Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

21 kwietnia 2021, o 08:06

songoten pisze:
20 kwietnia 2021, o 22:16
JestemNadzieja pisze:
20 kwietnia 2021, o 20:05
songoten pisze:
20 kwietnia 2021, o 18:22
Hej. Kiedyś pisałem że odcina mnie czasami ale nie mam na myśli odrealnienia tylko bardziej osłabienie ogromne uczucie zmęczenia ospałość itp, dziś to znów miałem i............
zmiarzylem ciśnienie, było najniższe jakie odnotowałem w życiu. 106/69. Z tad moje pytanie, czy nerwica może mieć wpływ na obniżenie ciśnienia, do tej pory myślałem że nerwica może powodować skoki ciśnienia tylko do góry.

Często miewam takie ciśnienie a nawet niższe . I nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Też będę wdzięczna jak ktoś się wypowie
Sa ludzie którzy mają niskie średnie lub wyższe ciśnienie z natury. Ja zazwyczaj mam lekko powyżej średniej dlatego te które napisałem było jak dla mnie jakieś bardzo niskie. Zawsze dotychczas miałem podwyższone co najwyżej średnie.

Tak czy siak przyjacielu nie ma się co martwić. Ludzkie ciało jest jedną wielką zagadką i całkiem możliwe że nerwica obniżyła Ci ciśnienie. Nerwica potrafi symulować wiele innych chorób dlatego tak się jej boimy. A na marginesie mówiąc mi prawie 3 lata lata temu postawił lekarz diagnozę ,,padaczka skroniowa,, na leczenie się nie zgodziłam bo uważałam go za nie zbyt rzetelnego a dodatkowo zaraz po tej diagnozie wszelkie objawy tej rzekomej padaczki ustały i nie pojawiły się po dziś dzień . Minęły 3 lata i trafiłam na oddział neurologiczny z zapaleniem opon mózgowych i przy okazji pokazałam te stare wyniki EEG i wiesz co? Wszyscy neurolodzy powiedzieli że w badaniu nie widać żadnej padaczki,że jakas jedna minimalna zmiana jest na wykresie ale że nie żadna padaczka. Ucieszyłam się. W tym szpitalu podczas leczenia tych opon odkryli mi stwardnienie rozsiane i dali skierowanie do Wrocławia do poradni leczenia Stwardnienia i tam też pokazałam te EEG stare i Pani neurolog od stwardnienia rozsianego też powiedziała że żadnej padaczki nie ma. Powiedziałam że choruje na nerwicę silna od kilku lat i odparła że mogła to być tak silna nerwica ,która dawała podobne objawy jak padaczka skroniowa.. owszem EEG muszę powtórzyć i wtedy Pani doktor zobaczy ale ze starego badania nic nie wynika... A ten pierwszy lekarz już chciał mi dać leki na padaczkę (dobrze że więcej do niego nie poszłam) .Nerwica to podła bestia a najlepszym lekiem na nią jest ignorowanie jej.
:lov:
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

21 kwietnia 2021, o 14:15

Katja pisze:
21 kwietnia 2021, o 00:15
Livi pisze:
19 kwietnia 2021, o 18:39
Katja pisze:
19 kwietnia 2021, o 17:04


:lov:

To trzeba sobie gdzieś na łóżkiem dużymi literami napisać, że tworzymy i zmieniamy nasze życie poprzez działanie, nie przez same chęci, zrozumienie, myślenie czy mówienie o czymś. Nie przez rozmowy z terapeutą po których nic nie zmieniamy, terapeuta daje nam narzędzia, ale to my musimy zrobić z nich użytek. To przez nasze reakcje/działanie i konskwentne trzymanie się pewnych postaw (pomimo objawów, myśli czy cierpienia ) powstają nowe drogi neuronowe które zapisują się w naszej podświadomości. I to trzeba zrozumieć inaczej cały czas będziemy urwalać lękowe nawyki i żalić się, że nic na nas nie działa.
Zrozumienie jest owszem bardzo potrzebne jako punkt wyjścia, ale jest mnóstwo osób, które coś teoretycznie rozumie, ale w praktyce gdy pojawiają się jakieś sytuacje i związane z nimi myśli i emocje to załącza się im się schemat działania, znany schemat dzialania, urwalony w podświadmości ( a lęk jest bardzo silnym utrwalaczem ) w który idą jak śliwka w kompot. I to trzeba zmieniać pomimo dyskomfortu psychicznego, pomimo, że te schematy wchodzą z automatu, to trzeba sobie zdać z nich sprawę i robić na odwrót, przecierać nowe szlaki, które z czasem się utrwalą jako nawykowa reakcja.
Katja ja przez 1,5 miesiąca praktycznie 24h żyłam w lęku, dochodziły nowe objawy somatyczne (w sumie nadal żyję tylko więcej śpię po lekach). Nie wiedziałam, że to tylko nerwy, biegałam po lekarzach. Potem trafiłam jakoś w Google na trop, że mój drgający (ruszający) obraz, kłopoty z pamięcią, koncentracją, odcięcie od tego, co robiłam wcześniej, zanik uczuć i emocji, i to co mi się przytrafiło na samym początku może być od nerwów. Wylądowałam na tym forum chyba dzięki Youtube. Spałam po parę minut na dobę do 2-3 h, kilka razy 4h.
Dostałam leki od psychiatry, początki były kiepskie, ogromne napięcie i dół. Od jakichś 2 tygodni jest poprawa, ale szału nie ma. Głowa boli od ok. 23 stycznia codziennie - teraz już nie wiem czy od nerwów czy od leków. Obraz nadal drga, wczoraj popłakałam wieczorem, to jeszcze jakieś paski zrobiły się przed oczamini mgła na chwilę.
Całymi dniami jestem senna i zmęczona odkąd biorę leki.
Najgorsze chyba są szumy uszne. Miałaś może? Masz jakiś sposób jak z tym żyć? Ignorować? Miałam pisk od kilku lat taki cichy - nie wiem od czego, wraz z rozwijaniem się stanu lękowego (ok. połowy stycznia) zaczął narastać - potem gwizd, pisk jak hamujący pociąg. Dudnienia, buczenia, strzelanie przy połykaniu śliny. Teraz to już słyszę to wszędzie plus 2 lub 3 różne dzwonienia, które doszły wraz z rozpoczeciem zażywania leków. Aż głowa pęka, jakby drży wewnątrz. Nie mam sekundy spokoju od połowy stycznia.
Psychiatra mówiła, żeby nie myśleć o przeszłości. Wiem, ze o przyszłości lepiej też nie, ale trochę martwię się, że ten gwizd-pisk (okropnie głośny) i dzwonienia nie przejdą.
Chętnie rzuciłabym leki, ale wpaść w dół i rozkminiać, że jest tylko jedno wyjście nie chcę, bo mam małe dzieci, które i tak już przeżywają mój stan. Mam taki stan oszołomienia przez tą głowę, ruszający obraz i dźwięki, że ciężko opisać, ból karku, pleców nóg, rąk, szczękę mi ściska, aż zęby bolą, jeszcze problemy z pamięcią i taka mgła na przeszłość. Dzień w dzień 4 miesiąc się zaczyna. Wiem, że nie ja jedna.
To straszne, co może się stać z człowiekiem i powiedzą jak jedna psychiatra, u której byłam "na szczeście to tylko nerwy". Choć potem dodała "mocno panią złapało".

Pewnie powinnam już teraz przestać o tym myśleć, zacząć żyć jak dawniej. Mam takie momenty, że już teraz zaczynam, a za chwilę boom - a jak nie przestanie wyć w głowie? Jak głowa nie przestanie boleć? Jak rozchoruje się na coś innego po lekach?
Nie zamknęłam się w domu, porzuciłam dużo obowiązków domowych, ale mimo bólu i przerażenia chodziłam i chodzę do pracy. Staram się coś robić np. kolorowanki antystresowe, rolki jak pogoda pozwoli.
Znowu chciałabym się cieszyć życiem i uśmiechać jak dawniej.
Widzę, że umiesz podtrzymać na duchu :)
Może coś mi doradzisz.
Nie ma znaczenia, że nie zamknęłaś się w domu i nie porzuciłaś swoich obowiązków tzn dobrze, że tego nie zrobiłaś, ale nie to jest kluczowe, bo kluczowe jest to, że Ty wierzysz w zagrożenie i nie wierzysz w zmiane tego stanu , a wiara w zmianę prowadzi do zmiany. Masz dokładnie to w co wierzysz, bo zaburzenie lękowe jest stanem mentalnym, w którym popadamy w iluzje zagrożenia i tkwiąc w nim nakręcamy sobie reakcje stresową, która skutkuje ciągłymi objawami stresu i tym, że nasz organizm jest nieustanie zaagażowany w nieistniejącą walkę z zagrożeniem przez co czujemy się coraz gorzej z jednej strony właśnie z uwagi na objawy stresu, a z drugiej dlatego, że organizm zaagażowany w walkę odpuszcza sobie inne sprawy. Stąd np osoby, które mają zaburzenie lękowe często mają problemy z trawieniem, bo organizm nie będzie się zajmował trawieniem gdy szykuje się do walki. Dlatego lepiej nie jeść w silnym stresie.
Miałam różne stukania i wrażenie huku, wybuchu zaraz po przebudzeniu, co wynika z napięć ( wrażenie wybuchów, hamujących pociągów wynika m.in. z zaciskania się i rozlużniania mięśni głowy, jak gorzej spałam to miałam sporo taki objawów, teraz nie mam ich w ogóle ) , u każdego z nas kumulują się one w innych częściach ciała, u mnie akurat nie jest to głowa, aczkolwiek miałam taki czas po zdjęciu aparatu, że codziennie bolała mnie łepetyna, ale nie zajmowałam się tym i sam nie wiem kiedy przeszło.
Negatywne rozmyślanie w kierunku co to będzie jak coś tam powinnaś porzucić, tak nie myślimy i koniec kropka. Wiem, że gdy takie myśli przychodzą do głowy to ciężko się powstrzymać żeby nie podążać za nimi, ale trzeba konskwentnie odrzucac ten tok myślenia mówiąc sobie, będzie co będzie, pożyjemy zobaczymy, ja zakładam, że będzie ok. I to nie są żadne motywacyjne frazesy, tylko coś co wiele osób nijak nie może zrozumieć, że z pewnym tokiem myślenia trzeba się pożegnać. I nie ma znaczenia jak źle się przy tym będziesz czuć, jak mocne będą podstawy do obaw, jeśli cenisz sobie swoje zdrowie psychiczne to nie podążaj za obawami i nie czytasz w necie o chorobach. Jeżeli nie rozumiesz, że to Ci szkodzi to wiedz , że jest coś takiego jak "choroba" studentów medycyny którzy przez to, że muszą czytać o objawach chorób to zaczynają dostrzegać je u siebie i latać po lekarzach. Naprawdę sporo studentów medycyny przechodzi przez etap nieprzespanych nocy i urojonych chorób po ciągłej lekturze objawów.
Będziesz się cieszyć życiem, uśmiechać się i wszystko wróci do normy, ale musisz teraz trochę się przemęczyć, no bo stało się co stało, mleko się rozlało i wpadłaś w zaburzenie lękowe i nie ma co dumać nad przeszłością trzeba się skupic teraz nad tym żeby uspokoić stan emocjonalny żeby nie być w ciągłej reakcji walcz lub uciekaj. Co za tym dobrze że działasz, organizujesz sobie jakoś czas, jak najbardziej jak najwięcej śmiechu, relaksu, sportu ( ale bez przeciążania organizmu ), ale co najważniejsz to właściwa postawa, właściwe nastawienie i reakcje, odkręcanie lękowych nawyków, tu jest klucz do wyjścia ze stanu który jest iluzją wynikającą z przeciążenia układu nerwowego.

Pozdrawiam Cię serdecznie :friend:
Bardzo Ci dziękuję :)
Ja mam gwizd-pisk 24h bez przerwy, teraz bardzo głośny, w zasadzie wszedzie to słyszę. Biorę leki od 2 miesięcy. Po nich jeszcze mam dzwonienia w uszach, ale nastawiam się, że znikną po leczeniu albo nawet wcześniej. Tylko przez to ciężko zapomnieć o nerwicy. Mi ogólnie na "głowę" mocno się uparło. Teraz mam straszne napięcie (ciągnie, rwie) na plecach, karku, głowie - uszy, czoło, no już cała bolała. Aż wyraz twarzy mam taki groźny. Do tego chyba objawy DD 24h np. bujanie wzroku, problemy z pamięcią, zanik uczuć i emocji (choć choć już mniejszy).
Przykro, że nerwica łapie takie wspaniałe osoby jak Ty, bo widać w Tobie wielką dobroć i chęć pomocy.

Dzisiaj rozmawiając z mężem wspomniałam, że w szkołach powinni uczyć o objawach nerwicy, nawet w TV. Informować o objawach DD, że można to złapać po tych różnych dziwnych substancjach - zwłaszcza młodzież powinna to wiedzieć ku przestrodze.
O lekarzach lepiej nie wspominać, bo dla takiego neurologa, kardiologa czy rodzinnego, takie objawy powinny być bardzo znane. A mi żaden z nich nie powiedział, że bujanie obrazu czy problemy z pamięcią itd. są z nerwów. Mówiłam, że prwie nie śpię, opowiadałam o tym pierwszym "ataku". Teraz to w ogóle wszystko by na covid zrzucali. To forum powinno być bardziej znane. To jest przrrażające, co może się stać z człowiekiem.

Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia, wytrwałości i radości.
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

21 kwietnia 2021, o 21:04

Hej. Po kilku latach od postawienia diagnozy właśnie dzisiaj naszła mnie myśl jak rozróżnić nerwicę lękową od depresji...czasem myślę że możliwe że mam depresję a nie nerwicę. Jak to rozróżnić?
:lov:
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 421
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

21 kwietnia 2021, o 21:37

Do niepokoju, lęku myśli lękowych dodaj przygnębienie, apatie smutek myśli nie godne i wychodzi taki mix
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 851
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

22 kwietnia 2021, o 05:50

songoten pisze:
20 kwietnia 2021, o 18:22
Hej. Kiedyś pisałem że odcina mnie czasami ale nie mam na myśli odrealnienia tylko bardziej osłabienie ogromne uczucie zmęczenia ospałość itp, dziś to znów miałem i............
zmiarzylem ciśnienie, było najniższe jakie odnotowałem w życiu. 106/69. Z tad moje pytanie, czy nerwica może mieć wpływ na obniżenie ciśnienia, do tej pory myślałem że nerwica może powodować skoki ciśnienia tylko do góry.
Nie wiem czy nerwica może obnizac ciśnienie. Ale ja jak tylko mam niskie czyli właśnie jakieś 100/70 lub niższe to czuje się dramatycznie.(co w ostanim czasie bardzo często mi się zdarza) i wtedy normą są Zawroty głowy, chodzę doslownie jak pijana, zimno mi, brak chęci do czegokolwiek, mega rozdrażnienie, najlepiej jak się położę i żeby wszyscy mi dali spokój bo jestem tak bardzo zmęczona. Z czego to się bierze? Może czasem Pogoda? A Możliwe że od kręgosłupa bo mam wiecznie problem z piersiowym, parę dni temu byłam u mojego rehabilitanta i mówię mu o tym ciśnieniu i powiedział że takie przesunięcia jaki mnie się robią na odcinku piersiowy powoduje uciski i właśnie obniżenie ciśnienia. Coś w tym jest wcześniej zawsze miałam książkowe i bylo ok. Odkąd mam ten problem z kręgosłupem wiecznie wraca to niskie ciśnienie. Pod koniec grudnia kręgosłup mi ustawiał i było super. Zero dolegliwości! Później znów mi się przestawiło i wszystko wróciło. I tak kuźwa w kółko. Więc raczej nie jest zbieg okoliczności 😭😭😭😭😭
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

22 kwietnia 2021, o 07:19

Żakuj1497 pisze:
21 kwietnia 2021, o 21:37
Do niepokoju, lęku myśli lękowych dodaj przygnębienie, apatie smutek myśli nie godne i wychodzi taki mix
Jestem przygnębiona no bo jak nie być przygnębioną jak nie dość że zmagam się z nerwica od kilku lat to jeszcze mam stwardnienie niedawno wykryte,bóle w plecach od kilku miesięcy.. cały czas coś mnie boli,jestem.ospała i zmęczona a do tego powrót nerwicy. Nie czuje apatii ,wręcz przeciwnie . Nie mogę być sama w domu, jadę do rodziców i tam spędzam całe dnie gdy mam stany lękowe..
:lov:
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 851
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

22 kwietnia 2021, o 08:28

JestemNadzieja pisze:
22 kwietnia 2021, o 07:19
Żakuj1497 pisze:
21 kwietnia 2021, o 21:37
Do niepokoju, lęku myśli lękowych dodaj przygnębienie, apatie smutek myśli nie godne i wychodzi taki mix
Jestem przygnębiona no bo jak nie być przygnębioną jak nie dość że zmagam się z nerwica od kilku lat to jeszcze mam stwardnienie niedawno wykryte,bóle w plecach od kilku miesięcy.. cały czas coś mnie boli,jestem.ospała i zmęczona a do tego powrót nerwicy. Nie czuje apatii ,wręcz przeciwnie . Nie mogę być sama w domu, jadę do rodziców i tam spędzam całe dnie gdy mam stany lękowe..
Na pewno nie jest Ci lekko. Rozumiem że jak masz stwierdzone stwardnienie to jest pod opieką lekarza. A myślałas o wizycie u dobrego fizjoterapeuty lub osteopaty? Oni mają swoje spodobny i leczą ludzi że tak powiem kompleksowo. Ja ze swoimi bólami kręgosłupa mam wizytę na początku maja właśnie u fizjoterapeutki osteopatki. Kilka dni temu była u niej moja znajoma która od ponad roku miała bardzo duży ból w klatce piersiowej, nawet była tydzień w szpitalu bo podejrzawli serce. Ona jednym masażem zlikwidowała jej ból. Także może poszukaj kogoś takiego, być moze by pomógł. Neriwca to jedno ale życie w bólach to drugie i na pewno nie pomoże na psychikę. Ściskam
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

22 kwietnia 2021, o 12:41

znerwicowana_ja pisze:
22 kwietnia 2021, o 08:28
JestemNadzieja pisze:
22 kwietnia 2021, o 07:19
Żakuj1497 pisze:
21 kwietnia 2021, o 21:37
Do niepokoju, lęku myśli lękowych dodaj przygnębienie, apatie smutek myśli nie godne i wychodzi taki mix
Jestem przygnębiona no bo jak nie być przygnębioną jak nie dość że zmagam się z nerwica od kilku lat to jeszcze mam stwardnienie niedawno wykryte,bóle w plecach od kilku miesięcy.. cały czas coś mnie boli,jestem.ospała i zmęczona a do tego powrót nerwicy. Nie czuje apatii ,wręcz przeciwnie . Nie mogę być sama w domu, jadę do rodziców i tam spędzam całe dnie gdy mam stany lękowe..
Na pewno nie jest Ci lekko. Rozumiem że jak masz stwierdzone stwardnienie to jest pod opieką lekarza. A myślałas o wizycie u dobrego fizjoterapeuty lub osteopaty? Oni mają swoje spodobny i leczą ludzi że tak powiem kompleksowo. Ja ze swoimi bólami kręgosłupa mam wizytę na początku maja właśnie u fizjoterapeutki osteopatki. Kilka dni temu była u niej moja znajoma która od ponad roku miała bardzo duży ból w klatce piersiowej, nawet była tydzień w szpitalu bo podejrzawli serce. Ona jednym masażem zlikwidowała jej ból. Także może poszukaj kogoś takiego, być moze by pomógł. Neriwca to jedno ale życie w bólach to drugie i na pewno nie pomoże na psychikę. Ściskam
Byłam kilka razy u fizjo na masażu i na fali i na laserze. Moje bóle są dziwne bo są piekące a teraz doszła do tego głowa a mianowicie piekący ból potylicy. Co do stwardnienia to owszem mam lekarza we Wrocławiu ale muszę jeszcze jeden rezonans zrobić kręgosłupa szyjnego żeby mieć komplet badań i wtedy wdrożą leczenie.
Tyle lat miałam spokój od nerwicy. Zdarzały się malutkie epizody ale szybko mijały,teraz zaś męczy mnie 3 dzień. Pocieszam się że nie mam dd i ze te lęki nie są tak silne jak kilka lat temu. Ja akceptuje te objawy i pozwalam im być ale nerwica sama nakazuje się ich bać. Jak temu zaradzić? Myślę że jakby mnie nic nie bolało to nie miałabym nawrotu
:lov:
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

22 kwietnia 2021, o 14:49

Livi pisze:
21 kwietnia 2021, o 14:15
Katja pisze:
21 kwietnia 2021, o 00:15
Livi pisze:
19 kwietnia 2021, o 18:39


Katja ja przez 1,5 miesiąca praktycznie 24h żyłam w lęku, dochodziły nowe objawy somatyczne (w sumie nadal żyję tylko więcej śpię po lekach). Nie wiedziałam, że to tylko nerwy, biegałam po lekarzach. Potem trafiłam jakoś w Google na trop, że mój drgający (ruszający) obraz, kłopoty z pamięcią, koncentracją, odcięcie od tego, co robiłam wcześniej, zanik uczuć i emocji, i to co mi się przytrafiło na samym początku może być od nerwów. Wylądowałam na tym forum chyba dzięki Youtube. Spałam po parę minut na dobę do 2-3 h, kilka razy 4h.
Dostałam leki od psychiatry, początki były kiepskie, ogromne napięcie i dół. Od jakichś 2 tygodni jest poprawa, ale szału nie ma. Głowa boli od ok. 23 stycznia codziennie - teraz już nie wiem czy od nerwów czy od leków. Obraz nadal drga, wczoraj popłakałam wieczorem, to jeszcze jakieś paski zrobiły się przed oczamini mgła na chwilę.
Całymi dniami jestem senna i zmęczona odkąd biorę leki.
Najgorsze chyba są szumy uszne. Miałaś może? Masz jakiś sposób jak z tym żyć? Ignorować? Miałam pisk od kilku lat taki cichy - nie wiem od czego, wraz z rozwijaniem się stanu lękowego (ok. połowy stycznia) zaczął narastać - potem gwizd, pisk jak hamujący pociąg. Dudnienia, buczenia, strzelanie przy połykaniu śliny. Teraz to już słyszę to wszędzie plus 2 lub 3 różne dzwonienia, które doszły wraz z rozpoczeciem zażywania leków. Aż głowa pęka, jakby drży wewnątrz. Nie mam sekundy spokoju od połowy stycznia.
Psychiatra mówiła, żeby nie myśleć o przeszłości. Wiem, ze o przyszłości lepiej też nie, ale trochę martwię się, że ten gwizd-pisk (okropnie głośny) i dzwonienia nie przejdą.
Chętnie rzuciłabym leki, ale wpaść w dół i rozkminiać, że jest tylko jedno wyjście nie chcę, bo mam małe dzieci, które i tak już przeżywają mój stan. Mam taki stan oszołomienia przez tą głowę, ruszający obraz i dźwięki, że ciężko opisać, ból karku, pleców nóg, rąk, szczękę mi ściska, aż zęby bolą, jeszcze problemy z pamięcią i taka mgła na przeszłość. Dzień w dzień 4 miesiąc się zaczyna. Wiem, że nie ja jedna.
To straszne, co może się stać z człowiekiem i powiedzą jak jedna psychiatra, u której byłam "na szczeście to tylko nerwy". Choć potem dodała "mocno panią złapało".

Pewnie powinnam już teraz przestać o tym myśleć, zacząć żyć jak dawniej. Mam takie momenty, że już teraz zaczynam, a za chwilę boom - a jak nie przestanie wyć w głowie? Jak głowa nie przestanie boleć? Jak rozchoruje się na coś innego po lekach?
Nie zamknęłam się w domu, porzuciłam dużo obowiązków domowych, ale mimo bólu i przerażenia chodziłam i chodzę do pracy. Staram się coś robić np. kolorowanki antystresowe, rolki jak pogoda pozwoli.
Znowu chciałabym się cieszyć życiem i uśmiechać jak dawniej.
Widzę, że umiesz podtrzymać na duchu :)
Może coś mi doradzisz.
Nie ma znaczenia, że nie zamknęłaś się w domu i nie porzuciłaś swoich obowiązków tzn dobrze, że tego nie zrobiłaś, ale nie to jest kluczowe, bo kluczowe jest to, że Ty wierzysz w zagrożenie i nie wierzysz w zmiane tego stanu , a wiara w zmianę prowadzi do zmiany. Masz dokładnie to w co wierzysz, bo zaburzenie lękowe jest stanem mentalnym, w którym popadamy w iluzje zagrożenia i tkwiąc w nim nakręcamy sobie reakcje stresową, która skutkuje ciągłymi objawami stresu i tym, że nasz organizm jest nieustanie zaagażowany w nieistniejącą walkę z zagrożeniem przez co czujemy się coraz gorzej z jednej strony właśnie z uwagi na objawy stresu, a z drugiej dlatego, że organizm zaagażowany w walkę odpuszcza sobie inne sprawy. Stąd np osoby, które mają zaburzenie lękowe często mają problemy z trawieniem, bo organizm nie będzie się zajmował trawieniem gdy szykuje się do walki. Dlatego lepiej nie jeść w silnym stresie.
Miałam różne stukania i wrażenie huku, wybuchu zaraz po przebudzeniu, co wynika z napięć ( wrażenie wybuchów, hamujących pociągów wynika m.in. z zaciskania się i rozlużniania mięśni głowy, jak gorzej spałam to miałam sporo taki objawów, teraz nie mam ich w ogóle ) , u każdego z nas kumulują się one w innych częściach ciała, u mnie akurat nie jest to głowa, aczkolwiek miałam taki czas po zdjęciu aparatu, że codziennie bolała mnie łepetyna, ale nie zajmowałam się tym i sam nie wiem kiedy przeszło.
Negatywne rozmyślanie w kierunku co to będzie jak coś tam powinnaś porzucić, tak nie myślimy i koniec kropka. Wiem, że gdy takie myśli przychodzą do głowy to ciężko się powstrzymać żeby nie podążać za nimi, ale trzeba konskwentnie odrzucac ten tok myślenia mówiąc sobie, będzie co będzie, pożyjemy zobaczymy, ja zakładam, że będzie ok. I to nie są żadne motywacyjne frazesy, tylko coś co wiele osób nijak nie może zrozumieć, że z pewnym tokiem myślenia trzeba się pożegnać. I nie ma znaczenia jak źle się przy tym będziesz czuć, jak mocne będą podstawy do obaw, jeśli cenisz sobie swoje zdrowie psychiczne to nie podążaj za obawami i nie czytasz w necie o chorobach. Jeżeli nie rozumiesz, że to Ci szkodzi to wiedz , że jest coś takiego jak "choroba" studentów medycyny którzy przez to, że muszą czytać o objawach chorób to zaczynają dostrzegać je u siebie i latać po lekarzach. Naprawdę sporo studentów medycyny przechodzi przez etap nieprzespanych nocy i urojonych chorób po ciągłej lekturze objawów.
Będziesz się cieszyć życiem, uśmiechać się i wszystko wróci do normy, ale musisz teraz trochę się przemęczyć, no bo stało się co stało, mleko się rozlało i wpadłaś w zaburzenie lękowe i nie ma co dumać nad przeszłością trzeba się skupic teraz nad tym żeby uspokoić stan emocjonalny żeby nie być w ciągłej reakcji walcz lub uciekaj. Co za tym dobrze że działasz, organizujesz sobie jakoś czas, jak najbardziej jak najwięcej śmiechu, relaksu, sportu ( ale bez przeciążania organizmu ), ale co najważniejsz to właściwa postawa, właściwe nastawienie i reakcje, odkręcanie lękowych nawyków, tu jest klucz do wyjścia ze stanu który jest iluzją wynikającą z przeciążenia układu nerwowego.

Pozdrawiam Cię serdecznie :friend:
Bardzo Ci dziękuję :)
Ja mam gwizd-pisk 24h bez przerwy, teraz bardzo głośny, w zasadzie wszedzie to słyszę. Biorę leki od 2 miesięcy. Po nich jeszcze mam dzwonienia w uszach, ale nastawiam się, że znikną po leczeniu albo nawet wcześniej. Tylko przez to ciężko zapomnieć o nerwicy. Mi ogólnie na "głowę" mocno się uparło. Teraz mam straszne napięcie (ciągnie, rwie) na plecach, karku, głowie - uszy, czoło, no już cała bolała. Aż wyraz twarzy mam taki groźny. Do tego chyba objawy DD 24h np. bujanie wzroku, problemy z pamięcią, zanik uczuć i emocji (choć choć już mniejszy).
Przykro, że nerwica łapie takie wspaniałe osoby jak Ty, bo widać w Tobie wielką dobroć i chęć pomocy.

Dzisiaj rozmawiając z mężem wspomniałam, że w szkołach powinni uczyć o objawach nerwicy, nawet w TV. Informować o objawach DD, że można to złapać po tych różnych dziwnych substancjach - zwłaszcza młodzież powinna to wiedzieć ku przestrodze.
O lekarzach lepiej nie wspominać, bo dla takiego neurologa, kardiologa czy rodzinnego, takie objawy powinny być bardzo znane. A mi żaden z nich nie powiedział, że bujanie obrazu czy problemy z pamięcią itd. są z nerwów. Mówiłam, że prwie nie śpię, opowiadałam o tym pierwszym "ataku". Teraz to w ogóle wszystko by na covid zrzucali. To forum powinno być bardziej znane. To jest przrrażające, co może się stać z człowiekiem.

Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia, wytrwałości i radości.

Dziękuję za tak miłe słowa :lov: :lov: :lov:

Zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o edukacje. Ludzie tak naprawdę nie rozumieją jak działają, czym są emocje, myśli, nie szanują swojego zdrowia emocjonalnego, nie rozumieją jak to wszystko się ze sobą łączy.Objawy DD biorą za psychozy itp sprawy, silny lęk biorą za oznake zbliżającego się szaleństwa, utożsamiają się ze swoimi myślami nierozumiejąc czym one tak naprawdę są i doświadczają przez to poczucia winy, wstydu itd , nie potrafią zmienić swojego życia, bo nie rozumieją jak działa podświadomość i że przeprogramowanie pewnych postaw jest żmudnym procesem, bo nie jest łatwo zmienić coś co utrwaliło się lata temu i nasz mózg w naturalny sposób skręca w tą stronę. Słowem ludzie żyją nie rozumiejąc samych siebie.

Jeśli chodzi o zaburzenie to trzeba mieć świadomość, że stanie silnego lęku my nie myślimy racjonalnie , bo człowiek w stanie silnych emocji nie ma obiektywnego spojrzenia ( a często w ogóle mu go brak ), gdy jesteśmy radośni i przepełnia nas szczęście to zakładamy, że wszystko będzie dobrze nawet jeśli obiektywnie sytuacja jest taka sobie, zdaża się, że w eufori podejmujemy ryzykowane decyzje wierząc, że będzie ok, bo w takim jesteśmy stanie emocjonalnym i taka jest nasza interpretacja rzeczywistości. Oczywiście są osoby, które bardziej ulegają emocją i takie które robią to w mniejszym stopniu. W stanie silnego lęku też nie oceniamy racjonalnie i realnie sytuacji a przeceniamy ryzko i wszystko jawi nam się jako zagrożenie, trzeba też mieć świadomość , że w sytuacjach kryzysów, napięcia włącza się nasza podświadomość , która zapodaje nam schemat zachowania w który często bezrefleksyjnie idziemy wzmacniając tym ten schemat. Żeby wyjść z schematu trzeba zbudować nowe drogi neuronowe, a żeby to zrobić trzeba konsekwentnie przestrzegać ( ale też i z wyrozumiałością dla siebe, trzeba podejść do tego mądrze, ze zrozumieniem, że zmiana nawyku nie jest prostą sprawą i nie dzieje się w ciągu jednego dnia ) nowego zachowania.

Pozdrawiam :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 421
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

22 kwietnia 2021, o 16:33

Ciężko zrozumieć siebie gdy miało się kontakty z patologią, ciężko jest zrozumieć siebie gdy przez całe życie nikt cię nie wspierał wręcz odwrotnie, a jak zdarzały się takie chwile to ich nie rozumiałeś. Ciężko jest zrozumieć siebie gdy prawie całe życie to ucieczka lub walka. Łatwo jest pracować nad sobą gdy twardo stoi się na nogach, ma bliskich, pomoc gdy będzie taka potrzeba. Ciężej jest każdego dnia dbać o siebie bo tylko na siebie można liczyć. Los tak mnie rzucił że zostałem sam a społeczeństwo niektóre osoby wrzuca na margines i tyle, to nie jest życie, wolę zdechnąć samotnie niż z ku*rwami żyć. Nie potrafię zmienić swojego życia bo nikt mi nie pokazał jak się zmienia życie. Sam się tego uczę. A szaleństwo może być w pełni świadomości.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

22 kwietnia 2021, o 18:54

Ja po 3 dniach w miarę normalnego życia 😁dziś po słabo przespanej nocy znkw w dołkach i myślach mało przyjacielskich, ale cóż pisze post i nie marudze juz bo świadomy jest katji która mnie zjedzie 😁choc patrząc na moją masochizm chyba to lubię, dzis refleksja może wziąść te leki czemu się męczę a z drugiej strony czy te leki coś dadzą może już jestem bliżej niż dalej normalności, i właściwie o co mi chodzi przecież nie umieram fizycznie czego się boję i po co takie smutne rozzalone nastawienie.
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

22 kwietnia 2021, o 21:46

Znowu tu jestem... Ostatnio znowu mierze ciśnienie, dramatu nie ma ale przy większym i dłuższym wysiłku jestem jak pijany kręci mi się w głowie i ostatnio też miałem może nie ból ale ucisk pod sercem no powiedzmy że lekki ból też. No i znowu brne w tym kierunku że serce ciśnienie itd bo pierwszy atak w życiu właśnie miałem poprzedzony silnym bólem w klatce piersiowej. Więc do rzeczy, chce definitywnie rozprawić się z myślami że mam chore serce. Do tej pory robiłem tylko 3 razy ekg. Raz gdy mnie zabrało pogotowie przy pierwszym ataku gdy myślałem że właśnie przechodzę zawał, drugi raz w szpitalu przed operacja usunięcia torbieli zatoki szczękowej i jeszcze raz. Jak gdzie i jakie badania jeszcze zrobić żeby wykluczyć to serce? Prywatnie kardiolog czy rodzinny i on pokieruje dalej?
PS. przez ten rok wydałem już kupę pieniędzy sumując te wszystkie dotychczasowe badania wizyty leki. I wiecie co nic dotychczas mi to nie dało, leki nie pomogły, konkretnych diagnoz nie było dalej nic nie wiem. No może to że nie m guza mózgu bo robiłem też prywatnie rezonans magnetyczny. Gubię się już w tym wszystkim... Objawy się zmieniają, ja czuję się od ponad roku jak wrak, wszystko postrzegam jakoś inaczej, źle, myśli o śmierci, mam wrażenie że jestem w pieprzonym innym wymiarze i nie umiem się z tego wygrzebać do normalności.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1028
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

22 kwietnia 2021, o 21:57

Sontagen przyjacielu ja robiłem 5 razy ekg, echo i oprócz wysokiego ciśnienia w sumie 140/90 i pulsu 2 x razy na wizycie u kardiologa nic nie stwierdzili (w dodatku na wizycie byłem zestresowany, mimo że zapewnili mnie ze serducho zdrowe ja wciąż tak jak dzis po nieprzespanej nocy się wkrecam, więc nie wiem co mogę co doradzić, ja 3 dni miałem dobra postawę i żyłem, widzie że masz charakter podobny do Mnie, i ciężko ci zaakceptować ze jesteśmy poprostu zaburzeni psychicznie, nic nie pozostaje tylko żyć, i powoli naprawiać skrzywione myślenie. Wiem że pewnie cały dzień lęk ja go mam z 5 minut po obudzeniu, ale cóz staram się żyć? Słuchać Katji i mądrzejszych odemnie bo w tej chwili mimo że kiedyś byłem naprawdę fajny i pomagałem innym sam potrzebuje pomocy. SONTAGEN a jak praca rodzina bo u Mnie mają juz dość, i jak leki kompletnie nic nie dają? Jak długo bierzesz i co? Co do badań nawet jak Ci zrobią wszystkie to i tak znajdziesz sobie coś nowego póki jesteś w lęku, na chwilę pewnie pomoże. U mnie tak to wygląda.
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

23 kwietnia 2021, o 00:33

DamianZ1984 pisze:
22 kwietnia 2021, o 21:57
Sontagen przyjacielu ja robiłem 5 razy ekg, echo i oprócz wysokiego ciśnienia w sumie 140/90 i pulsu 2 x razy na wizycie u kardiologa nic nie stwierdzili (w dodatku na wizycie byłem zestresowany, mimo że zapewnili mnie ze serducho zdrowe ja wciąż tak jak dzis po nieprzespanej nocy się wkrecam, więc nie wiem co mogę co doradzić, ja 3 dni miałem dobra postawę i żyłem, widzie że masz charakter podobny do Mnie, i ciężko ci zaakceptować ze jesteśmy poprostu zaburzeni psychicznie, nic nie pozostaje tylko żyć, i powoli naprawiać skrzywione myślenie. Wiem że pewnie cały dzień lęk ja go mam z 5 minut po obudzeniu, ale cóz staram się żyć? Słuchać Katji i mądrzejszych odemnie bo w tej chwili mimo że kiedyś byłem naprawdę fajny i pomagałem innym sam potrzebuje pomocy. SONTAGEN a jak praca rodzina bo u Mnie mają juz dość, i jak leki kompletnie nic nie dają? Jak długo bierzesz i co? Co do badań nawet jak Ci zrobią wszystkie to i tak znajdziesz sobie coś nowego póki jesteś w lęku, na chwilę pewnie pomoże. U mnie tak to wygląda.
Nic mi nie doradzisz nie pomożesz czetam co jakiś czas tu posty... na początku to mi dużo dało teraz nie, nie wiem jakiś kolejny krok mam zrobić w przód ale konkretnie chciałbym wiedzieć co? Mam wrażenie że zrobiłem jakiś postęp i dalej stoję w miejscu. A teraz mam "a co jeśli" dziwne dla mnie to że po dłuższym wysiłku kręci mi się w głowie zaczynam rozmyślać nad tym i wychodzi mi że to może nie być od nerwicy.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

23 kwietnia 2021, o 07:54

Hej. Ja przechodzę przez etap wkręcania sobie zapalenia opon ponieważ w styczniu takowe rzeczywiście przechodziłam. Teraz przy kazdym bólu glowy zadręczam się że to być może powrót zapalenia. Przez te nakręcanie wróciła mi nerwica. Nie mam objawów jak przy zapaleniu opon bo nie wymiotuje i nie kreci mi się w głowie tylko boki mnie ta głowa ale tak się boję że i tak sobie to wmawiam. Jak sobie z tym poradzić?
:lov:
ODPOWIEDZ