Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

To takie pokręcone

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
hehesusu
Świeżak na forum
Posty: 8
Rejestracja: 10 lutego 2016, o 00:41

21 maja 2017, o 21:46

Kurcze, nawet nie wiem jak zacząć bo historia długa a jak przystało na problemy rozróżnić problem realny od lękowego trudno, mam nadzieję że analiza osób bardziej ogarniętych odemnie pomogą dojść do wniosku o co mi chodzi.


2016 roku w styczniu, pamiętny dzień zmiany siebie, osiągnąłem chyba wtedy dno które miało być moim odbiciem, kompletna zmiana myślenia, przebłysk że tak dłużej nie może być, coś trzeba zmienić. Że lęk, ciągły płacz i ogółem moje życie zamknęło mnie w domu i nie pozwoliło nic robić. Moje potrzeby poczuły się już ograniczone przez to wszystko. Moimi problemami które doprowadziły do tego stanu wtedy były problemy które gromadziły się kilka lat, ze szkołami, z rówieśnikami, emocjami, "ucieczką w świat wirtualny", separacja rodziców, brak zrozumienia problemu. Teraz wiem że poprostu nikt nie nauczył mnie radzenia sobie z tymi problemami.

Bardziej niż doznania fizyczne, moimi lękami byli ludzie i świat zewnętrzy. Bałem się wyjść, a jak byłem na zewnątrz to odczułem niepokój i lęk (nie potrafiłem, nie wiedziałem jak sprawdzać lęk). Gdy poznałem Divovica, zacząłem uczęszczać na psychoterapię (na którą chodzę nadal), zacząłem naprawdę czuć że zmieniam swoje życie. to uczucie jest nie do opisania, nie wiem czemu, ale dla mnie wychodzenie z nerwicy pomimo wszystkiego obaw był najpiękniejszym okresem w życiu. W życiu nie czułem się tak dumny, zadowolony, szczęśliwy. Poprostu moja motywacja i zrozumienie i szczerość i wyrozumienie dla siebie było ogromne.
Minął styczeń, luty wiele lęków z których sie śmieje, bałem się nawet nocy i pisałem w dzienniku swoje przemyślenia codzienne, setki lęków, pomimo obaw działałem bo chciałem. Większość dotyczyło ludzi. Kiedy zacząłem wyglądać przez okno, (Victor ty się bałeś wyskoczyć, ja bałem że ktoś mnie zauważy w oknie, ogromny lęk :D!) No ale jak zacząłem wychodzić to zaczałem robić jeszcze jedną dodatkową rzecz którą zauważyłem co było pomocne samo w sobie. Byłem tu i teraz, to znaczy tak jak zawsze patrzyłem w ziemie, zacząłem patrzeć na świat, patrzeć na detale, ludzi, sprawdzać ich reakcje na mnie, obserwować ich i pozwolić sobie na "wzrokowy kontakt". No i pojawił się Marzec, Kwiecień, Maj, Czerwiec. Piękne miesiące, setki wycieczek rowerowych, spacerów, wizyt na mieście, bycia w tu i teraz. To jest uczucie przepiękne, szczęście jak dziecko które tyle lat się bało wszystkiego. Potem pojawiły się problemy, zaległe alimenty a ja miałem jeden lęk. Lęk przed pracą, poprostu nieopisany niepokój. Mówiłem sobie że przyjdzie czas na zmierzenie się z tym jak uświadomie sobie reakcje. Niestety brakło czasu, Mama potrzebowała pieniędzy, dostałem informację albo pomogę albo nie będzie mnie utrzymywać. Mętlik w głowie, cały się trzęsłem, następnego dnia (obawiając się leku i obaw ale musiałem to zrobić), znalazłem pracę, zrobiło się bezpieczniej ale dla mnie to był szok, poczułem że utraciłem tu i teraz, że coś jest nie tak, niepokój, silny stres, w pracy problemy w relacjach z ludźmi. No i pojawił się Wrzesień, szkoła i musiałem zrezygnować z pracy, co zarobiłem pomogło wyrównać rachunki no ale potrzeba było dalej zarabiać, przez 2 miesiące nie mogłem znaleść pracy, miałem obawy i lęki o stan finansowy, że to pomoże przez jakiś czas, że co dalej, lęki o siebie o to jak wrócić do "dobrego stanu". No i to męczyło coraz bardziej aż znalazłem pracę, ale ten sam schemat ciągle działał, byłem bardziej płaczliwy, nerwowy, rozdrażniony, zły, nie potrafiłem zrozumieć niczego.
To co dzisiaj mnie męczy to świadomość i nieświadomość zarazem, PAMIĘTAM mechanizmy, nie sa mi obce, doznaje ich, ale nie mam już tych samych lęków co wtedy wychodziłem. Chodzę do pracy od 7 miesięcy, z początku nie wiedziałem co robić ze sobą i stanami, od niedawna zacząłem widzieć w tym zaburzenie lękowe ale w nowej formie. Stare lęki pojawiają się bardzo rzadko, praktycznie ich nie zauważam, to co mnie zaczęło męczyć to przyspieszony oddech, napięcie ciała w domu. Stres w pracy odczuwam, w relacjach z innymi współpracownikami (co rozwiązuje na psychoterapii moje kłopoty te realne a nie lękowe obawy)
Objawy fizyczne typowe dla stresu, reakcji bądź uciekaj były a po jakimś czasie zacząłem się nimi przejmować,pojawiają się czasami znikąd, w różnych momentach, nie obawiam się o zawały i inne. To co mi najbardziej brakuje to dobrego humoru i uśmiechu, luzu, relaksu, tego stanu tu i teraz spokoju, szczęścia. Nie moge odnaleść równowagi w tym wszystkich, zrozumieć skąd ten lęk, skoro w okół mnie nie ma zagrożenia, wilka nie ma a ciągle pojawiają się napięcia w czysto normalnych i bezpiecznych momentach i psują dzień, dzień za dniem wolnym nie pozwalając odznaleść chwili relaksu, to męczy.

Ktoś doświadczony może mi dać inne światło lub pomysły?
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

10 lipca 2017, o 13:15

Jeśli nadal potrzebujesz wsparcia, to pisz na pw. Pozdrawiam!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ