Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
paprys91
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 5 lutego 2012, o 11:50

2 kwietnia 2012, o 21:45

to mam obserwowac i nie myslec czy sie nie skupiac na myslach? :) bo mysli plyna ciagle, chyba nie da sie niemyslec w takim momencie...
F41.1
F41.2
F48.1
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

3 kwietnia 2012, o 09:23

Przepraszam Łukasz szybko pisałem i nie dopisałem że ta odpowiedź była do kolegi gweasdzxc (Boże kto ci tę nazwę wymyślił?) A teraz do ciebie. Masz rację, jest wiele metod wyjścia z nerwicy.Ale wszystkie mają jeden wspólny mianownik. I tu już nie oszukasz nic. Tym mianownikiem jest to, że musisz być świadomym obserwatorem. Obojętnie co robisz, oddychasz, myślisz, na coś patrzysz itp. i robisz to świadomie emocje znikają. Kiedyś pisałem sobie moje spostrzeżenia i napisałem coś takiego. Oczywiście to jest żart ale prawdziwy. Zwykłe g---o, które zrobisz i zobaczysz jest większe od największego boga, w jakiego wierzysz. Wiara to iluzja, obojętnie jak w to wierzysz. Ty wierzysz tak, a ktoś inny inaczej. I kto ma racje? Nikt! A g---o widzisz i każdy może go również zobaczyć. To jest prawda. I co jest ciekawe? To g---o pozbawi cię twoich emocji i myśli.Możesz też postarać się zmienić myśli. Może ci się uda. Ale to jest walka. Załóżmy jednak że to zrobiłeś.Ale tak naprawdę to stłumiłeś coś i przyjdzie jednak taki moment, gdy przysłowiowa słoma z butów ci wylezie. Identycznie jest ze wszystkimi używkami i lekami.Jest jeden mianownik i ja nie widzę innego rozwiązania.
Odpowiedź dla Paprysa. Zobacz, siedzisz sobie w fotelu i oglądasz film w telewizorze. Ten film tak cię wciągnął, że stałeś się nim. Płaczesz, albo się boisz, albo,albo.Jest film i twoje myśli i emocje. A teraz odwróć się i widzisz coś innego, np szafę i już nie ma myśli i emocji z filmu. Ale możemy pójść dalej. Patrz na jakiś szczegół w szafie, a po pewnej praktyce dostrzeżesz, że jest tylko szafa. Cisza i szafa. Umysł może i nadaje, ale Ty go nie słyszysz, tak samo jak nie oglądasz telewizora. Myśli płyną i wiesz o tym tylko wtedy gdy twoje OKO to widzi. Gdy się utożsamisz z tym, jesteś tym. Ale gdy się odwrócisz i twoje OKO całkowicie jest zajęte obserwacją czegoś innego, nie słyszysz umysłu. Nie wiem czy on gada wtedy, czy nie. Nie słyszę go więc chyba nie. I teraz zobaczcie nerwicę jako chorobę, zresztą nie tylko nerwicę. Jest czy jej nie ma. Utożsamiasz się z nią to jest,widzisz ją to znika, nie widzisz jej to jej nie ma. Cud
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

3 kwietnia 2012, o 11:10

Adam Kizam pisze:Przepraszam Łukasz szybko pisałem i nie dopisałem że ta odpowiedź była do kolegi gweasdzxc (Boże kto ci tę nazwę wymyślił?) A teraz do ciebie. Masz rację, jest wiele metod wyjścia z nerwicy.Ale wszystkie mają jeden wspólny mianownik. I tu już nie oszukasz nic. Tym mianownikiem jest to, że musisz być świadomym obserwatorem. Obojętnie co robisz, oddychasz, myślisz, na coś patrzysz itp. i robisz to świadomie emocje znikają. Kiedyś pisałem sobie moje spostrzeżenia i napisałem coś takiego. Oczywiście to jest żart ale prawdziwy. Zwykłe g---o, które zrobisz i zobaczysz jest większe od największego boga, w jakiego wierzysz. Wiara to iluzja, obojętnie jak w to wierzysz. Ty wierzysz tak, a ktoś inny inaczej. I kto ma racje? Nikt! A g---o widzisz i każdy może go również zobaczyć. To jest prawda. I co jest ciekawe? To g---o pozbawi cię twoich emocji i myśli.Możesz też postarać się zmienić myśli. Może ci się uda. Ale to jest walka. Załóżmy jednak że to zrobiłeś.Ale tak naprawdę to stłumiłeś coś i przyjdzie jednak taki moment, gdy przysłowiowa słoma z butów ci wylezie. Identycznie jest ze wszystkimi używkami i lekami.Jest jeden mianownik i ja nie widzę innego rozwiązania.
Nie wiem czy myśle w ten sam sposób co ty ale po krótce opisze moją "filozofię" :)

Dla mnie jedynym wyjściem z lęków i nerwicy jest ciągłe kształtowanie zdolności rozsądnego myślenia. Staram się do swoich objawów podchodzić zawsze ze zdrowym rozsądkiem. Nie wiem czy nazwałbyś to tłumieniem mysli czy obserwowaniem ale myślę że mniej więcej mam podobne podejście. Odkąd 2 lata temu miałem najsilniejszy epizod depresyjno-lękowy doszedłem do wniosku że tylko logika i zdrowy rozsądek mogą mi pomóc. Staram się podchodzić chłodno do róznych swoich objawów nerwicowych i poniekąd także obserwować samego siebie. To obserwowanie ma swoje plusy i minusy. Z początku bardzo niekomfortowo się z tym czułem bo troche to wyglądało jak ciągła samokontrola.Dopiero z czasem uświadomiłem sobie że ta samokontrola wynikała z osłabienia mojego organizmu i z różnych małych chorób któe wpływały na mój stan psychiczny. Kiedy objawy pozapsychiczne znikały także samokontrola znikała i czułem się bardzo dobrze.

A co do twojej anegdoty o wierze. Ja mam takie podejście i do wiary w Boga i jakiekolwiek wiary w cokolwiek. Nie wierze w Boga a raczej nie zaprzątam sobie myśli rzeczami na które nie mam wpływu i na które nigdy nie uzyskam odpowiedzi. W ogóle słowo wiara w moim słowniku w jakimkolwiek kontekście nie istnieje. Wiara jest zbyt słabym fundamentem żebym mógł opierać na niej swoją psychikę lub cokolwiek innego. Nigdy nie wątpie w realność świata który mnie otacza nawet jak nie do końca czuje w danym momencie moją na tym świecie obecność. Brak wątpliwości nie nazywam jednak wiarą tylko czymś graniczącym z pewnością. Pewność wynika właśnie z obserwacji choć wątpie czy tobie chodziło o to samo :)
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

3 kwietnia 2012, o 12:10

Dlaczego wątpisz? Dokładnie mi o to chodziło. W 100 procentach. Pewność to to g---o które widzisz. Wiara? Czy dzieci wierzą? Bóg? Bogiem nazwał ktoś, kto tylko sam wie co to może być. Reszta ludzi nie znając tego człowieka i jego myślenia może jedynie sugerować co to może być. I tyle. Analizując Biblię i medytując doszedłem do wniosku, że Bóg to Prawda, a więc G---o jest Bogiem. Brzmi to śmiesznie, ale tak jest. Obserwując np. ten kawałek czegoś czujesz pustkę, umysł milczy, więc komu oddałeś się pod opiekę- przytaczając słowa z Biblii. Jak coś nie widzisz to musisz wierzyć, ale skąd wiesz że wierzysz dobrze. Kiedyś wierzyli w płaską ziemię, teraz wierzysz że z nerwicą trzeba walczyć i co? Nerwicy trzeba się poddać.Do Boga nie ma żadnych schodów. Zobacz ile bogów ludzie wymyślili i jak w nie wierzą i obok różańca trzymają relanium. Gdzie są te lilie? można spytać. Biblia to stary poradnik dla nerwusów, i jakby z niego dobrze korzystać to to forum nie miałoby racji bytu. Byłoby forum o tym co jest przyjemniejsze; miłość, radość czy orgazm.
Starasz się chłodno patrzeć na emocje. Racja, bo medytując i czyszcząc swój umysł do tego dochodzisz. Emocje i myśli nic ci nie zrobią, jak z nimi nie walczysz. Mogą być niech będą. Ty nie jesteś tym, z czasem nie zaczepiane przez ciebie znikną. Przez jakieś zrozumienie możesz w ułamku sekundy tego wszystkiego się pozbyć, bo przecież to nie jest twoje, to jest z boku. Psalm 91.To może jedynie cię cmoknąć w piętę, jak tego nie zatrzymujesz i jak nie zatrzymujesz, Ty miażdżysz temu głowę. To znika, topi się, pali, następuje apokalipsa, wali się Wielki Babilon i rodzi się Nowe Jeruzalem. To Biblia. Jak ci to przechodzi i panujesz nad tym, to znaczy że jesteś Wielki. Rób tak dalej a będziesz Boski, czego Każdemu życzę. Taki Nadczłowiek. Człowiek jak złoto.Człowiek znający swoją wartość i nie manifestujący ją wszem i wobec. Tylko g---o, które pomalowało się trochę na złoto będzie wrzeszczało. Patrzcie to ja złoto, patrzcie jakie jestem wielkie. I spróbuj mu powiedzieć że tak nie jest, wtedy skoczy ci do gardła.Ale Ty będziesz już daleko, ktoś czy coś będzie kołki ci na głowie ciosać, a ty jedynie powiesz - Boże przebacz mu, bo nie wie co czyni. Taka jest siła powrotu do Prawdy. Jest tylko tu i teraz. Nie ma wiary, nie ma osądzania. Jest tylko radość życia. I tyle
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

4 kwietnia 2012, o 09:25

Adam Kizam pisze:Dlaczego wątpisz? Dokładnie mi o to chodziło. W 100 procentach. Pewność to to g---o które widzisz. Wiara? Czy dzieci wierzą? Bóg? Bogiem nazwał ktoś, kto tylko sam wie co to może być. Reszta ludzi nie znając tego człowieka i jego myślenia może jedynie sugerować co to może być. I tyle. Analizując Biblię i medytując doszedłem do wniosku, że Bóg to Prawda, a więc G---o jest Bogiem. Brzmi to śmiesznie, ale tak jest. Obserwując np. ten kawałek czegoś czujesz pustkę, umysł milczy, więc komu oddałeś się pod opiekę- przytaczając słowa z Biblii. Jak coś nie widzisz to musisz wierzyć, ale skąd wiesz że wierzysz dobrze. Kiedyś wierzyli w płaską ziemię, teraz wierzysz że z nerwicą trzeba walczyć i co? Nerwicy trzeba się poddać.Do Boga nie ma żadnych schodów. Zobacz ile bogów ludzie wymyślili i jak w nie wierzą i obok różańca trzymają relanium. Gdzie są te lilie? można spytać. Biblia to stary poradnik dla nerwusów, i jakby z niego dobrze korzystać to to forum nie miałoby racji bytu. Byłoby forum o tym co jest przyjemniejsze; miłość, radość czy orgazm.
Starasz się chłodno patrzeć na emocje. Racja, bo medytując i czyszcząc swój umysł do tego dochodzisz. Emocje i myśli nic ci nie zrobią, jak z nimi nie walczysz. Mogą być niech będą. Ty nie jesteś tym, z czasem nie zaczepiane przez ciebie znikną. Przez jakieś zrozumienie możesz w ułamku sekundy tego wszystkiego się pozbyć, bo przecież to nie jest twoje, to jest z boku. Psalm 91.To może jedynie cię cmoknąć w piętę, jak tego nie zatrzymujesz i jak nie zatrzymujesz, Ty miażdżysz temu głowę. To znika, topi się, pali, następuje apokalipsa, wali się Wielki Babilon i rodzi się Nowe Jeruzalem. To Biblia. Jak ci to przechodzi i panujesz nad tym, to znaczy że jesteś Wielki. Rób tak dalej a będziesz Boski, czego Każdemu życzę. Taki Nadczłowiek. Człowiek jak złoto.Człowiek znający swoją wartość i nie manifestujący ją wszem i wobec. Tylko g---o, które pomalowało się trochę na złoto będzie wrzeszczało. Patrzcie to ja złoto, patrzcie jakie jestem wielkie. I spróbuj mu powiedzieć że tak nie jest, wtedy skoczy ci do gardła.Ale Ty będziesz już daleko, ktoś czy coś będzie kołki ci na głowie ciosać, a ty jedynie powiesz - Boże przebacz mu, bo nie wie co czyni. Taka jest siła powrotu do Prawdy. Jest tylko tu i teraz. Nie ma wiary, nie ma osądzania. Jest tylko radość życia. I tyle
Dla mnie najważniejsza jest moja narzeczona i moja rodzina. Gdybym ich nie miał żadna wiara niewiele by mi dała. Nie byłaby nawet 1/100 tego wsparcia jakie mam od realnej drugiej osoby. Staram się raczej nie używać takiego języka jak ty choć piszesz że tak naprawde myslimy o tym samym :)Ja dąże do prostoty w wyrażaniu swoich emocji choć to akurat moja droga a wszyscy dążymy do tego samego
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

4 kwietnia 2012, o 11:06

Oczywiście Każdy ma swoją drogę. Tylko z czasem ta droga się zmienia i chyba byłoby źle jakby tak nie było, bo ciągle tkwiąc w jednym przekonaniu to fanatyzm. Ja w tej chwili robię to co robię, ale z pełną świadomością i odpowiedzialnością. Co będzie jutro ? Nie wiem! Myślałem kiedyś podobnie jak Ty. Rodzina , dom i ja.Wielu tak myśli. Czytając książki tak zwanych nauczycieli duchowych, próbowałem brać z nich przykład. I tak jedna bardzo znana osoba pisze w ten sposób. Nie próbuj uczyć świni śpiewu, bo tracisz czas, a i świnie zdenerwujesz. Ma racje? Niby ma, bo ty coś mówisz a inni mają cię za jakiegoś hari kriszna.Na początku też tak uważałem.Ale teraz to się zmieniło. Po pierwsze. Człowiek nie świnia. Po drugie. Znając nerwicę od podszewki wiem, że zrozumieć coś nowego jest bardzo trudno, bo stare myślenie zrobi wszystko, żebyś tylko zrezygnował z tego. I tak naprawdę to nie Ty myślisz, tylko twoje uwarunkowania.Po trzecie. Jak każdy będzie chował głowę w piasek, to od kogo spodziewać się pomocy? Po czwarte. Do nerwicy trzeba docierać wdzierając się w buciorach, ale jednocześnie mówić językiem potocznym i przedstawiać proste i trafne porównania. Zamykając się sam ze swoim szczęściem, nie pokazując drogi do tego szczęścia innym wpadasz z deszczu pod rynnę. Z jednej niewoli trafiasz w drugą. Tak naprawdę nic nie zmieniłeś w sobie. Zmieniając swoje ubranie, zmieniasz nie tylko siebie, ale i świat i inni to widzą. Jak ładnie wyglądasz to biorą z ciebie przykład. Zobacz jakichś tam niby uduchowionych joginów siedzących w brudnych świątyniach. Czy chcesz brać z nich przykład? To jest szczęśliwy człowiek siedzący w syfie? Przecież szczęście i radość to ład i porządek.Najpierw powinien posprzątać wokół siebie i ten porządek automatycznie swoim przykładem przekazywać innym. Powiem Ci. On nie jest uduchowiony, jego ego tylko się uduchowiło i robi go w balona. Zwróć na to uwagę. Stare uwarunkowania bardzo łatwo zmieniają się w nowe. Ale szczęście i radość to życie bez uwarunkowań. Wrócę jeszcze do wiary. Wiara jest potrzebna tylko na początku, gdy mówię ci np. otwórz oczy i zobaczysz prawdę. Słuchając się swojego myślenia, które mówi co innego, musisz uwierzyć mi, żeby te oczy otworzyć, bo w tej chwili wierzysz tylko swoim myślom. Później jak już zobaczysz Prawdę, to widzisz i tyle. Widzisz i nie wierzysz. Płyniesz łódką przez rzekę na drugi brzeg. Jak już jesteś na tym drugim brzegu, to bierzesz tę łódź na plecy i idziesz dalej na piechotę? Nie daj się złapać w następną niewolę. Nie chodź po krawędziach tylko środkiem.

-- 4 kwietnia 2012, o 19:11 --
Mam jeszcze pytanie. Czy mogę wasze i moje wypowiedzi umieścić na moim blogu. Myślę że może się to komuś przydać.
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

5 kwietnia 2012, o 15:05

Adam Kizam pisze:Oczywiście Każdy ma swoją drogę. Tylko z czasem ta droga się zmienia i chyba byłoby źle jakby tak nie było, bo ciągle tkwiąc w jednym przekonaniu to fanatyzm. Ja w tej chwili robię to co robię, ale z pełną świadomością i odpowiedzialnością. Co będzie jutro ? Nie wiem! Myślałem kiedyś podobnie jak Ty. Rodzina , dom i ja.Wielu tak myśli. Czytając książki tak zwanych nauczycieli duchowych, próbowałem brać z nich przykład. I tak jedna bardzo znana osoba pisze w ten sposób. Nie próbuj uczyć świni śpiewu, bo tracisz czas, a i świnie zdenerwujesz. Ma racje? Niby ma, bo ty coś mówisz a inni mają cię za jakiegoś hari kriszna.Na początku też tak uważałem.Ale teraz to się zmieniło. Po pierwsze. Człowiek nie świnia. Po drugie. Znając nerwicę od podszewki wiem, że zrozumieć coś nowego jest bardzo trudno, bo stare myślenie zrobi wszystko, żebyś tylko zrezygnował z tego. I tak naprawdę to nie Ty myślisz, tylko twoje uwarunkowania.Po trzecie. Jak każdy będzie chował głowę w piasek, to od kogo spodziewać się pomocy? Po czwarte. Do nerwicy trzeba docierać wdzierając się w buciorach, ale jednocześnie mówić językiem potocznym i przedstawiać proste i trafne porównania. Zamykając się sam ze swoim szczęściem, nie pokazując drogi do tego szczęścia innym wpadasz z deszczu pod rynnę. Z jednej niewoli trafiasz w drugą. Tak naprawdę nic nie zmieniłeś w sobie. Zmieniając swoje ubranie, zmieniasz nie tylko siebie, ale i świat i inni to widzą. Jak ładnie wyglądasz to biorą z ciebie przykład. Zobacz jakichś tam niby uduchowionych joginów siedzących w brudnych świątyniach. Czy chcesz brać z nich przykład? To jest szczęśliwy człowiek siedzący w syfie? Przecież szczęście i radość to ład i porządek.Najpierw powinien posprzątać wokół siebie i ten porządek automatycznie swoim przykładem przekazywać innym. Powiem Ci. On nie jest uduchowiony, jego ego tylko się uduchowiło i robi go w balona. Zwróć na to uwagę. Stare uwarunkowania bardzo łatwo zmieniają się w nowe. Ale szczęście i radość to życie bez uwarunkowań. Wrócę jeszcze do wiary. Wiara jest potrzebna tylko na początku, gdy mówię ci np. otwórz oczy i zobaczysz prawdę. Słuchając się swojego myślenia, które mówi co innego, musisz uwierzyć mi, żeby te oczy otworzyć, bo w tej chwili wierzysz tylko swoim myślom. Później jak już zobaczysz Prawdę, to widzisz i tyle. Widzisz i nie wierzysz. Płyniesz łódką przez rzekę na drugi brzeg. Jak już jesteś na tym drugim brzegu, to bierzesz tę łódź na plecy i idziesz dalej na piechotę? Nie daj się złapać w następną niewolę. Nie chodź po krawędziach tylko środkiem.

-- 4 kwietnia 2012, o 19:11 --
Mam jeszcze pytanie. Czy mogę wasze i moje wypowiedzi umieścić na moim blogu. Myślę że może się to komuś przydać.
Moje wypowiedzi możesz umieścić.

Nerwica z czasem zmienia moje przekonania i podejście do niej. Miałem już momenty w życiu kiedy wydawało mi się że problemy psychiczne są już całkowicie za mną. A potem zawsze znowu działo się coś(niezależnie od ilości stresu w moim życiu) i wracałem do stanów lękowo-depresyjnych. Od 2 lat nie jestem już do końca nigdy pewny czy nerwica jeszcze uderzy czy nie(ta niepewność z jednej strony uciążliwa z drugiej strony mobilizuje mnie do obserwacji moich emocji i korygowania ich). Często w ciągu ostatnich 2 lat miałem momenty że wydawało mi się że znowu wróci najgorsze ale cały czas mimo to utrzymuje się na powierzchni. Nauczyłem się też że nie mogę do końca kontrolować swojego zdrowia psychicznego ale mogę kontrolować zdrowie fizyczne. Pewnie nie działałoby to w wielu przypadkach bo wielu nerwicowców to też hipochondrycy. Mnie akurat hipochondria nigdy nie doskwierała więc obserwowanie reakcji fizycznych i ich wpływu na moją psychikę bardzo mi pomaga. Zauważyłem też że prawie wszyscy ludzie cierpiący na depresję czy nerwicę bardzo często budują swojego "nerwicowego" potwora co często przejawia się w sposobie jaki opisują swoje objawy. Chyba każdy z nas miał takie momenty w życiu kiedy lęki czy depresja były tak silne że wydawało się że nie będziemy w stanie tego wytrzymać. To zwykle wtedy zaczynamy budować obraz tego "potwora". Piszemy że mamy olbrzymią nerwicę, wydaje nam się że nasze lęki są większe niż innych chorych i nikt nie rozumie tego co czujemy. Zauważyłem też że wiele osób reaguje prawie agresją jeśli choćby zapytasz czy nie przesadzają lub wspomnisz że może lepiej używać "mniejszych" słów w opisie tego co czują. Głównie o tym myśle kiedy piszę że staram się opisywać swój stan możliwie prostym językiem. Choć wiele osób cierpiących psychicznie może wtedy ci zarzucić że widocznie twoje lęki nigdy nie były takie silne skoro tak spokojnie starasz się o tym pisać :D
Adam Kizam
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01

6 kwietnia 2012, o 15:52

Co to jest pewność albo niepewność? To są tylko takie myśli, które masz teraz. Jutro , albo za godzinę trafi mnie szlag i będzie po mnie. Jak mnie to męczy. Jak ja się tego boję. Źle się czuję- to wszystko są myśli poparte jakąś emocją. Kto ci powiedział że nie możesz kontrolować swojego zdrowia psychicznego? Czy to nie aby są myśli twojego myślenia uwarunkowanego na nerwicę? Poznałeś trochę jak to działa i raz możesz to obserwować stojąc z boku, a następnym razem stajesz się tym. Utożsamiasz się znowu.Znowu słuchasz swojego nerwicowego potwora- jak sam napisałeś. Uprawiając sport trafiasz do umysłu przez ciało. Inni ludzie mogą to zrobić za sprawą jakiegoś autorytetu. Nazywają to potem cudem. Czy to jest dobre? I tak i nie. To jest tak jak np. z medalikiem od mamy w który ktoś wierzy. Ale co się stanie jak ten medalik zginie? Uprawiając sport nie ma nic złego, a nawet przeciwnie, ale zauważyłem pewną rzecz. Uciekanie w sport jest tłumieniem pewnych emocji, i dzieje się później tak, że te emocje zastąpione sportem i tak chcą wyjść. Zaczynasz być nieszczęśliwy bez tego zajęcia. Jak nie możesz pojeździć na rowerze to masz potem wyrzuty sumienia itp. Stajesz się znowu niewolnikiem czegoś innego. Do czego zmierzam? Wszystko co w tej chwili myślisz i czujesz nie możesz zastąpić niczym i od tego uciec, bo i tak kiedyś cię to dopadnie. Myśli które masz że jutro dopadnie cię nerwica np.musisz świadomie przyjąć, one zginą i jutro będzie jakie będzie. To się tyczy kogoś, kto już wie coś o obserwatorze. Ale! Ale jest jeszcze coś, co myślę że ciebie spotkało. Napiszę ci jak mnie umysł załatwił i robi to pewnie ze wszystkimi. Raz o mały włos z całą rodziną wjechałbym na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Jechałem widziałem w tle czerwone światło, ale spałem i słuchałem moje myślenie, które mi mówiło - masz czerwone światło. Ciężko to zrozumieć? Nie byłem obecny na drodze,droga była tłem. Ja słuchałem co mi plecie umysł i on mówił mi prawdę, że jest czerwone. Ale ja w tej Prawdzie nie byłem. Nie byłem na drodze, byłem w umyśle. Przyjrzyj się dokładnie sobie, czy nie jesteś nieuleczonym lekarzem? Zobacz pewne schematy. Czasami masz przebłyski dobrego samopoczucia. Może to być spowodowane twoim powrotem do prawdy, ale może to być też podpuszczenie umysłu. Da ci chwilę odpocząć, pogłaska cię po głowie i powie - no chłopie jesteś boski. Jak słyszysz takie albo podobne myśli, to ktoś ci to mówi. Prawda nie mówi nic. Czujesz to.I dalej na następny dzień masz znowu doła i słyszysz nie mogę kontrolować mojej psychiki, to też ci ktoś mówi. Jesteś cały czas w myśleniu, a nie w Prawdzie
qweasdzxc
Gość

25 kwietnia 2012, o 17:40

Mam pytanie, kiedy następuje ten moment przełamania, gdy już na prawdę kończysz z nerwicą raz na zawsze, ostatnio tu nie wchodziłem zbyt często gdyż to była moja taktyka, żyć jak dawniej, jutro nowy dzień, iść do szkoły nie przejmować się niczym i to skutuje, było lepiej, przynajmniej nie płakałem siedząc sam w domu, oczywiście przychodziły egzystki i trochę humor opadał, ale nie na długo! Zaraz znowu wchodziłem w konwersacje z kimś, lub się czymś zajmowałem i myśli odchodziły w siną dal, ale jednak nadal przychodzą, myślę, że teraz jak bym nie myślał, nie wiedział o nerwicy, bym jej po prostu nie miał. Te 20~~ dni mogę jak najbardziej zaliczyć do udanych, chodzę na psychoterapie, na razie zrezygnowaliśmy z panią psycholog z leków i na razie tak ciągniemy, po prostu w pewnej chwili nie miałem siły na nerwicę i zlałem ją z błotem, i jakoś puszczało nie wiem na ile ta taktyka się zda, ale myślę, że idę w dobrym kierunku, tylko kiedy to będzie ten moment, że już na prawdę będzie mi ona zwisać kompletnie, zapomnę, wymarzę te miesiące z mojego życia...
Po prostu nie mam siły już. Siedzę i piszę na tym komputerku jak 8 miesięcy temu i myślę, że minął jeden dzień, 8 miesięcy temu pamiętam moje pierwsze hasła wpisywane w google, po pierwszym ataku paniki: panika, choroby psychiczne, marihuana choroby, thc, i wręcz czytałem to jak sparaliżowany o chorobach psychicznych, a jak jest teraz? Żadnych ataków już nie mam, dd jakby ucichła, tylko ciągle prześladują egzystki, które udaję mi się częściowo zlewać, no to się troszkę rozpisałem :D. Ten moment może to już właśnie teraz jest pora wyjść z tego snu nerwicowego raz na zawsze? :hehe: Ale myślę, że jeszcze trochę...
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 kwietnia 2012, o 18:09

Wedlug mnie to juz duzy sukces jesli nie latasz po stronach i nie szukasz chorob dla siebie, sa okresy ktore sam zaliczasz do udanych :) to bardzo juz jest duzo i tak naprawde ja czulem sie tak samo, mijalo mi etapami, lepiej, lepiej, coraz lepiej az w koncu tez i umysl sie uwolnil calkiem od mysli od egzystek i wogole uwolnil sie od myslenia tego innego niz normalne. zaczelem myslec samoistnie o sprawach takich blachych i zwyklych i wtedy mysle ze jest to pelne wyzdrowienie. oraz wtedy kiedy myslisz o dd lęku nerwicy i sie juz nie boisz a nawet wydaja ci sie odlegle smieszne.
A wiec qwe pora jak tralala :huh
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
qweasdzxc
Gość

25 kwietnia 2012, o 18:17

No nie latam już po stronach nie przerażają już mnie żadne choroby, jedno co mnie jeszcze rusza to egzystki, ale powoli zaczynam łapać, że nerwica to tylko MYŚLI.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 kwietnia 2012, o 18:20

i jeszcze do tego mysli to ...tylko mysli. od nich gowno sie robi jak na nie nie zwazamy bo nie porusza sie wyobraznia i nie nasila lęk i w koncu zdrowiejemy. a na koniec to calkiem przestajesz o tym myslec i sie zastanawiac a egzystki beda jak dawniej zwyklym rozwazaniem.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
qweasdzxc
Gość

25 kwietnia 2012, o 18:42

Ale nadal jest coś takiego: " a co jeśli..." i lekki lęk pod kopułą się jednak trzyma jeszcze :)
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 kwietnia 2012, o 18:59

kuzwa nie narzekaj mowie przeciez ze etapami :DD
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
qweasdzxc
Gość

25 kwietnia 2012, o 19:05

Ale etapami masz na myśli, że przeplatało Ci się dobrym humorem i złym i miałeś epizody dobre, złe, dobre, złe, aż w końcu te dobre były dłuższe aż w końcu prysnęło, czy ciągle już trzymał Cię dobry humorek.
Bo obawiam się, że skończe jeszcze parę nocy z chusteczkami :D ALE WSTYD NO kobieta luźna w udach JEGO MAĆ.
ODPOWIEDZ