Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wszystko zaczyna się w domu

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

13 kwietnia 2016, o 12:17

Nynuszka pisze:Trudno jest żyć z osobą silnie wierzącą, ale to są nasi rodzice, którzy mają nas akceptować mimo wszystko i mimo swojej wiary. Co ma wiara do miłości i akceptacji własnego dziecka? Moja mama nie jest aż tak wierzącą osobą, a traktuje mnie jak matka "jajko" :). Więc mi się wydaje, że to kwestia człowieka a wiara to tylko takie głupie wytłumaczenie winnych, którzy nie radzą sobie jako rodzice.
Nynuszka, powiem Ci, że prawdziwie przeżywana wiara powinna tylko umacniać przekonanie żeby kochac innych bez względu na wszystko :-) jest dokładnie na odwrót niż jak sie wydaje z pozoru, że silna wiara to jakieś zagrożenie.

I słuszna uwaga, jeśli ktoś nawet żyje tak jak np. mama jajko I tak się zachowuje (czyli skrzywiona wiara) to powinien przede wszystkim patrzeć na miłość I akceptację własnego dziecka.
Awatar użytkownika
Milya
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 123
Rejestracja: 13 stycznia 2016, o 12:49

13 kwietnia 2016, o 15:21

To straszne, że to starsze pokolenie (ale nie tylko) często tak spacza obraz wiary i w efekcie nienawidzą wszystkiego i wszystkich.... to chyba nie o to chodzi w wierze..
Też mam takie osoby w rodzinie i im nic nie da się przegadać, zawsze wiedzą lepiej, a przeciwna postawa ich obraża, masakra...
~ szukajcie mnie w innym świecie ~
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

13 kwietnia 2016, o 19:38

Milya pisze:To straszne, że to starsze pokolenie (ale nie tylko) często tak spacza obraz wiary i w efekcie nienawidzą wszystkiego i wszystkich.... to chyba nie o to chodzi w wierze..
Też mam takie osoby w rodzinie i im nic nie da się przegadać, zawsze wiedzą lepiej, a przeciwna postawa ich obraża, masakra...
Tak Milya, to zniekształcony obraz wiary. Świadomość, że inni mają myśleć tak samo, a jak nie myślą to są źli. Czym innym jest wskazywanie komuś dobrej drogi (z dobroci serca), a czym innym wywyższanie się i tym pokazywanie niby swojej wiary. Myślę, że osoba, która jest prawdziwie wierząca nie ma potrzeby mówić naokoło wszystkim co robią źle tylko swoją postawą i życiem świadczy o tej wierze.

Więc apropo mamy jajko - może powinna się zastanowić nad swoją postawą, bo może właśnie taką postawą odstręcza od siebie jajko (pisałyśmy już o tym, że pewnie doza przestrzeni dla jajko sprawiłaby, ze jajko poczułaby się wolna w swoich wyborach i to mogłoby zrodzić otwartość na poglądy mamy).
Awatar użytkownika
Milya
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 123
Rejestracja: 13 stycznia 2016, o 12:49

13 kwietnia 2016, o 19:46

Najgorsze jest to, że potem młode osoby biją się z poczuciem winy i myślami, że zawodzą najbliższych, albo zastanawiamy się że faktycznie może robimy coś źle.
Zgadzam się z Tobą Olalala.
~ szukajcie mnie w innym świecie ~
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

13 kwietnia 2016, o 20:51

ja mialem poczucie winy gdy sie stawialem ojcu...i chociaz mialem racje to jednak te wkuwanie do glowy przez lata ze nalezy sie zgadzac z ojcem powoduje rozterkę
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

13 kwietnia 2016, o 20:54

sebastian86 pisze:ja mialem poczucie winy gdy sie stawialem ojcu...i chociaz mialem racje to jednak te wkuwanie do glowy przez lata ze nalezy sie zgadzac z ojcem powoduje rozterkę
sebastian, a ojciec "karał Cie" za to stawianie sie?
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

13 kwietnia 2016, o 23:01

Milya pisze:Najgorsze jest to, że potem młode osoby biją się z poczuciem winy i myślami, że zawodzą najbliższych, albo zastanawiamy się że faktycznie może robimy coś źle.
Zgadzam się z Tobą Olalala.


Bardzo trafnie. To właśnie dzieje sie z człowiekiem, który wychowuje sie pod okiem bardzo surowego, wymagającego i najcześciej nigdy wystarczajaco zadowolonego, co więcej zacietrzewionego we własnym swiatopogladzie rodzica. Potem cały czas żyjesz z myślą i poczuciem z tylu głowy, ze najmniejsza pierdołę robisz zle, nie masz poczucia pewności siebie, bo zostałeś przyzwyczajony ze obojętnie co powiesz to i tak bedzie zle/niepoprawne/oburzające/albo po prostu glupie. Przecież jestes młody, głupi jeszcze, a zycie to nie bajka wiec lepiej sie słuchaj, bo przepadniesz :)

Takie podejście odbija sie echem, czego jestem dobrym przykładem. Wprowadziło do mojego życia masę konfliktów wewnętrznych na linii czego ja pragnę, a czego oczekuje ode mnie mama. Poczucie winy jest czasami ogromne.
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

14 kwietnia 2016, o 07:59

jajko pisze:
Milya pisze:Najgorsze jest to, że potem młode osoby biją się z poczuciem winy i myślami, że zawodzą najbliższych, albo zastanawiamy się że faktycznie może robimy coś źle.
Zgadzam się z Tobą Olalala.


Bardzo trafnie. To właśnie dzieje sie z człowiekiem, który wychowuje sie pod okiem bardzo surowego, wymagającego i najcześciej nigdy wystarczajaco zadowolonego, co więcej zacietrzewionego we własnym swiatopogladzie rodzica. Potem cały czas żyjesz z myślą i poczuciem z tylu głowy, ze najmniejsza pierdołę robisz zle, nie masz poczucia pewności siebie, bo zostałeś przyzwyczajony ze obojętnie co powiesz to i tak bedzie zle/niepoprawne/oburzające/albo po prostu glupie. Przecież jestes młody, głupi jeszcze, a zycie to nie bajka wiec lepiej sie słuchaj, bo przepadniesz :)

Takie podejście odbija sie echem, czego jestem dobrym przykładem. Wprowadziło do mojego życia masę konfliktów wewnętrznych na linii czego ja pragnę, a czego oczekuje ode mnie mama. Poczucie winy jest czasami ogromne.
I to wieczne patrzenie czy mama jest zadowolona czy znowu nie.... eh

-- 14 kwietnia 2016, o 07:59 --
Olalala pisze:
Nynuszka pisze:Trudno jest żyć z osobą silnie wierzącą, ale to są nasi rodzice, którzy mają nas akceptować mimo wszystko i mimo swojej wiary. Co ma wiara do miłości i akceptacji własnego dziecka? Moja mama nie jest aż tak wierzącą osobą, a traktuje mnie jak matka "jajko" :). Więc mi się wydaje, że to kwestia człowieka a wiara to tylko takie głupie wytłumaczenie winnych, którzy nie radzą sobie jako rodzice.
Nynuszka, powiem Ci, że prawdziwie przeżywana wiara powinna tylko umacniać przekonanie żeby kochac innych bez względu na wszystko :-) jest dokładnie na odwrót niż jak sie wydaje z pozoru, że silna wiara to jakieś zagrożenie.

I słuszna uwaga, jeśli ktoś nawet żyje tak jak np. mama jajko I tak się zachowuje (czyli skrzywiona wiara) to powinien przede wszystkim patrzeć na miłość I akceptację własnego dziecka.
Olalala, zgadzam się z Tobą. Wiara umacnia przekonanie żeby kochać innych bez względu na wszystko. Nie wiem czemu niektórzy inaczej to interpretują. To nie ma nic wspólnego z wiarą.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

14 kwietnia 2016, o 10:29

jajko pisze:
Milya pisze:Najgorsze jest to, że potem młode osoby biją się z poczuciem winy i myślami, że zawodzą najbliższych, albo zastanawiamy się że faktycznie może robimy coś źle.
Zgadzam się z Tobą Olalala.


Bardzo trafnie. To właśnie dzieje sie z człowiekiem, który wychowuje sie pod okiem bardzo surowego, wymagającego i najcześciej nigdy wystarczajaco zadowolonego, co więcej zacietrzewionego we własnym swiatopogladzie rodzica. Potem cały czas żyjesz z myślą i poczuciem z tylu głowy, ze najmniejsza pierdołę robisz zle, nie masz poczucia pewności siebie, bo zostałeś przyzwyczajony ze obojętnie co powiesz to i tak bedzie zle/niepoprawne/oburzające/albo po prostu glupie. Przecież jestes młody, głupi jeszcze, a zycie to nie bajka wiec lepiej sie słuchaj, bo przepadniesz :)

Takie podejście odbija sie echem, czego jestem dobrym przykładem. Wprowadziło do mojego życia masę konfliktów wewnętrznych na linii czego ja pragnę, a czego oczekuje ode mnie mama. Poczucie winy jest czasami ogromne.
jajko kochana, nie jesteś sama :friend: Niestety potem taki schemat myślowy żeby zaspokajać innych przenosi się do życia I czesto nim sie kieruje zapominając co się chce samemu od tego życia....a jak już zaczynasz robić coś co chcesz robić to masz wyrzuty sumienia....

Ja kiedyś rozmawiałam z mama I powiedziełam jej, że najpierw trzeba kochać siebie zeby umieć kochać innych. A kochać siebie to znaczy znać siebie, szanować swoje potrzeby, pragnienia. Na co moja mama odpowiedziała: żyje się przecież dla innych, żeby innym służyć....

Tylko własnie takie służenie innym z pomijaniem samego siebie rodzi złość, frustrację, wściekłość. Moja mama często chodziła wiecznie niezadowolona I w sumie taka ją mam w głowie zapisaną, z mina na kwintę. Ehhh..........
jajko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14

14 kwietnia 2016, o 11:25

Olalala pisze: jajko kochana, nie jesteś sama :friend: Niestety potem taki schemat myślowy żeby zaspokajać innych przenosi się do życia I czesto nim sie kieruje zapominając co się chce samemu od tego życia....a jak już zaczynasz robić coś co chcesz robić to masz wyrzuty sumienia....

Ja kiedyś rozmawiałam z mama I powiedziełam jej, że najpierw trzeba kochać siebie zeby umieć kochać innych. A kochać siebie to znaczy znać siebie, szanować swoje potrzeby, pragnienia. Na co moja mama odpowiedziała: żyje się przecież dla innych, żeby innym służyć....

Tylko własnie takie służenie innym z pomijaniem samego siebie rodzi złość, frustrację, wściekłość. Moja mama często chodziła wiecznie niezadowolona I w sumie taka ją mam w głowie zapisaną, z mina na kwintę. Ehhh..........
Dzięki :) To bardzo ważne dla mnie, bo jak dotąd nie spotkałam się z osobą, która miałaby podobny problem. Kiedyś byłam już blisko, żeby całkowicie uwierzyć w to, że każdy mój wybór z ktorym nie zgadza sie mama jest po prostu ZŁY (nie inny, nie alternatywny tylko po prostu ZŁY). W podświadomości takie myślenie jednak potrafi się zakotwiczyć, pomimo, że czujesz że chcesz inaczej i jestes sobie w stanie logicznie coś wytłumaczyc :d ale jednak z tylu głowy wybijaja się jakieś wątpliwości i niepewność. I nie zawsze muszą jawnie naznaczone "niezadowoleniem" rodzica -mam na myśli: chce podjac jakas decyzje, a w głowie sie pojawia mama grożaca palcem (chociaz tak tez sie zdarzało) - tylko są wynikiem postępowania rodzica "z miną na kwintę" wobec nas przez lata. Olewanie tego i nieprzejmowanie się tym jest tak cholernie trudne, bo jak to zrobić? Przecież to nasz rodzic. Gdyby coś takiego mówił żul z ulicy czy baba ze sklepu latalo by nam kolo dupy.

Olalala, a co do słów Twojej mamy, raz usłyszałam coś podobnego :) ale nie "zyje się dla innych", tylko łatwo można domyśleć się dla KOGO :) Służalcza postawa kłóci się z wewnętrzną potrzebą wolności i nie wiem... własnej TOŻASMOŚCI. Człowiek po prostu się w czymś takim dusi, w takiej emocjonalnej "schizofrenii". Chyba muszę pomyśleć o terapii :P
Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

14 kwietnia 2016, o 12:21

jajko, właśnie paradoks jest taki, że prawdziwa służba rodzi się w wolności, a nie w zniewoleniu.
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

5 maja 2016, o 20:02

Jeśli chodzi o sytuację w domu, to u mnie do nerwicy najbardziej przyczyniło się to, że byłem ekstremalnie rozpieszczany. Matka i babcia we wszystkim mi usługiwały (można powiedzieć, że robiły za moich służących w pewnym sensie), we wszystkim się cackały. Dodatkowo babcia do 7-go roku życia czasem mnie karmiła, do 13-go roku życia czasem chodziłem z matką za rękę. Babcia ani razu w życiu nie podniosła na mnie głosu, prawie nigdy nikt mnie nie krytykował. Matka często dawała mi do zrozumienia, że jestem lepszy od innych dzieci, często krytykowała moich rówieśników. Często odrabiała za mnie lekcje humanistyczne, bo przedmiotów humanistycznych nienawidziłem. Ojciec chał, w pewnym okresie czasu stosował przemoc wobec matki i wobec psa, a moje wychowanie "olał" i nie korygował "chorej" metody stosowanej przez matkę (uważam, że rozpieszczanie to jedna z najbardziej "chorych" metod wychowawczych). Takie wychowywanie powodowało niemal zerowe przystosowanie do świata i społeczeństwa, a w efekcie konfrontacja ze światem i społeczeństwem była jedną z istotnych "pożywek" dla nerwicy.

Ja, jeśli kiedyś będę mieć dzieci, to będzie zero rozpieszczania/cackania się, zamierzam być surowym rodzicem., niech się dziecko uczy życia.
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

5 maja 2016, o 22:30

a ja wczoraj musialem znosic krzyki i stękania ojca kierowane do telewizora co prawda ale trwajace tak dlugo ze zaczalem go klnąc w nieslyszalny dla niego sposob,padaly najgorsze wyzwiska z mojej buzi...
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
zeniu87
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 193
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 14:34

5 maja 2016, o 22:34

Ja sie z Wami nie zgodze odnosnie surowego traktowania dzieci ja przez bicie ojca mam padaczke np bo bil mnie czym popadnie i gdzie tylko trafil a teraz jest mily jak mu trzeba kase pozyczyc a oddac ma gdzies
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

6 maja 2016, o 16:16

sebastian86 pisze:a ja wczoraj musialem znosic krzyki i stękania ojca kierowane do telewizora co prawda ale trwajace tak dlugo ze zaczalem go klnąc w nieslyszalny dla niego sposob,padaly najgorsze wyzwiska z mojej buzi...
Ja codziennie ostro klnę na swojego ojca (ale w myślach lub szeptem). A co weekend mam pragnienie rozwalenia mu łba.
ODPOWIEDZ