Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

stosunek rodziny do naszego zaburzenia

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 listopada 2014, o 14:38

munka pisze:nie napisałam, ze złe. Uwazam, ze niereaktywnosc jest bardzo fajna..chociaz kiepsko mi to idzie, bo lęk pojawia sie jakby z automatu przy mysli lękowej, przełamywanie lęku tez..chociaz latwe nie jest.
Wiem, ze nie miałaś nic złego na myśli.
Mnie bardziej chodziło o to, że w zasadzie mając nerwicę lęk odczuwamy czesto, znamy go a jednak wszystko co związane z lękiem i działaniem wokół niego uwazamy za albo złe albo przerażające albo za trudne.
Wynika to trochę z tego, ze trzeba się zapytac jak postrzegamy sam lęk.
Od początku lęk to tragedia, czytając o nerwicy dowiadujemy się, ze to lęk patologiczny, niszczacy życie, psujący wszystko co dobre. Rzeczywiście tak jest.
Ale po pewnym czasie z nerwicą, po tym pierwszym okresie dobrze jest zmienić podejście do samego lęku, nie wyda sie on przez to nam lepszy do zniesienia, ale wszystko co z nim związane ni emusi być tragiczne, złe lub za trudne. tylko po prostu konieczne i potrzebne.
A sam lęk to emocja, ona niszczy bo jak się pojawia czujemy się źle i od razu traktujemy lęk jako coś totalnie niepożadanego, zagrażajacego i paradoksalnie dlatego niszczy. A wystarczy, ze obok w pomieszczeniu wybychł by pożar i nagle o leku zapominamy, nagle lęku nie ma.
Ot taki to "wróg", który istnieje tylko dlatego ze po pierwszym pojawieniu się stal sie dla nas z miejsca totalnym wrogiem, i czymś co jest dla nas totalnie niszczace i psujace wszystko.
Warto o samym leku zaczac w ogole myslec inaczej.

"Ignoruję lęk, ktory nie jest totalnie niszczacy, tylko wrecz smieszny zabawny i wbrew pozorem słaby."
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

14 listopada 2014, o 14:45

haha w ogole to odkad mam ta nerwice to jestem jakos mega przewrazliwiona:D i np. uwazam Victora za autorytet i Victor napisal cos odnosnie mojego posta i nagle tak cholernie mi sie smutno zrobilo, bo pomyslalałm sobie, ze mnie krytykuje LOL..no masakra jakas
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 listopada 2014, o 15:03

Ale Victor sie tego domyslil i dlatego odpisal :D

Aczkolwiek po pierwsze lepiej traktowac mnie jak zwyklego uzytkownika ;) Bo to ze ogolnie dlugo siedze na takich forach i znam na pamiec juz reakcje i zachowania ludzi z nerwicami i zaburzeniami, nie czyni ze mnie jakiegos wyjatkowego usera :P
A po drugie i co najwazniejsze! - Zwiekszac dystans do ogolnie opinii innych o nas samych. Co nie jest latwe do zrealizowania dopóki lek i natrectwa ciagle sa jakby dla nas bardzo wazne, bo trudno jest wtedy poprawiac wszystko naraz i do tego by cbiczowanym przez objawy i obawy.

-- piątek, 14 listopada 2014, 15:03 --
A jeszcze dodam, bo później zapomnę w jaki sposób można zwiększać taki dystans.
Weźmy np mnie :D
Czytasz moje wypowiedzi i ogólnie uznajesz, ze autorytet, bo pisze posty, bo niektorym sie podobają itd. Przez to moj aopinia staje sie np. bardziej wazna niz innych, a do tego poczucie niepewności z uwagi na rozne zaburzenia powoduje ze ogolnie jestesmy przewrazliwieni na krytykę.
Wiec powiedzmy ze ja skrytykowalem twoje zdanie i ty zle sie z tym czujesz. Jak to zmieniac? Sprowadzając moja osobe do rownorzednosci z tobą. Czyli porazjonalizowac chwile (nie caly dzien :D )

Czyli krotko mowiac czemu ja mialbym byc autorytetem lepszym niz ty sama dla siebie?

"Okey victor pisze posty, zna tematyke nerwicy, mozna lubi posty, czyjes wypowiedzi, to nic zlego. Ale taki victor wie to bo po prostu bral udzial przez dlugi czas na forach, czy ja bym nie mogla tych rzeczy wiedziec? Moglabym! To nic az tak wyjatkowego.
Czy to ze wyszedl z zaburzen to cos wyjatkowego? Zapewne tak i daje mi to nadzieje, ze i ja moge. Ale nie robi to z niego kogos lepszego niz ja, bo on po prostu w ktoryms momencie wprowadzil wiedze w zycie, ja takze tego moge dokonac po staraniach. Potrzeba mi troche czasu.
"
To taki przyklad ale jak zle czujemy sie przy krytyce kogos, mozna sprowadzic go do prawidlowej rownorzednosci ze soba. Wtedy ta krytyka jest ogolna, zwykla opinia a nie jakiegos "autorytetu".
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

14 listopada 2014, o 15:44

:) w tej dziedzinie tez czeka mnie troche pracy. W sumie całe zycie bylam czesciej krytykowana niz chwalona...w realicji z rodzicami ta krytyka byla rownoznaczna z odrzuceniem..taka kara. Stad chyba dlatego tak reaguje
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

21 listopada 2014, o 12:25

Munka, to witaj w klubie, też byłam cały czas krytykowana przez rodziców.

Co do opowiadania bliskim - mi jest przez to łatwiej.
Powiedziałam rodzicom, ale akurat to uważam za swój błąd i generalnie juz im na ten temat nie mówię. A dlaczego? Bo było gadanie, że wymyślam, że sama się nakręcam, że w ogóle czym się przejmuję, że to moja wina itp.
Powiedziałam dwóm przyjaciółkom i im zawsze mogę się wygadać, poza tym są dla mnie dobrym miernikiem tego, czy jest lepiej czy gorzej.
Powiedziałam chłopakowi, bo trudno, żeby nie zauważył:P Ale o natrętach na jego temat mu nie mówię, bo niepotrzebnie by się zadręczał. Za to np. o natręcie o Chad mu powiedziałam, bo pozwolił mi to wyśmiać:P
Wiedzą koleżanki z pracy, bo w chwili słabości im się wygadałam, ale na co dzień się im nie zwierzam.
I wie moja teściowa, bo ona wszystko doskonale rozumie, przechodziła przez depresję i wie, z czym się wiążą zaburzenia i branie psychotropów, poza tym mogę się jej do woli żalić i wygadywać.

Po prsotu czasem potrzebuję się wygadać.
Awatar użytkownika
Maadziak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 11:49

10 maja 2015, o 22:44

Hejka ludzie, w sumie to tam moja mamuśka nie wie zbyt wiele o mnie, ale zna mniej więcej mój charakter. Ciągle się kłócimy. Dziś dla odmiany poszło o nie pokazanie świadectwa. No i ostatnio ciągle prawi mi wywody o tym, że tak wrażliwi ludzie, którzy emocjonalne do wszystkiego podchodzą potem nie radzą sobie w życiu- takie mięczaki. w sumie nie sądzę by tak było, bo co niby to ma do rzeczy- emocje są normą i to też kwestia temperamentu. mówi że się "cofam" i mam się w końcu zmienić.. Mi tam to nie przeszkadza, ale czy może ma jednak rację?

-- 10 maja 2015, o 22:44 --
I w sumie doszło do tego, że powiedziała, że jeśli nie zdam egzaminu, to mam spadać z domu.. właśnie dziś. Ale to było już na poważnie (potrafię to rozróżnić, kiedy mówi poważnie), wcześniej było mówione że niby nie muszę .. i tu jebs okazuje się że jednak tak. Przecież absolwent liceum bez pracy i niczego nie poradzi sb tak od razu.. a tak naprawdę to bym chciała, ponieważ ciągle będą mi wypominać- już zresztą tak jest. Wiem, że zaakceptuje mnie jak bd odburzona, ale to jeszcze długo potrwa, bo nie jest takie łatwe, jak mi się kiedyś wydawało. Jeszcze teraz ciągle się czepiają, w czasie gdy muszę się zastanowić co chce robić w życiu. Ja tu się chcę odburzyć i muszę się zająć sprawami przyszłej szkoły itp a oni i ten czas, sprawiają jak bym rzeczywiście się cofała do początku z przed 3 lat. Może się tak stać? że się cofnę? wtedy chyba sb nie poradzę.. nie potrafię się tak szybko zmienić :/
Awatar użytkownika
bedewesoly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 10 maja 2015, o 21:46

10 maja 2015, o 22:58

No nie da sie pewnych zmian przyspieszyc, nie mozna tego oszukac. Szczegolnie jesli chodzi chocby o zbytnia wrazliwosc i problemy z tego wynikajace potem, ktore z kolei trzeba tez osobno rozwiazac.
Ja mialem podobne w domu problemy jak i ty, nie radzilem sobie za bardzo z emocjami choc nie mialem jeszcze zadnych nerwic itp ale bylem taki emocjonalny bardzo. Ale liceum skonczylem i 3 letnia szkole wyzsza podczas ktorej sie juz usamodzielnialem bo ciagle w domu byly spiecia o cos. A to meczy bardzo.
Tylko do usamodzielnienia sie od razu Ci powiem trzeba podejsc luzacko...bo jak chcesz za wszelka cene komus POKAZAC a ci nie wyjdzie do konca to zaraz czlowiek dostaje "hopla", ja tak mniej wiecej dostalem nerwicy no ale to nie koniec swiata bo troche ogara trzeba zrobic wtedy i znowu isc do przodu.
Cofnac sie w swiadomosci nie mozesz az tak, mozna sie zalamac okresowo nerwowo i troche bardziej pocierpiec ale szybciej sie staje na nogi. Takie sa przynajmniej moje doswiadczenia.
Awatar użytkownika
Maadziak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 11:49

12 maja 2015, o 12:18

No jasne, że to nie koniec świata- ludzie mieli i mają o wiele gorsze problemy. :D
serio to pokazać to Sb z głowy muszę wybić. :p
A patrząc na Twoje doświadczenia, to jeśli człowiek szybciej staje na nogi to staje się jak by mocniejszy, bo ma za sobą jakieś doświadczenia. Oczywiście jak się nie załamie. Dzięki za odp.
Awatar użytkownika
nigra88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 240
Rejestracja: 17 lutego 2015, o 12:34

12 maja 2015, o 19:20

Maadziak, powodzenia, rzeczywiście nie masz lekkiej sytuacji. Mnie mama tez pare razy brzydko potraktowała i oczywiscie nie widziała w tym swojej winy tylko moją, bo jestem "przewrażliwiona na swoim punkcie" wg niej :roll:
Jakos taka Twojej wypowiedzi jednak da sie wyczuć, że jesteś twarda dziewczyna i dasz radę mimo wszystko :friend:
"Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się ze mną. I zobaczysz swoje szaleństwo."
Awatar użytkownika
Maadziak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 11:49

12 maja 2015, o 21:38

nigra88, a dzięki Ci bardzo. :D No i chcę dać, ale nie na siłę tylko tak po prostu. Kiedyś ktoś na forum napisał, żeby podejść do takich spraw jak "badacz". O ile dobrze skapowałam, chodziło o doświadczanie i wyciąganie wniosków z błędów i porażek, może akceptacja ich. To trochę zmniejsza presję, którą sami Sb robimy. Ale mimo wszystko lubię taką walkę i staranie się, lecz z dystansem oczywiscie.
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

4 czerwca 2016, o 20:55

Matka jest wtajemniczona w moją nerwicę, w inne moje problemy psychiczne nie i nie zamierzam jej wtajemniczać. Jej stosunek do mojej nerwicy określiłbym jako częściowa akceptacja/częściowe zrozumienie; część moich lęków rozumie i akceptuje, a część nie. Ojca nie zamierzam w ogóle w nic wtajemniczać i najlepiej niech się w ogóle mną nie interesuje. Mój stosunek do rodziców jest można powiedzieć lękowo-agresywny i bez więzi uczuciowej. Nigdy nie kochałem rodziców, nie miałem z nimi więzi uczuciowej, jestem neurologicznie niezdolny do kochania, uczuciowego przywiązywania się. Matki boję się średnio, ojca ogromnie i jest to chyba największy spośród wszystkich moich lęków. Często wkurzam się na rodziców i matkę pragnę wulgarnie wyzywać. Ojca tak nienawidzę, że miewam wobec niego wręcz psychopatyczne pragnienia emocjonalne.
Kingazet
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 22 listopada 2016, o 18:12

27 listopada 2016, o 11:04

U mnie wie prawie całą rodzina. Mama, brat, chłopak, szwagierka. Najbliższe przyjqwciolki z którymi często przebywam i które przychodzą żeby wyciągnąć mnie na spacer itp. Aż tyle osób. Wszyscy dla mnie ważni. Niestety muszę polegać na ich pomocy,bo mam dość xiezka sytuację w domu. Rozwód rodziców z fajerwerkami, sprawa o znęcanie się ojca na nas... Co chwila wezwania do sądu. Nie pomaga to mi, ale mam ludzi którzy choć nie rozumieją kompletnie co się dzieje to starają się wspierać. Oczywiście czasami przynosi to odwrotne skutki, ale to nic
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

21 października 2017, o 09:55

Rodzice myślą, że nagle oświeci mnie poświata z kosmosu i bach, zaburzeń nie ma. W ogóle myślą, że niektóre rzeczy to z "kosmosu" na człowieka spływają.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

21 października 2017, o 10:05

No cóż, rodizna niezawsze rozumie problem. Pamietam, że jak byłam w najgorszym momencie zaburzenia to w domu mi powiedzieli, że "poprzewracało mi się w głowie od dobrobytu". :?

Ale jakoś nie mam dziś o to żalu, wiem że nie byli świadomi co się dzieje i w ich oczach pewnie zachowywałam się jak rozkapryszona księżniczka.
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

21 października 2017, o 10:36

Zapowiada się na to, że rodzice będą mieć stopniowo coraz gorszy stosunek do mnie. Z czasem zaczną mnie prawdopodobnie nienawidzić.
ODPOWIEDZ