Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 lutego 2017, o 11:09

Wiesz to takie pytanie, na które można odpowiedzieć w taki sposób - co wolisz :). Bo na pewien sposób na pewno przywykłeś do tej kontroli zachowania, swojego stanu, pilnowania się. To trochę Ci daję paradoksalnie poczucie bezpieczeństwa.
To troszkę jak człowiek z nerwicą lękową stale pilnuje się i sprawdza objawy lub mapę miasta aby wyznaczyć podróż blisko szpitali :) Taka osoba też się kontroluję, swój stan ale jakby w innym celu.
Ale chodzi o to samo.

Więc kiedy dopuszczasz, jak to mówisz odkręcasz ten kurek to dzieją się takie różne historie i pojawiają się objawy. Praktycznie byłoby wydaje mi się jednak przestawać powoli żyć w ciągłej kontroli :)
No ale to już musi wyjść ta chęć od Ciebie samego
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

1 lutego 2017, o 11:51

No właśnie na terapii nauczyłem się odkręcać ten kurek bo wcześniej to nie wiedziałem co się ze mną dzieje wogóle. Teraz mam wybótr tak jak mówisz, ale też w związku z tym mam teraz z tego tytułu konflikt wewn. "puścić czy nie puścić ?". Ktoś pewnie powie zależy od sytuacji i nasilenia stanu w jakim obecnie jesteś. Dlatego moja kontrola to też badanie sytuacji kiedy mogę a kiedy nie, bo ktoś zobaczy, oceni itd.

Konflikt jest bo z jednej strony kontrola pomaga mi funkcjonować zawodowo i społecznie aczkolwiek jestem wtedy spięty, zachowawczy emocjonalnie, no i cieszenie z życia idzie raczej w łeb (jest po prostu szare). Z kolei życie emocjonalne daje kopa energetycznego, lekkość, spontaniczność (taka dziecięca naturalność), otwartość ale też lękliwość i podatność na zranienie.

Problem u mnie jest taki że jak chcę/potrzebuję już odkręcić kurek to jakby "dostaję w łeb emocjami", odrazu jest taki nagły strzał, który uwidacznia się w postaci tików, krzyków. Czy to nie może przebiegać płynnie i nie tak gwałtownie ? Ciasteczko kiedyś mi napisała "powolli, nic na siłę ... dozuj" i to jest na pewno prawda ale jak to zrobić.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

1 lutego 2017, o 11:54

Wydaje mi sie ze chodzi ci o ten szok . Jezeli dozujesz cos to wiadomo ze w prwnym momencie moze byc czegos za duzo tak ? . I wtedy warto podejsc z dystansem zamiast odrazu panikowac bo panika powoduje nasilenie kazdego stanu na tym polega nerwica wkrecamy sie w nia w te emocje .
Dozuj czyli stopniowo zwiekszaj strefe komfortu . Dostajesz ataku paniki dajmy na to i wiesz ze nic ci nie grozi logicznie ale emocjonalnie nie . W tym momencie dozowanie bedzie polegac na ciaglym ryzykowaniu coraz wiecej i wiecej i wiecej do momentu gdy atak paniki juz nie zrobi na tobie wrazenia bo tyle razy ryzykowales ze juz emocjonalnie wiesz ze.ci ie grozi masz podkladke z doswiadczen . Wiadomo ze kazde dozowanie moze.sie skonczyc mocniejszym stanem badz tego swiadom przygotuj sie na to .
To chyba Ciasteczko miala na mysli a jak to.zrobic to ci wyjasnilem . Swiadomym ryzykowaniem krok po kroku a co za tym idzie prawie zawsze i tak na koncu bedzie lipa ale swiadomosc tego ze udalo ci sie dluzej to akceptowac niz ostatnio daje gwarancje ze te stany sa nie grozne i to wlasnie odburza to jest odburzanie . Swiadomosc dzialania i przedewszystkim swiadomosc tego jak to wyglada z perspektywy Nerwicy czyli wszystkie te stany .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

1 lutego 2017, o 14:58

Czyli jednym słowem przyzwalać sobie coraz bardziej i bardziej na te tiki, objawy ? Czyli zwalniać kontrolę sukcesywnie i nie urażać się jak ktoś spojrzy na mnie jak na wariata ?
Ja reaguję dwojako jeśli ktoś na mnie spojrzy kiedy mam te objawy ... najpierw przerywam ten proces i potem albo zapadam się pod ziemię (lęk + wstyd), albo denerwuje się i chce gapia zabić wzrokiem. I teraz pytanie jak tu zwiększyć strefę komfortu jeśli zawsze ktoś może pojawić się na horyzoncie, a ja reaguję na to jak reaguję ?
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

1 lutego 2017, o 15:17

Zadzi toba wstyd . Poprostu pozwol sobie na niego . Jezeli komus to przeszkadza to jest jego problem nie musi na ciebie patrzec ani zwracac uwagi malo tego uswiadom sobie ze osoba ktora gdzies tam patrzy na ciebie jak ty masz te truki wcale nie mysli (co za gosc patrz na niego ) zle , moze mysli w sposob (kurde moze potrzebuje pomocy ten czlowiek ) empatyczny . Nie oceniaj kazdego odrazu ze patrza na ciebie z zdziwieniem i ze to jest zle . Masz prawo tak sie czyc masz nerwice i to sa jej skutki . Wiesz jak z tego wyjsc czyli zaakceptowsc emocje WSTYDU leku przedocena i to na pewno bedzie sciagac presje
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

2 lutego 2017, o 00:10

Ok a co zrobić z mega głośnymi krzykami wieczorem tzn podczas kąpieli i przed pójściem spać, czyli w momentach kiedy się relaksuję (chcąc nie chcąc) i wydalam z siebie ogromny ładunek emocjonalny. To jest mega uciążliwe dla innych, z tego powodu miałem wiele nieprzyjemnych sytuacji. Co ja mam robić gdy wchodzę do ciepłej kąpieli ... ścisnąć w sobie falę relaksu która obejmuje moje ciało ... to robienie coś wbrew naturze :/

Ps. odpada wszystko co prowadzi do relaksu: medytacja, masaże, ciepłe kąpiele itp.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

2 lutego 2017, o 00:37

Relaksowanie się wcale nie jest wbrew naturze! A każdy przymus umacnia w Tobie nawyk,mi psycholog powiedziała: przestać. Ale jak? - po prostu przestać. Oducz się tego! TO jest błędne Koło bo pewnie tiki dają Ci ulgę; jak każdemu. i umacniasz to. Nie masz zespołu tourreta, więcnie musisz tego robić!
Dla pewności ja polecam dobrego neurologa, ale jeśli to nerwicowe, TO powstrzymuj to. Ja daję radę ... ty tez dasz. Po prostu nie wchodź w to i tak, relaksuj się, ja też myślałam, że to nienormalne, ale TO Nowa droga dla naszego umysłu. Droga normalności ...
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

3 lutego 2017, o 10:04

Relaksowanie jak również próba odreagowania prowadzi do jednego ... do ulgi. Tyle że u mnie występują "efekty uboczne" w postaci tików i krzyków. Jeżeli powstrzymam tiki i krzyki to się NIE zrelaksuję. Czy dla nerwicowców relaks czyli taka odskocznia od objawów fizycznych/psychicznych nie powinna być potrzebna od czasu do czasu ? Czy to tylko taka próba usprawiedliwienia się od poczucia dyskomfortu ... rozczulanie się nad sobą ? Przecież medytacja to też forma relaksacji, pewna odskocznia, i prawie każdy nerwicowiec ją uprawia.

Z jednej strony mam się nie przejmować moimi odruchami, poszerzać strefę komfortu, a teraz czytam żeby to wstrzymywać ... hmm :shock:

Mnie nurtuje jedna rzecz: skąd wogóle te tiki się wzięły, czy ja inaczej nie umiem ?
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 lutego 2017, o 15:32

Mam pytanie do Was kochani ozdrowieńcy :D

Podejrzewam, że niczego nowego sie nie dowiem, ale spytam :D

Jestem teraz na takim etapie, że czuję już wewnętrznie, że to jeden shit, że nic mi nie grozi. Nie, że rozumiem tylko czuję już w sobie w środku, jakby mnie oświeciło - takie nowe odczucie towarzyszy mi od wczoraj. Tak jakbym obudziła się z jakiegoś snu. Mimo to objawy wciąż mam (oczywiście lżejsze). Podejrzewam, że też tak mieliście, że system nerwowy musi się po prostu zregenerować żeby to wszystko zeszło. Napiszcie czy towarzyszyło Wam coś podobnego :) tzn odczucie normalności, ale wciąz jednak z niektórymi objawami.
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

3 lutego 2017, o 17:33

Olalala pisze:Mam pytanie do Was kochani ozdrowieńcy :D

Podejrzewam, że niczego nowego sie nie dowiem, ale spytam :D

Jestem teraz na takim etapie, że czuję już wewnętrznie, że to jeden shit, że nic mi nie grozi. Nie, że rozumiem tylko czuję już w sobie w środku, jakby mnie oświeciło - takie nowe odczucie towarzyszy mi od wczoraj. Tak jakbym obudziła się z jakiegoś snu. Mimo to objawy wciąż mam (oczywiście lżejsze). Podejrzewam, że też tak mieliście, że system nerwowy musi się po prostu zregenerować żeby to wszystko zeszło. Napiszcie czy towarzyszyło Wam coś podobnego :) tzn odczucie normalności, ale wciąz jednak z niektórymi objawami.
Ozdrowiencem jeszcze nie jestem ;-) ale towarzyszy mi coś takiego, jak opisujesz. Czasem się nawet śmieje, bo wygląda to trochę tak, że np. wczoraj byłam odburzona, a dziś tylko trochę :-D
Czasem jestem odburzona przez tydzień, czasem i dłużej, a czasem mam tydzień, gdzie wciąż mnie coś atakuje.
Bo jednak nadal atakują mnie różne objawy. Najczęściej trwają sekundy lub minuty, bo przyjmuje odpowiednią postawę (olewam, albo sobie racjonalizmu je, czy coś), choć jedna myśl potrafi atakować i kilka razy na godzinę. Ale prędzej czy później odchodzi.
Czasem się jeszcze zdarzy, że wkręce się w jakieś gonwo, jestem przecież tylko człowiekiem, i jak każdy miewam gorszy dzień. Czasem, choć ostatnio już meeega rzadko, nawet mnie odrealni. Potrafi trzymać godzinę, dwie, a czasem nawet i cały dzień. Ale totalnie to zlewam, bo WIEM i NIGDY NIE WATPIE, że to tylko nerwica. Już nawet sobie tego nie powtarzam, bo po prostu WIEM, że nic mi się od tego nie stanie, to nie jest żadną nowa choroba, ani nic innego, to tylko nerwiczka.

Także odpowiadając na na Twoje pytanie - tak, towarzyszy mi coś takiego. Wiem, że to nerwica, a jednak czasem mam jeszcze jakieś objawy.
Mam tak od kilku miesięcy (może ze 3-4?).

Czasem to męczy, czasem przychodzi taki moment że pomyśle.... "Boże ile to jeszcze będzie trwac, już by mogło się odczepić". Ale szybko się ustawiam do pionu. Bo wiem, że będzie trwało tak długo, jak będę się niecierpliwic, aż będę nadawać temu znaczenie. Skoro jeszcze potrzebuje czasu - niech tak będzie :-)

Także... Witam w klubie :-)
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 lutego 2017, o 19:17

zlekniona pisze:
Olalala pisze:Mam pytanie do Was kochani ozdrowieńcy :D

Podejrzewam, że niczego nowego sie nie dowiem, ale spytam :D

Jestem teraz na takim etapie, że czuję już wewnętrznie, że to jeden shit, że nic mi nie grozi. Nie, że rozumiem tylko czuję już w sobie w środku, jakby mnie oświeciło - takie nowe odczucie towarzyszy mi od wczoraj. Tak jakbym obudziła się z jakiegoś snu. Mimo to objawy wciąż mam (oczywiście lżejsze). Podejrzewam, że też tak mieliście, że system nerwowy musi się po prostu zregenerować żeby to wszystko zeszło. Napiszcie czy towarzyszyło Wam coś podobnego :) tzn odczucie normalności, ale wciąz jednak z niektórymi objawami.
Ozdrowiencem jeszcze nie jestem ;-) ale towarzyszy mi coś takiego, jak opisujesz. Czasem się nawet śmieje, bo wygląda to trochę tak, że np. wczoraj byłam odburzona, a dziś tylko trochę :-D
Czasem jestem odburzona przez tydzień, czasem i dłużej, a czasem mam tydzień, gdzie wciąż mnie coś atakuje.
Bo jednak nadal atakują mnie różne objawy. Najczęściej trwają sekundy lub minuty, bo przyjmuje odpowiednią postawę (olewam, albo sobie racjonalizmu je, czy coś), choć jedna myśl potrafi atakować i kilka razy na godzinę. Ale prędzej czy później odchodzi.
Czasem się jeszcze zdarzy, że wkręce się w jakieś gonwo, jestem przecież tylko człowiekiem, i jak każdy miewam gorszy dzień. Czasem, choć ostatnio już meeega rzadko, nawet mnie odrealni. Potrafi trzymać godzinę, dwie, a czasem nawet i cały dzień. Ale totalnie to zlewam, bo WIEM i NIGDY NIE WATPIE, że to tylko nerwica. Już nawet sobie tego nie powtarzam, bo po prostu WIEM, że nic mi się od tego nie stanie, to nie jest żadną nowa choroba, ani nic innego, to tylko nerwiczka.

Także odpowiadając na na Twoje pytanie - tak, towarzyszy mi coś takiego. Wiem, że to nerwica, a jednak czasem mam jeszcze jakieś objawy.
Mam tak od kilku miesięcy (może ze 3-4?).

Czasem to męczy, czasem przychodzi taki moment że pomyśle.... "Boże ile to jeszcze będzie trwac, już by mogło się odczepić". Ale szybko się ustawiam do pionu. Bo wiem, że będzie trwało tak długo, jak będę się niecierpliwic, aż będę nadawać temu znaczenie. Skoro jeszcze potrzebuje czasu - niech tak będzie :-)

Także... Witam w klubie :-)
zlekniona, pięknie Ci dziękuję za odpowiedź :D czuję się dokładnie tak jak to opisałaś. Tak jakby w przedsionku odburzenia :DD czyli idziemy chyba w dobrą stronę :D ^^
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

3 lutego 2017, o 23:53

Chyba tak ;-)
Teraz grunt to się za bardzo nie frustrować. A to nie jest łatwe, przygotuj się na to, że nie będzie łatwo. Ja mam nawet takie poczucie, że teraz jest ciężej, niż w trakcie najgorszego momentu w zaburzeniu, bo teraz wszystko już wiem, wszystko jest oczywiste, a jednak potrzebny jest czas.
Ale wiem, że w końcu będzie dobrze, to mi daje siłę, Tobie też tego życzę ;-)
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

4 lutego 2017, o 19:38

No bo tik to przymus, czyli jak myślisz że coś się stanie jak nie zrobisz (ja myślę, że pekne) to tego nie rób. I pokażesz sobie ze nie pekniesz. Mi to pomogło. A zaakceptować masz fakt, ze możesz nad tym czasem nie zapanować np w towarzystwie i się tym nie frustrowac. Ja to tak rozumiem i mi to pomaga
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

4 lutego 2017, o 22:49

beautiful_kate pisze:No bo tik to przymus, czyli jak myślisz że coś się stanie jak nie zrobisz (ja myślę, że pekne) to tego nie rób. I pokażesz sobie ze nie pekniesz. Mi to pomogło. A zaakceptować masz fakt, ze możesz nad tym czasem nie zapanować np w towarzystwie i się tym nie frustrowac. Ja to tak rozumiem i mi to pomaga
Tak ale Ty mówisz o fikcyjnych obawach. Ja jestem osobą chwiejną emocjinalnie typ impulsywny i jeżeli się zaprę to jasne że nie muszę mieć tików krzyków itp. Ale z doświadczenia wiem że jak nie dam sobie własnie takiego upustu to przechodzi to na ciało i pojawia się bóle, dyskomfort, sztywność, drażliwość, skupienie na swoim stanie, negatywne nastawienie itp itd. Wyobraź sobie energię w środku ciała która buzuje i buzuje, że nosi Tobą na lewo i prawo ... możesz być z tym stanem ale czy nie lepiej to przepracować i żyć swobodnie. Problem u mnie jest jednak taki że emocje we mnie są tak silne i impulsywne że ciężko je przepracować mentalnie i to co mi pozostaje to porpstu fizyczne odreagowanie ... z tym że nie każdemu się to podoba ... a ja widząc to odczuwam lęk albo gniew (w zależności od sytuacji i odbiorcy), następnie zamykam się, kontroluję ... no i kółko się kręci.
Nobel dla tego kto wie jak z tego kółka wyjść.

beautiful_kate no właśnie w towarzystwie to wszystko się uaktywnia bo jak jestem sam na sam to bardzo łatwo mi nad tym zapanować. To jest właśnie lęk przed oceną który uaktywnia się gdy wychodzę na zewnątrz.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

5 lutego 2017, o 10:16

Nord, ja też jestem osobą chwiejna emocjonalnie;)) nie wiem, jaka jest Twoja przeszłość i jakie miałeś negatywne doświadczenia w życiu, ale ja miałam sporo. I niestety - autodestrukcja. Tak nie powinno być.
Wiem Co to jest TO napięcie, to wszystko co napisałeś ... u mnie to spowodowało wizyty u neurologa, który mi tylko potwierdził nerwicę i zalecił terapię beh - pozn.
ale ja poradziłam sobie z tym, z tym ze mialam ponad pol roku tak silny ból szyi, że nie mogłam nią obracać, chodzić do pracy. Puszczaj to i zajmuj myśli ile się da.na ewentualne komentarze możesz znaleźć jakąś wymowke (mam skurcze itp). Tylko ze u mnie ten lęk przed oceną innych doprowadził też przez pewien czas do kolejnego błędnego kola-jaka wymówka na co,czy uwierzy itd. Z tym też siłą woli przestałam no i zmianą podejścia, bo ja już nie chciałam tak żyć i się tym.przejmować i ... "poddaję swój skarb" ...cały czas ... tobie tez się uda ...bo ja już byłam ciężki przypadek i ... wszystko da się naprawić ...
Ja sobie mówię - zawsze byłam dziwna i specyficzna -- i dobrze mi z tym zawsze było ... i nie będę się tym.przejmowala... ze coś tam mogę zrobić dziwny ruch itp . Swoboda życiowa najważniejsza...
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
ODPOWIEDZ