Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

18 lipca 2021, o 21:18

Widzę że lęk to pewien nałóg mamy chęć o nim mówić i czuć, więc trzeba zamknąć lękliwa mordkę.
Ada13562
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 4 maja 2020, o 23:49

18 lipca 2021, o 23:20

DamianZ1984 pisze:
18 lipca 2021, o 17:38
Mnie zjada lęk przed zawałem boli mnie w klatce i zatyka mnie płytki oddech ale jestem na basenie i mimo kryzysu i hukowego humoru jestem u mówię Sobie że każdy kiedyś umrze szkoda życia ale chociaż nie położę sieci nie będę leżał niech są ataki trudno.
Ahhh te zawały. Tą nadpobudliwosc też mam . Czasami czuję się jakbym wypiła z 6 kaw naraz . Nie wiem co ze sobą zrobić ręce mi się trzęsą wtedy . Ciężko ogarnąć to wszystko . Ale narazie się u mnie uspokoiło .
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

19 lipca 2021, o 07:27

DamianZ1984 pisze:
18 lipca 2021, o 17:39
Boli jak cholera w środku że nie jestem taki jak dawniej że zawierzamy lękom ale będę żył i wychodził mimo wewnettzego niepokoju i lęku zaufam ludziom z forum którzy mówią że nic mi nie będzie. Zaufam Sobie
W ciągu tych kilku wpisów, powielasz dalej błędy, o których każdy Ci tu pisał. Nie porównuj swojego zaburzenia do innych, nie mów, że Ty masz gorzej i zazdrościsz komuś, że ma takie myśli, a nie to co Ty. Uwierz, że będąc w stanie lękowym, te myśli tak samo działałyby na Ciebie, jak ten wyimaginowany lękowy "niby-zawał".
Jedziesz na basen? Fajnie! Więcej takiej aktywności, wychodź z domu, ciesz się życiem, spotykaj się z sąsiadami, znajomymi itp. Czujesz, że wtedy zaczyna Ci nerwica wchodzić z nerwicowym zawałem? To mów sobie w głowie "dobra, dawaj ten zawał, raz a konkretnie, bo już mnie zaczynasz wkur.iać z tym, wolę paść niż się z Tobą męczyć.". Ja ostatnio byłem na imprezie i czuję, że robią mi się nogi z waty, kucie w klatce itp. i pierwsza myśl strach, ale w jednej chwili uśmiech i powiedziałem sobie w myślach "Zawał? Zaczynasz zabawę nerwico? To dawaj, najwyżej padnę, chu mnie to obchodzi. Już tyle tego mi dawałaś i nic się nie stało, więc pierdzielę Cię, nie będę tańczyć, jak mi zagrasz". I wiesz, co się stało? Gówno, po kilkunastu minutach nie było nic, przeszło. A dlaczego? Bo porzuciłem kontrolę, przyzwoliłem sobie na to i nie poszedłem za tym, co mi nerwica serwuje.
Tu nie chodzi o to, że Ty nie masz o tym mówić, jeśli naprawdę masz słabszy dzień, to wyżal się komuś, wygadaj, napisz posta, ale nie marudź codziennie, jeśli masz te same objawy od kilku lat. Powinieneś zrozumieć, że mimo dobrych wyników badań REALNIE NIC CI NIE JEST. A jedynie Twoje rozchwiane emocje serwują Ci taką zabawę. Dlatego jeśli jesteś na basenie i czujesz, że zaczynasz odczuwać kucie w klatce, to pływaj wtedy, pokaż swojemu umysłowi, że nic Ci nie jest, porzucaj tę kontrolę, nie daj się nerwicy. Jak Ci raz nie wyjdzie, próbuj drugi, trzeci i do skutku. To nie jest tak, że raz zrobisz, jak tu jest napisane i Ci przejdzie, nie. Jeśli będziesz, to sumiennie praktykować, to zobaczysz, że w końcu zaczniesz się śmiać z tych objawów pseudo zawału. Tu też ważna kwestia jest tego, że będą kryzysy, i na nie musisz sobie pozwolić, to że miesiąc będziesz sobie z tym radzić, to super, doceniaj każdy mały krok, ale jeśli przyjdzie dzień, że jednak nerwica będzie górą, to nie przejmuj się tym, tak w odburzaniu jest.
Dlatego stosuj się do tego, co jest na tym forum, nie rób z siebie męczennika, a uwierz, że w końcu i u Ciebie będzie lepiej. Nie jest to łatwe, ale czy chcesz resztę życia spędzić z nerwicą? Odburzanie to też jest spore cierpienie itp., ale naprawdę, lepiej pocierpieć przy odburzaniu się, niż cierpieć przez nerwicę, bo dajemy jej sobie wejść na głowę. Trzymam za Was i za siebie kciuki! :)
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

19 lipca 2021, o 13:15

DamianZ1984 pisze:
18 lipca 2021, o 17:36
Sebastian depresja cie zjada co przez to rozumiesz?
rozumiem to jako coraz czestsze i trwalsze obnizanie sie nastroju , bezsennosc i ruminacje
Mistrz 2021 (L)
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

19 lipca 2021, o 13:34

Po operacji wycięcia tarczycy mam cały czas złe wyniki morfologii i zaburzenia hormonalne a lekarze nie umieją tego zmienić. Jak wtedy dawać sobie radę z lekiem?
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

20 lipca 2021, o 17:59

Kurcze dziś od rana ból rwanie w klatce i pieczenie w klatce lekka chęć wymiotowania i co od rana ignoruje i nie mija, biorę oddech ciężko się bierze, i jak mam z tym iść gdzieś no nie da się. Pojechałem do sklepu to myśli umrę dziś napewno to nie nerwica. Siedzę jak baran zamknięty w sobie i czekam psiakostka wie na co
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

21 lipca 2021, o 07:41

DamianZ1984 pisze:
20 lipca 2021, o 17:59
Kurcze dziś od rana ból rwanie w klatce i pieczenie w klatce lekka chęć wymiotowania i co od rana ignoruje i nie mija, biorę oddech ciężko się bierze, i jak mam z tym iść gdzieś no nie da się. Pojechałem do sklepu to myśli umrę dziś napewno to nie nerwica. Siedzę jak baran zamknięty w sobie i czekam psiakostka wie na co
Dalej nie rozumiesz prostej zasady, to że Ty ignorujesz na siłę, bo z rana Cię dopadło pieczenie w klatce itp., to nie oznacza Ci, że to przejdzie, jak ręką odjął.
Ty musisz się wystawiać na te nerwicowe ataki, przyzwalać sobie na nie, bez żadnego marudzenia. Wiesz, że to od nerwicy, bo wiesz, to dlaczego dalej się tak nakręcasz? Skończ wierzyć w tę nerwicową iluzję, że to zawał, ile razy dziennie masz takie nerwicowe jazdy, że piecze Cię, boli itp.?
To teraz zadaj sobie pytanie, czy właściwie postępujesz. Tak to na siłę nakręcasz nerwicowe analizy, robisz coś na siłę, chcesz, żeby to przeszło już, natychmiast - a tak to nie działa. Spróbuj wystawić się na te wkrętki raz, drugi, trzeci, setny.. i zobaczysz, że w końcu zacznie, to przynosić pozytywne efekty. Gdyby to działało, że powiesz sobie raz "ryzykuję, dawaj mi nerwico ten zawał", to myślę, że nie byłoby tego forum, a jedynie zwykła strona z kilkoma radami/myślami, co masz robić, jak złapie Cię coś nerwicowego. Po co Ty się dalej z tym szarpiesz? Nie możesz powiedzieć sobie "kurw nerwico, w chu Cię mam i nie będziesz mną manipulować, daj mi spokój, wiem, że ten zawał, to tylko taka iluzja, dzięki której mam się bać, to nie jest prawda, nie mam zawału, nie pójdę za Tobą, więc odpuść sobie, bo wiem, czym jesteś, ja wstaję robić swoje, a Ty przyglądaj się tylko, jak zaczynam żyć swoim życiem, a nie nerwicową obłudą".
Powiedz mi ile energii poświęcasz na te nerwicowe żale, marudzenie, że dalej Cię to męczy, że w klatce boli i codziennie umierasz po kilka razy? No ile?
Nie lepiej tę energię przeznaczyć na coś innego? Skup się może na zabawie z dziećmi, na spotkanie z sąsiadami, zabierz żonę do kina, na zakupy, wciągnij się w wir życia codziennego. To nie jest łatwe dla osoby z zaburzeniem, właśnie, to nie jest łatwe dla osoby, która nic nie robi ku temu, aby się odburzyć.
Skieruj energię na swoje życie, na to żeby wyjść z tej iluzji, a nie karm tę energią swojego zaburzenia. To nie jest proste, ale kto powiedział, że ta droga jest prosta i z górki? Odburzanie to nie jest wejście na ruchome schody i zjechanie sobie z nich, trzymając się za barierkę, mając w głowie myśl, że dobrze, że nie musisz się męczyć i schodzić schodek po schodku. Zaburzenie nie jest niczym przyjemnym, ale Ty póki nie zaakceptujesz swojego stanu i tego, że przez jakiś czas będziesz się, tak czuć, to nie zrobisz postępu, dalej będziesz tu tkwił i narzekał. Odburzanie to ciężki proces, to są właśnie strome wejścia i upadki, wejdziesz pod górę 5 metrów, ale zaraz spadniesz 10 metrów, tylko Ty wtedy właśnie masz sobie na to przyzwolić, przyjąć to z pokorą, otrzepać się (czyli przyzwolić sobie na kryzys, nie szarpiąc się i pogodzić się z tym) i wchodzić dalej. Przyjmując właśnie taką postawę, dajesz swojemu zlęknionemu umysłowi sygnał, że Tobie nic nie jest, że Ty tę nerwicową iluzję, tę kurtynę odsuwasz i widzisz, że poza nią nic nie ma, żadnego zawału, śmierci, nie ma nic, jest Twoje życie bez zaburzenia lękowego. Tylko to trzeba coś dać od siebie, więc nie przeżywaj tego, że codziennie masz zawał, że Ty sobie powiesz "akceptuję" i ma mi, to przejść, nie - to tak nie działa. Niby znasz zasady i działanie mechanizmu lękowego, czyli reakcji, walcz bądź uciekaj, ale dalej się szarpiesz, jak takie małe dziecko, które nie rozumie, że za karę nie może pobawić się swoją ulubioną zabawką. Zrozum swój błąd, przemyśl, co zrobiłeś źle, pogódź się z tym i pokaż, że chcesz odzyskać swoją ulubioną zabawkę (czyli życie bez nerwicy), zmieniając swoje podejście do życia, do nerwicy, pokaż, że Ty już tak nie będziesz robić i wiesz, co zrobiłeś nie tak.
Dlatego nie skupiaj całej swojej uwagi na tym, co nerwica Ci serwuje, tylko poświęć tę energię nie na pielęgnacji swojego zaburzenia, a na techniki i sposoby, dzięki którym będziesz usuwać je ze swojego życia, bo w taki sposób sam sobie nie pomagasz.
Pozdrawiam!
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

21 lipca 2021, o 11:52

Oki a nie niszczę serca takim ryzykowaniem itd
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

21 lipca 2021, o 12:16

Nie! Bo ten ból chodź wydaje się realny jest iluzja!!!
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

21 lipca 2021, o 12:20

DamianZ1984 pisze:
21 lipca 2021, o 11:52
Oki a nie niszczę serca takim ryzykowaniem itd
Nie, wiadomo, że stres nie jest dobry dla organizmu, ale jak to napisał Victor, nasz organizm jest przygotowany na takie właśnie nerwicowe ataki, więc od ryzykowania nie stanie Ci się nic. Jedynie co Ci może się stać to, to że Twój zlękniony umysł dostanie sygnał, że Ty w końcu widzisz, że nic Ci się nie dzieje, że to wszystko co daje Ci nerwica, jest tylko i wyłącznie iluzją. Ryzykowanie samo w sobie, jest bodźcem, który uspokaja te zlęknione dziecko w Twojej głowie.

Przede wszystkim przeczytaj sobie na spokojnie kilka razy ten temat, albo wydrukuj go sobie i zaznacz z niego najważniejsze kwestie: ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-leczenie-t4106.html

Ryzykowanie to po prostu przełamywanie lęku, mimo, że masz objawy zawału (które mają Ci ten lęk nakręcać), to Ty nie zważając na nie, robisz swoje, nie zwracasz na to uwagi. Te somaty nic Ci nie zrobią, oprócz tego, że powodują wzrost lęku.

Z tego co pisałeś, to Twoje badania na serducho wyszły dobre, więc to tylko powinno być przypieczętowaniem, że to wszystko jest nerwicą i musisz zacząć coś z tym robić. :)
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

21 lipca 2021, o 14:50

Mój umysł mi mówi że tym razem możliwe że coś z sercem bo boli bardziej lepiej idź do kardiologa, tym razem napewno coś cie łapie, i najgorsze że ten ból potrafi 4 dni się utrzymywać, a w nocy śpię więc mam chyba już dowód że to mój umysł a nie serce chore.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 421
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

23 lipca 2021, o 09:30

Umysł nie mówi he-he
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

23 lipca 2021, o 17:18

Proszę powiedzcie mi czy to już jakąś psychoza, dziewczyna nie pojechała przezemnie do chorej babci 200km bo nie chciałem zostać z córką 8 letnia bo mówię że mam lęk gorsze tygodnie, zmiany leków, poprostu sam sobie ze sobą nie radzę a tu córka jeszcze, nie chce przy niej swirowac i zachowywać się tak jak się zachowuje, jakieś płaczę, duszności. Nie wiem czy jestem już takim samolubem przez to gówno, poprostu to mnie już pochłonęło, dziennie analiza od rana, lekka duszność cokolwiek odrazu myśli o śmierci, radosne! poprostu nie da się z tego wyjść ☹️☹️☹️☹️ od roku żyje tylko tym nic nie ma znaczenia.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

23 lipca 2021, o 17:19

Piszę do was w palczu i cierpieniu w głowie dziewczyna mnie zostawi już napewno, a nagle myśl o post zakuj fajnie ze jest. No nienormalne to jest. Psychiatryk mnie chce tam iść ale nie chce utrudniać życia innym.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

23 lipca 2021, o 17:20

Czy mam naprawdę postawić na jedną kartę i w tym bólach dusznościach i cierpieniu żyć jak dawniej, sam nie wiem czy wziąść wolne od ludzi, pracy i zamknąć się w jakiejs lecznicy na miesiąc.
ODPOWIEDZ