Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Reakcja "walcz bądź uciekaj"-czym jest nerwica i atak paniki

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
wiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 18 lipca 2013, o 21:54

5 sierpnia 2013, o 15:27

wiona pisze:
Divin pisze:Myślę że w tym wypadku warto jest mimo wszystko żyć chwilą bo szczerze pisząc każdego może spotkać jakaś nieuleczalna choroba. Jednak w nerwicy jest właśnie tak że boimy się albo przeszłości albo przyszłości. Nigdy teraźniejszości. Dlatego Wiono, nawet mimo tego że nerwicę masz po zawale płuc to nie jest to gwarantowane że się znowu pojawi. Nie umacniaj się w tej obawie bo naprawdę nikt z nas nie wie czy dożyje jutra. To są takie obawy przed przyszłością. Przed tym co może się stać. Żyj tym co się dzieje tu i teraz. Wiem że to trudne jednak takie nastawienie minimalizuje te obawy przed przyszłościa. Łatwo napisać trudniej zrobić ale w internecie jest mnóstwo informacji o tym jak wchodzić w stan teraźniejszości. Gdybyś jednak nie mogła znaleść czegoś konkretnego to pisz śmiało, kiedyś widziałem bardzo fajne ćwiczonko właśnie na świadomość teraźniejszości i zaniechanie obaw przed przyszłością. ;)
Generalnie wiesz, każdy się czegoś boi, chyba :P Wiem, ze trzeba żyć uważnie, chwilą, cieszyć się tym co tu i teraz, ale nie zawsze się to udaje. Paradoks jest też w tym, że mając atak paniki właśnie na maxa skupiam się na chwili obecnej, w stanie " normalnym", znów o ile taki jest, jest znacznie trudniej.

-- 5 sierpnia 2013, o 20:53 --
Bale pisze:
Divin pisze:Jednak w nerwicy jest właśnie tak że boimy się albo przeszłości albo przyszłości. Nigdy teraźniejszości.
http://www.youtube.com/watch?v=cvuIGVeO-Eo
Chyba było już. Victor, mógłbyś włączyć taga Youtube w kodzie :)

ojapiernicze :P niezwykle proste, niezwykle jasne i klarowne, prawdziwe, że aż niewiarygodnie.
Awatar użytkownika
Alissa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 lutego 2014, o 19:36

21 lutego 2014, o 19:52

Tak sie zastanawiam jak to jest z ta korozja psychiki i osiagnieciem extremalnego poziomu stresu poza ktory nie jestesmy juz w stanie wyjsc.. Ja nie mam atakow paniki ale ilosc wyzwan ktorym usiluje podolac od paru lat juz dawno mnie przerosla ale trzeba isc dalej, nie ma czasu na przerwe.. tak zwane dni wolne przesypiam doslownie lub w przenosni bo czuje sie tak potwornie zmeczona psychicznie i fizycznie zreszta tez chociaz fizycznie nie pracuje, ze nie mam ani sily ani ochoty na cokolwiek..A nastepnego dnia kiedy trzeba wstac skoro swit i znow ruszac na podboj swiata jestem w stanie funkcjonowac na najwyzszch obrotach, z autentycznym usmiechem na twarzy i autentyczna empatia (o ironio: studiuje psychologie za granica i pracuje tu tez w osrodku dla bezdomnych kobiet- zazwyczaj ofiar przemocy domowej). A potem znowu dwa, trzy dni (o ile to mozliwe) kompletnego wyczerpania.. Jakby reakcja na przeogromny stres ktory towarzyszy mi i na uczelni, i w pracy.. Wiem, powinnam sie wyluzowac, nie starac az tak bardzo, nie spinac itd ale to niemozliwe.. Jak to zmienic?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 lutego 2014, o 20:46

Hmmm Alisso, w zasadzie na pytanie jak? Można odpowiedzieć - spuszczając z tonu :) To do ciebie zalezy w ile pracy się angażujesz i jak bardzo robisz sobie tym presję. Tak naprawdę sama możesz to dostosować.
Jeżeli dobrze zrozumiałem twój problem.
Po prostu warto dbać o siebie pod wieloma względami a psychika jest dość istotnym względem, wbrew pozorom ludzie nie są z metalu :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Alissa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 lutego 2014, o 19:36

21 lutego 2014, o 22:11

Ech..no niby wiem, sama przeciez w kolko powtarzam moim podopiecznym ze nie musza byc perfekcyjne zeby byly akceptowane i kochane, chrzanie o poczuciu wlasnej wartosci i jak ja budowac, o tym ze trzeba byc dla siebi dobrym itd.. teoria pieknie uklada sie w calosc, znajdujemy proste odpowiedzi na trudne pytania, rozwiazania bardzo skomplikowanych problemow wydaja nam sie czesto tak oczywiste bo sa oczywiste a tymczasem.. sama probuje wszystko robic perfekcyjnie, zorganizowalam tu sobie zycie naprawde swietnie, mam swietne oceny na uczelni, staram sie perfekcyjnie wygladac, moje podopieczne mnie uwielbiaja i ufaja mi wiec wiele dobrego udalo mi sie dla nich zrobic.. ggybym byla przecietna dalej sprzatalabym domy tak jak na poczatku bo wbrew pozorom tu tez robi sie powoli dzungla i naprawde tylko najlepsi maja szanse..nie moge znizyc lotow.. Wiem ze dla milionow ludzi to jest megaproblem, to nie materializm, to koniecznosc w dzisiejszych czasach. Wszystko albo nic, a psycha siada.. bledne kolo.. jak te teorie naprawde wprowadzic w zycie?????
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 lutego 2014, o 22:28

Otóż wcale nie dżungla, też tak myślałem, owszem dżungla jest tylko dla tych, którzy tak uważają, ze tak jest :) Brzmi to zabawnie i paradoksalnie ale tak jest, zniżając lot okazuje się, ze można i, ze dżungla nadal jest a my daje,my w niej radę wolniejszym tempem.
Wiesz, radzi się o wiele łatwiej i mówi co kto ma robić i jak, najgorzej jest samemu wdrażać to w żcyie, ja wiele lat spedziłem w zaburzeniach na forach takie jak to, i radziłem innym super a sam trwałem w tym stanie jak głupi. Dopiero po pewnym czasie wdrażałem to w życie.
Wiesz jaki jest problem? Zapewne sama dobrze wiesz, że nawet jak radzisz innym i oni pytaja JAK? to nie wiesz zawsze co odpowiedzieć bo...zmiany głównie musza wyjśc od nich samych.
Ja np czytając twój post wiem, że można by pewnie zrobić to, tamto i owamto ale co z tego, ze ja to wiem jak ty musisz zacząć to robić? :)
Usiądź przeanalizuj gdzie choć trochę na początku możesz zniżyć pułap, sama zobaczysz, ze to nie koniec świata, nie wierze w takie coś już ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Alissa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 lutego 2014, o 19:36

21 lutego 2014, o 23:26

Otoz to Viktorze, nikt za nas tego nie zrobi,to prawda.. Tylko my sami wiemy ktore szczegoly mozna wyrzucic, ktore okroic i ile na tym stracimy..Nie wiem jaka jest twoja sytuacja,ale ja swoja pozycje dopiero zaczynam budowac (troche pozno delikatnie mowiac i to jest dodatkowa presja) i nie moge sobie pozwolic na bledy. Tylko kiedy stad uciekam w jakies fajne miejsce albo do Polski jestem w stanie sie kompletnie odciac od myslenia, od stresu i to pozwala mi funkcjonowac dalej ale pare tygodni w roku nie zalatwia sprawy..Masz racje, sobie najtrudniej doradzac chociaz siebie znamy najlepiej. A moze wlasnie dlatego? doradzajac komus wszystko wydaje sie prostsze bo nie znamy pewnych szczegolow ktore pakuja kogos w dana stuacje lub nie pozwalaja mu sie z niej wyplatac. A diabel tkwi w szczegolach..
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 lutego 2014, o 00:07

Otóż moja pozycja w sumie wyglada tak, ze jeśli chodzi o typowe po prostu życie to zacząłem niedawno bo wcześniej z zaburzeniami to była wegetacja. I osobiście wiem obecnie, że na błedy trzeba nawet sobie pozwalać, bo wszystko za wszelką cenę czasem kończy się mało ciekawie i tak naprawdę nie rozwija a blokuje.
Warto za czymś gonić, starać się ale presja, że nie może być ani jednego błędu przynajmniej według mnie jest szkodliwa. Pozwolenie sobie na błąd to zawór bezpieczeństwa i mniejsze ciśnienie.
Nie wszystko jest czarno białe i nie zawsze mi to wychodzi ale wiem, że to jest spory klucz do odczuwania po prostu samego życia.
No ale to taka moja filozofia, którą sobie wykształciłem i której się trzymam.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Alissa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 21 lutego 2014, o 19:36

22 lutego 2014, o 21:44

No tak.. czyli priorytety po prostu.. To musi byc zrobione, tamto fajnie by bylo zrobic, a cos tam jeszcze mozna kompletnie odpuscic bo niczego w naszym zyciu nie zmienia. Niby proste i wiadome a dopiero po tym wszystkim co napisales zaczyna do mnie docierac. Wyeliminowalam dwie rzeczy ktore mialy byc koniecznie dzisiaj zrobione i coz.. swiat dalej istnieje, a dom mi sie nie zawalil :) poczucie wlasnej wartosci jednak sie klania czyli ten rodzaj strachu z ktorego nie zdajemy sobie sprawy a on tam sobie siedzi cichutko i rzadzi naszym zyciem..
Jbk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 20:18

24 kwietnia 2014, o 10:37

Witam

Jestem od wczoraj na tym forum :) zaburzenia nerwicowe mam od 20 lat :( w wieku 15 lat nabawilem sie anoreksji .. Z której szybko wyszedłem i był święty spokój. 2 lata temu wróciła nerwica lekowa z atakami leku, paniki, histerii, Szukacie chorób, itd itd. Tym razem powiedziałem końiec albo nerwica albo wolność. Zaczęło sie właśnie od strony Grzegorza Szaffera, czytałem ja jak Biblię , pisaliśmy do siebie maile. Jak facet zwyciężył to ja tez dam radę. I pewnego dnia walki z atakami leków, histerii, paniki zrobiłem to co Grzegorz zrobił zaakceptowalem smierć a właściwie to ze jeżeli lekarze mówią ze fizycznie jestem zdrowy, nerwica nie zabija to po co z nią walczyć ??? I tak kiedyś umrzemy wszyscy. Trafiłem na bardzo wysokiej klasy specjalistów, ktorzy w tempie przyspieszonym wytłumaczyli mi jak sobie z tym wszystkim radzić. Powiem szczerze ze przez ostatni rok atak leku miałem moze jeden , który szybko strumilem w zarodku. Co mogę powiedzieć o walce z nerwica ?? Trzeba na ńie spojrzeć bardziej globalnie, ale rownież tu i teraz. Co mam na mysli ?? Spojrzenie na swoją dietę , zróbcie badania,np. Tarczycy, zaakceptujcie swojego wroga i uswiadmocie sobie jedno ten wróg nie zabija :) czy któryś z ataków leku zabił was ??? Przezyliscie pewnie niejeden atak i dokładnie wiecie jak to wyglada , wiec na spokojnie. Poza tym zajmijcie czymś mysli, jak je zostawicie samym sobie to atak gotowy. I podejmijcie w końcu rękawice z ziemi i zawalczcie o wolność - da sie wygrać i żyć normalnie lub w miarę normalnie.
ika
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 czerwca 2014, o 18:33

16 czerwca 2014, o 08:51

Proszę napiszcie mi..Czy w momencie ataku mogę zemdleć???stracić świadomość-psychiatra powiedziała mi ,że owszem..
Oraz czy siedząc w tej nerwicy 12 lat-może to cholerstwo przeistoczyć się w inną chorobę???-psychiatra powiedziała mi,że owszem..
Więcej do tej lekarki nie poszłam -ale oczywiście zachwiała moją wiarą
Kurcze jest to mozliwe???
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

16 czerwca 2014, o 10:07

Cześć Ika,
Gdy ma sie atak paniki nie można zemdleć , bo wzrasta ciśnienie. Tym bardziej nie można stracić świadomości, bo to nie żadna choroba psychiczna tylko zaburzenie emocjonalne. Pomyśl logicznie, masz nerwicę 12 lat ... nic Ci się nie stało i zapewniam Cię , że nic Ci się nie stanie. Musisz w końcu wciąć się w garść i zacząć nad tym pracować tak jak powinno się to robić. Przeczytaj proszę artykuły na forum napisane przez administratorów i zobacz na czym to wszystko polega. Od nerwicy się nie zwariuje, nie umrze, można tylko w tym tępo trwać , jeśli się nad sobą nie pracuje. Co do psychiatry, to szkoda nawet komentować, dobrze, że już z niego zrezygnowałaś, może warto zapisać się na jakąś terapię.
Pozdrawiam
ika
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 czerwca 2014, o 18:33

16 czerwca 2014, o 10:30

Dziękuję za odpowiedż.Ech tak mi się właśnie wydawało-tym bardziej,że jak zauważyłam ,że jak mnie ktoś łagodnie opieprzy..albo sama mówię do siebie,,waryjatko g...o ci jest
to jakoś to dziwnie działa..Poszłam do psychiatry -bo czuję,że nie dam rady sama,do tej pory leczyłam się o lekarza internisty .Sedam,Lexotan -to on mi przepisywał.
Ale nie wiedziałam,że natrafię na coś w tym rodzaju..tak zemdleje pani..tak zgłupieje pani.. przepiszemy Depralin-80zł się należy..
W moim ..naszym przypadku w momencie kiedy obawiamy się o nasze zdrowie i życie..te słowa bardzo, bardzo mnie wzmocniły..
Znalazłam to forum i pomalutku zaczynam brać się za siebie..Ale przyznam ,że tkwię w jakimś kole...odbiłam się do momentu,że sama wychodziłam z domu..po to by wrócił do punktu wczesniejszego:(:(:( Znów mam lęki i próg wyjścia z klatki jest to dla mnie góra lodowa..Wcześniej mogłam wychodzić z drugą osobą..teraz znów się osaczyłam..mam lęki i przy osobie która idzie obok...
Kurcze czuję,że się cofam...wiem pozytywne myślenie pomaga-ale coraz ciężej mi myśleć..Nie daje rady:(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

16 czerwca 2014, o 14:13

Ika o zemdleniu napisalem tutaj i to jest zupelna prawda post19195.html#p19195 12 lat gdzies pisalas masz nerwice i teraz nagle boisz sie ze od nerwicy mozesz zemdlec? A to 12 lat nie pokazalo ci ze to niemozliwe?
Dalej idac leczenie twoje woła o pomste do nieba...nerwicę lękową, nawyki lękowe leczyć u lekarza rodzinnego? Który lekarz rodzinny w ogóle podejmuje się takiego "leczenia"? Rozumiem przedłużyć on recepte to może ale jaka on ma wiedze o myślach lękowych? Nawykach lękowych?
Psychiatra też tobie nie pomoże w taki sposób jak ty myślisz, ty nie chodź do lekarzy się uspokajać bo to nie jest leczenie. Jeśli tyle lat masz nerwice kochana to ty masz nawyki już lękowe, zakodowaną analize w głowie, w podświadomości sa utrwalone zachowania nerwicowe, tu leki będa już zawsze tylko osłoną.
Prawdziwe leczenie zaczniesz idąc na terapię, najlepiej jakby terapeuta stosował również terapię poznawczo-behawioralną, szczególnie na poczatek abyś zrozumiała czym naprawdę jest leczenie zaburzenia lękowego.
Ale nie ma co ukrywać, ze do tego trzeba mocno się przyłożyc i to mimo objawów, zdaję sobie sprawe ze to łatwo sie mowi, choc szczerze mowiac teraz wiem ze to glupota, bo tak naprawde czy nie lepiejby bylo zemdlec czy doświadczyć czegos innego, raz a porządnie niz tak zyc?
I w tym sek w ryzykowaniu.

Od siebie polecam tematy stąd
vademecum-leku-nerwic.html
psychologiczne-techniki.html

Tu nie chodzi nawet już o pozytywne myślenie, tylko oz acisniecie zebow i mimo watpliwosci przekraczanie tej bariery strachu jaka narzucila nam kiedys nerwica, czyli nasz wlasny stan zagrozenia.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ika
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 czerwca 2014, o 18:33

24 czerwca 2014, o 19:08

Victor -moje lęki ,że zemdleje pojawiły się ostatnio..wcześniej tego cholerstwa nie miałam..a teraz w supermarketach dostaje tego odlotu.Przestaje słyszeć,ciemność przed oczami..tylko masz racje..rypnąć na ziemię nie mogę.
Co do choroby..uwierz czasem myślałam,że ludzie naprawdę chorzy są szczęśliwsi ode mnie.. Po pierwsze ich się leczy,im się współczuje i o nich się trzeba troszczyć..a jak umrą to się po nich płacze..Ja czuję się jak odlot ,mnie już mają wszyscy po prostu dość .Nic mnie nie boli,a boli wszystko ,wszystkich denerwuje..a zdechnąć nie mogę,bo na to się nie zdycha..
Ech leczyłam się u ogólnego lekarza -ale ufałam,że wyjdę z tego ..Jak zdecydowałam się na wizytę u psychiatry..to dowiedziałam się,że oczywiście w czasie ataku mogę zemdleć-bo podnosi się adrenalina ..a moje zaburzenie może przerodzić się w inną chorobę.. .no to akurat mi nie pomogło..
Nie umiem zdecydować się na psychoterapię-nie wiem czy wytrzymam-czy jestem w stanie aż tak się otworzyć..W moim mieście są tylko psychoterapeuci przyjmujący prywatnie,nie wiem czy stać mnie na wizyty po 2 razy w tygodniu-a kilkadziesiąt kilometrów nie jestem w stanie pokonać bez opiekuna.
Na razie cieszę się,że znalazłam to forum i wiem,że nie jestem sama.
Może tutaj zacznę inaczej myśleć..może mi pomożecie :(:
Sava
Gość

26 października 2014, o 13:30

Victor pisze:
Czemu po zrozumieniu przyczyn nerwicy nie mija ona od ręki? Przecież nie chcemy się bać. Nawet rozumowo wiemy, że nie powinniśmy. Dzieje się tak dlatego, że nasz organizm w skutek ciągłego napięcia uwrażliwił się i przyzwyczaił do pewnych reakcji. Wąska ścieżka pomiędzy postrzeganiem zagrożenia, a układem 'walcz – uciekaj' zmieniła się w autostradę. Nasze myśli ciągle biegną w jednym kierunku. Koncentrujemy się na zagrożeniu. [/i]
Właśnie w takim momencie jestem: już wiem, rozumiem, czuję, że może i powinno być inaczej, ale jednak nadal nawykowo się boję i z dużym wysiłkiem uczę się spokojniejszego reagowania ;stop
ODPOWIEDZ