Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Abstynencja seksualna

W tym dziale możemy wklejać teksty zaczerpnięte z innych stron internetowych, podawać linki do ciekawych tekstów mających na celu pomoc psychologiczną.
Prosimy wrzucać tutaj opracowania tekstowe, nagrania audio czy video prosimy umieszczać pięterko niżej.
Umieszczamy tutaj teksty o zaburzeniach lub po prostu rozwoju własnym, treści o tematyce duchowej filozoficznej umieszczamy Tutaj
Awatar użytkownika
korek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 154
Rejestracja: 19 lipca 2014, o 19:25

5 października 2014, o 09:43

cukru pisze:Wymyślam?



Teraz to ja się czuję jak jakiś stary dziad...a zauważyłem coś ciekawego.
W tych dziwnych stanach które czasem mnie nachodzą,ogólnie gdy jestem krótko po lękowym apogeum
gdy stres maleje,wtedy odkrywam w sobie ...coś czego na ogół we mnie nie ma.
Tzn chodzi o relacje damsko męskie,nawet nie o "hemhem" :) właśnie wręcz przeciwnie.
Nagle doświadczam chęci okazywania i doświadczania uczuć głębszych,brakuje mi dziewczyny
w sensie partnerki emocjonalnej a nie seksualnej ...chociaż to drugie też ale na zupełnie innych zasadach ;p
To jest takie dziwne nawet pisać o tym nie umiem a chodzi o to że wszystko to jest mi obojętne
gdy pracuję w normalnym trybie.
Terapia pomogłaby Ci kontrolować te stany i mieć nad nimi przewagę. Widzę, że trochę Ci się podoba taka "odskocznia" od obojętności, ale jak sam zauważyłeś, to są stany nad którymi nie masz kontroli.
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła.
~Dmitry Glukhovsky (z książki Metro 2033)
usunietenazadanie
Gość

5 października 2014, o 09:57

Absolutnie nie jestem zadowolony z tego co mi dolega,bardzo chętnie pozbędę się tego balastu
co nie mienia faktu że psychika mnie fascynuje i lubię się temu przyglądać ,temu co się ze mną dzieje
oczywiście do czasu ,na pewnym etapie nie da się obserwować siebie i swoich reakcji.

Tak czy owak przez lata przyzwyczaiłem się do pewnych stanów,już mnie one nie łamią
dzięki czemu mogę się swojej psychice przyglądać głębiej,tzn mogę dłużej obserwować siebie
mogę wejść głębiej w swoje dziwne stany.Nawet jeśli ich nie rozumiem to przyzwyczajam się do nich
i to też odbiera im moc.Im mniejszy opór tym słabsze są.
Wystarczy zaakceptować to co się dzieje i nagle dzieje się mniej.

Terapia terapią ale...co ja mam właściwie powiedzieć?
Dzień dobry,przychodzę ponieważ w rozmowie na forum sugerowano mi że powinienem ;)

To wszystko kwestia kosztów,czasu,trzeba dojechać,kupić benzynę,co wybrać leki czy benzynę?Wolę leki.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

5 października 2014, o 11:40

Cukru, jesteś człowiekiem, a nie maszyną. Nierealistyczne by było oczekiwanie, że nie odczujesz wcale zmiany czy dyskomfortu. To, co się wydarzyło mieści się w normie. ;) Nie było Cię kupę czasu na zajęciach, więc to, czego doświadczyłeś musiało się stać. Jeśli chodzi o zaduch w klasie, to nie dość, że tam na prawdę może być duszno, to Tobie robi się dodatkowo duszno od złego samopoczucia, poza tym skupiasz się na tym bardziej niż ktokolwiek inny. Siłą rzeczy proces adaptacji do nowej sytuacji trochę potrwa. Sam napisałeś, że na kolejnych lekcjach czułeś się pewniej. A po powrocie do domu faktycznie zszedł z Ciebie stres i uderzył ze zdwojoną siła, co się zdarza gdy schodzi napięcie. Dziś nie poszedłeś na zajęcia. To też mogło się zdarzyć, mocno Ci dokopało. Ale to nie była Twoja ostatnia szansa. Walka polega na tym, że są dni kiedy jest lepiej, a są dni kiedy Cię sponiewiera. Także daj sobie chwilę, otrzep się i spróbuj w następny dzień zajęć. Wkurzając się na siebie i nie cierpiąc za to, że Ci się nie udała konfrontacja, tylko opóźniasz wyjście z tego wszystkiego, bo w siebie walisz negatywnymi emocjami, oczekując niemożliwego. Więc znajdź jakiś kompromis między postawieniem sobie wyzwania, a realistycznym podejściem.

Jeśli chodzi o pragnienie posiadania kobiety w gorszych stanach, to moim zdaniem ewidentnie brakuje Ci kogoś, kto by Cię "potrzymał za ręke" w złych momentach, a kiedy dobrze się czujesz, tylko by ci to przeszkadzało. ;)

Co do terapii, nie jest konieczna, ale leki same tego nie rozwiążą. Przemyślenia, zrozumienie mechanizmów i realistyczne oczekiwania wobec siebie, danie sobie czasu, to chyba klucz. ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
usunietenazadanie
Gość

5 października 2014, o 12:49

Sam nie wiem jak to jest z moją chęcią związania się...chyba wszystko zależy od chemii w mózgu
Silne emocje wpływają na zmianę mojej uczuciowości,w ogóle inne rzeczy są dla mnie ważne i inaczej na pewne sprawy patrzę
w zależności od tego czy jestem przed czy po ataku silnego stresu/lęku/paniki.

W momencie "szczytowania" :D nie interesują mnie relacje ale z trochę innych powodów niż w czasie spokoju.
Kiedy jestem spokojny to jestem introwertyczny i ...za dużo się dzieje w mojej głowie,nie mam czasu na rozmowy z ludźmi :DD
a gdy jestem w trakcie przeżywania ataków paniki,wtedy cały świat też jakby znika i w niczym mi nie pomaga ilość serdecznych osób obok
Przecież w dzieciństwie też miałem obok rodzinę ,poczucie bezpieczeństwa było,nawet w szpitalu(byli lekarze i rodzice)
Tak więc nie sprowadzałbym chęci bycia z dziewczyną do tego żeby mi miał kto podać rękę gdy jest źle

Gdy jest źle,żadna ręka nic nie może zrobić,bo to się dzieje we mnie i ja to muszę ogarnąć w sobie sam
a pomocna dłoń pochodzi z zewnątrz czyli nie ma dostępu tam gdzie boli ;p

Moment w którym brakuje mi dziewczyny to jest moment pomiędzy ,gdzieś między jednym a drugim skrajnym stanem
Jestem albo spokojny,chłodny,zimny,dobrze się czuję sam ze sobą, albo mam odloty nerwicowe
To są dwa stany w których nie interesują mnie nie tylko związki ale ogólnie kontakt z ludźmi.
Owszem,gdy potrzebuję pomocy to nie uciekam od lekarza ale gdy czuję że mógłbym potrzebować pomocy
na środku miasta,w tłumie ludzi,nawet bardzo życzliwych ,to ta wizja nie jest zbyt miła
Ja po prostu źle się czuję na oczach wszystkich,taki bezradny i zdany na czyjąś łaskę,w centrum uwagi
Im bardziej chcę się usamodzielnić tym bardziej moja nerwica zmusza mnie do kontaktu z ludźmi

Chce być sam - NJJE! ;)
Chcę sam to zrobić - NIE!

...a moja babcia zawsze się śmieje i mówi że w jej czasach ludzie nie mieli takich problemów w takiej skali jak teraz
i że mnie to jest potrzeby ale okład z młodych piersi a nie tabletki :hehe:


Dlatego własnie zastanawiałem się nad tym czy istnieje związek między życiem erotycznym(ale takim którego fundamentem jest cała głęboka emocjonalność a nie takim gdzie oprócz erotyki nic więcej nie ma)a moim stanem.
Może ja nie wiem że mi tego brakuje?Tzn seks jest mi w zasadzie obojętny,jakby był to fajnie a skoro nie ma to też dobrze.
Może właśnie nie,może ja coś gdzieś kiedyś wyparłem do podświadomości i przyzwyczaiłem się do życia bez drugiej połówki
ale w dalszym ciągu mi jej brakuje tylko że o tym nie wiem?


Podejrzewam się o coś takiego własnie przez to że kiedy uporam się z lękami i atakami paniki
następny w kolejności jest stan ...chciałbym to jakoś adekwatnie wyrazić...stan totalnego...totalnej uczuciowości.
Totalna uczuciowość tzn nie tylko empatia i współczucie gdy ktoś cierpi ,o wiele głębsze doznanie.
Jest to rodzaj współczucia nawet wtedy gdy ktoś chwilowo jest bardzo szczęśliwy :D
...banalnie to brzmi ale nie umiem znaleźć słów żeby wyrazić ten stan lepiej.
To jest takie...BARDZO,a nawet bardziej.
Każda emocja razy nieskończoność,uczucia do potęgi entej.

W tym stanie,nawet popęd seksualny wychodzi dużo dalej poza fizyczność,orgazm przestaje mieć znaczenie
a ciało staje się zaledwie podporą,tzn kotwicą dzięki której nie odlatuję poza przestrzeń ;)
Tak jakby przestrzeń znajdowała się w czymś i można było z siebie i z niej wyjść poza.
Szybko uszczypnij mnie bo czuję że jestem dalej niż granica wyznaczona przez skórę mego ciała.
Taki cielesny bodziec pozwala wrócić na Ziemię/do ciała,można też użyć ciała drugiej osoby aby się go chwycić w trakcie odlotu
W ten sposób to wygląda po ataku ,pierwsza faza przed kolejnym atakiem,druga faza przed atakiem to stan w którym chcę być sam
i właśnie wtedy gdy odzyskuję grunt pod nogami i cieszę się tym że jestem i że mogę być sam,wtedy moja kochana przyjaciółka nerwica
przychodzi i mówi

- NJJE! :D DZIEWCZYNĘ SOBIE ZNAJDŹ MOŻE?DO LUDZI BYŚ WYSZEDŁ MIZANTROPIE :hehe:
- Ale ja nie chcę,dobrze mi w pojedynkę ;fle;
- NO TO ZOBACZYMY :twisted:
- ...czemu to wszystko w okół mnie jest takie,dziwne...skąd pochodzi świadomość...kim jest to co zapytuje...czy ja oddycham?
O cholera,mój oddech przestaje być naturalny,jak się oddycha naturalnie?...nie mogę o tym myśleć bo znów,będę,miał...co się dzieje
<hiperrwentylacja>


i wtedy wiadomo co dalej,lęk przed utratą świadomości,poczucie że się umiera
Kolejna faza to odprężenie i :lov: totalna uczuciowość ,stan w którym chciało by się uprawiać "seks platoniczny" :D
No po prostu paradoks ,absurd ,odlot

Czy to jest normalne?
Sądzę że nie :^ no która dziewczyna chciałaby takiego wariata?
Chyba tylko druga taka jak ja :)
Dobra,żeby nie wydłużać tego wpisu jeszcze bardziej,skoro już jesteśmy przy temacie dziewczyn i związków z nimi.
Zawsze bardzo lubiłem skupiać się na tych "kobietach płci odmiennej" :D które przez tzw "normalną" większość
uważane były za nienormalne,lub dziwne.
Ciężko by było pokazać te osoby tutaj,ich "dziwność" ale w niektórych filmach pojawiały się podobne bohaterki
Np filmy Lincha są mi szczególnie bliskie,Audrey Horn moja miłość :lov:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=R-XZsM-KV_o[/youtube]

3:10 i nie ważne co ludzie myślą i co powiedzą :lov:
Laura może się schować,Audrey pięknie neurotyczna dziewczyna :lov: :^

Z taką dziewczyną mógłbym chcieć być ale takie dziewczyny nie chcą być ze mną ;)
Jestem chyba zbyt normalny dla nich,zbyt nudny.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

6 października 2014, o 06:55

Duzo myslenia mało robienia :D

Poczytalem pare twoich postow i nawet cie rozumiem (choć abstynencji nie :D ).
Skwitowalbym to takim swoim powiedzonkiem, ze najlepsze rozmowy prowadze we wlasnej glowie :P
Odwieczna analiza i pelno mysli w glowie oraz bycie wiecznym obserwatorem spowodowala, ze zwykle zachowania, tematy, rozmowy, ludzie przestaja budzic zainteresowanie.
A z tego wynika problem taki, ze stawiane sa zbyt wygorowane cele i zbytnie ambicje, bez pokrycia w realnych mozliwosciach. Tak, w duzym oczywiście skrócie.
Bo mimo wielkiego myslenia, analizy, filozofowania, interesowania sie tematami z ksiegi nieumarlych, swiadomosci, oh i ah tematow z gornej polki :D zaloze sie ze w zadnym z tych zainteresowan nie jestes mistrzem ani tez ogromnym znawca tematu.
Bardziej jest to nadal ciagle myslenie o tym i checi poznania czegos mega ciekawego.

Zamiast trzymac sie jakis przyziemnych celow, ciagle jest doszukiwanie sie czegos wiekszego.

Mam tez np problem z ludzmi taki, ze nudza mnie po prostu rozmowy z nimi, zawsze obserwowalem z boku, sluchalem i nie moge zrozumiec ilez razy mozna mowic o tym samym (studia, silownia) i jak mozna zajmowac sie wkolo tymi samymi tematami.
Albo jak mozna przejmowac sie danym problemem jak to jest takie blache itp
I wcale nie oznacza to ze jestem od tych ludzi lepszy, madrzejszy, bo tak nie jest. I ty tez nie jestes :D

Po prostu sklonnosc do nadmiernego myslenia i miliardow mysli na minute spowodowala, ze chcialoby sie czegos wiekszego ale problemem jest to, ze dzialania sa slabe bo juz samo myslenie o tym meczy :)

W wyniku tego zawyzone ambicje nie spelniaja sie i dochodzi do problemow emocjonalnych.
Gdzies w poscie pisales o fobii spolecznej, mimo wszystko fobia zawsze jakos wiaze sie z potrzeba akceptacji, byc moze tez z uwagi na wygórowane potrzeby.

Dlatego tez polecalbym wiecej dzialania w sferach przeziemnych :)
Nawet to poszukiwanie odpowiedniej dziewczyny rozbisz z głową wybujałą jak nie wiem co.
A takze ucz sie powoli nie nadawac wartości wszelkim przemyslenią myslowym. Skupiaj się na tu i teraz i realniejszych celach do zdobycia :)

Babcia ma rację.
Ale wtedy były inne czasu, 100 razy inne niż obecnie.
Był boom odbudowy, ludzie garneli do siebie, w zupełnie innym znaczeniu niż garną do siebie obecnie.
A jakbyś spędzał całe dnie na filozofowaniu czy jesteś bardziej introwertykiem czy kimś tam jeszcze to bys o dojca dostał 10 razy kalblem przez plecy i by ci się odechiało :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
usunietenazadanie
Gość

6 października 2014, o 07:39

Mistrz ekspert...oczywiście że nie jestem nikim takim bo nie mam ambicji aby kimś takim być :)
Wiem wystarczająco dużo aby być autorem kilku artykułów (i masy komentarzy pod nimi)
obalających wiele błędnych przekonań zachodu na temat wschodu :) i nie chodzi o kulturę czy historię
tylko właśnie o tematy związane z umysłem,świadomością ,śmiercią itp z duchowością.
To co najważniejsze,a niuanse zostawiam dla ekspertów antropologów.

Być tu i teraz?To podstawa Dzogczen :D
Obrazek

Podoba mi się w kulturze wschodu to,że pytania które sobie zadajemy na zachodzie
głównie w wyniku stanów depersonalizacji i derealizacji,są fundamentalne dla tych ludzi
Oni się rodzą i otrzymują wiedzę a my musimy wpaść w stan "chorobowy" żeby sobie te pytania w ogóle zadać
(chociaż raz w życiu)i co najgorsze,nie ma nikogo kto by nas przeprowadził na drugą stronę rzeki
Cywilizacja rozrywki,wygody,konsumpcji,zagłuszania myśli i świadomości.

Uczy się nas jak powinniśmy się rozproszyć,bo te pytania są na zachodzie zupełnie nie ważne.
Prawda jest taka że kultura zachodu(obca nam kultura w której uczestniczymy bo nas do tego zmuszono)
nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia i stąd jej olewacki stosunek do pewnych kwestii.
To nie jest sztuka udawać że pytań nie ma,sztuką jest odpowiedzieć na nie żeby "wyzdrowieć".

Chciałbym żeby któregoś dnia Europa wróciła do indo-europejskich korzeni,myśli,filozofii etc
odrzuciła egzotyczne przeszczepy z zachodu,Wc Donaldy fast foody kicz i tandetę,również tę religijną/pseudo duchową,synkretyczną z pustyni.
Ale żeby to zrobić ludzie musieliby stać się bardziej świadomi tego co się wokół nich dzieje
żeby temu zapobiec uczy się ludzi jak się rozproszyć,zagłuszyć,odurzyć,zająć pracą,zmęczyć i nie mieć czasu i sił na nic więcej.
Żeby przypadkiem nie zacząć szukać,bo istnieje ryzyko że się znajdzie to czego nie wolno tykać.

Tak więc wracając do myśli przewodniej,ekspertem i mistrzem nie jestem(bo mi się nie chce :D )
ale jak patrzę na ludzi na ulicach to po prostu zgroza czym oni żyją,czemu nadają sens,jakieś totalne pierdoły i bzdury.
Mody,trendy,nowy gadżet jakieś g. z mrygadełkami ,obwieszą się złomem a świadomość żadna.
Nawet nie wiedzą kim są,łykają tylko to co im wciska branża.Myślą to co należy bo tak zostali wytresowani.
Zindoktrynowani doktrynerzy...ja chyba wiem czemu mam fobię społeczną
Wychodzę do miasta i czuję tego gnijącego strupa na sobie,boję się żeby nie zacząć gnić razem z nim
a ludzie w mieście to osobny wątek.
W miastach oczywiście żyją jacyś zdrowi ludzie których się leczy bo nie pasują do reszty makiet
Makieta z miasta jest zdrowa i szczęśliwa ,nie może być chora ponieważ jest jak inni
To co ma wokół siebie uważa za normalne,niczego więcej nie chce bo nie wie że istnieje coś więcej...
lepiej już skończę bo mi niedobrze gdy o tym myślę
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

7 października 2014, o 06:41

Rozumiem twój punkt widzenia. Może nawet czytnę ta książkę. Materializm, konsupcja, brak refleksji, bycia świadomym itd To zżera faktycznie dużą część społeczeństwa.
Mnie równiez filozofia świadomości i pewnego rodzaju powiedzmy kwestia "pogodzenia się z kosmosem" pomogła mi własnie wyjśc z nerwicy, lękowych reakcji. Jest to super sprawa.

Jednak jest moim zdaniem w tym co napisałes pewno ALE . Bycie świadomym nie zakłada życia w idealnym świecie, a także nie zakłada życia w świecie jednokierunkowym.
Łatwo być mnichem siedzącym w zamknięciu ale jak wyglądałby świat, gdyby każdy taki był?

Dodatkowo tak naprawdę cała ta ogólnie mówiąc kwestia bycia świadomym, tu i teraz, kosmos, łącznośc z nim itd to może być tylko teoria. Jedna z wielu.
Wszystkie te pytania jakie sobie zadajemy, poszukiwania mogą być tylko spadkiem po ewolucji. Gdzieś tam kiedyś człowiek dostał od ewolucji "patrzenie w niebo" i zadawanie sobie pytań. I tak zostało, na tym tle powstały kultury itd.
Podczas gdy wszystko jest dziełem przypadku, nie ma świadomości jak tylko chemia mózgu, nie ma łączności a tezy, ze nic nie ginie w naturze są tylko pustymi słowami.
Być może nie ma w tym żadnej filozofii :)

I może ci, którzy sobie ułatwiają życie mają rację? :) Być może bezsensowne jest to myslenie, myślenie i myślenie?

Nie można być na 100 % pewnym.

Świat jest róznorodny i na tym polega jego urok.
Natomiast bycie prawdziwie świadomym nie może polegać na "nienawiści" wszystkiego co inne według nas. Bo to wtedy mimo bycia świadomym, niszczy nas samych, powoduje frustracje, złość, problemy emocjonalne.
To nie jest bycie świadomym ani "tu i teraz"

Sztuką nie jest mówienie o świadomości i całe życie zabawa w mnicha.
Sztuką jest pracować, żyć w świecie, który dookoła może się od nas różnić, pracowac nad emocjami i w tym wyznawac filozofie samoświadomości, kontemplacji itd.

To jest prawdziwe zadanie bycia tu i teraz, czyli umiar nawet w byciu świadomym.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ