Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed miłością

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
SibillaMorphine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 86
Rejestracja: 29 marca 2015, o 01:27

29 marca 2015, o 01:56

Po kilkumiesięcznym odpoczynku od nerwicy zdecydowałam się na pierwszy poważny związek, z którym wiązałam duże nadzieje. Jednak po kilku miesiącach stany lękowe powróciły ze zdwojoną siłą. Pamiętam, że spowodowała je myśl, by zerwać. Miałam dobry kontakt z chłopakiem i odpowiedziałam mu o tym wszystkim. Czułam z jego strony wsparcie i bezwarunkową miłość. Jednak złudną, bo 2 miesiące później stwierdził, że związek mu się znudził. Co więcej, że ma mnie dosyć. Było to 8 miesięcy temu. Po tym incydencie ataki paniki pojawiały się coraz częściej, a objawy potrafiły mnie trzymać całe tygodnie. Dużo zawdzięczam rodzinie, która się mną wtedy opiekowała. Na chwilę obecną jest całkiem dobrze. Chodzę na psychoterapię i przyjmuję leki. Takowych napadów paniki już nie mam. Kiedy pojawia się stan napięcia, który nazywam stanem przedlękowym to jakoś sobie z tym radzę. Najgorzej jest jednak gdy jestem w tłumie ludzi. Kiedy widzę dużo atrakcyjnych osób i nagle ogarnia mnie strach, że ja przecież nie chcę się wiązać z nikim, że nie chcę żadnej miłości, że nie może mi się nikt podobać. Tak samo kiedy wchodzę z kimś w bliższą zażyłość. Wtedy najczęściej urywam kontakt lub kategorycznie oświadczam, że nie mam zamiaru się wiązać. Boję się zakochać. Miłość kojarzy mi się tylko z cierpieniem, bólem, łzami. Niepokój przychodzi również wtedy kiedy myślę o sprawach współżycia. Boję się tego. Myślę, że większość ludzi odczuwa potrzeby seksualne. Ja też. Jednak zawzięcie się przed tym bronię. Nie chcę niczego żałować. Nie mogę oglądać filmów z motywem miłości, a nawet irytują mnie piosenki o miłości, z którymi spotykam się na każdym kroku np.w miejscach publicznych tj. autobusy, restauracje, kluby. Zwracam się więc z pytaniami: kiedy i czy w ogóle mam szansę na normalny związek? Dlaczego się tak boję mężczyzn? Jak mam się zachowywać kiedy widzę kogoś kto mi się podoba? I czy ktoś z Was przechodził takie coś kiedykolwiek? Z góry dziękuję za cierpliwość i odpowiedzi. :)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

30 marca 2015, o 12:49

Hej, ja coś podobnego przechodzę ale u mnie pojawiło się to na skutek trudnej toksycznej relacji małżeńskiej
a potem natłoku adoratorów przez co czułam się w końcowym efekcie zaszczuta.
Po jakims czasie nabrałam niechęci do facetów, miłości, seksu i związków w ogóle.
Być może u Ciebie nastapiła podobna reakcja, chyba że od zawsze miałaś w sobie taki lęk.
Tu by trzeba się zastanowić czemu.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
traktorzysta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 7 lipca 2014, o 13:20

30 marca 2015, o 20:20

Takie myślenie jest w sumie naturalne i wytłumaczalne. Każdy boi się zakochania i odrzucenia. Nie ma rady trzeba próbować do skutku mimo sporego ryzyka, że ktoś Cię skrzywdzi.
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

30 marca 2015, o 21:09

Ja uważam, że wszystko jest do naprostowania. Duży pozytyw jest już w tym, że sama to zauważasz i dochodzisz do trafnych wniosków. Wiesz, że Twoje myślenie jest irracjonalne, nie obwiniasz drugiej strony tylko sama chcesz się z tym rozprawiać. To dużo, bo daje już jakąś podstawę.

Jak w każdym lęku tak i tutaj jest kwestia zamkniętego, samonakręcającego się koła lękowego. I jedyna droga do stworzenia prawdziwego związku prowadzi na zewnątrz tego koła. Później powiem o co mi chodzi. Ale ogólnie trzeba sobie uświadomić, że absolutnie każda relacja to coś nowego, czysta kartka. A każdy człowiek, którego spotykasz jest inny i zasługuje na swoją szansę. Ocenianie każdej nowej relacji przez pryzmat tego co się stało w poprzedniej prowadzi tylko do rozpadu tej obecnej. To zachowanie mocno niesprawiedliwe w stosunku do osoby, z którą chcemy zbudować związek.

Problem jest w tym, że nieudane wcześniejsze relacje wpajają do podświadomości błędne przekonania, których potem bardzo trudno się wyzbyć. Dzieje się tak, dlatego że podświadomość ciągle doszukuje się potwierdzenia swoich przekonań, obojętnie czy są błędne czy nie (dlatego np. osobom z niską samooceną tak trudno przyjąć szczere komplementy). I już wchodząc w związek mamy ogromną dozę niepewności. A kontynuując go, we wszystkich zachowaniach partnera doszukujemy się potwierdzenia naszego przekonania ("faceci/kobiety są źli", "nie jestem kochany", "jestem wykorzystywany"). Każdy nawet pozytywny czy neutralny gest potrafimy zinterpretować w taki sposób, aby pokazać swojej podświadomości, że ma rację. Działa to jak filtr nakładany na postrzeganie rzeczywistości, który przepuszcza do nas tylko te bodźce/informacje, które pasują do schematu i przekonań. To wszystko prowadzi do kłótni, oskarżeń, a w konsekwencji do rozpadu związku. A to z kolei tworzy kolejną pożywkę, kolejne doświadczenie, które wg Nas potwierdza to co już sobie nawkręcaliśmy. To jest to błędne koło, z którego wyjście jest najtrudniejszą sprawą, wymaga całkowitej zmiany nastawienia, a nawet uważam że wymaga wiary w zjawiska "nadprzyrodzone". No bo jak tu żyć w przekonaniu, że to co my/nasza podświadomość widzi, słyszy, czuje jest w rzeczywistości nieprawdą, że nasz własny mózg nas okłamuje tworząc chore scenariusze, teorie itp. Zaakceptowanie faktu, że rzeczywistość jest zgoła inna niż nam się wydaje jest kluczowym krokiem do rozpoczęcia pracy nad sobą. A czym prędzej zaczniesz tym lepiej :) Też mam nawciskane wiele z tych błędnych przekonań, ale jestem w 100% pewny, że da się to całkowicie wyeliminować :)
I co najważniejsze, choćby nie wiadomo jak trudne się to wydawało, jakie emocje wzbudzało, nie możesz rezygnować ze związków. Każdy człowiek ma potrzebę bliskości z drugą osobą, rezygnując z tego rezygnujesz z pełnego szczęścia :) A sam lęk przed tym wszystkim, to tylko lęk i nic więcej. Nic nie znacząca iluzja :) Polecam poczytać na forum ogólnie o lęku i o mechanizmie jego działania :)

Polecam przeczytać ten artykuł, a także różne inne z tej strony :)
http://zyjswiadomie.edu.pl/kurs-szczescia-cd/

I jeszcze taka anegdotka, która pojawiła się dzisiaj na ww. portalu.

"Gdy w coś wierzymy, działamy tak, jakby to była prawda. To sprawia, że trudno jest dowieść czegoś innego – przekonania oddziałują jak silne filtry percepcji. Wydarzenia są interpretowane na korzyść naszych poglądów, a wyjątki potwierdzają regułę. To, co robimy, utrzymuje i umacnia nas w naszych sądach. Przekonania nie są właściwie mapą tego, co się stało, ale schematem dla przyszłych działań.
Robert Dilts opowiada o chorym psychicznie pacjencie, który wierzył, że jest trupem. Nic nie jadł i nie pił. Przez pewien czas psychiatra próbował go przekonać, że jest żywy, aż pewnego dnia zapytał:
- Czy trupy krwawią?
- Oczywiście, że nie – odpowiedział pacjent.
Lekarz nakłuł więc jego palec i wycisnął krew. Widząc to chory zakrzyknął:
- O rany, jednak trupy krwawią!"
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
niepojęta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28

30 marca 2015, o 21:47

Hej. Ja mam bardzo podobnie.. zaczynając,że od zawsze miałam z tym problem, z miłością właśnie, jako dziecko, nastolatka bardzo tego pragnęłam, a równocześnie ogromnie tego bałam, i z wielu okazji do miłości nie skorzystałam, oczywiście później tego żałowałam.. jednak potem zaczęłam 'szaleć', i korzystać..z każdej okazji. Chłopaków mnóstwo, ale nawet nie było mowy o związku, po jednym, dwóch, góra trzech spotkaniach 'nudziłam' się a raczej obawiałam, i wolałam szukać kolejnego przekonując siebie, że to nie to, a następny będzie może tym jedynym. Z resztą oni też jakoś się tym nie przejmowali, nie czuli jakiegoś większego uczucia.. Jednak trafił mi się jeden 'związek', kiedy to widziałam tylko mojego chłopaka, uważałam że jest cudem świata, że on jest inny, że tym razem się uda, powolutku, jednak sprawy zaszły inaczej..i okazało się że mój cudowny, inny chłopak mnie oszukiwał od początku- prócz mnie miał dziewczynę, z którą był o wiele, wiele dłużej niż ze mną. Wykorzystał mnie, a ja wierzyłam mu we wszystko. Po tym totalnie się zamknęłam na uczuciowy świat... Do tej pory to trwa. Teraz doszło jeszcze wiele rzeczy, jak moje myśli i obawy, że nikt mnie nie pokocha, bo jestem chora, a także że będzie trudna każda relacja, bo nie mogę kogoś oszukiwać, a jak zareaguje ktoś na to, co powiem o swoich problemach.. ucieknie jak najdalej. Wiem,że będą pisać osoby, że właściwa osoba nie ucieknie, zrozumie, a przynajmniej będzie się starać, będzie mimo wszystko- ale mi bardzo ciężko w to uwierzyć..
"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
Awatar użytkownika
SibillaMorphine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 86
Rejestracja: 29 marca 2015, o 01:27

30 marca 2015, o 23:09

Zordon pisze:Ja uważam, że wszystko jest do naprostowania. Duży pozytyw jest już w tym, że sama to zauważasz i dochodzisz do trafnych wniosków. Wiesz, że Twoje myślenie jest irracjonalne, nie obwiniasz drugiej strony tylko sama chcesz się z tym rozprawiać. To dużo, bo daje już jakąś podstawę.

Jak w każdym lęku tak i tutaj jest kwestia zamkniętego, samonakręcającego się koła lękowego. I jedyna droga do stworzenia prawdziwego związku prowadzi na zewnątrz tego koła. Później powiem o co mi chodzi. Ale ogólnie trzeba sobie uświadomić, że absolutnie każda relacja to coś nowego, czysta kartka. A każdy człowiek, którego spotykasz jest inny i zasługuje na swoją szansę. Ocenianie każdej nowej relacji przez pryzmat tego co się stało w poprzedniej prowadzi tylko do rozpadu tej obecnej. To zachowanie mocno niesprawiedliwe w stosunku do osoby, z którą chcemy zbudować związek.

Problem jest w tym, że nieudane wcześniejsze relacje wpajają do podświadomości błędne przekonania, których potem bardzo trudno się wyzbyć. Dzieje się tak, dlatego że podświadomość ciągle doszukuje się potwierdzenia swoich przekonań, obojętnie czy są błędne czy nie (dlatego np. osobom z niską samooceną tak trudno przyjąć szczere komplementy). I już wchodząc w związek mamy ogromną dozę niepewności. A kontynuując go, we wszystkich zachowaniach partnera doszukujemy się potwierdzenia naszego przekonania ("faceci/kobiety są źli", "nie jestem kochany", "jestem wykorzystywany"). Każdy nawet pozytywny czy neutralny gest potrafimy zinterpretować w taki sposób, aby pokazać swojej podświadomości, że ma rację. Działa to jak filtr nakładany na postrzeganie rzeczywistości, który przepuszcza do nas tylko te bodźce/informacje, które pasują do schematu i przekonań. To wszystko prowadzi do kłótni, oskarżeń, a w konsekwencji do rozpadu związku. A to z kolei tworzy kolejną pożywkę, kolejne doświadczenie, które wg Nas potwierdza to co już sobie nawkręcaliśmy. To jest to błędne koło, z którego wyjście jest najtrudniejszą sprawą, wymaga całkowitej zmiany nastawienia, a nawet uważam że wymaga wiary w zjawiska "nadprzyrodzone". No bo jak tu żyć w przekonaniu, że to co my/nasza podświadomość widzi, słyszy, czuje jest w rzeczywistości nieprawdą, że nasz własny mózg nas okłamuje tworząc chore scenariusze, teorie itp. Zaakceptowanie faktu, że rzeczywistość jest zgoła inna niż nam się wydaje jest kluczowym krokiem do rozpoczęcia pracy nad sobą. A czym prędzej zaczniesz tym lepiej :) Też mam nawciskane wiele z tych błędnych przekonań, ale jestem w 100% pewny, że da się to całkowicie wyeliminować :)
I co najważniejsze, choćby nie wiadomo jak trudne się to wydawało, jakie emocje wzbudzało, nie możesz rezygnować ze związków. Każdy człowiek ma potrzebę bliskości z drugą osobą, rezygnując z tego rezygnujesz z pełnego szczęścia :) A sam lęk przed tym wszystkim, to tylko lęk i nic więcej. Nic nie znacząca iluzja :) Polecam poczytać na forum ogólnie o lęku i o mechanizmie jego działania :)

Polecam przeczytać ten artykuł, a także różne inne z tej strony :)
http://zyjswiadomie.edu.pl/kurs-szczescia-cd/

I jeszcze taka anegdotka, która pojawiła się dzisiaj na ww. portalu.

"Gdy w coś wierzymy, działamy tak, jakby to była prawda. To sprawia, że trudno jest dowieść czegoś innego – przekonania oddziałują jak silne filtry percepcji. Wydarzenia są interpretowane na korzyść naszych poglądów, a wyjątki potwierdzają regułę. To, co robimy, utrzymuje i umacnia nas w naszych sądach. Przekonania nie są właściwie mapą tego, co się stało, ale schematem dla przyszłych działań.
Robert Dilts opowiada o chorym psychicznie pacjencie, który wierzył, że jest trupem. Nic nie jadł i nie pił. Przez pewien czas psychiatra próbował go przekonać, że jest żywy, aż pewnego dnia zapytał:
- Czy trupy krwawią?
- Oczywiście, że nie – odpowiedział pacjent.
Lekarz nakłuł więc jego palec i wycisnął krew. Widząc to chory zakrzyknął:
- O rany, jednak trupy krwawią!"
Dzięki za odpowiedź i oczywiście zgadzam się z nią. Uwielbiam B. Pawlikowską i przeczytałam kilka jej książek np. ,,W dżungli podświadomości'' więc wiem mniej więcej na jakich zasadach to działa. Długo czerpałam inspiracje z jej książek. Jednak zauważyłam w sobie pewną prawidłowość. Wystarczy, że przeczytam o kimś negatywny komentarz, a w tym przypadku chodzi mi o autorkę tj. to jest naiwne, to wszystko dla sławy i pod publikę, nie da się tak żyć itp. to automatycznie wątpię w wartość słów tam zawartych, eh... Ciężko mi się tego wyzbyć.

-- 30 marca 2015, o 22:02 --
marianna pisze:Hej, ja coś podobnego przechodzę ale u mnie pojawiło się to na skutek trudnej toksycznej relacji małżeńskiej
a potem natłoku adoratorów przez co czułam się w końcowym efekcie zaszczuta.
Po jakims czasie nabrałam niechęci do facetów, miłości, seksu i związków w ogóle.
Być może u Ciebie nastapiła podobna reakcja, chyba że od zawsze miałaś w sobie taki lęk.
Tu by trzeba się zastanowić czemu.
A masz jakieś sposoby radzenia sobie z tym? Jak Ty z tym walczysz? :)

-- 30 marca 2015, o 22:09 --
niepojęta pisze:Hej. Ja mam bardzo podobnie.. zaczynając,że od zawsze miałam z tym problem, z miłością właśnie, jako dziecko, nastolatka bardzo tego pragnęłam, a równocześnie ogromnie tego bałam, i z wielu okazji do miłości nie skorzystałam, oczywiście później tego żałowałam.. jednak potem zaczęłam 'szaleć', i korzystać..z każdej okazji. Chłopaków mnóstwo, ale nawet nie było mowy o związku, po jednym, dwóch, góra trzech spotkaniach 'nudziłam' się a raczej obawiałam, i wolałam szukać kolejnego przekonując siebie, że to nie to, a następny będzie może tym jedynym. Z resztą oni też jakoś się tym nie przejmowali, nie czuli jakiegoś większego uczucia.. Jednak trafił mi się jeden 'związek', kiedy to widziałam tylko mojego chłopaka, uważałam że jest cudem świata, że on jest inny, że tym razem się uda, powolutku, jednak sprawy zaszły inaczej..i okazało się że mój cudowny, inny chłopak mnie oszukiwał od początku- prócz mnie miał dziewczynę, z którą był o wiele, wiele dłużej niż ze mną. Wykorzystał mnie, a ja wierzyłam mu we wszystko. Po tym totalnie się zamknęłam na uczuciowy świat... Do tej pory to trwa. Teraz doszło jeszcze wiele rzeczy, jak moje myśli i obawy, że nikt mnie nie pokocha, bo jestem chora, a także że będzie trudna każda relacja, bo nie mogę kogoś oszukiwać, a jak zareaguje ktoś na to, co powiem o swoich problemach.. ucieknie jak najdalej. Wiem,że będą pisać osoby, że właściwa osoba nie ucieknie, zrozumie, a przynajmniej będzie się starać, będzie mimo wszystko- ale mi bardzo ciężko w to uwierzyć..
A u mnie jest tak właśnie, że nie chcę być pokochana. Nie chcę związku, a z natury jestem bardzo empatyczna. Moje wcześniejsze związki powstawały tylko dlatego, że ktoś chciał (oprócz tego ostatniego). Nie chcę by ktoś poczuł się odrzucony i cierpiał przeze mnie. Dlatego trzymam ludzi na dystans. Nie chcę żeby nikt się do mnie przyzwyczajał, a co gorsza zakochał. Mam takie wrażenie, że na świecie jest za dużo ludzi.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

31 marca 2015, o 11:45

Musicie pamiętać dziewczyny że to nie jest tak że wy jesteście dla facetów
i musiecie sie dopasować do czyich oczekiwań bo to też i faceci są dla was
i to oni mają się dopasować do waszych oczekiwań.
I macie prawo być takie jak jesteście, być emocjonalne, mieć lęki, wycofac się
jesli nie czujescie się w danej sytuacji komfortowo, bezpiecznie.
Bez poczucia winy że zawodzicie czyjeś oczekiwania.
Facet może strzelić focha, albo zaczekać - to już zależy od niego.

Ja myślę że u was tak jak u mnie, pod wpływem pewnych okoliczności
lęk się przeniósł z nerwicowego ogólnego na związki.
Ten lęk będzie ustępował jak poczujecie się bezpiecznie same ze sobą
i przestaniecie stawiać się w roli osob które coś powinny.
Związki to kwestia wolnej woli a nie obowiązek.
Możecie być same albo z kimś albo tak pół na pół.
Bez "muszę" albo powinnam.

Myślę że to kwestia czasu odpowiednej osoby, zaufania.

A teraz ide poczytac co Zordon napisał bo jestem ciekawa.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ODPOWIEDZ