Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wiara a problem z odburzaniem

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

6 marca 2016, o 22:12

Też tak myślę.
Przy okazji przypomniała mi się pewna historyjka:
Wiosną, w pewnym mieście zdarzyła się powódź. Woda zaczęła zalewać wszystkie ulice. Postanowiono ewakuować miasto. Wszyscy postanowili uciec, za wyjątkiem jednego. Ten zamiast uciekać padł na kolana i zaczął się modlić:
- Panie! Zmiłuj się nad swoim sługą, uratuj mnie! Ocal mnie od tego kataklizmu. Proszę.
Służby ratunkowe przybyły do jego mieszkania, aby go ratować. Prosili, aby poszedł z nimi, ten jednak stanowczo odmówił:
- Nie pójdę z wami. Ja jestem człowiekiem wierzącym. Mnie uratuje mój Bóg.
Z czasem woda zaczęła podchodzić pod kolejne piętra budynku, więc mężczyzna wchodził coraz wyżej i wyżej, aż znalazł się na strychu. Tam modlił się dalej:
- Boże! Proszę, uratuj mnie. Nie daj mi zginąć w taki sposób.
Do okna strychu podpłynęła łódź ratunkowa. Ratownicy wołali:
- Proszę się spieszyć! Chodźmy stąd, niech Pan idzie z nami. Woda jest coraz bardziej rwąca, drugi raz nie powrócimy! Jeśli Pan tu zostanie, to zginie.
Na to mężczyzna odpowiedział:
- Na pewno nie zginę, gdyż Bóg mnie uratuje. Ja mu ufam, a wy idźcie w pokoju.
Woda jednak podchodziła coraz wyżej, a ów wierny chrześcijanin nadal znajdował się w niebezpieczeństwie. W końcu znalazł się na szczycie komina. Woda była o wysokość cegły pod nim, gdy zjawił się helikopter ratunkowy. Ratownicy chcieli go ocalić, ten jednak nie pozwolił im na to mówiąc:
- Ja wierzę mojemu Bogu! Zrozumcie, nie potrzebuję waszej pomocy, gdyż Pan mnie wybawi!
I tak pozostał ów nieszczęśnik w samym środku żywiołu. Gdy pojawiła się kolejna fala - porwała go i utopiła. Po śmierci człowiek ten spotkał Boga i z wyrzutem spytał go:
- I gdzie byłeś Boże!? Dlaczego mnie nie ratowałeś?! Czy nie widziałeś, że jestem w potrzebie? Czy nie modliłem się do Ciebie gorliwie? Czy nie byłem Tobie dość wierny, abyś łaskawie raczył mnie wyratować?
Na to Bóg odpowiedział:
- Jak to Ciebie nie ratowałem? Trzy razy wysyłałem po Ciebie ekipę ratunkową, choć w mieście nie było już nikogo innego do ratowania, a Ty za każdym razem odmówiłeś...
Może w naszym wypadku, to psychologowie są ekipą ratunkową? ;)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Tove
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 610
Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55

6 marca 2016, o 22:21

genialna historia!!!
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
Awatar użytkownika
boniasky
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 16:36

6 marca 2016, o 22:43

Fine i tego własnie postanowilem się trzymać, niech psycholog i forum będa moja ekipa ratunkowa
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

7 marca 2016, o 20:30

Fine, to nie wiara, ale zle podejscie do niej mogly przyczynić sie do Twojego zaburzenia. Wiara mówi o miłości siebie i kochaj bliźniego jak siebie samego. Wiec żeby kochać bliźniego, musisz najpierw pokochać siebie. Co nie znaczy, ze masz osiąść na laurach. Pewnie znasz przypowieść o talentach. Według mnie nie można wpadać ze skrajności (jestem do dupy, czeka mnie pieklo) w skrajność (jestem super, i taki mogę pozostać do konca zycia). Trzeba umiec to wyważyć.
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

7 marca 2016, o 21:03

Oczywiście, na wiarę przeniosłem tylko swoje surowe nawyki, a że Bóg to spory kaliber, to skończyło się jak się skończyło.
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Janczurka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 7 lipca 2015, o 16:11

7 marca 2016, o 21:42

Witam :) też miałam z tym problem. Musisz zdać sobie również sprawę z tego że wiara- kościół sam w sobie ma mnóstwo nieścisłości i niejednego może wpędzić w stan lękowy :D W kościele nie podoba mi się fakt grania na ludzkich emocjach jak lęku i strachu np. kara od Boga za to czy tamto. Przeczytałam ostatnio książkę ,, Rozmowy z Bogiem,, Można ją dostać na niektórych stronach ;) . Bardzo polecam. Zupełnie inne podejście do Boga niż ukazuje nam kościół. Daje dużo do myślenia. Co do technik oburzania to masz jak największe prawo je stosować. Podchodź do tego jak do narzędzia ale z rozsądkiem. ,, To nie Ja Cię uleczyłem lecz twoja wiara to uczyniła,,
Ogólnie ostatnio doszłam do jednego wniosku - Bóg jest miłością i chce dla mnie jak najlepiej. Nie będzie mnie karał za grzechy bo po to mam wolną wole abym sama decydowała o swoim życiu. Jeżeli dokonam złych wyborów poniosę jakieś konsekwencje a nie karę od Boga. Co do piekła to ja już tam byłam za życia :D a dokładnie moja nerwica i depresja mnie tam ugościły ;)
Często trzymam się też logiki typu np gdybym urodziła się w Chinach to raczej katoliczką bym nie była tylko wyznawałabym wiarę w innego Boga lub jego brak. Religia jest nam narzucana odgórnie. Ja osobiście wierze w Boga , chodzę do kościoła ale z wieloma prawdami ( założeniami ) się nie zgadzam i mam do tego prawo.
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

7 marca 2016, o 22:30

Nareszcie ktoś zaczyna myśleć ... zaczynaja poniektóre wypowiedzi mi się podobać
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
kucyki46
Gość

8 marca 2016, o 09:39

Fine pisze:Też tak myślę.
Przy okazji przypomniała mi się pewna historyjka:
Wiosną, w pewnym mieście zdarzyła się powódź. Woda zaczęła zalewać wszystkie ulice. Postanowiono ewakuować miasto. Wszyscy postanowili uciec, za wyjątkiem jednego. Ten zamiast uciekać padł na kolana i zaczął się modlić:
- Panie! Zmiłuj się nad swoim sługą, uratuj mnie! Ocal mnie od tego kataklizmu. Proszę.
Służby ratunkowe przybyły do jego mieszkania, aby go ratować. Prosili, aby poszedł z nimi, ten jednak stanowczo odmówił:
- Nie pójdę z wami. Ja jestem człowiekiem wierzącym. Mnie uratuje mój Bóg.
Z czasem woda zaczęła podchodzić pod kolejne piętra budynku, więc mężczyzna wchodził coraz wyżej i wyżej, aż znalazł się na strychu. Tam modlił się dalej:
- Boże! Proszę, uratuj mnie. Nie daj mi zginąć w taki sposób.
Do okna strychu podpłynęła łódź ratunkowa. Ratownicy wołali:
- Proszę się spieszyć! Chodźmy stąd, niech Pan idzie z nami. Woda jest coraz bardziej rwąca, drugi raz nie powrócimy! Jeśli Pan tu zostanie, to zginie.
Na to mężczyzna odpowiedział:
- Na pewno nie zginę, gdyż Bóg mnie uratuje. Ja mu ufam, a wy idźcie w pokoju.
Woda jednak podchodziła coraz wyżej, a ów wierny chrześcijanin nadal znajdował się w niebezpieczeństwie. W końcu znalazł się na szczycie komina. Woda była o wysokość cegły pod nim, gdy zjawił się helikopter ratunkowy. Ratownicy chcieli go ocalić, ten jednak nie pozwolił im na to mówiąc:
- Ja wierzę mojemu Bogu! Zrozumcie, nie potrzebuję waszej pomocy, gdyż Pan mnie wybawi!
I tak pozostał ów nieszczęśnik w samym środku żywiołu. Gdy pojawiła się kolejna fala - porwała go i utopiła. Po śmierci człowiek ten spotkał Boga i z wyrzutem spytał go:
- I gdzie byłeś Boże!? Dlaczego mnie nie ratowałeś?! Czy nie widziałeś, że jestem w potrzebie? Czy nie modliłem się do Ciebie gorliwie? Czy nie byłem Tobie dość wierny, abyś łaskawie raczył mnie wyratować?
Na to Bóg odpowiedział:
- Jak to Ciebie nie ratowałem? Trzy razy wysyłałem po Ciebie ekipę ratunkową, choć w mieście nie było już nikogo innego do ratowania, a Ty za każdym razem odmówiłeś...
Może w naszym wypadku, to psychologowie są ekipą ratunkową? ;)
Ta historyjka jest sednem sprawy :)
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

30 maja 2016, o 09:25

Sluchajcie mam pytanie do wierzacych :)
Jak ktos sie nakreca to nie czytac :)

Jako, ze moje leki ciagle krazace wokol schizo i tym, ze sie o tym naczytalam. Ostatnio podczas zaburzenia zaczelam mocno watpic w Boga, zastanawiac sie i wpadla mi mysl do glowy co jesli to diabel podsuwa takie mysli/kusi z drugiej strony odrazu lampka czerwona o nie to schizo. Weszlam w internet poczytac jak z tym kuszeniem jest -bo przeciez mysli sa moje a nie, ze ktos mi je podsuwa. I to sie akurat potwierdzilo, ale co sie naczytalam to glowa mala ... Trafilam na artykul ksiedza z ktorego mozna wywnioskowac, ze diabel jest wszedzie. Obserwuje nas, slucha co mowimy, co lubimy, obserwuje nasze ruchy, czyta z ruchow warg zeby wiediziec o nas jak najwiecej bo nie zna naszych mysli.
Chyba nie musze powiedziec jak to na mnie podzialalo ... od kilku dni sie zastanawiam czy to moze byc prawda a do tego mam mysli, ze jestem juz o krok od urojen. Niektore posty na forach katolickich tez nie lepsze - np zeby nie mowic na glos niektorych rzeczy bo uslyszy i przeszkodzi w naszych planych. Czyli wychodziloby, ze jest z nami 24h, niczym Aniol Stroz .... pierwsze slysze.

Czy ktos sie moze do tego odniesc, bo ja w tym leku to wiadomo odrazu mam wyobrazenia ze zaczne myslec, ze jest przy mnie nonstop = urojenie a wychodzi, ze niektorzy faktycznie tak mysla :| chyba, ze ja tez juz tak mysle skoro dostalam takiego leku na tym punkcie - nic ju nie wiem :( a moze to prawda jest i tak jest? Nie wiem. Z drugiej strony znalazlam tez artykuly, ze nie powinno sie wszedzie szukac diabla w zyciu czlowieka bo tak nie jest.
Mam kryzys a bylo ostatnio juz dobrze to znowu cos przeczytalam. Mysle, zeby isc do spowiednika i przy okazji sie o to zapytac, ale zaraz mysl, ze chorzy tez szukaja potwierdzenia swoich lekow bo nie akceptuja ze maja urojenia..
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

30 maja 2016, o 20:44

Prosta sprawa, oddziel religie od emocji. Ksiadz religijnie moze sobie gadac o diablach, na twoje emocje i mysli jednak masz wplyw ty sama albo twoje bledne przekonania. A to ze sie boisz ze zaczniesz cos tam widziesz to juz stara jest spiewka lęku i juz to sama powinnas doskonale wiedziec.
Tak samo jak to ze skoro masz nadal problemy z puszczaniem kontroli to nie powinnas czytac o diablach itp podobnych rzeczach bo nie masz do tego za grosz dystansu. Dlaczego wiec sama robisz sobie krzywde? Malo masz informacji o tym co to jest zaburzenie? Czemu tego nie wykorzystujesz tylko na sile wyszukujesz rzeczy ktore i tak ci nie pomoga? Chcesz tak zyc jeszcze 20 lat?
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
boniasky
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 16:36

30 maja 2016, o 21:20

ddd dobrze mówi. Słuchać mądrzejszych a nie czytać jakieś głupoty
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

30 maja 2016, o 21:28

Ale jak mam oddzielic religie od emocji?
Przed zaburzeniem bylam wierzaca i w sumie nie zawracalam sabie glowy jakimis tam diablami. Gdzies tam w swiadomosci daleko, ze cos takiego moze byc, kuszenie, pokusy i te sprawy, ale bylam obok tego a z chwila zaburzenia to nie wiem, wszystko mi sie zawalilo, moj caly swiatopoglad. Nie wiem jak to mozliwe, ze wystarczylo sie wkrecic w ta schizo i nagle jakbym stracila swoje zdanie - wiem, ze nic nie wiem a za to wszedzie widze schizo ...co gdzie uslysze to a co a jesli tak jest? Chyba lek wplyna negatywnie na moje szare komorki :|

A z tym co pisalam w poprzednim poscie. Mi z kolei to odrazu podchodzi pod urojenia bo przeciez chyba zdrowy czlowiek nie sadzi ze diabel przy nim siedzi nonstop i czyta np co pisze zeby dowiedziec sie o czlowieku co on tam sobie mysli i jak go tu podpuscic a z drugiej strony wlasnie ksiadz (a nawet kilku) co tak mysli, w sumie jakis autorytet w tych sprawach jako, ze to studiowal wiecej wie. To ja juz nie wiem w co mozna wierzyc a co juz podchodzi pod psychoze. Od kilku dni przesladuje mnie mysl a co jesli mnie obserwuje? Moze to byc prawda albo urojenie i mnie wkoncu zamkna w tym szpitalu.
Moze tez zbyt doslownie to odebralam przez lek ..
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

30 maja 2016, o 21:39

aveno pisze:Sluchajcie mam pytanie do wierzacych :)
Jak ktos sie nakreca to nie czytac :)

Jako, ze moje leki ciagle krazace wokol schizo i tym, ze sie o tym naczytalam. Ostatnio podczas zaburzenia zaczelam mocno watpic w Boga, zastanawiac sie i wpadla mi mysl do glowy co jesli to diabel podsuwa takie mysli/kusi z drugiej strony odrazu lampka czerwona o nie to schizo. Weszlam w internet poczytac jak z tym kuszeniem jest -bo przeciez mysli sa moje a nie, ze ktos mi je podsuwa. I to sie akurat potwierdzilo, ale co sie naczytalam to glowa mala ... Trafilam na artykul ksiedza z ktorego mozna wywnioskowac, ze diabel jest wszedzie. Obserwuje nas, slucha co mowimy, co lubimy, obserwuje nasze ruchy, czyta z ruchow warg zeby wiediziec o nas jak najwiecej bo nie zna naszych mysli.
Chyba nie musze powiedziec jak to na mnie podzialalo ... od kilku dni sie zastanawiam czy to moze byc prawda a do tego mam mysli, ze jestem juz o krok od urojen. Niektore posty na forach katolickich tez nie lepsze - np zeby nie mowic na glos niektorych rzeczy bo uslyszy i przeszkodzi w naszych planych. Czyli wychodziloby, ze jest z nami 24h, niczym Aniol Stroz .... pierwsze slysze.

Czy ktos sie moze do tego odniesc, bo ja w tym leku to wiadomo odrazu mam wyobrazenia ze zaczne myslec, ze jest przy mnie nonstop = urojenie a wychodzi, ze niektorzy faktycznie tak mysla :| chyba, ze ja tez juz tak mysle skoro dostalam takiego leku na tym punkcie - nic ju nie wiem :( a moze to prawda jest i tak jest? Nie wiem. Z drugiej strony znalazlam tez artykuly, ze nie powinno sie wszedzie szukac diabla w zyciu czlowieka bo tak nie jest.
Mam kryzys a bylo ostatnio juz dobrze to znowu cos przeczytalam. Mysle, zeby isc do spowiednika i przy okazji sie o to zapytac, ale zaraz mysl, ze chorzy tez szukaja potwierdzenia swoich lekow bo nie akceptuja ze maja urojenia..
aveno, powiem Ci tak - Chrystus zawsze mówił żeby się weselić i radować. Zauważ, że jak zaczniesz wszędzie szukać diabła to bedziesz smutna, przygnębiona. To jest tzw. cierpiętnictwo, które nie jest miłe Bogu. Bóg mówił żeby nie martwić się o kolejny dzień, bo ten dzisiejszy ma już dość zmartwień. Bóg to miłość, a miłość to nie strach i lęk. Zamiast skupiać się na tym gdzie może być diabeł zacznij przywoływać Anioła Stróża i do niego się odwoływać - jeśli jesteś wierząca. Myślę, ze to diabłu zalezy żeby Cię zasmucić, zniechęcić i przez to oddalić od Boga. Pamiętasz Judasza i Św. Piotra? Obydwoje zaparli się Jezusa, ale każdy poszedł inną drogą. Judasz nie uwierzył, że Bóg może go tak kochać, ze odpuści mu ten grzech - popełnił samobójstwo. Tego właśnie chce szatan. Żebyś była smutna, nieszczęśliwa, aż w końcu przestała ufać Bogu.

Na pocieszenie powiem Ci, że momentami też mam takie wkręty i wiem, że muszę nad tym pracować. Niestety wiele w mojej wierze budowałam na lęku i strachu, a nie na miłości. Ostatnio rozmawiałam z moim bratem i on jest bardzo nakręcony na takie tematy, aż go poprosiłam żeby zakończył, bo ja nie jestem odporna. On zaczął gadać mi takie rzeczy właśnie w stylu, że wszędzie zło jest, nawet w wyrażaniu złości... a trzeba pamiętać, że sam Jezus wyrażał złość. W sumie to najprościej powiedzieć, że wyrażanie złości to grzech, a nie pracować nad tym zeby nauczyć się wyrazać tą złość nie grzesząc :-)

aveno, pamiętaj też żeby oddzielać pokusy, myśli od grzechu. Pokusy i myśli to coś automatycznego, na co nie mamy wpływu i to każdy ksiądz Ci powie. Ważniejsze jest to co z tym zrobisz - czy pójdziesz za tym czy nie. Tak samo jak z myślami lękowymi.

I z dobrego serca radzę Ci to co koledzy powyżej: nie czytaj takich rzeczy, bo nie masz dystansu, odpuść sobie.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

30 maja 2016, o 21:41

Dokładnie ja to zawsze mówię że jednak mój anioł stróż nade mną czuwa i mnie skierował na to forum :friend: :D :)
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

30 maja 2016, o 22:50

Przede wszystkim Tobie Aveno nie chodzi o wiarę, tylko to, ze ciągle masz żywy lęk przed schizofrenią i dalej wyszukujesz obawy, które Ci mogą pod to podchodzić. Możesz sobie myśleć spokojnie o diable, Jezusie, Bogu, duchach bo to jest myślenie ludzkie, obecne w światopoglądzie ogólnie ludzi. I nie oznacza to schizofrenii. I kropka. Nie ma w tym żadnego ALE ani drugiego dna.

W schizofrenii - jak ona dotyczy urojeń religijnych to sie opowiada takie rzeczy, że to się nie mieści w pale innym, którzy tej schizofrenii nie mają. I nie martw się powiedzielibyśmy Ci o tym :)
Natomiast myśli o duchach, wyobrażenia i wszystko to co jest obecne w wyobraźni, pamięci i dotyczą masy ludzi jest czymś co jest zdrowiem psychicznym.

Całą resztę tematu Olala co do wiary opisała dobrze i nawet nie ma co do tego dodać.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ