Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Osobowość histrioniczna

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

28 listopada 2017, o 15:19

Wstydzę się napisać cokolwiek, nawet po tylu latach na forum i ponad 10 latach walki z „nerwicą”. Zapytam więc tylko, czy jest tu jakaś bratnia dusza, bo czuję źe nic z dotychczasowych poradników i metod do mnie nie przystaje, bo to jest dla normalnych ludzi z nerwicą. Tutaj na forum jest większość właśnie takich, w moim bliskim otoczeniu też, mają tylko objawy i tyle, można to zmienić. A osobowość? To, jaka jestem, jest samo w sobie chorobą i powoduje objawy? Czuję się z tym strasznie. Głupio mi nawet o tym pisać, bo od razu mam z tyłu głowy głos krytyka: „histeryzujesz” „znowu wyolbrzymiony afekt”. Błędne koło :(

Czy ktoś z Was dostał taką diagnozę? Czy jest jakieś forum dla takich ludzi, jakieś książki, materiały w internecie? Znajduję tylko poradniki „Jak wytrzymać z osobą która ma HPD”... tak jakby to nie była osoba cierpiąca tylko powodująca cierpienie innych. To jest tak jakby to czego pragniesz najbardziej (miłość) było dla ciebie najbardziej destrukcyjne... Zostałam z tą diagnozą sama, odesłano mnie na 4 w życiu terapię, tym razem grupową, ale dopiero w przyszłym roku. Nie mogę z nikim nawet o tym pogadać, nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział bo nikt już nigdy mnie nie będzie traktował poważnie jeśli przylgnie do mnie miano „histeryczka”... Czuję się żałosna i nie powinno w ogóle mnie być
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

28 listopada 2017, o 16:07

Witaj Kochana, nie wolno Ci siebie tak potępiać! Jesteś dla siebie zbyt surowa, a pamietaj, że powinnaś być swoją najlepszą przyjaciółką. Jak wspominasz poprzednie terapie, przyniosły jakieś efekty? :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

28 listopada 2017, o 16:37

A co ,rozwiązywałaś durne psychotesty u psychologa i dostałaś taką diagnozę ?
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

29 listopada 2017, o 14:25

Wypowiedź powyżej - trochę źle mi się robi w momencie, gdy krytykuje się, umniejsza rolę/wpływ/pomoc psychoterapii i narzędzi, które wykorzystują psychoterapeuci.

Ja jestem w terapii i mam zdiagnozowane może nie zaburzenia osobowości, ale pewne "przeciągnięcia" w stronę osobowości zależnej i unikającej.

Zaburzenia osobowości to nie jest "wyrok", to nic "gorszego" niż "normalna nerwica" (a co to jest normalna nerwica?).

Jestem daleki od imputowania komukolwiek czegokolwiek, ale bardzo często nerwica/depresja współwystępuje/jest wynikiem głębszych zaburzeń, np. osobowości. Relaksacje, stosowanie farmakologii w przypadku osoby z zaburzeniem osobowości nie będzie skuteczne - nerwica zostanie zagłuszona, ale prawdziwy problem, który ją powoduje, nie został psychologicznie przepracowany.

kadaweryna, to że jesteś histroniczna, nie czyni Cię gorszą od innych, dużo osób jest osobowościowo poprzesuwanych (tylko rzadko to się diagnozuje). Super, że masz taki trop (choć jeśli to wstępna diagnoza - nie traktuj jej jako 100%, ostateczną) - możesz dzięki temu pracować i poprawić swój komfort psychiczny. :friend: Jeśli to rzeczywiście zaburzenie osobowości to jedyne na co musisz być gotowa, to długotrwała terapia. Moja trwa już prawie rok, dużo pracy przede mną, ale mogę powiedzieć, że dzięki niej zrozumiałem to wszystko, co poskutkowało w zeszłym roku nerwicą. :)
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 listopada 2017, o 15:12

kogelmogel pisze:
29 listopada 2017, o 14:25
Wypowiedź powyżej - trochę źle mi się robi w momencie, gdy krytykuje się, umniejsza rolę/wpływ/pomoc psychoterapii i narzędzi, które wykorzystują psychoterapeuci.


Jeśli do mnie pijesz to piszę to z własnego doświadczenia,psychiatra praktycznie od progu skierowała mnie na psychotesty,bez rozmowy z czym przychodzę ,a wiem z czym,mam te naście lat doświadczenia z zaburzeniami ,ok zgodziłam się bo zawsze to coś innego,może lepsza pomoc po nich? a guzik prawda,dostałam psychotesty od psycholog w 3 odstępach czasowych,jeden test na miesiąc,wypełniłam za drzwiami gabinetu na kolanie durne pytania przez kilka minut nawet się nie zastanawiając nad sensem i celem ,tak, były durne bo nie na każde pytanie odpowiesz tak lub nie ,większość nie dotyczyła ani trochę mojego życia,nie odpowiesz jednoznacznie w sytuacji życiowej tak lub nie bo właśnie wszystko zależy od sytuacji ,w ogóle jak człowieka i jego osobowość czy przypadłości można ocenić po czymś tak bezosobowym?Lepsza by była indywidualna rozmowa ale przecież trzeba odbębnić stały schemat tak jak nauczyciele robią to w szkole,nie ważne,że masz np.głowę humanistyczną,masz się uczyć matematyki ,której za grosz nie rozumiesz.Takie to praktyki narzucone odgórnie .Także nie wrzucam do wora każdego psychiatrę,psychologa,psychoterapeutę ,że są be ale póki co działania które miałam wykonać czyli właśnie te testy były stratą czasu dla mnie.Taka maszyna,wypełniasz-oddajesz,następny.Ale "lecząc " się na NFZ dużo pomocy czy zaangażowania się nie spodziewam .
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

29 listopada 2017, o 15:18

Celine Marie pisze:
29 listopada 2017, o 15:12
kogelmogel pisze:
29 listopada 2017, o 14:25
Wypowiedź powyżej - trochę źle mi się robi w momencie, gdy krytykuje się, umniejsza rolę/wpływ/pomoc psychoterapii i narzędzi, które wykorzystują psychoterapeuci.


Jeśli do mnie pijesz to piszę to z własnego doświadczenia,psychiatra praktycznie od progu skierowała mnie na psychotesty,bez rozmowy z czym przychodzę ,a wiem z czym,mam te naście lat doświadczenia z zaburzeniami ,ok zgodziłam się bo zawsze to coś innego,może lepsza pomoc po nich? a guzik prawda,dostałam psychotesty od psycholog w 3 odstępach czasowych,jeden test na miesiąc,wypełniłam za drzwiami gabinetu na kolanie durne pytania przez kilka minut nawet się nie zastanawiając nad sensem i celem ,tak, były durne bo nie na każde pytanie odpowiesz tak lub nie ,większość nie dotyczyła ani trochę mojego życia,nie odpowiesz jednoznacznie w sytuacji życiowej tak lub nie bo właśnie wszystko zależy od sytuacji ,w ogóle jak człowieka i jego osobowość czy przypadłości można ocenić po czymś tak bezosobowym?Lepsza by była indywidualna rozmowa ale przecież trzeba odbębnić stały schemat tak jak nauczyciele robią to w szkole,nie ważne,że masz np.głowę humanistyczną,masz się uczyć matematyki ,której za grosz nie rozumiesz.Takie to praktyki narzucone odgórnie .Także nie wrzucam do wora każdego psychiatrę,psychologa,psychoterapeutę ,że są be ale póki co działania które miałam wykonać czyli właśnie te testy były stratą czasu dla mnie.Taka maszyna,wypełniasz-oddajesz,następny.Ale "lecząc " się na NFZ dużo pomocy czy zaangażowania się nie spodziewam .
Primo, nie piję do nikogo. Nie jestem agresywny.

Secundo, spójrz na swoją wypowiedź nr 1 ("a co? psycholog zrobił ci durne psychotesty?"). Może zrobił, może nie. Zgadzam się, to co napisałaś o swoich doświadczeniach, to skandaliczne, słabe i nie powinno mieć miejsca takie podejście do klienta.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

13 grudnia 2017, o 00:21

Nawet nie wiem co Wam na to odpisać. Ale dziękuję za Wasze odpowiedzi. Totalnie kumam o co chodzi z „durnymi psychotestami”. Myślę że przeszłam już trochę takie przebudzenie, że wiem, że nasze zachodnie podejście do psychiki to nie jest wcale prawda objawiona i ostateczna, tylko jedna z form opisu czegoś co jest w doświadczeniu człowieka od zawsze. I też czułam, wypełniając te testy, że to jest tak spłycone, że aż śmieszne. Tylko że to nie zmienia faktu, że spędziłam praktycznie całe życie na terapii :) w taki czy inny sposób. Ważne jest raczej nie to, jaka szkoła terapeutyczna i jaka diagnoza itd, a chyba raczej sama obecność terapeuty i zaufanie mu. Nie jestem w stanie zaufać np. innego rodzaju przewodnikom duchowym takim bardziej od strony religii czy ezoteryki lub innego uzdrawiania. Mam tak kontrolujący umysł, że moje ciało samo się sprzeciwia i buntuje w ślad za nim. Czuję się jak przypadek beznadziejny. Są momenty, że godzę się z myślą o życiu w szpitalu psychiatrycznym, z drugiej strony jednak, funkcjonuję na co dzień bardzo dobrze (mam pracę, przyjaciół, metody radzenia sobie z emocjami itd). Wiem, gdzie jestem zraniona. Nie wiem, jak to wyleczyć, jestem w tym niezdarna i nieudolna. Czuję się, jakby nigdzie nie było opisanych metod postępowania z moim przypadkiem i każdy do którego przychodzę, rozkłada ręce. Celine Marie, czy masz jakieś poszlaki, co jest dobrą alternatywą dla psychiatrii? Brakuje mi teraz takich pozytywnych przykładów, że komuś się udało, że coś działa, że można ulżyć temu cierpieniu albo nadać mu jakiś sens. Moze moje cierpienie wynika z braku akceptacji tegoż cierpienia, myślę ze tak by mógł napisać Victor. Jest mi trudno pozbyć się strachu przed tym, że moja obecność na świecie jest przyczyną zła i że muszę uważać na każdy swój krok, żeby tego nie pogorszyć. Świat zagraża mnie a ja światu. To jest męczarnia. Godzę się na to bo już nie chcę stąd uciekać. Ale poczucie izolacji od innych, „normalnych” ludzi jest straszne, a kiedy doszła mi ta diagnoza, która sugeruje że jestem zepsuta najgłębiej jak się da i nawet emocje które przeżywam są „objawem”, to już się wstydzę nawet ich wyrażać, jeszcze mniej się czuję uprawomocniona do cierpienia, skoro jestem przecież...histeryczką po prostu.
ODPOWIEDZ