Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Samookaleczenie nastolatki - jak pomóc

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
maja2
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 8 stycznia 2017, o 12:51

17 stycznia 2017, o 20:00

Dowiedziałam się że moja nastoletnia córka tnie się po rękach, ona nie wie że ja wiem. Chciałam się jakoś przygotować do tek konfrontacji. Jak mam zareagować ? Nakrzyczeć , wyśmiać, zbagatelizować, tłumaczyć spokojnie że to nie ma sensu... Pomóżcie proszę...
Awatar użytkownika
Nana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27

17 stycznia 2017, o 20:17

Specjalistą nie jestem, ale moje zdanie jest takie: na pewno nie reagować emocjonalnie (krzyczeń, wyśmiewać). Bagatelizowanie też nie jest ok, bo właśnie ta osoba pragnie zwrócić na siebie w jakiś sposób uwagę. Ja bym nie zaczynała rozmowy od "widziałam/em, że sie tniesz..." a raczej podejsc, spytać czy ma chwilę czasu na rozmowę. Powiedzieć, żeby pamiętała, że z każdym problemem zawsze może przyść do Pani. Dać poczucie, że nie jest Pani tylko mamą, ale też najlepszą przyjaciółką od serca. Zapewnić, że chce Pani dla niej najlepiej i spytać co ją gryzie/ jaki ma problem. Dopiero później nawiązać do tego, o czym Pani się dowiedziała. Córka ma jakiś problem, a krzykiem, czy wyśmianiem tylko Pani stworzy barierę, która pomiędzy nastolatką, a rodzicami często i tak już jest naznaczona. Ten wiek jest okresem burzliwym i często nastolatkowie mają poczucie, że nikt ich nie rozumie i pozostają z problemem sami. Na pewno też przydatna byłaby wspólna wizyta u psychologa.
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

17 stycznia 2017, o 23:55

To bardzo trudny temat i dużo zależy od tego jaką macie relacje.
Mogę się wypowiedzieć jako osoba, która będąc nastolatka także się cięła, ponieważ mam za sobą taki epizod. Byłam wtedy bardzo młoda, mialam 13-15 lat. To był moment wzmożonego buntu młodzieńczego i każdym możliwym sposobem pokazywałam że jestem nieszczęśliwa. Słuchałam ciężkiej muzyki, najgłośniej jak się dało, ubierałam się cała na czarno, glany, czarny makijaż, wagary, ucieczki z domu, imprezy, alkohol, trawka.
Niestety jednak miałam bardzo słaby kontakt z rodzicami, szczególnie z mamą. Patrząc na to dziś wiem, że brakowało mi od rodziców zapewnienia że mnie kochają. Oczywiście, kochali mnie, i kochają, ale dziś już wiem, że są tacy a nie inni i okazywali mi tę miłość na swój sposób, inaczej po prostu nie potrafili (i nie potrafią). Dla przykładu moja mama chyba nigdy nie powiedziała mi wprost, że mnie kocha. To zwyczajnie nie w jej stylu, nie potrafi się uzewnetrzniac.
Nigdy też nie zauważyła ani nie dowiedziała się, że się ciełam. Gdyby się dowiedziała najprawdopodobniej właśnie skrzyczałaby mnie, wysmiala i dała szlaban (który i tak bym zignorowała i pewnie uciekła z domu). A ja oczekiwałam że ona całkowicie się zmieni, że będzie normalna mama z którą można porozmawiać, powiedzieć o problemach, poprosić o pomoc. To się jednak nigdy nie zdarzyło. Na szczęście spotkałam na swojej drodze wieku wspaniałych ludzi, prawdziwych przyjaciół, którzy pomogli mi uwierzyć, że jestem wspaniałą osobą i kochają mnie taka, jaką jestem. Dziś, po wielu latach patrzę już na to inaczej, poukladalam sobie te relacje również na terapii z psychoterapeutą. Nie mam żalu do rodziców, po prostu tacy są, i wiem, że mimo wszystko mnie kochają i ja ich też.
Co ważne - choć cięłam się, ponieważ czułam się okropnie... Czułam że jestem sama na świecie, że jest mi tak źle że chyba tego nie zniosę... To jednak nigdy tak naprawdę nie chciałam popełnić samobójstwa, nigdy nie zakładałam, że któraś z tych ran miałaby spowodować moja smierc. Był to jakiś taki skrajny sposób zademonstrowania, że jest mi bardzo źle, choć nie ma co ukrywać, był bardzo autodestrukcyjny i patologiczny.

Myślę, że to co napisała Nana to bardzo dobre rady, nie ma co reagować zbyt emocjonalnie i impulsywnie bo może to tylko rozjuszyc - choć wszystko zależy od charakteru i temperamentu córki oraz od waszej dotychczasowej relacji. Na pewno jednak jest jest potrzebne wsparcie od rodziców, nawet jeśli oznaczałoby tylko wiedzę, że jesteście obok, i zawsze może się do Was zwrócić z problemem.

Życzę dużo cierpliwości i powodzenia, to trudny wiek, ale wierzę, że szczera rozmowa i dobrym nastawieniem da się wszystko.
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
maja2
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 8 stycznia 2017, o 12:51

18 stycznia 2017, o 08:42

Bardzo Wam dziękuję . Taka ostra jazda trwa już dwa lata, jestem ogromnie zmęczona ciągłym łagodzeniem sytuacji. Po prostu , po ludzku mam dosyć...codziennie budzę się z pytaniem w jakim humorze będzie dziś nasze dziecko. Czy obudzi się w miarę miłym nastroju i będzie można pogadać o głupotach i się pośmiać, czy chmura gradowa spłynie po schodach z pretensjami że śniadanie przygotowałam. Na każdym kroku powtarzamy jej że ją kochamy, staramy się podczas takich napadów złego nastroju praktycznie schodzić z drogi i brać na siebie winę ( chore ! ) i prawie przepraszać... Efekty są .. Zaczyna nas ustawiać jakby to ona była naszym rodzicem, ty się nie odzywaj , do ciebie nie mówię, przeproś mnie natychmiast...Wczoraj byliśmy u pani psycholog, owszem córka ma problemy ale nie są to stany chorobowe . No i efekt dzisiaj jest, dziecko obrażone na cały świat bo się dowiedziała że jest zdrowa... Tylko ma problemy z emocjami jak każda nastolatka. Mam ochotę tak mocno nią potrząsnąć i pokazać jej że można naprawdę mieć problemy... Że nie ma rodziny z problemami alkoholowymi czy z przemocą rodzinną. Że ma nas na każde skinienie palcem.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

19 stycznia 2017, o 20:00

Ale czy udało się ustalić co powoduje , że odczuwa potrzebę kaleczenia się? Na pewno wynika to z jakiegoś silnego stany emocjonalnego , każda nastolatka owszsem może przeżywać okres buntu ale samookaleczanie się jest czymś ponad zwykły nastoletni humorek moim zdaniem.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Meggi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 30 listopada 2016, o 23:24

21 stycznia 2017, o 16:24

Jako osoba, ktora kilka lat sie okaleczala powiem- zloscia nic nie zdolasz. Podejrzewam, ze corka czuje, ze chcecie jej pomoc, ale czy ta pomoc nie jest zbyt nachalna? W tym sensie, ze chcielibyscie ten problem rozwiazac tu i teraz?
Jesli ma problemy z emocjami to fajnie by bylo znalezc inne sposoby ekspresji emocji. Moze jakis sport... Mi to pomagalo. Wyrzylam sie na rowerze i nie musialam na sobie.
Poszukajcie dobrego terapeuty, ktory pomoze jej zmierzyc sie z emocjami i zrozumiec je.
Domyslam sie, ze Wam jako rodzicom jest ciezko.
Ale zmiana nie przyjdzie z dnia na dzien. Powodzenia!

-- 21 stycznia 2017, o 16:24 --
I nie bierzcie na siebie winy za jej napady zlosci. Rozmawiajcie o tym jak sie czujecie.
Poza tym polecam jeszcze skontrolowac tarczyce plus kortyzol. Zaburzenia pracy tarczycy tez moga powodowac napady zlosci.
ODPOWIEDZ