Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Utrata uczuć pomóżcie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
gość1
Gość

29 stycznia 2018, o 22:48

Magda... Jeśli już chcesz czytać to warto zagłębić się w fachowe źródła. Antoni Kepinski bardzo szczegółowo opisuje temat wielu chorób m.in
Schizofrenii... Byl bardzo cenionym autorem i psychiatra o ludzkim podejściu. W przyszłym semestrze zaczynam przedmiot dot. Psychoedukacji osób psychotycznych, jeśli będziesz zainteresowana i dowiem się czegoś ważnego to chętnie Ci przekażę. Kepinski pisze, że nagły początek choroby daje dużo lepsze rokowania. GLOWA DO GÓRY dacie radę. Mąż napewno bardzo Cie kocha. Nie wierz w to co mówi.
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

29 stycznia 2018, o 22:50

jaktoktojakja pisze:
29 stycznia 2018, o 22:43
Czasem ciężko postawić diagnozę jednoznacznie. W depresji też mogą być urojenia winy, ale to dobrze, że mąż jest w szpitalu ponieważ tam zapewnia mu opiekę i fachową diagnozę. Rozumiem, że jest Ci ciężko
Mój kolega był źle zdiagnozowany, teraz też podejrzewają u niego schi, ale dostał leki i powolutku wychodzi na prostą i całkiem nieźle sobie radzi.
Jakąkolwiek Twój mąż dostanie diagnozę to otoczenia ma wielki wpływ na postępy w leczeniu. Psychoza przecież nie oznacza jeszcze schizofrenii. Będzie dobrze, wspieraj go, ale sama też zadbaj o siebie i synka. Ściskam Cie mocno.
Dziękuję 🤗
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

29 stycznia 2018, o 22:52

jaktoktojakja pisze:
29 stycznia 2018, o 22:48
Magda... Jeśli już chcesz czytać to warto zagłębić się w fachowe źródła. Antoni Kepinski bardzo szczegółowo opisuje temat wielu chorób m.in
Schizofrenii... Byl bardzo cenionym autorem i psychiatra o ludzkim podejściu. W przyszłym semestrze zaczynam przedmiot dot. Psychoedukacji osób psychotycznych, jeśli będziesz zainteresowana i dowiem się czegoś ważnego to chętnie Ci przekażę. Kepinski pisze, że nagły początek choroby daje dużo lepsze rokowania. GLOWA DO GÓRY dacie radę. Mąż napewno bardzo Cie kocha. Nie wierz w to co mówi.

Byłoby super. Dobrze poczytam. Jak będę coś wiedzieć to napiszę jak to się rozwinęło... jeszcze raz dzięki 😘
gość1
Gość

29 stycznia 2018, o 22:53

Może to było F42. A mama się leczy? Czasem można mieć jeden epizod psychotycznych. Co raz więcej wiedzą o tych chorobach. Są leki nowej generacji. Dacie radę. Jeśli będziesz na forum jak będę miała wykłady i będzie coś sensownego to na pewno Ci podeślę.
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

29 stycznia 2018, o 23:01

jaktoktojakja pisze:
29 stycznia 2018, o 22:53
Może to było F42. A mama się leczy? Czasem można mieć jeden epizod psychotycznych. Co raz więcej wiedzą o tych chorobach. Są leki nowej generacji. Dacie radę. Jeśli będziesz na forum jak będę miała wykłady i będzie coś sensownego to na pewno Ci podeślę.
Możliwe. Wiem, że po sprawdzeniu była to diagnoza urojenia. Dalej bierze leki tzn jeden Parogen. Sama mówi, że boi się odstawić, że to wróci A tak jest ok. To jak coś jesteśmy w kontakcie. Często tu nie bywam, bo teraz szpital, dom, dziecko i tak w kółko.. pozdrawiam 😊
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

29 stycznia 2018, o 23:43

Kochana, dużo siły Ci życzę! Poczekaj spokojnie na diagnozę specjalistów, a na pewno właściwie dopasują leczenie zarówno farmakologiczne jak j terapeutyczne. Parogen to paroksetyna, sama jestem na tej substancji, a urojeń nie mam. Także nie sugeruj się, tylko cierpliwie poczekaj. Uszy do góry Kochana :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 stycznia 2018, o 23:59

Kepińskiego to może akurat niech magda nie czyta ;p To mimo wszystko dość starej daty opisy chorób i zaburzeń, do dziś zresztą wprowadzające w błąd adeptów psychiatrii i psychologii klinicznej jeśli chodzi o rozmaite lęki psychotyczne.
Wiele z tego jest po prostu nie do końca aktualne.

Do tego w wypadku Twojego męża to autodiagnozy będą nieprzydatne.
Depresja jest widoczna, elementy urojeń dość typowe dla depresji z urojeniami kary i winy, wręcz klasyczne.
Ważne jest to na co chorowała jego babcia dokładnie. A być może właśnie miewała też depresję z urojeniami i te urojenia zapisano w karcie.
Możliwe iż jest to genetyczne u Twojego męża.

Jakby nie było to nie ilość psychiatrów się tu już obecnie liczy ani dokładna Efka. A to dlatego, że jakaby diagnoza nie padła, to obecnie będzie otrzymywał właśnie zapewne dwa leki, SSRI i przeciwpsychotyczny aby osłabić to straszne poczucie winy i kary. Być może dostanie też stabilizator.
Liczy się tu trafienie w leki i być może nadzór specjalisty w razie jakiś "głupich" pomysłów.

To jak Ty możesz mu obecnie pomóc, to przestać tak bardzo pokazywać mu, że żyjesz tym tematem. Bowiem to Twojego męża skazuje na jeszcze większa rozpacz i wzmacnia w nim poczucie winy.
Nie powinnaś dawać mu naocznie aż tak wiele uwagi i zainteresowania jego stanem i tym jak bardzo mu źle. Unikaj także umoralniania (jeśli takie jest).
Opieka specjalistyczna jest w tym wypadku wręcz wymagana, dlatego nie ustawajcie w szukaniu dobranych leków, jeśli te, które obecnie bierze nie pomagają przez dłuższy czas.

Na konkretną diagnozę przyjdzie czas, czasem lepiej się z nią nie spieszyć.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
gość1
Gość

30 stycznia 2018, o 02:24

Victor być może z Kepinskim masz rację. Nam go polecili, że może dawno temu itp ale niby samo studium przypadku i jego opisy są trafne i podchodził do pacjentów empatycznie. Z tego tytułu polecalam go Magdzie, że nie był surowy w swojej ocenia. Chciałam ja ustrzec po prostu nie czytać w necie, bo jest wiele głupot i straszakow- sama to przerabialam. Ja też byłam rok na paroksytynie a urojen nie mam;) lekarze w szpitalu zdiagnozuja człowieka, napewno mają większe doświadczenie ode mnie;P i tak jak piszesz w depresji też mogą być takie urojenia. Bądź co bądź taka wiedza o zaburzeniu/ chorobie ze strony rodziny jest mile widziana, nie tylko żeby wesprzeć chorego ale też siebie samego, bo często w moim przypadku było tak, że lekarze mówili diagnozę, ale nikt nie mówił z czym to się je.
Pamiętam jak nam wykładowca opowiadał, że nie można tym urojeniom przytakiwac, dyskutować, tylko uciąć i mówić, zw to niemożliwe itp.
Zresztą Magda słuchaj Victora bo napewno ma dużo większą wiedzę niż ja i praktyczna i teoretyczna:) i mądrze pisze. Ja to zaraz emocjonuje się a nie jestem od diagnozowania.
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

1 lutego 2018, o 11:51

Lekarze dalej nie są pewni, mówią o psychozie z elementami depresji. Mąż od dwóch dni całkiem się zmienił. Wcześniej wydzwanial do mnie, prosił żebym go wyciągnęła stamtąd, że chce naprawić wszystko, że chce być blisko nas. Jak go odwiedzałam to mimo iż gadał o piekle, cierpieniu to trzymał mnie za rękę, chciał się przytulać itp A teraz... siedzi na odwiedzinach z głową opuszczoną w dół, cały się trzęsie, oczy ma przerażone, nawet już się nie wita jak przychodzę, siedzi i mówi że strachem, ze to koniec, że już nic nie chce, że jego głową już tego nie wytrzymuje i czeka tylko na to piekło. W ogóle już nie dzwoni do mnie A wręcz mówi, żebym papiery rozwodowe złożyła bo on nigdy nie będzie że mną, żebym zaczęła układać sobie życie...Nie chce już jeść, nie chce mnie widzieć..wczoraj się żegnał i mówił o samobójstwie, przez co dali go do izolatki. Lekarze twierdzą że ta psychoza dopiero teraz się nasila i trzeba czasu. Zaczynam wątpić w ten szpital...zamiast lepiej jest gorzej A jego widok mnie przeraża jak zmienił się w ciągu kilku dni...
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

1 lutego 2018, o 11:59

Victor pisze:
29 stycznia 2018, o 23:59
Kepińskiego to może akurat niech magda nie czyta ;p To mimo wszystko dość starej daty opisy chorób i zaburzeń, do dziś zresztą wprowadzające w błąd adeptów psychiatrii i psychologii klinicznej jeśli chodzi o rozmaite lęki psychotyczne.
Wiele z tego jest po prostu nie do końca aktualne.

Do tego w wypadku Twojego męża to autodiagnozy będą nieprzydatne.
Depresja jest widoczna, elementy urojeń dość typowe dla depresji z urojeniami kary i winy, wręcz klasyczne.
Ważne jest to na co chorowała jego babcia dokładnie. A być może właśnie miewała też depresję z urojeniami i te urojenia zapisano w karcie.
Możliwe iż jest to genetyczne u Twojego męża.

Jakby nie było to nie ilość psychiatrów się tu już obecnie liczy ani dokładna Efka. A to dlatego, że jakaby diagnoza nie padła, to obecnie będzie otrzymywał właśnie zapewne dwa leki, SSRI i przeciwpsychotyczny aby osłabić to straszne poczucie winy i kary. Być może dostanie też stabilizator.
Liczy się tu trafienie w leki i być może nadzór specjalisty w razie jakiś "głupich" pomysłów.

To jak Ty możesz mu obecnie pomóc, to przestać tak bardzo pokazywać mu, że żyjesz tym tematem. Bowiem to Twojego męża skazuje na jeszcze większa rozpacz i wzmacnia w nim poczucie winy.
Nie powinnaś dawać mu naocznie aż tak wiele uwagi i zainteresowania jego stanem i tym jak bardzo mu źle. Unikaj także umoralniania (jeśli takie jest).
Opieka specjalistyczna jest w tym wypadku wręcz wymagana, dlatego nie ustawajcie w szukaniu dobranych leków, jeśli te, które obecnie bierze nie pomagają przez dłuższy czas.

Na konkretną diagnozę przyjdzie czas, czasem lepiej się z nią nie spieszyć.
Nie wiem jak z nim rozmawiać. Na ten moment nic już go nie interesuje. W oczach ma przerażenie, że idzie w stronę piekła i cierpienia. Co do lekow bierze od prawie dwóch miesięcy Mozarin 10mg, (bral 20mg ale w szpitalu mu zmniejszyli) od tygodnia Olanzapinę 15mg, Relanium od miesiaca i Ranofren dwie tabl na noc też od miesiąca. Wczoraj jak mówił o samobójstwie to jeszcze mu coś na C dali ale zapomniałam nazwy. Widzę, że od kilku dni nie może nawet usiedzieć, cały się trzęsie albo w kółko chodzi przerażony.
Milla31
Gość

1 lutego 2018, o 13:55

Kochana, wiem, że jest Ci bardzo ciężko. Nie wierzysz w to, co się dzieje. Ale potraktuje to jak normalna chorobę. Sama mam znajomą, która wróciła z delegacji i nagle chciała uciekać z domu, też był szpital, diagnozy i w końcu dobrami jej odpowiednie leki, a trwało to 2 lata, ale teraz czuję się normalnie, jest szczęśliwa matka i żoną. Wiem, jak się czujesz, bo sama jestem w podobnej sytuacji, ale z drugiej strony. Cierpię na depresję i lęki, biorę leki i wykańczam tym najbliższych, ale powoli, powoli zaczynam dostrzegać lepsze chwile. Zwłaszcza, że u Twojego męża w rodzinie był taki przypadek, to też mu dobiora leki. Trzeba czasu, cierpliwości, zajmij się Maluszkiem. Sama spróbuj może skorzystać z terapii. Wierzę, że będzie lepiej, potrzeba tylko czasu!
💖
gość1
Gość

1 lutego 2018, o 15:50

Magda1907 pisze:
1 lutego 2018, o 11:51
Lekarze dalej nie są pewni, mówią o psychozie z elementami depresji. Mąż od dwóch dni całkiem się zmienił. Wcześniej wydzwanial do mnie, prosił żebym go wyciągnęła stamtąd, że chce naprawić wszystko, że chce być blisko nas. Jak go odwiedzałam to mimo iż gadał o piekle, cierpieniu to trzymał mnie za rękę, chciał się przytulać itp A teraz... siedzi na odwiedzinach z głową opuszczoną w dół, cały się trzęsie, oczy ma przerażone, nawet już się nie wita jak przychodzę, siedzi i mówi że strachem, ze to koniec, że już nic nie chce, że jego głową już tego nie wytrzymuje i czeka tylko na to piekło. W ogóle już nie dzwoni do mnie A wręcz mówi, żebym papiery rozwodowe złożyła bo on nigdy nie będzie że mną, żebym zaczęła układać sobie życie...Nie chce już jeść, nie chce mnie widzieć..wczoraj się żegnał i mówił o samobójstwie, przez co dali go do izolatki. Lekarze twierdzą że ta psychoza dopiero teraz się nasila i trzeba czasu. Zaczynam wątpić w ten szpital...zamiast lepiej jest gorzej A jego widok mnie przeraża jak zmienił się w ciągu kilku dni...
Nic w jego życiu nie wydarzyło sie ostatnio traumatycznego? Czasem mówi się, że punktem zapalnym może być jakiś silny bodziec z zewnątrz? Może jest coś o czym nie wiesz- absolutnie nie chcę tutaj siać teorii spiskowych, ale pytałaś go wprost? Czy ze wszstkimi tak rozmawia? Może ma jakiegoś najlepszego kolegę?

Magda musisz trochę poczekać. Niestety czasem nie mamy wpływu na to co się dzieje dopóki leki nie zaczną działać i nie unormują chemii w mózgu. Mówił, że chce wszystko naprawić: TZN CO? Może on inaczej to rozumie niż Ty, czy My. Za zwykłe grzechy ludzie nie ią do piekła i każdy racjonalnie myślący człowiek to wie.... Daj szansę lekarzom, nie wiesz czy w domu jego san by się polepszał a tutaj ma opiekę 24h na dobę.
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

1 lutego 2018, o 20:30

Cześć.Kochani nie chce żeby ktoś mnie tutaj źle zrozumiał i żeby pomyślał że się nakręcam...
Otóż chce zwyczajnie zapytać jak to jest?
Że w ciągu paru dni tygodnia człowiek choruje na psychozę tak jak Magdzi mąż?
Jaki to proces w tym przypadku?
Czy coś u niego wywołało ten stan?
Zaznaczam że pytam z czystej ciekawości?
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

1 lutego 2018, o 21:26

jaktoktojakja pisze:
1 lutego 2018, o 15:50
Magda1907 pisze:
1 lutego 2018, o 11:51
Lekarze dalej nie są pewni, mówią o psychozie z elementami depresji. Mąż od dwóch dni całkiem się zmienił. Wcześniej wydzwanial do mnie, prosił żebym go wyciągnęła stamtąd, że chce naprawić wszystko, że chce być blisko nas. Jak go odwiedzałam to mimo iż gadał o piekle, cierpieniu to trzymał mnie za rękę, chciał się przytulać itp A teraz... siedzi na odwiedzinach z głową opuszczoną w dół, cały się trzęsie, oczy ma przerażone, nawet już się nie wita jak przychodzę, siedzi i mówi że strachem, ze to koniec, że już nic nie chce, że jego głową już tego nie wytrzymuje i czeka tylko na to piekło. W ogóle już nie dzwoni do mnie A wręcz mówi, żebym papiery rozwodowe złożyła bo on nigdy nie będzie że mną, żebym zaczęła układać sobie życie...Nie chce już jeść, nie chce mnie widzieć..wczoraj się żegnał i mówił o samobójstwie, przez co dali go do izolatki. Lekarze twierdzą że ta psychoza dopiero teraz się nasila i trzeba czasu. Zaczynam wątpić w ten szpital...zamiast lepiej jest gorzej A jego widok mnie przeraża jak zmienił się w ciągu kilku dni...
Nic w jego życiu nie wydarzyło sie ostatnio traumatycznego? Czasem mówi się, że punktem zapalnym może być jakiś silny bodziec z zewnątrz? Może jest coś o czym nie wiesz- absolutnie nie chcę tutaj siać teorii spiskowych, ale pytałaś go wprost? Czy ze wszstkimi tak rozmawia? Może ma jakiegoś najlepszego kolegę?

Magda musisz trochę poczekać. Niestety czasem nie mamy wpływu na to co się dzieje dopóki leki nie zaczną działać i nie unormują chemii w mózgu. Mówił, że chce wszystko naprawić: TZN CO? Może on inaczej to rozumie niż Ty, czy My. Za zwykłe grzechy ludzie nie ią do piekła i każdy racjonalnie myślący człowiek to wie.... Daj szansę lekarzom, nie wiesz czy w domu jego san by się polepszał a tutaj ma opiekę 24h na dobę.
Ja biorę pod uwagę dwie rzeczy- w październiku zmarł nasz bliski kolega-nagle. Nigdy nie przeżyliśmy śmierci kogoś bliskiego. W dzień pogrzebu mąż zawrócił z drogi do pracy bo nagle zrobiło mu się słabo i stanął na środku drogi i mówił że ataku jakieś paniki dostał, dlatego wrócił do domu. A druga rzecz, która przychodzi mi do głowy to jego ojciec. Odkąd pamiętam zawsze mąż pomagał swoim rodzicom finansowo, a jak akurat nie miał to wtedy był tym złym. Zawsze mówił, że nie czuje wdzięczności ale i tak pomagał bo chciał żeby wyszli na prostą. Ojciec od zawsze lubiał sobie wypić, co męża denerwowalo ze na Alko kasa była A na rachunki i życie już brakowało. I tak po tych wielu latach pomagania usłyszał od ojca że jest Życiową radością!... Mąż wiedział że pewnie nie raz był obgadywany ale nigdy wprost nic złego nie usłyszał na swój temat. Widziałam, że go te słowa zabolały ale nie pokazał tego i nie chciał o tym rozmawiać. Oprócz tych dwóch sytuacji nic w naszym życiu się takiego nie wydarzyło.
Jeśli chodzi o rozmowę to więcej mi mówi niż innym (o swoich myslach). A naprawić w sensie mówił że ten stracony czas w szpitalu, to był chwilowy przeblysk bo chodziło mu tu o syna.

Dla niego bycie z kimś przez 11lat bez miłości i wzięcie ślubu i posiadanie dziecka "zrobionego" bez uczucia to grzech śmiertelny za który idzie się do piekła.
Magda1907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 16 grudnia 2017, o 11:25

1 lutego 2018, o 21:54

Milla31 pisze:
1 lutego 2018, o 13:55
Kochana, wiem, że jest Ci bardzo ciężko. Nie wierzysz w to, co się dzieje. Ale potraktuje to jak normalna chorobę. Sama mam znajomą, która wróciła z delegacji i nagle chciała uciekać z domu, też był szpital, diagnozy i w końcu dobrami jej odpowiednie leki, a trwało to 2 lata, ale teraz czuję się normalnie, jest szczęśliwa matka i żoną. Wiem, jak się czujesz, bo sama jestem w podobnej sytuacji, ale z drugiej strony. Cierpię na depresję i lęki, biorę leki i wykańczam tym najbliższych, ale powoli, powoli zaczynam dostrzegać lepsze chwile. Zwłaszcza, że u Twojego męża w rodzinie był taki przypadek, to też mu dobiora leki. Trzeba czasu, cierpliwości, zajmij się Maluszkiem. Sama spróbuj może skorzystać z terapii. Wierzę, że będzie lepiej, potrzeba tylko czasu!
💖
Tylko wiara mnie utrzymuje w jakimkolwiek funkcjonowaniu... Dzisiaj uslyszalam od niego kolejne przykre słowa. Stwierdził, że jak miał 16lat to się zakochał w jakiejś dziewczynie ale nie miał odwagi jej tego powiedzieć A później ja się pojawiłam i wybrał mnie. Powiedział, że żałuję że z nią nie spróbował bo wie, że to była prawdziwa miłość bo nawet będąc ze mną często myślał o niej i nawet mu się śniła. Zabolało to strasznie. Przez tyle lat nigdy nie dał mi odczuć że mnie nie kocha, wśród znajomych byliśmy uważani za jedyna parę która się naprawdę kocha i do siebie pasuje. A jeszcze dodał, że chciał się wyrwać z domu ale nie wiem O co mu chodziło bo zamieszkalismy razem dopiero po 3latach... Bardzo bym chciała, żeby ktoś mi powiedział, że na 100 % wszystko to co mówi to kłamstwo. Że jak wyzdrowieje to wróci to co było między nami...boję się co bedzie jak się okaże, że żyłam 11lat w kłamstwie...mimo szczęścia jakie mi dawał...
ODPOWIEDZ