Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Prośba o radę i wsparcie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
imbireczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 99
Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13

9 marca 2017, o 16:37

Witajcie :)
Potrzebuję waszego wsparcia, zupełnie nie wiem co robić. Natrętne myśli towarzyszą mi od lat, na zolofcie był spokój. Ale ze względu na ciążę odstawiłam go i całą ciążę męczyłam się bardzo. I nie były to moje natręty które zawsze grały pierwsze skrzypce w całym zaburzeniu (lęk przed zrobieniem komuś krzywdy) tylko tym razem rypnął we mnie lęk przed opętaniem. I tak upłynęła cała ciąża. Od jednej myśli się zaczęło, za którą przyszła panika i lęk wolnopłynący prawie 24 na dobę. Były lepsze i gorsze dni ale lęk był codziennie. Obrazy myślowe i wyszukiwanie zagrożeń, noszenie medalików, wertowanie przeszłości, co zrobiłam niezgodnie z wiarą katolicką. Oczywiście znalazłam wiele - choćby czytanie książek ezoterycznych. Wszystkie je w strachu schowałam do piwnicy. Z czasem przyszła też niechęć do kościoła i lęk przed nim, złość jakaś taka że sieje strach zamiast miłość.
Ale do rzeczy. Niecałe dwa tygodnie temu urodziłam swoją wyczekaną córeczkę. Karmię ją piersią. Jest to moje drugie dzieciątko, starsza córka ma już 11 lat.
I teraz tak strasznie mi ciężko. Doszło niewyspanie, baby blues i mam cały pakiet objawów. Lęk jest większy, a miałam nadzieję że jak będzie maleństwo, nie będę miała czasu na lękowe rozkminki. Ale tak nie jest, Czasu owszem nie mam - ale w głowie sieczka. Znowu zaczęłam bać się schizy (stary natręt który wydawał mi się juz przerobiony i niegrożny) znowu powrócił. Wystarczyło, że gdzieś przeczytałam, że pewna dziewczyna po porodzie dostała psychozy.. I ja już to oczywiście do siebie.. A co jeśli ja...? No i panika.
Znowu czuwajka 100% i wypatrywanie czy czegoś nie widzę, np w lustrze. Miesza się ten lęk przed opętaniem z lękiem przed schizą i mam paskudną mieszankę.. Krtórej oczywiście się boję na maxa.
Boję się np że idąc w nocy do łazienki coś zobaczę na korytarzu i przez to oszaleję.. Albo że coś zobaczę w lustrze.. Oczywiście wyobrażnia pisze te sceny dokładnie a jak ona je pisze to mi się chce płakać mimo że wiem że to tylko lękowa iluzja.. Że gdzieś tam być może każdy się tego boi ale normalny człowiek nie ma takich myśli i wyobrażeń... Mój mózg paruje :(
I teraz pytanie do Was... Czy ktoś tak miał/ma o ogarnął to bez leków?
Jestem juz tak załamana że zastanawiam się czy nie wrócić do zoloftu, a to oznaczałoby koniec karmienia, na którym bardzo mi zależy.. i już mam wyrzuty sumienia że nie będę karmić.. a z drugiej strony mam świadomość że dziecko (jedno i drugie) potrzebuje silnej spokojnej mamy, a mąż zrównoważónej emocjonalnie żóny któa ogarnia dzieci i chałupę, a teraz to ja się boję być sama w domu..
Ech :(
Pomóżcie jakoś... cmok
feellonely
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 22:27

9 marca 2017, o 16:42

Może popytaj lekarza o leki na natręctwa w których można karmić piersia (podobno takie są) jeśli nie uda się, to odstaw karmienie, nie męcz się dziewczyno
Awatar użytkownika
imbireczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 99
Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13

9 marca 2017, o 18:06

Ponoć zoloft właśnie można, ale nie chcę.. Nie chcę ryzykować zdrowiem mojej kruszynki.
feellonely
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 22:27

9 marca 2017, o 18:32

Znam kobiety które w ogóle nie karmily piersią lub karmily krótko. Moim zdaniem powinnaś zrezygnować z karmienia i brać leki albo spróbować z terapią. Nie mecz się,dziecko wyczuwa emocje,ważniejsze jest stabilizacja matki niż karmienie piersią,ale co ja tam wiem,nie jestem matka jeszcze :p
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

9 marca 2017, o 18:45

Co zrobić na lęki przed opętaniem ? Totalnie olać jak każde inne. Pamiętać, ze jesteś dobrym człowiekiem. A jeśli jesteś osobą wierzącą, to nie zapominać, że Bóg jest zawsze z Tobą i nie musisz się bać. Nie wyliczaj sobie grzechów, nikt nie jest idealny. A nadmierne staranie sie też nie służy.
Po prostu żyj, powoli, ciesz się każdym dniem i stosuj do rad forumowych.
Moim zdaniem nie warto wracać do leków;) Chyba, że będzie juz naprawdę źle a wierzę, że znajdziesz w sobie siłę by to pokonać.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

21 marca 2017, o 21:33

Witaj! Ja mam bardzo podobnie: zaczęło się od lęku przed tym że skrzywdzę córkę, a skończyło na przerażającej mieszance opętanie+choroba psychiczna. Do tego stopnia, że nawet wkręcałam sobie że słyszę głosy, a nie własne myśli (mam taką wyobraźnię, że naprawdę podsuwała mi głosy jak z horroru:D). Także rozumiem doskonale co czujesz. Wiem, jak musisz się bać. Tymbardziej teraz, kiedy wiesz że rodzina Cię potrzebuje jeszcze bardziej niż zawsze.
Rozmawiaj ze sobą. Bez przerwy. To, czego się boisz to tylko iluzja. Skupiaj się na rzeczywistości, na tym co naprawdę wokół Ciebie się dzieje. Jesteś silna. Prawdopodobnie nie zwalczysz tych objawów w dzień albo dwa, ale zacznij pracować na sukces już teraz. Sama sobie tłumacz, że to TYLKO myśli, że nic złego się nie dzieje ani nie stanie. Prowadź ze sobą ciągły dialog. I bądź cierpliwa, to minie :) Boisz się, więc każda myśl i emocja jest odczuwalna potrójnie! Ja powoli daję radę się z tego wygrzebywać i jestem PRZEKONANA, że Ty też możesz. Ty masz kontrolę, nie nerwica i nie lęk :) Pamiętaj. Pozdrawiam Cię gorąco i mocno trzymam kciuki
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
zbigniewcichyszelest
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 15:10

1 kwietnia 2017, o 19:22

Witaj. Z silnymi stanami nerwicowymi żyję już ponad 2 lata. Od pół roku niby jest poprawa, jednak ciągle przychodzą nawroty itd. Jednak patrząc po sobie, żyje mi się o wiele lepiej. Nie myślę już o nerwicy i skupiam się na innych rzeczach, chociaż dalej gdzieś tam ona siedzi w tym moim mózgu. Nigdy nie byłem u psychiatry i nie brałem leków. Niektórzy mogą pomyśleć, że widocznie nie miałem jakichś mega ciężkich jazd. Uwierz mi, że przechodziłem przez takie stany, że myślałem że to już koniec i moje życie się kończy. Na dzień dzisiejszy żyję i mam się dobrze. Czytałem wszystkie rady od Victora oraz słuchałem nagrań na youtubie, a potem dopasowywałem to wszystko do swoich wkrętek i powoli poszerzałem tę granicę nerwicową, za którą nic tak naprawdę nie ma. Akceptacja, ośmieszanie, potem już samodzielne przywoływanie natrętnych myśli. To wszystko po czasie zamienia się w pewność siebie i olewanie nerwicy, spychanie jej na drugi plan. Dasz radę. Ja myślałem, że dla mnie już nie ma ratunku. A jednak gdzieś widzę szansę, że kiedyś przeżyje cały dzień bez nawet sekundowego zastanawiania się kiedy mi to przeminie. Pozdrawiam :)
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)
ODPOWIEDZ