Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

ROCD

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Saphira
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 15 czerwca 2016, o 09:07

4 lipca 2016, o 13:46

Witam,
przeanalizowalam caly szereg tutaj podanych tematow i postanowilam podzielic sie swoimi przezyciami.... wlasnie ostatnia ciagle mnie drecza i nie mam zadnego spokoju.... jakies natretne mysli mam juz od dziecinstwa, mialam panike przed straceniem rozsadku, czy jakas inna choroba psychologiczna, bardzo sie tego balam, wiec pisalam sobie jakies afirmacje, to znaczy czesto pisalam sobie ze jestem zdrowa psychicznie, i obowiazkowo musialam napisac to 1, 3, lub 5 razy, najwazniejszy warunek, by to nie byla liczba parzysta.... jakos sie z tym ulozylo, nie zwracalam sie do lekarza, jakos staralam sie na tym nie skupic, brac pod uwage inne rzeczy.... minelo.... czesto mialam mysli negatywne, ze nie jestem szczesliwa, i ciagle mnie czegos brakowalo, jak sie nie mialo pracy, to przezywalam, ze jej nie znajde, jak ja znalazlam, zaczelam przezywac ze nie mam milosci, znalazla sie.... zakochalam sie po uszy, tak jak nigyd nie kochalam, terazniejszy moj partnet jest wszystko co ta dlugo szukalam, moze tylko jeden byl warunke ktory, mnie jakos nie pokoil - to jego wiek (mlodszy ode mnie) i zwrost (troche nizszy), ale jakos nie zwracalam calkiem na to uwagi, bylo tak cudownie, tak pieknie, cieszylam sie z kazdego momentu razem i wiedzialam, ze to ten czlowiek, ktorego tak dlugo szukalam i bede chciala z nim byc na zawsze.... ale przyszedl jakis dzien, bylismy razem, przez ten caly okres w moim zyciu duzo cie sie zmienilo - zmienilam prace, zmienilam miejsce zamieszkania (wyjechalam od rodzicom i zaczelam mieszkac sama), duzo stresu, duzo nowych wrazen, zycie samodzielne, ciagle przezycia z powodu stotusnkow z rodzicami, ze tesknia za mna, a ja niby ich porzucilam, staranie sie wszystkich ucieszyc, to znaczy znalezc czas na odowiedzanie domu rodzinnego i na kochanego chlopaka... w takim stresie, pewnego wieczoru pomyslalam, ze chcialabym, zeby moj ukochany by juz jechal do domu, bo chce sie mi juz spac.... przestraszylam sie tej mysli, jak ja tak jego kochajaca nie chem byc z nim non stop razem i jak wogole moge dopuscic takie mysli... wtedy przez jakis czas zaczelam myslec, ze to moze temu, bo jego nie kocham, ze to moze nie ten.... ale za jakis czas te mysli przepadly, lecz chyba za miesiac, powrocily ponownie.... ale ten raz juz nie opuszczaja mnie.... ciagle analizuje, czy naprawde jest to ten moj czlowiek, czy naprawde go kocham, i jak to bedzie, jezeli bedziemy mieli wspolna przyszlosc, i ja tak bede sie borykala z tymi natretnymi myslami... bedac razem, ciagle analizuje jak sie czuje, czy mi jest dobrze, czy niea, czy cos denewuje, czy nie... bylismy razem na odpoczynku, to nie potrawilam sobie kompletnie zrelaksowac, czasami bylo dobrze, ale czasami znow powracal ten dylemat, znow sobie tracilam sie.... juz teraz to i boje sie jak to bedzie przy kazdym spotkaniu, czy bede znow myslec i sie nie uspkojoje, ze znow bede wszystko analizowala.... boje sie byc w jakis miejscach, gdzie jestem jedna, bo boje sie tych mysli.... nie cieszy juz mnie moje hobby, praca... nie ma checi do przebudzenia sie.. bo najbardziej boje sie, ze te moje mysli sa prawda.... w domu mam kilka rzeczy mojego ukochanego, ale ich mu nie oddaje, bo boje sie, ze jezeli oddam, to wszystko sie rozpadnie.... rozumiem glupote tych mysli, rozumiem, ze musze ich jakos pokonac, ale kazdy raz pojawia sie obawa, ze moze to nie ROCD, a po prostu go nie kocham.... z innej strony, kiedy zobacze go obcujac z jakas inna dziewczyna, czy jego zdjecia w kregu innych dziewczat (gdzie czesto on bywa), to przerazam sie, ze moge go stracic i w koncu on bedzie sobie mial stosunki z jedna z nich... a u nas sie nic nie uda.... takze bardzo czule reaguje na komentarze moich blizkich, jakos mowia, ze nie jestesmy dobra para, bo on jest mlodszy, a i nizszy.... teraz juz zauwazyalam, ze unikam obecnosci innych mezczyzn, bo boje sie, ze moze wkrotce ktorys z nich to bedzie jakas moja sympatie.... mysle o pojscie na terapie, ale nie wiem czy cos mnie pomoze, moze powie, ze nic do niego nie czuje, a po prostu boje sie sobie to przyznac.... taka mam historie, nie chce by sie naszy piekny zwiazek sie skonczyl, chce by bylo tak jak kiedys, spokojnie i cicho na duszy.... ale nie wiem jak mam zamknac ten okropny krag.....

Jak wy myslicie jest to ROCD, czy to naprawde zanik uczuc?

Dzieki za opinie ;)
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

4 lipca 2016, o 13:54

Nerwica jak w mordę strzelił! :)

Ostatnio jeden z naszych adminów napisał artykuł o tym, a także jakiś czas temu, zachęcam do przeczytania:
ocena-i-leczenie-rocd-podejscie-modulow ... t9017.html
rocd-czyli-natrectwa-dot-zwiazkow-artykul-t8980.html
zanik-uczuc-strata-emocji-czy-ja-ja-jeg ... t6421.html

A temat dośc dobrze znam, bo moja nerwica też chyciła się i za to :) Jako, że mojego narzeczonego kocham bardzo bardzo, to oczywiście nastąpił zanik emocji w stosunku do niego. Teraz trochę to wróciło, więc wiem co czujesz. Non stop mogą nas bombardować takie myśli - że nie kocham, że ja może kocham kogoś innego ( a może jestem homo? oj, moje ulubione :DD ), zawsze coś się znajdzie. Kiedyś też miałam straszne myśli, że on mnie zdradza, bo kiedyś widziałam jak pisze z jakąś laską, mimo że nie było w tym kompletnie nic podejrzanego! Więc zazdrość jest teżmega wyczulona w tym stanie.

Więc jeśli ty NIE CHCESZ się z nim rozstawać to tak jest. Bo nerwica to nie ty :)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

4 lipca 2016, o 14:05

Nierealna podała Ci świetny zestaw materiałów.
Też się z tym bujam i wiem co przeżywasz.

Wiedz, że nie jesteś sama i wiedz, że będzie lepiej.
Powodzenia! :)
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

4 lipca 2016, o 19:30

Tak, wszyscy jedziemy na tym samym wozku. U mnie doszedl jakby zanik uczuc jeszcze do synka :(( a schemat ten sam "mozr Go nie chcialam, moze juz nie kocham (ma 4mies), moze Go nie chce, moze batdziej kocham dzieci kuzynki. Boze, jakie to ciezkie. Tak naprawde kocham ich bardzo i sie gowno uczepilo. Dochodzi odrealnienie i kosmos gotowy, bo wtedy to juz nie czuje nic. Ale tak sobie mysle, jaka ja bede szczesliwa jak to wszystko minie. Ogolnie u mnie zgadzaja sie "objawy" z rocd, ale zaraz sobie mysle, czy moze rocd moze jednak isc w parze z "odkochaniem" i dupa blada.
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

4 lipca 2016, o 22:49

Szpagat, po prostu chochlik jest bardzo sprytnym skur@@#$ i wie, gdzie uderzyć by bolało najmocniej.
Polecam lekturę na dobranoc, dla utrwalenia - lekowy-chochlik-myslowy-t5055.html

Będzie dobrze! Damy radę :)
Saphira
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 15 czerwca 2016, o 09:07

5 lipca 2016, o 11:01

Dzieki za wypowiedzi;)
Nigdy nie myslalam, ze jakies natretne mysli potrafia uderzyc zwiazek i uczucia do partnera, zawsze myslalam, ze w tej sprawie bede kompletnie pewna swych uczuc, i nigdy w taki natretny sposob nie bede wahala sie co do tego jakie uczucia mam wobec partnera, co do tego, czy chcem miec z nim wspolna przyszlosc, bo jeszcze miesiac lub dwa temu, bylam tego kompletnie pewna... najstraszniej jest zrozumiec, ze cos takiego moze towarzyszyc tobie przez bardzo dlugi okres zycia, zawsze bedac razem z ta niepewnoscia czy to wlasnie ten czlowiek, czy raczej sie tutaj pomylilam....
Ale trzeba jakos sie nabrac sil i isc do przodu, a te negatywne, natretne mysli zostawic obok i nie zwracac na nie uwagi... lecz jeszcze teraz ciagle jest ten nie pokoj o zlym wyborze i stosunkach bez uczuc.....

-- 5 lipca 2016, o 11:01 --
mam jeszcze pytanko, czy podczas ROCD nie widzimy wspolnej przyszlosci, a mysli na temat tego, ez naprzyklad kiedys moj ukochany do mnie sie zareczy czy bedzie chcial mieszkac razem, powoduja strach i jakas panike? bo we wszystkich artykulach, co czytalam na temat milosci, zazwyczaj sie pisze, ze w wypadku "twego czlowieka" jakis wahan co do wspolnej przyszlosci, zamazpojscia czy zycia razem, strachu, obaw i wahan nie ma byc.....
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

5 lipca 2016, o 11:56

Tak, to normalne. Mi jak Rocd na chwile pusci to nie mam problemu z planowaniem na kolejnych 30 lat, a jak stan lekowy sie utrzymuje to nie wiem czy jest sens kupowac nowe firany.
I nie czytaj w tym stanie zadnych artykulow o milosci bo tylko sie pograzysz. Trzymaj sie tego jak bylo przed zaburzeniem.
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

5 lipca 2016, o 13:10

Saphira - ja od dwóch lat odsuwam zaręczyny, na myśl o ślubie panikuję a o wspólnym mieszkaniu już nie wspomnę. A pragnęłam tego aż do bólu wcześniej i nie wiedziałam, że mogę tak bardzo kochać. ;)
I tak jak szpagat pisze - jak mi trochę nierwica odpuszcza to mogłabym wszystko planować i czuję nawet przez chwilę, że chcę. A kiedy mi gorzej to już po prostu odpuszczam sobie myślenie o przyszłości bo bez sensu się nakręcać.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

5 lipca 2016, o 13:37

Mój narzeczony oświadczył mi się kiedy miałam już nerwicę :) Haha, paradoksem był fakt, że rano miałam myśli samobójcze i dostawałam ataków paniki a on oświadczył mi się wieczorem :DD
I uwierz mi, wtedy nie pojawiła mi się żadna jakaś głupia myśl - jedyne co to, ale ty głupia jesteś Patka :pp
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

5 lipca 2016, o 14:31

Nierealna - potwierdziłaś właśnie moje przypuszczenia, że w takiej spontanicznej chwili nie mamy czasu na nerwicę. :D
Opiszę swoje wrażenia jak dojdzie do tego kroku w moim związku. ;)
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

26 stycznia 2017, o 08:37

Hej. No to teraz moja kolej. Mi się zaczęły takie objawy jak tylko pomyślałam że mogłabym być w ciąży. Zaczęłam się zastanawiac i w głowie pojawiły mi się mysli:a co jeśli ja go tak naprawdę nie kocham? Traf chciał ze się okazało ze moją ciąża to nie obawa a rzeczywistość. Wtedy się zaczęło prawdziwe piekło na ziemi. Poczułam tylko chłód i pustkę. Zarówno do niego jak i do dziecka. Jestem załamana. Codziennie przez głowę przepływają mi nowe myśli coraz ti bardziej absurdalne. One wywołują taki lęk ze zaczęłam codziennie płakać. Boję sie spotkań z ojcem mojego dzircka a równocześnie chce się przytulić by zdjął ze mnie to cierpienie. Na samą myśl ze mamy zamieszkać razem mam sucho w gardle i kołatania serca. Dostaje ataków paniki. Czy to może być rocd? Wcześniej super się nam układało. Wreszcie czułam ze jetstem szczesliwa. Teraz mam ochotę się zaszyc w dziurze. Czuję się jak bezuczuciowy potwór. Boję się ze go stracę a wtedy do mnie dotrze jak bardzo mi na nim zależy... pomóżcie.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

31 stycznia 2017, o 19:28

Laure, to klasyczne objawy rocd. Zaczęło Ci się tak nagle, że była to myśl, impuls i dalej poszło samo? Nerwicowe błędne koło. Pozwól sobie na taki stan, postaraj się zaakceptować, że tak chwilowo jest, ale to minie. Niestety albo stety nasze emocje są silnie sprzężone z myślami, dlatego też tak jest. Tak naprawdę kochasz swojego partnera, nic poza nerwicą się nie dzieje. Będziesz jeszcze szczęśliwa, tylko pozwól temu być, nie walcz. Dasz radę! ;)

Łap ;)
zanik-uczuc-strata-emocji-czy-ja-ja-jeg ... t6421.html
rocd-czyli-natrectwa-dot-zwiazkow-artykul-t8980.html
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

1 lutego 2017, o 22:01

Tak. Zaczęło się od głupoty która mnie wkurzyl.sms.potem się wyciszylam. Ale kilka dni minęło i walnęło mnie w tył głowy z podwójna siła.właśnie myśl o ciąży mnie przerazila. To trwa już dwa miesiące. W innych związkach doswiadczalam czegoś podobnego ale mijalo. Teraz się boje ze nie minie. Ciąża w dodatku. Mam wizję bycia samotną matką. Ona mnie przeraża. Zwłaszcza ze obydwoje chcieliśmy dziecka. Dopadaja mnie jeszcze irracjonalne myśli ze może ja tak naprawdę próbowałam mu coś tylko udowodnić. Ze uczucie sobie wyobrazilam. Co ciekawie. Jak mnie zrani bo sie poklocimy ja strasznie rozpaczam. Czy plakalabym przez kogoś kto mi jest zupełnie obojętny? Jak już nie mogę wytrzymać bólów głowy i ucisku na klatce piersiowej dzwonię do niego. Teraz tez kombinuje by do niego pojechać (jesteśmy związkiem N odległość póki co). Rozumiecie coś z tego?

-- 1 lutego 2017, o 22:01 --
Ja już tracę nadzieję ze to rocd. Tracę nadzieję ze to minie. Nie chce mi się żyć :(
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 lutego 2017, o 09:27

Laure, to typowe objawy rocd. Twoje pragnienia próbują przebić sie przez mur myśli, bo uczucia nie zniknęły. One są głęboko w środku, tylko lęk I myśli nie pozwalają im wypłynąć, co widać po tym, co opisujesz. Głowa do góry, bedzie lepiej. Czytałaś Zordona? ;-)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

2 lutego 2017, o 10:10

Gdyby nie artykuł zordona to pewnie dawno już bym z nim zerwała i przestała chcieć walczyc. Ale chce walczyć w imię tego co było,dziecka,rodziny. Bardzo się boję ze to już pogrzebane. A fora typu kafeteria zdążyły mi odebrać chęć do życia. Dopiero tutaj pojawiła się we mnie iskierka nadziei, która jednak szybko gaśnie za każdym razem gdy napływają nowe myśli.
ODPOWIEDZ