Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

16 listopada 2019, o 00:24

Emi pisze:
15 listopada 2019, o 22:46
Mam ostatnio gorszy okres i nie mam się nawet komu wygadać. Już któryś raz było dobrze, a nadszedł kryzys ;( Powoli tracę nadzieję że z tego wyjdę. Nie wiem już jak mam do tego podejść :( Bardzo tęsknię za swoim życiem przed nerwicą. Ile bym teraz dała żeby cofnąć się o te kilka miesięcy wstecz i poczuć się tak jak wtedy. Moje życie powoli przestaje mieć sens. Ostatnio nic nie sprawia mi radości. Boję się że wpadam w depresję :(
Kochana daj sobie szansę. Jest Ci naprawdę ciężko, bo nerwica nie jest łatwym przeciwnikiem. Gdyby było łatwo to by nie było tego forum i ludzie latami nie siedzieli by w tym g*wnie. Nie wpadniesz w depresję, bo to są tylko stany depresyjne, które każdy z nas miał w nerwicy. Spowodowane jest to tym, że czasami tracimy już siły i wydaje nam się, że nasze życie nie wróci. Daj sobie czas. Oglądaj filmiki divovica, lub Ajahna Brahma, albo czytaj materiały Victora i Divina. Zawsze coś znajdziesz w nich nowego co pomoże zrobić krok do przodu.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

16 listopada 2019, o 22:30

W kwestii somatów dość szybko załapałam, że to iluzja ( zresztą mam już doświadczenie w tym względzie ) . Nie jest może tak, że luz blus jak mam atak paniki, ale nie dostaje już totalnej sraczki ( dosłownie i w przenośni ). Co jest moim problemem i co mnie najbardziej męczy to brak akceptacji niepewności i chyba brak zaufania do siebie + obsesyjna potrzeba kontroli i związana z tym potrzeba ciągłej analizy czy robię wszystko jak trzeba żeby wyjść z nerwicowego koła co wpycha mnie w nerwciowe koło. Wczoraj miałam super dzień i nagle wieczorem uczucie lęku, nerwowości i natrety, że wrócą mi natręty, że może nie tak się za to zabrałam, że po co te dialogi ( myślę, że dialogi z myślami fajnie się sprawdzaja przy np. myslach morderczych, ale już przy np. natrętnych niepewnościach mogą być problemem ). Paradoksalnie zbyt dobre samopoczucie ( i zbyt dużo wolnego czasu ) uruchomiło mi natręty, że zaraz coś się spierdol* a potem lęk, natręty no i się spierdolił*. :grr:
Na forum czasem toczą się dyskusje czy lepiej dochodzić do przyczyn czy lepiej zajmować się samym zaburzeniem, mój przykład jest dobrą ilustracją co się stanie jak perfekcjonistka z nerwicą natręctw weźmie się za szukanie przyczyn i dociekania i zrobi sobie z tego natręta. Jak sobie radzić z upierdliwą ( delikatnie rzecz ujmując ) potrzeba kontroli, z ciągłym upewnianiem się, ciągły ale może to nie tak, a co będzie jeśli...Z natury jestem raczej typem wojownika, jakies rady?
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 listopada 2019, o 00:13

Katja pisze:
16 listopada 2019, o 22:30
W kwestii somatów dość szybko załapałam, że to iluzja ( zresztą mam już doświadczenie w tym względzie ) . Nie jest może tak, że luz blus jak mam atak paniki, ale nie dostaje już totalnej sraczki ( dosłownie i w przenośni ). Co jest moim problemem i co mnie najbardziej męczy to brak akceptacji niepewności i chyba brak zaufania do siebie + obsesyjna potrzeba kontroli i związana z tym potrzeba ciągłej analizy czy robię wszystko jak trzeba żeby wyjść z nerwicowego koła co wpycha mnie w nerwciowe koło. Wczoraj miałam super dzień i nagle wieczorem uczucie lęku, nerwowości i natrety, że wrócą mi natręty, że może nie tak się za to zabrałam, że po co te dialogi ( myślę, że dialogi z myślami fajnie się sprawdzaja przy np. myslach morderczych, ale już przy np. natrętnych niepewnościach mogą być problemem ). Paradoksalnie zbyt dobre samopoczucie ( i zbyt dużo wolnego czasu ) uruchomiło mi natręty, że zaraz coś się spierdol* a potem lęk, natręty no i się spierdolił*. :grr:
Na forum czasem toczą się dyskusje czy lepiej dochodzić do przyczyn czy lepiej zajmować się samym zaburzeniem, mój przykład jest dobrą ilustracją co się stanie jak perfekcjonistka z nerwicą natręctw weźmie się za szukanie przyczyn i dociekania i zrobi sobie z tego natręta. Jak sobie radzić z upierdliwą ( delikatnie rzecz ujmując ) potrzeba kontroli, z ciągłym upewnianiem się, ciągły ale może to nie tak, a co będzie jeśli...Z natury jestem raczej typem wojownika, jakies rady?
Napisałaś, że coś się fajnie sprawdza na myśli mordercze a te o niepewności już nie, a ja powiem Ci, ze srutututu ;p
To jest taka sama sprawa, przejrzałem Twój pierwszy post i widać w nim tą potrzebę dużej kontroli, plus wiele natrętnych zaczepek aby analizować temat (kontrolować) i upewniać się przy okazji, ze na pewno będzie dobrze.
Myśli o niepewności jak to będzie i czy się nie spierdzieli służą temu samemu co myśli np. mordercze, czyli aby wkręcić Cie w szkodliwą analizę. Szkodliwą bo nic nie dająca Tobie poza negatywnymi emocjami i burdelem w głowie.
Do tego na myśli mordercze i analizę z tym tematem związaną co się robi? Zwykle trenuje jakieś odniesienie - np przyzwalam, niech sobie trwa a ja zajmę się życiem, dobra to tylko myśl więc ignoruję, to myśli a więc śmieci itp itd. Puszczamy wtedy kontrolę nad tematem czy mogę kogoś zamordować czy też nie.
Ale w Twoim wypadku jest to samo, myśli dotyczące niepewności to NADAL myśli, które prowadzą do NADAL takiej samej analizy, szkodliwej dla Ciebie. A wiec możesz też się do nich odnieść np. że niech będą ale nie potrzebuję analizować tego co mi zapodają. Oczywiście tu pojawia się problem z zaakceptowaniem niepewności i własnie dlatego dobrze by było tej niepewności trochę pozostawiać bez analizy - czy dobrze robię czy źle, co to będzie jak mi wróci itp.
A jak wrócą natręty? To przecież po to się cały czas w tym szkolisz żeby sobie je choćby przeczekać. A więc analiza nie jest potrzebna - choć czujesz to inaczej, wiem o tym - że wręcz powinnaś analizować, no bo jak to...jak nie zanalizuję to przecież nie wyjdę z zaburzenia, bo skąd będę wiedziała czy źle robię czy dobrze" itp. itd.

To tak samo ten z natrętami morderczymi analizuje bo...się boi, że może jednak to zrobić.

Już nawet nie wspominam o dawaniu sobie czasu... :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

17 listopada 2019, o 08:27

Ostatnio mam gorsze dni. Ruminacje ciągle mi dokuczają. Otworze rano oczy tylko, to od razu chęć analizy, czy rozwiałem wszystkie swoje wątpliwości z wczoraj.

Jak analizuje, to pojawia się napięcie i somaty. Jak nie to czuje dyskomfort i też napięcie. Tak źle i tak niedobrze. Nie wiem co z tym zrobić.

Dziś rano znowu to samo. Bliżej nieokreślone napięcie i chęć doszukiwania sie, czy na pewno wszystkie swoje wątpliwości mam wyjaśnione. Boje się, że przez to napięcie dostanę jakiegoś zawału, bo tak mnie męczą somaty przy tym.
zmeczona1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 6 listopada 2019, o 14:14

17 listopada 2019, o 13:54

mam depresje poporodową ,troje dzieci i nieradze sobie sama ze sobą tabletki brałam przerywałam leczenie ,a teraz trwam w leczeniu 1,5 miesiąca ,na dodatek mała dzidzia mi spadła z tapczana ,jestem okropną matką ,ciagle zamartwiam się o przyszłość naszą ,nie sprzątam prawie w ogóle ,niechce mi się nawet jesc .Nawet na te jedzenie nie zasługuje ,bo nic nierobie tylko się "użalam"nad sobą ,miałam dni spokojne ,ze nie płakałam ,a dziś znowu po 10 dniach przerwy.Boje się odpowiedzialności nad maleństwem w takim stanie.Mam meza który ma pretensje ,ze mecze go o swojej chorobie mówiąc.:-(( Chodze na terapie 11 sesji .na depresje ogólnie leczyłam się wcześniej ,ale zawsze pomagało jedno opakowanie leków ,teraz niewiem jak zyc .Czuje się winna ze maleństwu zgotowałam takie piekło ,bo co to za matka szlochająca po kątach i nic nie robiąca.niewiem po co to pisze ,ale wiem ze może ktoś mnie zrówna z ziemią ,ze mi dzidzia spadła ,jak ją nie upilnowałam ;-(
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

17 listopada 2019, o 17:33

zmeczona1 pisze:
17 listopada 2019, o 13:54
mam depresje poporodową ,troje dzieci i nieradze sobie sama ze sobą tabletki brałam przerywałam leczenie ,a teraz trwam w leczeniu 1,5 miesiąca ,na dodatek mała dzidzia mi spadła z tapczana ,jestem okropną matką ,ciagle zamartwiam się o przyszłość naszą ,nie sprzątam prawie w ogóle ,niechce mi się nawet jesc .Nawet na te jedzenie nie zasługuje ,bo nic nierobie tylko się "użalam"nad sobą ,miałam dni spokojne ,ze nie płakałam ,a dziś znowu po 10 dniach przerwy.Boje się odpowiedzialności nad maleństwem w takim stanie.Mam meza który ma pretensje ,ze mecze go o swojej chorobie mówiąc.:-(( Chodze na terapie 11 sesji .na depresje ogólnie leczyłam się wcześniej ,ale zawsze pomagało jedno opakowanie leków ,teraz niewiem jak zyc .Czuje się winna ze maleństwu zgotowałam takie piekło ,bo co to za matka szlochająca po kątach i nic nie robiąca.niewiem po co to pisze ,ale wiem ze może ktoś mnie zrówna z ziemią ,ze mi dzidzia spadła ,jak ją nie upilnowałam ;-(
Witaj, ewidentnie potrzebujesz pracy nad sobą. Żadne leki i terapia bez twojej inicjatywy nie pomogą Tobie. Na początek musisz zacząć być lepsza dla siebie. Jak możesz pisać, że na nic nie zasługujesz!!!! Zasługujesz na bardzo dużo. Urodzić 3 dzieci to jest bardzo wyczerpujące dla każdej kobiety. Twój organizm ma prawo nie mieć siły i dlatego tak teraz się czujesz. Twoje ciało daje ci znaki, że jesteś niedobra dla samej siebie. Nie napiszę ci, że masz się brać w garść, bo na pewno nie masz teraz na to siły. Powiem ci, że spójrz na siebie i swoje życie z boku. Zobacz co cię wykańcza? Ewidentnie widać w twoim przypadku, że patrzysz na innych co robią, jak robią i myślisz, że wszyscy szczęśliwi tylko ty nieudacznica i z niczym sobie nie radzisz i na nic nie zasługujesz. A to g*wno prawda. Jesteś najzwyczajniej w świecie zmęczona i jeszcze zamiast się wspierać dopierdzielasz sobie. Pozwól sobie być słabą!!! Wspieraj się!!! Pamiętaj, że osoba, z którą spędzasz najwięcej czasu to jesteś ty sama, więc musisz być dobra, wyrozumiała dla siebie. Nikt inny tego ci nie da tylko ty sama możesz sobie to dać!!!
Słoneczko1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 3 października 2019, o 13:50

17 listopada 2019, o 21:02

U mnie od kilku dni przygnębienie :(
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

17 listopada 2019, o 23:19

Victor pisze:
17 listopada 2019, o 00:13
Katja pisze:
16 listopada 2019, o 22:30
W kwestii somatów dość szybko załapałam, że to iluzja ( zresztą mam już doświadczenie w tym względzie ) . Nie jest może tak, że luz blus jak mam atak paniki, ale nie dostaje już totalnej sraczki ( dosłownie i w przenośni ). Co jest moim problemem i co mnie najbardziej męczy to brak akceptacji niepewności i chyba brak zaufania do siebie + obsesyjna potrzeba kontroli i związana z tym potrzeba ciągłej analizy czy robię wszystko jak trzeba żeby wyjść z nerwicowego koła co wpycha mnie w nerwciowe koło. Wczoraj miałam super dzień i nagle wieczorem uczucie lęku, nerwowości i natrety, że wrócą mi natręty, że może nie tak się za to zabrałam, że po co te dialogi ( myślę, że dialogi z myślami fajnie się sprawdzaja przy np. myslach morderczych, ale już przy np. natrętnych niepewnościach mogą być problemem ). Paradoksalnie zbyt dobre samopoczucie ( i zbyt dużo wolnego czasu ) uruchomiło mi natręty, że zaraz coś się spierdol* a potem lęk, natręty no i się spierdolił*. :grr:
Na forum czasem toczą się dyskusje czy lepiej dochodzić do przyczyn czy lepiej zajmować się samym zaburzeniem, mój przykład jest dobrą ilustracją co się stanie jak perfekcjonistka z nerwicą natręctw weźmie się za szukanie przyczyn i dociekania i zrobi sobie z tego natręta. Jak sobie radzić z upierdliwą ( delikatnie rzecz ujmując ) potrzeba kontroli, z ciągłym upewnianiem się, ciągły ale może to nie tak, a co będzie jeśli...Z natury jestem raczej typem wojownika, jakies rady?
Napisałaś, że coś się fajnie sprawdza na myśli mordercze a te o niepewności już nie, a ja powiem Ci, ze srutututu ;p
To jest taka sama sprawa, przejrzałem Twój pierwszy post i widać w nim tą potrzebę dużej kontroli, plus wiele natrętnych zaczepek aby analizować temat (kontrolować) i upewniać się przy okazji, ze na pewno będzie dobrze.
Myśli o niepewności jak to będzie i czy się nie spierdzieli służą temu samemu co myśli np. mordercze, czyli aby wkręcić Cie w szkodliwą analizę. Szkodliwą bo nic nie dająca Tobie poza negatywnymi emocjami i burdelem w głowie.
Do tego na myśli mordercze i analizę z tym tematem związaną co się robi? Zwykle trenuje jakieś odniesienie - np przyzwalam, niech sobie trwa a ja zajmę się życiem, dobra to tylko myśl więc ignoruję, to myśli a więc śmieci itp itd. Puszczamy wtedy kontrolę nad tematem czy mogę kogoś zamordować czy też nie.
Ale w Twoim wypadku jest to samo, myśli dotyczące niepewności to NADAL myśli, które prowadzą do NADAL takiej samej analizy, szkodliwej dla Ciebie. A wiec możesz też się do nich odnieść np. że niech będą ale nie potrzebuję analizować tego co mi zapodają. Oczywiście tu pojawia się problem z zaakceptowaniem niepewności i własnie dlatego dobrze by było tej niepewności trochę pozostawiać bez analizy - czy dobrze robię czy źle, co to będzie jak mi wróci itp.
A jak wrócą natręty? To przecież po to się cały czas w tym szkolisz żeby sobie je choćby przeczekać. A więc analiza nie jest potrzebna - choć czujesz to inaczej, wiem o tym - że wręcz powinnaś analizować, no bo jak to...jak nie zanalizuję to przecież nie wyjdę z zaburzenia, bo skąd będę wiedziała czy źle robię czy dobrze" itp. itd.

To tak samo ten z natrętami morderczymi analizuje bo...się boi, że może jednak to zrobić.

Już nawet nie wspominam o dawaniu sobie czasu... :D
Chodziło mi o to, że np. myśli mordercze łatwiej jest ośmieszyć. Z potrzebą kontroli odburzania jest o tyle trudniej, że wychodzenie z zaburzenia opiera się na świadomość pewnych spraw, na zdobywaniu wiedzy, ale co jeśli to stanie się natrętem. Tutaj nie możesz całkowicie odrzucić tematu, wyśmiać go, tylko chodzi o pewną granicę. O to, żeby dowiedzieć się co trzeba, wbić to do łepetyny i zastosować, a nie robić sobie z tego kolejnej obsesji.
Co do mojej potrzeby kontroli ( oczywiście ma to korzenie w dzieciństwie, w przejmowaniu roli dorosłych no taki można powiedzieć nerwicowy klasyk ) to dopiero niedawno zdałam sobie sprawę jak duża jest ta potrzeba i że np. moje poczucie winy po 10000 kłótni z powiedzmy mamą ( a przy moim i jej temperamencie o kłótnie nie trudno ) wynika z faktu, że ja uważam, że powinnam była jakoś temu zapobiec, nie dopuścić, przewidzieć, być bardziej asertywna, bardziej wyrozumiała, bardziej spokojna albo znowu bardziej zdecydowana albo już sama nie wiem bardziej co, bo od ciągłego myślenia o tym tak mi się już popierdol*, że na końcu już sama nie wiem co powinnam, ale wychodzi na to, że coś powinnam. Kolejny przykład to natręty to już nawet nie o to chodzi, że ja się ich boje, tylko o to, że jak wracają to wpadam w panikę, że znowu do nich dopuściłam, że coś nie zadziałało, że już się tak dobrze czułam i znowu będzie źle ;oh
To tyle tytułem "ale ja to mam gorzej" :^ , bo fakt jest taki, że co do zasady masz rację, tyle że czasem ciężko to u siebie zastosować
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

18 listopada 2019, o 02:25

W tym zawirowaniu co powinnaś a co nie powinnaś robić np. podczas kłótni i dążeniu do wybrania NAJLEPSZEJ opcji - najlepiej jest nie wybierać niczego i na start pozwolić na to co się po prostu zadziało. :)
To już samo w sobie będzie nauką puszczania kontroli. Bo temat sam w sobie jest tematem szerszym.

Co do pierwszej sprawy to oczywiście, że trudno. ;p Jak zawsze powtórzę, że gdyby to było proste to byśmy się tu nie spotkali. Gdybym wiedział, że to jest proste nie powtarzałbym tego wszystkiego.
Natomiast nadal uważam, że temat odburzania, który stanie się natrętem i ma mnóstwo wątpliwości wokół tego czy robię to źle, czy też dobrze (bo pojawiły się ponownie natręctwa) jest tym samym, co każda inna wątpliwość i myśl. Taki sam schemat.

Jest to po prostu myśl i wątpliwość, nie mniej, nie więcej. Uderzająca w Twoją pewną obecną wartość. Jeżeli podczas wychodzenia z zaburzeń, starasz się traktować myśli jako po prostu myśli i starasz się odejmować im znaczącej wartości poprzez różne własne reakcje lub brak reakcji, to robisz dobrze i tyle.
Nie ma sensu tego wałkować, bo nie jest kluczem to aby się myśli natrętnych pozbyć ale zmienić do nich stosunek. Tak jak i do emocji oraz innych objawów.
Tak więc na przyszłość, jak pojawi się wątpliwość czy dobrze działam czy nie i analiza za tym płynąca to krótko - NIE POTRZEBUJĘ tego - bo to myśl taka jak wszystkie inne.
A skoro wiesz, że to temat wracający wkoło i natrętnie, to śmiało możesz to wyśmiać, jako rzecz niepotrzebnie mieszająca Ci w głowie, usiłująca zmuszać do analizy w temacie - czy dobrze to robię czy nie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
zmeczona1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 6 listopada 2019, o 14:14

18 listopada 2019, o 07:07

Witam tak dużo prawdy jest w tym ,ze nie jestem dla siebie dobra ,bo cały czas siebie krytykuje ,ze za mało robię,ze wczoraj mięso przypaliłam ,wiem ze to są drobiazgi ,ale jestem dla siebie okropna.Ponieważ wcześniej radziłam sobie doskonale,cały dom ogarniałam ,sprawy urzędowe ,dzieci, zadania domowe z nimi robiłam ,sprzątałam ,ciasto upiekłam i ogólnie byłam dla nich podporą w każdej chwili .Teraz jak patrze na to z boku to widze jak bardzo zmienił się mój styl życia ,jestem bardziej zdołowaną sprzataczką i służącą w tym domu .Brakuje mi ciepłych słów ,miłości ,dobroci i pomocy w domu.Tak jestem potfornie zmeczona swoim zżyciem ,bo zawsze się poswiecałam dla nich ,a teraz kolejna istotka w moim zyciu do odchowania i zaczęło mnie to przerastać ,ze sobie nie radze.że warunki mieszkaniowe mogłybybyc lepsze ,ze nie mam za dużo dla maleństwa dla zaoferowania,a wydałam je na swiat ,jestem jej mamą ,a ze sobą sobie nie radze.Przeciez inni sobie radzą ,a ja jestem taka słaba ,a nie mam nikogo kogo bym mogła prosić o pomoc w domu.Jestem spanikowana ,wczorajszym zdarzeniem upadkiem dziecka z tapczanu ,na szczęście nic jej nie dolega ,ale moje skupienie się na sobie przyczyniło się do tego i chwila nieuwagi .Tak patrze na innych jak sobie doskonale radzą ,porównuje się do nich analizuje ,ze mi brakuje tego lub tamtego ,ze jestem mało zaradna.A na dodatek wpadłam w rutyne wykonuje te same czynności ten sam spacer ,opieka nad małą jest trochę nudna .Moje zycie się zmieniło o 180 stopni ,róznica miedzy dzieciakami jest 10 i 17 lat ,wiec spora .Mąz zapracowuje się ,aby sprostać moim marzeniem jest kupic dom do remontu ,swój osobny ,miec taką oazę spokoju .A ja czuje się winna ,ze nie pracuje zawodowo i nie zarabiam ,nie pomogam mu w tym dążeniu do celu .Inne matki swietnie sobie radzą na wielu płaszczyznach ,dom ,praca ,szkoła,a ja tez wcześniej byłam taka .Jest to dość skomplikowane to moje myslenie .Często dążyłam do tego ,aby być doskonała ,w sporcie czy w domu w porządkach .Niewiem czy można zrozumieć ten mój tok myslenia .? Do tego moja sylwetka zrobiła się okrągła ,a do sportu ciężko mi teraz wrócic w chwili obecnej .Teraz jeszcze doszły lęki o przyszłość moją ,dzieci .Nie miałam wcześniej zadnych lęków .?!Przerosło mnie to wszystko .
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

18 listopada 2019, o 13:55

Victor pisze:
18 listopada 2019, o 02:25
W tym zawirowaniu co powinnaś a co nie powinnaś robić np. podczas kłótni i dążeniu do wybrania NAJLEPSZEJ opcji - najlepiej jest nie wybierać niczego i na start pozwolić na to co się po prostu zadziało. :)
To już samo w sobie będzie nauką puszczania kontroli. Bo temat sam w sobie jest tematem szerszym.

Co do pierwszej sprawy to oczywiście, że trudno. ;p Jak zawsze powtórzę, że gdyby to było proste to byśmy się tu nie spotkali. Gdybym wiedział, że to jest proste nie powtarzałbym tego wszystkiego.
Natomiast nadal uważam, że temat odburzania, który stanie się natrętem i ma mnóstwo wątpliwości wokół tego czy robię to źle, czy też dobrze (bo pojawiły się ponownie natręctwa) jest tym samym, co każda inna wątpliwość i myśl. Taki sam schemat.

Jest to po prostu myśl i wątpliwość, nie mniej, nie więcej. Uderzająca w Twoją pewną obecną wartość. Jeżeli podczas wychodzenia z zaburzeń, starasz się traktować myśli jako po prostu myśli i starasz się odejmować im znaczącej wartości poprzez różne własne reakcje lub brak reakcji, to robisz dobrze i tyle.
Nie ma sensu tego wałkować, bo nie jest kluczem to aby się myśli natrętnych pozbyć ale zmienić do nich stosunek. Tak jak i do emocji oraz innych objawów.
Tak więc na przyszłość, jak pojawi się wątpliwość czy dobrze działam czy nie i analiza za tym płynąca to krótko - NIE POTRZEBUJĘ tego - bo to myśl taka jak wszystkie inne.
A skoro wiesz, że to temat wracający wkoło i natrętnie, to śmiało możesz to wyśmiać, jako rzecz niepotrzebnie mieszająca Ci w głowie, usiłująca zmuszać do analizy w temacie - czy dobrze to robię czy nie.

No właśnie, gdyby to było takie proste. Jak to pierwszy raz czytasz/słuchasz myślisz sobie "o to o mnie, czyli spoko teraz już wiem, że olać i będzie ok" tylko to dziadostwo będzie robiło wszystko żebyś nie olał i oczywiście jak dasz sobie spokój z jednym to zaraz czymś innym umili ci czas. Wczoraj siedzę sobie jak zawsze do Bóg wie której i oglądam jakieś bzdury, no i pierdziele analizy zgodnie z zaleceniem ,coś tam się oczywiście tli w mojej głowie więc jest jakieś napięcie, ale olewam, nagle w głowie mi się zakręciło i jakiś dziwny obraz się zrobił (pierwszy raz coś takiego ), ale luz myślę sobie, no pora spać, bo już ledwo siedziałam ( po co siedziałam nie pytać ), kładę się do łóżka, a tu taka myśl z dupy "a co będzie jak teraz nie zaśniesz, a spać ci się chce jak cholera, co będzie rano" i oczywiście puls poszybował ;oh I ja się pytam jak żyć tj. spać :no :dres:
No, ale racja, że nie ma co wałkować i analizować treści natrętów, bo nie w tym rzecz. Wiem, bo przechodziłam już kiedyś przez to, że nerwicy nie można karmić zainteresowaniem, bo wtedy rośnie i mnoży wątpliwości. I wiem już (czego mi może brakowało), że rzecz nie jest w tym żeby pozbyć się natrętów, tylko właśnie zmienić do nich stosunek wtedy przestaną być problem.

A co zawirowania w tym co powinnam robić to oczywiście masz rację, że jest to szerszy temat.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ania3428
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 5 sierpnia 2019, o 18:10

18 listopada 2019, o 17:51

No to czas na mój kryzys!
Ogólnie kryzys mam od ponad miesiąca. Zaburzenie mam jakieś półtora roku. Już było naprawdę całkiem dobrze :) Zaburzenie ze mną było, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało.
Od jakiegoś miesiąca pracuję nad sobą bardzo intensywnie, myśli racjonalizuje, uspokajam swoją głowę gdy tego potrzebuje. Nigdy wcześniej aż tak nad sobą nie pracowałam. I mam wrażenie, że jest jakiś kosmos. Tak silnych objawów dawno nie miałam.
Mimo wszystko nie wiem już co mam robić... Olewam je na tyle ile się da. Jest ciężko, bo objawy są silne. To co zwykle robiłam nie pomaga. Miałam naprawdę sporo kryzysów, nigdy nie bałam sie ich nawrotów bo wiem jak wychodzi sie z zaburzenia i to jest normalne. Ale tutaj napotkałam na ścianę.
Lęk bardzo silny 24/7. Nie potrafię spać. Jestem przemęczona ale zarazem nie umiem zasnąć.
Dodatkowo jestem w ciąży. I tutaj mam prawdziwe objawy dotyczące tego, czy mój ciągły stres i lęk nie będzie miało jakiegoś negatywnego wpływu.
Czy ktoś z Was tez tak miał, że było fajnie, radziliście sobie naprawdę dobrze, wręcz śmialiscie sie z objawów (bo mnie już smieszyły) a tutaj tak poważny kryzys ?
Awatar użytkownika
Sine
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 5 listopada 2017, o 10:24

18 listopada 2019, o 18:53

ania3428 pisze:
18 listopada 2019, o 17:51
No to czas na mój kryzys!
Ogólnie kryzys mam od ponad miesiąca. Zaburzenie mam jakieś półtora roku. Już było naprawdę całkiem dobrze :) Zaburzenie ze mną było, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało.
Od jakiegoś miesiąca pracuję nad sobą bardzo intensywnie, myśli racjonalizuje, uspokajam swoją głowę gdy tego potrzebuje. Nigdy wcześniej aż tak nad sobą nie pracowałam. I mam wrażenie, że jest jakiś kosmos. Tak silnych objawów dawno nie miałam.
Mimo wszystko nie wiem już co mam robić... Olewam je na tyle ile się da. Jest ciężko, bo objawy są silne. To co zwykle robiłam nie pomaga. Miałam naprawdę sporo kryzysów, nigdy nie bałam sie ich nawrotów bo wiem jak wychodzi sie z zaburzenia i to jest normalne. Ale tutaj napotkałam na ścianę.
Lęk bardzo silny 24/7. Nie potrafię spać. Jestem przemęczona ale zarazem nie umiem zasnąć.
Dodatkowo jestem w ciąży. I tutaj mam prawdziwe objawy dotyczące tego, czy mój ciągły stres i lęk nie będzie miało jakiegoś negatywnego wpływu.
Czy ktoś z Was tez tak miał, że było fajnie, radziliście sobie naprawdę dobrze, wręcz śmialiscie sie z objawów (bo mnie już smieszyły) a tutaj tak poważny kryzys ?
Ania z tego co widziałam na priv to bardzo dobrze działasz. Kryzysów będzie mnóstwo. Jeden słaby a drugi tak silny, ze masz wrażenie ze zaczynasz od początku ale tak nie jest. To tylko wrażenie ale jak z tymi najgorszymi kryzysami dasz rade to później jest z tymi słabszymi będzie lajtowo :-) co do snu to może przywiazujesz duża uwagę do tego czy zaśniesz czy nie? Ja miałam to samo i jak w końcu powiedziałam sobie, ze trudno najwyżej nie zasnę, mam to gdzieś to jakoś zaczęłam powolutku spać. (Choćby 3h w nocy). Co do ciąży, to nie martw się. Dziecko jest bezpieczne i nic mu nie grozi :-)
Możesz mieć albo wymówki albo rozwiązania, ale nie możesz mieć ich obu naraz.
ania3428
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 5 sierpnia 2019, o 18:10

18 listopada 2019, o 19:04

Ojjj ten właśnie taki jest :D i chyba za bardzo uwierzyłam że jestem na początku bo nie chce schodzić :D ja jestem uparta, nie odpuszczę mu tak łatwo :)
Ogólnie nigdy nie miałam problemu ze snem, ale teraz sobie zdałam sprawę że muszę się wysypiac bo mój obecny stan tego potrzebuje - w efekcie dostałam bezsenne noce. Nawet nie miałam kiedy tego przeanalizować, a ta cholera już była w mojej głowie i sama to sprowokowala.
No trudno, wróci to do normy :)
zmeczona1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 6 listopada 2019, o 14:14

19 listopada 2019, o 06:36

Witam ,pisze ponownie choć nikt mi jeszcze nie odpisał, zaczynam się przyzwyczajać .Pół nocy spie ,a pół nie .Przerasta mnie to bo dzieje się ze mną cos poważniejszego ,zaczynam wariować chyba.Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów, dodatkowo karmie piersią i sama niewiem czy to nie ma wpływu na brak działania leków.Lekarz wielokrotnie to daje mi do zrozumienia ,a ja jestem uparta i trwam nadal ,choć nieziemsko mi ciężko .Wczoraj nie mogłam znaleźć sobie miejsca ,nie robiłam w domu nic prócz ,wypożyczenia książki z biblioteki.Nie mogę zaplanować sobie nawet dnia i niewiem jak dalej zyc (trwac ) w takim stanie mam długo,boje się ze nigdy mi się nie poprawi i jestem lekkoodporna.Bo jak można to inaczej zrozumieć ,skoro nie działają .Wczoraj pół dnia przepłakałam .
ODPOWIEDZ