Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zaburzenia nerwicowo-depresyjne - natrętne myśli BEZ lęku

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Lady_Stardust
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 22:03

17 stycznia 2016, o 22:43

Hej, jeśli nie powinnam zakładać nowego tematu, to bardzo proszę modów o przesunięcie do właściwego wątku.

Jako, że jest to mój pierwszy post na forum (które podczytuję od bardzo dawna), zacznę od kilku słów o sobie.
Moja jazda bez trzymanki oficjalnie zaczęła się w 2011 roku (z perspektywy czasu widzę, że pewne "zwiastuny" pojawiały się już lata wcześniej), kiedy dostałam pierwszego ataku lęku panicznego. Po dwóch tygodniach równi pochyłej (histeria, lęki, silne objawy somatyczne, początki agorafobii) trafiłam do psychiatry, który zdiagnozował zaburzenia nerwicowo-depresyjne i zapisał mi escitalopram. W tamtym okresie nie brałam pod uwagę terapii (przyczyny finansowe i przekonanie, że leki wystarczą) więc uchwyciłam się kurczowo tych leków. Po ciężkim, półrocznym okresie, faktycznie zaczęły pomagać, a po niecałym roku byłam już niemal w 100% "naprostowana" i mogłam zejść z dawki leczniczej (10 mg) na podtrzymującą (5 mg). W sumie brałam te pół tabletki przez kolejne 2 lata i zdecydowałam wspólnie z psychiatrą o odstawieniu. Wszystko było dobrze pół roku (0 leków), pod koniec października 2015 dostałam silnego napadu lęku panicznego połączonego z drgawkami, skurczami żołądka i koszmarnymi uczuciami - to nie był już "tylko" lęk ale uczucie rozpaczy, żalu i ogólnego szaleństwa. Po konsultacji psychiatrycznej, powróciłam do escitalopramu, dawka 10 mg. Niedługo minie 3-ci miesiąc, odkąd go zażywam. I teraz do sedna.

Po nawrocie, moje objawy wyglądają zupełnie inaczej, niż przy pierwszym rzucie. Rzeczywiście, przez pierwsze tygodnie okrutnie mnie "telepało" (nie jadłam prawie nic przez tydzień). Jednak teraz bardziej niż lęk, dręczą mnie natrętne myśli. Na początku szły za nimi negatywne, depresyjne uczucia (rozdzierająca rozpacz, smutek, niemoc, pragnienie, by ktoś "wyłączył" mi wtyczkę). Obecnie, pod wpływem lektury "internetów", wszystkie te złe uczucia uległy wyciszeniu (pozwalałam im płynąć, nie blokowałam ich - to zaskakująco szybko zneutralizowało zwłaszcza lęk). Niestety, natrętne myśli zostały i absorbują moją uwagę przez większość doby. Dotyczą przede wszystkim samobójstwa (np. "A może wezmę nóż z kuchni i podetnę sobie żyły") i kwestii egzystencjalnych ("Czy wszystko wokół jest prawdziwe", "Kim jestem i dlaczego tutaj jestem", "Jaki jest sens tego wszystkiego"). Ale do tego dochodzą też mniej intensywne pomysły dot. potencjalnych chorób, na które mogę cierpieć czy wątpliwości dot. moich uczuć względem bliskich itd.

Martwi mnie, że myślom tym nie towarzyszą już uczucia. Np. myślę o samobójstwie i nic nie czuję w związku z tym faktem - początkowo strasznie się bałam tej myśli, ale po zastosowaniu metody "zmierzenia się z nią" lęk zniknął. Za to myśli pozostały :roll: Cały czas powtarzam sobie, że nie mogę wierzyć we wszystko, co mi przyjdzie do głowy, ale brak negatywnych emocji (za którymi nie tęsknię) przy tych myślach sprawia, że zaczynam mieć wątpliwości pt. "Czy to na pewno są natręty? A może byłabym w stanie zrobić sobie coś złego, skoro mnie to nie przeraża?". Czy ktokolwiek tutaj miał takie objawy i czy to nadal jest element choroby? Czy ja faktycznie chcę umrzeć? :( Oczywiście wiem, że nikt mi na to nie odpowie, ale ja sama już nic nie wiem. Jestem zagubiona w tym wszystkim dokumentnie.

Mam też momenty, w których całkowicie wyłączają mi się emocje - nie czuję nic. Wiem na rozum, że coś jest ok albo nie ok (że np. fajnie jest iść na kawę po pracy z koleżanką), ale nie idą za tym emocje typu radość czy smutek. To się pojawia i znika.

Dręczy mnie też jakiś rodzaj DD - tak sądzę. Mam myśli i odczucia, że nie jestem sobą (momentami, nie trwa to ciągle) albo zmiany w postrzeganiu rzeczywistości.

Nie wiem już sama, co z tym wszystkim począć. Bardzo dużo się naczytałam (aż za dużo chyba), biorę leki i od przyszłego tygodnia zaczynam psychoterapię poznawczo-behawioralną (jestem już po pierwszym spotkaniu z psychologiem). Wiem, że nie chcę żyć w takim syfie - ciągle po uszy w chorobie, a przecież kiedyś byłam "normalna" :? Mam okropne wahania nastrojów - czasem czuję, że wszystko mam pod kontrolą i wierzę w wyzdrowienie, a następnego dnia pogrążam się od nowa i wydaje mi się, że już zawsze tak będzie. A czasami jest mi już wszystko jedno.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

18 stycznia 2016, o 20:28

Samo posiadanie wątpliwości to jest lęk, nie koniecznie trzeba odczuwać lek sam w sobie czy też przerażenie takimi myslami, wystarczą inne obawy i wątpliwości z tym związane, bądź choćby frustracja.
Do tego czasem tak jest, ze myśli natrętne to tematy zastepcze dla innych problemów, które obecne są w twojej głowie/życiu.
To są rzeczy nad którymi trzeba się zastanowić.

Do tego piszesz o tym, ze emocje twoje nie są pełno i to też może wplywac na to, ze nie czujesz przerażenia tymi myslami a ono tak naprawdę jest.
I nie, to nie jest choroba, jesteś zdrowa psychicznie, to jest wynik zaburzenia.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Lady_Stardust
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 22:03

19 stycznia 2016, o 20:57

Victor pisze:Samo posiadanie wątpliwości to jest lęk, nie koniecznie trzeba odczuwać lek sam w sobie czy też przerażenie takimi myslami, wystarczą inne obawy i wątpliwości z tym związane, bądź choćby frustracja.
Do tego czasem tak jest, ze myśli natrętne to tematy zastepcze dla innych problemów, które obecne są w twojej głowie/życiu.
To są rzeczy nad którymi trzeba się zastanowić.

Do tego piszesz o tym, ze emocje twoje nie są pełno i to też może wplywac na to, ze nie czujesz przerażenia tymi myslami a ono tak naprawdę jest.
I nie, to nie jest choroba, jesteś zdrowa psychicznie, to jest wynik zaburzenia.
Victor, dziękuję za odpowiedź - nie myślałam o tym w ten sposób. Lęk utożsamiałam tylko... z lękiem, ale faktycznie, wątpliwości mam ostatnio non stop :roll: Ogólnie emocje mam mocno rozchwiane, jednego dnia nie mam ich wcale, innego czuję radość z drobiazgów (np. bo pogadam z mamą przez telefon). Zastanawiam się, na ile to przez SSRI, a na ile jakieś objawy nerwicowe.

Najgorszy jest dla mnie motyw z samobójstwem - dopóki ta myśl budziła we mnie silne uczucia, dopóty "wiedziałam", że to tylko natręt i nie chcę tego. Teraz ta myśl nie budzi żadnych emocji, tylko mi się telepie po głowie :(: Chciałabym, żeby to zniknęło ehhh.
Awatar użytkownika
clever
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 14 października 2015, o 14:40

20 stycznia 2016, o 19:16

Od kilkunastu dni mam bardzo podobnie. U mnie niby nerwica mija, tzn tak mi się niedawno wydawało, było już długi okres bardzo dobrze, jednak ostatnio dostałem coś w rodzaju stanów jak opisujesz, że mam czasem natręty, czasem nawet chwilowe myśli samobójcze, ale prawie nie czuję lęku i w ogóle mam jakby przytłumione wszystkie emocje i przez to odczuwam frustrację. Chociaż mam wrażenie jakby emocje gdzieś w środku siedziały skumulowane, więc jest to jakieś napięcie i lęk, tak jak Victor mówi. Czuje się troche osłabiony i brak mi motywacji. Myślałem że może to depresja, jednak jakoś nie do końca objawy pasują i czasem też miewam chwilowe polepszenia nastroju. Więc to chyba takie nerwicowe przyblokowanie emocji jakieś. Jednak wcześniej nie miałem takich problemów, zawsze najpierw pojawiał się lęk, a później dochodziły objawy. Zastanawiałem się tylko czy sam nie blokuję gdzieś w środku emocji? jednak nie wydaje mi się i staram się wszystkie odczuć jakie przychodzą.
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

20 stycznia 2016, o 20:13

Hej, ja też teraz nie czuję lęku, a myśli natretne wciąż są. Tłumaczę sobie to tak, że nie może miną wszystko od razu. Tak, że jednego dnia, czuję lęk, panikę, myśli, brak uczuć itp. , a drugiego nagle jestem wyleczona. To chyba tak nie działa. Najpierw odczuwałam ogromy, wręcz paniczny lęk, trzęsące nogi itp., potem, jak zaczęłam stosować rady z forum i zaakceptowałam te myśli lekowe, zostały same myśli bez lęku, ale i tak natretne, bo jeszcze do niedawna bardzo absorbujące. Teraz też trochę zelżały mysli. Więc minęły jakby dwa z trzech największych objawów, które miałam. A trzeci to u mnie uczucia, które raz są, a innym razem nie, ale w chwili "normalności" wiem już co jest prawdą, a co nie, więc mimo kryzysow, które jeszcze się zdarzają i pewnie będą zdarzać nie raz idę dalej.
Awatar użytkownika
Lady_Stardust
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 22:03

23 stycznia 2016, o 23:07

clever pisze:Od kilkunastu dni mam bardzo podobnie. U mnie niby nerwica mija, tzn tak mi się niedawno wydawało, było już długi okres bardzo dobrze, jednak ostatnio dostałem coś w rodzaju stanów jak opisujesz, że mam czasem natręty, czasem nawet chwilowe myśli samobójcze, ale prawie nie czuję lęku i w ogóle mam jakby przytłumione wszystkie emocje i przez to odczuwam frustrację. Chociaż mam wrażenie jakby emocje gdzieś w środku siedziały skumulowane, więc jest to jakieś napięcie i lęk, tak jak Victor mówi. Czuje się troche osłabiony i brak mi motywacji. Myślałem że może to depresja, jednak jakoś nie do końca objawy pasują i czasem też miewam chwilowe polepszenia nastroju. Więc to chyba takie nerwicowe przyblokowanie emocji jakieś. Jednak wcześniej nie miałem takich problemów, zawsze najpierw pojawiał się lęk, a później dochodziły objawy. Zastanawiałem się tylko czy sam nie blokuję gdzieś w środku emocji? jednak nie wydaje mi się i staram się wszystkie odczuć jakie przychodzą.
clever, to u mnie bardzo podobnie. Od dłuższego czasu nie czuję już lęku, jedynie momentami takie napięcie, jakby "coś się miało zacząć dziać" - nie blokuję tego i to przemija. Jednak od czasu do czasu wkręcają mi się różne natręty, m.in. z samobójstwem albo tematy egzystencjalne, które sprawiają, że czuję się odrealniona i ciężko to przerwać, jedynie przeczekać można...
szpagat pisze:Hej, ja też teraz nie czuję lęku, a myśli natretne wciąż są. Tłumaczę sobie to tak, że nie może miną wszystko od razu. Tak, że jednego dnia, czuję lęk, panikę, myśli, brak uczuć itp. , a drugiego nagle jestem wyleczona. To chyba tak nie działa. Najpierw odczuwałam ogromy, wręcz paniczny lęk, trzęsące nogi itp., potem, jak zaczęłam stosować rady z forum i zaakceptowałam te myśli lekowe, zostały same myśli bez lęku, ale i tak natretne, bo jeszcze do niedawna bardzo absorbujące. Teraz też trochę zelżały mysli. Więc minęły jakby dwa z trzech największych objawów, które miałam. A trzeci to u mnie uczucia, które raz są, a innym razem nie, ale w chwili "normalności" wiem już co jest prawdą, a co nie, więc mimo kryzysow, które jeszcze się zdarzają i pewnie będą zdarzać nie raz idę dalej.
Też mnie to zastanawia, ostatnio czuję się od paru dni znacznie lepiej - pomijając błąkające się czasem po głowie natręty - i odczuwam jakąś taką nieufność, ogólnie mam wrażenie, jakbym "zapomniała" jak to jest czuć się normalnie i sama już nie wiem, czy teraz tak jest czy nie. Niby skoro mam wątpliwości, to pewnie nie jest ale z drugiej strony rozmawiałam o tym na ostatnim spotkaniu z moim psychologiem, który twierdzi, że znacząca poprawa po długim okresie fatalnego samopoczucia w naturalny sposób może budzić w nerwicowcu nieufność i chęć "badania" na ile jest ok i czy na pewno. Pytałam też się, czy możliwe jest nagłe zniknięcie objawów, i usłyszałam, że (mój psycholog) ma takich pacjentów, którzy doznają ataków np. raz na 2 miesiące i pomiędzy nimi nie mają żadnych objawów... :roll:
nunek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 28 stycznia 2015, o 16:53

25 stycznia 2016, o 15:09

Mam teraz częste myśli, które nie wiem czy są myśleniem lękowym wynikajacym z zaburzenia, czy wynikiem prawdziwych przemyśleń. Chodzi o rozstanie się z partnerem. Nie dogadujemy się, przypominają mi się wszystkie najgorsze chwile związku, przy każdym nieporozumieniu, przykrych słowach nachodzą mnie te myśli. Mój stan trwa juz trochę, przedtem nie pomyślałabym o rozstaniu, ale teraz, nie wiem czy normalnie bym tak czuła czy w wyniku zaburzenia tak teraz myślę. Może ten brak wiary w przyszłość który jest przy derealizacji wpływa na to. Nie wiem czy olewać to czy robić coś.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

28 stycznia 2016, o 10:47

szpagat pisze:Hej, ja też teraz nie czuję lęku, a myśli natretne wciąż są. Tłumaczę sobie to tak, że nie może miną wszystko od razu. Tak, że jednego dnia, czuję lęk, panikę, myśli, brak uczuć itp. , a drugiego nagle jestem wyleczona. To chyba tak nie działa. Najpierw odczuwałam ogromy, wręcz paniczny lęk, trzęsące nogi itp., potem, jak zaczęłam stosować rady z forum i zaakceptowałam te myśli lekowe, zostały same myśli bez lęku, ale i tak natretne, bo jeszcze do niedawna bardzo absorbujące. Teraz też trochę zelżały mysli. Więc minęły jakby dwa z trzech największych objawów, które miałam. A trzeci to u mnie uczucia, które raz są, a innym razem nie, ale w chwili "normalności" wiem już co jest prawdą, a co nie, więc mimo kryzysow, które jeszcze się zdarzają i pewnie będą zdarzać nie raz idę dalej.
ja też uważam, że to jest kolejny etap odburzania. Choć w sumie sama się zastanawiam czy tych emocji nie ma, bo o czymś innym świadczą te posty - te posty wyrażają jednak obawę, starch :) Myślę, że dobrze ujął to Victor - że samo posiadanie wątpliwości to jest lęk.
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 851
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

18 listopada 2017, o 18:15

Od tygodnia biorę sympramol ..od wczoraj zauważyłam ze mysli natretne nadal mam (m.in o krzywdzeniu innych)ale tez juz nie towarzyszy temu lęk.i to mnie martwi ze skoro nie czuje lęku przy tych myslach to moze faktycznie chce skrzywdzić bliskich a moze mi odbije i zrobię to nieswiadomie wpadne w jakis amok,czasem az mnie nosi bo mysle ze moze ja faktycznie chce im cos zrobić tymbardziej ze teraz przy tych myslach nie mam juz lęku..jestem zalamana ze wkoncu nad sobą nie zapanuje itd 😢 w piątek ide do psychiatry ....a jeszcze dzis mialam taka sytuację ze moj synek po wlozeniu do wózka jakos tak dziwnie raczke ze wlazla mu w szczeline i sie zaklinowala jak,to zobaczlam odrazu sie wystraszylam rece mi sie trzesly,oczywscie zaraz raczke wyjelismy zaczelam go całować i przepraszac i bylam roztrzesiona i chodzi mi o to ze skoro ze wspolczuciem zareagowlam w takiej sytaucji i w momencie zagrozenia zdrowia dziecka przestraszylam sie to chyba znaczy ze bardzo sie o niego martwie i kocham .skad wiec mi przychodzą te natrety o krzywdzeniu???jak sie tego pozbyć? lęki w sumie dalej od czasu do czasu mam ale to takie chyba przez derealizacje bo ta mi sie utrzymuje .dodam ze mam ciezki okres jeśli chodzi o sprawy rodzinne ,konflikt wewnetrzny przechodzę.problemy w relacjach z rodzina zwlaszcza z matka i to takie ze jak tylko zaczynam o nich rozmawiać z moim partnerem czy kolezankami to tak sie nakrecam nerowowo ze az mi sie nogi trzęsą i mam cisnienie i dziwne uczucie w glowie .😕
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
ODPOWIEDZ