Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

uzależnienie od porno - skutki i odwyk

W tym dziale rozmawiamy o uzależnieniach. (np. alkoholizm, seksoholizm, hazard, uzależnienie od używek itp.)
Możesz tutaj podzielić się swoim problemem. Wysłuchać innych. Uzyskać poradę.
ODPOWIEDZ
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

7 marca 2016, o 01:21

wstęp

to co jest w tym poście, ma na celu wyjaśnienie wam cholernie ważnej kwestii dotyczącej nadużywania/uzależnienia od porno/masturbacji/orgazmów (PMO). ten post ma pomóc wam zrozumieć na czym polegają problemy związane z tym uzależnieniem. po prostu otworzyć oczy – tylko tyle i aż tyle, bo dalej musicie pójść sami. tak jeśli idzie o rzetelne ogarnięcie wiedzy (spokojnie, wyślę was w konkretne, sprawdzone miejsca, więc wszystko będziecie mieć na tacy) i dalej jeśli idzie o praktykę, czyli własną, rzeczywistą i konsekwentną pracę nad sobą.

chcę, żebyście przede wszystkim zrozumieli o co w tym wszystkim chodzi, na czym to polega, co tracicie, na co trzeba się przygotować i przede wszystkim – co można na końcu (czy już w międzyczasie) zyskać.

temat badałem dłuższy czas – przewertowałem najważniejsze źródła, fora, wypowiedzi i historie innych, także z pierwszej ręki, a jednocześnie ‘eksperymentowałem’ na sobie, robiłem obserwacje i wyciągałem wnioski. nie na zasadnie tej pojeb*nej autoanalizy jaką znamy z nerwicy, ale bardziej jako ‘beznamiętny’ naukowiec wnikliwie badający nieznany mu dotychczas pierwiastek. temat przeorałem wzdłuż i wszerz.
no to lecimy. niektóre akapity zawierają częściowo moje dwie wypowiedzi na ten temat w innych wątkach.

background

nie musisz być świadomy tego, że uzależnienie/nadużywanie pornografii i masturbacji przekłada się na wiele płaszczyzn w życiu – zaburzona pewność siebie, wieczne zmęczenie, wahania nastroju, marazm i tak dalej. znasz to? ja aż za dobrze. czy łączy się to z PMO? wielce prawdopodobne – u mnie się łączyło.

czy masturbacja i pornografia są ‘złe’?

„nie powinno się demonizować przede wszystkim masturbacji (pornografia jest nieco inną bajką). a dlatego właśnie, że 'bicie kity' ale niekiedy i pornografia posiadają swoje dobre strony, problem nadużywania/uzależnienia ma bardzo rozmyte granice. kiedy współcześnie z każdej strony słyszysz, że dawno temu pierdol*li, mówiąc o masturbacji jako o grzechu, farmazony o 'ślepnięciu', że medycyna była ciemna i nierozwinięta, a to tak naprawdę walenie gruchy to samo zdrowie, zaś pornografię oglądają wszyscy faceci i połowa dziewczyn - przestajesz pojmować co jest normalne, nie potrafisz dostrzec kiedy przekraczasz tę rozmytą granicę, kiedy z czegoś zdrowego wpadasz w bądź co bądź nałóg, kompulsję. w coś, co jednak potrafi cię zafiksować seksualnie, przeorać trochę łepetynę, zaburzyć chemię, wpłynąć na siłę woli i tak dalej."

"tu trzeba zdrowego podejścia, tym bardziej, że realny problem z pornografią (kompulsywną masturbacją jako rzeczą wtórną) tak naprawdę rozwinął się do rozmiarów plagi w momencie powstania szybkich stałych łącz internetowych (czy coś takiego, na informatyce się nie znam, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi ). jestem otwartą osobą, bezpośrednią, więc ogarniając swój problem pytam jednego kupla, drugiego, trzeciego, koleżanki i wychodzi na to, że wiele osób codziennie i od lat korzysta z pornografii, oczywiście się przy tym masturbując. 20 lat temu nie było w ogóle takiej opcji - kilka, że tak powiem normalnych zdjęć gołej laski w płatnej gazetce, a teraz każdy kto wchodzi w internet ma niekończącą się, dopaminowo-seksualną 'bonanzę', więc jeśli to masowe zjawisko, bądź co bądź wstydliwe albo obracane w żart, jest czymś totalnie nowym w perspektywie postępu świata, nikt jeszcze nie potrafi do końca ogarnąć schematu, znaleźć klucza, złotego środka, nikt nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, bo na przestrzeni kilku lat ciężko cokolwiek wywnioskować, a tym bardziej uznając za ewentualny problem, znaleźć na to jakiekolwiek rozwiązanie. kiedy idziesz do seksuologa i mówisz że masz problemy z erekcją, to może jeden na dziesięć zapyta czy oglądasz porno. a jak powiesz, że tak, to upomni cię, byś się ograniczył. a wiemy, że jeśli już realnie mamy problem związany z kompulsjami i tak dalej, stwierdzenie 'ogranicz [taką a taką kompulsję/nałóg]’ jest po prostu absurdalnie śmieszne. co pokazuje nieświadomość tematu u samych lekarzy. albo im to na rękę - bo i tak może być.”

dobra, tutaj ważna informacja – Victor przestrzegł mnie, żebym was niczym nie przestraszył i żebyście nie wkręcali sobie potem jakiś faz :P więc powiem wam, żebyście spojrzeli od drugiej strony na ten problem. skoro żyliście z PMO tyle lat i wciąż sobie żyjecie, nic złego się nie stało :D to znaczy że można tak żyć i zupełnie dobrze sobie radzić i wciąż, nawet nadużywając czy będąc wprost uzależnionymi, będzie tak samo jak do tej pory. uzależnienie od PMO nie jest w tak oczywisty sposób destrukcyjne jak np. alkoholizm. więc można sobie tak żyć, codziennie waląc gruchę, strzelając palcówki i przemierzając niezmierzone przestrzenie pornograficznych mórz i oceanów. tylko czy was to satysfakcjonuje? moja rada jest taka – spójrzcie na ten problem od drugiej strony, czyli co możecie zyskać jeśli to zostawicie. ja i ci wszyscy goście, których historie możecie przeczytać (są ich setki) uparcie twierdzimy, mając kurde porównanie jak to jest kiedy regularnie walisz i kiedy tego nie robisz, że jakość życia poprawia się w niewyobrażalnym stopniu. więc nie kij z tym, że wam to szkodzi – większość z was i tak nie zna innego rodzaju samopoczucia, dla was stan otępienia jest czym normalnym, bo od lat w nim tkwicie (i ja tkwiłem). przyzwyczailiście się i jak to będzie wyglądało w ten sposób dalej, to w końcu nic się złego dziać nie będzie. ok – spora część z was jest sfrustrowana, wiecznie śpiąca, nie wychodzi wam z dziewczynami, macie zaburzenia erekcji itd. – oczywiście że was to rozwala, no ale ostatecznie jakoś sobie żyjecie - jak nic z tym nie zrobicie, będzie tak samo. no właśnie. ALE jeśli coś z tym zrobicie! ludzie… nawet sobie nie wyobrażacie jak poprawia się komfort samopoczucia, czyli samo życie! – jakie pokłady energii odkrywacie w sobie, jaką jasność myśli, jaką chęć działania! czasem wystarczy kilka-kilkanascie dni, żeby zacząć czuć całym sobą różnicę. i wtedy zdajecie sobie sprawę, że to właśnie dopiero na odwyku jesteście prawdziwi wy, z większą energią, większym zapałem – że właśnie tacy jesteście naprawdę, a nie poł-zombiaki, wiecznie przymulone, z wywindowanym progiem odczuwania przyjemności, dla którego mniejsze dawki dopaminy (wydzielające się w każdej przyjemnej sytuacji – rower, kawa na balkonie, rozmowa z ludźmi, osiąganie sukcesów) niewiele będą znaczyły. jeśli do tej pory byliście błyskotliwi, teraz będziecie myśleć trzy razy szybciej i trzy razy klarowniej. jeśli coś lubiliście robić, teraz będziecie lubili to jeszcze bardziej.

no dobra, ale przecież wielu ludzi mówi, że masturbacja jest dobra. więc jak? opinie jak zawsze są różne, jak zawsze najgłośniej słychać skrajności. a prawda leży po środku. punktem wyjścia jest tyleż banalne, co słuszne stwierdzenie, że wszystko jest dla ludzi. wielu przyrównuje popęd seksualny do popędu jakim jest potrzeba odżywiania się. i to jest normalne i to. musisz jeść i musisz osiągać satysfakcję seksualną – tak jesteśmy stworzeni/skonstruowani, tego nie przeskoczymy. ok. to w takim razie porównajmy te dwie potrzeby.

seks i jedzenie – dla wielu największe rozkosze w życiu, nieprawda? a wiesz, kurde, czemu? bo każdy żywy organizm ma ostatecznie TYLKO DWIE funkcje do spełnienia – przeżyć i rozmnożyć się, czyli przekazać geny dalej. tylko to. więc po pierwsze organizm ma potworną potrzebę jedzenia i wielką potrzebę współżycia seksualnego. tutaj pojawia się jednak mały problem (albo, dla człowieka, był – bo na tym etapie cywilizacji wszystko jest łatwiejsze). otóż trzeba jedzenie upolować, zdobyć, tak samo jak partnerkę seksualną, pokonując rywali (często w starciach fizycznych). kobieta musi natomiast utrzymać ciążę. w warunkach naturalnych zdobycie jedzenia, zdobycie partnerki/donoszenie ciąży i poród to wysiłek potwornego rzędu. natura jest mądra, i żeby nie zniechęcać do tego wysiłku, dla jego zrównoważenia, wykształciła w organizmach przyjemność równie wielkiego rzędu, którą czujemy w momencie osiągnięcia tych celów. te największe przyjemności – jedzenie (szczególnie słodkie, bogate w energię cukry) i orgazm to nagrody mające cię zmusić, choćby nie wiem co, do wykonania tego pi*rdolonego, biologicznego, zwierzęcego zadania – przeżyć i zapłodnić.

oczywiście ludzie zręcznie odłączyli obowiązki od przyjemności, tak, żeby były przede wszystkim przyjemności. ale wzór działania masz wryty w banię po wsze czasy. bo jesteś (myślącym bo myślącym) ale wciąż zwierzęciem. wiec chcesz jeść i chcesz ruchać.

z żarciem jak to z żarciem – człowiek nawet jak nie jest głodny, to wpieprza, bo tak ukształtowała go ewolucja. jest jedzenie – to jesz. nie czujesz głodu, ale chętnie coś sobie zjesz. a jak teraz już nie możesz, to za godzinę, dwie. ty co prawda wiesz, że tego jedzenia ci nie zabraknie, wiec powinieneś też wiedzieć, że nie musisz wpieprzać na zapas. ale twój organizm działa jak organizm zwierząt i ludzi na przestrzeni setek tysięcy lat ewolucji – jest żarcie, to organizm każe ci właśnie wpi*rdalać na zapas, bo organizm nie wie, czy to jedzenie będzie dostępne za jakiś czas. no a poza tym, tak bardzo lubisz jeść, czyż nie?

problem polega na tym, że od niekontrolowanego żarcia robisz się w końcu gruby. i tak samo, jak od niekontrolowanego jedzenia robisz się gruby (jedni szybciej inni wolniej), co wiąże się ze spadkiem kondycji, osłabieniem zdrowia itd., tak swoje negatywne skutki musi mieć niekontrolowane zaspokajanie potrzeb seksualnych, tym bardziej w wydaniu kompulsywnej masturbacji – nawet jeśli zaspokajanie potrzeb seksualnych samo w sobie jest zdrowe i niezbędne. wato tu wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach – o ile jeść powinieneś codziennie – ta potrzeba biologiczna jest intensywniejsza, tak spuszczać z kija nie musisz 365 dni w roku. zwierzęta jedzą codziennie, ale seks uprawiają zazwyczaj tylko w ograniczonych czasowo okresach godowych. i kończąc porównanie z jedzeniem – odpowiednikiem seksu jest zdrowy, pożywny i pełnowartościowy posiłek. masturbacja i jej wartość to k*rwa frytki z McDonalda – czasem i frytki cię uratują, czasem przyjemnie po prostu zjeść, ale gdybyś miał na nich lecieć całe życie, to chyba wiadomo.

pytanie zasadnicze, na które powinniście sobie szczerze odpowiedzieć – czy gdybyście nie mieli możliwości nieograniczonego oglądania porno, czy tak samo często byście się masturbowali? tak dla siebie, na sucho, do własnych fantazji w głowie? odpowiedzcie sobie na to pytanie uczciwie. ja raczej nie. no bo co to za frajda.

jak to wygląda od strony naukowej

przy orgazmie wydzielane są ogromne stężenia prolaktyny i dopaminy – największe, jakie są dla organizmu dostępne w naturalny sposób:

dopamina – energia, entuzjazm i tak dalej (wiemy oczywiście po co – dla mobilizacji i osiągnięcia zaspokojenia)

prolaktyna – powoduje nie tyle dół, ale raczej zmulenie i apatię, mająca na celu między innymi osłabienie popędu seksualnego (w końcu musisz też np. zdobyć pokarm, nie?).

czyli: ludzie którzy ostro walą albo za często pchają palce pod majtki, za każdym razem doświadczają huśtawki – najpierw, oglądając porno i zwiększając napięcie windują się w górę, zalewając mózg stymulującą dopaminą, a potem, przy orgazmie, dopamina jest kontrowana prolaktyną, która także zalewa mózg, działając uspokajająco. i raz tak, a za chwilę tak – napięcie i hamowanie, pobudzenie i zmulenie.

moje wnioski są zatem takie:

wielu ludzi, także na tym forum, narzeka na wahania emocjonalne – albo flow albo apatia. czasem, w najgorszym wypadku, interpretują to jako jakąś dwubiegunówkę. w tej huśtawce nastrojów nie chodzi jednak o depresyjny dół, a o silne zmulenie, które nie oznacza właśnie dołu, tylko bezwolną, spokojną apatię.

więc przyzwyczajasz mózg do takich dawek dopaminy, które nie są dla niego osiągalne w inny naturalny sposób (tylko prochy wchodzą w grę), dzień w dzień zalewając nimi swój mózg. w ten sposób stajesz się do pewnego stopnia odporny na mniejsze dawki dopaminy pochodzące z innych źródeł – czyli na dobrą sprawę na kur*a wszystkie inne źródła, inne przyjemności. dodatkowo dzień w dzień zalewasz mózg prolaktyną, która działanie dopaminy (także z tych innych źródeł!) hamuje. i ty się dziwisz, że jesteś wiecznie zjeb*ny i nieszczęśliwy?

więc tak - combo uzależnienie porno-masturmacja-orgazm:

- mocno utrudnia ci osiąganie przyjemności w inny sposób (a każda przyjemność łączy się z wydzielaniem dopaminy)

- wrzuca cię w huśtawkę góra - energia i apatia - zmulenie

- a huśtawka hormonalna (plus w większym czy mniejszym stopniu, ale u każdego, poczucie winy, wstydu, niespełnienia) intensywnie rozwala emocjonalnie, czego efektem są jeszcze gorsze wahania nastrojów, agresja, nerwowość, frustracja, wybuchowość

- problemy z erekcją, nieosiąganie orgazmów – jeszcze więcej frustracji, doły

- sięganie po coraz mocniejsze porno, przeskakiwanie na gatunki niezgodne z naszą rzeczywista naturą, w tym motywy homoseksualne – lęki

tutaj dochodzi całe zagadnienie rozwijającego się uzależnienia od pornografii. szukania coraz mocniejszych bodźców, bo dotychczasowe nie wystarczają. ostatecznie przyzwyczaić się można do wszystkiego, więc wchodzi się głębiej i dalej. do takich rejonów, do których nie chcemy dotrzeć, które nie są spójne z tym kim jesteśmy, co nas realnie interesuje i pociąga. tu zaczynają się często nasze wewnętrzne problemy, dysonans, wątpliwości.

moment przebudzenia – kiedy zdajemy sobie sprawę, że coś naprawdę jest nie tak i mamy problem

„nie bez powodu wspomniałem o tym uzależnieniu jako czymś, co mogło wpłynąć na to, że miałem nerwicę. problemy, obawy, niespełnienie seksualne i idące za tym niespełnieniem paradoksalne przykładanie do seksu za dużej wagi, niepowodzenia, wieczna frustracja, marnowanie życia na zadręczaniu się, podejrzenia o homoseksualizm, ogólnie za duża koncentracja na sferze seksualności. wiadomo, to była tylko część mojego życia (z którym i tak nieźle sobie zawsze radziłem), ale wciąż ważna i duża, nie oszukując się towarzysząca mi niemal codziennie, i to w koniec końców zdecydowanie złych wibracjach. sporo cegieł na zaburzenie, które oczywiście wynikało ze splotu innych jeszcze rzeczy.”

moment, w którym człowiek zaczyna dostrzegać, że coś jest nie tak, że coś się nie zgadza, wiąże się zazwyczaj z przerażeniem. a ono wynika zazwyczaj z jednej z dwóch poniższych przyczyn:

- problemów z erekcją – kiedy nie wychodzi nam w trakcie rzeczywistego zbliżenia i nie jest to jednorazowy przypadek wynikający ze zmęczenia czy zbyt dużej ilości alkoholu

- zapuszczanie się w rejony porno, które wewnętrznie ‘na trzeźwo’ a nie w pornograficzny amoku nas odrzucają, np. porno gejowskiego/dla dziewczyn lesbijskiego

to najmocniejsze skutki, które potrafią wstrząsnąć do głębi człowiekiem i popchnąć go do zmian. z tego co widzę problemy typu – wolę porno od seksu ze stałym partnerem – często nie są wystarczające (!), bo to, k*rwa sobie jeszcze jakoś można usprawiedliwić. ale brak erekcji czy gejowskie/lesbijskie porno wystarczająco ryje banię. u mnie, gwoli ścisłości, były to obie kwestie.

zaczynało się u mnie robić nerwowo. ale i wtedy, zamiast w pierwszej kolejności rzucić PMO, postanowiłem leczyć się poprzez normalny seks. więc mimo problemów z erekcją, które na dłuższy czas mnie zamroziły, przełamałem się – bo coraz bardziej doskwierały mi lata, które bezpowrotnie przelatywały i czułem wtedy, że jeśli moje problemy się przeciągną, w końcu ‘zwariuję’ – zaczynałem cierpieć na bezsenność, pojawiły się stany depresyjne, od tego zresztą między innymi zaczęła pęcznieć, a potem wybuchła moja nerwica. po prostu musiałem już coś z tym zrobić. stałem pod ścianą i albo w jedną albo w drugą, zaryzykuję – albo się zj*bie albo się uda. jak postanowiłem, tak zrobiłem. początek nie był za łatwy, ale najważniejsze, że poszło. zaczął się regularny seks z normalną laską (bo moja wcześniejsza partnerka nie była normalna i ten seks – choć sam w sobie wspaniały, obarczony był zawsze jakimiś psychiczno-emocjonalnymi problemami z jest strony, co przenosiło się siłą rzeczy na mnie). i ten regularny seks z normalną dziewczyną – przyjemny, swobodny, bez żadnych problemów – kiedy już złapałem pewien rytm i równowagę w temacie i wiedziałem co to rzeczywiście znaczy i jak rzeczywiście wygląda, uzmysłowił mi, jak jałowe i mało atrakcyjne jest porno. ten moment, kiedy jesteś z kobietą, nijak się ma do porno. to są tak absurdalnie inne światy. wiecie o tym. albo domyślacie się.

więc masz naprzeciw siebie kobietę. żywą kobietę - jej gesty, jej aurę, jej ciało – ją całą, skoncentrowaną na tobie, jak ty jesteś skoncentrowany teraz na niej. czujesz to napięcie i chcesz właśnie jej, właśnie teraz – jak tu stoi albo leży przed tobą. a ona chce właśnie ciebie. oboje chcecie tego samego, już tylko tego. widzisz jej nagie ciało, dla ciebie nagie – łydki, uda, brzuch, piersi, pośladki, szyję, dłonie, usta - możesz ich dotknąć, możesz je mieć – właśnie tu i teraz. masz ją na wyciągniecie ręki. masz ją, czujesz pod swoimi dłońmi jej tyłek (co za uczucie!), na sobie jej wilgotne usta, słyszysz jej oddech, zaciągasz się jej zapachem, czujesz bijące od niej ciepło.

a po wszystkim satysfakcję, niepotrzebującą nawet słów, widoczną w waszych rozkosznie leniwych ruchach i błyszczących spojrzeniach.

no i teraz - co masz dzięki porno? ruchome, zminiaturyzowane obrazki, dużo ruchomych obrazków, bez dotyku, bez emocji, i zazwyczaj pewnie nawet bez dźwięku, bo znając życie nie chcesz, żeby rodzice, żona czy mąż usłyszeli. z resztą, co to za seks na tych filmach – plastikowa gra aktorska u profesjonalistów, nieporadność u amatorów, i tylko czasem trafi się w kadrze na coś prawdziwego, jakąś pasję, rzeczywistą przyjemność - ale rzadko. a po wszystkim zostaje chusteczka i ta jedna, praktyczna myśl – żeby nie zapomnieć jej wyrzucić. to jest jakiś skrajnie żałosny substytut, niewarty zawracania sobie głowy. czujesz to? i pomyśl, że marnujesz na to godziny życia, zbierające się w dnie, w tygodnie, miesiące i tak właśnie lecą lata. a z latami życie. k*rwa, szkoda gadać.

gdzieś tam, orając temat widziałem statystyki dotyczące uzależnionych od pornografii. ogromna część (minimum 25%, o ile się nie mylę) – czemu się nie dziwię – nigdy nie uprawiała seksu. i to nie tylko goście pomiędzy 13 a 18, dajmy na to, rokiem życia. także faceci między 20 a 30 rokiem życia. to wszystko się zazębia. poczekajmy - boom Internetu i porno wydarzył się niedawno, w przyszłej dekadzie z pewnością pojawi się sporo facetów ok 30stki, którzy nigdy nie mieli kobiety. tego wątku nie będę rozwijał, ogarniecie go przemierzając internety w celu dogłębnego zapoznania się z problemem na gruncie teoretycznym. chodzi o to, że ci goście nawet nie mają porównania, co to znaczy być z drugim człowiekiem.

kim się stajesz rzucając ten syf

odrzucając porno i masturbację pozbywasz się w pewnym sensie czegoś na kształt obsesji. pozbywasz się tematu, do którego często wracasz myślami w ciągu całego dnia. któremu poświęcasz tyle uwagi. to nie musi chodzić tylko o porno. porno obsesję napędza, ale może też chodzić o wyobrażenia, plany jak zdobyć partnerkę, frustracje, lęki, wałkowanie niepowodzeń. kiedy to odrzucasz, twoja wewnętrzna przestrzeń nagle się poszerza. dopiero kiedy znika to ciągłe myślenie o seksie, kobietach/facetach i wszystkim co się z tym wiąże, zdajesz sobie sprawę z tego, jak strasznie dużo miejsca to zajmowało. miejsca, które możesz wykorzystać jak tylko chcesz. zaczynasz zwracać większą uwagę na świat zewnętrzny, na to co się dzieje dookoła. ale o tym na koniec.

chyba najlepsze - stymulantów akurat nigdy nie brałem, ale mam sporo znajomych i przyjaciół, którzy dogłębnie opowiadali mi o ich efektach i wyobrażam sobie, że to co czuję po odstawieniu PMO, to efekt jakbym był 24h/dobę nakoksowany, i to dzień w dzień. jeśli kiedyś koksu spróbuję, zedytuję post czy porównanie rzeczywiście dobre :D

w każdym razie śpię po 6h i cały dzień rozp*erdala mnie energia, że po ścianach mógłbym chodzić i czasem już nawet nie wiem w co te pokłady energii wpakować. pewność siebie jak nigdy wcześniej. nie tylko energii mam ‘w nadmiarze’, ale i czasu mam nagle strasznie dużo, do tego stopnia, że niekiedy sobie z tym bogactwem nie radzę, i już naprawdę nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, z nawyku i przyzwyczajenia aż chcę się położyć na chwilę spać, ale mi się nawet zupełnie spać nie chce w dzień, ta energia mnie roznosi. narzekałeś na apatię i brak energii? na odwyku dostaniesz jej tyle, że zgłupiejesz z tej obfitości.

no i najważniejsze, choć ja o tym już zapomniałem – jak ze wszystkim, kiedy problem znika, bo zazwyczaj wszystko co złe, szybko się zaciera. tak, erekcje wracają, ich siła, trwałość, także intensywność odczuć. dopiero wtedy zrozumiałem, co to znaczy prawdziwy seks. bez kitu, przepaść! o to się nie martwcie, mózg po jakimś czasie resetuje się do stanu wyjściowego. czas jest zależny od predyspozycji osobniczych, od wieku, w którym zaczynaliśmy oglądać porno, liczby lat, intensywności. ostatecznie siedziałeś/siedziałaś w tym syfie wiele lat, czasem pół życia, więc daj sobie czas. najfajniejsze jest właśnie to, że walka jest z góry wygrana – poświęcisz trochę czasu – kilka miesięcy i problemy z erekcją, z libido znikną. twoje chore fascynacje znikną. wszystko, k*rwa, wraca do stanu wyjściowego, jakbyś i psychikę na płaszczyźnie seksualnej i organizm dostał jeszcze raz, czysty, na nowo.

odwyk i jazdy

wszystko ma oczywiście swój koszt. szczęśliwie tylko przejściowy. wyobraźcie sobie, że przez kilka lat braliście psychotropy – czy uzależnienie od PMO czy pigułki – to wciąż dostarczanie swojemu mózgowi substancji mocno wpływających na jego chemię, regularne zaburzanie naturalnej równowagi chemicznej w mózgu. zalewaliście tym swój mózg latami i wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień rzucacie to, i nie dostarczacie tych substancji. co się stanie? otóż będziecie mieli oczywiście jazdy, więc przygotujcie się na nie. odwyk od PMO to realnie odwyk od stymulowania mózgu chemią. zabierając swojemu mózgowi stymulujące substancje, którymi ten mózg przez lata faszerowaliście, będziecie po prostu mieli zespół abstynencyjny. mówiąc wprost, wasz organizm będzie na głodzie. na bardzo duuuuużym głodzie. niepokój (bo rezygnując z orgazmu nie dostarczacie sobie uspokajającej prolaktyny), nieodczuwanie przyjemności (bo mózg chce takiej dawki dopaminy z wiadomego źródła), posępność, bardzo intensywne objawy fizyczne – bóle głowy, trzęsące się ręce, otumanienie, obolałość, są takie dni podczas odwyku, kiedy czujesz się jakbyś przechodził grypę, choć wcale grypy nie masz – bóle mięśni, stawów, osłabienie, zamroczenie. ale to wszystko jest dobre, bo to znaczy, że wasz organizm i psychika się oczyszcza.

cóż – podszedłem do tego jak naukowiec – robiłem to albo wstrzymywałem się, patrzyłem na dni, na okoliczności, na reakcje – jak teraz się czuję, a jak teraz (wszystko bez emocji, na zimno) – powiem wam, mi te fizyczno-psychiczne objawy, ten zespół abstynencyjny nawet pomagał, tak pomagał, bo czułem, że jestem na odwyku, że mój organizm się oczyszcza – i choć psychicznie i fizycznie czułem się nieraz strasznie – spięty, nerwowy, doły, bóle – to wewnętrznie, duchowo, byłem szczęśliwy i bardzo spokojny – mój duch był ponad tą fizyczną i psychiczną ‘męką’. w takich momentach pomagało mi, rozśmieszając przy okazji, przypominanie sobie koszmaru, który przeżywał Renton z Trainspottingu, gdy schodziła z niego heroina – schizy, omamy, lęki, poty i bobasy raczkujące po suficie. co to jest – mój odwyk od porno i masturbacji w porównaniu do jazd Rentona – pestka, mi się tylko chciało gryźć futryny, więc nie miałem co narzekać – cel był jasny, słuszny i chwalebny, a nagroda wielka i co najważniejsze - pewna.

a poza tym coraz częściej wplatały się dni pełne energii, dni jakich nie miałem od nie pamiętam jak dawna. bo z tym odwykiem jest trochę, a nawet bardzo, jak z nerwicą na dalszych etapach odburzania – to nie tak, że najpierw dół, a potem wszystko świetnie – szczególnie na początku odwyk to straszna sinusoida i koniecznie trzeba o tym pamiętać. pamiętać i trzymać się tego, że te jazdy to tylko przez odwyk i nic innego, żeby mi się nikt w żadne głupoty nie zaczął znów wkręcać. to jest odwyk i nie ma co się zastanawiać za dużo. doły i zły czas przeminie i to szybko, a wy coraz mocniej będziecie prawdziwym sobą – z energią, czystą myślą, i k*rwa, jak pragnę zdrowia – chęcią do życia. wystarczy rzucić to w cholerę i poczuć tak ogromną różnicę w jakości życia! coś wspaniałego.

początki są naprawdę nieprzyjemne, więc czasem godziłem się ‘upaść’ jeśli miałem naprawdę ważny powód. tak to widziałem i byłem pogodzony ze stratą. miałem np. lecieć sam (pierwsza samotna podróż samolotem, choć latałem wcześniej wiele razy) do Londynu, a wciąż zdarzały mi się czasem ‘wilcze’ doły emocjonalne przez odwyk, więc po tych np. 2 tyg. abstynencji wolałem spuścić z kija przed lotem i wychillować, a potem na luzie skorzystać z Londynu, zamiast łazić tam po ścianach i gryźć framugi. było zaj*biscie.

podsumowanie

temat jest bardzo obszerny, bo i problem złożony. choć rozwiązanie, jak się na końcu zawsze okazuje – banalne. chciałem wam zarysować tylko różne kwestie i wskazać, co powinniście robić dalej. w tym przypadku, jak w nerwicy, najważniejsze jest zrozumieć dlaczego tak się dzieje, jaki ma to na nas wpływ, jak się skutecznie z tego wyciągnąć. w drugiej kolejności trzeba, znów jak w nerwicy, po prostu konsekwentnie nad sobą pracować. poniżej wklejam dwa linki – dwie ogromne bazy, podobne z resztą do naszego forum, które skupiają gości (choć trafiają się też dziewczyny) walczących ze swoim problemem i pomagających innym.
pierwsza strona – blog ‘nadopaminie – odwyk od porno i inne luźne tematy’ jest w języku polskim. przede wszystkim składa się z wpisów ich ‘ozdrowieńców’, więc nikt tam nie narzeka i wszyscy tylko się pozytywnie nakręcają. ja wrzucam linka z setnym wpisem, w którym autor bloga porządkuje całą wiedzę i można się wszystkiego kompleksowo dowiedzieć. jeśli chcecie wyjść wreszcie z egzystowania na jałowej iluzji internetowego seksu i zacząć żyć jak normalni ludzie (i zwierzęta :P ), to nie ominiecie tych wpisów. zapier!.. no czytać to, czytać! ciekawe i pomocne!

http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05 ... u-dla.html

druga strona jest dla wszystkich gości (i kobiet) walczących z destrukcyjnym wpływem porno na życie (cytując Borata) jak Mekka dla Żydów, jak Kentucky dla kurczaków :D oczywiście prowadzona w języku angielskim, ale to naprawdę nie szkodzi – przeciwnie, zawsze warto szkolić język. na ‘your brain on porn’ znajdziesz tysiące historii ozdrowieńców, tipy, porady, opracowania. i cholernie dużo dobrej energii, która będzie dodawać niezbędnych sił i wiary.

http://yourbrainonporn.com/

wielu ludzi na odwyku ma wielki problem, jeśli zdarzy się, że nie wytrzymają i włączą porno albo spuszczą z kija (strzelą palcówkę). płaczą wtedy i mówią – dwa tygodnie na marne/ trzy miesiące na marne itd. strasznie przeżywają te swoje upadki. mi jest łatwiej i myślę, że każdemu na tym forum powinno być łatwiej, bo walcząc z nerwicą nauczyliśmy się, że wszystko wymaga czasu. że niekiedy ‘upadamy’ albo robimy krok w tył i to jest normalną częścią tej drogi, ale najważniejsze jest, że się nie poddajemy i po tym jednym kroku w tył stawiamy dwa kroki do przodu. najważniejszy jest progres. ‘upadki’ nic nie znaczą, jeśli nie przejmujesz się nimi, wstajesz i dalej idziesz tą drogą.

teraz zwracam się do mężczyzn: jak mam wrażenie, wysyp bi- oraz homoseksualistów i ogólne zniewieścienie mężczyzn w ostatnich czasach zbiega się mocno z wybuchem Internetu, a tym samym niekontrolowanym dostępem do porno wszelkiej maści i wszelkiego rodzaju, a co za tym idzie dalej, z kompulsywną, masową masturbacją. to się po prostu wszystko łączy – wybuch Internetu czyli porno, a tym samym średnia częstotliwość masturbacji wśród ludzi (kiedyś, jak mieli walić do fantazji czy zdjęcia, to myślę, że raczej nie przesadzali jak współcześni), problemy z potencją zyskujące rozmiary plagi, powszechne przesunięcia preferencji seksualnych, osłabienie ducha, woli, zwiększające się ilości facetów, którzy nigdy nie mieli kobiety. nadążasz? skręt w zaułki homoseksualne, nawet wbrew swojej naturze (bo są oczywiście i ludzie, dla których homoseksualizm jest przyrodzony, tych mniemam nie jest jednak tak dużo) często zaczynał się od porno – znam takie przykłady z pierwszej ręki. zmulenie, apatia, brak charyzmy – typowe dla współczesnych mężczyzn. panowie – plagi porno (bo czy nie korzysta regularnie z porno każdy niemal chłopak/mężczyzna i połowa kobiet całego pierwszego świata, godząc się na wszystkie te niepożądane skutki?) nie da się powstrzymać.

tego się nie odwróci i nie wierzę, żeby ktoś to chciał odwrócić. zyski będą czerpać lekarze seksuolodzy, którym na rękę długie terapie, oraz koncerny farmaceutyczne sprzedające pigułki na erekcję i inny syf. lekarze będą mówić – „porno jest normalne, masturbacja jest zdrowa. masz problemy z erekcją? - to normalne, połowa mężczyzna przecież ma. to można leczyć, najlepiej oczywiście takim a takim specyfikiem”. nie słucham często radia, ale nie da się nie zauważyć, że reklamy o suplementach na potencję mnożą się jak grzyby po deszczu. albo na samych stronach pornograficznych. do niedawna namawiali cię do powiększania penisa, a teraz pytają, czy nie masz problemów z potencją.

wy, z tego forum, doskonale wiecie, że zaradzić trzeba przyczynie, a nie objawom. ani lekarz, ani pigułki nie są ostatecznym rozwiązaniem. ręczę, że każdy, kto spróbuje wyjść z uzależniania od porno i masturbacji zobaczy, i to dość szybko, jak bardzo się zmieni. i będzie chciał się tym podzielić – tak jak na tym forum ludzie wychodzą z nerwicy w dużej mierze dzięki innym użytkownikom. ale skoro my o tym wiemy, to pracujmy nad sobą. wolałbym, żeby wszyscy byli pewnymi siebie, dynamicznymi facetami, ale skoro to nieosiągalne, to chociaż my bądźmy elitą na tle gości, którym porno robi papkę w głowie, a codzienne walenie konia zalewając mózg dopaminą i prolaktyną odbiera chęć i energię do czegokolwiek, tym bardziej do sięgania po coś więcej w życiu.

ja zacząłem PMO w młodym wieku. kawał życia. przytoczę tu krótką wiadomość, jaką wysłałem do swojej dziewczyny (upraszczając status naszej relacji), gdy wracałem pewnej sobotniej nocy pijany do domu: „nie wiem czy to kwestia odwyku od porno (kobiet), bo intuicyjnie wiąże to z tym, ale coraz częściej mam wrażenie, jakbym 'wychodził ze swojej głowy' - coraz częściej łapię się na tym, że pierwszy raz widzę jakąś rzecz w otoczeniu, w którym bywałem już miliony razy - a to jakieś okno, a to drzewo, a to jakaś część przestrzeni, której nigdy wcześniej nie zauważałem, bo żyłem wewnątrz, w swojej głowie, w swoich myślach. to są momenty, a jest ich sporo i coraz więcej, szczególnie gdy jestem szczęśliwy, w których czuję się tak, jak ostatni raz czułem się będąc dzieckiem. dosłownie. momenty, w których widzę ten cały świat wokół. tak dziwne i niesamowite uczucie! dosłownie jakbym po latach życia w swojej głowie zaczął znów widzieć to, co jest wokół!”

gwarantuję, że po początkowym stadium naprawdę nieprzyjemnego zespołu abstynencyjnego, który trzeba po prostu przetrwać, komfort waszego życia się zmieni w ogromnym stopniu. jeśli wciąż masz problemy z nerwicą czy depresją, pozbędziesz się naprawdę dużego obciążenia, choćby w dramatyczny sposób rozregulowującego chemię w mózgu.

sumując: zgłębiajcie temat (przeorajcie blog ‘nadopaminie’), odstawcie porno i masturbację (masturbację przynajmniej na jakiś czas), wychodźcie do ludzi, żyjcie swoimi pasjami, im poświęcając ten czas, który marnujecie na porno, a swoje potrzeby seksualne dajcie zaspokoić innym :D panowie, uwierzcie mi, że znajdą się chętne, gdy wy staniecie się atrakcyjnymi, pewnymi siebie samcami. tak, na dobrą sprawę wystarczy odstawić porno i masturbację – sprawdźcie sami – pewność siebie wzrasta kilkukrotnie, krok staje się sprężysty, głos głębszy, gesty stanowcze, a dalej to już idzie samo w dobrą stronę – wzór zakodowany wyryty przez biologię w waszej głowie, nieoszukiwany już substytutami, zadziała dokładnie tak, jak powinien – bądźcie, do diabła, elitą! :D

jak zauważył Pilch w swojej książce „Pod mocnym aniołem” (parafraza): kot musi wyjść z domu, bo nie ma rąk, żeby sobie samemu zwalić :D
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

7 marca 2016, o 10:56

KonradW,

Świetny artykuł, napewno wielu osobom pomoże. Wrzucę go również do artykułów uźytkowników bo naprawdę warto. :)

No i oczywiście gratuluję wprowadzenia zmian i wolności od nałogu! :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
KonradW
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 26 lipca 2014, o 15:41

7 marca 2016, o 20:46

no jasne, wrzucaj, o to w tym wszystkim chodzi ;)

czy jestem już wolny od nałogu? chyba mogę powiedzieć, że tak, choć oczywiście kawał drogi jeszcze przede mną - nie mam jakiegoś miażdżącego stażu na tym polu. ale decyzja podjęta, realizacja skuteczna i nie wątpię, że tej drogi będę się trzymał. nie ma możliwości powrotu do PMO - coś sobie poukładałem w głowie i kompletnie tego już nie chcę - w pewnym momencie PMO stało się dla mnie po ludzku nudne, a z tej energii, pewności siebie, klarownej myśli, lepszego seksu - choćby mnie kroili - nie chcę rezygnować.

więc skoro na tym etapie odwyku jest tak świetnie, to co dopiero będzie za pół roku czy rok? :P

w każdym razie dzięki i powodzenia wszystkim matołkom takim jak ja ;)
Awatar użytkownika
buull2323
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 282
Rejestracja: 11 października 2014, o 00:07

8 marca 2016, o 13:20

super materiał - GRATKI ;thx ;ok
pewnie czytając ten artykuł nie jeden z nas tam siebie widział :ups
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"

"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"

"Carpe Diem"
Antoine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 8 października 2014, o 11:22

13 marca 2016, o 22:21

Cześć. Długi artykuł, ale ja kumam co pięć. Jest jeszcze taka stronka i forum dla ludzi chcących walczących z tym nałogiem. Nofap.com - dla znających angielski. Dużo ciekawych pomocy. Wielkie dzięki za poruszenie tego tematu. Dla myślących, że to niemożliwe... że to normalne fapować itd:]. Takie gadanie to wielkia bzdura i sam po sobie wiem, że po dłuższej przerwie przychodzą supermoce:].

https://www.youtube.com/watch?v=eD_vQW2kOAs
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

7 kwietnia 2016, o 20:56

Dobra, nerwicę mam ogarniętą. Teraz muszę ogarnąć walenie bo to jest jakaś k***a mać przesada. Jak mnie to denerwuje to szok. Mam wspaniałą dziewczynę a myślę o innych. Uuuuuh. Mam zamiar to pokonać, kolejny etap brania życia we własne ręce. Liczę chłopy na Wasze wsparcie. :)
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

23 lipca 2016, o 14:52

fapuj :P ej ale tak serio ja rozumiem ograniczać masturbację ale nie rezygnację z niej, bo to jest po prostu niezdrowe.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
ODPOWIEDZ