Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Rozmawiacie ze swoją <3 o swoich zaburzeniach ?

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
gonderek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 28 stycznia 2017, o 18:13

30 stycznia 2017, o 21:31

Hej :)

Jak wyglądają relacje z waszymi partnerami/osobami bliskimi/rodzinami odnośnie waszych zaburzeń i lęków? Staracie sie tkwić w tym sami aby nie odstraszyć od siebie drugiej osoby czy wręcz odwrotnie ?

Musze przyznać , ze u mnie po 4 latach związku gdzie dziewczyna była we mnie szalenie zakochana , moja hipochondria wyszukiwanie chorób i użalanie sie nad sobą sprawiło , że coraz bardziej mam wrażenie stara sie zadawać sobie pytanie , czy ja z nim wytrzymam całe zycie :D
Odkąd pojawiły sie u mnie szumy uszne i piski , po prostu nie sposób według mnie sobie z nimi poradzić samemu nie ingerując w to osoby bliskiej ani robiąc tak aby tego nie zauważała a wydaje mi sie ze sami sobie tym szkodzimy ;D
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

30 stycznia 2017, o 21:43

Dzińdybry :)

Wychodzę z założenia, że jeżeli w związku nie ma szczerości, nie mówimy o naszej przeszłości, o naszych uczuciach, o naszych problemach większych czy mniejszych - to taki związek nie ma prawa bytu. Dlatego staram się mówić o wszystkim swojej drugiej połówce, nie ukrywać nic, tłumaczę swoje zachowania, swoje lęki - wszystko po to, aby jak najlepiej mnie zrozumiał. Inaczej jak miałabym być wspierana? On widzi, że coś mnie gryzie, ale wolę męczyć się sama i nic nie mówię, żeby nie obarczać innej osoby problemem? Nie o to w tym chodzi, nie tędy droga. Po to jestem w związku, żeby dzielić swoje czy jego problemy na dwóch. Żebyśmy wspólnie próbowali uporać się z tym, co Nas męczy, bo w końcu zdecydowaliśmy się na bycie razem. Więc RAZEM borykamy się ze wszystkim. Bardzo podobnie zresztą jest w relacjach z rodziną. Chociaż tutaj nie decydujemy się na związek z mamą, tatą czy rodzeństwem - ale jednak też odczuwam nie tyle co obowiązek, bo to tak trochę źle brzmi... ale taką potrzebę dzielenia się z Nimi swoimi lękami, problemami, abym miała szansę od nich otrzymać pomoc. I tak samo, jeśli przykładowo moja mam ma gorszy dzień - ja czuję się zobowiązana jej pomóc, wesprzeć ją z całych sił.

Tkwienie samemu w swoich zaburzeniach/lękach to niezbyt dobry pomysł :) Po to mamy bliskich i partnerów, żebyśmy właśnie nie byli z tym sami.
Podstawowa zasada: pierdol to.
gonderek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 28 stycznia 2017, o 18:13

30 stycznia 2017, o 21:52

W takim razie zazdroszczę partnera i związku ;-)
Kiedyś spytałem mojej dziewczyny czy byłaby ze mną jakbym był ślepy lub na wózku inwalidzkim ? Odpowiedź: ależ oczywiście bo Cie kocham. Tak jasne ;-) trochę stresu spotkanie z nerwicą wyszukiwanie chorób i mam Cie dosc ?:)

Strasznie mnie ciekawiło jak inni do tego podchodzą. Wiele osób z rodziny mówiło mi abym nie odstraszał młodej dziewczyny pełnej życia swoimi problemami gdyż moze ja to wystraszyć . Ja jestem podobnego zdania jak kocha to zaakceptuje takiego jakim jestem ;-) co to za zycie w masce na twarzy , udawanie szczęśliwego i stwarzanie fikcyjnych pozorów ;-)
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

30 stycznia 2017, o 22:39

u mnie nikt z rodziny/bliskich/znajomych nie wie, że przechodzę przez piekło. wszyscy myślą, że jest u mnie okey, ale niestety jest inaczej.
Po pierwsze nie trudziłem się żeby komuś powiedzieć o d/d, bo i tak tego nie zrozumieją i tak. Więc nie widziałem i dalej nie widzę potrzeby aby Ktoś dowiedział się o tym co mi jest.
i'm tired boss
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

31 stycznia 2017, o 12:10

Ja dzielę się moimi zaburzeniami jedynie z chłopakiem i z mamą. Są to najbliższe mi osoby, które zawsze mnie wspierają, nigdy się nie odwracają i starają się tłumaczyć. Oczywiście nie można wymagać, by osoby zdrowe zrozumiały, czym jest nerwica, depresja czy inne zaburzenia psychiczne, dlatego ciężko wymagać zrozumienia, ale wystarczy, że nas akceptują i są. Nie opowiadam o tym przez co przechodzę z kolei przyjaciółkom, one wiedzą, że z czymś takim się zmagam, ale nie wiedzą na czym to polega, a ja nie tłumaczę, bo słyszę tylko "będzie dobrze", "głowa do góry". To nie pomaga. Potrzeba też zaangażowania ze strony drugiej osoby, aby zechciała wejść w nasz świat. Nie zrozumieć go, bo to niemożliwe, ale zobaczyć jak on wygląda ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 stycznia 2017, o 12:59

U mnie wiedzą rodzice I mąż oraz rodzeństwo. Niestety poza mężem nigdy nie dostałam żadnego wsparcia, zainteresowania, zrozumienia. Takiego ludzkiego odruchu... owszem czasami pada to magiczne pytanie "jak się czujesz" I na tym się kończy. nie ukrywam, że jest to dla mnie przykre. Z jednej strony staram się pamiętać, że dla osoby postronnej może to być trudne do zrozumienia, z drugiej jednak uczucia mówią coś innego - ja czuję rozczarowanie niektórymi relacjami rodzinnymi. Tzn. jak jest dobrze to jest ok, a jak jest źle to człowiek zostaje z problemem sam. Ja nie oczekuję od nich zrozumienia tylko zainteresowania.
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

13 kwietnia 2018, o 10:35

Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
Milla31
Gość

13 kwietnia 2018, o 11:01

Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 10:35
Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
No właśnie ciężko tu wywazyc granice. Oczywiście, partner powinien wiedzieć, co się z nami dzieje, że mamy zaburzenie, że będą dni lepsze i gorsze. Ale też nie ma co gadać codziennie o swoich objawach, bo to naprawdę męczy druga osobę. Ja mam Kredka podobnie jak Ty, obsesję i lęki dotyczące Męża. I złością na partnera, godzinnymi rozmowami tylko pogorszyłam sprawę. Żałuję że mówiłam mu o moich natretach, np. Że nie wiem czy kocham, że boję się, że zdradzę. Im dłużej to trwa to on też to przeżywa, dlatego wolę już tak tego nie rozdrabniac. Ostatnio mąż mi powiedział, że nie muszę się martwić o pieniądze na starość bo mogę przecież mieć emeryturę po nim jakby się coś stało, a ja od razu mysl: O Boże, jak ja tyle lat wytrzymam z nim... Ale nie przywiązywalam wagi do tej myśli i luz. Wcześniej bym o tym gadała, a jak to mogłoby go zranić.
Awatar użytkownika
Szczesciara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 1 marca 2018, o 11:38

13 kwietnia 2018, o 11:31

U mnie wiedzą najbliżsi, chociaż mąż zareagował najgorzej.
Stwierdził że się boi zostać ze mną sam jak ja do końca nie wiem co się ze mną dzieje. To było straszne, nóż w plecy. Jesteśmy razem 10 lat. To miało ogromny wpływ na moją nerwicę. Swoją drogą myślę że z nim też coś nie gra 😂
Narzekając nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo w danym momencie możemy być szczęśliwi .
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

13 kwietnia 2018, o 12:05

Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 10:35
Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
Kredko, a może zamiast mówić o tym jak się czujesz, jakie myśli Cię dręczą, podrzuć partnerowi coś fachowego? Nagrania czy artykuły z forum, albo jakąś literaturę?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

13 kwietnia 2018, o 12:47

katarzynka pisze:
13 kwietnia 2018, o 12:05
Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 10:35
Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
Kredko, a może zamiast mówić o tym jak się czujesz, jakie myśli Cię dręczą, podrzuć partnerowi coś fachowego? Nagrania czy artykuły z forum, albo jakąś literaturę?
Wlasnie staram sie go nie zameczac. Czasem mu cos mowie, ale tez nie chce zeby sluchal tylko o mnie i mojej nerwicy. Bo tez wiem i pamietam ze dla ludzi ktorzy tego nie przezyli, to jakas abstrakcja.
Gdyby sie dalo, dalabym mu do przeczytania to forum. Moj chlopak niestety nie mowi po polsku :(
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

13 kwietnia 2018, o 13:08

Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 10:35
Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
Hej.Moj mąż wie od początku prawie o mojej nerwie.Wyjasnilam mu od czego się to wzięło i jak przebiegało.
Moim pozytywnym zdziwieniem było to że zrozumiał to.Byly jakieś zapytania z jego str o to ale było ok.

Jeśli miałam silniejsze okresy trwania nerwy to często mu o tym mówiłam.Jęczałam mu jak źle się czuje.Co mi dolega i to ileś razy dziennie.

Ja widziałam że się denerwuje czasami i pytałam go czy się nie denerwuje.Zapytał wtedy jak mam z tego wyjść skoro ciągle o tym myślę i gadam o tym.Gdzie co mnie boli.

I powiem jedną rzecz......Z czasem zauważyłam że mąż wcale prawie nie reaguje na to co mówię.Nie widziałam żeby mi współczuł jeśli chodzi o moje objawy nerwy.Po prostu to olewał.
I co powiem to to ,że bardzo dobrze że tak zrobił.
W momencie kiedy On się przejmował tym co się dzieje ze mną ja jeszcze bardziej się nakręcałam na somatykę.
Kiedy widziałam,że nie reaguje na moje jęczenie to ja nie miałam tego zapalnika do tego by się wkręcać.Nie ukrywam że kiedy ktoś mi współczuł i jakby "glaskał" po głowie było gorzej.
Teraz prawie nic nie mówię że coś mnie boli czy ćpryka bo jest mi dużo lepiej.😊

Nie szukajmy częstego narzekania bo to wcale nie pomaga.Uwazam że sami sobie dobrze radzimy bez takiego cackania.Najbliżsi muszą też odpocząć od naszych narzekań bo sami wpadną w taki obłęd.A sami sobie to tworzymy.

:friend:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

13 kwietnia 2018, o 15:52

Dzieki Wam dziewczyny za Wasza opinie!
Ogolnie moj chlopak jest naprawde przekochany i zaskoczyl mnie w tym wszystkim wiele razy. Problemem jest to moje nakrecanie, ktore wlasnie teraz sprawia mi najwiecej problemu. Chyba jednak skocze na gleboka wode, i niech sie dzieje, co chce. Jak mam dostac tego zalamania nerwowego to niech sie tak w koncu stanie :)
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

13 kwietnia 2018, o 15:57

Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 15:52
Dzieki Wam dziewczyny za Wasza opinie!
Ogolnie moj chlopak jest naprawde przekochany i zaskoczyl mnie w tym wszystkim wiele razy. Problemem jest to moje nakrecanie, ktore wlasnie teraz sprawia mi najwiecej problemu. Chyba jednak skocze na gleboka wode, i niech sie dzieje, co chce. Jak mam dostac tego zalamania nerwowego to niech sie tak w koncu stanie :)
O i to jest podejście :) super :)
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

13 kwietnia 2018, o 16:28

Nipo pisze:
13 kwietnia 2018, o 15:57
Kredka pisze:
13 kwietnia 2018, o 15:52
Dzieki Wam dziewczyny za Wasza opinie!
Ogolnie moj chlopak jest naprawde przekochany i zaskoczyl mnie w tym wszystkim wiele razy. Problemem jest to moje nakrecanie, ktore wlasnie teraz sprawia mi najwiecej problemu. Chyba jednak skocze na gleboka wode, i niech sie dzieje, co chce. Jak mam dostac tego zalamania nerwowego to niech sie tak w koncu stanie :)
O i to jest podejście :) super :)
Dziekuje :friend:
ODPOWIEDZ