Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Toksyczna mama - proszę o rady

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

6 marca 2016, o 16:52

Mam nadzieję, ze ktoś to przeczyta i liczę na jakieś rady.

Z moja mama zawsze miałyśmy świetny kontakt - tak myślałam. Ja do 16 roku życia byłam jak ogon, ciagle razem. Wtedy nie widziałam w tym nic złego, wydawało mi się ze mam szczęście mając taka mamę. Jako dziecko nie mogłam nikogo zapraszać do domu, wszyscy byli gorszymi ode mnie, dzieciakami z którymi nie powinnam mieć kontaktu. Całe zycie od małego byłam tzw. powierniczka mamy, tak mnie nazywała nawet. Jak kłóciła się z tata to i ja miałam zakaz bycia miłym względem niego i wychodzenia z nim gdzieś. Znałam każdy szczegół jej i ich problemów. Całymi dniami wysłuchiwalam i przytakiwałam, choć było mi przykro, bo kocham tatę. Całymi dniami wysłuchiwałam jej płaczu,narzekać, krytyki innych i plot.Często się na mnie złościła i obrażała bo nie zrobiłam czegoś po jej myśli. Robiła wyrzuty - "trzymasz stronę tatusia tak? - Ładna córeczka". Choć swietnie się uczyłam i nigdy nie sprawialam żadnych problemów, żadnych imprez, wyskokow nic takiego.
Nie mogę powiedzieć ze była zła. Dbała o mnie i kocha mnie, ale psychicznie mnie męczyła i dalej to robi, ale tego nie rozumie.

Gdy byłam pełnoletnia, mama rozwiodła się z tata. Zamieszkałam z nią przez okres roku, po tym czasie wyszła za mąż i ja też. Z mężem zostaliśmy razem w tym samym wynajętym mieszkaniu. Następne pięć lat to wypłakiwanie się mężowi non stop z powodu mojej mamy. Mama się znowu rozwiodła, wyszła ponownie za mąż za jeszcze gorszego mimo wielu ostrzerzeń ze strony innych. W tym okresie dalej byłam jej "powierniczką". Wysłuchiwanie wszystkich problemów, przez okres roku mieszkała z nami w jednym pokoju - po rozwodzie (był to najgorszy okres mojego życia), przewożenie jej rzeczy, wyprowadzki, brak życia z mężem, wstawanie o jej porach, zero prywatności - do tego nie pracowała.
Teraz w nowym związku to samo. W nocy błaganie bym przyjechała i ją zabrała, nocowanie u nas, obciążanie mnie każdym szczegółem (jest osobą, która bardzo dużo mówi, a ja która bardzo dużo słucha) z jej życia...
Przy każdym sprzeciwie z mojej strony (nie mam ochoty słuchać o tym gościu) robiła mi wyrzuty. Do tego były także telefony od jej męża do mnie, wyzwiska i inne.
To wszystko w skrócie. W każdym bądź razie dopiero po tylu latach zrozumiałam, że jest osobą toksyczną, samolubną. Zawsze dzwoni po to by opowiadać mi o swoich problemach, o mnie wysłucha może dwa zdania, ale bez zainteresowania, bo jakie ja mogę mieć problemy??
Od jakiegoś czasu coś pękło we mnie, wiem że dalej tak nie mogę, a odkąd pojawiła się nerwica, każdy kontakt z jej strony objawia się moim niepokojem i strachem, bo wiem, że albo będę słuchać, albo będzie coś chciała ode mnie. Jest we mnie trochę żalu z dzieciństwa, ale przy jej zachowaniu, jeszcze bardziej mi się przypomina.
A ona każdego dnia potrzebuje pomocy ode mnie, a to podjedź coś zabrać dla mnie, pomoc w banku, przelew, wystawianie rzeczy na olx. Zawsze coś się znajdzie.

Nauczyłam ją także korzystać z vibera, potrafi pisać wiele razy dziennie, a jak nie odpisuję to jest zła. Zwykle albo coś dla niej zrobić, albo czy wstałam, czy jestem w pracy, co robić, albo co ona robi, albo jaki ma problem. Jak na razie mniej piszę, a dzisiaj zupełnie odinstalowałam i czekam na jej reakcję " A dlaczego odinstalowałas???"

Zaczęłam się sprzeciwiać, nie zgodziłam się na pomoc przy komputerze jej koleżance, była złość. Jaka jestem niepomocna. Sprzeciwiłam sie czemu innemu, padły niemiłe słowa, żałuje, że miała dzieci, kij ma dwa końce, nie potrzebuje od Ciebie nic, nie pisz do mnie, nikt nie każe mieć Ci kontatku ze mną itp. itd. Po paru dniach zadzwoniła opowiedzieć mi jakie to zmiany zaszły w jej życiu i dlaczego się nie odzywam. Koło zaczęło się kręcić od nowa. A ja? Siedzę znerwicowana, non stop mam wrażenie, że przyjdzie do mnie, że zadzwoni z pretensjami, z opowieściami nowymi, że mnie o coś poprosi a ja nie bede umiała powiedzieć nie.
Proszę o rady :| jestem gotowa się z tym zmierzyć, chcę w końcu zadbać o siebie.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

6 marca 2016, o 17:02

Witaj Wilku ja Ci prześlę historię Victora do przeczytania historia jest bardzo długa , i warta przeczytania , Victor opisuje w niej jak sobie poradził z toksyczną rodziną , co wyszło mu na dobre , myślę że z tej historii wyciągniesz dużo dla siebie moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

6 marca 2016, o 17:07

Dziękuję, biorę się za czytanie. Problem w tym, że często mi się wydaję, że może to jednak jest moja wina czasami. Jestem strasznie wrażliwa i nie mogę znieść jak ktoś ma żal do mnie, czy jest na mnie zły. Do tego zawsze byłam depresyjna, ale teraz to już chyba jest apogeum i mam wrażenie, że szukam rad i potwierdzenia czy mam rację.
ATA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 7 lutego 2016, o 16:27

6 marca 2016, o 18:33

Witaj Wilku :)
czytam i jakbym siebie widziała ... Moja matka była taka sama, a i moja siostra też. Obie ,,wisiały" na mnie od zawsze. Też musiałam być ich powierniczką, służyć radą i pomocą na każde wezwanie. Nie otrzymując w zamian nic. Moje problemy musiałam rozwiązywać sama. Doprowadziło to z czasem do wyczerpania i zaczęłam mieć pierwsze poważne objawy nerwicy.
Moja rada jest taka: przede wszystkim ogranicz do minimum kontakt z matką, jest dorosła i niech zacznie sama rozwiązywać własne problemy. Oplata Cię jak bluszcz. POZBĄDŹ się poczucia winy !!! Wiem to trudne też tak miałam ale możliwe :) Nie jesteś winna jej problemom ! A jak chce pogadać o nich niech poszuka koleżanki w swoim wieku, a Tobie nie zatruwa więcej umysłu. To ona powinna być dla Ciebie w życiu wsparciem, jako matka. Odwróciła role. Dość byłaś wyrozumiała i pomocna. Myśl o sobie. A Ty możesz na nią liczyć ? - nie , więc nie dawaj się emocjonalnie wykorzystywać dłużej. Ona na Ciebie przenosi własne negatywne emocje i jeszcze szantażyk, jak nie ulegniesz. Musisz to przełamać, i miej gdzieś jak się obrazi, to jej problem. Wyznacz wreszcie granicę, której nie może przekraczać !
To działa, ja dzięki takiej postawie ,, wytresowałam" swoją. Oczywiście potrafiła się najpierw obrazić, na długo. Przeczekałam to, było trudno ale się udało. Pamiętaj pomagać matce trzeba, ale zawsze wcześniej zastanów się czy to potrzebna pomoc, czy wyręczanie jej. Nie rób nic za nią, co może zrobić sama i niech Cię zawsze dobrze poprosi o jakąś pomoc. A w kwestii jej problemów po prostu powiedz, ze Cię nie interesują, że masz dość. Obrazi się ale jej przejdzie :) Z czasem zrozumie, że kradnie Twój czas. Nie miej poczucia winy, nie odbieraj telefonu, krzywdy jej tym nie zrobisz :) Ona musi się od Ciebie odzwyczaić. A potem tylko trzymaj taki kurs.
Poczytaj o asertywności, przyda Ci się nie tylko w kontaktach z matką.

Moja matka dziś chodzi jak zegarek :) dzięki takiej mojej postawie, a nawet bywa że mi w czymś pomoże :) A i dzięki temu między nami jest dużo lepiej , opornie ale zrozumiała... :)

Życzę cierpliwości i powodzenia :)
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

6 marca 2016, o 18:48

Wow !!! dzięki za świetną odpowiedź. Wiem, jak dużo kobiet cierpi z tego powodu, ale nigdy nie przypuszczałam, że to dotyczny także mojej sytuacji.
Czytam historię Victora o asertywności. Jest świetna. ATA dałaś mi wiarę, że uda mi się utrzymać taki kurs i będę robić dla niej tylko to co ja chcę, a nie być na każde zawołanie. Oznajmiłam dzisiaj, że koniec z viberem, już nie używam - i odinstalowałam. A gdy zapytała się co robię jutro, powiedziałam, że cały dzień jestem zajęta - na co lekko z wyrzutem odpowiedziała, że nie chce przecież ze mną się spotykać i nie będzie mi zabierać już czasu.
Będę uczyć się konsekwencji. Miałam nawet pomysł, żeby wyjechać do innego miasta, ale wiem, że ja mam problem z asertywnością i wyjazd nic nie pomoże. Muszę się nauczyć stawiać granice, jestem już dorosła i mam swoje życie. Jeszcze raz dziękuję za Twoje rady :*
Awatar użytkownika
samoswiadomosc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 24 lutego 2016, o 22:27

9 marca 2016, o 00:28

Miałem podobnie. Według mnie bilans zysków i strat z takiej matki opisałbym tak :)
+ Wyuczona empatia na ludzkie problemy
+ Świadomość swojej wartości jako osoby wspierającej
- Brak życia osobistego w okresie, kiedy matka na mnie "wisiała", lata przekonywania siębie, że najważniejszy dla mnie powinien być rodzic
- Zszargane nerwy poprzez "naprawianie" matki, której nie bylem w stanie zmienić
- Trudności w wyznaczaniu granic w relacjach z kobietami, niska samoocena

Terapia otworzyła mi oczy. Nic, i nikt więcej!!!!
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

6 marca 2017, o 20:38

Moi drodzy, myślałam, ze poradziłam sobie z tym problemem. Wielce się myliłam. Dopóki sytuacja w jej domu była w porządku, dopóty i ja miałam spokój. I znowu zacieśniłam kontakt. Dwa dni temu znowu coś we mnie pękło. Wciąż myśle jak sie zachowam, jak odpowiem, gdy na coś sie nie będę godzić. Ostatnio zaczęła mi sie żalić i opowiadać rożne negatywne historie. Na mój sprzeciw powiedziała mi, ze ma tylko mnie, i żebym nic nie mówiła tylko słuchała. Wysłuchałam 15 minut, po czym powróciły mi objawy nerwicowe, lek, problem ze snem, smutek, płacz, depresja i szybkie bicie serca.
Jestem na siebie strasznie zła, bo nie umiem powiedzieć tego co myśle. Nie chce jej zranić, i nie chce by była zła. Ale sam jej ton głosu sprawia, ze czuje sie jakbym była w jej sytuacji. Mama jest w bagnie, na własne życzenie...ale nie mam siły na dźwiganie jej problemów. Nie chce tez rozmawiać codziennie i mowić co robię następnego dnia. Nie chce by przychodziła do mnie do pracy, a na złość jedna prace ma obok mojego domu a druga obok mojej pracy i zawsze jest powód do wstąpienia. Czuje sie tak zniewolona, moze przesadzam, ale targają mną takie uczucia.
Dzisiaj zadzwoniłami mówi, no w końcu, co sie dzieje ze nie dzwonisz to już dwa dni.... A Rozmawiałyśmy w sobotę wieczór. Pisze ponieważ maź już mnie nie moze słuchać, a ja nie potrafię sobie poradzić z ta sytuacja. Nie potrafię tego oddzielić od mojego życia :cry:
Dawid90dd
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 10 października 2016, o 00:52

12 marca 2017, o 13:45

Wyjedź, spróbuj kogoś poznać. Mam identyczną sytuacje, tylko że z oboma rodzicami. Dodatkowo miałem traume szkolną. Wiem co to za ból, bo mam identycznie, tylko że u mnie mama nie jest aż tak nachalna (ale jest dość mocno by podgrzewać mi temperature), a mój ojciec zachowywał się jak psychopata. (o nim nie mówie, bo to osobny wątek na wiele godzin, trzykrotnie mnie pobił tylko dlatego że mu zwróciłem uwage)

Ja poczułem ulgę jak wyjechałem. Uwierz mi, to nie Twoja wina. Nie możesz się zadręczać tym bo przegrasz swoje życie. Życzę Ci powodzenia. Widziałem kilka podobnych przypadków. Nie przejmuj się, zajmij się czymś, spróbuj znaleść jakieś zainteresowania. Ja właśnie dzięki zainteresowaniom (zajmuje się programowaniem) odnalazłem swoją drogę! :)

Ja zakończyłem to bardzo stanowczo. U mnie było tak samo - moja matka i ojciec nie wzieli ślubu, przegrali swoje życie - co mnie w takim razie te ich życie obchodzi? Ich problem, ich sprawa. Ja już traktuje ich jak osoby obce. Nigdy nie zaserwowali mi miłości bezinteresownej, zawsze to była miłość narcystyczna.

Polecam Ci artykuły na temat narcystycznych rodziców. Po angielsku poszukałem sobie - są jeszcze lepsze. Mi się rozjaśniło wszystko jak poczytałem sobie o tych zaburzeniach.
"Kiedy pięć zmysłów i rozum są treźwe
A powód samoistnie leży w Ciszy
Wtedy i tylko wtedy może rozpocząć się ścieżka najdoskonalsza"
-Neodammerung
Awatar użytkownika
Wilku
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 130
Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06

8 maja 2017, o 11:41

Dawid90dd - ja już mam swoje życie od paru lat. Mam męża i mieszkamy razem. Mam pracę i zajętą dużą część dnia.
Wiem, że to nie jest moja wina - ale wciąż czuję wywoływane poczucie winy. Jest mi jej szkoda z powodu jej problemów i życia jakie sobie ułożyła i układa.
Twierdzi, że ma tylko mnie i to ja muszę jej pomagać jak ma jakiś problem, no bo kto inny (mam też brata, ale go o nic nie prosi bo nie chce żeby coś wiedział o jej życiu).
Z reguły te problemy i sprawy do załatwienia się pojawiają gdy pokłóci się ze swoim mężem - alkoholikiem. Wtedy dzwoni praktycznie codziennie z jakąś "pilną" sprawą, np. dotyczącą problemów z zalogowaniem się gdzieś, płatnościami itp. itd. Wiem, że są rzeczy do których wcale by mnie nie potrzebowała, bo np. trzeba gdzieś zadzwonić i się dowiedzieć, ale i tak dzwoni powiedzieć mi ile ma problemów i jak ma rozwiązać coś tam...
Na pewno wyjedziemy za jakiś czas, natomiast wiem, że mama liczy, że zabiorę ją ze sobą i ułożę życie. Ja już się boję gdy dzwoni lub coś pisze, bo gdy napiszę lub powiem, coś co jej się nie podoba, bo np. odmówię pomocy - to np. pisze "aha to takie trudne dla Ciebie, dobrze nie potrzebuję Cię, poradzę sobie".
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

8 maja 2017, o 12:04

Wilku wydaje mi się, że w tej sytuacji dobrym pomysłem byłaby rozmowa z terapeutą doświadczonym w sprawach rodzinnych.
Twoja mama jest dorosłą osobą i nie może obarczać Cię swoim życiem i oczekiwać, że rozwiążesz za nią wszystkie problemy.
Co innego wsparcie a co innego zniewolenie, bo to co przeczytałem podchodzi pod to drugie.

To bardzo trudna sprawa więc odpowiednie wsparcie od terapeuty jest tu wskazane.
Sama możesz sobie z tym nie poradzić bo poczucie winy, które automatycznie pojawia się w relacjach dziecko-rodzic będzie nie do zniesienia.
eeigrew
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 21 marca 2024, o 10:57

21 marca 2024, o 11:19

Wiem, że ten wątek jest już stary ale trafiłam na niego ponieważ mam podobny problem.
Nadopiekuńcza mama- przyjaciółka kontra zazdrosny mąż - a ja pomierzy młotem a kowadłem. Mam 30 lat, męża i dwoje małych dzieci.
Z mamą Od zawsze razem złączone, wszędzie razem, ona zależna ode mnie a ja do niedawna od niej. Mama moja powierniczka a ja jej powierniczka, mama czesto w konflikcie z tatą, który jest dobrze funkcjonującym alkoholikiem. Wydaje mi się że mama też mnie wspierała, zawsze jak mi coś trzeba było to rzucała wszystko i mi pomagała. Nerwica ujawniła się we mnie jak miałam 12 lat, mama starała się mi pomóc i myślę, że to może też trochę wpłynęło na nasze sklejenie?
Po 7 latach wspólnego mieszkania z mężem u rodziców postanowiliśmy się wyprowadzić na mieszkanie, chociaz jestemy w trakcie budowy domu. Mama zrobiła mi straszne sceny szantażu, że ona tego nie przeżyje, ona nie wyobraża sobie bez nas życia, co ludzie powiedzą, ona dostanie depresji, zabije się. Rozstaliśmy się w mega burzliwej sytuacji, przez dwa dni nie kontaktowałam się z nią, nie mogłam zabrać reszty rzeczy. Potem nagle ochłonęła, ale nadal od ponad pół roku jest chustawka. Mama wydzwania kilka razy dziennie dopóki nie odbiorę, co dzień by chciała żebyśmy do niej przyjeżdżali, ona na siłę chce do nas przyjeżdżać. Mąż mega ma obsesję już na jej punkcie, obraża się jak tam jadę, dzwonie, zakazał jej przychodzenia do nas. Chcę ograniczyć nasz kontakt do minimum ale jest to też dla mnie psychicznie męczące. Mąż cały czas się obraża, złości bo za mało się jej stawiam, bo pojadę tam za często, bo odbiorę. Jemu cały czas jest mało, czuje się zastraszona przez niego. Z drugiej strony mama mnie ciśnie i cały czas narzuca się.
Dodatkowo starsza córka 6 lat, jest za babcia, za starym miejscem zamieszkania, źle znosi przeprowadzkę i cały czas ciągnie tam i przeżywa, że nie może tam zostać na dzień czy na noc z zakazu męża. Mama też napewno jej dużo w głowie namieszała, często podważała nasze zdanie itd. Mąż od 3 lat wpadł w alkohol, dodatkowo ma też trudny charakter, karanie milczeniem, obrażanie się od kiedy pamiętam. Obecnie jest w naszej rodzinie bardzo napięta sytuacja, szczególnie przez konflikt mama - mąż. Ja z dziećmi cierpimy z tego powodu.
Ja zrozumiałam swoje toksyczne relacje i myślę że dużo już zmieniłam i staram się zmieniać, ale jest ogromna presją że strony męża która mnie dobija.
Louise
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 kwietnia 2024, o 09:34

8 kwietnia 2024, o 10:07

"Nerwica ujawniła się we mnie jak miałam 12 lat, mama starała się mi pomóc" - wysłała Cię na terapię?
Warto ją przejść nie tylko ze względu na nerwicę, ale też żeby nie powtarzać niezdrowego schematu z rodzinnego domu. Często jest tak, że np wyplątujemy się z jednej skrzywionej relacji, a nagle okazuje się, że ta nowa jest równie niezdrowa - to jest właśnie trzymanie się (nieświadomie) tych samych wrażeń, których doświadczyło się w dzieciństwie.

Jakaś sytuacja Was scala, córkę ciągnie do babci, jedyny mąż jest zły, bo pije - w moim odczuciu masz pępowinę, której sama nie chcesz odciąć. Pytanie dlatego? - i tu znowu odsyłam na terapię, bo to już praca ze specjalistą.

Ja żeby stworzyć granice mamie, nie rozmawiałam z nią w ogóle przez pół roku. Nawet jak się mijałyśmy. Powiedziałam jej wprost, że jest dorosła więc niech sama o siebie zadba. Robiła sceny ja nie reagowałam, odwracałam się na pięcie, aż jej się znudziło. Oczywiście było mi potwornie przykro, ale starałam się nie dawać po sobie poznać. Terapeutka wspierała mnie w tym procesie. Potem powoli kontakt wracał, ale jak znowu były jakieś chore teksty, to znowu na tydzień milczenie. Teraz jak coś palnie to też ją ignoruje. Nie wchodzę w rozmowy, bo jej argumentu są tak absurdalne i wymuszające, że to nie ma sensu. Generalnie żyje mi się teraz ok.

Teściowie robili coś bardzo podobnego. Pewnego dnia usłyszałam podniesionym i oburzonym tonem, że rodzice są ważniejsi od dziewczyny. Poczułam się paskudnie i stwierdziłam, że mam dość. Od tego czasu widujemy się max raz na kwartał.
ODPOWIEDZ