Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Vadim
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 1 kwietnia 2019, o 21:48

1 listopada 2019, o 19:09

dopaminka pisze:
1 listopada 2019, o 19:03
Hej
Przez rok temu przestałam chodzić do lekarza, brac leki, łudzilam się, ze z nerwica i fobia społeczną poradzę sobie sama. Bywało lepiej i gorzej, ale w końcu sie poddalam bo ta walka mnie już zmęczyla. Każdy lekarz mi radził psychoterapię ale tego unikalam. Teraz chce się wziąć w garsc i zamiast walki sam na sam pójdę na psychoterapię... Ale dopiero za miesiąc. A drugi rok studiów rozpoczęłam od października. No i tu sie zaczęło bo od pewnego czasu jest ze mna nie najlepiej. Wróciły do mnie zle rzeczy, czuje rezygnację i lęk. No i zmarla moja przyjaciolka a mój tata miał mikro udar, co tylko pogorszylo wszystko. Wrócił ten stan co kiedyś. Pierwsza wizyta u lekarza dopiero za miesiac a życie sypie mi się już teraz. Co byscie zrobili w mojej sytuacji?
Pozwolić sobie na słabość i rzucić studia, czy moze wziac przerwę na rok i za rok wystartować z nowa grupą? Moja mama by mi tego nie wybaczyla 😂 no właśnie, presja ze strony rodziców jest ogromna, bo dużo zlego przezyli i to ze poszłam na studia było dobrym aspektem ich życia.
Moj chłopak tez mnie za bardzo nie rozumie mimo, ze mowie mu co czuje..
Ja też jestem w dupie ale moim zdaniem nie rezygnuj, bo terapia trwa długo i są różne terapie, ja obecnie zmieniłem już 3 psychoterapeutę, a do tego jak masz fobię (miewam to w gorszym czasie) to na terapii będziesz i tak własnie musiała chodzić w takie miejsca jak uczelnia. Kiedyś sądziłem, że psychoterapia zaburzeń inaczej wyglada ale to inaczej nie pomaga i tak trzeba na końcu zacząć terapię dla lęków. Więc bezsensu rok marnować.
dopaminka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 26 października 2019, o 16:15

1 listopada 2019, o 19:17

Vadim pisze:
1 listopada 2019, o 19:09
dopaminka pisze:
1 listopada 2019, o 19:03
Hej
Przez rok temu przestałam chodzić do lekarza, brac leki, łudzilam się, ze z nerwica i fobia społeczną poradzę sobie sama. Bywało lepiej i gorzej, ale w końcu sie poddalam bo ta walka mnie już zmęczyla. Każdy lekarz mi radził psychoterapię ale tego unikalam. Teraz chce się wziąć w garsc i zamiast walki sam na sam pójdę na psychoterapię... Ale dopiero za miesiąc. A drugi rok studiów rozpoczęłam od października. No i tu sie zaczęło bo od pewnego czasu jest ze mna nie najlepiej. Wróciły do mnie zle rzeczy, czuje rezygnację i lęk. No i zmarla moja przyjaciolka a mój tata miał mikro udar, co tylko pogorszylo wszystko. Wrócił ten stan co kiedyś. Pierwsza wizyta u lekarza dopiero za miesiac a życie sypie mi się już teraz. Co byscie zrobili w mojej sytuacji?
Pozwolić sobie na słabość i rzucić studia, czy moze wziac przerwę na rok i za rok wystartować z nowa grupą? Moja mama by mi tego nie wybaczyla 😂 no właśnie, presja ze strony rodziców jest ogromna, bo dużo zlego przezyli i to ze poszłam na studia było dobrym aspektem ich życia.
Moj chłopak tez mnie za bardzo nie rozumie mimo, ze mowie mu co czuje..
Ja też jestem w dupie ale moim zdaniem nie rezygnuj, bo terapia trwa długo i są różne terapie, ja obecnie zmieniłem już 3 psychoterapeutę, a do tego jak masz fobię (miewam to w gorszym czasie) to na terapii będziesz i tak własnie musiała chodzić w takie miejsca jak uczelnia. Kiedyś sądziłem, że psychoterapia zaburzeń inaczej wyglada ale to inaczej nie pomaga i tak trzeba na końcu zacząć terapię dla lęków. Więc bezsensu rok marnować.
Dzięki za odpowiedź. A wiesz moze jak trafić na dobrego psychoterapeute? Szukac na ZnanyLekarz.pl? 😂 i niby szkoda roku, ale pominęłam juz dwa zjazdy i za tydzień kolejny. Jak myślę, ze mam tam "udawać" niezaburzoną, pełna energii i pewna siebie to mnie krew zalewa. Zreszta czuje, ze tam nie pasuje. Nie wiem nawet czy chcialabym to studiowac. Mam głowie mętlik I chciałabym gdzieś uciec.. Ale wiem ze jak sie poddam to moi rodzice będą mega smutni, nie chce im tego robić.
Vadim
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 1 kwietnia 2019, o 21:48

1 listopada 2019, o 19:46

Znanylekarz to ściema, w sensie takim, że są tam tylko pozytywne opinie, które są pompowane a negatywy usuwane. Poczytaj sobie o tym w google jest mnóstwo wątków. Ja zaczynałem przygodę od polecanej terapeutki psychodynamicznej ale to jeszcze na innym forum, potem miałem terapeutkę behawioralną, która jak się okazało też zajmuje się bardziej przeszłością. Niby obydwie były w porządku tylko, że gdyby nie to forum i kanał to bym nadal nie wiedział co mi dokładnie jest. Teraz się wkręcam dużo i poszedłem do nowej, która zajmuje się lękami ale też tak trochę chyba nie ogarnia tematu DD. Więc nie wiem tak do końca jak mogę ci pomóc. Unikałbym psychodynamicznej na początku, szukaj takich co zajmują się lękami. A co do twojego tematu to za bardzo chcesz się przypodobać innym i rodzicom i udawać. Po co? :)
Słoneczko1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 3 października 2019, o 13:50

1 listopada 2019, o 20:01

Dopaminka, mogę polecić ośrodek psychoterapii CBT (poznawczo-behawioralnej) ze Śląska. Prawdą natomiast jest, że każdemu odpowiada coś innego u psychoterapeutów, więc porady to jedno, a nasza własna relacja z terapeutą to drugie.


EDIT ottovanjaszczur - miałam to samo dwa i pół miesiąca temu. Przechodzi; bywają gorsze dni, ale jest lepiej. A co do myśli egzystencjalnych - pomyśl sobie, że to filtr nerwicowy, jak pisali odburzeni eksperci forum; tzn. nerwica zaburza postrzeganie rzeczywistości i myśli czy fakty, ktore nie budziły Twojego lęku i niepokoju, nagle zaczynają. Sama kilka miesięcy temu żartowałam z koleżanką, że każdy dzień przybliża nas do śmierci - co jest prawdą i w stanie niezaburzonym/odburzonym jest faktem, a w chwili zaburzenia budzi ogromny lęk, dyskomfort, czasami DD.
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

1 listopada 2019, o 20:12

ottovonjaszczur pisze:
1 listopada 2019, o 00:44
Już dzisiaj zaczynało być lepiej, już prawie puszczała mnie ta egzystka, jednak jak może mię opuścić coś, co uznałem za prawdę. Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Po co robić cokolwiek skoro to za chwilę będzie przeszłością, wspomnieniem. Nie pamiętam już dokładnie, co robiłem wczoraj, a co dopiero będzie za kilka lat. Nie przeraża mnie nawet to że umrę, tylko sama świadomość tego, że dzisiaj jest na przykład ostatni 1 listopada 2019 w historii. Więc zacznij coś robić, zacznij żyć, wykorzystaj dany ci czas można by powiedzieć.Tylko mnie to dobija. Po co się męczyć? Po co kogolwiek kochać? Wszyscy umrą, wszystko przeminie. Ja wiem, że to brzmi jak ględzenie zbuntowanego nastolatka, ale mi to huczy w głowie od miesiąca i nie daje żyć. Nic mi nie sprawia satysfakcji, nie mam żadnej motywacji. Słuchałem wczoraj DivoVica, ich odcinków o myślach egzystencjalnych. Nie potrafię zastosować tych rad i jakoś nie pasują mi te myśli wymienione w filmikach do mojego przypadku. Serio, bo na przykład taka myśl czy jest Bóg? może i jest straszna kiedy jest natrętna w stanie lękowym (nie chcę bagatelizować twojego cierpienia, jeśli się z nią męczysz), ale można od niej odwrócić uwagę właśnie skupiając się na innych sprawach, a u mnie to wygląda tak, że ja wszystkie sprawy traktuję równoważnie, jak nic. Chciałbym inaczej, ale ilekroć rozmawiam z mamą na przykład, to mi się robi smutno, bo wiem, że za chwilę przestaniemy rozmawiać, że za kolejną chwilę zapomnę o czym rozmawialiśmy i tak w kółko, aż ona umrze, a potem ja. Jeszcze dwa miesiące temu zupełnie inaczej patrzyłem na rzeczywistość. Byłem świadomy, że każda sekunda przybliża nas do śmierci, że wszystko jest chwilowe, ale nie przejmowałem się tymi sprawami, miałem swoje pasje, ambicje, przyjaciół, rodzinę itd. Czy ktoś miał podobnie i udało mu się na powrót zanurzyć w rzeczywistości? Pisałem już na forum i odpowiedzi ludzi mnie uspokoiły. Pisali, że to tylko objaw DD. Ale najgorsze jest to, że mi się to wydaje takie logiczne i racjonalne, że podejmowanie jakichkolwiek działań to tylko oszukiwanie się. Czuję się beznadziejnie, nie umiem sobie z tym poradzić.
To też swoje dorzucę, ze mam tak z tymi myślami jak i ty. Kiedyś pewne myśli o takiej tematyce nie sprawiały problemu ale to były myśli od czasu do czasu, w zaburzeniu jest ich przede wszystkim dużo więcej i są o wiele częstsze. Zupełnie jakby dana tematyka zwiększała się myślowo razy tysiąc.
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

1 listopada 2019, o 20:32

Nom serio aż mnie to śmieszy, w jak dziwnym stanie się znalazłem. No właśnie bo to tylko stan umysłu, nic więcej i tego się trzymam. Siedzę teraz na spotkaniu rodzinnym i przyglądam się ludziom, jak rozmawiają, śmieją się, narzekają (między innymi na upływający czas). Ale skoro oni jakoś żyją i nie mają takich rozkmin, to ja też nie muszę mieć, może wrócę do przyziemności. Daje mi to motywacje. Na wtorek jestem umówiony na terepię, jak znowu mi karzą brać leki to zacznę, tylko teraz nie dam sobie wkręcić żadnej schizy, pozdro, trzymajcie się z tymi derelkami.
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

2 listopada 2019, o 07:03

Hej kochani.. dawno mnie tu nie było- to chyba dobrze :) jednak 4 dni temu urodziłam moje pierwsze maleństwo i psychicznie jest ciężko :( cała ciąże świetnie zniosłam psychicznie, a teraz są lęki, płacz.. niby to normalne w połogu, ale ja zawsze wszystko odnoszę do mojej nerwicy :( właśnie zaczęłam się nakręcać, bo spałam z malutka przy sobie trzymając ją za plecki- a miałam sen ze szarpałam się z moim bratem i obudziłam się widząc ze potrząsnęłam córeczka kilka razy przez sen.. obudziłam się bo zaczęła kwilić :( jestem załamana, niby wiem ze zrobiłam to przez sen ale teraz nie mogę sobie wybaczyć ze mogłam jej zrobić krzywdę i ze jak mogłam ją taka malutka tak szarpnąć :( czuje się okropnie.. czy ktoś z Was tak miał ? Czy to nic złego ze zrobiłam to nieświadomie przez sen? Nie śniło mi się ze szarpalam córeczkę tylko ze kłóciłam się z bratem i jego szarpnęłam :( już pare razy wcześniej mi się zdarzało ze np śniło mi się ze kłócę się z mezem i nagle się wybudzam, patrzę a ja go np iszczypnelam albo uderzyłam :(
Awatar użytkownika
Anushka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 27 marca 2019, o 07:09

2 listopada 2019, o 20:43

kamila0530 pisze:
2 listopada 2019, o 07:03
Hej kochani.. dawno mnie tu nie było- to chyba dobrze :) jednak 4 dni temu urodziłam moje pierwsze maleństwo i psychicznie jest ciężko :( cała ciąże świetnie zniosłam psychicznie, a teraz są lęki, płacz.. niby to normalne w połogu, ale ja zawsze wszystko odnoszę do mojej nerwicy :( właśnie zaczęłam się nakręcać, bo spałam z malutka przy sobie trzymając ją za plecki- a miałam sen ze szarpałam się z moim bratem i obudziłam się widząc ze potrząsnęłam córeczka kilka razy przez sen.. obudziłam się bo zaczęła kwilić :( jestem załamana, niby wiem ze zrobiłam to przez sen ale teraz nie mogę sobie wybaczyć ze mogłam jej zrobić krzywdę i ze jak mogłam ją taka malutka tak szarpnąć :( czuje się okropnie.. czy ktoś z Was tak miał ? Czy to nic złego ze zrobiłam to nieświadomie przez sen? Nie śniło mi się ze szarpalam córeczkę tylko ze kłóciłam się z bratem i jego szarpnęłam :( już pare razy wcześniej mi się zdarzało ze np śniło mi się ze kłócę się z mezem i nagle się wybudzam, patrzę a ja go np iszczypnelam albo uderzyłam :(
Oczywiście, że to nic złego! Zrobiłaś to nieświadomie, przez sen. Przecież sama masz teraz jakieś wyrzuty sumienia, z tego powodu. Chociaż i tak niepotrzebnie! Dziecku nie stała się żadna krzywda. Nie będzie tego pamiętało w żadnym, najmniejszym stopniu. Jesteś przewrażliwioną mamą, dobrą mamą. Najlepszą dla swojego dziecka! Kiedyś Ci to powie samo, zobaczysz :lov:
"Dziś jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj" [Gandhi]

"Nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach,
to tylko złudzenie, więc
uwierz w siebie tak pokonasz lęk
to, co chcesz tu i teraz dzieje się
śmiało płyń pod prąd
na nieodkryty ląd" [Nieodkryty ląd, M. Podulka]
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

4 listopada 2019, o 06:53

Codziennie budze sie tak 2 godziny przed budzikiem i czuje niepokoj. Zasypiam na 10 min i sie budze. Towarzysza temu dziwne sny.
Wiem ze jest to spowodowane wysokim poziomem kortyzolu rano. Nie jest to przyjemne bo sie nie mozna wyspac i caly ranek jest nerwówka. Macie tez tak rano?
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

4 listopada 2019, o 07:22

Kajter pisze:
4 listopada 2019, o 06:53
Codziennie budze sie tak 2 godziny przed budzikiem i czuje niepokoj. Zasypiam na 10 min i sie budze. Towarzysza temu dziwne sny.
Wiem ze jest to spowodowane wysokim poziomem kortyzolu rano. Nie jest to przyjemne bo sie nie mozna wyspac i caly ranek jest nerwówka. Macie tez tak rano?
Ja bardzo dlugo tak miałam. I wtedy często włączałam sobie na słuchawki jakąś muzykę relaksacyjną, w którą się wsłuchiwałam, lub divovica. A czasami po prostu pozwalałam temu być. Często było tak, że człowiek jeszcze na trochę zasnął. Ogólnie nie nakręcaj się tym, bo szkoda twoich nerwów i szybciej przejdzie.
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

4 listopada 2019, o 08:34

Kajter pisze:
4 listopada 2019, o 06:53
Codziennie budze sie tak 2 godziny przed budzikiem i czuje niepokoj. Zasypiam na 10 min i sie budze. Towarzysza temu dziwne sny.
Wiem ze jest to spowodowane wysokim poziomem kortyzolu rano. Nie jest to przyjemne bo sie nie mozna wyspac i caly ranek jest nerwówka. Macie tez tak rano?
Mam podobnie rano stan zagrożenia. Trwa to już parę tygodni staram się nie zwracać uwagi.Ale jest to silny dyskomfort.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

4 listopada 2019, o 08:51

menago49 pisze:
4 listopada 2019, o 08:34
Kajter pisze:
4 listopada 2019, o 06:53
Codziennie budze sie tak 2 godziny przed budzikiem i czuje niepokoj. Zasypiam na 10 min i sie budze. Towarzysza temu dziwne sny.
Wiem ze jest to spowodowane wysokim poziomem kortyzolu rano. Nie jest to przyjemne bo sie nie mozna wyspac i caly ranek jest nerwówka. Macie tez tak rano?
Mam podobnie rano stan zagrożenia. Trwa to już parę tygodni staram się nie zwracać uwagi.Ale jest to silny dyskomfort.
To standard nerwicowy :) Też tak miałem i co jakiś czas to wraca w chwilach większego stresu, zmęczenia, obowiązków.

Spróbuj od razu wstawać, bez myślenia, zmuszania się do spania, etc. Zjedz śniadanie, poczytaj, obejrzyj coś w TV. Nie warto na tym się skupiać, bo to tylko potęguje to uczucie. Trzeba to zlać - trudne, ale możliwe. Kiedyś z tym napięciem żyłem cały dzień od rana do wieczora, teraz potrafię w miarę szybko się go pozbyć.

Mi pomagają także ćwiczenia. Jak masz telefon z Androidem polecam aplikację "7m workout" - 7 minutowe ćwiczenia na rozruszanie z rana. Masz kilka programów do wyboru. Jest w pełni darmowa.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

4 listopada 2019, o 10:28

Hej, dziś rano poczułam ten okropny lęk w klatce.. nie czułam go już ponad rok, wiec to naprawdę trudne :(
Od 6 dni jestem mama.. i jest bardzo słabo psychicznie :( niby wiem ze większość mam ma tzw baby blues ale ja od razu się nastawiam ze to nerwica wraca i niedługo nie będę w stanie zająć się mała :( ciagle mam jakieś myśli, ze jestem zła mama, ze może ja jej nie kocham itp:( bardzo chciałam dziecka, a teraz ciagle się zastanawiam czy to była mądra decyzja :( mam duże wsparcie w rodzicach i mężu, ale np dziś w nocy mąż się zajmował mała żebym ja mogła spac i jak przyniósł mi ją rano żeby się wymienić to od razu poczułam taki silny lęk.. jakbym nie chciała z nią być :( a chwile potem wyrzuty sumienia :(
Do tego martwię się, bo wczoraj przyszła do nas ciocia i jak się ze mną witała to powiedziała ze tylko bokiem bo ma końcówkę zimna :( i w sumie to nawet nie dała mi chyba buzi tylko zetknęliśmy się policzkami ale ja oczywiście przeżywam ze mogła mnie zarazić a ja całuje moja córeczkę i przeniosę na nią :( co prawda ja nigdy nie miałam zimna ale nerwica już mi tak miesza w głowie :( jestem przerażona. Do tego byliśmy wczoraj u teściów i mała bardzo płakała a teściowa dawała swoje dobre rady.. tak mnie to wyprowadzało z równowagi :( jeszcze potem wzięła mała na ręce- nie wiem czemu czułam złość.. jak moi rodzice ja noszą to nic takiego nie czuje .. jeszcze zaczęła ja całować po całej główce :( a ja oczywiście nie umiałam powiedzieć ze sobie nie życzymy :( i teraz chodzę wściekła bo się boje ze mogła ja czymś zarazić.. poza tym nie chce żeby ktoś poza mną i mezem ja całował :( masakra jestem przerażona ze ta nerwica tak mocno wraca :(
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

4 listopada 2019, o 13:28

kamila0530 pisze:
4 listopada 2019, o 10:28
Hej, dziś rano poczułam ten okropny lęk w klatce.. nie czułam go już ponad rok, wiec to naprawdę trudne :(
Od 6 dni jestem mama.. i jest bardzo słabo psychicznie :( niby wiem ze większość mam ma tzw baby blues ale ja od razu się nastawiam ze to nerwica wraca i niedługo nie będę w stanie zająć się mała :( ciagle mam jakieś myśli, ze jestem zła mama, ze może ja jej nie kocham itp:( bardzo chciałam dziecka, a teraz ciagle się zastanawiam czy to była mądra decyzja :( mam duże wsparcie w rodzicach i mężu, ale np dziś w nocy mąż się zajmował mała żebym ja mogła spac i jak przyniósł mi ją rano żeby się wymienić to od razu poczułam taki silny lęk.. jakbym nie chciała z nią być :( a chwile potem wyrzuty sumienia :(
Do tego martwię się, bo wczoraj przyszła do nas ciocia i jak się ze mną witała to powiedziała ze tylko bokiem bo ma końcówkę zimna :( i w sumie to nawet nie dała mi chyba buzi tylko zetknęliśmy się policzkami ale ja oczywiście przeżywam ze mogła mnie zarazić a ja całuje moja córeczkę i przeniosę na nią :( co prawda ja nigdy nie miałam zimna ale nerwica już mi tak miesza w głowie :( jestem przerażona. Do tego byliśmy wczoraj u teściów i mała bardzo płakała a teściowa dawała swoje dobre rady.. tak mnie to wyprowadzało z równowagi :( jeszcze potem wzięła mała na ręce- nie wiem czemu czułam złość.. jak moi rodzice ja noszą to nic takiego nie czuje .. jeszcze zaczęła ja całować po całej główce :( a ja oczywiście nie umiałam powiedzieć ze sobie nie życzymy :( i teraz chodzę wściekła bo się boje ze mogła ja czymś zarazić.. poza tym nie chce żeby ktoś poza mną i mezem ja całował :( masakra jestem przerażona ze ta nerwica tak mocno wraca :(
Przede wszystkim postaraj sobie to zracjonalizować, bo to wcale nie musi być nerwica. My po prostu wiele naszych sytuacji podpinamy pod tę łatkę, a wiadomo jesteśmy bardziej wyczuleni na najróżniejsze bodźce. Sam tak wiele razy robię, gdy np. jestem głodny, chce mi się pić, spadek cukru, jestem zestresowany pracą. Powinienem przypisać to do np. normalnego zmęczenia, a ja zaraz zaczynam analizowanie w stylu: o nie to NERWICA, to się nigdy nie skończy, itp. Oczywiście takie nakręcanie przywołuje od razu napięcie, a ono przynosi natrętne myśli o obrazy.

Staram się wtedy zracjonalizować emocje i daną sytuację np. ok nie wyspałem się, do tego nie jadłem przez 3-4 godziny, jestem po prostu zmęczony, kiedyś bym nawet za bardzo na to nie zwrócił uwagi, a teraz przez moje wyczulenie sam robię z tego tragedie. Nic mi się nie dzieję.

Może się to zdarzać tym bardziej, że masz małe dziecko. Sam to przerabiam od roku, a na pewno wiele osób bez zaburzeń lękowych ma jakieś kryzysy po narodzinach dziecka. Czasami jest ciężko, jest mało snu, ostatnio mały miał katarek więc 2 tygodnie to był ciągle sen przerywany. Trzeba w tym wszystkim szukać pozytywów i zwracać uwagę na piękne chwile. To, że czujemy się do dupy nie oznacza, że obok nas nie dzieje się nic dobrego. Staraj się tez relaksować w wolnych chwilach, proś rodzinę o pomoc. Wychodź na spacery z małym i trenuj wtedy uważność (to naprawdę super działa).
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
kamila0530
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 166
Rejestracja: 14 września 2017, o 15:27

4 listopada 2019, o 16:12

Nerwowy pisze:
4 listopada 2019, o 13:28
kamila0530 pisze:
4 listopada 2019, o 10:28
Hej, dziś rano poczułam ten okropny lęk w klatce.. nie czułam go już ponad rok, wiec to naprawdę trudne :(
Od 6 dni jestem mama.. i jest bardzo słabo psychicznie :( niby wiem ze większość mam ma tzw baby blues ale ja od razu się nastawiam ze to nerwica wraca i niedługo nie będę w stanie zająć się mała :( ciagle mam jakieś myśli, ze jestem zła mama, ze może ja jej nie kocham itp:( bardzo chciałam dziecka, a teraz ciagle się zastanawiam czy to była mądra decyzja :( mam duże wsparcie w rodzicach i mężu, ale np dziś w nocy mąż się zajmował mała żebym ja mogła spac i jak przyniósł mi ją rano żeby się wymienić to od razu poczułam taki silny lęk.. jakbym nie chciała z nią być :( a chwile potem wyrzuty sumienia :(
Do tego martwię się, bo wczoraj przyszła do nas ciocia i jak się ze mną witała to powiedziała ze tylko bokiem bo ma końcówkę zimna :( i w sumie to nawet nie dała mi chyba buzi tylko zetknęliśmy się policzkami ale ja oczywiście przeżywam ze mogła mnie zarazić a ja całuje moja córeczkę i przeniosę na nią :( co prawda ja nigdy nie miałam zimna ale nerwica już mi tak miesza w głowie :( jestem przerażona. Do tego byliśmy wczoraj u teściów i mała bardzo płakała a teściowa dawała swoje dobre rady.. tak mnie to wyprowadzało z równowagi :( jeszcze potem wzięła mała na ręce- nie wiem czemu czułam złość.. jak moi rodzice ja noszą to nic takiego nie czuje .. jeszcze zaczęła ja całować po całej główce :( a ja oczywiście nie umiałam powiedzieć ze sobie nie życzymy :( i teraz chodzę wściekła bo się boje ze mogła ja czymś zarazić.. poza tym nie chce żeby ktoś poza mną i mezem ja całował :( masakra jestem przerażona ze ta nerwica tak mocno wraca :(
Przede wszystkim postaraj sobie to zracjonalizować, bo to wcale nie musi być nerwica. My po prostu wiele naszych sytuacji podpinamy pod tę łatkę, a wiadomo jesteśmy bardziej wyczuleni na najróżniejsze bodźce. Sam tak wiele razy robię, gdy np. jestem głodny, chce mi się pić, spadek cukru, jestem zestresowany pracą. Powinienem przypisać to do np. normalnego zmęczenia, a ja zaraz zaczynam analizowanie w stylu: o nie to NERWICA, to się nigdy nie skończy, itp. Oczywiście takie nakręcanie przywołuje od razu napięcie, a ono przynosi natrętne myśli o obrazy.

Staram się wtedy zracjonalizować emocje i daną sytuację np. ok nie wyspałem się, do tego nie jadłem przez 3-4 godziny, jestem po prostu zmęczony, kiedyś bym nawet za bardzo na to nie zwrócił uwagi, a teraz przez moje wyczulenie sam robię z tego tragedie. Nic mi się nie dzieję.

Może się to zdarzać tym bardziej, że masz małe dziecko. Sam to przerabiam od roku, a na pewno wiele osób bez zaburzeń lękowych ma jakieś kryzysy po narodzinach dziecka. Czasami jest ciężko, jest mało snu, ostatnio mały miał katarek więc 2 tygodnie to był ciągle sen przerywany. Trzeba w tym wszystkim szukać pozytywów i zwracać uwagę na piękne chwile. To, że czujemy się do dupy nie oznacza, że obok nas nie dzieje się nic dobrego. Staraj się tez relaksować w wolnych chwilach, proś rodzinę o pomoc. Wychodź na spacery z małym i trenuj wtedy uważność (to naprawdę super działa).
Dzięki wielkie :) rzeczywiście wszystko od razu przypisuje nerwicy i ze to jej nawrot.. mimo ze większość kobiet w połogu ma ten baby blues..

Martwi mnie jeszcze jedno.. dziś byłam u psychologa, i od 10 mała jest z moimi rodzicami, miałam do załatwienia kilka spraw jeszcze, zaraz do niej wracam, ale pojawiła się myśl ze wcale za nią nie tęsknie? Ze nie czuje silnej potrzeby do niej wracać i ze w sumie jak teraz byłam na mieście to mi jej nie brakowało :( i od razu mam okropne wyrzuty sumienia i myśli ze może ja jej nie kocham? Czy to już depresja poporodowa? Naczytałam się tez o tej depresji i boje się ze mogłabym skrzywdzić własne dziecko lub popełnić samobójstwo i teraz siedzę i się nakręcam. Aż mi gorąco w klatce
ODPOWIEDZ