Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zaczynam myśleć, że psycholog tego nie rozumie

W tym dziale rozmawiamy o tym jak nam idzie terapia u naszych psychologów, terapeutów.
A także osoby, które nie chodzą na terapię ale mają związane z nią jakieś pytania, mogą tutaj się rozpisać.
Dział ten służy również wyjaśnianiu wspólnie różnych pojęć i zagadnień terapeutycznych.
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

21 czerwca 2016, o 11:33

Cześć,

Chciałabym Was zapytać co myślicie o następującej sprawie i czy ktoś miał podobnie.

Od kilku dobrych miesięcy chodzę na terapię do psychologa, która do tej pory połączona była z braniem leków zapisanych przez psychiatrę. Czułam się już bardzo dobrze, więc psychiatra polecił odstawić leki i zostałam z samą psychoterapią. Przez chwilę było dobrze...do czasu najnowszej wkrętki, zgodnie z którą już nie kocham męża tylko kolegę. Zaczęłam wmawiać to sobie regularnie i z coraz większą siłą. Lęki są już ogromne, a wczoraj miałam taki atak paniki, że już nie da się tego znowu wytrzymać.

I teraz tak: ja wiem, że kocham mojego męża i wiem, że nie kocham mojego kolegi, bo szczerze mówiąc to on mojemu mężowi nawet do pięt nie dorasta, ale zawsze jest to tradycyjne: "A CO JEŚLI JEDNAK??".

Kiedy przedstawiłam problem mojemu psychologowi to on stwierdził, że najwidoczniej właśnie tego kolegę podświadomie pragnę, a między mną i mężem coś jest nie tak. To było jak grom z jasnego nieba...aż teraz jak o tym myślę to mam ciarki.

Potem poczytałam troszkę to forum i widzę, że niektórzy mają problem z myśleniem o homoseksualizmie, pedofilii, morderstwach, choć wcale tego nie chcą i nie czują, a jednak potrafią sobie to wmówić tak jak ja tego kolegę. Dla mnie to jest oczywiste, że tego tak naprawdę nie ma, to tylko nerwica tak mówi. To mnie uspokoiło.

Jednak kiedy powiedziałam o tym mojemu psychologowi to on stwierdził, że w takim razie są to wszystko podświadome pragnienia, które należy zaakceptować, tak jak ja powinnam zaakceptować te myśli o koledze i potem się zastanowić co chcę z tym zrobić (dopowiedziałam sobie oczywiście, że chodziło mu o to, że powinnam zostawić męża).

Czy myślicie, że ten psycholog ma rację, czy jako osoba nigdy nie mająca nerwicy, a czytająca o tym wyłącznie w książkach nie rozumie tego do końca i powinnam dać sobie z nim spokój?

Bardzo proszę o poradę, bo już nie mogę tak żyć :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 czerwca 2016, o 11:49

To nie jest kwestia rozumienia tylko podstaw teorii jakie ktoś wyznaje. Ja np. uważam, iż w zaburzeniach nerwicowych myśli nie są wynikiem podświadomych pragnień ale natrętnymi straszakami generującymi wątpliwości, obawy i zakręcające w błędnym kole. Co powoduje skupianie się na tematyce zastępczej zamiast życia. Co jest główną rolą lęku nerwicowego.
Jeżeli psycholog uznaje, iż myśli natrętne są wynikiem podświadomych pragnień no to stąd takie jego wnioski.

Dla mnie kluczową kwestią jest to w jaki sposób takie myśli się pojawiły, kiedy i czy od razu generowały przerażenie czy strach. A także czy utrzymują się często, natrętnie i przeszkadzają żyć. Dodatkowo czy wcześniej miałaś jakiekolwiek inne natrętne myśli o innej tematyce i czy samopoczucie wyglądało wtedy tak samo, jak i całość schematu.
To może pomóc odpowiedzieć na pytanie czy to są po prostu natrętny (być może kolejne o takim samym wyglądzie i zabarwieniu).

Do tego kwestią jest wewnętrzne poczucie czy kochasz męża czy nie (i nie chodzi o tylko namiętność) ale także o chęć bliskości z nim i chęć zaangażowania w życie z nim.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

21 czerwca 2016, o 12:02

Dzięki za odpowiedź.
Tak - wcześniej miałam już różne takie myśli (opętanie, homoseksualizm, strach związany ze zwolnieniem z pracy bez przyczyny, że kocham kolegę z pracy, potem koleżankę, że się uduszę albo dostanę zawału...było tego troszkę). Taka myśl przychodzi nagle np. po przeczytaniu książki, w której bohaterem był gej stwierdziłam, że najgorzej byłoby jakbym wolała kobiety...i rok z życia wyjęty. Teraz to jest dla mnie śmieszne, ale wtedy to była masakra. Tak samo jest teraz.
Myśli te od razu generują strach i ogromny lęk, towarzyszą stale, w każdej minucie, przeszkadzają w życiu.
Ja wiem, że to są natręty, ale nie pomaga kiedy specjalista mówi Ci, że to właśnie tego pragniesz i powinnaś to zaakceptować. To generuje jeszcze większy lęk. Dlatego też sama nie wiem czy powinnam kontynuować tą terapię, czy ona bardziej mi przeszkadza.

Męża kocham ponad życie - uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać, śmiać się, płakać, tulić, iść przez życie. Wiadomo, że nie zawsze jest idealnie, ale nigdy nie zamieniłabym go na nikogo innego.
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

21 czerwca 2016, o 13:19

Hej papryczka,
czy znasz temat Zordona (klasyk) - topic6421.html

Tam masz info o tym, że nie powinno się za bardzo ufać psychologom w tej kwestii.
Moje rocd też zostało nakręcone przez moją PP niestety...

Ogólnie wygląda mi to (po tych paru zdaniach) na ten sam przypadek co u mnie i wszystkich nerwicowców.
A psycholog widzę, że niestety nie ma pojęcia o tym zaburzeniu i niepotrzebnie nakręca Twoje wątpliwości i lęk.
Moja PP w sumie już się ogarnęła nieźle z tematem ale na początku zasiała dużo niepokoju, który gdzieś tam czasem się jeszcze czai.

Dlatego uważam właśnie, że rocd jest najbardziej podstępnym elementem nerwicy.
Bo tak jak wiadomo, że tak naprawdę nikt z nas nie chce skoczyć z okna, czy zwariować czy zrobić czegoś strasznego i łatwiej zaklasyfikować to jako lęki to trudniej poradzić sobie z wątpliwościami/lękami dot. związku. Bo kogo nie zapytasz o radę to powie Ci, że to się wypaliło itp. i stąd takie obawy. Szkoda, że nawet psycholog, który powinien mieć wiedzę na temat zaburzeń nie różni się wiele od tego schematu.

Trzymaj sie...! :)

edit: Victor dobrze napisałeś, że to wyjaśnianie przyczyn lęków, ich podstaw wynika z wyznawanej szkoły...
Mi zdroworozsądkowo i empirycznie bliżej do Twojego podejścia. Ale staram się też czerpać "z drugiej strony".
No ale tak jak papryczka często cierpiałem przez takie stawianie spraw. Teraz wyrabiam sobie do tego znacznie większy dystans i chyba jest lepiej bo staram się połączyć to wszystko w jakąś w miarę dopełniającą się całość.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

21 czerwca 2016, o 13:23

Ja również przechodziłam przez coś podobnego, możesz sobie nawet poczytać moje wypowiedzi sprzed jakiegoś czasu :)

U mnie natomiast był to strach przed tym, że:
a) jestem homoseksualistką
b) jestem biseksualistką
c) nie kocham swojego narzeczonego, a jestem z nim tylko z przyzwyczajenia

oj, długo się z tym męczyłam, próbowałam to sobie ośmieszać, racjonalizować, a kiedy tylko o tym rozkminiałam to w pewnym momencie sama się w to uwikłałam,bo mówiłam sobie ok - jestem bi, za chwilę - nie, nie jestem, później znowu a co jednak? aż w końcu dostałam myśli, że się zabiję przez to, że zmieniłam orientację. gdy tylko oglądałam jakieś filmy gdzie ktoś był gejem, lesbijką, podobnie jak u Ciebie cała drżałam i od razu zaczynały się natręty, że ja też jestem itd. Pamiętam też taką sytuację, że miałam wrażenie, wręcz czułam, że jestem mężczyzną, nawet wydawało mi się, że chodzę jak oni, a gdy tylko marszczyły mi się spodnie w kroku to od razu sobie wkręcałam, że mam to i owo ( :pp paradoks, no nie? ale wtedy to myślałam, że zejdę... )
U mnie ogólnie to wynikało z braku orgazmu przy narzeczonym, częste niechęci do stosunku, filmy porno itd.

Ale miałam, przeżyłam, tych myśli już nie mam, może pojawiają się jeszcze co jakiś czas, ale zbytnio nie powodują u mnie lęku ( a pewnie będą się pojawiać jeszcze, bo nadal nieźle jestem bombardowana natręctwami).

A ty, kochana, widzę, że kochasz swojego męża, oddałabyś za niego pewnie wszystko :), więc musisz trochę sceptycznie podejść do tego co psycholog Ci nagaduje. Osobiście uważam, że to forum jest miliard razy lepsze niż nie jeden psycholog :). Poczytaj tu trochę, szczególnie wejdź w linka, który posłał kolega wyżej, tam Zordon idealnie wyjaśnił o co chodzi z tymi myślami - oj, nie raz to czytałam i wyłam :DD
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

21 czerwca 2016, o 16:04

Dziękuję Wam bardzo.

Ja też do tej pory jakoś to sobie tłumaczyłam w ten sposób, że to tylko natrętne myśli, ale jak psycholog powiedział mi, że to najprawdopodobniej jest prawda to grunt mi się spod nóg usunął. Kiedy skonfrontowałam z nim problemy ludzi na tym forum w odniesieniu do mojego problemu to po jego reakcji widzę, że wszystko wrzuca do jednego worka. Nie bierze pod uwagę, że może się mylić, że sam nie wie jak to jest mieć takie lęki, a jak mu o tym powiedziałam, że mam co do jego podejścia wątpliwości i się z tym nie zgadzam to się zdenerwował i powiedział: czy jakby Pani poszła do lekarza rodzinnego, który stwierdziłby anginę to też by Pani kwestionowała jego zdanie chociaż ma rację? a do tego to jeszcze renomowany specjalista, którego poleciła mi psychiatra....mam wrażenie, że on mi już nie pomoże, a może to moja ucieczka jak to on twierdzi?

Bruce czytałam wcześniej artykuł Zordona, ale oczywiście moja głowa powiedziała sobie, że on pisze o lęku przed brakiem miłości do partnera, a ja mam całkiem co innego niż wszyscy (ta.....), bo mam natrętne myśli o zakochaniu się w koledze. Przetrzepałam całe forum w poszukiwaniu kogoś z tym samym problemem i nici.

rocd - muszę o tym poczytać więcej koniecznie.

Nierealna też to miałam - najlepsze jest to, że ja w żaden sposób nie chciałam być lesbijką nie dlatego, że bałam się zmian, że rodzina mnie nie zaakceptuje itd. tylko dlatego, że naprawdę wolę mężczyzn...a i tak męczyło mnie to rok cały.

I jeszcze odnosząc się do postu Victora - z tego co zaobserwowałam u mnie natrętne myśli i spowodowane nimi lęki powoduje jeden impuls, jedna sytuacja - opętanie, bo raz mi się pomyślało, że bóg jest głupi, homoseksualizm po przeczytaniu książki o geju, zakochanie w koledze, bo powiedział mi, że jego żona jest zazdrosna, że on o mnie ciągle mówi (pracujemy razem, więc to normalne), co oczywiście w mojej głowie przedłożyło się na to, że on mnie kocha, więc ja pewnie też się w nim zakocham, zniszczę swoje małżeństwo itd. co teraz jest nie do zniesienia (obserwowanie swoich i jego zachowań, strach przed odezwaniem się do niego, lęk przed popatrzeniem na niego chociaż wcześniej przed tym jak mi o tym powiedział to w ogóle o nim nie myślałam). Siedzę teraz w pracy z takim lękiem jak nie wiem.

W piątek mam kolejną wizytę u psychologa i aż mu się boję powiedzieć co myślę, bo zaraz zepsuje mi kolejny tydzień mówiąc, że to prawda....

-- 21 czerwca 2016, o 16:04 --
P.S.
nierealna pisze: U mnie ogólnie to wynikało z braku orgazmu przy narzeczonym, częste niechęci do stosunku, filmy porno itd.
Ojejku to mnie troszkę zmartwiło, bo mówisz, że te lęki miały podstawę w problemach w prawdziwym życiu w stosunkach z narzeczonym...a co jeśli u mnie też jest coś realnie nie tak w relacji z mężem tak jak mówi psycholog? :(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 czerwca 2016, o 19:01

Co do anginy to ja oczywiście, że bym kwestionował diagnozę gdybym widział, że lekarz ignoruje pewne istotne przesłanki.
Niestety ale zwykle jest tak, że swoje zdanie również trzeba mieć i to wyrobione poprzez również własne doświadczenia. I Ty masz do niego prawo, bez względu na to kto ma jakie kwalifikacje. Szczególnie, że w tym wypadku zakochanie wychodzące z podświadomości i podporządkowanie pod to życia wygląda bardzo blado i średnio. I nie da się tego ukryć.

Ważne jest bardzo to o co pytałem wcześniej, początki, to od czego się to zaczęło. Bo inaczej by sytuacja wyglądała gdybyś miała mocne problemy z partnerem, nie czulibyście się ze sobą blisko i pojawił się kolega i stopniowo zaczęłaś rozważać zmianę. Ale to jest zupełnie inna przykładowa sytuacja,w której można by mówić o działaniu podświadomości. Jednakże - co ważne - i tak nie byłyby to raczej natręty, a jak już to o innej treści ;) aby odciąć Cię od myślenia o tym czy dokonać zmiany czy nie - bo byłaby to mocno emocjonująca decyzja :)

Natomiast u Ciebie jest to taki dość klasyczny przypadek typowych lęków nerwicowych, w stylu coś przeczytałam, usłyszałam i się zaczęło. Tu rzeczywiście podświadomość zadziałała ale bardziej schematami lękowymi, tak jak wcześniej wiele razy.

Dodatkowo bzdurą jest twierdzenie, iż kiedy nawet poczułabyś "zakochanie" do kolegi (czysto hipotetycznie), to musiałabyś rozstać się z obecnym mężem. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura, szczególnie, iż zakochanie to nie jest to samo co miłość i zaangażowanie w związek. Twoja chęć bycia z mężem dalej razem, bliskość jaką żeście sobie stworzyli jest tu kluczowa i dominująca.
Dlatego w żadnym z powyższych wypadków nie potrzeba Ci dalszego życia natrętami. Tylko wybór tego czego sama chcesz i pragniesz i dążenie do tego mimo obaw i a co jeśli.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

21 czerwca 2016, o 20:21

Papryczka to może jeszcze ja się wypowiem , krótko jak zwykle :) - myśli które powoduję lęk - to natręty nerwicowe , gdybyś na prawdę kochała tego kolegę, czy się w nim zakochała to nie czuła byś lęku, tylko motylki w brzuchu :D tak logicznie myśląc , jak zakochałaś się w mężu to czułaś lęk ?
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

21 czerwca 2016, o 20:30

Miałem tutaj już wjeżdżać z moim monotonnym kazaniem, ale Schanis ewidentnie wygrała logiką. Teraz wpadne w depresję bo przestanę być potrzebny :DD
Teraz tak całkiem serio, to lęk by chyba oparł sie na tym co tutaj powiedzieć partnerowi, na tym że sie "zakochałaś" czy coś takiego. Jeśli myśl lękowa jakoś natarczywie wraca to w mojej opinii to jest natręt i osobiście bym się nie rozdrabniał na tematy których on dotyczy, tylko siuuu do nerwicowego worka.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

21 czerwca 2016, o 21:10

Nie no Piotruś :friend: jedziesz z wykładem :D
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

21 czerwca 2016, o 21:29

Nie, dziękuję. Zwalniam się. :D Tak serio, to temat został moim zdaniem wyczerpany i warto podejść do tematu myśli niechcianych jak do zwykłych natrętów oraz przejść do nagrań by zrozumieć całą otoczkę zaburzeniową, bo bez tej wiedzy to myślę, że ciężko będzie nawiązać jakiś głębszy kontakt. Na pocieszenie dodam, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a wydaje mi się, że Papryczka raczej męża zostawić nie chce, więc rozpatrywanie natrętów nie jest oparte na dylemacie, a lęku (co moim zdaniem kwalifikuje te myśli do natrętów).
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

21 czerwca 2016, o 21:32

Subzero1993 , podzielam Twoje zdanie w 100% po prostu czuję że Papryczka ma natręty i tyle , a wiadomo nerwica lubi uderzyć w najczulszy punkt w tym przypadku mąż .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

21 czerwca 2016, o 22:12

Papryczka, baaaardzo długo męczyło mnie to, czy aby na pewno jestem w związku z odpowiednim mężczyną :)
Tak jak mówi Schanis, czy jak zakochiwałaś się w swoim mężu to czułaś lęk? No z pewnością nie, dlatego myślę, że te myśli są całkowicie absurdalne i przede wszystkim nerwicowe :)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

22 czerwca 2016, o 10:16

Dziękuję Wam za wsparcie! jesteście kochani :)

Wczoraj zdecydowałam wziąć się za siebie i zacząć sama o siebie dbać, bo psycholog nie jest lekarstwem na wszystko. Zaczynam od materiałów forumowych i krok po kroku będę szła dalej. A psychologowi zamierzam w piątek powiedzieć, że ja wiem, że kocham męża i nie kocham nikogo innego, a moje myśli są tylko natrętami. Jak ostatnio pewnie mi powie, że z nim walczę i nie chcę przyjąć prawdy do wiadomości, ale to jest właśnie tak, że ja wiem jaka jest prawda i dlatego z nim walczę skoro mi głupoty chce wmówić.

Poza tym wiem, że u mnie te natręty związkowe, uczuciowe są szczególnie silne, bo kiedy byłam nastolatką rozwiedli się moi rodzice, którzy w moim przekonaniu tworzyli bardzo dobrą, kochającą się parę...ale niestety pojawiła się ta trzecia. To powoduje ogromny lęk, że z moim małżeństwem będzie to samo - czy to ze strony męża, czy z mojej strony. W sumie nie przeszukałam jeszcze forum w poszukiwaniu tego tematu, więc się za to zabieram :)
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

23 czerwca 2016, o 15:27

Mozemy sobie przybic piONtke Papryczka! tylko blagam nie wkrecaj sie w ten temat tak jak ja i nie rozwazaj kazdego "ale".
Ja juz raz to natrectwo przerabialam i czesciowo przeszlo po lekach, ale na poczatku ciazy odstawilam leki i wszystko wrocilo, wlasnie od mysli "nie kocham narzeczonego, a brata kolezanki. uwierz mi, ze ja lezalam pol nocy przy moim Narzeczonym i sie trzeslam jak galareta co jesli to prawda. Nawet mu o tym powiedzialam. Czulam sie jak wariatka. Potem poprzerabialam wszystkie powody czemu jestemy razem, bo oczywiscie nie z milosci. I to wszystko w tak pieknym okresie jakim powinna byc ciaza ;( a tak naprawde zawsze powtarzalam, ze nie wiem jak mozna pokochac kogos tak bardzo jak ja Mojego. i trach - wyplatac sie nie moge. Tylko u mnie dochodzi niewyspanie, bo wstaje 5 razy w nocy na cyca, srednio co 1.5h no i hormony "laktacyjne" pewnie tez robia swoje.
Ale tak samo tegonie chce, tego calego syfu. Bo Kocham tego mojego lubego najbardzie, bo jest na serio kochany i moj :) i teaz na Niego patrze, a on biedak nie wie jaie mam okropne mysli ;(
ODPOWIEDZ