Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

To i ja się przedstwię

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
joasia1973
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 24 stycznia 2015, o 19:53

24 czerwca 2017, o 21:34

Juz pisałam trochę na nerwicy i uzależnieniach. Dopiero teraz zobaczyłam ,że można się przedstawić. No więc jestem
Moje zmagania ze sobą zaczeły się pewnie w nastoletnim zyciu. Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Jak miałam lat naście to wciaż bolał mnie, żołądek. Jako że mama lezyła się u specjalistów w Akademii Medycznej zaraz mnie zapisała na wszystkie badanie, kontrasty i inne, zdiagnozowali nerwicę żołądka. No pewnie egzaminy, matury , chłopaki itp.
Potem już wszystko poszło w zapomnienie. W wieku 19 lat wyjechałam w daleki świat popracować na statki. Stres , kilka tysiecy kilometrow, i 14 miesięcy daleko od rodziny na Karaibach. Kontyunowałam tak 8 lat. Potem przerwa, zamązpojście, próba pozostania na lądzie. Narodziny dziecka. 14 miesiecy pozniej stres, nagla potrzeba zarobienia szybkich pieniedzy, pozostawienie synka w domu i wyjazd na statek, stres. Ciagly stres zapijany drinkami, elegancko whisky. Tęsknota – drink – spokój. W miedzy czasie niechciana ciąza, poronienie, stres. Pierwszy atak nerwicy. Potem powrot na statek i takie same szybkie życie, praca po 16 godzin, zabawa, zmeczenie, tęsknota. Ahhh.... Chyba po jakiś 13 latach orgaznizm , nie wytrzymał. Niechęć wstania z łózka, bojaźń. Jak karetka z ulicy to napewno po moje dziecko w przeddszkolu. Psychiatra, psycholog – tabletki na depresje i tu właściwie jakiś czas był spokój. Odstawiłam tabletki po roku, było ok.

Potem atak nerwicy, wylądowąlm na pogotowiu, bo ból w klatce piersiowej, zasznurowane usta , serce wali. Diagnoza, nerwica. Dostałam tabletki, ale nerwica tak silna ,że nawet jak wzięłam to bałam się zasnąć bo bałam się że już nigdy nie wstanę, nie obudzę się.

Postanowiłam , że w końcu czas pozostać na lądzie, znalazłam pracę za granicą. Po kilku miesiącach chwyciły mnie straszne bóle w podbrzuszu. Nic nie pomagało, tabletki, termofory. No pojechałam więc do Polski i tu zaczęla się 9 mieśięczna historia gdzie lekarze sicagneli na mnie więcej nerwic, depresji i tym podobne. Pierwsze badanie wykazało zmiany na watrobie, szybki rezonans, pani z powaga powiedział że musze natychmiast zobaczyc lekarza. Lekarz zlecił markery nowotworowe. Wrociłam za granice, kilka dni pozniej mama mowi ze mam wracac i juz spotkac sie z onkologiem. W miedzyczasie badanie krwi wykazało bąblowca. Wylądowąłm w instytucie medycyny morskiej i tropikalnej. Po innych badaniach okazało się, że nie ma bąblowca. Biopsja troby wykazała naczyniaki , takie po prostu pewnie po hormonach co bierze sie w tabletkach antykoncepcyjnych. Uff, odżyłam.
Tym razem wrociłam za granice, z nowym życiem. Nowy partner, dziecko ze mną nareszcie, nowa praca. Rok było dobrze. Nagle zmarła mama. No i tu sie zaczęło na dobre. Niedowierzanie lekarzom, już nigdy, niedowierzanie badaniom już nigdy i to nic nie warte życie, które można tak szybkostracic i zostawić wszystkich w bólu. Mama leczyła się na marskosć wątroby chyba wywołaną jakimś wirusem. Ona nigdy nie piła , zawsze muszę zaznaczyć bo ta choroba kojarzy się wszystkim z jednym. Nie wiadomo jak długo chorowała ale dowiedziała się przy okazji wizyty u dermatologa po swojej 40. Wczasie leczenia miała złe okresy ,ze tylko jakieś drogie lekarstwa , ktore były dostępne tylko w dobrym szpitalu z dobrymi profesorami przedłużyły jej życie o dobre 25 lat. W sumie była już na liscie do przeszczepu ale te wyniki jako tako trzymały się w normie więc nie było potrzeby. Brała bardzo dużo leków, ale była aktywna , zasuwała na działce i wszystkich goniła do pracy. No i nagle zaczeły boleć ją plecy, biodra. Robiła badania, prześwietlenia, chodzila do neurologa, na masaze. No wpowiedzieli jej , ze jakies kręgi ma przesuniete ale bedzie sie z tym musiała meczyc bo ze wzgledu na jej stan watroby nie moglaby przejsc operacji. I tu kurde nagle okazało sie po roku czy dwoch , ze zaden skubany doktor nie pomyslal ze bóle kości mogą oznaczac coś innego. Dopiero jak mama wylądowała w szpitalu , bo kości się łamały , zaczeła mówić bez sensu, lekarz wypytywał czy mamy problemy z chorobami psychicznymi w rodzinie, dopiero wtedy zrobili jej scan i okazało sie ze ma juz 7cm raka na watrobie , ktory poszedl dalej. W ciagu 10 dni mam odeszła, do końca nie wiedziała że ma rakai że umiera. I ja jej nie zobaczyłam, ja się z nią nie pożegnalam bo byłam na zasranej obczyźnie przez całe życie. O, nie zwsze, udało się dziadkowi i baci umrzec w czasie kiedy byłam na 2 miesiecznych wakacjach w domu. Coż za szczęście.
No i juz po dwóch dniach się zaczęlo jak mi gula w gardło weszła tak mi nie wyszła do dzisiaj czyli dokładnie 5 lat. Bóle kręgosłupa, pod łopatkowe, przełyku to tak przy okazji. Gastroskopia wyszła dobrze. To postanowiłam iść do laryngologa, bo jak nie od refluxu to już na 100 % czuje że od zatok, Czuje jak ta wydzielina mi spływa po gardle, widze ja w gardle, odkrztuszam ja a lekarz do cholery nic nie widzi. Kamera pojechal z nosa nic. Badanie uszu – nic. A przeciez skrzypi w w lewym. Przy okazji kiedys odbarwiło mi sie oko lewe, i miałam problem z lewą kościa w szczęce, i okulistka mi mówiła że dziwne fale mam za okiem – ah to wtedy niby pasozyta mi zleciła , bąblowca, którego nie było. Kiedys tez zalałam sobie to oko żrącym chemikaliem ale niby było ok. No to jakies badanie przełyku co przełykałam jakis płyn i juz jada zdjecia a ja widze jak lekarz za szyba ze studentami patrzy wnikliwie i mowie , no jest cos, juz cos zobaczyli. Dobra, lekarz wysle list jak juz beda wszystkie wyniki. Czujnosc sie uspiła, swięta, po świętach. Lekarz nie pisze wiec moze dobrze. Jade do Polski, obsuwaja mi sie narzady po porodzie szybkimi i po 40 . Jestem u ginekologa , zamawiam wkladki podtrzymujace. Zonk, pani doktor a co to za torbiele, prosze zdrobic marker nowotowrowy. Ja pierdziu, mało był spokój. Krew ok. Raka nie ma, trzeba sprawdzic nastepnym razem Ok, teraz maj. Ból w podbrzuszu, tabletki przeciwbólowe. Nic boli dalej. Wyczytuje, myśle, kamien, A moze ten torbiel a może pecherz. Ląduje na pogotowiu, ginekologicznie ok, szukac kamienia. Nie, ja nie moge, bedzie dobrze, ide do domu, weekend, nie mam z kim dziecka zostawic. Weekend ból, Poniedziałek Ketonal 150. Wtorek powrot szpital. Diagnoza wrazliwe jelito. Tomografia – nie , ropień w okolicy jajnika. Wymazy może chlamydia, moze ecoli. 5 dni w szpitalu , 3 antybiotyki, za dwa dni na wakacje . Stres , panika. No i znow zaczela sie nowa choroba. Wyniki wątrobowe podwyższone. No tak, umre, tak jak moja mama. Udało mi się wyjść ze szpitala w niedziele wieczorem we wtorek wyjazd i dwa antybiotyki na droge. List do rodzinnego. Mowie, musze otworzyc , musze wiedzieć co tam jest, przed wakacjami. No tak wakacje całe do dupy. Wyniki wątrobowe podwyższone prawie dwa razy no ale w opisie ,że się poprawiaja od dnia pierwszego w szptalu. No i teraz znów musze powiedzieć od 3 tygodni żyję wmojej znanej już wcześniej nerwicy. Ciągły strach i co chwilę coś mi dochodzi. Nie mogę rozmawiać z dzieckim, krzycze żeby zostawiła mnie w spokoju. Ja chce mieć spokój w rozmyślaniu, jak to będzie kiedy mnie zabraknie., Czemu nie wziełam ubezpieczenia na chorobę, co to będzie jak strace pracę. Poszłam do lekarza , godzina 16 za pożno na krew , wracam w poniedziałek. Lekarz mówi że to normalne ,ze wyniki wątrobowe mogą być wysokie przez infekcje, przez lekarstwa. A ja sie pytam siebie ale tak dużo podwyższone, a czemu inni tak nie mieli a napewno wychodzi mi ten alkohol teraz, a napewno jak mama umre bo do niej podobna jestem tak bardzo. Ona tez chrzakała jakąś wydzieliną zawsze. Pamietam. Wszyscy piszą , że o morfologia dobra to i zdrowa a tymczasem pytam znajoma , ktora choruje na watrobe od 20 lat , no dość poważnie , pewnie jak mama moja , marskość i ta mówi, że jej wyniki morfologii są zawsze dobre i to nie ma nic wsplólnego. Pytam lekarza , czy przyszly moje wyniki od laryngologa a on,że ni ema nic. No to że mam do nich zadzwonić bo czasem może błąd popełnią i zapomną żeby wezwać na wizytę. No to ja myślałam,że wszystko wporzadku i dlatego nie piszą a tu może sie jednak okazać , że jet to raczysko w tym przełyku. Potem z przedszkola zadzownili , że mała wymiotowała. Ojej może jej coś poważnego też coś jest. Potem w pracy jeden jeszcze stres bo jacys prawnicy i jakas sprawa z przed 2.5 roku i juz sie boje , ze moge miec z tego powodu nieprzyjemnosci, ze strace prace.

Tak sobie myślę jak to jest , czy to nabyte , czy to dziedziczne , czy to mój sty życia , czy kara za to że szybko żyłam, intensywnie, że codziennie inne miasta widziałam, tysiące ludzi spotykałam, że zapijałam smutki, że podjęłam zbyt stresującą prace . Czy geny też?
Moj dziadek miał hopochondrie i zawsze wszyscy sie z niego naśmiewali. Jak mama miała marskość to jak podał jej rękę powiedział ,że sie zaraził. Co tydzień widziałm z okna karetke jak po niego przyjeżdżała a poł dnia pożniej dziadek autobusem ze szpitala wracał bo wszystko ok. I tak umarł wcześniej niż powinien bo w wieku 75 lat.
Kuzyn ze strony dziadka – hipochondria.
Mój 15 letni syn też ma dziwne zachowania. Lekarz mówi ,że każdy ma swoje małe fobie i przyzwyczajenia ale to nic grożnego. Nic groźnego ,że jeszcze kilka lat temu mył ręce co 5 minut, to że musi gładzić buty i wytrzepywać je nim je założy, toi że prostuje firanki , żeby prosto opadały na podłogę. No matka go zostawiała na miesiące, może też nabył nerwicy. Ja bardzo przepraszam że tak sie rozpisałąm ale potrzebowałam bardzo, żeby w ogóle zacząć coś pisać , chce żebyście mnie znali. Jak z opisu możecie skumać, że nie mam za wiele przyjaciól, no nie mam w ogóle, więc brak wyżalenia sie komuś jest dodatkowym problemem. Moj partner ma też już dosyc, mojej hipochondrii i ciągłego użalania się nad sobą. Ciągłego smutku i niemożności cieszenia się z życia. Kiedyś zaczełam słuchac odburzania ale zaczełam czuć sie lepiej i przestałam. Wróce zapewne teraz. Pozdrawiam serdecznie
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

26 czerwca 2017, o 16:50

Witaj Asiu :friend: Fajnie, że jesteś z nami. Mam nadzieję, że materiały forum pomogą Ci w odburzaniu. Dzięki za tak obszerne podzielenie się swoją historią :) Gdybyś potrzebowała pomocnej dłoni czy słowa pocieszenia - śmiało pisz. Trzymaj się!
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
joasia1973
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 24 stycznia 2015, o 19:53

26 czerwca 2017, o 18:25

eyeswithoutaface , dziekuję że przeczytałaś. Rzeczywiście się rozpisałam.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

26 czerwca 2017, o 18:48

joasia1973 pisze:
26 czerwca 2017, o 18:25
eyeswithoutaface , dziekuję że przeczytałaś. Rzeczywiście się rozpisałam.
Ale to świetnie, pisanie może być doskonałą terapią! :friend:
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

26 czerwca 2017, o 18:58

joasia1973 Witaj na forum kochana :lov: Ja trafiłam na forum dwa lata temu z bardzo silną nerwicą, i w sumie zerową ilością przyjaciół . Na dzień dzisiejsz nie mam nerwicy, i mnóstow przyjaciół . Ty przez hipochondrię rozbujałaś nerwicę to ogromnych rozmiarów a niestety somatyka w nerwicy jest męcząca , i przeważnie atakuję lewą stronę ciała bo jest słabsza - ja miałam straszne bóle lewego ucha , piski , szumy , wylewy krwi do lewego oka , ciągłe kłucie w lewy bok drętwinie lewej ręki i nogi ... a nawet już mi się nie chce tych objawów wymieniać bo pewnie i tak coś zapomnę . Tak że Asiu zapraszam na czat , zobaczysz poznasz tutaj wspaniłych ludzi zaczniesz pracować nad sobą i po nerwicy nie będzie śladu . :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Voy75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 14:40

26 czerwca 2017, o 23:56

Przeczytalem calosc . Udalo sie mino dlugosci i czasami chaosu w opisie :) Ale to naturalne , kiedy pisze sie o swoich problemach . Ja tez jestem weteranem jesli chodzi walke z nerwica :) Pozdrawiam
Awatar użytkownika
joasia1973
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 24 stycznia 2015, o 19:53

27 czerwca 2017, o 00:15

Oj Wojtek, Wojtek... Nabijasz postów, żeby móc porozmawiać na czacie. ja juz nabiłam i czekam od wczoraj na aktywacje. Dziekuję, za przeczytanie, dziękuję za wyrozumiałość.
Awatar użytkownika
Voy75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 14:40

27 czerwca 2017, o 00:46

Gdybym chcial tylko nabic posty to wybralbym krotszy opis . I popisal tez u innych witajacych sie . A zwrocilem uwage na Twoj watek , bo jestem w zblizonym wieku i tez sporo juz przezylem . Oprocz problemow nerwicowych mam tez , tak jak ty , problemy ze zdrowiem fizycznym . Przepraszam , ze tak odebralas moj post . Pozdrawiam . PS : I nie napisze w tym watku ani jednego posta wiecej , zeby nie bylo ze nabijam
Awatar użytkownika
joasia1973
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 24 stycznia 2015, o 19:53

27 czerwca 2017, o 00:48

Ojej, przepraszam. Widocznie mimo zbliżonego wieku mamy inne poczucie humoru.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

27 czerwca 2017, o 00:48

Wojtek i Asia ja też jestem w podobnym wieku do Was roczniki 1976 :cm
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Voy75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 14:40

28 czerwca 2017, o 01:20

Złamię słowo , ale to ze względu na to , że mam juz ponad 10 postów i nic nie muszę nabijać :) Widzę Joanno , że odważyłaś się i wstawiłaś swoje zdjecie :) Ja swoje powinienem zmienic , bo na tym fotomontazu to mam około trzydziestki i jest ono nieaktualne . Schanis jesteśmy tak starzy , że pamietamy PRL i Misia Uszatka , i oranżadę w plastkowych torebkach :)
ODPOWIEDZ