Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wsparcie rodziny przy nerwicy.

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
user009
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 336
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03

12 września 2017, o 19:24

Ja zrobiłem ogromny progress w DD na początku, mimo że miałem wsystskie możliwe objawy 24/7.
Już po 3tyg każdy wieczór był normalny, wróciłem do pracy itp. Było ciężko ale tez okay, coraz lepiej, nerwicy jako takiej nie miałem (tylko początek DD jak nie widziałem co się dzieje) później wczułem się w teksty mojej partnerki, 'kazdy pracuje i robi wszystko nie powinnes być zmęczony' i niestety ale cofnąłem się w odburzaniu i to fest, ale na swoje życzenie, bo nikogo innego, dlatego Ci to pisze, żebyś tego nie robił, tylko uświadomił sobie, że jak masz złamana rękę, to nie przejmujesz się komentarzami, wiesz, że masz złamana rękę, trudno zrośnie się itp i robisz swoje. (No właśnie złamana rękę widzą, a nie jest tak straszna haha)

Teraz mam tak: , bodźce emocjonalne do mnie nie docierają , anhedonia, ale nie do końca po prostu tego nie czuje (ale reakcje są) no i nerwica, ale nie lęki, że czegoś nie zrobię, fobie tylko takie uogólnione bardziej somaty.
Czyli w stosunku do początku jest progress (jak pierwszy tydzień nie mogłem prowadzić auta, nie że się bałem byłem tak otępiały)
Więc jak wididsz takie coś NIC Ci nie da i powie Ci to każdy... Absolutnie każdy! Tym bardziej, że jeśli chcesz być z nią to tego nie przeskoczysz. A jak będziesz próbował to zrobisz sobie krzywdę.

Zajmij się nerwa. Najlepiej nie gadać o objawach, bo to wchodzi w nawyk. Raz i wystarczy.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

12 września 2017, o 22:43

Jasne ze tak.Mi tak w sumie bo miałem tez DD i różne inne objawy somatyczne które mi już ustały zostały myśli natretne ze coś sobie zrobię i to mnie wkur...a i doprowadza do leku w sumie coraz bardziej nad tym panuje.I zauważyłem ze zrobiła mi się taka sinusoida samopoczucia,czyli 2 dni często mam w miare i 1 dzień kryzys tak jak dzisiaj czyli wszystko jest do dupy itp.Miales bądź masz myśli natretne i takie kryzysy?
user009
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 336
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03

13 września 2017, o 00:19

Kryzys u mnie trwał 2 miesiące wczsniej nie było hahah
Natrętów nie mam, co najwyżej właśnie dot. Związku , one są realne tzn. Uzalanie sie w głowie typu 'Nie mam wsparcia bla bla', ale zostawiłem to, to mało zmienia czy to realny problem czy nie.
Więc tak to nie mam natretow, więc nie bardzo widzę co mógłbym poprawiać w myślach lękowych.
Piotrq
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 3 lutego 2017, o 05:50

13 września 2017, o 03:06

Nipo pisze:
10 września 2017, o 16:58
Witam.
Chciałem założyć taki temat o wsparciu rodziny najbliższej rodziny.Moja zona twierdzi ze ja sobie wymyślam.Bardzo często się o to kłócimy,ze ja wymyślam,ze wyolbrzymiam,ze nie jestem chłop,ze zachowuje się jak babka.Ja się pytam czy mężczyzna nie może być do jasnej cholery wrażliwy?czy nie może mieć problemów emocjonalnych?Jedynie co to wiadomo ze mam wsparcie ze strony mamy.Moim zdaniem wsparcie se strony współmałżonka powinno być przede wszystkim,tłumacze moja zona ze on miała ciężkie dzieciństwo,wcześnie jako dziecko straciła mamę.Jak jest u Was jesli chodzi o wsparcie?
Hej,

u mnie jest podobnie. Żona co prawda nie twierdzi, że wymyślam, ale wielokrotnie zdarzyło jej się mi wypomnieć, że jak braliśmy ślub to myślała że jestem inny, bardziej stabilny i silniejszy. Faktem jest, że ona sama ma swoje problemy i myślała że ja, jako facet będą ją wspierał i się nią opiekował (co mi ogólnie dobrze wychodzi w życiu) a tu nagle się okazało że ja też potrzebuję pomocy i to jest jej ciężko zaakceptować.

Tak sobie myślę, że nerwica jest chorobą i mamy prawo oczekiwać wsparcia podczas leczenia, ale z drugiej strony to jest nasza choroba, nie naszych żon/mężów/partnerów itp.. Podczas choroby nie oczekujemy że nasz partner czy rodzice nasz wyleczą. Tak samo przy nerwicy musimy działać sami (lub z pomocą psychologa, psychiatry czy nawet tego forum).
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

13 września 2017, o 06:51

user009 pisze:
13 września 2017, o 00:19
Kryzys u mnie trwał 2 miesiące wczsniej nie było hahah
Natrętów nie mam, co najwyżej właśnie dot. Związku , one są realne tzn. Uzalanie sie w głowie typu 'Nie mam wsparcia bla bla', ale zostawiłem to, to mało zmienia czy to realny problem czy nie.
Więc tak to nie mam natretow, więc nie bardzo widzę co mógłbym poprawiać w myślach lękowych.
Wiec z czym masz problem w nerwicy ?
user009
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 336
Rejestracja: 8 lutego 2017, o 15:03

13 września 2017, o 10:18

Nipo pisze:
13 września 2017, o 06:51
user009 pisze:
13 września 2017, o 00:19
Kryzys u mnie trwał 2 miesiące wczsniej nie było hahah
Natrętów nie mam, co najwyżej właśnie dot. Związku , one są realne tzn. Uzalanie sie w głowie typu 'Nie mam wsparcia bla bla', ale zostawiłem to, to mało zmienia czy to realny problem czy nie.
Więc tak to nie mam natretow, więc nie bardzo widzę co mógłbym poprawiać w myślach lękowych.
Wiec z czym masz problem w nerwicy ?
Wczsniej otoczenie, trudna sytuacja.
Cóż, a teraz sobie trwa DD, najgorsze jest to, że nie musisz czuć lęku a DD będzie :) wiesz niektórym najpierw przechodzi Dd innym lęk itp.
Kamil11
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 24 października 2017, o 20:11

28 lutego 2018, o 10:07

Hej ja jak byłem w związku z dziewczyną dziewczyna mi również zarzucała że wymyślam. A najgorsze jest teraz to że po czasie moja własna mama mi powiedziała że ja po prostu taki jestem że to taki charakter i że już się nie zmiennie mówiłem jej wiele raz o tym co czuje ale ona mi nie wierzy, jedyną osobą w której mam w sparcie jest dziadek który mi pomaga wspiera i rozumie. Dlatego mimo wszystko wydaje mi się że, oparcie z strony rodziny jest bardzo ważne i zrozumienie tylko tyle nic więcej ;-)
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

28 lutego 2018, o 18:22

Kamil11 pisze:
28 lutego 2018, o 10:07
Hej ja jak byłem w związku z dziewczyną dziewczyna mi również zarzucała że wymyślam. A najgorsze jest teraz to że po czasie moja własna mama mi powiedziała że ja po prostu taki jestem że to taki charakter i że już się nie zmiennie mówiłem jej wiele raz o tym co czuje ale ona mi nie wierzy, jedyną osobą w której mam w sparcie jest dziadek który mi pomaga wspiera i rozumie. Dlatego mimo wszystko wydaje mi się że, oparcie z strony rodziny jest bardzo ważne i zrozumienie tylko tyle nic więcej ;-)
Zgadza się.To jedna z najważniejszych rzeczy.Nie ma nic gorszego niż być nierozumianym w najbliższym otoczeniu osób z rodziny.
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

28 lutego 2018, o 22:32

Wiecie co? Najważniejsze to rozumieć samego siebie i samemu się wspierać ;) Niestety nie można liczyć na wsparcie bliskich w każdej sytuacji. Wiem, że to strasznie przykre, ale pomyślcie jak nieraz Wam trudno zrozumieć, o co komuś chodzi. A nerwicowca naprawdę trudno zrozumieć komuś, kto tego nie doświadczył. Przypominam sobie minę terapeutki, kiedy tłumaczyłam jej o co mi chodzi ;) serio serio.
Po prostu to jest moment, kiedy trzeba postawić na siebie i nie dopuszczać do siebie żadnych głosów z zewnątrz podważających nasz stan. Mnie np. przerażały wszelkie psychologiczne diagnozy, a byłam w tym naprawdę kreatywna ;) dostawałam paniki i dzwoniłam do kogoś, żeby mnie uspokoił: "o borze, o borze to na pewno nerwicaaaaaAA...!". Tłumaczyłam, czemu tak uważam i słyszałam "nie, to nie nerwica. Nic się nie dzieje, uspokój się". I ostatecznie zostawałam z niczym - coraz mniej ufałam sobie i było coraz gorzej. Aż w końcu zacisnęłam zęby i stwierdziłam "a ch... Nikt nie będzie mi mówił, jak się czuję, ja wiem lepiej". Przy atakach oddychałam przez torbę i czekałam pokornie aż emocje opadną. Osoby wspierające odstawiłam na bok. I paradoksalnie pogodzenie się z tym, że to nerwica, pomogło mi się jej pozbyć :)

K.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

28 lutego 2018, o 23:00

Ja mam zajebiste wsparcie od rodziców i rodzeństwa i męża.
Jestem im wdzięczna ze są ze mną i słuchają moich narzekań.Dziewie się że jeszcze im się nie udzieliło :(:
Jednak wiem że wiedzą przez co przechodzę bo tata sam cierpi od 20 ponad lat i młodsza siostra.
Nie mamy tego dziedzicznego ale nabyte😔

Świetne i budujące jest to że potrafimy się wesprzeć i zrozumieć.oni jadą na lekach a ja jeszcze nie.....
Inni chyba by dawno ze mną sfiksowali.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
ODPOWIEDZ