałabym chyba z tego zrobić książkę
Przychodzę z takim problemem. Dwa lata temu byłam pierwszy raz u psychiatry i wylądowałam na lekach (SSRI, escitalopram). Nie miałam wyjścia, miałam taki "strzał" nerwicy, że ten okres wspominam, jako jeden z gorszych w moim życiu. Ostatnio, po dwóch latach, zdecydowałam się na ich odstawienie. Od zeszłego wtorku jestem czysta. Z racji tego, że od jakiegoś czasu przyjmowałam dawkę 10 mg to zejście wyglądało tak, że przez 3 tygodnie przyjmowałam 5 mg a po tym, przez tydzień, 2,5 mg i finito. Lekarz ostrzegł mnie, że mogą pojawić się objawy grypopodobne jako skutek uboczny zakończenia terapii lekiem. Nic takiego nie miało miejsca, dosięgły mnie za to inne cuda wianki
Od półtorej tygodnia męczą mnie jakieś dziwne uczucia "porażenia prądem", szczególnie w obrębie twarzy. Pojawia się to też w dłoniach i stopach. Dzisiaj miałam takie strzały na raz, i na twarzy i w dłoniach i na stopach, że aż zaczęłam czuć się niepewnie chodząc. Konsultowałam się z moim psychiatrą. No nie dowiedziałam się nic mądrego. Stwierdził, że to może być nawrót nerwicy i żebym poczekała jeszcze z dwa tygodnie, lol...nie skomentuję. Dodam, że takie uczucia porażenia prądem miałam, np. w dniu pominięcia tabletki. Często to uczucie przypominało mi, że zapomniałam wziąć tabsa. To uczucie było wtedy jednak bardzo slabe do umiarkowanego. A teraz czuję się jak elektryk wkładający palce do kontaktu Mam wrażenie, że mogłabym oświetlić całe miasto, jakby ktoś umiał wykorzystać te moje wyładowania elektryczne.
Czy ktoś z Was miał takie skutki uboczne odstawienia leków SSRI? Zaczynam robić sobie banię, że mi tak zostanie, bo to już długo trwa....
Mam bardzo dużą świadomość nerwicy, wiem że leki tylko maskują objawy, ale czasami są po prostu potrzebne, żeby wstać z łóżka. Liczę się z ewentualnymi gorszymi okresami, gdzie nerwica da mi jeszcze popalić. Nie chciałam dłużej faszerować się lekami. Te prądy jednak tak mnie dobijają, że mam ochotę wrócić do nich.
PS. Po odstawieniu ogólnie mam lekki zjazd, obniżony nastrój, powrót niektórych objawów somatycznych mojej nerwicy. Mam jednak nadzieję, że z czasem się "wyrównam", jak tylko organizm przyzwyczai się do funkcjonowania bez wspomagaczy. Tylko te prądy...okropne
-
- Gość
Ja też nie miałam żadnych objawów w trakcie brania, on mi po prostu nie pomagał na depresję, czułam się nijak, a pod koniec brania to już jak robot bez emocji... Parestezje dopiero pojawiły się po odstawieniu
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam... I teraz też nie biorę żadnych leków i nie miałam nawrotu... Ale wiesz, nie jestem wyrocznią, możliwe że z innej przyczyny coś takiego się pojawiło... A że Ty masz podobnie, to tylko przypadek... Bo mówiłam psychiatrze i ona też nie słyszała, żeby ktoś się jej skarżył na podobne dolegliwości po odstawieniu tego leku
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam... I teraz też nie biorę żadnych leków i nie miałam nawrotu... Ale wiesz, nie jestem wyrocznią, możliwe że z innej przyczyny coś takiego się pojawiło... A że Ty masz podobnie, to tylko przypadek... Bo mówiłam psychiatrze i ona też nie słyszała, żeby ktoś się jej skarżył na podobne dolegliwości po odstawieniu tego leku
Ostatnio zmieniony 13 października 2021, o 20:12 przez madmag87, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 26 października 2019, o 08:53
Długo się z tym zmagałaś? U mnie już leci drugi tydzień i żadnej różnicy, jak było tak jest
-
- Gość
Ja to brałam przez pół roku... Jak to odstawiłam to te parestezje się nasilały z dnia na dzień, ale je bagatelizowałam... A jak już czułam tak silny ból w potylicy z prawej strony, że myślałam że umrę i zaczęłam chodzić po lekarzach ogólnych, znieczulicy totalnej na NFZ, to robili ze mnie wariatkę... I dopiero jak miałam szczęście nie zastać swojej psychiatry i poszłam do zastępczego to ten mi przepisała paroksetynę i objawy udaru minęły w zupełności dopiero po 3 miesiącach brania... Potem odstawiłam i nic mi się złego nie działo
PS
Jeszcze tam wyżej popatrz, jakbyś nie przeczytała, bo udostępniam post w tej samej sekundzie co Ty
PS
Jeszcze tam wyżej popatrz, jakbyś nie przeczytała, bo udostępniam post w tej samej sekundzie co Ty
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 26 października 2019, o 08:53
Ehhh, oki. Mam nadzieję, że to minie, bo nie zamierzam pchać się znowu w leki SSRI tylko dlatego, że mam skutek uboczny odstawieniamadmag87 pisze: ↑13 października 2021, o 20:16Ja to brałam przez pół roku... Jak to odstawiłam to te parestezje się nasilały z dnia na dzień, ale je bagatelizowałam... A jak już czułam tak silny ból w potylicy z prawej strony, że myślałam że umrę i zaczęłam chodzić po lekarzach ogólnych, znieczulicy totalnej na NFZ, to robili ze mnie wariatkę... I dopiero jak miałam szczęście nie zastać swojej psychiatry i poszłam do zastępczego to ten mi przepisała paroksetynę i objawy udaru minęły w zupełności dopiero po 3 miesiącach brania... Potem odstawiłam i nic mi się złego nie działo
PS
Jeszcze tam wyżej popatrz, jakbyś nie przeczytała, bo udostępniam post w tej samej sekundzie co Ty
-
- Gość
I tego Ci życzę, bo ten stan a la udar przysporzył mi tyle upokorzeń, że nawet nie chcę o tym myśleć... Pomyśl też jednak o jakimś sporcie poprawiającym krążenie, jeśli nie chcesz wracać do leków... Tak just in case... Bo serio jak w ulotce jest o zaburzeniach krzepnięcia krwi, więc po odstawieniu krew może momentalnie gęstnieje i organizm nie wyrabia
A robiłam też różne badania, w tym na boreliozę, także incydent ten jest wciąż dla mnie niewyjaśnioną zagadką
A robiłam też różne badania, w tym na boreliozę, także incydent ten jest wciąż dla mnie niewyjaśnioną zagadką
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 9 listopada 2020, o 11:12
Chciałabym Cię uspokoić - to objawy odstawienne. Też to miałam. 12 lat temu odstawiałam zmniejszając dawkę przez 2 miesiące. Wtedy odstawienie przeszło bezproblemowo. Po kilku latach musiałam wrócić do leków. Odstawianie trwało tylko 2 tyg. Jak już byłam czysta, organizm zaczął wariować i pojawiały się właśnie te opisywane przez Ciebie strzały. Do tego silne zawroty głowy i senność. Nie dawałam się wkręcać, że coś się ze mną dzieje. Po prostu starałam się to przetrwać. Do miesiąca po odstawieniu odczuwałam te strzały. Potem wszystko się wyciszyło. Nie dawaj się tym natręrnym myślom. Organizm musi się przyzwyczaić. Żywiłaś go regularnie przez 2 lata prochami. Teraz się ich domaga. To normalne. 3 głębokie oddechy i daj sobie czas. Powodzenia!kaska93 pisze: ↑13 października 2021, o 19:18Hej wszystkim! Dawno tu nie zaglądałam. Jakiś czas temu to forum ratowało mnie z opresji. Nie wiem, czy umieszczam post w dobrym wątku, ale nie chcę śmiecić i zakładać nowego tematu
Z nerwicą lękową bujam się już dobre 11 lat (pierwszy atak paniki miałam w 2 klasie liceum). Nie będę się rozpisywać, jak multum lęków przeżyłam i jakie myśli natrętne miotały mną przez te wszystkie lata. Musiałabym chyba z tego zrobić książkę
Przychodzę z takim problemem. Dwa lata temu byłam pierwszy raz u psychiatry i wylądowałam na lekach (SSRI, escitalopram). Nie miałam wyjścia, miałam taki "strzał" nerwicy, że ten okres wspominam, jako jeden z gorszych w moim życiu. Ostatnio, po dwóch latach, zdecydowałam się na ich odstawienie. Od zeszłego wtorku jestem czysta. Z racji tego, że od jakiegoś czasu przyjmowałam dawkę 10 mg to zejście wyglądało tak, że przez 3 tygodnie przyjmowałam 5 mg a po tym, przez tydzień, 2,5 mg i finito. Lekarz ostrzegł mnie, że mogą pojawić się objawy grypopodobne jako skutek uboczny zakończenia terapii lekiem. Nic takiego nie miało miejsca, dosięgły mnie za to inne cuda wianki
Od półtorej tygodnia męczą mnie jakieś dziwne uczucia "porażenia prądem", szczególnie w obrębie twarzy. Pojawia się to też w dłoniach i stopach. Dzisiaj miałam takie strzały na raz, i na twarzy i w dłoniach i na stopach, że aż zaczęłam czuć się niepewnie chodząc. Konsultowałam się z moim psychiatrą. No nie dowiedziałam się nic mądrego. Stwierdził, że to może być nawrót nerwicy i żebym poczekała jeszcze z dwa tygodnie, lol...nie skomentuję. Dodam, że takie uczucia porażenia prądem miałam, np. w dniu pominięcia tabletki. Często to uczucie przypominało mi, że zapomniałam wziąć tabsa. To uczucie było wtedy jednak bardzo slabe do umiarkowanego. A teraz czuję się jak elektryk wkładający palce do kontaktu Mam wrażenie, że mogłabym oświetlić całe miasto, jakby ktoś umiał wykorzystać te moje wyładowania elektryczne.
Czy ktoś z Was miał takie skutki uboczne odstawienia leków SSRI? Zaczynam robić sobie banię, że mi tak zostanie, bo to już długo trwa....
Mam bardzo dużą świadomość nerwicy, wiem że leki tylko maskują objawy, ale czasami są po prostu potrzebne, żeby wstać z łóżka. Liczę się z ewentualnymi gorszymi okresami, gdzie nerwica da mi jeszcze popalić. Nie chciałam dłużej faszerować się lekami. Te prądy jednak tak mnie dobijają, że mam ochotę wrócić do nich.
PS. Po odstawieniu ogólnie mam lekki zjazd, obniżony nastrój, powrót niektórych objawów somatycznych mojej nerwicy. Mam jednak nadzieję, że z czasem się "wyrównam", jak tylko organizm przyzwyczai się do funkcjonowania bez wspomagaczy. Tylko te prądy...okropne