Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wahania nastroju

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

4 października 2015, o 15:43

Witam!
To mój pierwszy post na forum ,które tak nawiasem bardzo mi się spodobało i wydaje mi się być świetną inicjatywą dlatego też postanowiłem też założyć tutaj konto by dowiedzieć się paru rzeczy i być może kiedyś znaleźć się w dziale "odburzonych " ze swoją historią . :)

Na forum znalazłem wątek "25 etapów nerwicy" , i jednym z podpunktów tego protokołu było "lepsze/ gorsze dni" , i właśnie moje pytanie i moje aktualne samopoczucie jest adekwatne co do tego podpunktu. Moje pytanie polega na tym i ciekawość jak to u was wygląda wahanie nastrojów ? Bo to że trafiają się już późniejszym etapie dni gorsze i lepsze to już rozumiem ,ale ja dodatkowo miewam tak że jednego dnia potrafię się czuć przygnębiony ,zdołowany i bez sił i wiary a za 5-10 minut nastrój zmienia mi się na dużo lepszy np. po przeczytaniu jakiegoś artykułu . Zdarza mi się że w trakcie godziny takiej walki z samym sobą i takich zmian samopoczucia miewam wiele , dlatego też chciałem się dowiedzieć jak to u was bywa albo bywało.
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

4 października 2015, o 16:11

Witaj. też przechodziłem takie wahania nastroju, czułem się dobrze a momentalnie moje samopoczucie spadało w dół. Ale z czasem to będzie mijac. Obecnie już nie mam takich sporych wahań nastroju, ale miałem właśnie tak jak to opisałeś.
i'm tired boss
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

4 października 2015, o 16:13

Chyba tak samo Maciek. Jak przeczytasz coś podnoszącego na duchu, coś motywującego, coś dającego nadzieję na poprawę stanu, to zaczynasz czuć się dobrze. Bywają i gorsze chwile, każdy je ma. Zaburzony, czy nie. Ja obecnie potrafię mieć 3-4 dni zupełnie bez objawów, bo jestem nastawiona pozytywnie, z łatwością ignoruję każdy stan przykry, czy niechcianą myśl, odczucie, by kolejnego dnia czuć się słabsza, z nieco gorszym samopoczuciem, kiedy to ignorowanie i akceptowanie przychodzi mi troszkę ciężej. Ale doskonale pamiętam okresy, gdy stany różne zmieniały mi się dosłownie w ciągu minut. Dlatego tak ważne jest, byś teraz na spokojnie poczytał wpisy Divina, Vica i Ciasteczka, posłuchał nagrań, wyciągnął wnioski i wprowadził to w czyn :)
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Paul1na
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 183
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 13:32

4 października 2015, o 23:42

U mnie to samo.. :D porazka zyciowa a gdy np. Jednak moja logika mnie czasem ratuje i przypominam sobie wpisy z forum lub gdy przeczytam cos to po 5 minutach jestem zupelnie w innym humorze :D co najlepsze ta nagla zmiana potrafila napedzic we mnie lęk :P bo jak to ja taka pewna siebie i usmiechnieta.. ;d
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

5 października 2015, o 10:42

Dziękuję wam za odpowiedzi :) dla mnie najgorsze jest gdy mam w planach jakiś wyjazd albo wyjście gdzieś zaplanowane na kilka dni w przód , i jednego dnia mam lepszy humor i chcę tam iść a drugiego na odwrót ale wtedy sobie staram przypomniec i wmówić ze moją prawdziwą myślą i intencją jest właśnie chęć do wyjścia albo zrobienia zaplanowej rzeczy a niechęć bierze się z gorszej chwili :)
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

5 października 2015, o 11:00

Bardzo dobrze, że myślicie w ten sposób i idziecie do przodu. Jeśli idzie o takie właśnie zaplanowane wyjścia...mam nadal z tym kłopot hehe...już nawet nie przez lęki, tylko przez hmm...lenistwo? Początkowo czuję silny entuzjazm - tak! Pójdę, zrobię i będzie super - by na drugi dzień uznać - eee tam, po co...z czego ja się tak cieszyłam.

Zauważyłam, że brak mi takiej jakiejś motywacji, by pozbierać się i iść zrobić to, co było w planach. Nie wiem, jak to z siebie wykrzesać, bo póki chodziło faktycznie o lęk przed wyjściem, to miałam MISJĘ...wychodzić na przekór i koniec kropka...czułam wewnętrznie, że to mi pomaga i za każdym razem robię krok do przodu w swoim odburzaniu. Ale teraz?...chciałam pójść na lekcje samoobrony...tak się cieszyłam, że pójdę i będzie super, jednak na drugi dzień pojawiła się masa wymówek...w konsekwencji nie poszłam nigdzie...BUM. Byłam zła na samą siebie heh
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

5 października 2015, o 11:51

Oj muszę sobie przypomnieć jak to jest być leniem i nie robić czegoś z czystego i nie odpartego lenistwa:). W sumie to coraz bliżej mi do tego , więc chyba moja prawdziwa natura zaczyna się przebijać :)
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

5 października 2015, o 20:04

Wyrzuty sumienia to tak jak obwinianie się chyba . Nie wiem czy jest sens przy złym samopoczuciu szukać sobie win by jeszcze bardziej się dołowac i nakrecac , i pewnie większość lub wszystkie z tych wyrzutów sumienia są nie słuszne i wykreowane pod wpływem złego humoru i nerwicy . Nie jestem specjalistą w pomocy bo ja przypadek znam tylko swój a sporo osób tutaj ma doświadczenie zebrane z wielu przypadków :) ja tylko mogę powiedzieć że miewam ochotę by się obwiniać czymś ale nie wciagam się w to choć nie raz to trudne :)
Paul1na
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 183
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 13:32

6 października 2015, o 15:10

obwinianie się siebie.. skąd ja to znam.. uważam, że bierze mi się to z tego, że analizuje wszystko i gdy np. chcę wyjść tak jak Wy.. pełny entuzjazm, radość.. potem zupełnie odwrotnie.. ale w końcu robię to co zaplanowałam to i tak analizuje czy to słuszne - czy wyszłam bo na prawdę chciałam czy powinnam zostać jeśli mi się nie chciało.. czy ja nie robię na przekór sobie.. ? haha, takie pytanka w mojej głowie :D zwariować idzie przez tą analize samej siebie. Ja chyba szukam zagrożenia w samej sobie.. i najlepsze pytanie tutaj czy to normalne ha :D
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

6 października 2015, o 15:19

Obwinianie w moim przypadku wynikało z tego, że ja chciałam iść...miałam już plan, zależało mi na jego realizacji, a w konsekwencji olałam to z takich, czy innych powodów...zatem co tu wiele mówić. Klasyczny przykład tego, co mówi Divin: BRAK SPÓJNOŚCI z samą sobą :P Ja się mogłam głupio tłumaczyć, że mnie głowa boli, że brak mi w sumie kasy, że coś tam...ale skoro tak mnie to zezłościło później i miałam do samej siebie żal, to cóż...to świadczy tylko o tym, że głupimi wymówkami samej siebie nie oszukam xD Należy działać...czy to jeśli chodzi o nerwicę, czy o jakiś rodzaj lenistwa...a może unikania? No...więc...wypadałoby mi w czwartek pójść na ten trening :/
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

6 października 2015, o 19:02

A czy będąc już trochę dalej od pierwszych najstraszniejszych ataków paniki i nerwicy , myśląc że wszystko zaczyna się już układać i ataki mamy za sobą a w sobie tylko pamięć o nich też przydarzył wam się jakiś atak? nie mieliście wtedy myśli że wszystko na marne i wszystko od nowa? bo ja dziś mam lekki atak paniki ale staram się go mieć pod kontrolą gdy przyszedł do mnie i nie próbować walczyć a zrozumieć go .
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

6 października 2015, o 20:36

To jest nieco inaczej MaciekMaku. Przynajmniej u mnie.

Pojawiają się czasami jakieś słabsze chwile, gdy czuję się źle, słabo...ogólnie do bani... początkowo faktycznie myślałam, że się cofam...że to niemożliwe, etc.
Napiszę tak, jak to było u mnie: Każdy taki moment po dłuuugich przerwach spokoju - był takim wybuchem...odzwyczajałam się powoli od tego ciągłego napięcia, od ciągłego skanowania, więc gdy to się pojawiało, to czułam chwilowe zwątpienie. Tak było na początku. Nawet pamiętam, że pisałam wiadomości do znajomych, czy to tak może wyglądać, czy coś się złego nie dzieje hah...

Pamiętaj, że w nerwicy są pewne wahania, które wynikają z samego samopoczucia, z aury na zewnątrz, z niewyspania, ze stresu...różnie i dowolnie. Każda osoba ma takie wahania i przyjmuje je jako coś naturalnego. "ja się źle czuję, boli mnie głowa, wara wszyscy, bo pobiję" :P Taki przykład...ale każda osoba niezaburzona - poużala się, pomarudzi, a na drugi dzień - "oohh jaki ja miałam ciężki dzień wczoraj...dzisiaj jest ok"...osoba zaburzona doszuka się głębszego dna i powodów do skanowania..."tak mi źle było wczoraj, to pewnie dzisiaj też to poczuję, bo to z całą pewnością tam gdzieś jest..."

Jak się odburzasz, jak zyskujesz tą świadomość, że TY, a nie kto inny (coś innego)- panuje nad tymi stanami, to przyjmujesz je inaczej...z większą akceptacją...przecież masz swoje święte prawo do dni słabszych. I te słabsze dni pojawiają się...jak u każdego...ale mijają bez koncentracji na lęku. W ogólnym rozrachunku, jak się uprzeć i analizować, to pojawia się moment taki "złyyyyyy"...ale to tylko moment, po czym to mija, bo przecież to niewarte głębszych przemyśleń.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

6 października 2015, o 21:25

W sumie to wydaję mi się że przetrwałem i jakoś nie umarłem ani nawet nie czułem się tak jak przy pierwszych atakach 3 miesiące temu , więc muszę to ocenić jako progres :) i wydaje mi się ,że może dlatego też wydawało mi się ,że mam mocniejszy "atak" od takiego zwykłego gorszego dnia ,które są normalne przy wahaniach nastroju bo miałem kilka dni dobrego zwyżkowego humoru przez co nawet trochę gorsze samopoczucie jest odczuwane dużo bardziej niż załóżmy przeskok z złego na gorsze .

-- 6 października 2015, o 21:25 --
Aha i mam pytanie o ile mogę spytać : na jakim etapie jesteś odburzania ? ;)
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

6 października 2015, o 21:46

Ja nie klasyfikuję siebie na jakieś tam etapy...mam gorsze chwile i lepsze dni...Tak właśnie to widzę. Są pewne chwile, w których czuję się słabiej, ale całe dni mijają mi pozytywnie i luźno.

Progres na pewno jest, bo nie ma takiej możliwości, byśmy cofali się w czasie...wszystko idzie do przodu :) Jeśli się przekonałeś, że objawy były...a nawet są, ale nie robią Ci żadnej krzywdy - to już to uznaj za progres.

Tak, jak pisałam...początkowo każdy gorszy dzień postrzegamy jako wielkie "HAALOOOO?!?!?! A CO TO ZNOWU?!?!"...ale cóż...to ode mnie zależy, jak ja to halo postrzegam. Jest? A cóż...jest, ale zniknie, bo taka moja wola. Od Twojej woli wszystko zależy.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
ODPOWIEDZ