Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wiara a problem z odburzaniem

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

31 maja 2016, o 23:10

A jeśli mogę spytać, jak poradzić sobie z połączeniem wiary i odburzania u kogoś, kto ma natręctwa np. takie jak ja? Gdzie wątpliwości i analizowanie kwestii religii jest raczej procesem "ciągłym" jeśli można tak powiedzieć.
Mam na myśli to, ze z jednej strony chcę funkcjonowac w kościele, a z drugiej strony mam ciągłe natręctwa dotyczace rzekomych grzechów, z którymi wewnętrznie się nie zgadzam. :/ I tutaj zapala mi się czerwone światełko, że przecież wiara powinna mi dawać siłę i budować a nie sprowadzać do takiego stanu, gdzie po prostu już nie chce mi się życ i nie mam dokad uciec.
I teraz, co z tym zrobić ? Czy istnieje tylko czarne i białe? Czy albo całkowicie się zgadzam, biegam się spowiadać ze wszystkiego co podsuwa mi lęk, bo trzeba i jestem "wierząca", czy musze odrzucić wszystko ?
Nie wiem, czy wyraziłam sie jasno. Nie do końca potrafię sprecyzować, czy moje wątpliwości sa powodowane "tylko" nerwicą, czy to zwykłe ludzkie wątpliwości w wierze a tylko emocje potęgują sprawę.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

1 czerwca 2016, o 08:59

różyczka pisze: Ale z tym szeptaniem, podpowiadaniem diabła - moim zdaniem to jest po prostu metafora. Często nadużywane sformułowanie, żeby straszyć innych.
O ile większość sobie nic z tego nie robi i używa jako związek wyrazowy, że "diabeł Cie kusi" w mowie potocznej, o tyle znajdą się ludzie, którzy się przejmą. I stanie się to dla nich natrętem.
Mi tez czasem wystarczy jedno słowo i gotowa wkretka.

Tez tak mysle z ta metafora. W sumie to chyba sami duchowni maja rozne zdania co do tego tematu, zalezy na kogo sie trafi. Np:
Do tej pory jesli ktos mi mowil, ze szatan nim manipuluje to za kazdym razem rozeznawalem to jako problemy osobowosciowe. Odsylalem do psychologa. Odpowiada dominikanin.
Z jednej strony takie opinie a z drugiej wlasnie skrajne, ze wplywa na czlowieka nonstop, obserwuje, slucha a nawet jak szeptasz to odczytuje z ruchow warg, przypomina ci rozne zdarzenia w pamieci itd. Kosmos :D I komu tu wierzyc.

Najgorsze jest, ze zawsze uczepie sie tych gorszych informacji i bede to analizowac i analizowac.

Jesli Rozyczka sie nie zgadzasz wewnetrznie to moze odpusc? Trudno mi cos doradzic bo sama jestem znowu w rozsypce. Ja np slyszalam, ze z tych lekkich nie trzeba sie spowiadac bo sa odpuszczane na poczatku Mszy. Moze cos spowiednik Ci doradzi?
Ja staram sie nie analizowac za bardzo bo jak bym chciala to by mi wyszlo, ze nawet oddychanie jest grzechem. Oczywiscie przesadzam, chcialam tylko zobrazowac o co mi chodzi.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 10:37

różyczka pisze:A jeśli mogę spytać, jak poradzić sobie z połączeniem wiary i odburzania u kogoś, kto ma natręctwa np. takie jak ja? Gdzie wątpliwości i analizowanie kwestii religii jest raczej procesem "ciągłym" jeśli można tak powiedzieć.
Mam na myśli to, ze z jednej strony chcę funkcjonowac w kościele, a z drugiej strony mam ciągłe natręctwa dotyczace rzekomych grzechów, z którymi wewnętrznie się nie zgadzam. :/ I tutaj zapala mi się czerwone światełko, że przecież wiara powinna mi dawać siłę i budować a nie sprowadzać do takiego stanu, gdzie po prostu już nie chce mi się życ i nie mam dokad uciec.
I teraz, co z tym zrobić ? Czy istnieje tylko czarne i białe? Czy albo całkowicie się zgadzam, biegam się spowiadać ze wszystkiego co podsuwa mi lęk, bo trzeba i jestem "wierząca", czy musze odrzucić wszystko ?
Nie wiem, czy wyraziłam sie jasno. Nie do końca potrafię sprecyzować, czy moje wątpliwości sa powodowane "tylko" nerwicą, czy to zwykłe ludzkie wątpliwości w wierze a tylko emocje potęgują sprawę.
różyczka, może ktoś jeszcze się wypowie, ale wiem, że są dla takich osób jak Ty (czy może też po części I ja) specjalne rachunki sumienia - krótkie, zwięzłe. Tak też kiedyś wyczytałam, że to ma chronic przed takim religijnym rygoryzmem.

Słuchajcie, a może my mamy nerwicę eklezjogenną I trzeba to leczyć jakoś specjalnie? Sama nie wiem, czy są specjalni terapeuci od tego?
kucyki46
Gość

1 czerwca 2016, o 12:09

Słuchajcie. O co chodzi z tą wiarą? Jesli ktos przesłuchał tego kazania, które wczoraj wrzuciłem to tam jest; wiara, rozwój duchowy, to nie jest cos co sie "nabywa" z dnia na dzien i starczy, a teraz to ja sie zajme swoimi sprawami. Dla przykładu, jak jest gdy postanawiasz sobie nauke j. angielskiego? To idziesz do szkoły jezykowej, lub na kurs, uczysz sie słowek itp. I to sie nie robi w jeden dzień. Nad tym sie pracuje. Toteż nad rozwojem duchowym trzeba pracowac, kazdego kolejnego dnia. Żmudnie, ale wszystko co wartosciowe w zyciu jest trudne. Warto o tym pamiętac. http://www.opoka.org.pl/struktury_kosciola/wspolnoty/ Wg mnie bardzo pomaga uczestnictwo w jakiejs wspólnocie religijnej. To tak jak z forum. tu mozna omówic problemy natury depresji, nerwicy. tam sie "żyje" z ludxmi zwiazanymi inną kwestią jaka jest religia. nie uwazam, żeby był to powód do wstydu. bo jak ktos wierzy i chodzi do koscioła, ale najwazniejsze nie wstydzi sie powiedziec "jestem katolikiem" to raczej nie powinno byc problemu. Te grupy zrzeszaja ludzi młodych, nie jest to cos w podobie "spotkanie babć na różańcu", ale do takich grup naleza chocby ludzie organizujacy spotkania Lednickie, Dni młodziezy i wiele innych rzeczy.
Ola - nerwica eklezjogenna to tylko terminologia, okreslajaca to że natretne mysli usadowiły sie na tle religijnym. A przeciez wiadomo, że one przewaznie atakuja te sfery zycia, które sa dla nas wazne.
Aveno - Ty mówisz, że przesłuchałas nagranie i wyhaczyłas tylko cos o opetaniu itp. No to cos tu jest nie tak, bo tam 90% rzeczy było o przykazaniu miłosci. Pozytywne rzeczy. ale pójde dalej. Jesli Ty piszesz "no to może odpuśc", to ja tego zupełnie nie rozumiem. Wiara chrześcijańska oparta jest na własciwie jednym najwazniejszym przykazaniu i jesli je realizujemy w zyciu to wszystko jest jak powinno. A brzmi ono "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całym swoim umysłem. A bliźniego swego jak siebie samego." W takim razie wszystkie Twoje grzechy lekkie i cięższe, które rozmyslasz i spędza ci to sen z powiek, nie mają na teraz znaczenia. Jesli będąc katolikiem dzis radzisz drugiemu odpuscic sobie wiare?.
I na koniec jedna rzecz. Niedawno przeczytałem cos co mnie poruszyło i wiele mi sie wbiło dzieki temu do tej głowy, która bywa oporna, zwłaszcza przy nerwicy. http://www.tajemnicamilosci.pl/przydatn ... teina.html Tak wiec mimo wszystkich oporów, lęków, straszków małych i dużych zadajcie sobie jedno pytanie; Czy jest wiecej Boga w moim życiu niż Go brakuje? https://www.youtube.com/watch?v=DBwYvZ7QACE
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 czerwca 2016, o 12:18

Nerwice na tle religijnym powstają krótko mówiąc jako rozbieżność pomiędzy pragnieniami, ale także i własnymi przekonaniami a zasadami religijnymi.
Ale myślę, ze nie ma co się tak od razu klasyfikować bowiem w zaburzeniach lekowych ogólnie często lęki, obawy schodzą na tematy religijne bo stanowią one różne wartości dla ludzi.

Prawda jest taka, iż trzeba posiąść pewną własną filozofię i własne poglądy i to zgodne ze swoją naturą. Ja sobie nie wyobrażam siebie zgadzającego się z tym, iż np. seks w prezerwatywie jest grzechem. I z takich powodów jak i wielu innych zrezygnowałem nie z duchowości a instytucjonalizmu religijnego, -czyli sytuacji gdzie ktoś interpretuje coś i mówi mnie co mam robić, mówi co jest grzechem a co nim nie jest.
Dla mnie istnieje tyle sprzeczności, że ja np. męczyłbym się emocjonalnie, bo jest to niezgodne z moją filozoficzną naturą.

Natomiast nie demonizowałbym sytuacji gdzie po pojawieniu się nerwicy zaczęliśmy mieć lęki związane z religią, bo to jest bardzo częste i zwykle nie oznacza wcale jakiegoś duchowego kryzysu. Po prostu niektórym będzie dobrze z tym jak sobie wtedy odwrócą się w kierunku wiary, innym lepiej będzie jak poczekają z tym aż lęki osłabną.
Jest to zależne od stopnia czasu trwania zaburzenia, świadomości i także poziomu oleju w głowie :D

Różyczka kiedy masz natręty, czyli myśli, których ty nie chcesz, dostajesz od nich lęków a myśli te mogą być różnej treści, to spowiadanie się z nich za każdym razem jest bezsensu. Z prostego powodu, kiedy będziesz się z nich spowiadać to będzie oznaczało, że są dla ciebie bardzo jednak ważne. Możesz sobie oczywiście porozmawiać o tym ze swoim księdzem ale spowiadanie się z tego jako grzechy mija się z celem.

Myśli automatyczne, powodujące lęk i niepokój, natrętne są wynikiem zaburzonego zdrowia emocjonalnego. Kiedy przykładowo zaburzyłoby Ci się zdrowie fizyczne i dostałabyś biegunki, i narobiła z tego wszystkiego (przepraszam za takie zobrazowanie) na posadzkę w Kościele, t byś musiała się z tego spowiadać? Nie, byłoby Ci głupio ale znalazłabyś wyrozumienie, pochorowałaś się - stało się.
Taka sama sytuacja jest z natrętnymi myślami, są jak biegunka, bez znaczenia, no chyba, ze tak bardzo ktoś chcesz się z tym shitem identyfikować.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

1 czerwca 2016, o 12:19

Kucyki ja nie napisalam ''odpusc sobie wiare'' a odpusc analize grzechow. ;)
I tak wylapalam z tego nagrania te negatywne aspekty bo z tym tu weszlam wiec trudno, zebym tego nie zauważyła. I nie chodzi mi o opetanie. Pisalam w poprzednich postach dokładnie o co mi chodzi.Pozytywny rzeczy z nagrania tez wylapalam :)
kucyki46
Gość

1 czerwca 2016, o 12:27

ok, stąd moje znaki zapytania ;)
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

1 czerwca 2016, o 14:41

Dzięki wszystkim za odpowiedzi ;)

Victor, z tym co napisałeś to masz rację, jednak mi nie chodziło o to, żeby się spowiadać z nerwicy. Bardziej tak, jak ująłeś to wcześniej, nie zgadzam się ze wszystkim, co jest określane jako grzech przez ludzi. Wydaje mi się zresztą, że mało kto się ze wszystkim zgadza, jednak większość z ludzi nic sobie z tego nie robi ;)
Rozmawiałam o tym z mamą i przyjaciółką (obie wierzące i praktykujące) i obie stwierdziły, że przesadzam i że nie trzeba się z tego spowiadać, co akurat miałam na myśli. I co śmieszne - ja też sądzę, że nie trzeba! Ale mam natręty, że jednak trzeba i tu pojawia się problem. Mam nadzieję, że teraz jaśniej napisałam.

Aveno, bardzo chętnie odpuściłabym sobie analizy grzechów. Naprawdę, nie chcę tego robić :) Lekkie, ciężkie, świadomie, nieświadomie - to mnie bardzo przytłacza. I nie chcę, żeby wyszło na to, że się wybielam. Jeśli zrobię coś, co uważam za złe, to naprawdę żałuję i chcę się poprawić. Jednak tak, jak napisałam wyżej. Jeśli czegoś nie czuję wewnętrznie, a jedynie tak jest "bo tak" to nie umiem się zgodzić.
Olalala napisała wyżej o specjalnym rachunku sumienia. Może i racja, jednak te książeczkowe rachunki od dziecka budziły we mnie jakieś lęki i niechęć. Gdzie są wypisane przykazania, a do nich mnóstwo przykładów grzechów. No nie wiem, jakoś tak mam, że zawsze gdzieś się coś doczepi i wmawia mi, że coś zrobiłam, jak nie zrobiłam. Wiem, bez sensu :(

Wiem, że jeśli ulegnę temu, co podpowiada lęk to pojawią się nowe i nowe wątpliwości. I tym sposobem nabawię się skrupulantyzmu.
Jeśli chodzi o spowiednika, to też nie do końca chcę się o wszystko pytać, bo to nic innego jak uspokajanie. I całkowita utrata zaufania do siebie.
Możecie się śmiać, ale to naprawdę dla mnie spore problemy.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 14:50

kucyki, ano właśnie, masz rację, że wszystko zasadza się na przykazaniu miłości. Tyle tylko, że tak jak np. pisał Victor o współżyciu w prezerwatywie - w KK wiadomo, że jest to uznawane jako grzech I można wiele różnych autorytetów przytoczyć mówiących o tym, że jest to sprzeczne z przykazaniem miłości (współzycie w prezerwatywie). Nie będę wnikać w szczegóły teraz co czemu jak, dlaczego bo nie o to mi chodzi. I co teraz jeśli ktoś ma tak ukształtowane sumienie? Czy z drugiej strony uznawanie badź nie uznawanie czegoś za grzech przez samego siebie nie prowadzi do relatywizmu moralnego? To są takie potem wewnętrzne dylematy...

różyczka, ja się z Ciebie w ogóle nie śmieję I nie miałabym zamiaru - to są ważne kwestie I dobrze kochana, że dołączyłaś do dyskusji.
kucyki46
Gość

1 czerwca 2016, o 15:16

Cały czas za bardzo wałkowanie 6 przykazania i zwiazanych z nim problemów. Opowiem Wam sytuację. W poniedziałek byłem w przychodni okulistycznej. Są tam numerki. Co tam się działo.. W pewnym momencie wywiazała sie awantura, bo teraz nie mozna wywieszac kartek z nazwiskami i co za tym idzie numerkami na drzwiach gabinetu (taki nowy przepis) W kazdym razie, o głupote ludzie gotowi byli na wszystko. Absolutny zanik życzliwosci i umiejetnosci porozumienia, mimo, że wszyscy gadali po polsku! Mam nadzieję, że u was w przychodniach i w ogóle gdziekolwiek sie nie znajdziecie sprawy mają sie inaczej :) Coelho napisał tak; "w niebie nie będziesz sadzony za zło, które popełniłes, ale za dobro, którego nie uczyniłes". Tyle na temat sumienia.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 15:38

Tylko mi nie chodzi teraz kompletnie o to przykazanie. To tylko taki przykład miał być :-)
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

6 czerwca 2016, o 08:50

A czy ktos moglby mi wytlumaczyc o co chodzi z pokusami wg wiary, ze diabel ma dostep do wyobrazi, pamieci i zmyslow i tak kusi. Glownie chodzi mi o ta wyobraznie bo przeciez to co przychodzi mi do glowy, wyobrazam sobie itd to plynie z podswiadomosci, w sensie jest to moje przeciez? To ze sobie cos przypomne albo wyobraze '' z dupy'', ze tak powiem to ma to znaczyc, ze to ktos/cos mi podeslalo zeby kusic?
Juz naprawde czuje, ze mi sie wszystko pomiesza zaraz :D Ja zawsze bylam ignorantem w tych sprawach a teraz w zaburzeniu sie takie tematy przyczepily.

W artykulach katolickich nic nie znalazlam co by ujmowalo tez to od strony psychologicznej - jak funkcjonuje mozg. Tylko, ze podsyla obrazy/kusi a trudno jest rozeznac co pochodzi z naszej natury a co od diabla. Moze w tym jest odpowiedz a ja sie tak uczepilam tego sprzed strachu przed schizo, ze sobie ubzduram, ze wszystko co pomysle to diabel mu podsuwa ....

Jeden artykul wtedy a tyle mi zamieszal :(
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

6 czerwca 2016, o 10:55

A bo jest zasadnicza różnica pomiędzy naukami kościoła a wiarą i naukami Chrystusa
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

6 czerwca 2016, o 11:57

aveno pisze:A czy ktos moglby mi wytlumaczyc o co chodzi z pokusami wg wiary, ze diabel ma dostep do wyobrazi, pamieci i zmyslow i tak kusi. Glownie chodzi mi o ta wyobraznie bo przeciez to co przychodzi mi do glowy, wyobrazam sobie itd to plynie z podswiadomosci, w sensie jest to moje przeciez? To ze sobie cos przypomne albo wyobraze '' z dupy'', ze tak powiem to ma to znaczyc, ze to ktos/cos mi podeslalo zeby kusic?
Juz naprawde czuje, ze mi sie wszystko pomiesza zaraz :D Ja zawsze bylam ignorantem w tych sprawach a teraz w zaburzeniu sie takie tematy przyczepily.

W artykulach katolickich nic nie znalazlam co by ujmowalo tez to od strony psychologicznej - jak funkcjonuje mozg. Tylko, ze podsyla obrazy/kusi a trudno jest rozeznac co pochodzi z naszej natury a co od diabla. Moze w tym jest odpowiedz a ja sie tak uczepilam tego sprzed strachu przed schizo, ze sobie ubzduram, ze wszystko co pomysle to diabel mu podsuwa ....

Jeden artykul wtedy a tyle mi zamieszal :(
aveno, jak dla mnie to dalej tkwisz w jakimś dziwnym przeświadczeniu, że diabeł "siedzi Ci w głowie". Odpuść, Mówiliśmy Ci, że nie dojdziesz w takim stanie do sensownych wniosków. Poza tym uważasz więc, że diabeł siedzi każdemu w głowie? Bo każdy z nas grzeszy. Dla mnie to się kupy nie trzyma.
ODPOWIEDZ