Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Problem z samotnością, ogółem życiową

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
PoprostuJa
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 19:43

30 sierpnia 2016, o 22:04

Witam, jak w tytule moim głównym problem można powiedzieć od dzieciństwa jest samotność, od zawsze czułam się inna, trochę zachowywałam się jak chłopak, dlatego że wychowywałam się ze starszym bratem, teraz w życiu dorosłym ten problem coraz bardziej mi uwłacza, poza tym nie mam zbytnio zaufania do mężczyzn, a jeśli chodzi o moje przyjaźnie w zasadzie tylko z kobietami to zawsze mam to poczucie i rozpacz, że ten ktoś mi bliski zawsze będzie miał ważniejsze sprawy na głowie kiedy założy rodzinę i znów zostanę sama. Jeśli chodzi komuś po głowie pytanie czy jestem homo, to sama zadałam sobie to pytanie i wiem, że wolę mężczyzn, tak w ramach wytłumaczenia, ale pomimo tego nie szukam związków, ale jednak przyjaźni na całe życie, stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa której nie potrafię odnaleźć. Od kilku lat cierpię na napady lęku i w sumie natręctwa, bo wszystko sprawdzam po kilka razy i ciągle mam wątpliwości, cały czas się o coś martwię.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

4 września 2016, o 15:26

Witaj na forum :)

Myślę, że w przypadku poczucia samotności warto jest sobie zadać m.in takie pytania:
- czego oczekuje się od drugiego człowieka, co drugi człowiek miałby oferować jako znajomy
- jakie się kroki podejmuje w celu poznania innych ludzi
- i co innym daje się od siebie, bo aby brać trzeba i dawać.

Jeśli uda Ci się jakoś na te trzy rzeczy jakoś odpowiedzieć, to może łatwiej będzie coś doradzić.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
PoprostuJa
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 19:43

4 września 2016, o 18:15

Rzeczywiście wymagania chyba mam dość duże, a im dłużej ciągnie mi się zaburzenie i im bardziej cierpię te moje wymagania są chwilami nieracjonalne. Od tego kogoś mi bliskiego oczekuje przede wszystkim wierności, no i tego że mnie nie opuści nie zlekceważy jeśli się z kimś zwiąże na poważnie. No i wiadomo tego czego się oczekuje w babskiej przyjaźni, uwagi i ciepła.
Jakie kroki podejmuje, zawsze staram się zobaczyć w człowieku jego wrażliwość, czy w głębi duszy jest dobrym człowiekiem, czy patrzy na życie tak jak ja, albo czy mogłabym się czegoś dobrego przy nim nauczyć, patrzę trochę przez pryzmat wiary, pomimo że nie jestem już gorliwie wierząca, to w takim duchu zostałam wychowana.
Co innym daje od siebie, od niedawna się wypaliłam i nie mam do niczego już cierpliwości, ale zawsze było tak że starałam się pomagać ile mogłam, np. na studiach jeśli skompletowałam sobie dobrze materiały do zaliczenia to dzieliłam się z najbliższym koleżeństwem, czy jakieś sprawy komputerowe na których się znałam to pomagałam, a jeśli widzę, widziałam, że ktoś bliski ma problem, powiedzmy bliski znajomy czy przyjaciel, to pytam po prostu i staram się z tą osobą porozmawiać pocieszyć jakoś, tylko czy potrafię skoro uchodzę za osobę nie życiową.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

4 września 2016, o 18:56

Piszesz, że masz duże wymagania , a ja zastanawiam się czy nie szukasz kogoś, kto udźwignie Twoje problemy? Jeśli tak, to trochę kłopot, bo przyjaźń to jedno, a oczekiwanie, że ktoś będzie uczestniczył cały czas w tym , co mamy w swojej głowie jest nierealistyczne. I też na początku trzeba zacząć od koleżeństwa i rozmów na neutralne tematy i nie zawalania ludzi swoimi problemami na dzień dobry - piszę to z doświadczenia.

Ja też kiedyś byłam samotniczką, bo miałam strasznie ciężką sytuację psychiczną i nie bawiły mnie gadki o przysłowiowej pogodzie, bo wydawały mi się nieważne w porównaniu z tym, co mnie gnębiło. I dopiero kiedy zrozumiałam, że życie składa się w pierwszej kolejności z takich drobiazgów, to zaczęłam doceniać każdą interakcje z drugą osobą bez oczekiwania, że każdy będzie podobnie myśleć jak i ja ,i ze wszystkie rozmowy, to będą zwierzenia. I potem się okazało, że przyjaciele stają się przyjaciółmi stopniowo, ale że też fajnie mieć dużo innych osób, z którymi nigdy nie będzie się bardzo blisko a mimo to będzie z nimi fajnie :) I że samotność często powstaje , gdy odsuwamy sie od ludzi, ktorzy nie są w stanie nas w 100% zrozumieć,albo kiedy chcemy żeby oni w każdej minucie życia dźwigali nasze problemy. Tego dźwigania nie możemy też oczekiwać od przyjaciół czy partnera. Możemy oczekiwać jednak co jakiś czas wsparcia, porady i wysłuchania. Warto się zastanowić nad tymi swoimi oczekiwaniami , bo czasami się ma je po prostu nierealne i samemu się krzywdzi siebie tym.

To co opisujesz o wspieraniu drugiego człowieka przez Ciebie oraz wychodzeniu naprzeciw drugiej osobie brzmi bardzo w porządku. :)

Czy jest tak, że teraz realnie nie masz przyjaciółki obok, czy czujesz sie samotna wśród ludzi? A może po prostu masz na myśli konkretnie posiadanie partnera, czego Ci brakuje?
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
PoprostuJa
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 19:43

4 września 2016, o 19:34

Z tym, że szukam kogoś kto udźwignie moje problemy może być racja, bo sama nie umiem sobie pomóc. Sama przyłapałam się na tym, że szukam u ludzi odpowiedzi na swoje problemy i zaczynam ten temat, nawet z ludźmi z którymi nie powinnam tego robić, bo mogą się np z tego śmiać za moimi plecami. Nie jestem ufna wobec ludzi, więc rzeczywiście nie cieszą mnie"gadki o pogodzie" z kimkolwiek, wole czasem nic nie mówić, nie mam w sobie radości życia już od dawna, chociaż kiedyś lubiłam zaczepić kogoś właśnie taką rozmową o niczym. Mam przyjaciółkę, dobrą przyjaciółkę, cierpliwą na moje niedomagania ale mamy inne charaktery i też często coś jej zarzucam, bo nie potrafię żyć jak inni, bo jeśli ktoś większość życia spędzał w domu, do tego czuje coraz starszy wiek i nigdy nie prowadził tzw. normalnego życia czuje się jak dziwoląg, i nieraz ludzie może żeby się dowartościować mówią mi jak powinnam żyć, moja przyjaciółka stara się żyć jak normalni ludzie. Nie wiem czy mam na myśli posiadanie partnera, nie jestem na to gotowa, wciąż czuje się jak dziecko, mój rodzinny dom nie był w 100% taki jak trzeba, mam swoje blokady. Moje cierpienie zaczęło się od samotności od dzieciństwa, bo nie myślałam tak jak powinna myśleć dziewczynka, sukienki i te sprawy zawsze budziły we mnie opór, miałam troche swój świat, zawsze byłam zamknięta w sobie, teraz też uchodzę za małomówną, zawsze tak było, myślę że partner życiowy to nie jest to co pierwsze trzebaby było naprawić w moim życiu, to wszystko budzi mój smutek. Pierwsze czego mi brakuje to tego żeby opuściło mnie zaburzenie, a drugie to kogoś bliskiego obok żebym czuła się bezpiecznie.

-- 4 września 2016, o 19:32 --
Problemem jest też dla mnie to, że kiepsko u mnie z pracą a i ciężko mi pracować i boję się o swoją przyszłość, a rodzice z uwagi że urodziłam się im dość późno i mają swoje charaktery jakie mają, od kiedy miałam naście lat mówili mi, że nie wiedzą czy zdążą mnie wychować itd. wychowali, ale nadal bez nich nie dałabym rady finansowo, moja sytuacja nawet z nimi itd jest skomplikowana jak dla mnie.

-- 4 września 2016, o 19:34 --
Wiadomo długo by opowiadać o tym co się w życiu przeszło, z moim bratem też były kłopoty.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

4 września 2016, o 19:37

Ciasteczko pisze:Piszesz, że masz duże wymagania , a ja zastanawiam się czy nie szukasz kogoś, kto udźwignie Twoje problemy? Jeśli tak, to trochę kłopot, bo przyjaźń to jedno, a oczekiwanie, że ktoś będzie uczestniczył cały czas w tym , co mamy w swojej głowie jest nierealistyczne. I też na początku trzeba zacząć od koleżeństwa i rozmów na neutralne tematy i nie zawalania ludzi swoimi problemami na dzień dobry - piszę to z doświadczenia.

Ja też kiedyś byłam samotniczką, bo miałam strasznie ciężką sytuację psychiczną i nie bawiły mnie gadki o przysłowiowej pogodzie, bo wydawały mi się nieważne w porównaniu z tym, co mnie gnębiło. I dopiero kiedy zrozumiałam, że życie składa się w pierwszej kolejności z takich drobiazgów, to zaczęłam doceniać każdą interakcje z drugą osobą bez oczekiwania, że każdy będzie podobnie myśleć jak i ja ,i ze wszystkie rozmowy, to będą zwierzenia. I potem się okazało, że przyjaciele stają się przyjaciółmi stopniowo, ale że też fajnie mieć dużo innych osób, z którymi nigdy nie będzie się bardzo blisko a mimo to będzie z nimi fajnie :) I że samotność często powstaje , gdy odsuwamy sie od ludzi, ktorzy nie są w stanie nas w 100% zrozumieć,albo kiedy chcemy żeby oni w każdej minucie życia dźwigali nasze problemy. Tego dźwigania nie możemy też oczekiwać od przyjaciół czy partnera. Możemy oczekiwać jednak co jakiś czas wsparcia, porady i wysłuchania. Warto się zastanowić nad tymi swoimi oczekiwaniami , bo czasami się ma je po prostu nierealne i samemu się krzywdzi siebie tym.

To co opisujesz o wspieraniu drugiego człowieka przez Ciebie oraz wychodzeniu naprzeciw drugiej osobie brzmi bardzo w porządku. :)

Czy jest tak, że teraz realnie nie masz przyjaciółki obok, czy czujesz sie samotna wśród ludzi? A może po prostu masz na myśli konkretnie posiadanie partnera, czego Ci brakuje?
To może ja się dołączę do dyskusji :)

Ciasteczko, bardzo trafne spostrzeżenia, do których doszłam w trakcie odburzania :) Ja sama kiedyś chciałam mieć wszystkich na 100%, nie akceptowałam, że z różnymi ludźmi można mieć różne relacje i to jest fajne. I niekoniecznie na wszystkich trzeba wisieć :) Zmieniłam optykę i staram się więcej słuchać ludzi co mają mi do powiedzenia. A każdy jest inny. Nie każdy napotkany człowiek będzie chciał dzielić się z nami wszystkim. I to fajnie jest właśnie akceptować, a nie frustrować się. Te relacje wtedy robią się takie na różnych poziomach. Przy czym do przyjaźni trzeba rzeczywiście dużo wysiłku z obydwu stron. Trzeba z obydwu stron trafić na siebie :)


PoProstuJa to co Ci mogę doradzić to staraj się budować te relacje małymi kroczkami. Nie rób sobie narazie presji na wielkie przyjaźnie. A i co dla mnie ważne, a i Tobie może być pomocne to nauczyć się spędzać też czas samemu i zacząć to lubić. Bo nie zawsze ludzie są obok nas. Ja lubię pobyć sama, zwłaszcza jak oddaję się mojej pasji :) Czuję wtedy siebie zdecydowanie bliżej.
PoprostuJa
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 19:43

7 sierpnia 2018, o 15:42

Czesc, leczylam sie troche jakis drobny efekt byl, ale nadal jest problem, nasililo mi sie po slubie osoby z ktora jestem blisko zwiazana. Czuje juz zmeczenie napadami leku i szukaniem poczucia bezpieczenstwa, kontrola wszystkiego, jestescie w stanie jakos pomoc, moze znacie jakiegos specjaliste w kujawsko-pomorskim albo jakas grupe wsparcia?
PoprostuJa
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 19:43

7 sierpnia 2018, o 15:43

Duzo rzeczy w otoczeniu i we mnie jest nie tak, wciaz brakuje mo kogos na kogo moglabym zawsze liczyc
ODPOWIEDZ