Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Znowu to samo...

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
zarazonynadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 9 października 2016, o 23:23

10 października 2016, o 00:30

Hej,

Krótko z historii. Jestem dda, o czym dowiedzialem sie z ulotek, ktore przynosila moja Mama chodzac na terapie dla osob wspouzaleznionych. Od faktu kiedy przeczytalem te ulotke i rzeczywiscie poczulem, ze warto sprobowac, to minelo ponad 5 lat zanim w koncu pierwszy raz poszedlem na mityng(poszedlem i wzialem udzial, bo o tym kiedycofalem sie spod samych dzrwi nie wspominam ;)).
Pracuje na grupie dda od konca 2014 z polroczna przerwa w 2015. Widze bardzo duzo zmian, rozumiem juz, ze wiekszosc cech, ktore nabylem w dziecinstwie i pozwolily mi przetrwac teraz nie pozwalaja mi rozwinac skrzydel. Fajne opisal to, chyba Victor w ktoryms ze swoich postow jako o zolnierzu w okopie.
Wrocilem do zycia mozna powiedziec, albo raczej zaczalem nieswiadomie konfrontowac sie z lekiem i wychodzic poza swoja strefe komfortu. Zaczelo sie od wyjazdu za granice na poczatku 2014(w Polsce bylem po przrwancyh studiach i ogolnie kilku latach siedzenia w domu, udawaniu, ze cos sie robi i ogolnie jest ok przeciez oszukiwalem sam siebie i czekalm, ze ktos zrobi cos za mnie). Musialem tam po prostu stawic nagle czolo tylu nowym rzeczom, ze nie mialem czasu na myslenie, ze boje sie uzywac jezyka, albo isc pracowac do jakiejs wielkiej fabryki.
Ogolnie to jest temat na innego posta, ale jestem wdzieczny za ten czas i z perspektywy widze, ze w momentach kiedy bardzo cierpialem najbardziej sie rozwinalem.
Wrocilem do Polski w zeszlym roku z tesknoty, albo po prostu ucieklem od tego, ze jest normalnie bo juz mialem stabilizacje i "normalnych" znajomych, swoje zycie, sam nie wiem co bylo powodem, ale juz do tego nie wracam.
Dobra bo ciagle nie zmierzam do tematu tematu :)

Na forum trafilem na poczatku wrzesnia tego roku i to byl dla mnie wielki krok w zdrowieniu. To co nazwyalem na mityngach teraz przybralo realna forme, jest opisane, mozna to poznac i z tym walczyc.
Wlasnie tak to kiedys opisalem: czuje, ze ja nie mam problemu czegos zrobic i chce to zrobic i nagle nie wiadomo skad pojawia sie jakies spiecie wewnetrzne, mysli sklaniajace do ucieczki itd. it. i nie wiedzialem jak to nazwac poza tym, ze to lek.
Po lekturze na forum(nie przebrnalem jeszcze przez wszystko ;)) zrozumialem, ze tak dziala mechanizm lekowy. Pozniej po prostu zaczalem czytac kolejne hasla na wikipedii i poczulem sie jakbym odkryl Ameryke.
Zeby nie bylo, jeszcze przegrywam wiele bitew, ale wierze i mam nadzieje, ze wygram wojne!
Bo tak jak bylo poruszane na forum, chce w koncu zyc!
Wykorzystywac swoj potencjal, wyrazac i realizowac swoje potrzeby, probowac spelniac swoje pragnienia cele, budowac zdrowe relacje z ludzmi, a nie byc wiezniem, swojego zaburznego stanu czy oddawaniem swojego zycia w rece innych poprzez myslenie o ich ocenie mojej osoby.
Juz wiem, ze jestem wartosciowa osoba, nie przez zewnetrzne czynniki i mam prawo do szczescia. Dowiaduje sie, ze mam emocje i uczucia i moge je wyrazac, nazywac, akceptowac!
Aktualnie najbardziej frustruje i wpedza mnie w smutek moja sytuacja zyciowo-materialna wynikajaca z decyzji i ich braku w poprzednich latach ;puk , ale akceptuje to i patrze z nadzieja w przyszlosc ^^
.
.
.
ale
...
ehh, cala ta wiedza i pratyka upada z jednym problemem, u mnie najwiekszym ostatnio, lekiem przed odrzuceniem i potrzeba akceptacji. Nie, nie chodzi mi tu o wszystkich ludzi, moje relacje w ciagu dwoch lat strasznie sie rozwinely, probuje, rozmawiam, dolaczam do roznych grup, zaczalem robic kilka rzeczy, ktore przez tyle lat odmawialem sobie z powodu leku czy bycia innym.
Chodzi o kobiety, ostatnio mam tak, ze nagle jakas dziewczyna "wpada mi w oko" i jest jazda. Zaczynam zyc w swiecie iluzji i leku, fantazji, wyobrazania sobie czegos, "to ta jedyna" :cry: i oczywiscie leku przed dzialaniem, a raczej odrzuceniem.
Najlepsze jest to, ze w ciagu kilku ostatnich miesiecyh mialem tak dwa razy, dzisiaj ten drugi i dlatego pisze bo po prostu mam tego dosc.
To nie jest tak, ze od razu od pierwszego spotkania chce cos wiecej, ale po prostu nagle, z ta ostatnia jest tak, ze nalezymy do takiej jednej grupy i wczesniej owszem :D wpadla mi w oko jako atrakcyjna dziewczyna, ale nic wiecej poza zwykla rozmowa, a kedys po jakies mojeje dluzszej absencji tam zobaczylem ja i bum, nie wiem dlaczego. Juz zaczyna mi zalezezec, musze uwazac na slowa, co powiem, jak sie zachowam, bo przeciez ja bede niedoskonaly to nic z tego, musze spelnic jakies oczekiwania. Zaczynam idealizowac te osobe i przewidywac co zrobie w jakiejs sytuacji, a jednoczesnie czuje, ze akurat dla tej konretnej kobiety nic nie jestem wart, a tak bardzo bym chcial zeby to Ona sie zainteresowala mna. I dlaczego akurat ta, a nie inna, nie wiem. Bajere mam opanowana i pierwszy etap jest ok, ale wlasnie jak juz cos chce to zaczyna sie pier*olony schemat. Dziecko potrzebujace akceptacji i zaintersowania, a jednoczesnie poczucie bycia niewartosciowym na tyle, zeby ktos sie zaintersowal taka wersja mnie jaka jestem i lek przed odrzuceniem, jakas jedyna szansa. Dzisiaj probowalem jakos zagadac na takim wspolnym wyjezdzie i gadalem juz jak nie ja, zablokowany, zero luzu, spiecei, myslenie o mysleniu co powiem itd. itp. i brak zainteresowania z jej strony, albo taki moj tego odbior, poczucie, ze cos popsulem, jakis zal, strata itd. O wlasnie i to kolejna rzecz, ze wydaje mi sie, ze czesto zle interpretuje zachowania w takich sytuacjach. Ktos chce byc mily ze wzgledu na kontekst, a juz jestem happy bo ktos sie mna zainteresowal. I dlaczego akurat wybieram te(z poprzednich zwiazkow i aktuanych zauroczen), a nie inne, jasne, ze pewnie przez zaburzenie, ale no. tereaz, nie wiem, chociaz mam jakies przypuszczenia, ale nie potrafie tego ocenic na "trzezwo".
J*EBAC TO!!! :P Wiem, ze musze i moge sie zajac przede wszystkim sowim zyciem, ale takie uczuzcie odrzucenia(mimo, ze iluzoryczne!) boli bardzo.


Ehh, dzieki, ze jestescie na forum i ciesze sie, ze moglem to tu wylac(bo jak sam to czytam to tez widze, ze sam sobie szkodze, a moze ktos wyciagnie z tego cos dla siebie), licze na jakies odpowiedzi i chce sie zapisac na terapie indywidualna, bo negowalem wartosch psychoterapii, ale negowalem tez wartosc wielu innych rzeczy, ktore okazaly sie owocne.

Duzo nadzieji!

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

10 października 2016, o 14:57

Cześć,
Jak sie pewnie dowiedziałes ma mitingach, DDA mają w sobie silny lęk przed bliskością i odrzuceniem. Jednocześnie bardzo chcą tej bliskości...ale boją, ze 'coś' nie wypali i zostaną porzuceni, a to rowna się cierpeniu. Dlatego pół życia zakłada się różne maski i kontroluje siebie żeby dobrze wypasć przed innymi...ale robiąć to, traci się szansę na prawdziwą bliskość. Najlelepiej zmiany wprowadzać małymi kroczkami...po pierwsze pracować nad budowaniem poczucia własnej wartości, dążyć do polubienia siebie....nie robić sobie presji, być dla siebie wyrozumiałym, dostrzega swoje zalety i uciszać wewnętrznego krytyka. Po drugie...spróbowac zaufac innym:) jesli ktos prawi Ci komplement albo mowi, ze Cie lubi to wierzyć w to...a nie uciekac od tego. Jak popracujesz nad samoakcpetacja, to nie bedziesz sie tak spinał przed innymi, bedziesz mogl byc bardziej spontaniczy..co za tym idzie, relacje z innymi bedą prawdziwe:)
ODPOWIEDZ