Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

muszę się wygadać

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
xmilkaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 4 marca 2021, o 16:38

12 marca 2021, o 17:59

chciałabym się w końcu wygadać.
od jakiegoś miesiąca mam ciągłą derealizację i chyba depersonalizację (nie jestem pewna, nie mam żadnej diagnozy, ponieważ nie mam możliwości udania się do lekarza). jestem praktycznie pewna, że to dd ze względu na to, że kiedyś już miałam takie stany, ale mijały one po paru dniach, a właściwie to ja sama próbując się zorientować co mi się dzieje trafiłam na post Divina z tego forum właśnie, w którym było opisane czym ten stan jest i co zrobić aby minął, pozbyłam się go po prostu ignorowaniem i nienakręcaniem się. w zasadzie stan ten pojawiał się u mnie sporadycznie co jakiś czas na bardzo krótki okres, ale zawsze mijał.
po raz pierwszy miałam go 3 lata temu podczas wyjazdu za granicę. pamiętam, że powiedziałam o tym wtedy mamie, że czuję się jakoś dziwnie nierealnie, a ona nie wiedziała co mam na myśli, więc postanowiłam wpisać moje objawy w net, no i tak właśnie dowiedziałam się co mi jest. miałam wtedy 13 lat, więc prawdę mówiąc nie za bardzo mnie to interesowało. w sensie no wiecie podczas pobytu za granicą było zdecydowanie wiele ciekawszych rzeczy niż skupianie się na tym jak się czuję.
drugi raz miało to miejsce na balu ukończenia szkoły, ale jako, że nie skupiłam na tym jakoś za bardzo uwagi minęło to po paru godzinach. ogólnie zauważyłam, że ten stan pojawiał się u mnie dość często na jakichś dyskotekach szkolnych/w miejscach gdzie było dużo osób, była głośna muzyka, itd.
również po zapaleniu marihuany, w samym tym momencie miałam uczucie strasznej depersonalizacji, chwilę od zapalenia, po prostu jakbym wyszła ze swojego ciała i stanęła obok:P no ale jak wiadomo jest to działanie THC, akurat u mnie wywołało nieprzyjemną reakcję, przez co na drugi dzień myślałam o tym jak się czułam wtedy i dlaczego tak się stało i w efekcie tych moich analiz i lęku dostałam dd (dzień po zapaleniu), ale poczytałam potem o dd po trawce, że to się zdarza, bo umysł mógł się wystraszyć i mija po paru dniach. piłam wtedy magnez, słuchałam muzyki uspokajającej, spotykałam się ze znajomymi no i minęło dosłownie po dwóch dniach.
problem pojawił się na początku lutego kiedy to zaczęło mnie odrealniać, a ja jako, że siedzimy teraz w domach i do tego był to czas kiedy było bardzo zimno, więc tymbardziej zamknęłam się w domu, zwróciłam na to niepotrzebną uwagę, czego teraz żałuję. z jakiejś dziwnej przyczyny zaczęłam wkręcać się w ten stan i myśleć, że skoro już parę razy tego doświadczałam to może ze mną jest po prostu coś nie tak? no i tak parę tygodni się non stop nakręcałam zamiast próbować ten stan odwrócić i teraz siedzę tu pisząc ten post, bo po prostu nie mam już sił. obecnie odcięcie jest o wiele mocniejsze niż te, które miałam wcześniej, zupełnie odcięło mnie od emocji, co jest dla mnie strasznie bolesne, bo czuję się po prostu najgorzej, kiedy myślę o kimś kto znaczył dla mnie wcześniej wiele, nie czuję nic, jakby mnie wyprało. mam straszne odcięcie od rzeczywistości, często ją w ogóle kwestionuje. wszystko jest dla mnie dziwne, obce, jakby mnie wrzuciło do jakiegoś innego wymiaru, a ja nie mam pojęcia co tu robię:D standardowo patrząc w lustro nie czuję, że a) to jestem ja, b) jestem człowiekiem. mam masę myśli egzystencjalnych, mam wrażenie, że patrzę na coś albo na kogoś i tego jakby nie rozumiem? jest to strasznie dziwne uczucie, ale nazwałabym to po prostu odczuwaniem wszystkiego ''dziwnie'', jakby świat był sztuczny, nierzeczywisty, jakiś od czapy. kiedy ktoś mówi coś o chociażby ludziach, to ja zastanawiam się czym ci ludzie tak właściwie są? czym jest mózg? umysł? jak się tu pojawiliśmy? dlaczego kiedyś nie interesowało mnie to skąd tu jesteśmy, a teraz to jest jakaś natrętna myśl, która mi nie daje spokoju? mam uczucie obcości tego, jakby nie było tak wcale, że żyję już na tym świecie 16 lat, więc nie ma tu nic nowego. otoczenie jest obce, czuję się tak samo obco będąc w swoim domu, w którym spędziłam całe życie, jak i w miejscu, w którym pierwszy raz jestem. no i jestem klasycznie zagubiona w czasie, nieważna jest dla mnie pogoda ani pora roku. starałam się akcpetować ten stan, ale teraz kiedy jest nieporównywalnie mocniejszy do tego, co było kiedyś, jest to dla mnie bardzo trudne. po prostu czuję jakbym straciła jakiekolwiek połączenie z otoczeniem, swoim ciałem, nawet myślami. jakbym była tylko gdzieś tam w środku swojego umysłu i próbowała wszystko analizować i jakby ''skanować''. starałam się wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, ale wciąż nie mogę puścić tych myśli, analiz. w związku z czym ostatnie dni po prostu siedzę w domu i beczę, nie mogę sobie nawet przypomnieć jak było przed tym, jakie to uczucie żyć:( łapie mnie coraz więcej myśli o bezsensie istnienia, tak jakby świat teraz stał się dla mnie z kolorowego szary. mam wrażenie jakby ktoś mnie wrzucił do świata ludzików, a ja nie wiem co tu robię. przedziwne odczucie. tak jakbym sama nie była człowiekiem, tylko jakimś obserwatorem. oczywiście logicznie wiem, że jestem człowiekiem, wiem co tu robię itd. nie mam problemu ze świadomością.
dodam też, że przed tym zaburzeniem byłam osobą zdecydowanie optymistyczną i powiedziałabym wręcz, że silną psychicznie. generalnie bardzo lubiłam żyć i nie zdarzało mi się raczej za często myśleć o świecie w taki sposób jak teraz. interesowałam się wieloma tematami związanymi z genezą ludzkości, czytałam książki o tym jak powstał wszechświat, życie na Ziemi, intersowałam się też wieloma tematami metafizycznymi, spędzałam godziny na oglądaniu filmików o wszechświecie, byłam ciekawa świata. teraz jak o tym wszystkim myślę to łapie mnie straszny niepokój, staram się nawet nie skupiać na takich tematach w mojej głowie, bo prowadziłoby to prawdopodobnie tylko do spotęgowania lęku.
mimo, że minął tylko coś ponad miesiąc trwania tego, to mam wrażenie, że siedzę w tym całe życie i nie potrafię sobie przypomnieć tego co było wcześniej. z drugiej strony nie wiem jak miałabym wrócić do normalnego życia, skoro wszystko wokół wydaje mi się właśnie takie ''nienormalne" i nie potrafię sobie wyobrazić tego, że kiedykolwiek jeszcze zacznę to widzieć normalnie (albo że kiedykolwiek widziałam).
kto ma ten stan to wie, że ta zmieniona percepcja 24/7 naprawdę niekorzystnie wpływa na zdrowe myślenie, tzn. nawet mimo czytania forum, oglądania nagrań DivoVica itd. mam wrażenie, że jedyne co się doinformowuje to moja świadomość, a podświadomość ma dalej wyj##ane i się boi. również mam wiele wątpliwości co do wszystkiego, na przykład takie, że derealizacja tak naprawdę nie istnieje, tak jak wszystko wokół:D to co teraz piszę pewnie też nie istnieje :D
jestem prawie pewna, że to tylko DD, ale mam czasami myśli o jakiejś psychozie albo jakimś śnie itd., generalnie za często mam takie wątpliwości, ale nie umiem się ich pozbyć. więc po prostu postanowiłam dołączyć do tego forum, żeby znaleźć jakieś wsparcie i może kogoś, kto pomógłby rozwiewać moje wątpliwości. moje PW jest otwarte, jeśli ktoś ma ochotę pogadać o tym jak nie zwariować to zapraszam! :lov:
chciałabym najbardziej udać się do specjalisty, ale niestety nie mam takiej możliwości, ponieważ kiedy powiedziałam o tym stanie dla mamy ona stwierdziła, że to wszystko w mojej głowie i powinnam mniej myśleć. ma oczywiście rację, ale nie jest to tak proste jak wiadomo. mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się ją kiedyś przekonać do udania się do specjalisty, bo zdecydowanie za często pękam i mam problemy z gonitwami myśli, najzwyczajniej w świecie sobie nie radzę. (btw. moja mama oraz brat mieli nerwicę żołądkową, więc chyba ma to jakiś związek z genetyką).
mam wrażenie, że to jest u mnie tak nakręcone, że muszę stanąć na rzęsach, żeby to odkręcić.
no ale w każdym razie, jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam PW!
również byłoby mi miło za każde dobre słowo, jakieś porady, coś motywującego:)
czy to dd? bo ja już w sumie sama nie wiem, byłoby zdecydowanie lepiej gdybym udała się do tego psychiatry, no ale jest jak jest, więc liczę, że może ktoś tu mi powie (właśnie o tych wątpliwościach mówiłam:)). może powinnam zrobić jakieś inne jeszcze badania? pierwszym, o czym od razu pomyślałam było właśnie dd i do tej pory mam wrażenie, że to jednak może być to, ale wiadomo jak to z niepewnościami. nie mam żadnych omamów zdaje się, poza jakimiś chwilowymi błyskami w oczach lub czasem śmiesznym kontrastem, ani głosów w głowie. poza tym moje otoczenie nie widzi żadnej różnicy we mnie, bo nie mówię o tym raczej, a czytałam gdzieś, że choroby psychiczne przeważnie zauważa otoczenie, a nie sam chory. no ale ja już nic nie wiem. piszcie co o tym myślicie.
trzymajcie się taaaam cieplutko! :lov:
ty nie jesteś zaburzeniem, zaburzenie nie jest tobą
Awatar użytkownika
xmilkaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 4 marca 2021, o 16:38

12 marca 2021, o 18:12

mam również śmieszny stosunek do innych ludzi, tzn. wydają mi się oni być jakimiś kukłami, w ogóle nie rozumiem, że są żywi, megaaa dziwne odczucie:< im dłużej się nad tym zastanawiam tym gorzej, w ogóle nad czymkolwiek co wydaje mi się teraz dziwne im dłużej się zastanawiam i próbuję analizować tym wychodzi gorzej.
ty nie jesteś zaburzeniem, zaburzenie nie jest tobą
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

12 marca 2021, o 21:02

Hej :)
Opisujesz klasyczne objawy derealizacji/depersonalizacji. Nawet gdy teraz ten stan jest o wiele mocniejszy to nadal trzeba podchodzić do tego w ten sam sposób jak wtedy gdy był lżejszy. W wielkim skrócie trzeba przede wszystkim nie doszukiwać się jakiś chorób psychicznych, tylko uwierzyć że to tylko dd - mechanizm obronny mózgu przed nadmiarem stresu, presji napisałem tylko choć wiem jak okropne i wręcz kosmiczne są objawy, trudne do zrozumienia, zaakceptowania i właśnie drugim punktem będzie przed chwilą wymieniona akceptacja tego że masz takie objawy, tego że to wystąpiło, tego że trzeba teraz dać sobie dużo czasu aż umysł się zregeneruje i zdezaktywuje naturalna defensywę mózgu - dd, bez presji i tego stawania na rzęsach o których wspomniałaś, bo jeśli będziesz tak mocno chciała się tego pozbyć to paradoksalnie będziesz to bardzo wzmacniać i wydłużać czas trwania tego stanu. Nie możesz więc nadawać tak ogromnej wartości derealizacji i depersonalizacji, uwaga ma być skierowana mimo wszystko na życiu, jakiś zajęciach a nie na objawach i analizie tego jak się czuję, jak dziwnie to wszystko odbieram. Nie analizuj tego, dobrze by było gdybyś ośmieszała, wyśmiewała te objawy, cały ten stan bo to daje świetne bodźce podświadomości, wtedy cały ten stan gdy zostaje wyśmiany podświadomość to rejestruje i przestaje odbierać ten stan jako zagrożenie, bo nie ma właśnie nadawania wartości temu, nie ma lękowej uwagi i analizy tego wszystkiego, staje Ci się to obojętne i wtedy wszystko się normuje i zanika. Dodaj do tego ignorowanie objawów i ogólnie całego tego stanu, łączy się to z wyśmiewaniem, olewaniem i daje dobre bodźce podświadomości. Co do myśli egzystencjalnych to wszystko przez to że teraz inaczej odbierasz rzeczywistość więc automatycznie inaczej podchodzisz do różnych myśli. Kiedyś gdy było normalnie pogdybałabyś sobie nad sensem życia czy cokolwiek innego ale nie przestraszyła byś się tego, i naturalnie to by po prostu przeszło, ale że jesteś w dd i tak dziwnie to wszystko odczuwasz/widzisz to automatycznie nie możesz przejść tak obojętnie teraz wobec tych myśli bo właśnie ta zmieniona percepcja, ta obcość i dziwność, te wszystkie dziwaczne objawy powodują że człowiek bardziej wchodzi w te myśli, zastanawia się, takie myśli zaczynają wzbudzać lęk i niepokój ale to jest naturalne że przy tych stanach właśnie praktycznie każdy ma mnóstwo takich myśli i nie może jakby przejść koło nich obojętnie ale właśnie trzeba tak zrobić mimo wszystko ich nie analizować, nie wchodzić w nie, logicznie wszystko doskonale wiesz i zamiast analizować teraz każda z osobna to po prostu możesz krótko odpowiadać np. masz myśl czemu jestem człowiekiem, odpowiedź sobie że bo po prostu jestem i tyle, albo wręcz ośmiesz w stylu bo nie jestem zwierzęciem i zostawiaj to aż samo sobie przejdzie. Nie wchodź w to po prostu i podchodź do tych myśli jak do dd czyli to co wcześniej napisałem akceptacja, ośmieszanie, olewanie, nie nadawanie wartości/uwagi, ignorowanie, zajęcie się czymś innym, nie analizuj tego, bez presji daj sobie cierpliwie czas aż umysł sam się zregeneruje i wyłączy defensywę umysłu. Oczywiście wszystko wróci do normy, do tego jak postrzegałaś świat kiedyś, bez obaw. Na koniec jeszcze dodam to nie jest tak że z Tobą coś jest nie tak bo wystąpiło to już któryś raz, po prostu przy dużej ilości stresu, presji można sobie to ponownie zaaktywować, jeśli psychika jest przemęczona, mózg nie daje rady to odpala stan awaryjny. Ale to tez nie jest tak że postresujesz się kilka dni i już znowu masz dd, trzeba przez dłuższy czas się czymś mocno stresować, przejmować, martwić się i wtedy dd może naturalnie znów wystąpić jako obrona mózgu przed nadmiarem tego stresu ale gdy znów się zregeneruje to dezaktywuje ten stan. Żebyś się teraz nie martwiła że co chwilę tak będzie, że dd będzie się odpalać bo to tak nie działa. Żeby się to pojawiło trzeba długo i ciężko na to "zapracować" :D
Awatar użytkownika
xmilkaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 4 marca 2021, o 16:38

12 marca 2021, o 22:35

dzięki bardzo za porady! postaram się postępować tak jak napisałeś, mam nadzieję, że mi się uda. dobrej nocki/dnia:)
ty nie jesteś zaburzeniem, zaburzenie nie jest tobą
cagan13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 19 września 2020, o 00:24

13 marca 2021, o 00:55

czesc. U mnie DD trwalo 1 rok i 2 miesiace. Dla mnie pierwsze tygodnie byly jak zycie naprawde w kosmosie. Uznalem sieie jako psychola.Pomimo , ze juz bylem na forum nie wierzylem w to co tu jest napisane. Stan uytrzymywal sie coraz wiekszy. Doszlo do tego stany depresji i natectwa. Aczkolwiek bylo jedno miejsce gdzie te objawy malaly mianoiwcie basen.. Stad tez codzien chodzilem po 2h czulem sie o niebo lepiej...
W koncu uwierzylem o DD. i ? poprawy nie bylo.... jednak nadzieje mialem.. po 3 miesiacach zaczalem czuc sie inaczej... usmiech itp.....
dzis??? jest dobrze.... serio... oni i one ... wiedza co pisza... dlatego forum jest zrodlem wiedzy i poniekad zdrowiem dla osob z zaburzeniem lekowym....
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

14 kwietnia 2021, o 15:57

Macie jakiś dposób na ignorowanie bardzo głośnych gwizdów i dzwonienia w uszach???

Miałam pisk od ok. 6 lat, przyzwyczaiłam się po paru tygodniach - nie wiem od czego, laryngolog nic nie stwierdził i tak z tym żyłam. Słyszałam go jak szłam spać, ale nie przeszkadzał mi, mogłam spokojnie myśleć i marzyć. Od ok. 23 stycznia pisk jest głośniejszy (dopiero w lutym upewniłam się, że wysiadły mi nerwy i od tego moje liczne uciążliwe objawy). Miałam buczenie, dudnienie itd. Mam uwrażliwiony słuch. Po lekach pisk jeszcze głośniejszy (i pojawiło się dzwonienie) - chyba, że to przypadek, że to po lekach (paroksetyna i mirtazapina). Lekarka nie zmieniła mi leku. Na piski dodała pregabaline, bo powiedziała, że leki serotoninowe tak czasami robią.
Poza bólami fizycznymi, otępieniem, ruszaniem obrazu 24h mam te okrutne szumy :( ani chwili spokoju. Nie da się nie zwracać na nie uwagi jak jestem sama, leżę w łóżku itd.
ODPOWIEDZ